Look what you've made me do

3 posters

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1033
Całe to bycie wampirem źle wpływało na jej moralność. Kiedyś, na samą myśl o włamaniu i kradzieży by puknęła się w czoło. Teraz miała inne zdanie. W momencie kiedy Silvan, grzecznie prosząc i oferując wyniki ich badań w zamian, dostał negatywną odpowiedź, to zastanowienie co teraz zajęło jej tylko chwilę. To była wyższa konieczność. Gdyby wcześniej o tym pomyśleli, mieliby więcej czasu by po prostu wystąpić na drogę dyplomatyczną i poprosić Mihaia by się za nimi wstawił. W tym momencie nie było jednak czasu do stracenia, a ona musiała jak najszybciej dowiedzieć się co mówiły wyniki badań zrobionych w jednym z paryskich szpitali. Oczywiście nie zamierzała się chwalić opiekunowi. Gdy już je zdobędzie, zrobi ładne oczka i powie, że jakimś cudem przekonała szpital do udostępnienia informacji.
Być może, gdyby wiedziała, że Dorien nie był taki obcy jej bliskim jak jej, to zamiast wymyślać bezczelny plan na włamanie się do jego gabinetu, po prostu zapytałaby go, czy jako dyrektor może im udostępnić te badania. Silvan nie chciał zmuszać naukowca do dzielenia się własną pracą, jeżeli tego nie chciał, ale ona nie miała skrupułów. Tego nauczył ją Maurice, nie ważna była droga, tylko efekt końcowy.
Ubrała się dość elegancko, by mogła wyglądać jak potencjalna sponsorka albo osoba odwiedzająca rodzinę. Nie chciała przyciągać uwagi swoim luźnym strojem, a jednocześnie chciała wzbudzać aurę bogatej i poważanej. Wysokie szpilki, ołówkowa spódnica przed kolano, jasna koszula i ciemna marynarka wydawały się idealne. Nałożyła też drogą biżuterię, chociaż postanowiła nie pryskać się perfumami, by nie podrzucać łatwego tropu wilkołaczym nosom. Dodatkowo pomalowała usta na czerwono, a wychodząc zarzuciła na ramiona płaszcz (w końcu mogło być zimno, takie rzeczy trzeba podkreślać).
Do szpitala weszła pewnym krokiem, nie rozglądając się. W końcu miała grać pewną siebie, nie chciała zwracać niczyjej uwagi nadmiernymi pytaniami. Wyszukała tylko wzrokiem na wielkiej tablicy gdzie powinna zacząć poszukiwania odpowiedniego gabinetu i stukając swoimi szpilkami ruszyła w odpowiednią stronę. Chyba.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 508
Szpital Świętego Łukasza, który jeszcze od niedawna był osobistym folwarkiem wilkołaczej rodziny miał piękne podziemia wypełnione dźwiękoszczelnymi przestrzeniami dla wyłapanych z ulic Paryża gamm - osieroconych szczeniaczków poszukujących nowego pana i władcy (tudzież pani i władczyni, wirus pod tym względem nie był seksistką). Po wyjeździe pana dyrektora i jego familii, nowy zarządca odnajdywał się w swojej funkcji powoli acz systematycznie. To był już kolejny miesiąc, pewne zmiany zostały wprowadzone, nowe meble, nowe osoby na niektórych staowiskach, które krótkiego stażu z jakiś powodów zdawały się być wyżej w hierarchii, niż bardziej doświadczeni koledzy... To były tylko plotki, szeptuszki, nic konkretnego.

A wtedy pojawiła się ona. Wzbudzająca irracjonalny postrach w sercach, piękna kobieta o drapieżnych rysach podkreślonych tylko wargami pociągniętymi karminem. Mimo zwyczajowego rejwachu w jednym z większych paryskich szpitali, zdawać by się mogło, że stukot jej obcasów nadaje tempo pulsowi niejednego mężczyzny na korytarzu. Nikt nie ośmielił się do niej zagadać, nikt nie ośmielił się zajść jej drogi. Bijący od niej chłód zkładano na karb niesprzyjającej aury kwietniowego wieczoru przyozdobionego przymrozkami... A mówią, że ocieplenie klimatu. Dobre sobie.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 865
Droga zawsze była ważna, chociażby ze względu na możliwość popełnienia błędów, jak i wyciągnięcia z nich wniosków. Ale ile pozycji niżej w klasyfikacji występków znajdowało się włamanie i kradzież od wielokrotnych morderstw, zbezczeszczenia zwłok, kanibalizmu? Ot zagwozdka. Na główny plan powinna wypłynąć inna kwestia - umowa, pakt, solidarność, zaufanie między nadnaturalnymi rasami, z założenia niezbywalne, nadrzędne wobec ludzi i tym, co się z nimi działo, gdy znaleźli się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze.
Po pierwsze, gdy rano zasadzał się na kozę sarny, którą tropił już od kilku dni, jego wieczorne plany totalnie mijały się z aktualną wizytą w szpitalu. Przetransportował zwierzę do leśnej chaty ciągnąc ją za kopyta (starsza dama nie miała rogów), ignorując fakt, że sezon na ten gatunek rozpocznie się dopiero za miesiąc. Pewnie i tak nie nadawała się już do rozrodu. Posiłek nie najgorszy, aczkolwiek nic nie równało się ludzkiemu mięśniowi uda.
Samo przedsięwzięcie, zwane dalej ‘szpitalem’, początkowo brzmiało jak zachcianka bogatej, znudzonej pary. Dorien uległ, początkowo sądząc, że wyłożenie pieniędzy i podpisanie dokumentów wystarczy. Inwestycja, która szybko się zwróci i będzie generować przychód. Należy zauważyć, że pan Crawley był właścicielem, aktualnie już jedynym, a nie typowym dyrektorem do spraw merytorycznych, zarówno z biznesowego jak i medycznego punktu widzenia. Owszem, miał miejsce w jakiejś tam radzie, zarządzie - zwał jak zwał. Jego zdanie miało najwyższą wartość, zapewne musiał być obecny na najważniejszych spotkaniach i wyrażać zgody przy sprawach najwyższej rangi, choć rzadko podważał opinię osób, które, zwyczajnie, miały więcej wiedzy i doświadczenia od niego, niezależnie, czy to były osoby nadnaturalne czy nie. Mimo wszystko utarło się, przez te kilka miesięcy, że nie nazywano go prezesem, a właśnie dyrektorem, a jemu było wszystko jedno. Rachunek miał się zgadzać, pacjenci być zadowoleni (przynajmniej ci, którzy przeżyli), a pracownicy usatysfakcjonowani zarówno z pracy, jak i zarobków.
Długie rękawice, fartuch, wysokie buty - żadne ze środków ostrożności nie uchroniły mężczyzny przed ubrudzeniem się spuszczaną z truchła krwią. Sarna była sporych rozmiarów, wisiała dobre 20 minut, w trakcie których wilkołak przekąsił wątrobę; szkoda, żeby się zmarnowała, a właśnie ten organ miał tendencję do najszybszego psucia. Konsumpcję konkretniejszej części ofiary przerwał mu telefon z prośbą o przełożenie spotkania na termin wcześniejszy, niż zakładano. Zdąży. Barwiona czerwonymi smugami woda spłynęła rurami, zęby, które cięły surowe mięso jak małe brzytwy poza tradycyjnym szczotkowaniem wymagały zużycia ćwierć paczki nici dentystycznej, a strój, który wilkołak zawsze przywdziewał do szpitala, czyli koszula i zestawem garniturowym pod postacią spodni i kamizelki, doskonale kryły sekret dyrektora, który kilka godzin po krwawym posiłku przechadzał się, już po tzw. meetingu, korytarzami nowoczesnego budynku.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1033
Osiągnęła to, co chciała osiągnąć. Mimo zwracania na siebie uwagi, nikt nawet nie pomyślał, by do niej podejść i zagadać. Aura potężnej pewności siebie, która ją otaczała, działała jak karta tarczy, którą można było wyciągnąć w pewnych planszówkach, by ochronić się przed niechcianymi konsekwencjami własnych posunięć.
Gdyby rozglądała się uważniej po korytarzu, być może zwróciłaby uwagę na to jak nowoczesny był to szpital, w porównaniu z tymi, które znała z Polski. Może gdyby jej kariera potoczyła się inaczej, i gdyby tak jak wymagano od większości uczniów kończących profile biologiczno-chemiczne, poszła na studia medyczne, to w tym momencie walczyłaby o czyjeś życie kilka pięter wyżej. Dla niej to było naprawdę ironiczne, że w swojej szczęce posiadała przeklęte lekarstwo na każdą chorobę świata, a piętro wyżej jakaś młoda osoba mogła właśnie dostawać wyrok i nikt nie zamierzał jej pomóc, ani nawet dać opcji wyboru. Banda hipokrytów, a ona wśród nich.
W końcu znalazła gabinet, którego szukała. Nie rozglądając się po korytarzu, zapukała lekko w drzwi. Wiedziała, że powinna usłyszeć bicie serca, gdyby ktoś był w środku, ale wolała dmuchać na zimne. Poczekała chwilę, po czym niezależnie od rezultatu swojego działania, chwyciła za klamkę, którą pociągnęła, by sprawdzić, czy drzwi są otwarte.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 508
W masce pewności siebie, umknęła nieco czujność, wewnętrzny emocjonalny rausz nieco przytępił zmysły prowadząc do "maluśkiej" katastrofy. Skupiając się ze wszechmiar na biciu serca, które miałoby dobiegać ze środka, nie zwróciła uwagi na inny dźwięk, który mógłby ją zainteresować. Dźwięk kroków...

W chwili gdy nacisnęła klamkę i zdała sobie sprawę z tego, że gabinet jest zamknięty, zza jej pleców odezwał się oschły głos:
– Dyrektora obecnie nie ma. Była pani umówiona? Przekazać coś? - zapytała niewysoka brunetka o ciemnej karnacji w nienagannej bieli wskazującej jednak na pracę biurową, niekoniecznie personel medyczny. W dłoni trzymała cztery teczki, jej perfekcyjnie ułożone, rozpuszczone włosy okalały niezbyt życzliwą obecnie twarz.

Look what you've made me do __opt__aboutcom__coeus__resources__content_migration__brides__proteus__5ade0cff02425305f8761eb4__11-783ebd2ba51c4605a351010d56a855d9

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1033
Wyprostowała się, byleby nie podskoczyć na dźwięk głosu jak wystraszona łania. Powoli odwróciła, wpierw głowę, a potem resztę ciała w stronę kobiety. Nie była pewna czy była człowiekiem, czy może jedną z wilczyc, bo o zatrudnianie wampirów jakoś akurat tego szpitala nie podejrzewała. Wydawał się być bardzo... gatunkowo wybredny.
Powstrzymała się od przesunięcia spojrzeniem po sylwetce nowo napotkanej osoby, zamiast tego po prostu uśmiechnęła się lekko i zaczęła udawać zagubioną trzpiotkę.
Nie ma? Wydawało mi się, że jesteśmy umówieni, dokładnie na 18. — Mówiąc to, wyciągnęła komórkę by zerknąć na godzinę, która wskazywała kilkanaście minut po szóstej. — Przez te okropne korki się spóźniłam, może był zniecierpliwiony, w sumie nie dałam mu znać. To nic, zadzwonię do niego później i się umówimy raz jeszcze. — Wzruszyła ramionami i przysiadła na pobliskiej plastikowej ławce, zanurzając nos w telefonie.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 865
Dyrektor a to nienachalnie zajrzał przez otwarte drzwi dyżurki, a to oparł się o kontuar, po którego drugiej stronie siedziały rejestratorki medyczne i zagadał je jakimś przyjemnym small-talkiem, czy niczego im nie brakuje, rozważał, czy może przejść też korytarzem któregoś z oddziałów, ale przypomniał sobie, że musiałby wciągnąć na plecy fartuch, chociażby taki jednorazowy z fizeliny, co skutecznie wybiło mu z głowy ten pomysł. Był już na parterze, w zasadzie mógł zaraz wychodzić i rozpocząć swoją obserwatorską rundkę wokół określonych dystryktów miejskich wcześniej niż planował, natomiast postanowił skorzystać z wizyty w ratującej ludzkie życia placówce i przeszedł ciemniejszym korytarzem na tyłach szpitala, potem w dół. Po krótkiej konsultacji z technikiem przebywającym w pomieszczeniu o obniżonej temperaturze izadanym pytaniu o coś świeżego, poprosił, by zapakowano mu na wynos odcięte w kolanie kobiece udo, a po krótkim namyśle I goleń, ale bez stopy. Obiecał, że odbierze później. Sarna mogła jeszcze poleżakować. Nalegał, by i w męskich toaletach umieścić dozowniki z lekkim, nietłustym, możliwie bezzapachowym kremem. Po krótkiej wizycie i dokładnym umyciu i osuszeniu dłoni, a dokładniej, gdy wcierał w skórę balsam, olśniło go, że zostawił w gabinecie klucze do auta. Zmierzył zatem na jedno z ostatnich pięter, z którego rozpościerał się piękny widok na panoramę Paryża, a w lustrze w windzie poprawił zmierzwioną fryzurę. Zza zakrętu słyszał dwa damskie głosy, jeden znajomy, drugi całkiem obcy. Przyczaił się, ciekawy sytuacji, a ze stoliczka przy niedużej, korytarzowej sofie wziął jakiś magazyn, jeden z tych, które zazwyczaj leżały w strefie dla oczekujących pacjentów. Był w stanie nawet przysiąść incognito przed swoim gabinetem, z nosem schowanym w gazecie, ale póki co przystanął sobie za winklem, próbując przeanalizować sytuację także węchem.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 508
– Mhm – może to naturalny układ twarzy, wskazujący na fakt, że była odbierana jako straszna sucz, może to wyuczona poza, podkreślana przez perfekcyjną biel, która podkreślała atuty jej ciała. Nie dopytywała więcej - nowy dyrektor miał swoje tajemnice, miał kontrahentów przyjmowanych poza kolejką, więc to nie był tak naprawdę jej interes a szybko nauczyła się, że im mniej pytała, tym wyżej oceniana była jej praca. Dlatego też wyminęła siedzącą blondynkę i weszła do pokoju obok, który był jej własnym gabinetem sekretarki asystentki głównodowodzącego.

Tymczasem o wilku mowa, a wilk za rogiem zaciągnął się mocno i bez pudła rozpoznał maskowaną pośród wonnych estrów lodową igiełkę wampirzą. Nic więcej niestety nie wpadło mu do nosa, mimo pełnionej funkcji nie znał przecież wszystkich wampirów zwłaszcza tych, które nie pełniły funkcji w swoich rodach. W powietrzu też nie unosiły się oznaki, które pozwalałyby mu określić z jakiego rodu jest jego gość, albo chociażby jak bardzo ma zaawansowaną metrykę. Ot - wampir. Tylko tyle i aż tyle.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1033
Rozejrzała się jeszcze po korytarzu, ale poczuła, że w tym miejscu jest już spalona. Pani w bieli na pewno była zaintrygowana niezapowiedzianym gościem, nie wspominając, że Ida nagle przestała czuć się na tyle pewna siebie, żeby grzebać wsuwką w zamku. Nie zmieniło to jednak faktu, że odnalezienie gabinetu dyrektora pomogło jej w jednym: wiedziała w którym miejscu budynku mieści się pomieszczenie. Przez widok z okna mogła mniej więcej oszacować które okna będą należały do gabinetu dyrektora, a to było coś, co dawało porządne wskazówki do jej dalszych planów. Wyjrzała jeszcze przez jakieś dostępne okna, po czym dalej stukając rytmicznie o kafelki, wyminęła dyrektora, odgarniając przy nim włosy z ramienia, po czym szybkim krokiem zeszła na parter, żeby przystanąć przed budynkiem i rozejrzeć się w poszukiwaniu jakiegoś ptaka. Wyciągnęła z małej torebki nie otworzoną paczkę słonecznika i siedząc na odosobnionej ławce pod drzewami, rzucała ziarenka pod nogi.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 865
Wyminęli się. Obca Dorienowi młoda kobieta, z sobie tylko znanych przyczyn chciała się z nim zobaczyć, przeszła obok, jakby spłoszona i nie rozpoznała w nim dyrektora szpitala. Spróbował się jej przyjrzeć, zapamiętać szczegóły jej wyglądu, sposób chodzenia, no i, oczywiście jak na tropiciela przystało, jeszcze raz wykorzystał swój węch do zebrania informacji. Może kiedyś jeszcze mu się przydadzą. Mimo wszystko ani jej nie zaczepił, ani nie podążył za nią. Od razu wszedł do swojego gabinetu i zabrał kluczyki do auta, natomiast drzwi za sobą zamknął, ale nie zakluczył. Zajrzał do swojej asystentki nawet nie przekraczając progu jej pokoju. Zagadał, czy jest zmęczona i zasugerował, żeby już sobie odpuściła pracę na dzisiaj. Dodał, że on też zaraz ucieka i że może wyskoczyliby razem następnego dnia na lunch, to omówią parę spraw. Wszystko miało trwać moment i Dorien naprawdę liczył, że jego asystentka go nie zatrzyma. Miał zamiar dopaść do okna, przez które przed chwilą wygladała Ida i namierzyć ją, jeśli wychodziła właśnie z budynku.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 508
Nie wiadomo do końca jak to działało, czy wystarczył szelest torebki, a już nie jeden, a kilka ptaków podleciało, by z zainteresowaniem zweryfikować hojność dwunożnego dostawcy jedzenia. Gruchot wbijał się w uszy, opasłe ptaki na szczęście nie były aż tak nachalne jak mogłyby być. Jeden odważniejszy wskoczył Idzie na kolano i spojrzał prosto w jej oczy swoim małym paciorkiem utkwionym w przekrzywionej głowie.
– Grrrru?– zapytał po gołębiemu.

Całej tej sceny nie było dane zobaczyć Dorienowi, ponieważ wampirzyca zmyślnie ukryła się pod koroną rozłożystego drzewa, którego gałęzie pokryte były gęsto zielonym listowiem. Tymczasem, zgodnie z sugestią jego podwładna spakowała się i wyszła - dwa razy nie trzeba było jej mówić.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1033
Kiedy tylko ptaki się zleciały, uśmiechnęła się, że chociaż to nie sprawiło jej problemu. Powoli wyciągnęła dłoń, z wysypanymi ziarenkami, próbując sobie zaskarbić jak największe zaufanie ptaka. Wysunęła palec, by pogłaskać go po opierzonej główce, a następnie, rozejrzała się dookoła i gdy upewniła się, że nikt nie patrzy, wysunęła kieł, by szybko naciąć skórę na opuszku palca wskazującego lewej ręki. Gdy na skórze pojawiła się krew, podsunęła dłoń w stronę zwierzaka, by mógł posilić się jej krwią. Następnie, tak jak ją uczył Silvan, a później jego syn, skupiła się by wydać polecenie. Chciała, aby ptak podleciał do okna gabinetu, a następnie spróbował dostać się do środka, być może korzystając z otwartego okna, albo przelatując przez sąsiednie pokoje. Liczyła na kolejny łut szczęścia, bo nie chciała zmuszać zwierzęcia do bardziej drastycznych środków jak wbicie się dziobem w szybę, w celu jej zbicia. Co jak co, ale zbędną przemocą się brzydziła. Z drugiej strony, zawsze mogła wywołać ptakiem latającym po korytarzu zamieszanie, by ponownie spróbować wkraść się do zamkniętego pokoju.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 865
Odprowadził wzrokiem kobietę w bieli. Zanim się oddaliła, zdążył ją jeszcze skomplementować, korzystając z faktu, że byli w korytarzu tylko we dwoje, głównie po to, by jego zachowanie zdawało się być całkiem naturalne. Wyjrzał przez okno, gdy asystentka zniknęła z pola widzenia. Gorzej, że teren przed szpitalem również, a to za sprawą naturalnych elementów dekoracyjnych. Ciche ‘fuck’ wydobyło się z ust Doriena, gdy, po nieudanym podejrzeniu obszaru przed frontem budynku, próbował przeanalizować sytuację i możliwe jej rozwiązania. Obiekt A, czyli młoda (a przynajmniej młodo wyglądająca), blodnwłosa wampirzyca chciała się z nim zobaczyć, mimo że w żaden sposób się nie zapowiedziała. Co więcej, nie rozpoznała w nim osoby, z którym miała domniemane spotkanie, aczkolwiek to nie było takie nielogiczne - przecież nie musiała wiedzieć jak wygląda, a Dorien nie miał na czole wypisane ‘dyrektor’. Jeśli zeszła na ogólnodostępny parking, miał jeszcze szansę ją złapać, aczkolwiek mogła być wszędzie, w każdej innej części szpitala, a zapachów było mnóstwo - ludzi, nieludzi, ich wydzielin, emocji, narodzin i śmierci, ale też agresywnych środków chemicznych, czy chociażby kuchni - tej prawdziwej i tej mniej oficjalnej.
Najchętniej przepoczwarzyłby się w formę pośrednią, ale szpiczaste uszy, nieco zniekształcona, wydłużona twarz (nawet, jeśli częściowo schowana za zarostem), jeszcze dłuższe niż normalnie zęby i oczy w kolorze złota to zbyt dużo nienaturalnych cech. Za wiele osób go tu znało, szczególnie, że byli to też zwykli śmiertelnicy. Sam szpital znajdował się w neutralnej dzielnicy, gdzie populacja bestii była stosunkowo niższa niż w tych oznaczonych na mapie Paryża czerwoną i morską barwą.
Ruszył korytarzem i potem schodami w dół.
A z drugiej strony, jeśli dziewczyna faktycznie po prostu chciała się z nim spotkać, to spróbuje się z nim ponownie skontaktować. Raczej. Chyba. Nie?

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 508
Gołąb przekrzywił główkę z zastanowieniem i nieufnością gołębiej fizjonomii, ale nie zamierzał nigdzie odchodzić. Był tylko małym głodnym ptaszkiem który... obecnie zamierzał zrobić absolutnie wszystko o co poprosiła go Ida. Na tyle na ile mógł, na ile starczyło mu możliwości ciała wypełnionego paryskimi śmieciami zgarniętymi z chodnika i mózgiem, który pozwala im być doskonałymi nawigatorami. Stał się jej gołębiem pocztowym. Bez problemów wzleciał do wskazanego okna i niczym ninja ze skrzydłami przedostał się przez uchylony lufcik zgodnie z rozkazem.
   
   ...i nikt go stamtąd nie wyrzucił, albowiem Dorien był już poza swoim gabinetem rozważając o tej dziwnej sytuacji. A może ona wcale nie była dziwna, tylko on był paranoikiem? Już przed jego pojawieniem się w dzielnicy Temple szpital słynął z tego, że wampiry i wilkołaki miały do niego wstęp. W pewnym sensie nabywając prawa do tego miejsca i piastując urząd dyrektorski stał się osobą publiczną.

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Liczba postów : 1033
Nie będąc pewną jak to wszystko zadziała, czekała na powrót gołębia, rozglądając się dookoła. Wcześniej wytłumaczyła ptaku, że powinien szukać konkretnych dokumentów, opisujących wyniki najnowszych badań na wilkołakach. Nie sądziła, że będą one jakoś szczególnie ukryte, zwłaszcza, że raczej nikt ich pokroju nie korzystał w swoich oficjalnych notatkach z takich słów jak "nadnaturalny", "wilkołak" i "wampir". Spodziewała się więc zobaczyć pacjentów z bardzo dziwną przypadłością, których wyniki i ich opis zrozumieją tylko wtajemniczeni. Siedziała więc na ławce, spoglądając na swój szybko zasklepiający się palec. W międzyczasie wyciągnęła telefon, by poprzeglądać nowe tiktoki, z napięciem oczekując powrotu zwierzęcia. Miała plan, że gdy tylko ptak wróci, to spakuje kartki do torebki i jak najszybciej wyniesie się z terenu szpitala.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.
Pod bożą opieką
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.

Sponsored content


Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach