Liczba postów : 1182
Czas... Pojęcie tak bardzo względne, jak i szerokie. Raz się kurczył, a raz wręcz przeciwnie, rozciągał się i dłużył. Styczeń... Styczeń spędziła praktycznie na wariackich papierach. Najpierw pełna sukcesów terapia, potem Hannibal, a na końcu wypad do Chin, który okazał się być czymś kompletnie innym niż powinien. Choć musiała przyznać, że ten wypad otworzył jej oczy na inne sprawy... A teraz był luty. Powinien być pięknym miesiącem, a wcale nie był. Jednak z ciszy milczenia i zdawkowych słów wyłaniał się obraz, bolesny i raniący serce, lecz nie mniej prawdziwy. Musiała się z nim zmierzyć sama, poskładać w całość rozsypane puzzle.
Ale zanim to, musiała zrobić jeszcze jedną rzecz... Nie, nie musiała. Chciała. Złożyła obietnicę i Junowi i samej sobie. Chłopiec... Nie chłopiec, młody mężczyzna zasługiwał, by poznać całość prawdy, bez względu na to, jakie będzie to miało konsekwencje dla jej osoby. Skrzywdziła go swoimi decyzjami, nie jego jednego zresztą, milczeniem i wycofaniem. Wiele się zmieniło, w czasie tak krótkim, a jednak długim. Sylwestrowa rozmowa dała bardzo dobry punkt zaczepienia w postaci ojcowskiej biżuterii... Odetchnęła w duchu, wiedząc, że będzie to bolesne i to bardzo. Jednak mimo to umówiła się z Jackiem na spotkanie, wciskając do eleganckiej torebki trzy paczki papierosów, tak na wszelki wypadek.
Krwistoczerwona spódnica do kostek dziwnie pasowała do informacji, które miała mu przekazać. Czerwień doskonale współgrała z łagodnym beżem eleganckiej bluzki ze stójką i fioletem długiego płaszcza. W cukierni pojawiła się punktualnie, zgodnie z umową, w ciszy kroków zmierzając do jednego ze stolików i namierzając wzrokiem swego towarzysza.
- Bonsoir. - przywitała się grzecznie, z nutkami melancholii słyszalnymi w głosie, lecz i jednocześnie jednym z nielicznych ostatnio szczerych uśmiechów widocznych na jej twarzy. - Mam nadzieję że nie musiałeś zbyt długo na mnie czekać. - powiedziała cicho, patrząc uważnie w twarz swojego rozmówcy.
@Jack Riche
_________________
Ale zanim to, musiała zrobić jeszcze jedną rzecz... Nie, nie musiała. Chciała. Złożyła obietnicę i Junowi i samej sobie. Chłopiec... Nie chłopiec, młody mężczyzna zasługiwał, by poznać całość prawdy, bez względu na to, jakie będzie to miało konsekwencje dla jej osoby. Skrzywdziła go swoimi decyzjami, nie jego jednego zresztą, milczeniem i wycofaniem. Wiele się zmieniło, w czasie tak krótkim, a jednak długim. Sylwestrowa rozmowa dała bardzo dobry punkt zaczepienia w postaci ojcowskiej biżuterii... Odetchnęła w duchu, wiedząc, że będzie to bolesne i to bardzo. Jednak mimo to umówiła się z Jackiem na spotkanie, wciskając do eleganckiej torebki trzy paczki papierosów, tak na wszelki wypadek.
Krwistoczerwona spódnica do kostek dziwnie pasowała do informacji, które miała mu przekazać. Czerwień doskonale współgrała z łagodnym beżem eleganckiej bluzki ze stójką i fioletem długiego płaszcza. W cukierni pojawiła się punktualnie, zgodnie z umową, w ciszy kroków zmierzając do jednego ze stolików i namierzając wzrokiem swego towarzysza.
- Bonsoir. - przywitała się grzecznie, z nutkami melancholii słyszalnymi w głosie, lecz i jednocześnie jednym z nielicznych ostatnio szczerych uśmiechów widocznych na jej twarzy. - Mam nadzieję że nie musiałeś zbyt długo na mnie czekać. - powiedziała cicho, patrząc uważnie w twarz swojego rozmówcy.
@Jack Riche
_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!