@Silvan Zimmerman
eternity is the beginning of the future - 11.01
2 posters
Altera Mundi :: i w proch się obrócisz :: Archiwum :: Fabularne :: Lokacje :: Stare Domeny :: Domostwa wampirzych rodzin :: Dracula
Strona 1 z 2
Strona 1 z 2 • 1, 2
Sonia Evans
Liczba postów : 239
Sonia od kiedy w końcu zaczynała poznawać tajniki tego kim jest, kim się stała zaczęła sprawdzać wszystko w rzeczywistości. Otworzyła się na to by w końcu wyjść ze swojego pokoju i zanurzenia się nieco w kuchni. Minęło kilka dni od ostatniego posiłku, była ciekawa reakcji jak to będzie gdy zacznie smakować tego wszystkiego czego nie jadała za życia. Pizzę, dzięki Idzie miała okazję skosztować i musiała przyznać, że było warto. Oj tego to już raczej nie będzie sobie odmawiać, ale jak smakowało ciastko, takie z cukierni. Przekładane pysznym pachnącym kremem, do tego oblane całe czekoladą mleczną. Zapach aż roznosił się po kuchni na co Sonia nieco zamruczała z zadowolenia. Oczywiście, nie byłaby sobą, gdyby nie trzymała na stole książek typowo interesujących ją samą. Gdyby ktoś wszedł do kuchni na stole dostrzec by mógł książkę o tytule "Co mówią zwłoki" leżącą grzbietem do góry. Oraz stos notatek i szkiców, które jej zdaniem były znośne, chociaż w rzeczywistości nie miałaby się czego wstydzić. Oczywiście nikt o jej szkicach nie wiedział. To było jej własne odkrycie od czasu, gdy postanowiła robić to, czego nie mogła gdy była człowiekiem. W między czasie wyciągała sobie słodkości, które stawiała na tacy. Podeszła do lodówki szukając swojej ulubionej zerowej grupy a gdy w końcu wyciągnęła ją (z czym problemu nie było) bo jak zauważyła ciągle zapasy były uzupełniane. Postanowiła podgrzać sobie ją do odpowiedniej temperatury. Jakoś nie mogła się przekonać do zimnej, czy też syntetycznej. Wstawiła kubek z krwią do mikrofali i szykując tacę czekała aż się zagrzeje.
@Silvan Zimmerman
@Silvan Zimmerman
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!
Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Silvan po tym, gdy na początku grudnia Constanza opowiedziała mu przy kawie nieco więcej o nowej członkini Dracul, postanowił, że zajrzy do Sonii w wolnej chwili. Niestety grudzień był dla niego na tyle pracowitym miesiącem, a jeszcze doszedł do tego jego wyjazd na Święta, że do rodowej domeny wpadł dopiero w styczniu.
Tradycyjnie skrzywił się na widok, który go zastał po zaparkowaniu swojego samochodu. Jego syn nazwał kiedyś budynek siedziby Dracul złotym klocem, a Silvan od tego czasu nie mógł myśleć o nim inaczej. I jeszcze te kiczowate sztuczne palmy przy basenie. Po co? Kto uznał to za dobry pomysł? Byli w Paryżu, a nie Barcelonie.
Krzątanina, która dobiegała z kuchni, podpowiedziała mu, by to właśnie tam rozpocząć poszukiwania młodej wampirzycy.
Najwyraźniej nie pomylił się, bo w pomieszczeniu zobaczył Sonię, którą już zdążył chwilowo poznać, chociażby podczas incydentu z krwią i piłą mechaniczną na urodzinach Tahiry.
Oczywiście jego uwadze nie umknęło, że coś się podgrzewało w mikrofali, chyba był już nieco przewrażliwiony na tym punkcie, i o ile jeszcze mógł się łudzić, że nie była to krew, tak nieprzyjemny zapach maltretowanej przez promieniowanie elektromagnetyczne czerwonej cieszy, potwierdził jego najgorsze przypuszczenia. Niektórzy twierdzili, że ta drastyczna różnica w zapachu była jedynie w jego głowie i nie wynikała ze sposobu odgrzewania osocza, ale on wiedział swoje.
Nie zamierzał jednak atakować Sonii poglądami na ten temat, w końcu zależało mu na zdobyciu sympatii dziewczyny, więc po prostu wziął głęboki oddech, czego od razu pożałował, i wreszcie się odezwał.
- Soniu? Mogę na chwilę? - Stał na razie w samym wejściu do kuchni, ubrany w niebieski sweter, z rozczochranymi włosami, dużym kubku kawy na wynos w ręku i czarną torbą przerzucona przez ramię. Znajdowało się w niej parę podręczników zarówno do chemii, jak i biologii, które bardzo sobie cenił i chciał podarować wampirzycy ze względu na jej zainteresowania. Jeśli Sonia odwróciła się w jego stronę, uśmiechnął się do niej ciepło.
Tradycyjnie skrzywił się na widok, który go zastał po zaparkowaniu swojego samochodu. Jego syn nazwał kiedyś budynek siedziby Dracul złotym klocem, a Silvan od tego czasu nie mógł myśleć o nim inaczej. I jeszcze te kiczowate sztuczne palmy przy basenie. Po co? Kto uznał to za dobry pomysł? Byli w Paryżu, a nie Barcelonie.
Krzątanina, która dobiegała z kuchni, podpowiedziała mu, by to właśnie tam rozpocząć poszukiwania młodej wampirzycy.
Najwyraźniej nie pomylił się, bo w pomieszczeniu zobaczył Sonię, którą już zdążył chwilowo poznać, chociażby podczas incydentu z krwią i piłą mechaniczną na urodzinach Tahiry.
Oczywiście jego uwadze nie umknęło, że coś się podgrzewało w mikrofali, chyba był już nieco przewrażliwiony na tym punkcie, i o ile jeszcze mógł się łudzić, że nie była to krew, tak nieprzyjemny zapach maltretowanej przez promieniowanie elektromagnetyczne czerwonej cieszy, potwierdził jego najgorsze przypuszczenia. Niektórzy twierdzili, że ta drastyczna różnica w zapachu była jedynie w jego głowie i nie wynikała ze sposobu odgrzewania osocza, ale on wiedział swoje.
Nie zamierzał jednak atakować Sonii poglądami na ten temat, w końcu zależało mu na zdobyciu sympatii dziewczyny, więc po prostu wziął głęboki oddech, czego od razu pożałował, i wreszcie się odezwał.
- Soniu? Mogę na chwilę? - Stał na razie w samym wejściu do kuchni, ubrany w niebieski sweter, z rozczochranymi włosami, dużym kubku kawy na wynos w ręku i czarną torbą przerzucona przez ramię. Znajdowało się w niej parę podręczników zarówno do chemii, jak i biologii, które bardzo sobie cenił i chciał podarować wampirzycy ze względu na jej zainteresowania. Jeśli Sonia odwróciła się w jego stronę, uśmiechnął się do niej ciepło.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Sonia Evans
Liczba postów : 239
Od ostatniej imprezy raczej nie ruszy jabłek, oj nie...już wolała pozostać przy pewnych swego pochodzenia posiłkach! Pomyśleć, że dała się tak wrobić w te cholerne jabłka...no ale, kiedyś przyjdzie jej się odwdzięczyć pięknym za nadobne, oj przyjdzie. Tym czasem, po prostu postanowiła się nieco poduczyć stos notatek plątało się na stole razem z zatłuszczonym pudełkiem z pizzą. Z mikrofali wyciągała właśnie kubek z krwią gdy usłyszała głos. Męski głos i jakoś tak znajomy już. Nie musiała długo się zastanawiać bo odwróciła się i ujrzała przed sobą mężczyznę z roztrzepaną fryzurą.
- Tak...tak, oczywiście. Proszę...już...
Poderwała się w tryb miga i szybko zgarniać zaczęła swoje notatki zasłaniając pospiesznie książkę, którą czytała notatkami.
- Pan...
Zagadnęła z lekkim uśmiechem bo niestety nie znała go z imienia a jedynie po twarzy kojarzyła z uroczystości urodzinowej Tahiry.
- Czy coś się stało?
Zapytała widząc go z kawą w dłoni oraz torbą przerzuconą przez ramię. Wyglądał, jakby przyszedł w interesach, czy też przekazać jakąś wiadomość dość...nieprzyjemną. Nie wiedziała skąd w niej tyle obaw ostatnio...może przez to, że za życia za dużo przykrych wiadomości zaczynano u niej od "Soniu, mogę zająć chwilę". Być może to było powodem, gdzie podświadomość mówiła, że coś jest nie tak. Chociaż w rzeczywistości wszystko było cacy.
- Tak...tak, oczywiście. Proszę...już...
Poderwała się w tryb miga i szybko zgarniać zaczęła swoje notatki zasłaniając pospiesznie książkę, którą czytała notatkami.
- Pan...
Zagadnęła z lekkim uśmiechem bo niestety nie znała go z imienia a jedynie po twarzy kojarzyła z uroczystości urodzinowej Tahiry.
- Czy coś się stało?
Zapytała widząc go z kawą w dłoni oraz torbą przerzuconą przez ramię. Wyglądał, jakby przyszedł w interesach, czy też przekazać jakąś wiadomość dość...nieprzyjemną. Nie wiedziała skąd w niej tyle obaw ostatnio...może przez to, że za życia za dużo przykrych wiadomości zaczynano u niej od "Soniu, mogę zająć chwilę". Być może to było powodem, gdzie podświadomość mówiła, że coś jest nie tak. Chociaż w rzeczywistości wszystko było cacy.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!
Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Gdy zobaczył, że dziewczyna zaczyna zaczyna pośpiesznie zgarniać swoje rzeczy, uniósł lekko dłoń, w uspokajającym geście. Przecież nie przeszkadzały mu kartki i książki na stole. Wręcz przeciwnie, sam chętnie rzuciłby na nie okiem.
- Spokojnie. Nie musisz niczego zbierać. W końcu ta kuchnia jest bardziej twoja, niż moja skoro mieszkasz w domenie - zapewnił z uśmiechem na twarzy, robiąc krok w głąb pomieszczenia. Skrzywił się przy tym nieco, czując jak paskudny zapach torturowanej krwi stał się jeszcze bardziej wyrazisty. - Przepraszam, może powinienem był się najpierw przedstawić. Nazywam się Silvan Zimmerman. Zdążyliśmy się poznać na urodzinach Tahiry, gdy… Zresztą sama pewnie doskonale pamiętasz, ale mniejsza o to.
Znowu się uśmiechnął i odłożył torbę na stół. Przy okazji, z czystej ciekawości, zerknął na notatki młodej wampirzycy, by sprawdzić, czy mógł dopatrzeć się w nich czegoś, co przyciągnęłoby jego naukową uwagę.
- Nie, nie. Spokojnie. Wszystko jest w porządku. - zapewnił dziewczynę i wziął łyka kawy, by znajomy i ukochany smak, odwrócił uwagę od barbarzyństwa, które właśnie miało tu miejsce. - Jestem dobrym przyjacielem Constanzy. Powiedziała mi, że interesujesz się medycyną, a że znam się trochę na chemii i biologii, to postanowiłem przynieść ci kilka dobrych książek na ten temat. - z tymi słowami wyjął cztery ciężkie tomy, za których ciężką obecnością w swojej torbie tęsknić nie zamierzał.
- Spokojnie. Nie musisz niczego zbierać. W końcu ta kuchnia jest bardziej twoja, niż moja skoro mieszkasz w domenie - zapewnił z uśmiechem na twarzy, robiąc krok w głąb pomieszczenia. Skrzywił się przy tym nieco, czując jak paskudny zapach torturowanej krwi stał się jeszcze bardziej wyrazisty. - Przepraszam, może powinienem był się najpierw przedstawić. Nazywam się Silvan Zimmerman. Zdążyliśmy się poznać na urodzinach Tahiry, gdy… Zresztą sama pewnie doskonale pamiętasz, ale mniejsza o to.
Znowu się uśmiechnął i odłożył torbę na stół. Przy okazji, z czystej ciekawości, zerknął na notatki młodej wampirzycy, by sprawdzić, czy mógł dopatrzeć się w nich czegoś, co przyciągnęłoby jego naukową uwagę.
- Nie, nie. Spokojnie. Wszystko jest w porządku. - zapewnił dziewczynę i wziął łyka kawy, by znajomy i ukochany smak, odwrócił uwagę od barbarzyństwa, które właśnie miało tu miejsce. - Jestem dobrym przyjacielem Constanzy. Powiedziała mi, że interesujesz się medycyną, a że znam się trochę na chemii i biologii, to postanowiłem przynieść ci kilka dobrych książek na ten temat. - z tymi słowami wyjął cztery ciężkie tomy, za których ciężką obecnością w swojej torbie tęsknić nie zamierzał.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Sonia Evans
Liczba postów : 239
Zaskoczenie na twarzy Soni było widać już na samym początku. Oczywiście tych pozytywnych, w końcu jakby inaczej? Może i była w swojej kuchni, no ale skoro była jej, to wypadało też jakoś ugościć przybysza. Tym bardziej, że jak się dowiedziała wampir był od początku dla niej uprzejmy. Uśmiechnęła się delikatnie na jego stwierdzenie.
- Pan Silvan...Ida o Panu wspominała. Miło mi poznać.
Uśmiechnęła się i lekko skrzywiła na tamto wspomnienie i to dziwne uczucie gdy narkotyk przestał działać. Wzięła wdech i wypuściła powietrze z westchnieniem.
- Tak...trochę wyszło...niezręcznie...gdybym nie rzuciła tym jabłkiem...może nie doszłoby do tego wszystkiego...no ale stało się, mleko zostało wylane.
Przyznała z westchnieniem bo jednak nadal czuła się winna tego zajścia, gdyby tylko wiedziała, co i jak w życiu by nie wzięła i nie rzuciła jabłkiem. No ale skąd mogła wiedzieć? Na zapewnienie, że wszystko gra uniosła brew i spojrzała na niego uważnie. Dopiero po chwili przypomniała sobie co mówiła Ida odnośnie krwi i lekko się zaśmiała.
- Przepraszam...ale...no taka mi lepiej smakuje. Nie polowałam jeszcze a zimna z lodówki jest okropna.
Przyznała gdy w końcu połapała się w czym rzecz. Oczywiście mężczyzna mógł zajrzeć w notatki, które przede wszystkim zawierały informacje odnośnie obserwacji między wampirami a ludźmi, oraz książki które ostatnio zamówiła czyli "co mówią kości", "sekcja zwłok", oraz "co mówią zwłoki" kilka książek nic wielkiego. Gdy Silvan wspomniał o Pani Constanzie uśmiechnęła się delikatnie. Kobieta pamiętała o niej i była jej za to wdzięczna.
- Och to wspaniale. Dziękuję. Kilka sobie kupiłam, pewnie niepotrzebnie bo być może w bibliotece znajdą się takie, ale...no jednak zanim zorientuję się co gdzie się znajduje to zdążę się tam zasiedzieć...
Zaśmiała się lekko i wskazała miejsce wolne, gdzie nie było kartek z notatkami czy książek.
- Biologia i chemia? Mnie interesuje medycyna sądowa...chciałam pójść w tym kierunku gdybym dostała za życia stypendium...ale niestety z dochodami mojej babci ciężko by było.
Westchnęła pod nosem, jednak teraz...po informacji od Constanzy była pewniejsza siebie i zdecydowanie przestała się obawiać postąpić o krok dalej. Ba! Już nawet zaczęła korzystać z dóbr finansowych rodu! A to już coś!
- Pan Silvan...Ida o Panu wspominała. Miło mi poznać.
Uśmiechnęła się i lekko skrzywiła na tamto wspomnienie i to dziwne uczucie gdy narkotyk przestał działać. Wzięła wdech i wypuściła powietrze z westchnieniem.
- Tak...trochę wyszło...niezręcznie...gdybym nie rzuciła tym jabłkiem...może nie doszłoby do tego wszystkiego...no ale stało się, mleko zostało wylane.
Przyznała z westchnieniem bo jednak nadal czuła się winna tego zajścia, gdyby tylko wiedziała, co i jak w życiu by nie wzięła i nie rzuciła jabłkiem. No ale skąd mogła wiedzieć? Na zapewnienie, że wszystko gra uniosła brew i spojrzała na niego uważnie. Dopiero po chwili przypomniała sobie co mówiła Ida odnośnie krwi i lekko się zaśmiała.
- Przepraszam...ale...no taka mi lepiej smakuje. Nie polowałam jeszcze a zimna z lodówki jest okropna.
Przyznała gdy w końcu połapała się w czym rzecz. Oczywiście mężczyzna mógł zajrzeć w notatki, które przede wszystkim zawierały informacje odnośnie obserwacji między wampirami a ludźmi, oraz książki które ostatnio zamówiła czyli "co mówią kości", "sekcja zwłok", oraz "co mówią zwłoki" kilka książek nic wielkiego. Gdy Silvan wspomniał o Pani Constanzie uśmiechnęła się delikatnie. Kobieta pamiętała o niej i była jej za to wdzięczna.
- Och to wspaniale. Dziękuję. Kilka sobie kupiłam, pewnie niepotrzebnie bo być może w bibliotece znajdą się takie, ale...no jednak zanim zorientuję się co gdzie się znajduje to zdążę się tam zasiedzieć...
Zaśmiała się lekko i wskazała miejsce wolne, gdzie nie było kartek z notatkami czy książek.
- Biologia i chemia? Mnie interesuje medycyna sądowa...chciałam pójść w tym kierunku gdybym dostała za życia stypendium...ale niestety z dochodami mojej babci ciężko by było.
Westchnęła pod nosem, jednak teraz...po informacji od Constanzy była pewniejsza siebie i zdecydowanie przestała się obawiać postąpić o krok dalej. Ba! Już nawet zaczęła korzystać z dóbr finansowych rodu! A to już coś!
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!
Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Uniósł brwi do góry, zastanawiając się co też jego podopieczna mówiła Sonii na jego temat.
- Wystarczy Silvan - zapewnił ją, nie chcąc się bawić w zbędne w tej sytuacji, zwroty grzecznościowe. Natomiast na następne słowa po prostu machnął ręką. - Jak sama zauważyłaś było, minęło. Tam był taki chaos, że gdybyś nie ty, to krew pewnie i tak by się rozlała, także nie martw się tym i po prostu na przyszłość miej się na uwadze. Zresztą i tak wszyscy przeżyli, a to najwazniejsze.
Spojrzał na nią zaskoczony, w pierwszej chwili nie mając pojęcia czemu młoda wampirzyca poruszyła ten temat. Jasne, aromat wypełniający kuchnię nie był dla niego szczególnie apetyczny, ale trzymał się całkiem dobrze, zachowując nawet swój typowy, pogodny wyraz twarzy. Naprawdę aż tak źle ukrywał swój niesmak? I skąd Sonia mogła wiedzieć, że to krew była problemem. Ah… No tak. Ida. A więc to mówił o nim jego ulubiony szerszeń wampirowaty.
- Spokojnie. Rozumiem. Ja sam nie przepadam za zimną krwią. - Po prostu w przeciwieństwie do wielu wampirów gardził tą barbarzyńską metodą podgrzewania osocza. Nie był jednak z młodą wampirzycą na tyle blisko, by robić jej teraz długi i szczegółowy wykład na temat mikrofalówki. No i nie chciał odkładać w czasie jej posiłku, zwłaszcza, że pewnie jeszcze nie do końca dobrze panowała nad swoim pragnieniem. - Problemem jest coś innego. Po prostu zapach krwi z mikrofali jest strasznie… Zresztą mniejsza o to. Smacznego. Zaraz się przyzwyczaję. Wróćmy do ciekawszych spraw.
Przyglądał się przez chwilę pozostawionym przez dziewczynę notatkom i książkom. Musiał przyznać, że były całkiem niezłe. Wyglądało, że najnowszy nabytek Dracul również miał smykałkę do nauki.
- Tak. Słyszałem - Prawda była taka, że Constanza przekazała mu już najważniejsze informacje o Sonii, włącznie z tym co planowała studiować, gdyby nie kiepska sytuacja finansowa jej opiekunów. - Ale jak pewnie sama wiesz, biologia i chemia są niezbędne w medycynie. - uśmiechnął się szeroko i wziął łyka kawy. - W końcu musisz wiedzieć wszyscy o przemianach zachodzących w ciele. Nie wspominajac juz o tym, ze pewnie miałabyś dość dużo do czynienia z trującymi substancjami.
- Wystarczy Silvan - zapewnił ją, nie chcąc się bawić w zbędne w tej sytuacji, zwroty grzecznościowe. Natomiast na następne słowa po prostu machnął ręką. - Jak sama zauważyłaś było, minęło. Tam był taki chaos, że gdybyś nie ty, to krew pewnie i tak by się rozlała, także nie martw się tym i po prostu na przyszłość miej się na uwadze. Zresztą i tak wszyscy przeżyli, a to najwazniejsze.
Spojrzał na nią zaskoczony, w pierwszej chwili nie mając pojęcia czemu młoda wampirzyca poruszyła ten temat. Jasne, aromat wypełniający kuchnię nie był dla niego szczególnie apetyczny, ale trzymał się całkiem dobrze, zachowując nawet swój typowy, pogodny wyraz twarzy. Naprawdę aż tak źle ukrywał swój niesmak? I skąd Sonia mogła wiedzieć, że to krew była problemem. Ah… No tak. Ida. A więc to mówił o nim jego ulubiony szerszeń wampirowaty.
- Spokojnie. Rozumiem. Ja sam nie przepadam za zimną krwią. - Po prostu w przeciwieństwie do wielu wampirów gardził tą barbarzyńską metodą podgrzewania osocza. Nie był jednak z młodą wampirzycą na tyle blisko, by robić jej teraz długi i szczegółowy wykład na temat mikrofalówki. No i nie chciał odkładać w czasie jej posiłku, zwłaszcza, że pewnie jeszcze nie do końca dobrze panowała nad swoim pragnieniem. - Problemem jest coś innego. Po prostu zapach krwi z mikrofali jest strasznie… Zresztą mniejsza o to. Smacznego. Zaraz się przyzwyczaję. Wróćmy do ciekawszych spraw.
Przyglądał się przez chwilę pozostawionym przez dziewczynę notatkom i książkom. Musiał przyznać, że były całkiem niezłe. Wyglądało, że najnowszy nabytek Dracul również miał smykałkę do nauki.
- Tak. Słyszałem - Prawda była taka, że Constanza przekazała mu już najważniejsze informacje o Sonii, włącznie z tym co planowała studiować, gdyby nie kiepska sytuacja finansowa jej opiekunów. - Ale jak pewnie sama wiesz, biologia i chemia są niezbędne w medycynie. - uśmiechnął się szeroko i wziął łyka kawy. - W końcu musisz wiedzieć wszyscy o przemianach zachodzących w ciele. Nie wspominajac juz o tym, ze pewnie miałabyś dość dużo do czynienia z trującymi substancjami.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Sonia Evans
Liczba postów : 239
Soni będzie ciężko się przyzwyczaić do tego, by przejść od tak na "ty". Pewnie początkowo będzie jej ciężko się przestawić ale z biegiem czasu...może. Kto to wie!
- Powiedzmy...nadal mam do siebie żal. Gdybym wiedziała, czym to wszystko jest napełnione...ech...uroki nieświadomości.
Zaśmiała się pod nosem bo jednak po części zabawnie to wyglądało, ale z drugiej strony moment, w którym biedny Egon został poturbowany było przerażające. Wyjaśnienie Silvana, że zaraz się oswoi z tym jakoś nie przekonywała ją do tego, ona sama nie mogła znieść niektórych rzeczy, które za życia ją denerwowały. A teraz...teraz w sumie nie miała okazji do przekonania się jak jest obecnie. Musi to sprawdzić! Uśmiechnęła się lekko na słowa wampira.
- To prawda. Chociaż bardziej intryguje mnie obecnie zmiany w naszym ciele. Jako człowiek odczuwałam wiele...a teraz...w sumie nic. Nie czuję zimna, nie czuję bólu...ciekawi mnie jak wygląda wnętrze...
Mówiła z taką pasją, że całkiem zapomniała o tym, że nie wypada się tak odcinać od rzeczywistości.
- No i trucizny jak Pan powiedział...srebro czy inne metale i środki chemiczne...
Mówiła zafascynowana i chrząknęła nieco.
- Przepraszam...
Zmieszana uśmiechnęła się zakłopotana swoim gadulstwem.
- Chemia i biologia to podstawa...ale zarazem też teoria. Samą teorią się nie da funkcjonować. Najlepsza jest nauka w praktyce.
Przyznała sama próbowała różnych możliwości, początkowo sprawdzała jak smakują rzeczy, które sama ogarniała, czy też zamawiała z dostawą produkty od gospodarzy. Smak był wyraźniejszy i zdecydowanie mogła stwierdzić, czy faktycznie to wyroby od gospodarza czy oszustwo. Dużo...bardzo dużo mogłaby porównać ale nie czas i miejsce.
@silvan zimmerman
- Powiedzmy...nadal mam do siebie żal. Gdybym wiedziała, czym to wszystko jest napełnione...ech...uroki nieświadomości.
Zaśmiała się pod nosem bo jednak po części zabawnie to wyglądało, ale z drugiej strony moment, w którym biedny Egon został poturbowany było przerażające. Wyjaśnienie Silvana, że zaraz się oswoi z tym jakoś nie przekonywała ją do tego, ona sama nie mogła znieść niektórych rzeczy, które za życia ją denerwowały. A teraz...teraz w sumie nie miała okazji do przekonania się jak jest obecnie. Musi to sprawdzić! Uśmiechnęła się lekko na słowa wampira.
- To prawda. Chociaż bardziej intryguje mnie obecnie zmiany w naszym ciele. Jako człowiek odczuwałam wiele...a teraz...w sumie nic. Nie czuję zimna, nie czuję bólu...ciekawi mnie jak wygląda wnętrze...
Mówiła z taką pasją, że całkiem zapomniała o tym, że nie wypada się tak odcinać od rzeczywistości.
- No i trucizny jak Pan powiedział...srebro czy inne metale i środki chemiczne...
Mówiła zafascynowana i chrząknęła nieco.
- Przepraszam...
Zmieszana uśmiechnęła się zakłopotana swoim gadulstwem.
- Chemia i biologia to podstawa...ale zarazem też teoria. Samą teorią się nie da funkcjonować. Najlepsza jest nauka w praktyce.
Przyznała sama próbowała różnych możliwości, początkowo sprawdzała jak smakują rzeczy, które sama ogarniała, czy też zamawiała z dostawą produkty od gospodarzy. Smak był wyraźniejszy i zdecydowanie mogła stwierdzić, czy faktycznie to wyroby od gospodarza czy oszustwo. Dużo...bardzo dużo mogłaby porównać ale nie czas i miejsce.
@silvan zimmerman
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!
Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Silvan z uśmiechem na ustach wysłuchiwał tego, co miała do powiedzenia Sonia, w najmniejszym stopniu nie zamierzając jej powstrzymywać przed rozgadywaniem się w najlepsze.
- Tak. To prawda, że wirus w naszych ciałach wywołał wiele zmian. Większość z nas jest chociaż trochę sprawniejsza, niż byliśmy za życia, nasze zmysły się wyczuliły, temperatura ciała spadła, niektórzy wykształcili w sobie nowe umiejętności, a nasze ciała potrafią zregenerować utracony kończynę, no i niedoczynność produkcji hemoglobiny każe nam pić krew, chociaż pewnie to wszystko już wiesz. - Spojrzał na nią z zaciekawieniem i pokręcił głową. - Nie przepraszaj za swoją fascynację nauką Soniu, nie warto. Zwłaszcza w domenie naszego rodu. Tutaj wszyscy to zrozumieją. - Wymądrzał się jakby sam odruchowo nie przepraszał, nawet bliskich przyjaciół, gdy zaczynał mówić za dużo o swojej pasji, chociaż robił to zazwyczaj, gdy nieopatrznie zastępował monologami o krwi, rozmowę na ważniejsze tematy.
Zmarszczył nieco brwi. Sonia ewidentnie była jeszcze bardzo młoda i aż rwała się do praktyki bez opamiętania.
- Chemia nie jest nauką czysto teoretyczną. Oczywiście teoria jest ważna, ale nawet jeśli założysz wynik badań, nie możesz być go całkowicie pewna, zanim nie przeprowadzisz odpowiednich badań. Poza tym teoria się przydaje. Chociażby po to by wiedzieć na co patrzeć, gdy już będziesz kroiła te ciała, albo - Tu wskazał na podgrzewającą się w mikrofalówce krew. - By wiedzieć, że krew, tak samo jak woda podgrzewana w ten sposób, może przekroczyć temperaturę wrzenia bez jego oznak takich jak pęcherzyki pary, co w niektórych przypadkach może skutkować jej wybuchem - Przegrał z sobą tę walkę i musiał, po prostu musiał jakoś skomentować tę mikrofalówkę.
- Tak. To prawda, że wirus w naszych ciałach wywołał wiele zmian. Większość z nas jest chociaż trochę sprawniejsza, niż byliśmy za życia, nasze zmysły się wyczuliły, temperatura ciała spadła, niektórzy wykształcili w sobie nowe umiejętności, a nasze ciała potrafią zregenerować utracony kończynę, no i niedoczynność produkcji hemoglobiny każe nam pić krew, chociaż pewnie to wszystko już wiesz. - Spojrzał na nią z zaciekawieniem i pokręcił głową. - Nie przepraszaj za swoją fascynację nauką Soniu, nie warto. Zwłaszcza w domenie naszego rodu. Tutaj wszyscy to zrozumieją. - Wymądrzał się jakby sam odruchowo nie przepraszał, nawet bliskich przyjaciół, gdy zaczynał mówić za dużo o swojej pasji, chociaż robił to zazwyczaj, gdy nieopatrznie zastępował monologami o krwi, rozmowę na ważniejsze tematy.
Zmarszczył nieco brwi. Sonia ewidentnie była jeszcze bardzo młoda i aż rwała się do praktyki bez opamiętania.
- Chemia nie jest nauką czysto teoretyczną. Oczywiście teoria jest ważna, ale nawet jeśli założysz wynik badań, nie możesz być go całkowicie pewna, zanim nie przeprowadzisz odpowiednich badań. Poza tym teoria się przydaje. Chociażby po to by wiedzieć na co patrzeć, gdy już będziesz kroiła te ciała, albo - Tu wskazał na podgrzewającą się w mikrofalówce krew. - By wiedzieć, że krew, tak samo jak woda podgrzewana w ten sposób, może przekroczyć temperaturę wrzenia bez jego oznak takich jak pęcherzyki pary, co w niektórych przypadkach może skutkować jej wybuchem - Przegrał z sobą tę walkę i musiał, po prostu musiał jakoś skomentować tę mikrofalówkę.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Sonia Evans
Liczba postów : 239
Słuchała uważnie tego co mówił mężczyzna. Nowe informacje odnośnie regeneracji kończyn była nowością. Tego nie wiedziała. Słysząc to co mówił, chwyciła kartkę i pospiesznie zanotowała, pierwsza lepsza kartka, którą potem będzie musiała przestudiować i ogarnąć wszystko konkretnie.
- Owszem, po części. O spadku temperatury czy zmysłach wiem...ale o odrastaniu kończyn...tego nie wiedziałam.
Powiedziała zachwycona nowiną. Dosłownie, jakby ktoś właśnie dziecku dał wymarzony domek dla lalek, czy inną rzecz, którą tak bardzo pragnęło mieć.
- Czyli...jeśli jako człowiek, nie miałabym powiedzmy...nogi to po przemianie ona odrasta czy tylko będąc wampirem?
Zapytała zaciekawiona gotowa zanotować wszystko czego się dowie. Nie znalazła niczego takiego w notatkach, jakie znalazła, jednak nie dostała jeszcze wszystkiego czego chciała, na razie przyswajała sobie wiedzę powoli i stopniowo by nadmiar informacji nie zniechęcił jej.
- To wszystko jest dla mnie nowe...na razie uczę się tego kim jestem. Nowe doświadczenia...to dziwne uczucie. A wspomniał Pan o zdolnościach...to każdy z nas posiada takie?
Zadała pytanie zaciekawiona odpowiedzi Silvana. To co się dowiedziała było szokiem dla niej ale takim pozytywnym. Czyli miała jakieś zdolności, które mogła wykorzystać...ciekawe co takiego. - Jak dowiedzieć się czy też sprawdzić, czy ma się te zdolności?
Dopytała zaciekawiona. Wysłuchała też tego co mówił o krwi unosząc brew nieco zaciekawiona. Wiedziała o tym z praktyk, które sama sobie początkowo robiła jeszcze za życia. Jednak nigdy nie ośmieliła się tego powtórzyć wiedząc, że gdyby babcia to zobaczyła wpadłaby znowu w panikę. Nie...lepiej nie stresować kobiety. A po przemianie jakoś nie bardzo miała na to natchnienie. Na razie dowiadywała się tego co się z nią działo, co się zmieniało. Pisała swój dziennik notując wszystko co się z nią działo tuż po przemianie. Było to naprawdę...dziwne uczucie ale zarazem przyjemne.
- Fakt...chociaż...to mniejsze zło niż próbowanie wyssania komuś krwi ryzykując zabiciem czy zdemaskowaniem...a niestety próby picia sztucznej krwi nie wyszły...
Przyznała nie chcąc za bardzo wypalić z tekstem "sztucznego syfu pić się nie da więc pozostaje tylko mikrofala by czasem nie uśmiercić kogoś." Nie wiedziała jak mężczyzna by zareagował, z jednej strony cieszyła się, że do wyboru kubków smakowych trafiła jej się dziewczyna z całkiem miłym podejściem. Okularnica była całkiem...spoko. Szkoda, że jej nie widziała od tamtego czasu. Chciała jej podziękować. Ale...może będzie miała ku temu jeszcze okazję.
- Owszem, po części. O spadku temperatury czy zmysłach wiem...ale o odrastaniu kończyn...tego nie wiedziałam.
Powiedziała zachwycona nowiną. Dosłownie, jakby ktoś właśnie dziecku dał wymarzony domek dla lalek, czy inną rzecz, którą tak bardzo pragnęło mieć.
- Czyli...jeśli jako człowiek, nie miałabym powiedzmy...nogi to po przemianie ona odrasta czy tylko będąc wampirem?
Zapytała zaciekawiona gotowa zanotować wszystko czego się dowie. Nie znalazła niczego takiego w notatkach, jakie znalazła, jednak nie dostała jeszcze wszystkiego czego chciała, na razie przyswajała sobie wiedzę powoli i stopniowo by nadmiar informacji nie zniechęcił jej.
- To wszystko jest dla mnie nowe...na razie uczę się tego kim jestem. Nowe doświadczenia...to dziwne uczucie. A wspomniał Pan o zdolnościach...to każdy z nas posiada takie?
Zadała pytanie zaciekawiona odpowiedzi Silvana. To co się dowiedziała było szokiem dla niej ale takim pozytywnym. Czyli miała jakieś zdolności, które mogła wykorzystać...ciekawe co takiego. - Jak dowiedzieć się czy też sprawdzić, czy ma się te zdolności?
Dopytała zaciekawiona. Wysłuchała też tego co mówił o krwi unosząc brew nieco zaciekawiona. Wiedziała o tym z praktyk, które sama sobie początkowo robiła jeszcze za życia. Jednak nigdy nie ośmieliła się tego powtórzyć wiedząc, że gdyby babcia to zobaczyła wpadłaby znowu w panikę. Nie...lepiej nie stresować kobiety. A po przemianie jakoś nie bardzo miała na to natchnienie. Na razie dowiadywała się tego co się z nią działo, co się zmieniało. Pisała swój dziennik notując wszystko co się z nią działo tuż po przemianie. Było to naprawdę...dziwne uczucie ale zarazem przyjemne.
- Fakt...chociaż...to mniejsze zło niż próbowanie wyssania komuś krwi ryzykując zabiciem czy zdemaskowaniem...a niestety próby picia sztucznej krwi nie wyszły...
Przyznała nie chcąc za bardzo wypalić z tekstem "sztucznego syfu pić się nie da więc pozostaje tylko mikrofala by czasem nie uśmiercić kogoś." Nie wiedziała jak mężczyzna by zareagował, z jednej strony cieszyła się, że do wyboru kubków smakowych trafiła jej się dziewczyna z całkiem miłym podejściem. Okularnica była całkiem...spoko. Szkoda, że jej nie widziała od tamtego czasu. Chciała jej podziękować. Ale...może będzie miała ku temu jeszcze okazję.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!
Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Tylko proszę nie testuj tego w praktyce - powiedział zapobiegawczo, widząc ogrom entuzjazmu na twarzy dziewczyny. Naprawdę nie zamierzał się potem tłumaczyć, Mihaiowi, lub co gorsza Constanzie, czemu ich najmłodszy nabytek w rodzie postanowił obciąć sobie palec. - Tak. Zazwyczaj w takich wypadkach kończyna odrasta, ale istnieją wyjątki od tej reguły.
Oparł się o jeden z kuchennych blatów, biorąc łyka kawy, gotowy odpowiedzieć na kolejne pytania, wampirzycy, nie ważne ile by ich nie było.
- [b]Mihai nie mówił ci jeszcze o umiejętności rodowej? - spytał, jedynie połowicznie maskując swoje zdziwienie. W opinii Silvana ich głowa rodu, i najwyraźniej na pewien sposób opiekun dziewczyny, zdecydowanie za dużo zwlekał z przekazywaniem Sonii istotnych informacji. O ile rozumiał jeszcze w jakiś sposób zwlekanie z wtajemniczeniem jej w specjalne zdolności rodu, tak nie rozumiał czemu Sonia dopiero teraz dowiadywała się o takich podstawach, jak ich zdolności do regeneracji. - Chodzi mi o umiejętności rodowe, które są przekazywane z krwią naszej głowy rodu. Dracule mogą, dając swoją krew, kontrolować dowolne małe zwierzę. Inni, potrafią upodobnić się temperaturą do zwykłego człowieka, a jeszcze inni… No cóż. Powiedzmy, że nie wszystkim się tak poszczęściło, by zyskać coś bardziej przydatnego w codziennym życiu i niektórzy potrafią tworzyć aurę, przez którą wydają się być bardziej atrakcyjni, niż są w rzeczywistości. Mało praktyczne, chyba że lubi się łatwe randki, ale interesujące z naukowego punktu widzenia. Ogólnie umiejętności same w sobie są bardzo ciekawym zagadnieniem, bo my sami nie jesteśmy w stanie ich aktywować, chyba że mówimy o urodzonych wampirach, których rodzice posiadali daną zdolność. U nich to działa inaczej. Na przykład, ja musiałem się napić krwi głowy rodu, po przemianie, ale mój syn już nie, bo się z nią urodził.
Zmarszczył brwi i pokręcił głową.
- Przepraszam, ale chyba nie do końca rozumiem, co mikrofala ma z tym wspólnego. Możesz dalej pić ciepłą ludzką krew w kubku, tylko podgrzewać ją po ludzku w garnku, a najlepiej w kąpieli wodnej, tak jakbyś rozpuszczała czekoladę. Smakuje wtedy lepiej, smak się
nie psuje i łatwiej kontrolować temperaturę
Oparł się o jeden z kuchennych blatów, biorąc łyka kawy, gotowy odpowiedzieć na kolejne pytania, wampirzycy, nie ważne ile by ich nie było.
- [b]Mihai nie mówił ci jeszcze o umiejętności rodowej? - spytał, jedynie połowicznie maskując swoje zdziwienie. W opinii Silvana ich głowa rodu, i najwyraźniej na pewien sposób opiekun dziewczyny, zdecydowanie za dużo zwlekał z przekazywaniem Sonii istotnych informacji. O ile rozumiał jeszcze w jakiś sposób zwlekanie z wtajemniczeniem jej w specjalne zdolności rodu, tak nie rozumiał czemu Sonia dopiero teraz dowiadywała się o takich podstawach, jak ich zdolności do regeneracji. - Chodzi mi o umiejętności rodowe, które są przekazywane z krwią naszej głowy rodu. Dracule mogą, dając swoją krew, kontrolować dowolne małe zwierzę. Inni, potrafią upodobnić się temperaturą do zwykłego człowieka, a jeszcze inni… No cóż. Powiedzmy, że nie wszystkim się tak poszczęściło, by zyskać coś bardziej przydatnego w codziennym życiu i niektórzy potrafią tworzyć aurę, przez którą wydają się być bardziej atrakcyjni, niż są w rzeczywistości. Mało praktyczne, chyba że lubi się łatwe randki, ale interesujące z naukowego punktu widzenia. Ogólnie umiejętności same w sobie są bardzo ciekawym zagadnieniem, bo my sami nie jesteśmy w stanie ich aktywować, chyba że mówimy o urodzonych wampirach, których rodzice posiadali daną zdolność. U nich to działa inaczej. Na przykład, ja musiałem się napić krwi głowy rodu, po przemianie, ale mój syn już nie, bo się z nią urodził.
Zmarszczył brwi i pokręcił głową.
- Przepraszam, ale chyba nie do końca rozumiem, co mikrofala ma z tym wspólnego. Możesz dalej pić ciepłą ludzką krew w kubku, tylko podgrzewać ją po ludzku w garnku, a najlepiej w kąpieli wodnej, tak jakbyś rozpuszczała czekoladę. Smakuje wtedy lepiej, smak się
nie psuje i łatwiej kontrolować temperaturę
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Sonia Evans
Liczba postów : 239
Oj gdyby tylko mogła...gdyby tylko wiedziała co i jak powinna robić na pewno by spróbowała, ale widząc ostrzegawcze spojrzenie i słowa jakie padły z zawodem westchnęła nieco bardziej słyszalnym niż tego sama chciała.
- No dobrze...na sobie nie będę próbować...ale może kiedyś...na kimś...
Uśmiechnęła się niewinnie ale oczywiście roześmiała się bo nie mówiła tego poważnie. Jeśli miałaby coś próbować to tylko na sobie, nie umiała krzywdzić nikogo żywego. Słysząc o wyjątkach od reguł uniosła brew zaciekawiona.
- Jak to wyjątki? Czyli...?
Trzymając długopis w dłoni czekała na wyjaśnienie by je zanotować jednocześnie uważnie słuchając każdego słowa.
- Jak mam być szczera to mówił...coś...ale to było jak przyszłam tutaj pierwszy raz...Byłam wtedy nieco...rozbita. Nie wiedziałam jak się wtedy zachować, wszystko dookoła było inne...nowe, skupiałam się wtedy na tym co działo się dookoła mnie a nie na tym co mówił Pan Mihail. Część rzeczy dowiadywałam się z ksiąg, część skojarzyłam z rozmowy z nim...
Przyznała z powagą na twarzy.
- Ale o odrastaniu kończyn nie mówił...szkoda...
Przyznała bo już dawno by spróbowała tego wszystkiego na własnym ciele.
- Zaraz...jak to napić się krwi głowy rodu. To ja też mogę mieć jakieś zdolności?
Zdziwiła się totalnie robiąc wielkie oczy. No i jak to tak...W sumie krew piła ale tego wampira co ją przemienił...a potem...potem pojawił się Mihail i zabrał ją do domu. Czyli...wampirzyca może zajść w ciążę i urodzić...a człowiek? Czy kobieta może zajść w ciążę z wampirem? Jak to w ogóle jest? Przyznam się, że nie doszłam jeszcze do tego punktu...jestem na razie na ogólnej budowie ciała wampira. Gdy przyszła przemowa o mikrofali i tym co się dzieje z krwią Sonia słuchała...jednak w momencie gdy padło słowo "czekolada" uniosła brew. Czekolada...a jak ona smakuje? Pizzę już próbowała...ale jakoś czekolady jeszcze nie...
- Czekolada...w sensie...jak to smakuje?
Zapytała nieco zmieszana i zakłopotana bo nie bardzo potrafiła połączyć to ze smakiem krwi.
- Ja wiem, że można tak...ale po co tyle naczyń brudzić no a tak szybko się odgrzeje i bez problemu można wypić...a smakuje jak...hm...odrobina szczawiu z ciecierzycą...
Przyznała próbując znaleźć połączenie tego co znała z tym, co poznawała. Ciecierzyca i szczaw były znośne w smaku, a krew nie była taka straszna. Lepsza w smaku zdecydowanie.
- No dobrze...na sobie nie będę próbować...ale może kiedyś...na kimś...
Uśmiechnęła się niewinnie ale oczywiście roześmiała się bo nie mówiła tego poważnie. Jeśli miałaby coś próbować to tylko na sobie, nie umiała krzywdzić nikogo żywego. Słysząc o wyjątkach od reguł uniosła brew zaciekawiona.
- Jak to wyjątki? Czyli...?
Trzymając długopis w dłoni czekała na wyjaśnienie by je zanotować jednocześnie uważnie słuchając każdego słowa.
- Jak mam być szczera to mówił...coś...ale to było jak przyszłam tutaj pierwszy raz...Byłam wtedy nieco...rozbita. Nie wiedziałam jak się wtedy zachować, wszystko dookoła było inne...nowe, skupiałam się wtedy na tym co działo się dookoła mnie a nie na tym co mówił Pan Mihail. Część rzeczy dowiadywałam się z ksiąg, część skojarzyłam z rozmowy z nim...
Przyznała z powagą na twarzy.
- Ale o odrastaniu kończyn nie mówił...szkoda...
Przyznała bo już dawno by spróbowała tego wszystkiego na własnym ciele.
- Zaraz...jak to napić się krwi głowy rodu. To ja też mogę mieć jakieś zdolności?
Zdziwiła się totalnie robiąc wielkie oczy. No i jak to tak...W sumie krew piła ale tego wampira co ją przemienił...a potem...potem pojawił się Mihail i zabrał ją do domu. Czyli...wampirzyca może zajść w ciążę i urodzić...a człowiek? Czy kobieta może zajść w ciążę z wampirem? Jak to w ogóle jest? Przyznam się, że nie doszłam jeszcze do tego punktu...jestem na razie na ogólnej budowie ciała wampira. Gdy przyszła przemowa o mikrofali i tym co się dzieje z krwią Sonia słuchała...jednak w momencie gdy padło słowo "czekolada" uniosła brew. Czekolada...a jak ona smakuje? Pizzę już próbowała...ale jakoś czekolady jeszcze nie...
- Czekolada...w sensie...jak to smakuje?
Zapytała nieco zmieszana i zakłopotana bo nie bardzo potrafiła połączyć to ze smakiem krwi.
- Ja wiem, że można tak...ale po co tyle naczyń brudzić no a tak szybko się odgrzeje i bez problemu można wypić...a smakuje jak...hm...odrobina szczawiu z ciecierzycą...
Przyznała próbując znaleźć połączenie tego co znała z tym, co poznawała. Ciecierzyca i szczaw były znośne w smaku, a krew nie była taka straszna. Lepsza w smaku zdecydowanie.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!
Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Patrzył się na nią przez chwilę w zamyśleniu.
- Jeśli ktoś się zgodzi, to nie widzę problemu czemu miałabyś nie - stwierdził ostatecznie, bo nie miał wątpliwości, że w tym ich całym dziwnym społeczeństwie na pewno znajdzie się ktoś, kto chętnie da sobie uciąć rękę w imię nauki, lub ze względu na inne powody.
Uśmiechnął się na widok jej gotowości do notowania każdego jego słowa.
- Niektórzy nie odzyskują pełnej sprawności po przemianie, chociaż poza tym ich regeneracja nie różni się niczym od reszty. Niestety nie umiem ci tego dokładnie wyjaśnić, nie było to nigdy w zakresie moich badań. Podejrzewam jednak, że ma to związek z samym wirusem, jego odmianą i wpływem na konkretny organizm. Podobnie jak chociażby w przypadku nowych alergii, które mogą pojawić się wraz z przemianą. Zresztą ta pierwsza regeneracją jest dość specyficzna. Kończyny zazwyczaj odrastają, choroby zostają uleczone, ale blizny zostają.
Uśmiechnął się do niej pocieszająco.
- No tak. Rzeczywiście musiało być ci ciężko próbować przyswoić wiedzę w takim stanie. Bardzo mi przykro, że to cię spotkało Soniu. To wszystko musiało być bardzo nagłe i dezorientujące. Ale tak, nasza rodowa moc powinna ci kiedyś zostać udostępniona.
Na jej kolejne pytanie skrzywił się, chociaż absolutnie nie miało to związku z samą Sonią. Naprawdę Mihai? O tym, że wampiry muszą dbać o antykoncepcję też jej nie powiedziałeś?
- Wampiry, podobnie jak wilkołaki, mogą mieć biologiczne dzieci, ale jedynie z innym przedstawicielem swojej rasy. Wampir nie zajdzie w ciążę z wilkołakiem, ani człowiekiem i na odwrót. Takie sytuacje nie są częste, wręcz przeciwnie, ale i tak warto mieć to ryzyko na uwadze. Zawsze.
Zmarszczył brwi, szczerze zaskoczony jej pytaniem. Nie wiedziała, jak smakuje czekolada? Czy Sonia, za swojego ludzkiego życia, była członkinią jednej z tych społeczności, które postanowiły odciąć się od wielu luksusów współczesnego życia i żyć z dala od chociażby takich rzeczy, jak czekolada? Rozejrzał się po pomieszczeniu, odłożył swój kubek z kawą na stole i zaczął przeszukiwać szafki, aż wreszcie znalazł to czego szukał.
- Proszę - powiedział, kładąc przed wampirzycą mleczną czekoladę w kolorowym opakowaniu. - A smaku krwi z mikrofali pozwolę sobie nie skomentować - dodał z ciepłym uśmiechem.
- Jeśli ktoś się zgodzi, to nie widzę problemu czemu miałabyś nie - stwierdził ostatecznie, bo nie miał wątpliwości, że w tym ich całym dziwnym społeczeństwie na pewno znajdzie się ktoś, kto chętnie da sobie uciąć rękę w imię nauki, lub ze względu na inne powody.
Uśmiechnął się na widok jej gotowości do notowania każdego jego słowa.
- Niektórzy nie odzyskują pełnej sprawności po przemianie, chociaż poza tym ich regeneracja nie różni się niczym od reszty. Niestety nie umiem ci tego dokładnie wyjaśnić, nie było to nigdy w zakresie moich badań. Podejrzewam jednak, że ma to związek z samym wirusem, jego odmianą i wpływem na konkretny organizm. Podobnie jak chociażby w przypadku nowych alergii, które mogą pojawić się wraz z przemianą. Zresztą ta pierwsza regeneracją jest dość specyficzna. Kończyny zazwyczaj odrastają, choroby zostają uleczone, ale blizny zostają.
Uśmiechnął się do niej pocieszająco.
- No tak. Rzeczywiście musiało być ci ciężko próbować przyswoić wiedzę w takim stanie. Bardzo mi przykro, że to cię spotkało Soniu. To wszystko musiało być bardzo nagłe i dezorientujące. Ale tak, nasza rodowa moc powinna ci kiedyś zostać udostępniona.
Na jej kolejne pytanie skrzywił się, chociaż absolutnie nie miało to związku z samą Sonią. Naprawdę Mihai? O tym, że wampiry muszą dbać o antykoncepcję też jej nie powiedziałeś?
- Wampiry, podobnie jak wilkołaki, mogą mieć biologiczne dzieci, ale jedynie z innym przedstawicielem swojej rasy. Wampir nie zajdzie w ciążę z wilkołakiem, ani człowiekiem i na odwrót. Takie sytuacje nie są częste, wręcz przeciwnie, ale i tak warto mieć to ryzyko na uwadze. Zawsze.
Zmarszczył brwi, szczerze zaskoczony jej pytaniem. Nie wiedziała, jak smakuje czekolada? Czy Sonia, za swojego ludzkiego życia, była członkinią jednej z tych społeczności, które postanowiły odciąć się od wielu luksusów współczesnego życia i żyć z dala od chociażby takich rzeczy, jak czekolada? Rozejrzał się po pomieszczeniu, odłożył swój kubek z kawą na stole i zaczął przeszukiwać szafki, aż wreszcie znalazł to czego szukał.
- Proszę - powiedział, kładąc przed wampirzycą mleczną czekoladę w kolorowym opakowaniu. - A smaku krwi z mikrofali pozwolę sobie nie skomentować - dodał z ciepłym uśmiechem.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Sonia Evans
Liczba postów : 239
Przyglądała się przez moment mężczyźnie zastanawiając się czy mówił tak bardzo poważnie, czy za chwilę się roześmieje. Nic jednak takiego nie miało miejsca co totalnie zaskoczyło nie spodziewała się, że jej żart okaże się być całkiem realnym przedsięwzięciem. Musiała dowiedzieć się czy znajdzie się kiedyś ktoś taki. W końcu to praktyki też uczyły...sama teoria była tylko podstawą...to praktyka dawała możliwości! Notowanie to podstawa jeśli chodziło o Sonię. Była praktyczna, wiedziała że wszystko co nie jest zapisane mogło popaść w zapomnienie. Więc by nie umknęło jej nic konkretnego wszystko sobie notowała słowo w słowo.
- Rozumiem...również fobie ujawniają swoje...oblicze.
Dodała pamiętając doskonale "testy" jakie przeprowadziła Constanza i to co ona sama próbowała ogarnąć by to przezwyciężyć, ale nie podołała. Może za wcześnie było, może za bardzo chciała to wszystko ogarnąć na swoje kopyto...zanotowała, że nie zawsze wszystko po przemianie się zmienia. Wszelkie blizny pozostają. Na słowa o współczuciu uśmiechnęła się lekko i pokręciła głową.
- Nie ma czego współczuć...w sumie...nie żałuję tego, co się stało. Mam inne możliwości, predyspozycje, których nie miałam za życia ludzkiego...wiem, że kiedyś może być tak, że się znudzę życiem ale teraz...teraz to mam zupełnie inne zdanie.
Stwierdziła z uśmiechem na ustach.
- Poza tym...aura nie jest taka bezużyteczna...jeśli działaby na innych takich jak my, czy czystokrwistych to hm...można by zdobywać przez to wiedzę jaka byłaby nam potrzebna...
Przyznała nieco zmieszana swoją bezpośredniością bo jednak gdyby to babcia słyszała...oj już by musiała klęczeć na grochu i odklepywać zdrowaśki za bezczelność własnych myśli czy słów. Na wyjaśnienia odnośnie potomstwa niemal zamarła. Więc mogą się rozmnażać...ciekawe. Zanotowała wszystko z dopiskiem "sprawdzić płodność mieszanych ras". Oczywiście czemu by nie mogła spróbować dowiedzieć się czemu to wilkołak nie może mieć potomków z wampirem? W sumie nie poznała jeszcze żadnego wilkołaka...tak sądziła bynajmniej...więc musiała dowiedzieć się więcej.
- Rozumiem...
Skwitowała bo jednak rozumiała, że wszystko...WSZYSTKO mogło się zdarzyć a odrobina bezpieczeństwa była podstawą. Widząc zaskoczenie na twarzy wampira Sonia poczuła nieco zmieszania. Westchnęła cicho i spojrzała na podsuniętą czekoladę.
- Dziękuję. W sumie...nigdy nie jadłam czekolady...pizzy, czy innych śmieciowych posiłków. Wszystko same robiłyśmy z babcią...oprócz słodyczy...przeciwna była słodyczom...na szczęście pizzę już smakowałam, chipsy też...
Przyznała i musiała stwierdzić, że naprawdę miała żal do babci, że nie pozwoliła jej na jedzenie tego wszystkiego.
- No dobrze...
Zaśmiała się lekko na wzmiankę o smaku krwi z mikrofali po czym upiła ciepłego płynu by po chwili otworzyć czekoladę i ułamać kawałek kostki. Wsunęła ją do ust i zamarła. Nieświadoma zamruczała z zadowoleniem czując słodycz w ustach. Była...nieziemska! Podsunęła tabliczkę w stronę Silvana zdając sobie sprawę, że objada się nią sama a to przecież było niegrzeczne!
- Rozumiem...również fobie ujawniają swoje...oblicze.
Dodała pamiętając doskonale "testy" jakie przeprowadziła Constanza i to co ona sama próbowała ogarnąć by to przezwyciężyć, ale nie podołała. Może za wcześnie było, może za bardzo chciała to wszystko ogarnąć na swoje kopyto...zanotowała, że nie zawsze wszystko po przemianie się zmienia. Wszelkie blizny pozostają. Na słowa o współczuciu uśmiechnęła się lekko i pokręciła głową.
- Nie ma czego współczuć...w sumie...nie żałuję tego, co się stało. Mam inne możliwości, predyspozycje, których nie miałam za życia ludzkiego...wiem, że kiedyś może być tak, że się znudzę życiem ale teraz...teraz to mam zupełnie inne zdanie.
Stwierdziła z uśmiechem na ustach.
- Poza tym...aura nie jest taka bezużyteczna...jeśli działaby na innych takich jak my, czy czystokrwistych to hm...można by zdobywać przez to wiedzę jaka byłaby nam potrzebna...
Przyznała nieco zmieszana swoją bezpośredniością bo jednak gdyby to babcia słyszała...oj już by musiała klęczeć na grochu i odklepywać zdrowaśki za bezczelność własnych myśli czy słów. Na wyjaśnienia odnośnie potomstwa niemal zamarła. Więc mogą się rozmnażać...ciekawe. Zanotowała wszystko z dopiskiem "sprawdzić płodność mieszanych ras". Oczywiście czemu by nie mogła spróbować dowiedzieć się czemu to wilkołak nie może mieć potomków z wampirem? W sumie nie poznała jeszcze żadnego wilkołaka...tak sądziła bynajmniej...więc musiała dowiedzieć się więcej.
- Rozumiem...
Skwitowała bo jednak rozumiała, że wszystko...WSZYSTKO mogło się zdarzyć a odrobina bezpieczeństwa była podstawą. Widząc zaskoczenie na twarzy wampira Sonia poczuła nieco zmieszania. Westchnęła cicho i spojrzała na podsuniętą czekoladę.
- Dziękuję. W sumie...nigdy nie jadłam czekolady...pizzy, czy innych śmieciowych posiłków. Wszystko same robiłyśmy z babcią...oprócz słodyczy...przeciwna była słodyczom...na szczęście pizzę już smakowałam, chipsy też...
Przyznała i musiała stwierdzić, że naprawdę miała żal do babci, że nie pozwoliła jej na jedzenie tego wszystkiego.
- No dobrze...
Zaśmiała się lekko na wzmiankę o smaku krwi z mikrofali po czym upiła ciepłego płynu by po chwili otworzyć czekoladę i ułamać kawałek kostki. Wsunęła ją do ust i zamarła. Nieświadoma zamruczała z zadowoleniem czując słodycz w ustach. Była...nieziemska! Podsunęła tabliczkę w stronę Silvana zdając sobie sprawę, że objada się nią sama a to przecież było niegrzeczne!
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!
Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Silvan, chociaż w swojej naturze dość pogodnej osoby nie stronił od żartów, mówił zupełnie poważnie. Gdyby rzeczywiście jakiś wampir zgodził się zademonstrować odrastanie uciętego palca lub całej ręki to czemu nie? Sonia miała prawo zobaczyć tego typu regenerację w praktyce. Zresztą doskonale pamiętał, jak to było dopiero co wkroczyć w ten wampirzy świat i zrozumieć ile rzeczy jest do odkrycia i sprawdzenia.
Skinął głową domyślając się o co mogło jej chodzić, gdy wspomniała o fobiach.
- Rzeczywiście w niektórych z nas budzą się pewne lęki przed religijnymi symbolami. Całe szczęście na wszystkim oficjalnym wydarzeniach panuje zakaz wnoszenia rzeczy, które mogłyby je zaognić. - Było to również zdecydowanie ciekawe zagadnienie, chociaż już zupełnie nie w jego dziedzinie badań.
Uśmiechnął się do niej pocieszająco.
- Myślę, że trudno się znudzić życiem, kiedy świat się ciągle zmienia. Chociażby sama nauka… Wyobrażasz sobie, że gdy byłem mniej więcej w twoim wieku, alchemia była jeszcze całkiem popularna i traktowana przez wielu na poważnie? - Oczywiście już wtedy działy się zmiany na tym polu, a pierwsza publikacja naukowa, która sugerowała zmianę w tym myśleniu datowana była na kilkanaście lat przed jego urodzeniem, ale przecież nic nie działo się w jeden dzień.
- Nie mówię, że jest całkowicie bezużyteczna - pokręcił głową, wciąż zachowując pogodną minę i oparł się o jeden z blatów. Rzeczywiście uważał akurat tę umiejętność za najmniej użyteczną, ale wiedział, że mogła mieć swoje zastosowanie. Zupełnie też nic nie robił sobie z "bezczelności" Sonii, głównie dlatego że nie uważał słów młodej wampirzycy za jakikolwiek jej objaw. W końcu po prostu rozmawiali. Ona przedstawiała mu swoje wnioski i obserwacje na temat umiejętności pewnego wampirzego rodu, a on swoje. I dobrze. - Jeśli ktoś zajmuje się zdobywaniem informacji, to może mu się ona przydać. Po prostu… Po prostu nie uważam, by wykorzystywanie jej do własnej zabawy, a nie obowiązku, było czymś właściwym i smacznym. Zwłaszcza, że działa ona na wszystkich.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej, widząc reakcję dziewczyny na czekoladę, ale gdy przysunęła tabliczkę do niego, dał jedynie znak, aby jadła dalej.
- Hm… Jeśli mogę coś polecić, to kilka ulic dalej jest kawiarnia z naprawdę dobrymi kawami na słodko, jeśli i tego jeszcze nie próbowałaś. A obok znajduje się lokal ze smacznym meksykańskim jedzeniem. Polecam. Oba mają możliwość szybkiego dowozu.
Skinął głową domyślając się o co mogło jej chodzić, gdy wspomniała o fobiach.
- Rzeczywiście w niektórych z nas budzą się pewne lęki przed religijnymi symbolami. Całe szczęście na wszystkim oficjalnym wydarzeniach panuje zakaz wnoszenia rzeczy, które mogłyby je zaognić. - Było to również zdecydowanie ciekawe zagadnienie, chociaż już zupełnie nie w jego dziedzinie badań.
Uśmiechnął się do niej pocieszająco.
- Myślę, że trudno się znudzić życiem, kiedy świat się ciągle zmienia. Chociażby sama nauka… Wyobrażasz sobie, że gdy byłem mniej więcej w twoim wieku, alchemia była jeszcze całkiem popularna i traktowana przez wielu na poważnie? - Oczywiście już wtedy działy się zmiany na tym polu, a pierwsza publikacja naukowa, która sugerowała zmianę w tym myśleniu datowana była na kilkanaście lat przed jego urodzeniem, ale przecież nic nie działo się w jeden dzień.
- Nie mówię, że jest całkowicie bezużyteczna - pokręcił głową, wciąż zachowując pogodną minę i oparł się o jeden z blatów. Rzeczywiście uważał akurat tę umiejętność za najmniej użyteczną, ale wiedział, że mogła mieć swoje zastosowanie. Zupełnie też nic nie robił sobie z "bezczelności" Sonii, głównie dlatego że nie uważał słów młodej wampirzycy za jakikolwiek jej objaw. W końcu po prostu rozmawiali. Ona przedstawiała mu swoje wnioski i obserwacje na temat umiejętności pewnego wampirzego rodu, a on swoje. I dobrze. - Jeśli ktoś zajmuje się zdobywaniem informacji, to może mu się ona przydać. Po prostu… Po prostu nie uważam, by wykorzystywanie jej do własnej zabawy, a nie obowiązku, było czymś właściwym i smacznym. Zwłaszcza, że działa ona na wszystkich.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej, widząc reakcję dziewczyny na czekoladę, ale gdy przysunęła tabliczkę do niego, dał jedynie znak, aby jadła dalej.
- Hm… Jeśli mogę coś polecić, to kilka ulic dalej jest kawiarnia z naprawdę dobrymi kawami na słodko, jeśli i tego jeszcze nie próbowałaś. A obok znajduje się lokal ze smacznym meksykańskim jedzeniem. Polecam. Oba mają możliwość szybkiego dowozu.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Sonia Evans
Liczba postów : 239
Oj tak, bardzo była ciekawa tego wszystkiego. Chciała zobaczyć i dowiedzieć się jak to działa, jak funkcjonuje. Uśmiechnęła się zachwycona mając świadomość, że może ktoś taki się znajdzie i zaproponuje właśnie możliwość obejrzenia tego cudu na własne oczy! Błysk w oczach Soni aż ujawniał się z każdą myślą jaka nie została jeszcze nawet wypowiedziana.
- Wiem coś na ten temat...Pani Constanza postanowiła przetestować mnie w tej dziedzinie...od teraz zdecydowanie zanim zgodzę się na rozmowę z nią będę pytać o haczyki.
Zaśmiała się pod nosem na wspomnienie mimo, że gdzieś na plecach poczuła ciarki na samą myśl o tamtym momencie. Wszystko było dobrze...wszystko do czasu...wzdrygnęła się lekko i zaraz uśmiechnęła przenosząc wzrok na mężczyznę.
- Alchemia? No to ciekawe...chociaż...w porównaniu z dzisiejszą Chemią to nie różni się aż tak bardzo...w sumie nigdy nie przepadałam za tym przedmiotem, jednak jest ona jak...hm...jak tworzenie coś z tego co się już ma...lub tworzenie czegoś nowego, nieznanego.
Przyznała, nie bardzo wiedziała jak ugryźć ten kierunek bo nigdy nie przepadała za zajęciami z chemii a w domu w sumie jakby nie było również korzystała z nauk jakie otrzymywała w szkole.
- A to fakt...wykorzystywanie zdolności do własnych celów nie jest w porządku. Czekolada była naprawdę...pyszna! W ogóle jak można było przetrwać tyle lat bez takich słodyczy? Wszystko samorobne nie smakowało tak dobrze! Na propozycję o kawach na słodko i jedzeniu meksykańskim uniosła brew zaskoczona.
[b]- Na pewno spróbuję...
Zapewniła mężczyznę bo jednak, no miała zamiar skorzystać z wszystkiego co tylko mogła.
- Swoją drogą...jeśli chodzi o te zdolności co się odziedziczyło...to jak to jest z tą krwią głowy rodu? On sam decyduje kiedy i komu czy jak to jest?
Zapytała chcąc się dowiedzieć nieco więcej w tej sprawie...w końcu tylko napomknęli na ten temat.
- Wiem coś na ten temat...Pani Constanza postanowiła przetestować mnie w tej dziedzinie...od teraz zdecydowanie zanim zgodzę się na rozmowę z nią będę pytać o haczyki.
Zaśmiała się pod nosem na wspomnienie mimo, że gdzieś na plecach poczuła ciarki na samą myśl o tamtym momencie. Wszystko było dobrze...wszystko do czasu...wzdrygnęła się lekko i zaraz uśmiechnęła przenosząc wzrok na mężczyznę.
- Alchemia? No to ciekawe...chociaż...w porównaniu z dzisiejszą Chemią to nie różni się aż tak bardzo...w sumie nigdy nie przepadałam za tym przedmiotem, jednak jest ona jak...hm...jak tworzenie coś z tego co się już ma...lub tworzenie czegoś nowego, nieznanego.
Przyznała, nie bardzo wiedziała jak ugryźć ten kierunek bo nigdy nie przepadała za zajęciami z chemii a w domu w sumie jakby nie było również korzystała z nauk jakie otrzymywała w szkole.
- A to fakt...wykorzystywanie zdolności do własnych celów nie jest w porządku. Czekolada była naprawdę...pyszna! W ogóle jak można było przetrwać tyle lat bez takich słodyczy? Wszystko samorobne nie smakowało tak dobrze! Na propozycję o kawach na słodko i jedzeniu meksykańskim uniosła brew zaskoczona.
[b]- Na pewno spróbuję...
Zapewniła mężczyznę bo jednak, no miała zamiar skorzystać z wszystkiego co tylko mogła.
- Swoją drogą...jeśli chodzi o te zdolności co się odziedziczyło...to jak to jest z tą krwią głowy rodu? On sam decyduje kiedy i komu czy jak to jest?
Zapytała chcąc się dowiedzieć nieco więcej w tej sprawie...w końcu tylko napomknęli na ten temat.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!
Strona 1 z 2 • 1, 2
Similar topics
» 3 I 2023 - The end is also the new beginning
» It's Beginning to Look a Lot Like Christmas | Halide&Silvan
» It's Beginning to Look a Lot Like Christmas | Halide&Silvan
Altera Mundi :: i w proch się obrócisz :: Archiwum :: Fabularne :: Lokacje :: Stare Domeny :: Domostwa wampirzych rodzin :: Dracula
Strona 1 z 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach