Liczba postów : 904
First topic message reminder :
Ok. 18:00, po zmroku
Kiedy Sahak wbił kod na klatkę schodową i zamek odblokował się z krótkim, metalicznym bzyczeniem, znalazł dłoń Constanzy i lekko ją ścisnął. Weszli razem na klatkę schodową, czystą, ale pachnącą nieco starością, typową wonią miejsc, które widział bardzo wiele pod jarzmem wielu różnych rządów. Nie była to najlepsza dzielnica Paryża ani nowoczesny, luksusowy apartament czy wyremontowana kamienica, całkowicie do ich dyspozycji.
Mieszkali tu starsi ludzie i rodziny z dziećmi, zarabiający nieco lepiej. Numer 12 należał do Rebeki i Izaaka Bélangerów, spokojnej pary, która lubi słuchać czasem starej muzyki z gramofonu i pracuje na nocne zmiany. Nikt z ich sąsiadów nie wiedział, że trzypokojowe mieszkanie z osobną kuchnią należało do dwójki wampirów.
— Martwię się, co zastaniemy — przyznał Sahak, gdy wchodzili na piętro. Stopień, niezmiennie ten sam, czwarty od góry, Na drugim półpiętrze, zatrzeszczał z protestem pod ciężarem mężczyzny.
Darbinyan oowyglądał, jakby nie spał od ich ostatniego spotkania, co właściwie zgadzało się ze stanem faktycznym. Drzemał jedynie co jakiś czas na fotelu, pracując, pracując i jeszcze raz pracując. Nie dość, że w firmach zaczął się gorący okres końcoworoczny, to i sprawa rodowa sprawiała, że Sahak miał ochotę walić głową w biurko.
Gdyby je miał.
Minęła ich sąsiadka z dzieckiem w nosidle, z którą grzecznie przywitał się po francusku. Kobieta spojrzała na niego spod byka i coś mruknęła w odpowiedzi. Sahak przypomniał sobie, że zimą zeszłego roku była dopiero w ciąży, co zapamiętał, bo pomógł jej wnieść zakupy na piętro. Wtedy była bardziej promienna. Chyba go nie poznała lub dopadły ją smutki rodzicielstwa i wieczne niewyspanie obniżało tolerancję na wszystko.
Dobrze, że mieli dodatkowo wyciszone ściany, nie będą słyszeli ząbkowania ani płaczów na karmienie.
_________________
Ok. 18:00, po zmroku
Kiedy Sahak wbił kod na klatkę schodową i zamek odblokował się z krótkim, metalicznym bzyczeniem, znalazł dłoń Constanzy i lekko ją ścisnął. Weszli razem na klatkę schodową, czystą, ale pachnącą nieco starością, typową wonią miejsc, które widział bardzo wiele pod jarzmem wielu różnych rządów. Nie była to najlepsza dzielnica Paryża ani nowoczesny, luksusowy apartament czy wyremontowana kamienica, całkowicie do ich dyspozycji.
Mieszkali tu starsi ludzie i rodziny z dziećmi, zarabiający nieco lepiej. Numer 12 należał do Rebeki i Izaaka Bélangerów, spokojnej pary, która lubi słuchać czasem starej muzyki z gramofonu i pracuje na nocne zmiany. Nikt z ich sąsiadów nie wiedział, że trzypokojowe mieszkanie z osobną kuchnią należało do dwójki wampirów.
— Martwię się, co zastaniemy — przyznał Sahak, gdy wchodzili na piętro. Stopień, niezmiennie ten sam, czwarty od góry, Na drugim półpiętrze, zatrzeszczał z protestem pod ciężarem mężczyzny.
Darbinyan oowyglądał, jakby nie spał od ich ostatniego spotkania, co właściwie zgadzało się ze stanem faktycznym. Drzemał jedynie co jakiś czas na fotelu, pracując, pracując i jeszcze raz pracując. Nie dość, że w firmach zaczął się gorący okres końcoworoczny, to i sprawa rodowa sprawiała, że Sahak miał ochotę walić głową w biurko.
Gdyby je miał.
Minęła ich sąsiadka z dzieckiem w nosidle, z którą grzecznie przywitał się po francusku. Kobieta spojrzała na niego spod byka i coś mruknęła w odpowiedzi. Sahak przypomniał sobie, że zimą zeszłego roku była dopiero w ciąży, co zapamiętał, bo pomógł jej wnieść zakupy na piętro. Wtedy była bardziej promienna. Chyba go nie poznała lub dopadły ją smutki rodzicielstwa i wieczne niewyspanie obniżało tolerancję na wszystko.
Dobrze, że mieli dodatkowo wyciszone ściany, nie będą słyszeli ząbkowania ani płaczów na karmienie.
_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!