Chiudi dentro me la luce che hai incontrato per strada

2 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Ok. 18:00, po zmroku

Kiedy Sahak wbił kod na klatkę schodową i zamek odblokował się z krótkim, metalicznym bzyczeniem, znalazł dłoń Constanzy i lekko ją ścisnął. Weszli razem na klatkę schodową, czystą, ale pachnącą nieco starością, typową wonią miejsc, które widział bardzo wiele pod jarzmem wielu różnych rządów. Nie była to najlepsza dzielnica Paryża ani nowoczesny, luksusowy apartament czy wyremontowana kamienica, całkowicie do ich dyspozycji.
Mieszkali tu starsi ludzie i rodziny z dziećmi, zarabiający nieco lepiej. Numer 12 należał do Rebeki i Izaaka Bélangerów, spokojnej pary, która lubi słuchać czasem starej muzyki z gramofonu i pracuje na nocne zmiany. Nikt z ich sąsiadów nie wiedział, że trzypokojowe mieszkanie z osobną kuchnią należało do dwójki wampirów.
Martwię się, co zastaniemy — przyznał Sahak, gdy wchodzili na piętro. Stopień, niezmiennie ten sam, czwarty od góry, Na drugim półpiętrze, zatrzeszczał z protestem pod ciężarem mężczyzny.
Darbinyan oowyglądał, jakby nie spał od ich ostatniego spotkania, co właściwie zgadzało się ze stanem faktycznym. Drzemał jedynie co jakiś czas na fotelu, pracując, pracując i jeszcze raz pracując. Nie dość, że w firmach zaczął się gorący okres końcoworoczny, to i sprawa rodowa sprawiała, że Sahak miał ochotę walić głową w biurko.
Gdyby je miał.
Minęła ich sąsiadka z dzieckiem w nosidle, z którą grzecznie przywitał się po francusku. Kobieta spojrzała na niego spod byka i coś mruknęła w odpowiedzi. Sahak przypomniał sobie, że zimą zeszłego roku była dopiero w ciąży, co zapamiętał, bo pomógł jej wnieść zakupy na piętro. Wtedy była bardziej promienna. Chyba go nie poznała lub dopadły ją smutki rodzicielstwa i wieczne niewyspanie obniżało tolerancję na wszystko.
Dobrze, że mieli dodatkowo wyciszone ściany, nie będą słyszeli ząbkowania ani płaczów na karmienie.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Przekraczając próg kamienicy pod pięknym witrażem w łuku drzwi, Renata uświadomiła sobie ze zdziwieniem, że oczekiwała po sobie większego zdenerwowania. Tymczasem kiedy nadszedł wieczór, napięcie rozproszyło się i ustąpiło głębokiemu spokojowi, jaki czuje się zwykle albo przy wyparciu, albo gdy sprawy już tak bardzo wymykają się spod kontroli, że nie zostaje nic innego jak płynięcie z prądem. To nie było nieprzyjemne uczucie. Wystarczyło, że Sahak nadal się martwił, chciała być spokojna dla niego, jego przystanią i falochronem.
— Nic, czego nie dałoby się naprawić — rzuciła pokrzepiająco. Kurze się wytrze, dywany i sofy wypiorą profesjonaliści, nawet pleśń można było zlikwidować chemią, a jeśli nie – po prostu zrobią gruntowny remont. Była pewna swoich słów, ale to może dlatego, że nie pomyślała w danej chwili o innych ewentualnościach, na przykład o tym, że sąsiedzi mogli ich zalać, wilgoć mogła przeżreć ich książki i albumy ze zdjęciami, że ktoś mógł się tam włamać i ogołocić ich zbiory antyków, do których mieli tak wiele sentymentu… Przynajmniej opcję ze squatującymi ćpunami można było wykluczyć. Dzielnica była na to zbyt dobra, a sąsiedzi za bardzo dbali o budynek, żeby czegoś takiego nie zauważyć.
Przechodząc przez kolejne piętro, Connie zauważyła, że w jednym z mieszkań wymieniono drzwi. Mieszkała tam żwawa staruszka, dawna tancerka Moulin Rogue, która zawsze opowiadała wszystkim anegdotki o tym, jak tańczyła dla księcia i księżnej Walii i twierdziła, że jej lewa ręka jest święta, bo klepnęła pośladek Mikaila Baryshnikova w 1986r. i kiedy już umrze, powinni zrobić z niej relikwię. Drzwi kobiety miały kiedyś krzykliwy, błękitny kolor i ręcznie malowane zdobienia, teraz wymieniono je na nudne, pospolite i ciemnobrązowe, bardzo nowobogackie.
Wreszcie dotarli przed swoje własne i Renata ustąpiła miejsca przy zamku Sahakowi. Poprawiła w rękach doniczkę z drzewkiem oliwnym (bardzo się uparła, żeby Jim im towarzyszył przy oględzinach, w końcu był częścią rodziny) i odgarnęła jego liście ze swoich włosów.
— Zobacz, ktoś zdjął nasze obrazki — zauważyła z lekką urazą. — Co im się nie podobało w Bruegelu? Przecież specjalnie wybrałam te najmniej złowieszcze.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Co Sahak zauważył, to nie brak obrazków, chociaż na to powinien zwrócić uwagę jako pierwsze, lecz zapchany wlot na pocztę, z którego wystawała zgnieciona i rozwinięta połowicznie rolka papieru toaletowego, zapewne z Halloween, gdy dzieciakom odpowiedziała cisza, jakieś zawiadomienie z czerwoną pieczątką administracji budynku, które próbował wyciągnąć, a coś nie pozwalało tego zrobić ze względu na inną pocztę, jaką otrzymali. Darbinyan poddał się, uznając, że łatwiej będzie wypchnąć ją, gdy usuną resztę z drugiej strony.
Natomiast gdy włożył klucz do zamka, okazało się, że chodzi dziwnie luźno. Jego godziny spędzone na tworzeniu planów kradzieży dzieł sztuki i informacji, mnóstwo okazji, gdy należało zepsuć zamek siłą lub otworzyć go wytrychem, nauczyły go na sam dźwięk odróżniać takie, dla których już nie było nadziei. Ktoś sforsował ich drzwi, ale na tyle, aby było to dopiero widoczne po włożeniu kluczyka.
Zamek jest popsuty — westchnął, chowając klucze do kieszeni i naciskając klamkę. Drzwi się otworzyły, a na ich twarze buchnęło obrzydliwe, stęchnięte powietrze, atakujące ich wampirze zmysły słodką wonią pleśni i rozkładu, zastałą wodą oraz charakterystycznym odorem mysich odchodów. Na podłodze przy wejściu leżała cała masa listów, gazetek reklamowych oraz zawiadomień i informacji od sąsiadów. Nie spodziewał się, że ktoś może dostawać tyle informacji papierowej w tych czasach w ciągu tych kilku miesięcy.
Zapachy skojarzyły mu się z bardzo nieprzyjemnymi wspomnieniami wojennymi, gdzie upodlenie człowieka sięgało zenitu. Oczywiście dramatyzował, ale jego serce krwawiło na samo to, jak smutno wyglądał korytarz, zakurzony, ciemny. Martwy.
Poszukał włącznika na światło i pstryknął go, lecz nie nastała światłość. Żadne z nich nie zapłaciło za rachunki.
No nie wierzę, już myślałam, że ktoś państwo zamordował w tym mieszkaniu, gdyby nie to, że mój Hubert musiał się do państwa włamać — pojawił się za nimi głos kobiety w średnim wieku, która ubrana w elegancki płaszczyk, z parasolką w wymanicuriowanej dłoni, wspinała się na swoje piętro, ich wieloletnia sąsiadka z góry. — Zalaliśmy was.
Powiedziała bez cienia skruchy w tej kwestii.
Ale przez was mamy myszy. W całym pionie.
Zatrzymała się na szczycie schodów i złowrogo oparła szpic parasolki o podłogę.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Madame Lemieux. — Constanza skłoniła przed sąsiadką głowę.
Nigdy nie mieli jakoś specjalnie na pieńku z nią ani jej mężem, może z wyjątkiem tego, że kobieta straszliwie piekliła się, kiedy palili z Sahakiem papierosy w loggii. Jeśli akurat była wtedy w domu, zaraz słychać było pospieszne klepanie kapci o schody i pukanie do drzwi ze skargą, że wszystko jej okrutnie śmierdzi, „ledwie może oddychać w tej komorze gazowej” i pranie przesiąka jej tytoniem. Dla kompromisu Sahak i Renata palili na małym balkoniku z tyłu budynku, co zresztą nie było takie złe. Mogli stać bliżej siebie i mieli widok na więcej zieleni. Sąsiadka nigdy nie zgłosiła ich do zarządcy za tę niedogodność, bo wówczas musiałaby się tłumaczyć z wystawiania prania na balkonie, na widok publiczny, co było lokalnie uważane za gorszące i „rujnujące estetykę dzielnicy”.
Pani Modeste Lemieux znana była z tego, że lubiła gdakać Można było ją spławić wyłącznie położeniem po sobie uszu, a i tak jeszcze długo słyszało się jej gasnące psioczenie pod nosem. Renata zawsze sięgała więc po tę samą strategię.
— Musieliśmy pilnie wylecieć. Tragedia rodzinna — skłamała, robiąc zbolałą minę. — Wie pani, że nie mamy nikogo, kto mógł zająć się dla nas mieszkaniem.
Trzymała wielką donicę z Jimem oburącz, nie mogła więc bardzo sugestywnie pogłaskać się po podbrzuszu, ale jej spojrzenie było na tyle porozumiewawcze, jak to między kobietami, że Lemieux chyba powinna się domyślić z ich wcześniejszych rozmów, że chodziło o bezpłodność.
— Dawno to było? Mocno? — spytała, w dalszym ciągu udając, że nie ma sąsiadce za złe wtargnięcia do ich świętego miejsca, ich gniazda. Jakoś nie ufała Hubertowi, że nie chciałby zaopiekować się przynajmniej jednym z ich dzieł sztuki. Ani że nikt nie zainteresował się fotografiami na ścianach albo doborem antycznych dekoracji.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Sahak, czy raczej Izaak Bélanger, bardzo szybko przeskanował w pamięci obrazki, które wisiały na wierzchu i zastanawiał się, ile przeszperał Hubert, pozornie próbując zająć się zalanym lokalem i wiedząc, że drzwi są otwarte. Tak samo, jak Constanza, miał podejrzenia, że przynajmniej coś z rzeczy leżących na wierzchu znajduje się piętro wyżej. Oby były to błędne założenia, bo nie wiadomo, kto się wprowadzi do nagle opustoszałego mieszkania po pani Modeście Lemieux i jej mężu.
Dobry wieczór — przywitał się bez wyraźnej sympatii ani antypatii, przykucając i zbierając szybko z ziemi listy. Z grubym plikiem stanął przy Moreau, przeglądając go znad swoich okularów. Ponaglenie do zapłaty, zawiadomienie, trzy awiza i powtórne awiza, prąd, gaz, listy od administratora, zapewne skargi sąsiedzkie.
Objął opiekuńczo Rebekę i potarł jej ramię w troskliwym geście wsparcia długoletniego partnera, tak jakby to wcale nie była jego wina, że tak się potoczył los ich mieszkanka.
— Jakoś latem, pod koniec. Ale wiecie, mogliście chociaż nam dać klucz albo zawiadomić administrację. No i za deratyzację będziecie mieć ze cztery rachunki plus wasz oczywiście — powiedziała Modeste, widocznie nie zamierzając odpuścić tematu. Kobieta cmoknęła ustami pomalowanymi dokładnie różową szminką, ładnie pasującą do jej koloru skóry. — Nie macie walizek?
Zapytała podejrzliwie. Sahak uniósł jedną brew.
Zatrzymaliśmy się w hotelu — łgał Sahak jak z nut, po czym dodał:— Domyśliliśmy się, że może nie być ciekawie, zwłaszcza że to chyba z pani rur kanalizacyjnych przyszły do nas rybiki dwa lata temu.
Pamiętał, że wtedy wymusił jednoczesne odrobaczanie całego budynku, płacąc bardzo dużo na boku firmie zajmującej się sprawą, aby zadbali o dokładność. Ich sąsiedzi nie musieli wiedzieć, że mogliby ich wykupić dwa razy, gdyby mieli taki kaprys.
Ahaaa… — przeciągnęła sąsiadka. — No nie wygląda pan za dobrze, powinien pan odespać w spokoju ten raban.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Dobry pomysł — skwapliwie przyznała jej rację pani Bélanger. I żeby zmienić temat, spytała zaraz: — Co się stało z drzwiami pani Renard? — wskazała ruchem podbródka na dolne piętra. — Lubiłam poprzednie, były takie… intensywne. Raźne.
— Raźne… — powtórzyła Lemieux pod nosem, omal nie wywracając przy tym oczami. — Chyba draczne… — pokręciła głową. — Pani Renard już z nami nie ma.
Connie spojrzała na Sahaka z ukosa, trochę skonsternowana. Kiedy ostatni raz widziała emerytowaną tancerkę wiosną w jakiejś kawiarni, tamta zdawała się kolorowa i szparka jak zawsze.
— Umarła?
— Och nie! — Lemieux machnęła lekceważąco ręką. — Zainspirowała się wami. Po paru miesiącach waszej nieobecności stwierdziła, że jeszcze nie jest dla niej za późno, żeby też zostawić wszystko za sobą i zaznać trochę życia. Wyprzedała wszystkie swoje rzeczy poza ubraniami i wyleciała na… Teneryfę? Czy jakieś inne Cape Verde, jakąś ciepłą wyspę, w każdym razie. Wprowadził się po niej bratanek, a może wnuk stryjeczny. Bardzo spokojny młody człowiek, tylko ponury. Trochę dziwak. Nie przychodzi na zebrania lokatorów, czasami ucieka po schodach, żeby się z nikim nie minąć i z nikim nie rozmawiać.
Zapadła chwila ciszy. Zapach stęchlizny i amoniaku wciąż buchał im w nosy z korytarza, na granicy percepcji Connie słyszała dobiegające z kuchni piski i szybciutkie skrobanie, niesłyszalne dla Madame Lemieux, ale ją samą wybijające z rytmu rozmowy, niepozwalające się skupić.
— To co, odpocznijcie państwo, życzę powodzenia — mruknęła Modeste, wyraźnie sugerując swoim tonem, że marnie widzi sjestę w mieszkaniu obsypanym mysimi bobkami i girlandami pleśni spływającymi po ścianach. Stuknęła czubkiem parasolki o podłogę. — A potem, dajcie znać, porozmawiamy sobie o rachunkach…
— O włamaniu i wymianie zamków też sobie porozmawiamy. Tak wie pani, „przy okazji” — Constanza uśmiechnęła się przymilnie, mrużąc oczy jak kot.
Lemieux na moment zatkało, trochę zbita z tropu spojrzała na Izaaka, potem z powrotem na Rebekę. Wampirzyca podrzuciła donicę w rękach, dając sąsiadce do zrozumienia, że bardzo, baaardzo jej ciężko, bolą ją dłonie i chciałaby już wejść do mieszkania, odłożyć drzewko, zanim je upuści i zniszczy.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Czy ja wyglądam tak staro, że pani Renard się nami inspiruje? — zapytał już po ormiańsku, gdy zamykali się w pułapce ich zdewastowanego zaniedbaniem oraz wilgocią gniazda. Sahak specjalnie ochłodził swoje ciało do prawidłowych temperatur dla ich rasy, zimny jak i ona, by nie musieć brać tak często oddechów. Wyglądał przy tym nieco obco. Sam tak się czuł.
Pożegnał się z panią Lemieux tylko skinieniem. Jego taktyką na sąsiadkę było wysłuchać, powiedzieć, jak najmniej i robić swoje. Nie był przekonany nawet czy kobieta kiedykolwiek usłyszała historię, zmyśloną na potrzebę aliasu i lokatorów budynku, że Izaak jest restauratorem obrazów i sam maluje poza godzinami pracy. Na pewno nie od niego samego.
Spojrzał na ich kapcie, ułożone równo na szafce na buty, ale zrezygnował z pomysłu zmiany obuwia, gdy zauważył, że w jego kapciu znajdowała się gruba powłoka z pajęczyn, chyba gniazdo. Odebrał od Narine skarłowaciałe drzewo oliwne, bo rzeczywiście nawet mimo swojej nazwy, była to dość spora roślina w ciężkiej, glinianej donicy. On mógł je trzymać jedną ręką.
Tigran skierował się ku kuchni w pierwszej kolejności. Dookoła lodówki zebrała się pleśniejąca kałuża, a zacieki na drzwiach, spowodowane rozmrożoną, gnijącą zawartością, wskazywały na sprawcę tego bałaganu. Zrobił duży krok, aby nie wdepnąć w toksyczną maź i dotrzeć do okna. Odstawił Jimmiego na stół, którego drewniany blat miał wybrzuszenia. Nad nim na całej ścianie kwitły niezbyt piękne freski, namalowane przez zepsutą pralkę pani Lemieux lub jakąś inną instalację.
W kuchni trzeba będzie zedrzeć tynk na ścianie — powiedział, wpuszczając świeższe paryskie powietrze do mieszkania. Dotknął przy okazji kaloryfera pod parapetem, na którym stały wysuszone trupki ziół w doniczkach. Zimne.
Popukał w blat stołu. Nie było źle na jego oko, rzeźbione w stylu kolonialnym nogi były całe. Przywieźli go z ameryki z domu, który wtedy zajmowali pod podobnymi aliasem. Pogładził powierzchnię pogiętą jak fale Dunaju na włosach Rebeki wtedy końcówkami palców. Ja i mój mąż szukamy stołu do naszego pierwszego domu, wyjaśniała wtedy sprzedawcy, który zajmował się handlem meblami z poprzednich dekad.
Jest do odratowania. Tak myślę.
Tak samo, jak oni. Nowa skóra, na tę rozszarpaną. Budowanie nowej przyszłości na tym, co silne.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Wyjęła z kieszeni zapalniczkę i naniosła ogień na kandelabr na stole jadalnym, świeczki zaczęły pykać i trzeszczeć, gdy spalał się na nich gęsty kurz. Po tym Connie wycofała się z kuchni na korytarz, gdzie pod wiszącą na ścianie reprodukcją Moulin de la Galette Van Gogha, namalowaną własnoręcznie przez Sahaka, kryła się wbudowana w mur skrzynka elektryczna — tam trzymali niektóre narzędzia, zapasowe korki, kleje i paczkę świeczek na wypadek awarii prądu w budynku. Z otwartych drzwiczek na rękę kobiety zsunął się pająk, w panice, że naruszono jego domowy mir.
Strzepnęła go i z workiem bezzapachowych podgrzewaczy przeszła do salonu, a potem do pracowni, zostawiając spodki na meblach. Mieszkanie rozjaśniło się do komfortowego dla nich poziomu. W końcu nawet oni nie widzieli w całkowitej ciemności.
Przechodząc ponad śladami po mysich harcach, Connie pootwierała na oścież wszystkie okna, nawet to w łazience. Im dalej od kuchni, tym zapach zgnilizny z lodówki niknął coraz bardziej, ale i tak powietrze było ciężkie i stęchłe, drażniło gardło kurzem, a z nieużywanej kanalizacji przez wysuszone syfony wydobywał się smród rur. Obróciła kurek w zlewie, w sumie bez specjalnych nadziei, i słusznie, bo instalacja jęknęła metalicznie w ścianach, kran zakaszlał i zakrztusił się, wypluwając tylko resztkę starej wody, która w nim została. Za wodę też zapominali płacić. Gdzie oni mieli głowy?
Znalazła puszkę odświeżacza i wypsikała wszędzie, gdzie się dało, na moment wręcz pogarszając sprawę, zamiast pomóc, a wreszcie wróciła w stronę kuchni, z telefonem gotowym do zapisywania listy zakupów i rzeczy do zrobienia. Nowy zamek, wklepała na pierwszym miejscu, a worki na śmieci na drugim.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Zapach sojowego i pszczelego wosku zaczynał wplatać się w nieprzyjemny odór nieużytku i rozkładu. Było gorzej, niż mogło być, gdyby mieli chociaż dwie szare komórki, ale i tak lepiej, niż się spodziewał Sahak, czując początkowy odór. Przeszedł przez resztę pokoi, zamrożonych pod grubą warstwą kurzu w sekundach, gdy zamknęły się za nimi drzwi, gdy wyjeżdżali do Haystanu z wyjątkiem krótkiej wizyty Narine po Jimmiego. Reszta roślin w przestrzeni była martwa.
Jedna przestrzeń nie nosiła znaków takiego zakorzenia. Ich łóżko, osłonięte zwisającą z sufitu gęstą moskitierą, zamrożone w pedantycznym zaścieleniu, jakie lubili oboje, czyste poszewki, które, gdyby przysunąć do nich twarz, ledwo jeszcze pachniały mydłem z bieliźniarki, które zostawiała Rebeka. Niestety, zauważył, że w wielu miejscach pościele, poduszki i inne miękkie elementy wyposażenia, pogryzły myszy. Nadstawiał uszu, aby dosłyszeć, gdzie zalęgły się teraz.
Znów zeszli się w kuchni, w sercu domostwa. Sahak westchnął, objął Narine od tyłu, aby oprzeć podbródek na jej ramieniu i przeczytać, co zapisała na liście zakupów.
Środki grzybobójcze, dezynfekujące, pleśniobójcze, nowe poduszki na kanapę i materac na łóżku — zaczął wymieniać. — Gumowe rękawiczki. Opłacę rachunki i zorientuję się w zaległościach i karach od administracji. Zaplanuję przyłączenie mediów.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Wtuliła się w Tigrana, nadstawiając skroń do jego policzka. Ona też oddychała wolniej, chyba nawet jeszcze wolniej niż zwykle, specjalnie powstrzymywała się przed wdychaniem konglomeratu wyziewów z kałuży na podłodze, kanalizacji i mysich siuśków. Dobrze, że w lodówce i tak nie było zbyt wiele rzeczy, bo ogołocili ją, kiedy wyjeżdżali do Armenii, głównym problemem była tutaj zamrażalka i wywabienie z niej zapachu. O tym akurat nie myślała, kiedy wpadła zabrać najważniejsze dokumenty, precjoza i drzewko, za bardzo się wówczas spieszyła, żeby przypadkiem nie spotkali się w progu.
— Dopisać też lodówkę? — parsknęła, chociaż to był żart jedynie w połowie. Przecież łatwiej było kupić nową, niż katować się mozolnymi sposobami czyszczenia tak jak robili to ludzie. Octem najpewniej. Narine nie była przywiązana do użytkowych elementów wyposażenia równie mocno co do niektórych ozdób i pamiątek, wyjątkiem były takie, które łączyły ze sobą obydwie funkcje. Dębowy stół, chociażby, gramofon, jej maszyna do pisania albo ich zrestaurowana kuchenka. Ale Sahak lubił używać rzeczy dopóty, dopóki się nie rozpadły, mógł mieć coś przeciwko w materii wymiany rzeczy, która na dobrą sprawę powinna jeszcze działać, wystarczyło ją tylko umyć kilka razy.
— Mogło być gorzej. Mogliśmy być nałogowymi zbieraczami i mieć piętnaście kotów — westchnęła, wchodząc w Internet w telefonie. Większość zakupów mogła zamówić z dostawą pod drzwi, żeby dotarły, kiedy już załatwią najbardziej palące sprawy.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Potarł lekko policzkiem o jej skroń, odsunął się na chwilę i ucałował ciemię kobiety, ten dołek w czaszce, delikatne miejsce w ciele. Nie wierzył w nieśmiertelność, gdy tak często śmierć dotykała ich bezpośrednio swoimi zimnymi palcami.
Dopisz. Wystawię tę z kartką, że działa, tylko trzeba wyczyścić — odpowiedział jej. Zamierzał pozostawić sprzęt kilka ulic dalej, pod jakimś otwartym śmietnikiem. Musiał to tylko zrobić późno w nocy, aby nikt z sąsiadów nie zaczął się zastanawiać, jakim cudem czterdziesto-parolatek, nawet jego postury, przenosi całą lodówko-zamrażarkę samodzielnie z piętra.
Schował nos jej włosy, za uchem. Jego oddech był zimny, dziwnie jak na niego. Zawsze utrzymywał wysoką ciepłotę ciała, nawet we śnie i takie sytuacje zdarzały się rzadko. Ostatnim razem, który sobie przypominał, ukrywali się przed strażnikiem w jakimś mniejszym muzeum, które nie miało wykrywaczy temperatury, ale już nocnego dozorcę i wykrywacze ruchu tak. Na patio było chłodno, więc nie chciał się zdradzić ich mgiełką oddechu.
Trochę jesteśmy. Myślisz, że coś podejrzewają? — zapytał, wskazując dłonią na sufit, gdzie mieszkała ich sąsiadka. Nie słyszeli jej kroków przez obniżony i wygłuszony sufit, bo inaczej dostaliby kręćka, słysząc jej szpilki na parkiecie czy odgłosy kłótni, a później miłości. Tak samo potraktowali ściany sąsiadujące z ich mieszkaniem, tworząc niemal możliwości studia dźwiękowego, używając zresztą takich materiałów, zarówno na podłodze, jak i ścianach i suficie. Należało oddać, że ekipa, która to zakładała, była zdziwiona tylko chwilę, a przestała, gdy Sahak dał im odpowiednie napiwki, kończąc zaskoczenie jedynie komentarzem, o pierdolonych bogaczach pod nosem, którego wampir nie powinien usłyszeć.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Dopisała zatem lodówkę, niezmiernie z tego faktu zadowolona. Zanim się wyprowadzili, czy raczej: zbiegli, jak szczury przed powodzią, Narine od jakiegoś czasu myślała nad kupieniem nowszego modelu, z większą zamrażarką, bardziej wydajnego energetycznie. Czasami przez rozwlekłość ich egzystencji na przestrzeni wieków łatwo było zapomnieć, jak szybko rozwijał się teraz świat i że w dobie obecnej, zaawansowanej technologii, stale galopującej, dwa, trzy lata okazywały się epoką, a dekada — przepaścią. Wampirom często brakowało wyczucia w tej kwestii, zwłaszcza tym starszym, które urodziły się w czasach, gdy w chatach nie było elektryczności ani instalacji gazowych i na jednej żeliwnej kuchni jednocześnie gotowało się, piekło, suszyło pranie i ogrzewało tyłek. W Narine ciągle czasami walczyły o prym dwie skrajne postawy, ta minimalistyczna, która uważała, że niewiele potrzeba jej do szczęścia poza Tigranem, jakimś absorbującym zajęciem dla mózgu, czystością, pieniędzmi i kalendarzem, w którym organizowała swoje sprawy; oraz ta żenująco wręcz sentymentalna, która uwielbiała stroić się w staromodne kapelusze, obwieszać zabytkową biżuterią, stroić gniazdko w kwiaty i zasłony, dywany i poduszki, zapełniać półki książkami, albumami wspomnień i muzyką „na własność”, chociaż nie wzbraniała się przed cyfryzacją i doskonale wiedziała, że wszystko może mieć w wersji elektronicznej, bez zajmowania miejsca i zbierania kurzu.
Ta pierwsza odsłona osobowości bardzo przydała się podczas separacji, w nowym mieszkaniu o sterylnych, białych ścianach, między którymi brzęczało echo pustki, gdy trzeba było od nowa ułożyć sobie rutynę, by jakoś przetrwać ten trudny czas. Ta druga właśnie znalazła się w swoim żywiole i bezlitośnie spychała pierwszą pod powierzchnię wody, z lubością słuchając, jak tamta bulgocze. To były jej rewiry.
— Nie wiem, naprawdę. Chciała się spotkać i porozmawiać, więc złóżmy im niedługo przyjacielską wizytę. Ciasto na przeprosiny, wyborne wino. Rozejrzymy się. Będziemy wiedzieli, jeśli zaczną kręcić.
Przy ostatnim punkcie listy zakupów Connie jak gdyby nigdy nic wpisała: „kot”. Wcisnęła enter i czekała, aż Sahak przeczyta jej przez ramię i wyrazi swoje powątpiewanie na ten żart. Hmm. Miała nadzieję, że Modeste i Hubert nie mieli w domu żadnych zwierząt.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Sahak lubił głównie sztukę użytkową. Przedmioty używane tak długo, aż zaczynały się rozpadać. Meble, skórzane teczki, papierośnice. Buty. Wystarczyło dobrze o nie zadbać, aby służyły dekadami. Zdawał sobie sprawę, że jest to pokłosie jego życia w Monastyrze oraz pedantycznych zachowań Narine, które razem doprowadziły do pewnej skromności w wydawaniu pieniędzy w zakresie przedmiotów. Życie nomada również nie pomagało w gromadzeniu przedmiotów, więc początkowo wampir wzbraniał się przed wieszaniem obrazów czy umieszczaniem zdjęć w ramkach, ale powoli coś zakwitało w nim, chcąc tego, co zbudowali przez te dekady.
Tego, czego im wzbraniano, odkąd pierwszy raz spojrzeli na siebie, nie jak dzieci, chcące coś zbroić, a młodzi, których serca straciły dla siebie rytm. Dom, w którym mogli się kochać. Nie byli już bezdomni w swojej miłości i zrozumiał to dosadnie, przytulając się do kobiety może nieco za mocno.
Zrobię Lekach. Zrobimy — poprawił się, po czym zerknął na listę i zmarszczył brwi. — Po co nam kot?
Żałował, że nie mogli już tego dnia spędzić w mieszkaniu, siedząc na podłodze w salonie i jedząc dziwne potrawy z całego świata, tak jak zrobili to kilka lat wcześniej, gdy internet otworzył przed nimi kulinarne podwoje zakupów online. Jeszcze wiele wody upłynie w Sekwanie, nim zostaną sami, bez szkodników drapiących po meblach, które wyczuły przerażającą woń Sahaka i teraz dostawały kręćka, próbując uciekać, chować młode, szukać kryjówek po kątach mieszkania, bez śmierdzącej pleśni i zapachu rozkładu w pomieszczeniu. Renata nie mogła czuć się dobrze w tej przestrzeni.
Nawet jeśli jemu nie przeszkadzała aż tak bardzo, lubił czystość i porządek, to w aspekcie rygoru w przestrzeni to Narine go dopełniała, tworząc układy z chaosu, prezentując przestrzeń zarówno idealnie czystą, jak i przytulną. W swojej perfekcji znajdowała złotą równowagę kompozycji. Wszystko, czego dotknęła, było mu święte.
Kiedy byli sami, znów, a wrażenie obecności sąsiadki, jak posmak po niezbyt dobrze skomponowanej pralince, rozpłynęło się, wróciła w nim frustracja z Pere-Lachaise. Wyrzucił z głowy myśli, które nie nadawały się do stanu ich mieszkania. Najpierw należało zaleczyć rany ich domostwa w formacie materialnym, aby mogli leczyć te metafizyczne, te duchowe.
Ciemne strony pożądania.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Naturalna metoda deratyzacji — pociągnęła swój dowcip z miną niewiniątka, uśmiechając się do Sahaka niczym podlotek, który próbuje wydębić od rodziców dodatkowe kieszonkowe i przesunięcie godziny policyjnej w piątkowy wieczór. Ewentualnie jak żona, która już przed tygodniem kupiła sobie nowe palto, a dopiero po fakcie pyta, czy mąż się mocno pogniewa, i próbuje łagodzić impakt. — Prawdziwy drapieżnik, jak my. — Zatrzepotała rzęsami. Poruszyła się znienacka, chcąc pocałować mężczyznę w wydatny nos.
Usunęła kota z listy, w końcu to miał być tylko żart. A jednak jakoś wewnętrznie poczuła, że to szkoda, że w sumie byłoby sympatycznie mieć stałego chowańca, coś, co wita cię w progu. Cerise, podobnie jak Sahak, z jakiegoś powodu wzbudzała w zwierzętach niepokój, a jednak hodowała w domu szczura, pojenie krwią ograniczało u podmiotu agresję i redukowało zachowania niepożądane. Constanza zastanawiała się nad tą możliwością, koniec końców dochodząc do wniosku, że jednak takie rozwiązanie nie miało szansy się u niej sprawdzić. Lubili razem z Sahakiem podróżować, często byli zajęci, to tylko uwiązałoby ich w miejscu. Z jednej skrajności w drugą. A poza tym, Renata wykorzystywała chowańce także w laboratoriach i podczas zadań służbowych. Nie chciałaby, żeby zerwana znienacka więź z domowym kotem przyprawiła Sahaka o niespodziewane blizny na twarzy, a pupila – o wyłysienie z nerwów.
Cóż, może kiedyś.
— Pojedźmy do hipermarketu. Chociaż tyle możemy dzisiaj zrobić — zaproponowała, obracając się w uścisku przodem do Sahaka. — Może dostaniemy zamek albo przynajmniej rygle, sprzątniemy z grubsza, rozsypiemy trutkę… A w nocy wyniesiemy lodówkę. Hmm?
Nie mogli się rozgościć, ale też nie chciała wracać z kompletnie pustymi rękoma. Mogli spędzić czas na tyle niefrasobliwie, na ile pozwalały im okoliczności, chociażby słuchając ulubionych utworów w aucie albo spacerując po alejkach sklepu do arcydzieł z gatunku elevator music.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Schylił się nieco, aby nadstawić nos dla buziaka, a później samemu powtórzyć jej gest. Trochę zaklinował Renatę pomiędzy sobą a stołem, co nie było dobrym pomysłem, biorąc pod uwagę jak spragnieni swojej bliskości i czułości byli. W drodze do mieszkania, przyznał Renacie, że przez dłuższy czas po powrocie do kamienicy na Rue des Archives, jego ręce trzęsły się tak mocno, że nie mógł utrzymać w nich papierosa, a napięcie nijak nie chciało z niego zejść.
Czuł się w tym momencie podobnie, chociaż bardziej nad sobą panował.
Dużo bardziej, bo analizował z zimnej perspektywy, jak ich poniosło. Nie doszukiwał się winy tylko obsesyjnie szukał przez godziny momentów w pamięci, gdzie coś mogło pójść nie tak. Gdzie mogła się skaleczyć o płytę nagrobka. Co, gdyby strażnik zaatakował. Co, gdyby Sahak impulsywnie go ugryzł. Nic z tego się nie wydarzyło, ale paranoja narastała.
Odgonił czarne myśli, przykładając ciepłe usta do jej czoła i zamykając na chwilę oczy. Zapomniał okularów, zostawił je w schowku na rękawiczki, ale zawsze mógł się wytłumaczyć zbyt ciekawskiej sąsiadce soczewkami. Przecież nie będzie dotykała jego gałek ocznych, żeby sprawdzić czy tam są.
Mhm. W Rosa Parks dostaniemy wszystko — zasugerował park handlowy niecałe dwadzieścia minut samochodem od ich mieszkania. Mówił nadal trzymając w taki sam sposób twarz i łaskocząc ją w nos brodą.
Przebywanie w tym samym miejscu z nią, po Haystanie, w tej samej kuchni, setki kilometrów od tamtego życia, które wiedli, a jednocześnie tak blisko, jak w lustrze. Teraz obiecał sobie, że będzie lepiej. Nie będzie ukrytych domysłów.
Jedna dusza, jedno ciało.
W intencji miał to być tylko buziak, ale wszystko między nimi eskalowało bardzo szybko. Zupełnie jakby stół nasiąkł benzyną, nie wodą, ogień rozbudził się z małej iskierki.
I tak szybko jak powstał, tak został zagaszony przez rzeczywistość w postaci kawałka pleśni, który całkowicie ostudził zamiary pary, materializując się pod tyłkiem Constanzy, którą Sahak posadził na stole. Na szczęście jeszcze w przyodziewku.
Zupełnie jakby świat dawał im jakieś sygnały.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach