7 I 2023 - Lecz ostrożnie nurkuj w toń bo wiry tam zdradliwe są - Sel & Claude

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
First topic message reminder :

Teatry słynęły z przedstawień. Większych czy mniejszych projektów, przeważnie jednak owe przedstawienia opierały się na grze aktorskiej i dialogach przedstawiających zamkniętą fabułę pełną gestów, słów i wydarzeń. To jedno przedstawienie miało jednak być zupełnie inne. Muzyczne przedstawienia zazwyczaj opierały się na tym samym, ot tyle tylko, że czasem zamiast słów były dodatkowo śpiewy i jakieś większe tło pasującej melodii.
Przygotowania szły pełną parą. Wszyscy aktorzy krzątali się i czynili ostatnie przygotowania przed właściwym przedstawieniem. Od rana Sel siedziała w teatrze, biorąc udział w próbie generalnej i dopracowując ostatnie ruchy. Wiadomo, że zżerała ją trema, chyba jak przed każdym występem, ale pierwszy raz od dekad czuła się żywa. Specjalnie do przedstawienia ubrała na siebie piękne, zielone hanfu, do tego oczywiście odpowiedni makijaż i zaraz potem mogła wyjść na scenę.
Przedstawienie z założenia było długie. Opowiadało historię ducha ziemi, uwięzionego w ludzkim ciele, który próbował zrobić wszystko, by powrócić do swojej postaci. Na swej drodze spotykał wielu pomocników i wrogów, by na samym końcu zostać zdradzony przez ukochaną osobę. Dopiero wtedy też wrócił do swojej prawdziwej, duchowej postaci. Był to również moment, w którym przedstawienie nabrało głosu - popłynęła piękna pieśń z ust ducha ziemi, a grająca go dziewczyna zeszła do widzów, pozwalając się dotknąć i usłyszeć lepiej pieśń. Do tego momentu cały spektakl opierał się jedynie o gesty aktorów oraz muzykę grającą jako tło.
Sel jak zawsze miała swój sposób dodatkowego docierania do widzów. Udało jej się wyczuć wampira wśród publiczności, przechadzka, a raczej taniec pomiędzy rzędami pozwolił jej na namierzenie delikwenta. Nie planowała nic wielkiego, ot zwykłe zaproszenie do kolejnych wizyt w teatrze. Zgodnie ze scenariuszem podeszła do mężczyzny, nie przerywając pieśni, przez chwilę nawet patrzyła mu w oczy. Po niezbyt długiej chwili położyła mu dłoń na policzku, muskając chłodną skórę opuszkami palców i poza scenariuszem puściła mu oczko, zasłaniając twarz wachlarzem i wracając na scenę. Przypadkiem jednak o fotel zaczepił się szal kobiety, zostając ładnie na kolanach mężczyzny, wszystko jednak wyglądało tak, jakby scena była po prostu ukartowana i wszystko szło zgodnie ze scenariuszem przedstawienia. Na scenie pieśń skończyła się, a aktorzy ukłonili się grzecznie, zanim zniknęli za opadającą kurtyną. Oczywiście pojawiły się brawa i nawet krzyki aprobaty, ale nikt nie wyszedł.

@Claude Van der Eretein

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
Chociaż Claude należał do bardzo młodych przedstawicieli krwiopijców, od swojego ojca nauczył się jednej bardzo ważnej rzeczy - ukryj zdenerwowanie za maską spokoju. Szło mu to z różnym skutkiem, bo chociaż uchodził za mężczyznę stonowanego, bywały takie chwile kiedy to ciężko było utrzymać emocje na wodzy.
Krótkie nieporozumienie sprawiło, że inaczej spojrzał na Selenę. Stwierdzenie, że podejrzanym było iż zna Morreau byłoby na wyrost, ponieważ trzeba byłoby chyba wychować się pod kamieniem, żeby nie kojarzyć nazwiska chociaż z plotek. Claude nie znał wampira tak dobrze, jakby tego chciał, może właśnie dlatego pozdrowienia sprawiły, że po ciele przebieg dreszcz.
Wszystko rozeszło się po kościach, kobieta zgodziła się na kolację a to był pierwszy krok do zmazania ewentualnych win. Czy Van der Eretein czuł się winny? Nie, ale sam diabeł wie co siedzi w głowie ekscentrycznego Radnego i całej reszty ich wesołej hałastry.
Na jej komentarz o samochodzie skinął głową, przyjmując komplement. Nie był jakimś motoryzacyjnym freakiem, dlatego też nie podjął tematu. Otworzył jej drzwi i pozwolił by zajęła miejsce.
Wsiadając do samochodu kaszlnął dyskretnie. Zapach wanilii po raz kolejny miał okazję wgryźć się w tapicerkę. Claude zaczynał źle reagować na tę woń, bo chociaż miała w sobie przyjemną nutę, kojarzyła mu się z... atakiem na Radnego. Miał wielką nadzieję, że dziś będzie inaczej.
Odczekał dłuższa chwilę zanim odpowiedział. Położył dłonie na kierownicy, ale nie odpalił wozu, pozwalając myślom pogalopować w sobie tylko znanym kierunku. Nie patrzył na nią, zamknął jasne oczy i przez chwilę wyglądał jakby spał.
Nagle roześmiał się. Nie jakoś głośno, nie wymuszenie. Ogarnęła go prawdziwa, szczera wesołość która dotarła nawet do oczu, wzbudzjaac w nich wesołe iskierki.
- Przepraszam. - powiedział po chwili, nadal chichocząc - Cóż za ironia losu. Zapolować, by ostatecznie samemu stać się ofiarą. Znowu. - pokręcił głową - Cóż, nie mam szczęścia. Albo i mam, zależy jak na to spojrzeć. - ponownie się roześmiał po czym odwrócił w jej stronę, uśmiechając się pogodnie.
Zupełnie jak gdyby nie było to nic dziwnego, podciągnął mankiet rękawa koszuli i zdjął zegarek, odkładając go do schowka. Cały czas z uśmiechem, wyciągnął rękę w jej stronę.
- Miejmy to już za sobą, Seleno. - powiedział rozbawionym tonem - Zachęcam. Mistrz Morreau zapewne powiedział ci o mnie co nieco. - przysunął rękę jeszcze bliżej, niemalże podtykając ją jej pod nos.
Jeśli wzięła wdech, mogła poczuć jego perfumy, które zdążyły już zmieszać się z zapachem wanilii, tworząc egzotyczną mieszankę. Czy kuszącą? Cóż, ocena należała do kobiety.

@Selena
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Wyjaśnień jej znajomości z Louisem było bardzo wiele. Mogła go znać, mogła być przyjaciółką, mogła być familiantką, albo po prostu mogła dla niego pracować. Jeśli jednak patrzyć na to, że nazwała go mistrzem, najodpowiedniej byłoby uznać, że po prostu była jego familiantką. Nie pachniała jak wampir, dosyć solidnie pachniała samym Radnym, a do tego wystraszyła się, że mógłby na nią nakablować. Ciężko byłoby udawać aż takie reakcje, czyż nie? Zresztą artystka wydawała się być nieco eteryczną i delikatną osóbką, gdzie jej do takich intryg…
Kolacja natomiast była całkiem kuszącym sposobem na spędzenie reszty nocy. Jeszcze nie wiedziała, czy pozwoli mu poznać prawdę, czy poczeka do kolejnego spotkania, nie planowała niczego z wyprzedzeniem, unosząc się na fali dzisiejszego wieczoru, pławiąc się w jego zwyczajnej niezwykłości. Przyjrzała się uważnie mężczyźnie, obserwując, jak zamyślił się, jakby zmęczony, jakby cała ta sytuacja wyczerpywała go bardziej, niż sądził. Uśmiechnęła się kątem ust.
Zaraz potem wyłączyła aktora, dosłownie na sekundkę, tak, by tylko podrażnić go nagłym zniknięciem pulsujących tętnic i uderzeniem serca. Było to jednak tak krótkie, że mógł zacząć się zastanawiać, czy aby na pewno coś takiego miało miejsce.
- Wybacz, ale chyba nie wiem, o czym do mnie mówisz. – przyznała delikatnie, lekko niepewnym głosem, nie potrafiąc zrozumieć, o co mu chodzi. Śmiech Claude’a był za to zaraźliwy, a do tego bardzo przyjemny, więc i jej własne wargi rozciągnęły się w ciepłym, delikatnym uśmiechu. Jednak kiedy zaczął podwijać rękawy i do tego zdejmować biżuterię… Bez większego wahania wcisnęła się w drzwiczki samochodu.
- Nie gryź mnie, proszę… - poprosiła cicho, jakby wyciągniętą ręką miał zamiar przyciągnąć ją do siebie i wbić wampirze kły w odsłoniętą szyję. – Tak naprawdę opowiedział jedynie o waszym spotkaniu i mniej więcej opisał Twoją osobę z wyglądu, nic poza tym. – zamrugała z zaskoczeniem, wbijając wzrok w wyciągniętą w swoją stronę rękę.
Pochyliła się nad nią, głębokim wdechem wciągając do płuc upajającą mieszankę wanilii i perfum Claude’a. Musiała przyznać, że był to bardzo przyjemny zapach. Nachyliła się jeszcze bardziej, jakby chciała po prostu ugryźć wyciągnięty nadgarstek, ale jedynie musnęła jego rękę wargami, w delikatnym pocałunku ciepłych ust i odsunęła się, uśmiechając się nieśmiało.
- No i mówił, że jesteś wampirem, ale to chyba nie o tym mówisz? – spytała, z większym zaciekawieniem i jednocześnie rozluźnieniem, skoro nie zamierzał gryźć jej. Za to czuła się bardzo zaintrygowana osobą Claude’a… i nie powstrzymała się przed wciągnięciem do płuc kolejnej mieszanki zapachowej, utrzymującej się nad jego skórą.

@Claude Van der Eretein

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
Wesołość bardzo szybko przerodziła się z zażenowanie. Mężczyzna obserwował reakcję Seleny i nie mógł się nadziwić temu, co usłyszał. Początkowo zamrugał kilkukrotnie, ale nie odezwał się ani słowem. Nie od razu. Badał jej reakcję, słuchał i obserwował. Czy mógł jej wierzyć? Czy naprawdę nie była wampirem?
Jeszcze przed chwilą był pewien, że ma do czynienia z przedstawicielką swojej rasy. Wszystko na to wskazywało, prawda? A może... może wcale nie. Zapatrzony w nią jak w obrazek, wiedząc, że znała Luisa założył, że kobieta jest krwiopijcą. Jakże krótkowzroczne założenie.
Już miał cofnąć rękę, kiedy zrobiła coś, co sprawiło, że po całym jego ciele przebiegły ciarki. Czy przyjemne? A jakże! Poważnie zastanowiłby się nad sobą, gdyby zareagował inaczej. A tak, wyglądało na to, że przynajmniej z odruchami na pieszczoty wszystko było w porządku. Przynajmniej o to nie musiał się obawiać, bo zdrowy rozsądek pożegnał w chwili ugryzienia Morreau.
Powolnym ruchem odsunął dłoń, żałując że dotyk jej ust trwał tak krótko i był jedynie pocałunkiem, a nie pełnoprawnym ugryzieniem. Był jej ciekaw, lecz teraz gdy zdał sobie sprawę ze swojej ignorancji, postanowił wzmóc czujność. Poprawiwszy się na siedzeniu tak, by odwrócić się do niej przodem, spojrzał na nią badawczo. Uśmiech uleciał, robiąc miejsce powadze podszytej melancholią. Powieki nieco opadły, nadając jego licu spokojny wygląd. Tak, był piękny bo otrzymał od rodziców naprawdę fantastyczne geny, ale czy Selena wiedziała od Louisa, że Claude pochodzi z rodu, który ma bardzo ciekawą moc?
Mimo braku uśmiechu, postarał się by jego urok niemal w nią uderzył. Jeśli zamiar się powiódł, kobieta spojrzy na niego inaczej, prawda?
- Wiem, czego chcę, Seleno. - powiedział miękko - Ale czy ty wiesz czego chcesz? - zapytał głębokim tonem, nachylając się nieco ku niej i delikatnym chwytem ujmując jej podbródek - Mistrz Louis nie kłamał w kwestii tego, kim jestem, lecz chciałbym byś wiedziała, że z mojej strony nie grozi ci żadna krzywda. - wyjaśnił grzecznie, zmieniając chwyt w pieszczotę, kiedy palcami przesunął po linii jej szczęki - Chyba, że sama o nią poprosisz. - dodał a w oczach pojawiła się iskra - Nie masz powodu by się mnie bać. Wybacz moje zachowanie, na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to, że jako pisarz bywam nieco ekscentryczny. - cofnął rękę i usiadł prosto do kierunku jazdy - Noc jeszcze młoda, ale myślę, że obojgu nam przyda się... odsapnąć przy dobrej kolacji. Chyba, że masz ochotę na coś innego, Seleno? Pozwól mi spełnić twoje życzenie w ramach rekompensaty choćby za to, że postawiłem cię w niekomfortowej sytuacji.
Położył dłonie na kierownicy. Silnik, przyjemnie mrucząc, zapowiedział nadchodzącą podróż.

@Selena
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Ot przewrotny rodzaj wampirzy, szukający jedynie sposobności, by kręcić, oszukiwać i wprowadzać zamęt. Wpatrywała się w Claude’a, ucieleśnienie niewinności i delikatnie ciekawskiej minki wywołanej zachowaniem mężczyzny. Wcale nie wyglądała na kogoś groźnego, nawet wręcz przeciwnie, przecież taki silny mężczyzna jak Claude nie miałby najmniejszego problemu, by poradzić sobie z drobną Azjatką.
Uśmiechnęła się delikatnie, gdy jego ciało przeszły ciarki, ale nie przeciągała struny ponawianiem tego gestu. Nie złapała więc jego dłoni, pozwalając mu ją zabrać, nawet jeśli bez skrępowania jeszcze trochę ponapawałaby się tym przyjemnym zapachem. Może i nie było to zbyt rozsądne, ale przecież każdy potrzebował trochę odpoczynku od bycia szanowanym i porządnym. Nawet jeśli wzrok błądził po jego twarzy, a sama wampirzyca zastanawiała się, ile w tym wszystkim jego własnego uroku, a ile słynnej magii Ereteinów.
Westchnęła cichutko, gdy w pewnej chwili zauważyła zmiany, a wątłe „ludzkie” serce przyspieszyło swoje bicie pod wpływem delikatnej adrenaliny. Mogła upierać się urokowi, pewnie nawet by jej się to udało, ale po co miała to robić? Stąd też wzrok przeszedł w czystą fascynację, nieco chętniej błądząc po jego twarzy, ciele i sylwetce. Pozwoliła mu unieść swoją głowę do góry z cichym westchnięciem i przygryzła delikatnie dolną wargę.
- Tak, wiem... – mruknęła, przymykając delikatnie oczy pod wpływem pieszczoty dokonanej chłodną dłonią. Skóra Seleny była miękka, delikatna i ciepła w dotyku, a do tego ciało kobiety przeszedł lekki dreszcz. – Chcesz mnie ugryźć? – spytała cicho, patrząc mu w oczy, trochę ciekawa odpowiedzi, lecz bez żadnej uncji strachu w głosie i oczach. Nawet więcej, kiedy zabierał rękę podążyła za nią głową, lecz bardzo szybko zreflektowała się, wracając na swoje miejsce, choć już nie wciskała się aż tak w drzwiczki samochodu. – Każdy, kto żyje tak długo, bywa ekscentryczny, prawda? – spytała retorycznie. – Wprawdzie tak trochę czasem za Tobą nie nadążam, ale myślę, że bardziej mnie zaskakujesz, niż przerażasz. – przyznała wprost, lekko zamyślona, starając się być jak najbardziej szczera. Założyła włosy za ucho, również siadając na siedzeniu przodem do kierunku jazdy i poprawiając pas.
- Nie… Kolacja to dobry pomysł. Trochę zaczyna mi burczeć w żołądku. – potrząsnęła lekko głową. – Chociaż, jeżeli nie będziesz mieć nic przeciwko, nie pogardzę potem jakimś deserem? – zaproponowała trochę nieśmiało, nie chcąc go po prostu naciągać. – I naprawdę, nic się nie stało. Jestem przyzwyczajona do wampirów i ich zachowania. Tylko jak zechcesz mnie ugryźć, to najpierw powiedz, żebym się przygotowała mentalnie… Proszę? – spojrzała na niego niewinnym wzrokiem, mając nadzieję, że się o to nie obrazi.

@Claude Van der Eretein

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
Przez chwilę zastanawiał się nad swoim zachowaniem. Czy naprawdę tak bardzo odstawał od pozostałych? Czy był...inny? Dla jednych powód do dumy, dla innych przykra rzeczywistość i przekleństwo niedopasowania. Chociaż nigdy nie był specjalnie towarzyski, bywały chwile kiedy samotność doskwierała mu zbyt mocno, niżby tego chciał. Chociaż była jego własnym wyborem, czym innym była niemożność odnalezienia samego siebie w czasach, które pędziły jak szalone. Może po prostu był staroświecki. Albo zbyt tkliwy, z racji wieku.
Obserwował zmianę w jej spojrzeniu z niemałą satysfakcją. Urok będący spuścizną rodu był talentem, z jakiego Claude ogromnie się cieszył. Nie przez próżność, a raczej przez użyteczność.
Pieszczota nie trwała długo a jednak wystarczyła by przyspieszyć serduszko, spłycić oddech i obiecać coś więcej. Coś, co Selena mogła dopowiedzieć sobie w wyobraźni.
Ciche pytanie sprawiło, że spojrzał w jej oczy. Jego własne w półmroku nadal pozostawały jasne, na tyle jasne że gdyby nie to, iż kobieta przekonała się, że widział, mogłaby wziąć go za oślepionego.
Przez kogo twarz przemknął cień uśmiechu. Gra światła i mroku, niedopowiedzeń, przydechów, delikatnych ruchów ciała. Czy w tej zabawie ważna była szczerość? Może bardziej sama intencja?
- Tak. - powiedział powoli, a ciężar tego jednego słowa zawisł między nimi zapachem ciężkiej wanilii przemieszanej z jego własnym zapachem lasu. Patrzył jej w oczy jeszcze przez chwilę, pozwalając by echo rozbrzmiało w jej głowie obietnicą, której spełnienia wcale nie musiała doczekać.
Dopiero po jakimś czasie rozmowa wróciła na dawny tor, dokładnie w tym momencie w którym oboje postanowili zająć miejsca przodem do kierunku jazdy. Silnik mruczał przyjemnie a Claude, mimo iż powinien, nie zapiął pasa. Cóż mogło mu się stać w czasie jazdy? Zbyt często siadał za kółko w stanie, w którym zdecydowanie nie powinien, dlatego dziś zapinanie pasa wydało mu się po prostu zbędnym szczegółem.
Selena za nim nie nadążała, tak? Cóż, może faktycznie nie pasował do tej epoki. Może te wszystkie lata oprócz doświadczenia przyniosły też zbyt duzy bagaż emocjonalny i mimo chęci wampir nie potrafił czuć tak, jak czują inni. A przez to odstawał od otoczenia zbyt mocno.
- Deser brzmi naprawdę dobrze. - powiedział uśmiechając się lekko. Samochód ruszył, Claude skupił wzrok na trasie. Nie miał w zwyczaju szaleć na drodze, dlatego też również dziś jechał normalnym tempem.
Na jego twarzy pojawiło się znudzenie, tak charakterystyczne dla niego w czasie jazdy samochodem. Zdawać by się mogło, że w chwilach gdy nie panuje nad mimiką twarzy, świat ogląda jego prawdziwe oblicze - nijakie, nieciekawe a jednak kryjące w sobie coś więcej.
Gdy powiedziała o przyzwyczajeniu, uśmiechnął się lekko ale uśmiech ten nie sięgnął oczu. Nie brzmiała zbyt przekonująco. Nawet on, żyjący prawie sto lat, nie przyzwyczaił się do zachowań ludzi. Byli tak...różni. Jak więc ona mogła mówić o przyzwyczajeniu się do Dzieci Nocy?
- Przygotować, tak? - zaczepił zerkając w jej stronę i posyłając tym razem zadziorny uśmiech - Wiesz jak rozbudzić ciekawość. - dodał błyskając nieco wydłużonymi kłami - Niech i tak będzie. Chociaż... jeśli mogę, to również chciałbym o coś poprosić. - skręcił w ciemną uliczkę ale nie zatrzymywał samochodu, kierując go prosto do celu. Celowo zrobił pauzę, która w jego mniemaniu miała wzbudzić jej podejrzliwość. Wyczekiwał sygnałów jej ciała.
- W czasie kolacji opowiedz mi o sobie. Jestem ciebie ciekaw. - powiedział w końcu - Tak, mógłbym o to poprosić dopiero przy stole, lecz chciałbym dać ci czas do namysłu, którymi szczegółami chciałabyś się ze mną podzielić. - dodał zatrzymując samochód przy wyjątkowo drogiej restauracji, znanej w okolicy z fantastycznej kuchni - W zamian być może ja podzielę się czymś z tobą. - odwrócił się w jej stronę gasząc silnik.
Jego spojrzenie było intensywne, patrzył nieco z góry, unosząc nos odrobinę w górę. Chociaż usta pozostały nieruchome, w oczach szalała burza.
Wysiadł i od razu podszedł do drzwi pasażera, otwierając je i podając jej rękę w niemym zaproszeniu. Jeśli pozwoliła się poprowadzić, zabrał ją do środka gdzie na wejściu zameldował swoje przybycie i od razu zostali poprowadzeni do stolika. Stolika na uboczu, w ciemnym kącie sali gdzie atmosfera była wyjątkowo intymna.
Odsunął jej krzesło i gdy już zajęła miejsce, sam usiadł naprzeciw. Posłał jej przelotny uśmiech i zamówił odpowiedni aperitif. Kelner zostawił kartę i oddalił się na chwilę, którą Claude wykorzystał do rozładowania napięcia.
- Wiesz, że zwykłe jedzenie nie jest w stanie mnie nasycić. - powiedział cicho - Chciałbym jednak, byś ty zaspokoiła swój głód, dlatego też nie krępuj się i wybierz coś, co nie tylko da ci energię ale i sprawi przyjemność. - dłonią przeczesał gęste włosy, odgarniajac je z twarzy - Tego wieczoru jesteś przecież najważniejsza.

@Selena
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Nie każdy był w stanie dopasować się do współczesnych czasów, samą Selenę można było nazwać niejako staroświecką. Nie uważała jednak tego za coś złego, nie każdy musiał od razu iść z duchem czasu. Nawet współcześni ludzie miewali problemy, by nadążyć za postępem i rozwojem, a co dopiero inni? Sam Claude nie wyglądał natomiast na niedopasowanego, a raczej tajemniczego. Taka aura jedynie mogła przysporzyć mu więcej fanów, sprawiała też, że rzekoma ludzka istota patrzyła na niego z zaintrygowaniem.
Zaintrygowanie podbite było niejaką fascynacją, wywołaną zarówno jego osobą, jak i wzmocnione słynnym urokiem Ereteinów. W niektórych sytuacjach mógł solidnie ułatwić życie, w innych nierzadko bardzo je utrudnić. Jak było teraz? To chyba oczywiste…
Obietnica ugryzienia była w pewnym sensie kusząca. Z wielu powodów, tak jak kusiło gryźć samemu, a nie korzystać ze szklaneczki. Dlatego jedynie zagryzła wargę, chowając twarz za kurtyną włosów, niejako rzucając wyzwanie biciem serca, nawet jeśli wątpiła, że kiedykolwiek spełni swoje słowa. Nie wyglądał na takiego, a ona w końcu nie zamierzała o takie rzeczy prosić. Choć to prawda, była ciekawa, co właściwie by wtedy zrobił, gdyby w nucie jej własnej krwi wyczuł cokolwiek więcej. Pozostawiła jednak temat, niechaj rozpłynie się w szumie silnika, choć nie mogła sobie odmówić sprawdzania trasy.
- Wiesz… Jeśli ugryziesz tak bez ostrzeżenia, mogę zacząć się bronić. – przyznała niewinnie. – Podobno gdy ofiara jest chętna, krew jest smaczniejsza. Przynajmniej tak słyszałam od innych wampirów. – co było zabawne, ani razu nie skłamała. A to, że sama o tym wiedziała, to już zupełnie inna kwestia. – Hmmm? Oczywiście? Proś, o co chcesz? – mruknęła ze zdziwieniem, zwłaszcza, że jednocześnie skręcił w ciemną uliczkę. Brązowe oczy Azjatki wpatrzyły się w jego sylwetkę, z zaintrygowaniem widocznym w źrenicach i nawet lekko nachyliła się w jego stronę. Przygryziona warga wskazywała jednak na lekką nieufność, a palce zaciskające na spódnicy… Jakby obawiała się, jaka prośba padnie z jego ust.
- Oh. – zamrugała oczami, nie kryjąc i ulgi i zaskoczenia. Wszak mógł poprosić o wiele innych rzeczy, niekoniecznie przyjemnych, a własna historia… - No dobrze. – zgodziła się z nim, zaraz potem tonąc w jego oczach, pięknych i z tą szalejącą burzą… Z każdą chwilą był coraz bardziej fascynujący. Nie żałowała ani trochę przyjęcia jego zaproszenia.
Podała mu swoją rękę, dając poprowadzić się do restauracji, postępując grzecznie według zasad kultury, pozwalając mu wybrać przystawki, a potem zacząć przeglądać kartę. Ceny były… wysokie, ale co to było dla niej? Claude nie wyglądał na biednego, a zresztą zawsze mogła go potem wspomóc.
- Sądziłam, że jada się dla przyjemności. Nasycenie głodu to tylko skutek uboczny… Nie zamierzasz więc niczego dla siebie zamówić? – przekrzywiła lekko głowę, delikatnie rumieniąc się na słowa, że jest najważniejsza. Naprawdę ją tym speszył, nie do końca była pewna, jak na to zareagować. Chciał ją tylko uwieść, czy mówił szczerze…? Wybrała dwie potrawy, które powinny zapełnić jej żołądek i które naprawdę lubiła. Dopiero wtedy odłożyła kartę, wpatrując się uważnie w oczy wampira.
- Prosiłeś, żebym powiedziała coś o sobie… Od dziecka byłam artystką. Uczyłam się tańca i śpiewu, nie dlatego, że musiałam, tylko że naprawdę sprawiało mi to przyjemność. Lubię emocje, jakie potrafi wywołać muzyka, lubię płynąć na ich fali… Z czasem też nauczyłam się grać na instrumentach, choć najbardziej lubię te stare, bez żadnych technologicznych wzmacniaczy. -wyciągnęła dłoń, całkiem odruchowo, by pomóc mężczyźnie usunąć z twarzy jakiś nieposłuszny kosmyk włosów. Cóż, długowłosi znali ten problem, bądź co bądź.

@Claude Van der Eretein

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
Wieczór, chociaż pełen był niezręcznych niedopowiedzeń, gry dwojga zainteresowanych sobą osób, półuśmiechów i przeprosin, zapowiadał się naprawdę dobrze. Claude, jak tylko znalazł się we wnętrzu budynku który znał, jadając w tej restauracji już wcześniej, rozluźnił się nieco ale nie stracił na tajemniczości. Cecha ta wpisana była w jego aurę i chociaż nawet niespecjalnie musiał się o to starać, dla innych pozostawał zagadką. Z wierzchu grzeczny, kryjący pod skórą... wiele.
- W zasadzie tak. - odpowiedział na jej słowa o posilaniu się dla przyjemności, wciąż wpatrując się w nią intensywnie - Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie jestem smakoszem. Bywają jednak takie chwile kiedy traktuję posiłek jako zwykłe paliwo, bez zastanawiania się nad jego jakością. - przyznał zaskakująco szczerze - Co nie znaczy, że potrafię docenić kulinarne arcydzieło i chętnie próbuję nowych smaków. Chyba nie jestem na tym polu jakoś specjalnie wyjątkowy. - na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu - Zdecydowanie ponad smaki wolę zapachy. - na potwierdzenie słów wciągnął powietrze nosem, unosząc go delikatnie i posyłając kobiecie zagadkowy uśmiech.
Zastanawiał się czy Selena pachniała Louisem, czy po prostu wanilią. Może mieli podobne perfumy. Gdyby Van der Eretein miał wypowiadać się na temat perfum, powiedziałby że woli mniej słodkie zapachy. Wanilia, chociaż przez chwilę koiła zmysły, w dłuższej perspektywie była po prostu mdła i nudna.
Wysłuchał tego, co miała do powiedzenia, lekko kiwając głową gdy wymagała tego sytuacja. Był uważny i starał się zapamiętać każde słowo, taksując spojrzeniem jasnych oczu jej twarz. Miała w sobie tyle uroku... Zdecydowanie lepiej wyglądała bez scenicznego makijażu.
Gdy sięgnęła ku jego twarzy, wstrzymał oddech i drgnął, kiedy odgarnęła kosmyk jego włosów. Zaraz jednak uśmiechnął się delikatnie i chociaż na usta cisnęło mu się kolejne "przepraszam", powstrzymał się i jedynie posłał jej rozbawione spojrzenie.
Można było powiedzieć z czystym sumieniem, że ze sobą flirtowali. Czasem robili to tak naturalnie, jakby do tego byli stworzeni. I o ile Claude mógł to wpisać w urok, który otrzymał po Ereteinach, tak Selena... była smakowitym kąskiem. Z każdą chwilę brunet nabierał pewności, że Louis ma dobry gust. Tylko kim właściwie była siedząca przed nim artystka? Kim była dla Radnego?
Powolnym, wystudiowanym ruchem uniósł dłoń i opierając łokieć na stole, wsparł podbródek na dłoni. W tym prostym geście było dużo subtelności, dużo zalotności ale i pewności siebie. Oboje czekali na posiłek, można więc było kłaść dłonie na stole bez obawy o nakrycie. A czy było to kulturalne? Niech każdy odpowie sobie sam, najlepiej w myślach.
- Zawsze podziwiałem artystów. - powiedział wreszcie - Nie z zazdrości, bowiem sam w jakimś tam stopniu mogę nazwać się artystą, choć zgoła innym, bo czaruję jedynie piórem. A przynajmniej lubię tak o sobie myśleć. - zęby błysnęły w delikatny uśmiechu - Niemniej tancerze i muzycy od zawsze mnie fascynowali, bo ich twórczość zaklęta jest w chwili. Nie są jak malarze, którzy przelewają swoje wizje na płótno by potem latami cieszyć się dziełem. - spojrzał jej w oczy - To właśnie w tej jednej ulotnej chwili gry bądź tańca przekazują światu to, co chcą przekazać. Sprawiają, że nawet największy ignorant zatrzyma się i podaruje ich twórczości trochę uwagi, trochę... swojego czasu. - spojrzał gdzieś w bok - Czy to nie ciekawa perspektywa? Płacić swoim czasem za czas artysty? Skłania to do pewnej refleksji nad tym, jak wykorzystujemy każdą sekundę naszego istnienia. - wyciągnął dłoń i tym razem to on sięgnął ku jej twarzy, odgarniając zbłąkany kosmyk - Artysta wypełnia sekundy emocjami. To właśnie wzbudza mój podziw.
Na chwilę zapadła cisza w ciągu której Claude patrzył jej w oczy. Kelnerzy w tym czasie przynieśli zamówione dania: dla Seleny to, co chciała, dla Claude'a również porcję tego, co lubił tu zamawiać. Wyglądało na to, że zamierza dotrzymać jej towarzystwa w jedzeniu.
- Na jakich instrumentach potrafisz grać? - zapytał uprzejmie, elegancko sięgając po sztućce z zamiarem rozpoczęcia posiłku.

@Yueying
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Tajemniczość mężczyzny drażniła. Drażniła dokładnie tak, jak drażnić miała w zwyczaju szkatułka sprezentowana dziecku, kusząca, by ją otworzyć, lecz zakaz rodzica jeszcze na to nie zezwalał. Claude był właśnie taką szkatułką, którą chciało się otworzyć już, teraz, natychmiast, lecz jednocześnie z błyskiem spojrzenia odwlekało się ten moment z obawy przed utratą tajemnicy zawartej w środku.
- Chyba każdy ma takie momenty, gdy posiłek uważa jedynie za konieczność, zwykłe... napchanie żołądka, by móc ruszyć w dalszą drogę. Ale w chwili takiej jak ta, w odpowiednim towarzystwie, posiłek jawi się jako coś wartego zatrzymania się i kontemplacji, okraszonej intrygującą rozmową. - zaśmiała się lekko, przekrzywiając lekko głowę, by lekko przygryźć wargę na słowa o zapachu. Jej własny prawie nie przebijał spod louisowej wanilii, było na to zdecydowanie zbyt wcześnie. A choć zapach wanilii bardzo lubiła na wampirze lub jego rzeczach, tak na sobie jednak niespecjalnie, preferując ciężkie zapachy orientu lub lżejsze kwiatowe czy cytrusowe nuty. Jednak jako "ludzka familiantka" nie mogła przecież mieć jakiejkolwiek świadomości, czym obecnie pachniała, zwłaszcza, gdy z wanilią mieszały się jej własne, kwiatowe perfumy.
- A jakie zapachy lubisz najbardziej, jeśli to nie tajemnica?
- zaciekawiła się, na chwilę przymykając oczy, by wciągnąć do płuc aromaty restauracji i zapach serwowanych tu potraw. Mięsiwo mieszało się z dodatkami, do tego wina lub inne napitki. Całość zachęcała do oczekiwania na własne zamówienie, nawet gdyby czas miał się wydłużyć.
Widząc rozbawione spojrzenie mężczyzny lekko rozłożyła ręce w wyrazie ni to skruchy, ni to własnego rozbawienia. Nie miała powodów przepraszać, a chyba nie miał nic przeciwko drobnemu dotykowi, który nie niósł sobą żadnej nachalności. Za to nawet jej oczy kryły tajemnicę, choć roziskrzone radością, nie zdradzały wiele. Pytaniem było jedynie, ile z tego uda mu się dowiedzieć podczas tego niezbyt długiego wieczoru.
Skoro nikt nie zwracał uwagi na ten gest, to i czemu ona sama miałaby to robić, wygodnie opierając się o oparcie krzesełka, z wyprostowanymi plecami, jak na przedstawicielkę azjatyckiej nacji przystało. Acz wzrok kobiety przesunął się po nowej pozie wampira i docenił ją lekkim przygryzieniem wargi.
- Ależ nie umniejszaj sobie, proszę. - potrząsnęła delikatnie głową. - Słowa zapisane w księgach ręką zdolnego pisarza mogą przenieść w zupełnie inny świat, wywołać nostalgię i przemyślenia. Mogą oderwać od rzeczywistości, pozwolić na uwolnienie się od trosk, choćby i nawet tylko na czas lektury. - powiedziała miękko, bo nie było tajemnicą, że lubiła czytać, niekoniecznie antyczne swoje. Zwykłe, współczesne lektury też były całkiem przyjemną rozrywką, karmiącą duszę i nierzadko serce. Dobrze napisane książki mogły tak samo poruszyć czułe struny co dobrze dobrana muzyka. Na chwilę jedynie spuściła wzrok, gdy powtórzył jej ruch z odgarnianiem włosów, by po chwili podjąć dalszą wypowiedź. - Ależ tak właśnie robimy. Czytając czy oglądając spektakle poświęcamy swój czas twórczości artysty, oferując swój podziw, zachęcając do dalszego tworzenia. Bez sztuki świat byłby bardzo smutny, nie sądzisz? - przekrzywiła lekko głowę, lecz zaraz potem na stole pojawiły się zamówione potrawy. Usiadła odpowiednio, a po zwyczajowych życzeniach smacznego zabrała się do jedzenia.
Rozmowa musiała jeszcze chwilę poczekać, pozwalając wampirzycy delektować się smakiem jedzenia. Oj tak, to nie był posiłek tylko po to, by napełnić żołądek, ten działał też na zmysły odpowiednimi nutami smakowymi. Dopiero po chwili podjęła więc temat, upijając łyk napitku, by zwilżyć wargi.
- Nie jest ich wiele. Chiński guqin, flet poprzeczny, harmonijka i banjo. - wymieniła spokojnie, pomijając wszystkie inne, których dwudziestokilkulatka nie mogła przecież mieć czasu się nauczyć. - Choć moje ulubione to guqin i flet. - dodała, całkowicie zgodnie z prawdą.

@Claude Van der Eretein

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
- Drzewne. - powiedział bez chwili zastanowienia - Zapach sosny, wetywerii... Ciężkie nuty paczuli, piżma. Elegancką woń mahoniu i szałwii. - dodał spokojnym tonem, pozwalając obie na dłuższe przerwy między słowami - Wszystkie zapachy, które kojarzą się z lasem. Nie przepadam natomiast za słodyczą drzewa sandałowego. - przechylił lekko głowę - Ogólnie... nie lubię słodkich zapachów.
Nie wyglądał na chętnego by odbić piłeczkę. Pachniała wanilią, więc nie trudno było zgadnąć jakie zapachy lubiła. Być może niepotrzebnie ją szufladkował, ale mimo pozornego rozluźnienia, nie potrafił być przy niej całkowicie zrelaksowany. Wystarczało samo wspomnienie Louisa, by z tyłu głowy, nawet teraz czaiło się nieprzyjemne uczucie obserwowania.
- Nie sądzę bym sobie umniejszał, znam swoją wartość. - powiedział z delikatnym uśmiechem - Uważam jednak, że pisarstwo to sztuka, której brakuje ulotności. A właśnie ta ulotność jest prawdziwym pięknem. - dodał po czym westchnął, wcale nie cicho - Choć moja aparycja wskazuje na młody wiek, swoje przeżyłem. Przez lata obserwowałem zmieniających się ludzi, nowe nurty i trendy. Doświadczałem różnych stanów. - zamknął na chwilę oczy a gdy je otworzył, pojawiła się w nich niebezpieczna iskra - Nigdy nie osiągnę tego, co potrafią muzycy czy tancerze. Moja sztuka jest uwieczniona. Wasza to kwestia chwili, teraźniejszości. - w jego głosie wybrzmiała pewna surowość, niemal nie pasująca do chwili i do tematu na jaki rozmawiali - Nie, nie byłby smutny. Świat bez sztuki byłby pusty.
Gdy podano jedzenie, na chwilę oboje zamilkli i chociaż Claude zazwyczaj nie czerpał tak dużej przyjemności z jedzenia jak z picia, obserwowanie Seleny w czasie jedzenie sprawiało mu satysfakcję. Wyglądała na zadowoloną.
Szybko powrócili do rozmowy a Eretein ponownie poświęcił jej całą uwagę. Jak na jego gust, grała na wielu instrumentach, ale skoro twierdziła, że wcale nie jest to duża liczba, nie zamierzał się kłócić.
- Multiinstrumentalistka. - powiedział powoli, sięgając po coś do popicia - Z każdą chwilą wzbudzasz coraz większe zainteresowanie. - posłał jej uśmiech - Nie dziwię się, że mistrz Louis zwrócił na ciebie uwagę. Ma dobry gust. - dodał po chwili - W zasadzie... Jak się poznaliście? Nie chciałbym być wścibski, po prostu jestem ciekaw czy jest to dojrzała przyjaźń czy może znacie się od niedawna? - oparł podbródek na dłoni - Łączy was coś więcej?


@Yueying
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Przekrzywiła lekko głowę, patrząc na mężczyznę z namysłem. Nie lubił słodkich zapachów? Cóż… Nie każdy lubił słodycze, nie była tym zbytnio zdziwiona. Jednak ciekawiło ją, czy było w tym coś więcej, czy ta niechęć była wywołana przez coś. A może i przez kogoś? Na przykład pewnego skośnookiego wampira?
- Mmmm. Ciężkie nuty piżma albo ambry… O tak. Z odpowiednimi połączeniami są cudowne. - skinęła głową. - A jeśli umiejętnie je przełamać lub wzmocnić, tworzą mieszankę orzeźwiającą lub wręcz przeciwnie, ciężką egzotyczną aurę wokół osoby. A co do drzewa sandałowego wolę je zdecydowanie w mieszankach kadzidełek, choć to też zależy od specyfiki palonej mieszanki. A słodki zapach czekolady w cieście tylko zachęca do jedzenia. - zaśmiała się ciepło, choć jasnym było, że coś nie do końca grało mężczyźnie. Rzecz jasna skrupulatnie udawała, że nie ma o tym pojęcia, samej będąc całkiem zrelaksowaną, zwłaszcza gdy poruszane tematy były naprawdę ciekawe. I niejako przyjemne, tak przy okazji.
- Myślę, że nie do końca tak jest. - powiedziała z delikatnym wahaniem w głosie, zastanawiając się nad istotą jego słów. - Muzyka również jest zapisywana na kartach, by potem można było ją odtworzyć. Trochę inaczej sprawa ma się z tańcem, bo jego trudniej zapisać, ale… - zagryzła lekko wargę. - Pewne tańce mają od lat ustalone kroki i figury, układy, które jedynie odtwarzamy, Ulotność pojawia się dopiero w chwili, gdy do melodii czy tańca dodajemy coś od siebie, wkładamy serce i duszę. Tak samo jest przecież ze słowami zapisanymi na kartach. Ulotnym są emocje, które towarzyszą czytaniu. Radość bohatera stająca się radością czytelnika. Przemyślenia autora zmuszające do myślenia czytelnika. Może i słowa przestają być ulotne, ale emocje im towarzyszące i owszem. I dlatego się właśnie z Tobą nie zgadzam. - uśmiechnęła się delikatnie. - Mimo nośników każda sztuka jest ulotna, bo w każdą autor daje coś od siebie. Choć słowa czy ruchy są takie same, to inne są myśli i odczucia. - nie dodawała także, że pisać, trzeba było umieć. To było raczej oczywiste, ona sama o wiele bardziej wolała czytać niż pisać, chyba żeby były to suche sprawy jak przepisy na coś. To było łatwe. Ale by napisać księgę? Spisać jakąś historię? Nie, to nie była jej działka, zdecydowanie nie.
- Cóż, myślę, że mistrz Louis nigdy nie robi niczego bez powodu. A to, że o tych powodach nie mówi, to cóż. Każdy ma prawo do swoich tajemnic, a ja nie czuję się upoważniona, by o takie kwestie pytać. - stwierdziła, lekko nieśmiało spuszczając wzrok. Natomiast pytanie o ich początki zaskoczyło ją i to całkiem znacznie. Otworzyła usta, by zaraz je zamknąć, jakby nie była pewna słów, których powinna użyć. - Trochę czasu się już znamy. - powiedziała powoli, wracając wspomnieniami do przeszłości, do pierwszego spotkania. O dziwo nie skłamała ani razu, mówiąc zgodnie z prawdą to, co odczuwała. - Ocalił mnie, choć zapewne nie do końca miał taki zamiar. Wyciągnął z miejsca, w którym nigdy więcej nie chciałabym się znaleźć i nikomu bym tego nie życzyła. - uśmiechnęła się smutno, trochę niechętnie podejmując temat mongolskiej niewoli. - Jeżeli pytasz, czy jesteśmy parą, to nie, nie jesteśmy. - zaśmiała się cicho, resztę pomijając życzliwym uśmiechem.

@Claude Van der Eretein

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
Na uwagę o czekoladzie uśmiechnął się uprzejmie. Faktycznie, czekolada miała w sobie coś, czemu ciężko było się oprzeć, nawet nie będąc wielbicielem słodyczy. Gdyby zapytała go o gust, dowiedziałaby się, że on lubi gorzką, klasyczną, bez żadnych domieszek czy owoców. Przez chwilę zastanawiał się nad jej gustem lecz ostatecznie porzucił myśl, by ją o to zapytać. Jeszcze mogłaby odebrać jego ciekawość jako niegrzeczną próbę flirtu.
Następną część wypowiedzi wysłuchał z niemałym zainteresowaniem a z każdym wypowiedzianym słowem jego oczy otwierały się odrobinkę szerzej. Mówiła z przekonaniem, bardzo przyjemnie słuchało się jej opinii. Claude po prostu przepadał za osobami, które były inteligentne i potrafiły używać języka nie tylko do jedzenia czy spraw związanych z szeroko pojętym uprawianiem miłości.
- Jeśli spojrzeć na to twoimi oczami... - mruknął w końcu, uśmiechając się z satysfakcją - Tak, przekonałaś mnie. Faktycznie, chociaż przelewam na papierze swoje emocje, nie jestem w stanie przewidzieć emocji czytelnika. Szkoda tylko, że w chwili gdy ma on w dłoniach moje dzieło, nie mogę z nim być i czuć tego, co on. Byłoby to... ciekawe doświadczenie. - sięgnął po napitek, by zwilżyć nim gardło. Rozmowa ta w pewnym momencie wydała mu się zmienić ton na nieco bardziej... intymny.
Przez chwilę obserwował kobietę a w jego głowie myśli zderzały się ze sobą, tworząc przeróżne scenariusze. Nie wiedział, czy jej gesty były spontaniczne, czy była to może perfekcyjna gra, nastawiona na korzyść znaną jedynie artystce. Czy była świadoma tego, że Claude zaczynał coraz poważniej rozważać...
Lekko zmrużył oczy gdy temat zszedł na Louisa. Sam o niego zapytał a jednak słuchanie o Radnym nie było tak przyjemne jak rozmowa o sztuce. Pokiwał głową, ponownie sięgając po naczynie by się napić.
- Nawet nie wiesz, jak cieszy mnie taki stan rzeczy. - westchnął i puścił jej oko w celu rozładowania ewentualnego napięcia - Czułbym się źle z myślą, że kradnę.... cenny czas jego partnerce. - dodał posyłając jej zagadkowy uśmiech - Muszę przyznać, iż jestem wielce zadowolony, że przyjęłaś zaproszenie. Jesteś inspiracją, jakiej poszukiwałem. - powiedział po chwili, decydując się na szczerość - Jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym napisać krótkie opowiadanie, w którym bohaterka przedstawiłaby twoje zdanie na temat piękna i ulotności sztuki. - w jasnych oczach pojawił się błysk gdy w półmroku posłał jej uśmiech odsłaniający czubki podwójnej pary kłów - Muszę poważnie zastanowić się nad zakończeniem tej historii. - mruknął po chwili, nachylając się w jej stronę - Może masz jakiś pomysł?

@Yueying
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Cóż, Selena raczej nie ukrywała, że była fanką słodkiego picia czy jedzenia, choć rzecz jasna nie wszystko łączyło się ze sobą. Coś jej się jednak wydawało, że Claude był jej kompletnym przeciwieństwem, choć jak się okazało, oboje lubili cięższe zapachy. Nie przeszkadzało jej to, różnice były ważne, dzięki nim świat wcale nie był taki nudny. Liczyło się tylko to, by akceptować je u drugiej osoby.
Roześmiała się lekko, patrząc na niego z nieukrywaną radością. Dobrze, że udało jej się go przekonać, w końcu artyści powinni wspierać się wzajemnie, a wampir miał całe wieki, by jeszcze mocniej wpływać na swych czytelników. I to było na swój sposób piękne, naprawdę nudno byłoby bez pisarzy i ich dzieł. W końcu w letnie dni, gdy noce były za krótkie, czytanie książek było najlepszą rozrywką.
- Cieszę się, że mi się udało. Nie chciałabym, żebyś wątpił w swoją sztukę. – oczy kobiety błyszczały radością, taką prawdziwą, nie udawaną. – Kto wie? Może kiedyś takie rzeczy będą możliwe? Ale zawsze przecież możesz zorganizować jakieś… hmmm… wieczorki czytelnicze? Zapoznawcze? – przygryzła delikatnie wargę. – Nie wiem, jak to się nazywa. Chodzi o takie spotkanie, gdzie po prostu zapraszasz czytelników swoich książek i po prostu Ty bądź wybrana osoba czyta na głos Twoją książkę. Wtedy chociaż trochę mógłbyś poobserwować emocje w tym wypadku słuchaczy. – zaproponowała, z delikatnym wahaniem, nie będąc pewna, czy to aby na pewno taki dobry pomysł. No ale trzeba pomagać młodszym pokoleniom, a skoro to miałoby go uszczęśliwić. Ale w sumie podobało jej się, jak słuchał jej z szeroko otwartymi oczami, jak na jego twarzy pojawiał wyraz satysfakcji. O to chodziło w końcu, by szedł i tworzył dalej.
Odchyliła się lekko w tył, zgarniając włosy do tyłu, by nie łaskotały szyi. Prawdę mówiąc nie była świadoma, jak odbiera jej gesty młody wampir, ale też i nie planowała niczego, ciesząc się wieczorem i rozmową. Anonimowość była świetnym pomysłem, bardzo cieszyła się swoją umiejętnością, która pozwalała jej chociaż na chwilę być zwyczajną personą. Nawet jeśli posunęła się do delikatnego kłamstwa, dzięki któremu Claude nie musiał ukrywać swej natury.
- Obiecuję, że niczego nie kradniesz. – uspokoiła mężczyznę, odrobinkę zaskoczona uznaniem jej za partnerkę Louisa. To się facet zdziwi, jak mu to opowie, nie ma co. – Ja? Inspiracją? Nic takiego nie zrobiłam. – zamrugała oczami, wyraźnie zdziwiona i może odrobinkę speszona. – Jestem tylko zwykłą tancerką. – mruknęła, jednak jego wyjaśnienia zaskoczyły ją jeszcze bardziej. Ona jako inspiracja do stworzenia bohaterki opowiadania…? Zaskakująca rzecz. – Nie, chyba nie mam… Jestem po prostu zaskoczona, to dosyć niecodzienna sytuacja. – roześmiała się, zakładając za ucho pasmo włosów nieco speszonym gestem. – Na chwilę obecną nie mam, musiałbyś podać mi nieco więcej szczegółów, o ile to nie tajemnica? – zaskoczenie minęło, zastąpiła je ciekawość, połączona z obracaniem się w głowie przysłowiowych trybików myślowych. – Żeby wymyślić koniec sądzę, że istotny byłby przy tym początek.

@Claude Van der Eretein

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
- Spotkania autorskie. - podpowiedział uśmiechając się delikatnie - Jak najbardziej, co jakiś czas spotykam się z czytelnikami. Ale ktoś taki jak ja musi uważać, by nie zostać przyłapanym na... niestarzeniu się. - dodał, puszczając jej oko.
Nie zamierzał wprowadzać jej w tajniki swojego postępowania. W wielkim skrócie, po prostu co jakiś czas zmieniał nazwisko jakim się posługiwał w świecie wydawniczym, czekał aż wymieni się pokolenie i dopiero wtedy zaczynał ponowne spotkania, już wyglądając nieco inaczej. To zadziwiające jak ludzie potrafili być ślepi.
Skinął jej głową na znak, że jest zadowolony z takiego obrotu spraw. Nie brakowało mu problemów, Louis już wystarczająco namieszał mu w głowie. Sprawiał wrażenie sympatycznego ale czy tacy nie było najgorsi? Mydlili oczy swoim urokiem by później uderzyć prosto w najczulszy punkt. Claude znał się na tej taktyce, w końcu był Ereteinem. Jednym z tych, którzy wyspecjalizowali się w takim działaniu.
- Nic wielkiego? - podchwycił - Teraz to ja proszę byś nie wątpiła w swój talent. - zaśmiał się cicho - Najpierw oczarowałaś mnie tańcem i śpiewem, by następnie ukłuć informacją o znajomości z Radnym. Teraz jesteśmy tu i flirtujemy, bo jak inaczej nazwać rozmowę, która okraszona jest tyloma gestami? Pozornie nieważnymi. - uśmiechnął się szeroko, odsłaniając ładne dwie pary kłów - Dałaś się poznać jako osoba bystra, mimo pewnej dozy delikatności pewna siebie. Podzieliłaś się ze mną przemyśleniami, bez uprzedzeń i niepotrzebnego strachu. - zrobił pauzę - Być może dla kogoś innego to wszystko byłoby bez znaczenia. Nie dla mnie. Wzbudziłaś zainteresowanie na tyle, bym pragnął więcej. - pochylił się lekko w jej stronę - Hamuje mnie tylko świadomość, że tak po prostu nie wypada. A ja należę do kulturalnych mężczyzn. Może sama kiedyś będziesz chciała powiedzieć mi więcej o sobie? - przechylił lekko głowę patrząc jej w oczy - Dziś już mam czego chciałem. Inspirację. Dziękuję. - w jego jasnych oczach błyszczała ekscytacja ale twarz pozostała spokojna.
Cofnął się po chwili i spojrzał na naczynia które zostały po ich posiłku.
- Oczywiście jak już skończę pisać, dostaniesz egzemplarz. - podjął po chwili - Masz ochotę na deser?

@Yueying
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
No tak, niestarzenie się. Jak mogła to pominąć. Lekko wygięła usta, wpatrując się gdzieś ponad głową wampira, ewidentnie w zastanowieniu, jak rozwiązać tę drobną niedogodność, ale chyba nie miała na to pomysłu.
- To chyba zostają Ci tylko spotkania z wampirami… - westchnęła trochę beznadziejnym tonem, patrząc przepraszająco na Claude’a, że nie jest w stanie wymyślić nic sensownego w tym temacie. Zawsze mogli być jeszcze familianci, ale z tym już różnie bywało.
Domyślała się, że Eretein ma swoje jakieś sposoby ukrywania się, w zasadzie jak każdy. Ale jak na grzeczną familiantkę przystało nie dopytywała o to, w końcu każdy potrzebował mieć swoje sekrety. A jako Radnej wystarczył jej fakt, że nie słyszała, by którykolwiek Eretein w jakikolwiek sposób łamał zasady maskarady. W szczegóły nigdy nie wnikała, bo i tak nie miało to sensu. I po co stresować niewinnych tak przy okazji…
- Robię po prostu to, co lubię. – roześmiała się, nie dodając jednak, że rzadko kiedy miała na to czas i okazję. – I nie zamierzałam nikogo niczym kłuć! To było przypadkowe i niezamierzone. – imienia Louisa oczywiście już nie wspominała, skoro nie było ono w smak jej towarzyszowi. Zresztą po co miałaby się kłócić z Claudem o coś takiego? Nie chciała psuć wieczoru. – Mam nadzieję, że nie masz mi za złe tej… swobody. Po prostu taka jestem i nie pilnowałam się za specjalnie… - przygryzła delikatnie wargę, nie będąc do końca pewną, czy to było według mężczyzny coś dobrego czy wręcz przeciwnie. – I wybacz to, co teraz powiem, ale… wcale nie jesteś straszny. W sensie wiem, kły i w ogóle, ale zachowujesz się bardzo uprzejmie i jak dżentelmen. Nie wzbudzasz przerażenia, nie we mnie. – i tu była całkowicie szczerze, bo i tak nie miała się czego obawiać. Poza tym Claude nie wyglądał jak ktoś, kto miałby na celu skrzywdzenie kogokolwiek. Choć jak zawsze, mogła się mylić, a wampir był jedynie ereteinowym manipulantem, który tylko czyhał na cudze potknięcie.
- Pragnął więcej? A czego konkretnie pragniesz? – nachyliła się delikatnie w stronę mężczyzny, z wyraźną fascynacją widoczną w oczach. Natomiast na opowieści o sobie zgodziła się z delikatnym skinięciem głową. Nie chciała jeszcze ujawniać swojej historii, nie był na to czas, a do tego niosłaby za sobą zbyt wiele konsekwencji.
- Cieszę się, że chociaż tak mogłam się przydać. – jej oczy zalśniły radością, bo nic tak nie poprawiało nastroju jak świadomość, że było się dla kogoś przydatnym. – W takim razie będę na to czekać. Jakbyś potrzebował jeszcze inspiracji, to się polecam. – ukłoniła mu się, upijając ostatki wina z kieliszka.
- Jeśli Ty także masz, to bardzo chętnie. Chyba, że wolisz tylko jakiś napój do tego. – zaproponowała z ciekawością w głosie.

@Claude Van der Eretein

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
Posłał jej leniwy uśmiech.
- Jak dotąd radzę sobie całkiem nieźle z ukrywaniem wieku. - puścił jej oczko. Cóż miał powiedzieć? Przez lata tworzył pod wieloma pseudonimami i chociaż każdy jego utwór podbijał rynek, niezależnie od przyjętego nazwiska. Claude pisał nie dla zarobku a dla upuszczenia siedzącej w nim frustracji. Czy potrafił powiedzieć coś więcej? Nie, nawet nie umiał określić co jest powodem tego... natłoku myśli, który szukał ujścia poprzez niezapisane karty papieru. Kochał pisać, i tyle.
- Nie mam ci niczego za złe. Powiem więcej, schlebia mi to, że poczułaś się przy mnie swobodnie. - powiedział szczerze. Przez dłuższą chwilę patrzył na nią jak w obrazek, układając w myślach scenariusze postaci wzorowanej na poznanej kobiecie. Wiedział o niej niewiele, lecz wystarczająco by nadać bohaterce opowieści nowe życie, pod jego dyktando, spisane jego dłonią.
Również pochylił się w jej stronę i uśmiechnął tajemniczo. Pozwolił sobie na sięgnięcie ku jej twarzy i założenie za ucho niesfornego kosmyka.
- Może właśnie o to chodzi, moja droga. - powiedział głębokim głosem - By uśpić twoją czujność. - dodał a jasne oczy błysnęły - Pragnę naprawdę wiele, jednak sądzę, że nie powinienem zdradzać swoich pragnień na pierwszym spotkaniu. Zachowam nutkę tajemniczości, może dzięki temu kiedyś ponownie przyjmiesz zaproszenie do wspólnego spędzenia miłych chwil? - jedna brew powędrowała ku górze - Bez wątpienia jesteś inspiracją.
Uśmiechnął się szeroko kiedy zagadnęła go o deser, wplatając zapytanie o napój. Rozbawiony zabiegiem, pokręcił głową ale nie odpowiedział od razu. W jego oczach zatańczyły wesołe iskierki, a coś w jego postawie dawało jasny sygnał, że podoba mu się kierunek w którym zmierza ten flirt.
- Odnoszę wrażenie, że miejsce w którym się znajdujemy, jedynie przeszkadza nam w... celebracji spotkania. - podjął po chwili - Ja mam ochotę na deser. Ogromną ochotę, ale potrafię się powstrzymać. Powinienem się powstrzymać. - zęby błysnęły w uśmiechu - Im bardziej czegoś się chce, tym staje się to słodsze gdy już wreszcie uda się tego skosztować. Zrezygnuję więc dziś z deseru... mając nadzieję, że moja cierpliwość się opłaci. - zamknął na chwilę oczy, wdychając jej zapach - Niemniej jeśli masz na coś ochotę... jestem do dyspozycji. - celowo użył tych słów, przyglądając się jej twarzy w oczekiwaniu na reakcję.

@Yueying
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach