[4.01.23, Cafe de Flore] Spotkajmy się w Paryżu

2 posters

Go down

Cerise Dracula

Cerise Dracula
Liczba postów : 150
Czy Cerise spodziewała się, że Charlotte przyjedzie tak nagle do Paryża?
Nie.
Czy ją to zdziwiło?
Ani trochę.
Może wynikało to z jej charakteru, a może z wieku, ale żyjąc pośród nieśmiertelnych, przywykła do tego, że niekiedy ktoś z krewnych czy przyjaciół znikał na dziesięć, dwadzieścia albo pięćdziesiąt lat. Gdy pojawiał się znowu – o ile się pojawiał, ale większość prędzej czy później tu wracała, jakby do Paryża niby Rzymu biegły wszystkie drogi – witała go niezmiennie pogodnym uśmiechem i zwykle zachowywała się tak, jakby widzieli się zaledwie chwilę temu. Może zresztą dla niej była to chwila, bo gdy kroczysz po świecie od niemal dwustu lat, rok czasem zdaje się mijać niby mgnienie oka.
Na spotkanie wybrała Cafe de Flore, kawiarnię, w której bywała od wieków. Dosłownie. Zdarzyło się jej kiedyś spotkać tu Picsso, rozmawiać z Simone de Beauvoir i wieloma innymi, spośród których wiele imion przeminęło, nie zapisując się w historii, a inne przetrwały, wiecznie sławne. Czasem znikała stąd i z innych chętnie odwiedzanych zakątków – na piętnaście, dwadzieścia lat, by pamięć o niej też przeminęła – a potem wracała, pod nowym nazwiskiem. Tak jak teraz, kiedy w Paryżu jako Cerise Durand funkcjonowała od zaledwie od dwunastu czy trzynastu lat (i w epoce operacji plastycznych mogła pod nim spędzić jeszcze przynajmniej z dziesięć). Wprawdzie Cafe de Flore znajdowało się w dzielnicy wilkołaków, ale choć Cerise zwykle trzymała się z daleka, dla tego miejsca czasem robiła wyjątek.
Bywała tu i z Charlotte. Niewiele się tutaj zmieniło od ich ostatniej wizyty: wystrój art. Deco, mahoniowe, czerwone krzesła i liczne lustra (przy okazji pokazujące, że nie jestem wampirem, skąd, patrzcie, mam odbicie…) nie były może tymi samymi z czasów tuż po II Wojnie, ale na pewno je przypominały. Cerise rozsiadła się przy jednym ze stolików, jak na siebie całkiem elegancka: odziana w ciemną, bez wątpienia drogą marynarkę i dopasowane spodnie. Na talerzu przed nią spoczywał na wpół zjedzony kawałek ciasta i filiżanka z mocną kawą, a sama Dracula czekając na swoją prawie – że – ciotkę wyciągnęła z torby książkę i przewracała kolejne strony, zaczytana zapominając o upływie czasu.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Charlotte Stewart

Charlotte Stewart
Liczba postów : 46
Oh jak cieszyła się na spotkanie z Cerise. Uwielbiała tą wampirzycę. Poznały się oczywiście dzięki Andre. Był to szaleniec, cieszyła się, że już go nie ma, ale w pewnym sensie była mu wdzięczna. Dzięki niemu znała tak cudowne osoby jak Cerise. Nie ważne gdzie była zawsze myślała o rodzinie. Właśnie to myślenie o innych było powodem dla którego musiała książki spakować w walizkę i dwa duże pudła. Szukała dla niej unikatów, pierwszych wydań, a i kilka powieści fantasy się znalazło. Charlotte była raczej spóźnialska. Starała się zawsze być na czas, ale zawsze o czymś zapomniała lub źle skręciła i utykała w korku. Tym razem sama sobie była winna, bo zapomniała o tej walizce. Wymusiła pierwszeństwo z dwa razy żeby być w domu szybciej. Ubrała się dość skromnie, czarny skórzany top, jeansy, kowbojki i płaszcz. Biżuteria była złota, wiadomo jak to bywało ze srebrem. Zawsze ją to smuciło, srebro w jej opinii było o wiele ładniejsze. Wypsikała się Baccart Rouge 540 Extrait. Lubiła ten mocny migdałowy zapach, bardzo jej pasował. Włączyła swoją playlistę samochodową, która by niejednego konserwatywnego wampira wprawiła w śpiączkę.  
Zajechała pod umówione miejsce. Mogła się domyślić, że wybierze właśnie tą kawiarnię. Spotykały się tutaj nie raz. Miała z tym miejscem dobre wspomnienia. Poznawało się tutaj ciekawych ludzi. Chciała wziąć wszystko na raz. Walizkę wzięła do prawej ręki, a do lewej dwa pudła. Drzwi otworzył jej starszy pan, podziękowała mu najpierw po angielsku, a po chwili francusku. Musi się przestawić. W środku zaciągnęła się zapachem pomieszczenia, tyle wspomnień z nim związanych. Podeszła do stolika gdzie była Cerise, odstawiła pudła, by mieć wolne dłonie. Objęła wampirzycę zasypując ją całusami w policzek.  
- Mam nadzieję, że się stęskniłaś za mną tak jak ja za tobą- mówiła ściskając ją mocno. Spojrzała na zegarek, była spóźniona tylko trzynaście minut. To prawie punktualnie. Zatrzymała kelnerkę, która właśnie przechodziła obok ich stolika, zamówiła u niej americano. Doceniła ten specjał podczas wojny i od tamtego czasu pijała tylko to. Zdjęła kurtkę, która niechlujnie rzuciła na krzesło obok siebie.  
- Mam dla ciebie książki- wskazała na pudła oraz walizkę- Okradłam bibliotekę, żartuję oczywiście, większość pochodzi z legalnych źródeł- dodała szeptem.

Cerise Dracula

Cerise Dracula
Liczba postów : 150
Może to instynkt, a może wyczulony, wampirzy węch sprawiły, że Cerise, mimo że pochłonięta lekturą, uniosła głowę znad książki dokładnie w momencie, w którym Charlotte stanęła w progu. Odłożyła więc powieść i podniosła się, w samą porę, by przyjąć jej uścisk i odpowiedzieć takim samym, typowo francuskim powitaniem. Steward jak zawsze wnosiła ze sobą do pomieszczenia życie i energię - co można by uznać za ironiczne, skoro była wampirem. (Nawet jeżeli tak naprawdę nie byli żywymi trupami, jak czasem głosiła popkultura.)
- Pewnie, Paryż zawsze jest trochę nudniejszy, kiedy nie ma cię w pobliżu - roześmiała się, wypuszczając ją z objęć, by mogła dokonać zamówienia. - Wystrój się nie zmienił, co? Tylko teraz ciężej spotkać tutaj wielkiego artystę, a łatwiej bogatego turystę - powiedziała wesoło, zniżając głos do szeptu i zataczając krąg ręką, pokazując przy tym na stoliki, przy których siedzieli a to azjatycka rodzina, rozmawiająca w rodzimym języku i sądząc po zachowaniu, raczej nie z Francji, dwoje Francuskich biznesmanów, grupa znajomych, mówiących po angielsku...
- Wiesz, że nie musiałaś. Też mam dla ciebie drobny upominek - dodała, sięgając po swoją torbę. Dość ironiczną i odstającą od jej eleganckiego stroju, bo była to torba w kształcie książki, a konkretnie: z okładką Draculi, którą dostała od Silvana na święta. Cerise ot robiąc zakupy na święta, przygotowała też coś dla Charlotte, chociaż nie było to aż tak okazałe, jak paczki przyniesione przez wampirzycę. Wydobyła z niej starannie zapakowane pudełeczko.
W środku krył się wisiorek i łańcuszek z białego złota - bez zawartości srebrna, oczywiście, zrobione na zamówienie - w nietypowym kształcie ostu. Mogłoby to dziwić, jeżeli nie wiedziało się, że dawno temu Charlotte przyszła na świat w Szkocji, której symbolem był ten kwiat. Oraz buteleczka perfum, dość mocnych, które z kolei Cerise dokupiła w Szwajcarii.
- Wróciłaś na dłużej czy jesteś tylko przelotem?
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Charlotte Stewart

Charlotte Stewart
Liczba postów : 46
Miło jej było usłyszeć takie słowa. Wiedziała, że tylko jej osobowość była wstanie sprawić, by to miejsce było chociaż lekko mniej nudne. Próbowała zawsze myśleć o pozytywach, że jest dużo tutaj innych wampirów. Próbowała doceniać kulturę, te bagietki czy inne wieże Eiffla to było warte pobytu tutaj. Doszukiwała nawet ciekawych miejsc, ukrytych klubów, murali czy innej sztuki, ale to wciąż było za mało. Dla niej Paryż śmierdział, był brudny, a szczurów było tyle co Nowym Jorku. Może trochę przesadzała, a może nie. Wolała już spać na stacji metro w NY niż mieszkać tutaj. No, a i tak spakowała wszystko i przybyła do tego miejsca. Tłumaczyła sobie, że to złe wspomnienia ją zniechęcały do tego miejsca.  
- Właśnie się zdziwiłam, jakby czas się tutaj zatrzymał. Przysięgam, że czuję od tych krzeseł marlboro czerwone, które paliłam tak często. Ludzie tylko się zmienili- odpowiedziała jej z uśmiechem. Nie dziwiła ją ta różnorodność kulturowa, mieszkała w wielu miejscach, poznała dużo ludzi. Zawsze żałowała, że nie umiała mówić po japońsku czy chociaż chińsku, ale nie wchodziło jej to do głowy. Nigdy nie uczyła się języka tak, że siedziała z książką i kuła, a raczej naturalnie jej to przychodziło. Uczyła się zazwyczaj słówek z kimś, pisać uczyła się też z czyjąś pomocą. Przydatne było znać więcej niż jeden język. Uważała, że niezbędne do życia 320 lat, podróżując po świecie.  
Podarunek złapał Charlotte za serce. Otworzyła szeroko buzię patrząc na naszyjnik. Jej ukochana Szkocja, tęskniła czasami za zielonymi polami, ponurą pogodą i marudnymi ludźmi. Wstała, by przytulić Cerise kolejny raz i ucałować ją.  
- Dziękuję, kochanie jest przepiękny- podziękowała ze wzruszeniem. Oczywiście od razu go nałożyła, nie zamierzając go już nigdy nie zdejmować (ewentualnie pod prysznic). Mina jej lekko zrzedła słysząc pytanie jakie padło. Wryło ją w ziemię. Czemu każdy będzie ją teraz o to pytał? Kelnerka zdążyła przynieść jej kawę, a ona dalej milczała słuchając odpowiednej odpowiedzi.  
- Chyba tak, będę przynajmniej próbowała zostać dłużej. Spakowałam większość swoich rzeczy. Rozpoczęłam studia w czasie pandemii gdzie wszystko było zdalne, obecnie część zajęć już jest tutaj w Paryżu. Może zostanę, doktorat zrobię jak mi będzie dobrze szło- odpowiedziała ewidentnie zestresowana.

Cerise Dracula

Cerise Dracula
Liczba postów : 150
Jeżeli szło o Cerise, kochała Paryż. Mieszkała jakiś czas we Włoszech, potem w Wielkiej Brytanii, gdzieś w międzyczasie spędziła parę lat w Szwajcarii - w poszukiwaniu czegoś nowego w długim, wampirzym życiu, ale też by móc stworzyć nową tożsamość.
Tyle że nieważne, dokąd wyjeżdżała i na jak długo, wiedziała, że wróci. Dom był tutaj. Nieważne, jak zatłoczony, cuchnący, pełen korków, turystów, przestępczości i osób uważających, że nauka angielskiego jest poniżej ich godności. Znała melodię tego miasta, wystukiwaną obcasami na paryskim bruku, wyśpiewywaną muzyką dobywającą się wieczorami z restauracji, wygrywaną przez hałas aut i śpiewny akcent. Tutaj była u siebie.
Tutaj było dobrze.
- Cieszę się, że ci się podoba. - Cerise rozpromieniła się, gdy Charlotte szczerze zachwyciła się prezentem. Problem z jej rodziną i przyjaciółmi był taki, że większość z nich mogła bez problemu kupić sobie wszystko. Można było więc dawać podarki albo symboliczne, albo szukać rzeczy trudnych do kupienia lub takich, na jakie mało kto wpadał - a biżuteria z tym symbolem zdawała się Cerise rzadko spotykana. - Musimy kiedyś wybrać się na weekend do Szkocji - dorzuciła jeszcze pogodnie, bo przyszło jej do głowy, że jakoś nigdy w swoim długim życiu nie miała okazji zwiedzić tamtych okolic.
Gdy kelnerka przyniosła zamówienie dla Charlie, Cerise poprosiła o jeszcze jedną herbatę i rogaliki z czekoladą. Nie popędzała drugiej wampirzycy do odpowiedzi, pozwalając jej się nad tym zastanowić.
- Rozumiem – odparła lekko, gdy wreszcie padły wyjaśnienia. – Nie musisz na szczęście decydować dziś. Ani jutro. A nawet jak zdecydujesz, to cóż… to zalety bycia bogatym, zdanie można zmienić błyskawicznie.
Kąciki ust Cerise drgnęły przy tych słowach. Świat zwykłych ludzi znała z książek, z seriali, czasem z rozmów – choć od tak dawna nie rozmawiała z ludźmi poza księgarnią, i nagle, w tym miejscu, gdzie kiedyś zbierała się paryska bohema, za tym zatęskniła… - ale wiedziała, że kiedy nie miałeś dość pieniędzy na koncie, musiałeś wychowywać dzieci albo zajmować się starymi rodzicami, spłacać kredyt, to wiązało cię do miejsca.
W ich przypadku wyglądało to jednak inaczej. Charlotte dziś mogła chcieć zostać w Paryżu na dziesięć lat, po czym za tydzień wsiąść w samolot na Alaskę.
- Co zaczęłaś studiować? Ja skończyłam swoje ostatnie studia… zaraz, będzie już chyba dwanaście lat – powiedziała w zamyśleniu. Tym razem literatura. Po informatyce, chemii i fizyce. – Chyba wystarczy mi na kolejne dziesięć – dodała. Mniej więcej wtedy, jak przewidywała, będzie musiała opuścić na kilkanaście lat Paryż, by Francuska Cerise Durand stała się Amerykanką Camillą Daniels albo jakąś młodziutką Włoszką. (Chociaż nie przepadała za Włochami – za dużo słońca i za dużo problemów ze zdobywaniem sztucznej krwi.)
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Charlotte Stewart

Charlotte Stewart
Liczba postów : 46
Charlotte wolała inne miejsca, bardziej ciekawe. Chociaż doceniała typową architekturę europejską tak w innych częściach świata była równie ciekawa i interesująca. Lubiła poznawać wiele miejsc, uczyć się zwyczajów innych. To była pewnego rodzaju pasja, której była oddana długie lata. Od kilku lat prowadziła dość przyziemne życie, nie zajmowała się jak niegdyś wszystkim co było nielegalne. Nie sądziła, że kiedyś jej się to znudzi, a jednak. Wszystko w jej życiu miało datę ważności rodzina, podwójne życie, małżeństwa. Każde z tych aspektów kiedyś ją bawił, sprawiał więcej przyjemności. Obecnie była w bardzo trudnym punkcie życia, gdzie powoli przechodziła do całkowitego stanu obojętności. Wszystko jedno. Czasami gdy łapała chwilę świadomości przerażało ją to, ale zaraz znów było jej to obojętne. Nie liczyło się gdzie mieszkała i z kim czy była zamężna czy nie. Mogłaby mieszkać teraz w małym mieszkaniu, willi, a nawet być bezdomną i wszystko, by przyjęła tak samo. Zmiany w życiu, nawet te drastyczne umiała przyjąć jak zmianę pogody. Oh, rozpadało się? Trudno, nie była przecież z cukru.  
- Nie, ale nie będziesz raczej pierwszą osobą, która mnie o to spyta. Niektórych ostatnio widziałam gdy jeszcze trzeba było chodzić w kieckach i nie miałyśmy żadnych praw jako kobiety. Na pewno będą mieli dużo pytań, a ja na żadne nie znam odpowiedzi- odpowiedziała nerwowo. Po tym wymknęła jej się wiązanka przekleństw w jej ojczystym języku z typowym akcentem. Owszem mogła zaraz zmienić zdanie, mogła zostawić wszystko i po prostu kupić nowe, ale nie chciała. Chciała móc zostać w jednym miejscu, coś zmienić w swoim niepewnych chaotycznym życiu. Była rozdarta między możliwościami jakie miała. Nic nie stało jej tak naprawdę na przeszkodzie, mogła robić z życiem co chciała. Chciała chyba po trochę wszystkiego sugar spice and everything nice, ale to nie działało w taki sposób. Musiała być gotowa na konsekwencje swoich czynów, ale na samą myśl robiło jej się niedobrze i ta pochłaniająca obojętność wydawała się lepszą opcją.
- Architekturę, przymierzałam się do niej długi czas, a i tak wybrałam inżynierię lądową. Bardzo fajny kierunek, myślę czy później jeszcze nie rozpocząć inżynierii mechanicznej. Myślałam czy nie zacząć projektować, ale nie wiem jak to zrobić, anonimowo nie sprzedam projektów…chyba. Jak zacznę kolejne studia będę zmuszona zostać tutaj, tak sobie powtarzam.

Cerise Dracula

Cerise Dracula
Liczba postów : 150
- Możesz właśnie to odpowiadać, Charlie. "Jeszcze nie zdecydowałam" - zasugerowała Cerise. Gdy postawiono przed nimi zamówienie, zaczęła od rogalików. W przypadku kawy czekała aż ta nieco się schłodzi: wampirza temperatura ciała sprawiała, że kobieta zazwyczaj pijała kawę i herbatę nieco chłodniejszą niż ludzie.
Jeżeli chodziło o nią, przyjęła do wiadomości, że najwyraźniej Charlotte nie życzyła sobie pytań, więc więcej ich nie zadawała. Wampirzyca była od niej starsza, ale zawsze zdawała się Cerise nieco zagubiona. Mogło to wynikać właśnie z historii, jaką miała za sobą jako człowiek i późniejszego przyzwyczajania się do nieśmiertelności. Rzeczy, których samej Cerise oszczędzono i które bardziej... przeczuwała niż rozumiała w pełni i to tylko dlatego, że miała za sobą tak wiele przeczytanych książek.
- Nie musisz nigdzie się spieszyć. A jeżeli chodzi o anonimowe sprzedawanie projektów... to da się zrobić. Wystarczy, że wykreuje się fałszywą tożsamość. Potrzeba by do tego trochę pieniędzy i starań, ale myślę, że byłoby osiągalne - zapewniła, po czym wsunęła do ust rogalika. Kusiło ją trochę, by spytać, czy Charlotte planuje spotkać się z resztą Draculów, ale uznała, że tylko by ją tym przytłoczyła. Jeżeli ta zechce, sama o nich spyta.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Charlotte Stewart

Charlotte Stewart
Liczba postów : 46
No tak miała rację. Taka odpowiedź byłaby wystarczająca, a ona nie musiałaby nic więcej mówić. Czy Charlotte zamierzała tak mówić? Nie, oczywiście, że nie. Proste rozwiązania nie były dla niej, za łatwo by było. Jej specjalnością było komplikowanie własnego życia. Zamyśliła się nad tym tak mocno, że zapomniała o kawie. Sięgnęła po nią i upiła kilka łyków. Lubiła to, że dzięki byciu wampirem mogła lepiej czuć zapachy i smaki. Sama gotowała dla siebie. Nigdy nie należała do tej grupy, która miała “służących” od wszystkiego. W ogóle nie lubiła tego określenia, uważała je za pozbawione szacunku do drugiej osoby. Ona robiła wszystko sama. Oczywiście jak mieszkała w domu, który był zdecydowanie za duży żeby ona jedna go posprzątała to wtedy zwyczajnie wynajmowała kogoś kto pomagał jej sprzątać, płaciła mu sowicie, szanowała jego pracę. To pewnie przez sposób w jaki dorastała, ona była uczona, by była przykładną żoną i kobietą. Wiedziała, że to ciężka praca, pamiętała o tym mając te 320 lat.
- Napisałam do Silvana i Constanzy- przyznała się. Z nerwów od razu zaczęła skubać skórki przy paznokciach. Normalnie miałaby całe dłonie pokaleczone, ale całe szczęście się ładnie goiło. Jak dobrze być wampirem, co?- Wiem, że nie są razem, nie miałam jednak okazji o to zapytać. Wiesz co się stało? Co oni teraz robią? Mają kogoś nowego? U nich wszystko dobrze? Będą na mnie źli, jak myślisz? Bo ja nie wiem, ogólnietowydajemisiężebędąnamnieźliimamprzejebaneunich- mówiła tak szybko, że szło ledwo ją zrozumieć. Odsunęła swoją kawę i położyła głowę na stole kilka razy uderzając nią o blat, ale delikatnie, tak dla dramatyzmu tylko.
- Chyba wszystko zjebałam.

Cerise Dracula

Cerise Dracula
Liczba postów : 150
Cerise potrafiła się rozgadać. Zwłaszcza, gdy rozmowa schodziła na temat komputerów albo literatury. Umiała jednak ograniczyć wypowiadane słowa, gdy zdawało się jej, że ich nadmiar może być nie tylko zbędny, ale też niepożądany. Popijała swoją kawę, zagryzając ją rogalikami, obserwując Charlotte z wciąż tym samym, uprzejmym zainteresowaniem, ale czekając spokojnie, aż ta powie, co leży jej na duchu.
- Nie, rzeczywiście. Już od dawna - przyznała, kiedy Charlotte wreszcie się odezwała i odłożyła połówkę rogalika z powrotem na talerzyk, skupiając uwagę na drugiej wampirzycy. - Ale dalej są najlepszymi przyjaciółmi. A przynajmniej tak mi się wydaje - uzupełniła, bo w końcu nie znała się na ludziach (i wampirach) aż tak dobrze, aby móc być tego pewną. - Silvan wciąż bada sztuczną krew i jeżeli kogoś ma, to mnie nic o tym nie wiadomo. Connie prowadzi firmę, realizuje też wiele przedsięwzięć dla Draculów. I jak zwykle nas wszystkich niańczy.
Owszem, kogoś miała. Ale tego Cerise już nie zamierzała zdradzać. Był to sekret, który poznała przypadkiem i decyzja o tym, czy Charlotte powinna go poznać, nie należała do niej.
- Nie masz u nich przejebane - zapewniła Cerise, wyciągając ku kobiecie rękę, by delikatnie pogłaskać ją po głowie, jakby to ona była starszą z ich dwójki. Nie mogła obiecać, że nie będą źli. Connie mogła się zezłościć.
Ale Cerise nie wierzyła, że nie wybaczy.
- Długo żyjemy. W długim życiu zawsze robimy błędy albo potrzebujemy uciec. Jesteś rodziną. Dlaczego mieliby nie przyjąć cię z powrotem?
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Charlotte Stewart

Charlotte Stewart
Liczba postów : 46
Charlotte chętnie, by teraz porozmawiała o popkulturze. Życie w stanach dało jej możliwość, by zagłębić się w świat komiksów i gier. To była jej nowa obsesja. Jej nowy dom był przepełniony kolekcjami, które udało jej się zgromadzić na przestrzeni tych wszystkich lat. Jednak była zbyt bardzo pochłonięta myśleniem o tym co ją czeka w najbliższym czasie. Nie była zdziwiona na wieść, że jej brat nie był już z jej przyjaciółką. Może to lepiej co? Może tak miało być. Charlotte chciała wierzyć, że nic się nie działo bez przyczyny i jej przyjazd też tutaj był z jakiegoś powodu, tak i ich rozstanie było słuszne. Cieszyła się, że mieli kontakt, mieli dziecko,  lepiej żeby się z sobą komunikowali. Chciała móc już usiąść z przyjaciółką i porozmawiać o tym, ale najpierw była winna wyjaśnienia wielu osobom.
- Oczywiście, że wszystkich niańczy, nie spodziewałam się niczego innego. Dlatego ja wolę roli cioci, mniej zobowiązujące- odpowiedziała śmiejąc się. Chwyciła dłoń Cerise, tak dla wsparcia emocjonalnego. Było już jej lżej o wiele lżej. Potrzebowała tego, bardzo. Jak zawsze Ceris jej pomogła. Nie mogła nigdy uwierzyć jak mogła być spokrewniona z Andre. Pomyśleć, że to tylko on taki jebnięty, był…bo już go nie ma.
Jej argument, że to rodzina nie był bardzo pocieszający. Miała raz rodzinę, która ją opuściła i tak. Zasłużyła sobie na to. Uważała, że tym razem też zasłużyła i była gotowa na takie konsekwencje. Chyba pierwszy raz była gotowa przyjąć to co los jej zgotuje, a nie tylko przed nim uciec. Oj ta rozmowa zaczynała się już robić naprawdę niewygodna, trzeba było porzucić temat.
- Dziękuję kochanie. Na ciebie zawsze można liczyć. Mów co u ciebie, czym się teraz zajmujesz? Bardzo się zmienił Paryż od mojego ostatniego pobytu?

Cerise Dracula

Cerise Dracula
Liczba postów : 150
Andre był trochę czarną owcą rodziny, nieustannie frustrującą ojca Cerise, a ją samą do pewnego stopnia bawiącą - ale mogła tak na niego patrzeć pewnie dlatego, że nigdy nie była od tego wampira zależna tak jak Charlotte czy Silvan.
Chyba w pewnym sensie, mimo własnego oderwania od rzeczywistości, jego zawsze uważała za duże dziecko. Niestety z całym, dziecinnym okrucieństwem malucha, który topi świerszcze dla zabawy.
Może dlatego na przykład na informację, że Charlie skoczyła do Andre z nożem, mogła zareagować jedynie dając jej ciasteczko.
- Sprawdzasz się w niej doskonale - zapewniła tylko Charlotte, uśmiechając się do niej znowu, wiedziona przeczuciem, że ta chyba właśnie tego potrzebuje: raczej pogody i wsparcia niż nazbyt wielu pytań. A Cerise, przyjmująca świat takim, jakim był, nie miała z tym większych problemów.
- Nie masz pojęcia, jak trudne to pytanie. Zdaje mi się, że zmienił się okropnie, a zarazem nie zmienił się wcale - stwierdziła w zamyśleniu. Świat szedł do przodu. Po ulicach jeździło więcej aut, powstawały nowe budynki, zmieniała się moda. A jednocześnie duch miasta zdawał się Cerise wciąż ten sam, co przed wielu laty. - Mam wrażenie, że... jest spokojniej niż kiedyś, choć wiele rzeczy teraz przychodzi z większym trudem. Ja od kilkunastu lat prowadzę księgarnię, chociaż teraz handel tak mocno przeniósł się do online'u, że pewnie za jakiś czas ją zamknę. Poza tym zainteresowałam się programowaniem i komputerami. Jeżeli potrzebowałabyś znaleźć jakieś informacje albo naprawić laptopa, służę pomocą - stwierdziła, unosząc znów filiżankę do ust. - W Paryżu też, mam wrażenie, jakoś przybyło... nas. Może chodzi o tutejszą organizację. I fabryki - mruknęła, zniżając głos, choć nie użyła przecież słowa na "w", i dla postronnego słuchacza nie powinno być w jej słowach niczego specjalnego.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Charlotte Stewart

Charlotte Stewart
Liczba postów : 46
Słuchała jej z zaciekawieniem. Ona zdążyła się jedynie przyjrzeć miastu z zewnątrz. Ją klasycznie interesowała architektura. Lubiła spacerować po mieście i obserwować domy. Brzmiało to absurdalnie, ale potrafiła długie godziny obserwować kamienice, okna, co ludzie trzymali na parapetach, jakie zasłony wybierali. W takich stolicach jeszcze można było spotkać bardziej hmm wyszukane rzeczy? Czy to było dobre słowo? Najczęściej w jej odczuciu to takie średnie miasteczka podążały za trendami, ale też się nie dziwić. Jak najbliżej ich stał tylko jeden sklep budowlany raczej, że robiąc zakupy brali to co było. Stolica dawała więcej możliwości. Małe miejscowości zaś uznała za najbardziej kreatywne, często spotykała się tam z ręczną robotą.
- Pod względem wizualnym na pewno się zmienił. Zawsze podziwiałam we Francji Romańską architekturę. Nietypowy wybór, zazwyczaj turyści wybierają inne czasy. Widziałaś może Cerisy Abbey? Przepiękna budowla. Owszem duża, ciężka, okna średnie, zaokrąglone. Jednak coś mnie zawsze fascynowało w tym, wprawiało w dobry nastrój. Nie potrzebuję tego złota i marmuru. Nie wiem czemu współcześnie ludzie tak się boją gołego kamienia. Wszystko teraz tylko szpachlą i na biało.
Rozgadała się, ale mogła tak mówić jeszcze pół nocy. Nie zdziwiło ją, że Cerise prowadzi księgarnię. Ucieszyło ją nawet, że właśnie czymś takim się zajmuje. Przede wszystkim chciała, by była szczęśliwa. Prowadzenie księgarni wydawało się ciekawe. Musiała tam koniecznie zajść i spędzić trochę czasu. Może oddać parę książek, bo póki co to mogłaby z nich wierze pod sufit ułożyć. Zdecydowanie za dużo rzeczy miała w nim. Na słowa o handlu online posmutniała. Jednak sama była konsumentem, który wolał zamówić i tylko odebrać od kuriera lub z punktu sprzedaży.
- Może warto coś zrobić, by właśnie było coś online? Sklep online założyć, jakieś odbiory w punkcie. Dobra ekspozycja i oprócz odebrania paczki klient przejdzie się po sklepie. Jak jeszcze byłam w Stanach, gdzieś chyba w Kalifornii mieszkałam, stała księgarnia obok księgarni, oba biznesy kiepsko szły. Połączyli się, porobili zniżki, kup dwie książki, druga kawa gratis albo kup trzy duże kawy i zniżka na książkę. W końcu zrobili nawet drzwi do siebie, by szybciej można było przejść. Bardzo fajne miejsce, ale niestety bywałam tam tylko na wieczorki poetyckie. Takie rzeczy przyciągają ludzi.

Cerise Dracula

Cerise Dracula
Liczba postów : 150
- Obawiam się, że na architekturze znam się słabo – powiedziała Cerise, uśmiechając się półgębkiem. Widziała, jak kształtowały się nowoczesne style architektoniczne, potrafiła mniej więcej stwierdzić, w jakim wieku powstała dana budowla, ale już nazwy poszczególnych stylów czy charakterystycznych ich elementów, nie ostały się w jej pamięci.
Nawet żyjąc przez kilka wieków, trudno było zdobyć całą wiedzę świata. I może dobrze?
- Tak, byłam tam. Piękna okolica. Właściwie nigdy nie rozumiałam, czemu wszyscy uważają, że to Anglia ma najpiękniejsze opactwa i zamki, a te francuskie nie słyną w świecie – stwierdziła Cerise, Francuska z krwi i kości. Och, oczywiście, doceniała angielskie zamki, posiadłości, opactwa. Trzydzieści, czterdzieści lat temu nawet mieszkała w Anglii: studiowała tam, a potem zwiedzała, bo musiała zniknąć z Francji, by kogoś nie zainteresowała zbyt długa młodość – i powróciła jako swoja własna siostrzenica. Ale mimo tego, że lubiła angielską architekturę i angielską literaturę, tkwiła w niej typowo Francuska odrobina niechęci do Anglii.
- Choćby Szkocja zresztą przerasta Anglię – dorzuciła jeszcze żartobliwie, nim sięgnęła po crossainta. Zamyśliła się, gdy go jadła, nad kolejnymi słowami Charlotte. – Do pewnego stopnia to robię. To znaczy, można coś zamówić online i potem odebrać w księgarni, prowadzę też zapisy na przedsprzedaż najpopularniejszych książek. Ale wiesz…
Zawahała się, jakby miała pewne problemy z ubraniem myśli w słowa.
- Świat po prostu idzie do przodu i takie księgarnie jak moja, stają się ciekawostkami. Ja właściwie nie mam problemów finansowych, bo dużo… naszych przywykło do kupowania u mnie. – A wielu z nich nie musiało liczyć się z pieniędzmi. – Mogłabym walczyć o rozbudowę, ale to nie ma sensu. Sama teraz czytuję chętnie e booki, lubię zajmować się komputerami, poza tym… mam sporo pracy dla rodziny – stwierdziła, posyłając Charlie uśmiech.
Ot, Cerise zawsze starała się iść do przodu wraz ze światem.
- Masz ochotę się przejść, czy wolisz jeszcze posiedzieć tutaj?


Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach