28-29.12 The Magician

2 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Pogoda była zachodnioeuropejsko ustawowa. Śnieg prószył, mróz w tych terenach zawsze dopisywał, zimowa aura jeśli czegoś miała się porządnie trzymać, to z pewnością alepejskich gór. Katolicy świętowali, praktycyzm modernizmu przemijał i nawet proletariat pozwalał sobie na zatrzymanie, które trwało nie jeden, dwa dni, a cały tydzień. Impreza z powodu pokonania nocy, przeżycia kolejnej zimy, kolejnego roku, dla istot tak kruchych było niewątpliwie sporym osiągnięciem. Świat działał tym kalendarzem wiec i wieczni płynący z nurtem poddawali się temu, dając sobie prezenty, życząc niewiadomo czego, niewiadomo po co.

Defetyzm Białego Polarnego Misia siedzącego nad brzegiem podświetlanego jaccuzi sięgał szklanego nieboskłonu, obsianego zimowymi gwiazdami. Orion tańczył nad pochyloną sylwetką, ktorej białe futro pokrywało całe ciało poza łydkami i stopami, bowiem te odsłonięte moczyły się kolejną godzinę w bulgoczącej wodzie. Fałdy polaru zmiękczały przestrzenie dla łokci ktore wspierając się w zgięciu podtrzymywały ciężką głowę.

Tahira nienawidziła rodzinnych świąt. A te zdawały się być wysycone słodkim spijaniem sobie z dziubków. Była zmęczona udawaniem, że wszystko jest w porządku z obu stron bo nie opuszczało ją wrażenie, że przenikliwe oczy połączonej ponownie pary lustrowały jej każdy krok i mimowolny grymas. Daleko jej było do mistrzyni opanowania, jedyne co miała to kolejne maski za którymi mogła się ukryć. Ale teraz była po prostu zmęczona.
Tyle dobrego, że nikt jej nie ruszał, nie chcąc być może doświadczać szoku kulturowego Taśki która zamiast być świecącą kulą energii buchającej prosto w twarz, jest czarną dziurą, martwym odbiciem dawnej świetności, słońcem pokonanym. Wygasłym.

Ichoć próżno było szukać w jej postawie choćby szczypty nadziei, jeśliby kto podszedł bliżej mógłby usłyszeć cichuteńko nuconą melodię...

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Silvan w Szwajcarii bawił się znakomicie. Cieszył się, że mógł spędzić Święta i urodziny syna wspólnie ze wszystkimi i że na razie obyło się bez zbyt wielkich dramatów. Nawet analizowanie dostanych od Cerise notatek, chociaż zamknięcie się z nimi w pokoju było bardzo kuszące, dał radę odłożyć na powrót do domu. 
A jednak w tym całym zamieszaniu związanym z tyloma wampirami w jednym miejscu i różnymi atrakcjami, który taki stan rzeczy każdemu fundował, udało mu się zwrócić uwagę na Tahirę, czy raczej jej częstą nieobecność w ich wspólnym gronie. Pamiętając o tym, że ostatni raz, gdy próbował poprawić jej humor, zgodził się się zjedzenie podejrzanego ciasta, które jedynie doprowadziło wampirzycę do płaczu, Silvan uznał że najlepszym wyjściem z sytuacji będzie danie jej własnej przestrzeni i jedynie z okazjonalne rzucanie  zaniepokojonego spojrzenia w jej stronę, gdy nadarzała się taka okazja. Zresztą on nawet nie potrafił pocieszać ludzi, więc wątpił, by jakkolwiek potrafił jej pomóc.
A potem, akurat przechodząc obok, gdy było już późno w nocy, zobaczył ją samotnie moczącą nogi w jacuzzi i w jednej chwili uznał, że jednak musi coś zrobić. Szybko wrócił do swojego pokoju po pewien przedmiot, który schował w kieszeni swoich spodni i wrócił w nadziei, że miś polarny dalej tam siedzi. Siedziała.
Jak na kogoś kto od niemal trzech wieków powinien leżeć już w grobie, Silvan zazwyczaj poruszał się dość energicznie, i chociaż teraz nieco spowolnił swój krok, nie miał wątpliwości, że Tahira słyszała zbliżającego się do niej wampira w zimowym swetrze
- Tak się zastanawiam… Może mi wyjawisz, czym jest to tajemnicze gom jabar, o którym pisałaś w listach? - zagadnął, zdając sobie sprawę, że to chyba był pierwszy, gdy w rozmowie w cztery oczy, wspomniał o korespondencji, która między sobą wymieniali.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Nogi powoli zaczynały być już białe od ilości wody, ale nie dbała o to. Intensywny zapach parującej wody z chlorem również przeszedł gdzieś w tło, gdy tak sobie siedziała i dumała o niczym. Przyjemny stan ciszy – była taka głośna i wgryzająca się w uszy, że Tahira czuła się, jakby balansowała na krawędzi szaleństwa. Nie żeby codziennie się tak nie czuła, ale w ciszy i półmroku ta krawędź była taka jakaś bardziej... rzeczywista.

Jego głos, mimo miękkiej barwy i swoistej delikatności, zabrzmiał jak wystrzał. Wzdrygnęła się, mimo, że słyszała wcześniej kroki kogoś, czuła w powietrzu jego zapach. Czyj to w ogóle był pomysł, żeby przyjeżdżać tutaj, do małego nudnego zadupia i siedzieć sobie na głowie kilka dni? Wesoła rodzinka... dobre sobie.

Niespiesznie zadarła głowę tak, aby ją położyc na swoich barkach i spróbować zobaczyć Silvana. Misiowy kaptur opadł jej z tym manewrem, odsłaniajac burzę loków o barwie ciemnej czekolady. Strój był na nią zdecydowanie za duży — uroki kupowania jednego rozmiaru dla wszystkich, żeby było z tym mniej zabawy. Dłonie wciąż miała ukryte w zbyt długich rękawach. Nie była zapięta pod szyję, a spomiędzy linii wyznaczonych zamkiem błyskawicznym widać było znajomy rzemień, choć drewniany ogieniek niknął już pod białą, miękką materią.

– Nie opowiem Ci o tym lepiej niż Herbert. – powiedziała lekko zachrypnięta, jakby pierwszy raz użyła głosu od wczorajszego dnia. – Nie poszedłeś z pozostałymi na miasto? – zapytała, choć tak na prawdę nie miała pojęcia co kto robi. Możliwe bardzo, że nawet nie zauważyłaby świtu, choć w tym przypadku życie szybko by ją zweryfikowało.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Kłóciłbym się z tym - powiedział, robiąc kolejny krok w jej kierunku. - W kilka tygodni bardziej mnie zachęciłaś do przeczytania tych książek, niż ich autor mógłby kiedykolwiek - zawahał się i dodał już nieco bardziej żartobliwie. - No dobrze. Może zrobiła to też Cerise, mówiąc że w ekranizacji gra aktor podobny do Sahaka, ale twoje listy zrobiły więcej. Zresztą dobrze się ciebie słucha. Nawet, gdy mówisz o tarocie.
Gdy się poruszyła, dostrzegł, zawieszony na jej szyi, kawałek prezentu świątecznego, który wręczył jej kilka dni temu. Trochę mu ulżyło na ten widok, bo już po Wigilii zaczął się zastanawiać, czy, aby na pewno był to trafiony podarunek. W końcu naszyjnik nawiązywał do fragmentu rozmowy, która odbyli już mocno pijani, jakiś czas temu i chociaż jemu trudniej byłoby o tym zapomnieć, tak Tahira równie dobrze mogła teraz zastanawiać się o co mu chodziło, mając reakcję podobną co niemal wszyscy zgromadzeni na widok slime'ów. Pokręcił głową i przesunął spojrzenie z zawieszonej na rzemyku ozdoby z powrotem na jej twarz, a jego ręką bezwiednie powędrowała do założonej na prawym nadgarstku bransoletki, wręczonej mu przez Tahirę w jednym z listów. Teraz to ona zakrywała ślad po wampirzym ugryzieniu, a nie ciemnozielony zegarek, który przełożył na drugą rękę.
- Wróciliśmy już jakiś czas temu - powiedział w końcu, dosiadając się do niej z drugiej strony, tak by nie zamoczyć nóg - Co się dzieje? - spytał nieco ciszej, delikatnym tonem głosu, nie chcąc w żaden sposób na nią naciskać, ale jednocześnie naprawdę chciał jej pomóc. Tylko, aby to zrobić musiał chociaż spróbować zrozumieć przez co przechodziła, a tego nie zrobię jedynie na podstawie widoku smutnego polarnego niedźwiedzia w jacuzzi.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Bardzo pięknie umierał, to prawda... – uśmiechnęła się na wspomnienie tej epickiej sceny, które Denisowi udała się wybitnie. Jej głowa powróciła do normalnej pozycji, czy raczej tej, w której była przez ostatnie godziny. Zwieszona, ukryta między barkami w obronnym geście. Poruszyła na moment nogami w niezmąconej na razie wodzie. Bulgot lada moment powinien się rozlec, a wodne bicze w swym obowiązku winny pogładzić jej umęczoną tą zmyślną torturą stopy.

Przez moment pomiędroliła jezyk w ustach, jakby całkiem zasadnie rozważając kolejny krok. Prawda? Kłamstwo? Zmiana tematu?
– Sahak i Valerie znowu razem, jej gdzie fajerwerki? – brzmiała jak bardzo zmęczona, zblazowana osoba, w jej głosi brakło czegokolwiek co mogłoby wskazać na to, że żartuje inaczej niż sarkazmem. – Od balu sojuszowego ciężko mi się w związku z tym pozbierać i szczerze nie wiem, na co liczyłam przyjeżdżając tutaj... To był błąd. Myślę, czy nie zebrać maneli i nie wyjechać przed słodkimi toastami sylwestrowymi, szczególnie teraz, gdy urodziny Maurycego za nami i niewiele więcej mnie tu trzyma teraz. – Mówiąc to wszystko absolutnie nie patrzyła na niego, tylko na błękitną podświetloną toń. Czuła się trochę jak ta sztucznie zrobiona kałuża. Pełna fałszu i chloru, oraz niespełnionych ambicji by być oceanem. Żałosne.

– A co u Ciebie? Dobrze się bawiłeś wczoraj? – zapytała, siląc się na lżejszy ton.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Umarł? - spytał nieco zawiedziony, marszcząc brwi. Jego sytuacja z Diuną prezentowała się tak, że jeszcze nie obejrzał filmu, ani nie zabrał się za książkowy oryginał, który kupił od Cerise na początku października. Na razie dalej czytał Harry'ego Pottera i szło mu całkiem nieźle, skoro był już na czwartym tomie, którego oczywiście jak na złość zapomniał spakować ze sobą na wyjazd. 
Nie rozumiał. Powiedziała mu o co chodzi, a on nie rozumiał. Spojrzał na nią zdziwiony i przysunął nieco bliżej, bezskutecznie próbując pojąć czemu powrót Sahaka i Renaty do siebie, miałby przyprawić ją o tak ponury nastrój, ale nie potrafił nic wyczytać z unikającej jego spojrzenia twarzy. Przecież dla niego samego ponowne zejście się przyjaciół było raczej powodem do szczęścia. Pasowali do siebie i naprawdę życzył im jak najlepiej. 
- Przepraszam, ale ja… - zaczął, niezręcznie próbując znaleźć słowa, które mogłyby wyjaśnić, że naprawdę chciał ją wysłuchać, ale nie potrafił znaleźć logicznego połączenia między jej gorzkim głosem, a szczęście wspomnianej pary. - Co to ma… Chyba musisz mi to wytłumaczyć.
Martwiła się o nich w jakiś sposób? Wiedziała coś, o czym on nie? Nie miał pojęcia, ale przynajmniej jasne było dla niego to, że nie chciał, aby wyjeżdżała. Jego prawa dłoń w pocieszającym geście powędrowała na dłoń wampirzycy.
- Nie wyjeżdżaj. Bez ciebie będzie nudniej - powiedział ostrożnie, chociaż prawdę mówiąc nie miał żadnych podstaw, by ją tu zatrzymać, jeśli naprawdę źle się czuła, poza pewnym samolubnym uczuciem, że ten wyjazd nie będzie już tym samym bez jej obecności. Nie ważne, czy promiennej, czy pochmurnej. 
Nie odpowiedział na pytanie o jego samego, zakładając że było ono bardziej grzecznościowe, może też mające na celu odwrócenie uwagi od jej samej.
- Mam coś dla ciebie. Na poprawę humoru - powiedział, przypominając sobie o schowanym w pojemnej kieszeni jego jeansów przedmiocie. - Pamiętasz, gdy wysłałem ci tamte karty? Następnego dnia znalazłem kolejne, które chyba bardziej mi do ciebie pasowały, ale bez sensu było ci dawać kolejne karty na Święta, więc… Sam nie wiem… Uznałem, że wręczę ci je przy okazji - wyjaśnił pospiesznie i podał jej niewielki przedmiot w kolorowym papierze w świąteczne lampki.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– To dobra książka, zaskoczenie w niej nie opiera się na tanim chwycie nieoczekiwanego morderstwa. Od początku wiesz, że to nastąpi, nie wiesz tylko, jak i co dalej pocznie z tym główny bohater. Ale to trzeba byłoby wyjść z pierwszego rozdziału... – Podziękujmy wszystkim książkowym bogom, że Tahira nie wiedziała o postawieniu Pottera przed Atrydą, ani nie znalazłaby w Silvanowym pokoju książki pani Rowling, bo z pewnością wyrzucona byłaby sprawnie przez okno. Nie, żeby aż taką miała awersje do tego jakże cudnie dziurawego świata – chodziło bardzo konkretnie o kolejność, w jaką doktor chemii zdecydował się na lekturę.

Nie było to jednak istotne. Jego pytania, jego zmarszczenie brwi, sprawiło, że kącik ust jej drgnął w tej posypce rozbawienia dla jej zebranych w jelitach smutków. Sweet, sweet summerchild... A niby pokolenie starszy od niej. Nie była jednak skomplikowanym chemicznym wzorem, a tylko głupiutką wampirzyca, która nie potrafiła poradzić sobie z wszystkimi pragnieniami. Może nie powinna się dziwić, że nie zauważył?

Nie odpowiedziała mu od razu na pytanie, trochę zaskoczona, że ma dla niej kolejny podarek. Karty były czymś co przychodziło ludziom na myśl, gdy sięgali pamięcią do postaci Tahiry, właścicielki sklepu okultystycznego. Jej kolekcja była już co najmniej spora, ale te które ofiarowywał jej Silvan były... specyficzne. Nowomodne, choć z korzeniami mocno osadzonymi w tradycji. Zdziwiło ją to, że dał jej je teraz. Że wziął je ze sobą w okolice napowietrznej wanny. Że pomyślał... Od razu je rozpakowała i zaczęła wertować w poszukiwaniu kilku ulubionych, żeby podejrzeć koncept, jaki przyświecał twórcom w przypisywaniu znaczeń. Nie przeszkadzało jej to odpowiadać na pytanie:

– Kiedy przez kilka lat udaje się czyjąś żonę, to potem jakby... liczy się, że po osiągnięciu odpowiedniego wieku i... rasy, że wtedy to już nie będzie udawanie. – Zabawnie było mówić o tym tak otwarcie. Tak bez bawełny, metafor, płaczu czy góry narkotyków. Przejmowało ją dziwaczne wewnętrzne drżenie, przyjemne i nieprzyjemne jednocześnie. Ostatecznie, cóż miała więcej do stracenia, skoro przyrzekała sobie nigdy więcej nikogo nie pokochać miłością tak wypalającą jak słońce pustyni?
– Czym innym jest słyszeć o celibacie, czym innym patrzeć, jak w życiu pojawiła się chodząca doskonałość zawłaszczająca jego umysł i serce dla siebie. Z resztą... wiesz dobrze chyba o co chodzi, skoro też dzieliłeś z nią życie. – zatrzymała się na karcie kochanków i zmarszczyła czoło bo byl tu jakiś sporych rozmiarów tłumek i... jabłko? Że Adam i Ewa? Wyciągnęła ją w kierunku Silvana, by w słabym świetle mdlistych zewnętrznych lamp pokazać mu ją

28-29.12 The Magician ScreenShot2021-03-12at1.57.15PM_600x

– Normalnie jest tu Eden. A to? To Newton? Chodzi o grawitację? Jabłko ma połączenie z rajem i pierwszymi kochankami, a tu... oni trochę zabawnie łączą to z przyciąganiem? Jak myślisz?


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Jeśli Tahira akurat spojrzała na jego twarz mogła dostrzec, jak najpierw jeszcze bardziej pogrąża się w niezrozumieniu, potem w wyrazie ogromnego skupienia, gdy w swojej głowie próbował połączyć wszystkie kropki, by wreszcie pojawiło się na niej zrozumienie. 
- Oh… To o niego pytałaś się wtedy kart. To ma sens. - wymamrotał, bo prawdę mówiąc nie mógł na razie wymyśli, jakiejkolwiek lepszej odpowiedzi. Albo nie. Inaczej. Wiele rzeczy przychodziło mu na myśl, na przykład To rzeczywiście zła sytuacja, albo Ale przecież w takim razie małżeństwo musieliście udawać jakieś 200 lat temu. To dużo czasu na pójście dalej, ale wiedział, że nie pomoże to Tahirze. Nie że wiedział co jej pomoże, bo… No cóż, po prostu jego geniusz dotyczył innych spraw. Dotarło do niego, jak strasznie źle interpretował uczuciowe życie przyjaciółki. Najpierw zakładał, że interesowały ją jedynie wilkołaki, a potem, że jej uwaga była skoncentrowana na jakimś innym wampirze, nie mając pojęcia, że mogło chodzić o kogoś tak blisko ich dwójki. Trzeba było jej przyznać, że jakiekolwiek emocje czuła, naprawdę dobrze to ukrywała. 
Przez chwilę, w niezręcznym milczeniu, bawił się złotą molekuła na bransoletce, zbierając myśli. Pewnie, gdyby chodziło o kogokolwiek innego, zapewniłby ją, że przecież jeszcze ma jakieś szanse, ale w tym wypadku byłoby to zwykłe kłamstwo i pewnie oboje doskonale o tym wiedzieli. Zwłaszcza, że pomimo olbrzymiej sympatii, która darzył wampirzycę, nieprzerwanie trzymał kciuki za to, by Renata i Sahak byli razem szczęśliwi i niewiele rzeczy mogłoby to zmienić. - Przykro mi, że jest ci z tym tak ciężko. - odezwał się w końcu, wraz z tymi słowami, lekko ściskając jej dłoń. 
Karta, która wyciągnęła rzeczywiście przedstawiała Newtona.
- Myślę, że tu po prostu chodziło o jabłko i nic więcej - stwierdził. - Zakazany owoc najczęściej przedstawia się jako jabłko, a najbardziej znaną historia o Newtonie jest ta… Zresztą przecież wiesz. Chociaż lubię twoją interpretację. W końcu kochankowie chyba powinni się przyciągać. - przyjrzał się jeszcze trochę karcie po czym dodał. - Przepraszam. Nie znam się na tarocie, nie wiem czy te ilustracje mają sens. Kupiłem je, bo były związane z nauką i przypominały mi ciebie.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Milczała przez dłuższy moment, aż w końcu przestrzeń między nimi wypełnił bulgot biczy wodnych, które zyskując informację od czujników, że coś jest w jaccuzi, włączały się, aby wypełnić swój służalczy los. Woda kłębiła się, a Tahira uparcie patrzyła na jabłko, kątem oka wychwytując słonecznik, którego nie powinno tam być, oraz zauważając w końcu satelitę, czy kolumny podtrzymujące sklepienie... niebo? Jej usta znów się poruszyły jakby przeżuła słowa, które miały wysunąć się z nich dalej, albo ruch miał spowodować, że - jakby to powiedzieli fremeni o których Silvan nie miał jeszcze zielonego pojęcia - nie odda swojej wody tej sprawie, nie będzie płakać nad czymś co było już przesądzone.

W końcu bąble umilkły, a kobieta dalej przeglądała obrazki. Jej techniką maskującą nie było ukrywanie emocji, ale przysłanianie ich dziesiątkami innych, barwnych, wybuchowych, ekstremalnych doświadczeń. Nikt nie zadawał sobie trudu, by sięgnąć pod nie. Ten, który wiedział, co tam jest, nie był zainteresowany.

– Wbrew pozorom, staram się iść dalej... Tylko czasem jest po prostu trudno. – powiedziała ostrożnie i bardzo, bardzo cicho, patrząc jednocześnie na kartę księżyca, pod którego srebrnym kołem stali dwaj astronauci. Mimowolnie uśmiechnęła się wspominając Cosmo - psa astronautę ze Strażników Galaktyki. W końcu podciągnęła nogi oddetchnąwszy ciężko. Jej dłonie poszły w ruch, a świeże twarde karty doświadczały pierwszego łamania, niczym materiał chust w których nosiło się dzieci.
– Pytałam o kogoś innego. – dodała po chwili głucho, wciąż unikając sytuacji, w których ich spojrzenia by się skrzyżowały. Niby kigurumi dawało dobre okrycie, a jednak czuła się niekomfortowo odsłonięta w tej rozmowie, zawstydzona nagością nie ciała, a duszy. Może to nie był dobry pomysł? A może, niczym psychopatyczny morderca, pragnęła, by ktoś w końcu złapał ją za rękę i odkrył klucz wszystkich utkanych w ciąg przyczynowo-skutkowy ofiar.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Nie zakładam, że nie próbujesz - zapewnił ją, po czym zawahał się na chwilę, ponownie przyglądając się karcie w jej dłoni. Kupił je zaraz po tym, gdy wręczył jej tamte ozdobionej naukowymi ilustracjami. Te też były w motywie, o który mu chodziło, w końcu obiecał jej, że będzie ją męczyć nauką, skoro ona wysyłała mu listy z Diuną, ale te kolory i dość nieszablonowe podejście do tematu wydawały mu się bardziej pasować do Tahiry.
Wiedział, że to przez co przechodziła nie było łatwe, ale trudno mu było dokładnie  postawić się w jej sytuacji, bo sam w takiej nigdy nie był. Nie cierpiał przez dwieście lat, bo ktoś, na kimś mu zależało, nie odwzajemniał jego uczuć. Mógł sobie wyobrazić, jak ciężkie musiało to dla niej wszystko być, ale wymyślenie słów, które mogłyby jej pomóc już nie przychodziło mu tak łatwo. - Czy… Czy jest coś co mogę zrobić? Pomóc ci jakoś, by te dni przed powrotem były nieco bardziej… znośne? - Mógł spróbować odwrócić jej uwagę, zgodziłby się nawet na oglądanie Diuny, jeśli bardzo by chciała. 
Uniósł brew na informację, że to nie o Sahaka pytała wtedy kart. 
- To dobrze, a kto… - urwał, bo zorientował się, że już i tak dużo mu dzisiaj powiedziała i nie chciał naciskać, by dzieliła się z nim większą ilością prywatnego życia, niż miała na to siły. Jego zwykła ludzka, czy raczej wampirza, ciekawość oczywiście chciała się dowiedzieć kim był tamten wampir, ale jednak to od Tahiry powinno zależeć, czy podzieli się z nim tą informacją, a nie od jego pytań. - I co? Udało wam się poczynić jakieś postępy? - spytał zamiast tego. W przeciwieństwie do Tahiry, Silvan cały czas patrzył się na swoją rozmówczynię, teraz z sympatycznym zaciekawieniem w oczach, chociaż ton jego głosu wydawał się sugerować, że nie musiała odpowiadać jeśli nie chciała.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Chciała poznać się z kartami bliżej, zobaczyć jak się z nich czyta, czy rezonują, czy ich wibracje, mimo mocno uwspółcześnionej wersji będą współgrać z wrażliwością wampirzycy. Ostatecznie... karty mówiły cały czas tym samym językiem. Kwestia doboru słów, dialektu, symboliki. Jak ci kochankowie z Newtonem. Jego dalsze słowa odwróciły jednak jej uwagę od tego pomysłu. W końcu podniosła głowę, szukając w znajomej twarzy tego niewinnego uśmiechu, iskier zaciekawienia i ślepoty na rzeczy dla innych pewnie zdecydowanie bardziej oczywiste.
– Wisielec, pamiętasz? Ale szczerze... wątpię, by w ogóle mnie zauważał. – choć powinno zabrzmieć to smutno, była rozbawiona całym kontekstem, surrealizmem toczonej właśnie przez rozmowy. W duchu ganiła się, że w ogóle nie powinna jej zaczynać, w ogóle nie powinna zaczynać z nim, osobą, której gust oscylował zdecydowanie zbyt blisko gustu Sahaka. Tymczasem zbyt często w swojej głowie Tahira wyrzucała sobie brak podobieństw do wyidealizowanego obrazu Renaty, który miała w sercu od czasu wojny.

– Pytasz, czy możesz coś zrobić... a co proponujesz? Jestem... szczerze zaintrygowana tą propozycją. – brzmiała na bardziej ożywioną, jej głos lekko drżał. Może przemarzła bidulka tyle godzin z nogami w jaccuzi? Odsunęła od siebie talię na potem i ukryła dłonie w przydużych rękawach. Paznokcie weszły głęboko w skórę, odwracając uwagę od wszystkich słów, które cisnęły się jej na usta, duszności namawiającej do tego, by czmychnąć przed tym, co się teraz dzieje, płomienia hipnotycznie nakazującego pozostać i patrzeć, jak wszystko, co udało im się zbudować przez te kilka intensywnych wspólnych tygodni, może pójść z dymem w kilka chwil.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Pamiętam. Jak to szło? Wisielec zostawia sprawy swojemu biegowi. Nie przyspiesza, ani nie spowalnia, bo nie może? - powiedział, przywołując słowa, których użyła opisując karty, które wylosowała w odpowiedzi na swoje pytanie. - A ja chyba wtedy powiedziałem, że nie zawsze warto jest czekać, aż ktoś wykona pierwszy krok. Może… Nie wiem. Co jeśli on po prostu nie wie, że chcesz by cię zauważył w ten sposób? - Zdał sobie sprawę, jak głupio i absurdalnie mogły zabrzmieć jego słowa, ale przecież sam doskonale wiedział, jak to jest być w takiej sytuacji. Nie zauważać pewnych sygnałów, po czym być zaskoczonym tym, że dla wszystkich, poza nim samym, były one jasne i wyraźne. Może Tahira natrafiła na kogoś podobnego? A może tamten wampir był po prostu głupi i nie wiedział co tracił?
Już miał powiedzieć, że nie proponuje nic konkretnego, bo nie miał nic na myśli i właśnie pytał się po to, by dowiedzieć się jakiego odwrócenia uwagi ona potrzebowała, ale słysząc ożywienie w jej głosie, uznał, że nie chce gasić jej ponownie odżywającego entuzjazmu. 
- Wiesz… Ja gdy próbuję odciąć się od problemów, zazwyczaj po prostu zaczynam pracować. Zostaje sam w laboratorium i pracuję. Czasem nawet nie robię nic związanego z badaniami, które obecnie prowadzę, a coś prostego, co zawsze sprawia mi przyjemność, nawet jeśli robiłem to już milion razy. - powiedział po chwili wpatrywania się we własne ręce, zbierając myśli. Ponownie spróbował złapać jej spojrzenie. - Ale oczywiście to ja, a tu nie ma laboratorium, więc moglibyśmy co najwyżej ważyć domowe piwo w kuchni - zaśmiał się cicho na tę myśl. - Jeśli naprawdę chcesz się czymś zająć możemy wyjść gdzieś jutro. W mieście dużo się dzieje. Albo… - westchnął, bo chyba właśnie nadszedł moment, w którym dawał za wygraną w pewnej sprawie. - Albo możemy obejrzeć Diunę. Chyba, że nie przeżyjesz, jeśli najpierw zapoznam się z filmem.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Obserwowała go uważnie, gdy próbował jej doradzić i nie była pewna czy śmiać się, czy płakać, więc nie zrobiła żadnej z tych rzeczy. Westchnęła tylko ciężko, mając całkiem klarowny obraz swojego obecnego położenia. To wszystko było takie trudne... Zazwyczaj osoby, którymi się interesowała, nie miały problemu z przygodnym seksem, a chęć pobawienia się razem przychodziła lub nie, podrasowana odpowiednią ilością alkoholu czy innych zabawnych wspomagaczy. Teraz jednak sama zainteresowana, która nie narzekała na brak doświadczeń w sprawach damsko-męskich, teraz czuła się totalnie rozbrojona. Wszystko było inaczej, a nowe doświadczenie przerażało ją prawem nowicjusza. Nie chodziło bowiem by skonsumować pragnienie. Chodziło o to, by ogień ogrzał, a nie spalił. Mimowolnie dotknęła swojego płomieńka, ukrytego wciąż pod misiowym futrem, ale z zewnatrz wyglądało to tak, jakby w rozczulającym szyderstwie złapała się za serce.
– Och Silvan błagam Cię... i co potem? – na jej twarz wrócił kpiarski uśmiech, w oczach błysnęły psotne iskierki. Maska, ale zdecydowanie milsza, niż pełna zbolałości osamotniona twarz. Lepiej jednak było mówić dalej szczerze i udawać tonem i postawą, że to tylko żart. Że to odpowiedź na słowa przyjaciela.
– Ja mu powiem, że jestem zainteresowana, a ten mi parsknie w twarz. Speszy się, zasłoni dawną miłością, różnicą wieku, swoją pracą czy... na bogów czemu nie - celibatem, albo preferencją płci tej samej. Życie w niewiedzy jest o tyle prostsze, że nie musisz mierzyć się z odmową. Mniej wiesz – lepiej śpisz, Szczęściara tak radziła pamiętasz przecież. – umilkła na chwilę, a buzia uśmiechała się jej szerzej i szerzej na to co opowiadał i proponował. Do czasu filmu. – Co to, to nie! Kolejność jest kluczowa na wszystkie duchy skrywające się w ciemnych korytarzach piramid! To byłaby większa profanacja niż to co wyprawiali krzyżowcy z Konstantynopolem. – sarkała w niezadowoleniu i mógł wiedzieć, że skutecznie odwrócił jej myśli od Sahaka i Renaty migdalących się pewnie gdzieś po Szwajcarskich kątach w swoich identycznych skarpeteczkach. – Ale, tak się składa, że zabrałam ze sobą Diunę, mam ją w ciężarówce. Mogę... mogę porobić Ci za audiobooka i dowiesz się w końcu o co chodziło z tym gom jabbarem. To bardzo ciekawy wątek. W ogóle Bene Geserit... – zachłystnęła się, bo już chciała mu opowiadać o tym tajemniczym zakonie pełnym głupich kobiet i o tym, jak feministyczny wymiar miała cała opowieśc mimo głównych protagonistów płci jednak męskiej. Poderwała się na równe nogi, jakby wstąpiła w nią nowa energia. Zgarnęła karty do kieszeni i wyciągnęła dłoń do Silvana zachęcająco, chcąc pomóc mu wstać. Sama stała na lodowatych kaflach boso, najwidoczniej musiała przyjść tu już bez butów.
– Chodźmy, weźmy burbon, ciasto czekoladowe i chodźmy... A piwo... chcę robić z Tobą piwo. Ale nie mam tych białych fartuchów. Można robić piwo bez fartuchów? Starczy nam aparatury? Może mam gdzieś pojechać i kupić? Albo zamówimy w internecie. Myślisz, ze wyrobimy się do Sylwestra?

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Gdy w jej ciemnych oczach na nowo rozbłysły te dobrze mu znane iskierki, sam Silvan uśmiechnął się szeroko i pokręcił głową z rozbawieniem.
- Szczęściara, przez którą na balu świeży i zdesperowany wampir próbował wypić z ciebie krew? Tę Szczęściarę stawiasz sobie za wzór? Zresztą nie zgadzam się. To niewiedza męczy. Wiedza może I czasem boli, ale pomaga - O ile fragment o Szczęściarze wypowiedział żartobliwie, tak po nim jego ton głosu stał się na nowo poważny. W głowie pojawiła mu się wątpliwość, czy aby przypadkiem nie namawiał właśnie Tahiry do czegoś, na co naprawdę nie miała ochoty. - Przepraszam jeśli brzmię, jakbym próbował na to naciskać. Wiem, że to nie moja sprawa. Zrobisz co będziesz chciała. Po prostu uważam, że zasługujesz na szczęście i lepiej próbować je zdobyć, niż siedzieć i czekać. Nie ważne co mówią karty. - Zabawne, że gdyby był w jej sytuacji, pewnie przyjąłby podobną taktykę, co ona. Łatwiej było mu jednak "doradzać" kobiecie, gdy niejako stał z boku. Zresztą naprawdę uważał, że zasługiwała na szczęście. Nie tylko ze względu na to, że każdy, no prawie każdy, na nie zasługiwał, ale też dlatego, że te ich ostatnie rozmowy, listy, czy grudniowe noce spędzone u niego w laboratorium sprawiły, że jeszcze bardziej nie chciał patrzeć na to, jak wampirzyca sama z siebie odrzuca swoje szanse. 
Dalsze rozważania w tej kwestii przerwało zrównanie obejrzenia filmu przed powieści do zbrodni na miarę krucjat. Roześmiał się i uniósł ręce do góry w udawanym geście poddania się. 
- Rozumiem, rozumiem. Książka najpierw. - Jej entuzjazm, a także to z jaką ekscytacją planowała im resztę nocy i opowiadała o twórczości Franka Herberta, sprawiły, że Silvan nie był w stanie odmówić jej wspólnego czytania i trochę żałował, że tak nagle urwała opowiadanie o Bene Geserit, czymkolwiek by to nie było, bo widać było ile przynosi jej to radości i nowej energii.
Dał się jej złapać za rękę i pociągnąć do wstania.
- Dobrze. Zostajemy w ciężarówce, czy chcesz siedzieć u któregoś z nas? - spytał wesoło, gdy już stanął naprzeciwko niej. - Do piwa przydałby nam się pewien sprzęt. Jak fermentory, filtrator… I nie wyrobilibyśmy się do Sylwestra. Fermentacja nie trwa tak krótko, bo wiesz ogólnie ona dzieli się na dwa etapy. Pierwszy trwa przynajmniej tydzień i… Zresztą nie ważne. Po prostu chodźmy. - urwał, nie chcąc atakować jej teraz wykładem na temat fermentacji. Ona widziała go już wiele razy opowiadającego z przejęciem o jakiś chemicznych rzeczach. Teraz to on mógł posłuchała tego co miała do powiedzenia.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Doprawdy? – uniosła brwi w rozbawieniu, jakby zupełnie zapomniała co się wydarzyło na balu przed kilkoma tygodniami. A przecież byli tam. Byli tam razem. – Och słodka niewiedza, to przecież definicja szczęścia. – pokpiwała jawnie dalej, ewidentnie się z nim drocząc. – Nie krępuj się, wtrącaj i doradzaj. Powiedz, co byś zrobił, żeby dać znać drugiej osobie, że jesteś nią zainteresowany w sposób... nazwijmy to roboczo hmmm... romantyczny. – brzmiało to bardzo lekko, a jednak była ciekawa. Powinna trzymać język za zębami, skorzystać z tego, że on "nie chce się mieszać", że już mówią o piwie. Z resztą ruszyli już w kierunku ciężarówki. A jakby tak w niej zostać...?

– Nie wiem, czy spodoba Ci się wnętrze, mam tam straszny syf, wiesz to wszystko jest w procesie dopiero jakoś próbuję ją ogarnąć, było mało czasu przed wyruszeniem w drogę i nie wiedziałam co ze sobą zabrać, co mi się przyda. Na przykład fermentatora i flitratora nie mam, ale jak to i tak nie zdążylibyśmy tego zrobić.– Śnieg zachrzęścił mroźnie pod bosymi stopami, gdy okrążali wampirzy domek, by dotrzeć do pokrytej białym puchem, wściekle czerwonej ciężarówki. Co by nie myślała o Sahaku, to mu musiała przyznać, że skubaniec doskonale wiedział jaki prezent pomizia ją milutko w serduszko. Nawet jeśli to było przekupstwo na osłodę, za obecny stan rzeczy, Tahira nie zamierzała dąsać się na pokaz, że podarki od ojca są "chybione". Stanowczo nie były.

@Silvan Zimmerman

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach