z ostatnich kroków przed zmrokiem, zza rozbitych okien

2 posters

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
First topic message reminder :

10 XI 2022 roku
ok. godziny 3:00 nad ranem
po wyścigu

Wysiedli z zamówionego Ubera kilka minut przed godziną trzecią w nocy, godziną duchów i demonów. Jak adekwatnie. Nie wysiedli przy oryginalnym wejściu na cmentarz przy Rue de Repos, przy potężnej bramie, która była o tej porze zamknięta, a od strony Tombe de Georges Méliès, przy ulicy Gambetta, udając, że wcale nie interesuje ich otoczona murem nekropolia. Nic bardziej mylnego, nawet jeśli pierwszym miejscem, do którego się skierowali, była całodobowa budka z kebabem, gdzie Sahak zamówił dla nich dwa rożki kręconych frytek w rodzimym języku obsługującego ich mężczyzny, co wywołało nie tylko uśmiech, na twarzy obsługującego ich mężczyzny, ale również wynoszącą dwa euro zniżkę i buteleczki aryanu. Wampir wrzucił niedopłatę do słoika na napiwki, gdy tamten nie patrzył.
Wtedy, z ciepłymi i tłustymi przekąskami, wrócili pod mur nekropolii.
Przez chwilę w milczeniu szli wzdłuż muru, szukając dostatecznie zarośniętego drzewami miejsca, pozbawionego kamer, z odpowiednio wykuszonym tynkiem i cegłami, aby łatwo znaleźć podparcie dla nóg i rąk. Nawet jako wampiry nie potrafili cudownie przenikać przestrzeni w postaci mgły, czy przelatywać ponad ogrodzeniami w formie nietoperza. Czasami żałował, że część historii z Draculi nie jest prawdziwa.
Adrenalina związana z wyścigiem zdążyła spłynąć, ukołysana radiem w samochodzie i swobodnie splecionymi dłońmi na środkowym siedzeniu. Bardziej się nie dotykali, a słowa już w drodze, w samochodzie nie rozmawiali wcale, dotyczyły głównie wyścigu, popełnionych przez Darbinyana błędów w wymijaniu czy bardziej skutecznych metod nawigacji, jakie mogli dobrać.
Podsadzę cię i później sam się wdrapię — zaproponował, wskazując jej miejsce, które całkiem odpowiadało ich potrzebom. Nie było to miejsce wybierane przez okolicznych nastolatków, to znajdowało się dwieście metrów dalej, ale i oni mieli większe zdolności, niźli ludzie w kwestii możliwości swoich organizmów. Taki mur, jaki okalał Peré-Lachaise, nie stanowił dla niego problemu. Jak nie będzie miał podpory pod palce, to sobie ją po prostu zrobi. Najwyżej Halide będzie biadolić znów, że ma brzydkie paznokcie.
Starał się nie przyglądać się zbytnio Renacie, chociaż cały czas zerkał. Dobrze jej było w tej ekscytacji i cieszył się, że zaprosił ją jako swojego pilota. Nie dało się ukryć, że mieli za sobą ciężki czas, nie tylko między sobą, ale poza ich bezpośrednimi relacjami. Sprawa z Maurice, sprawa z balem, Hannibal krążący w Paryżu. Oboje pierwsze swoje spotkanie po felernym balu przeznaczyli właśnie na rozmowę o politycznych kwestiach ich rodu, nowych obowiązkach, przyszłych kwestiach społeczności wampirzej, a podczas następnego Sahak wspierał Narine w kwestii rodzicielskiej, chociaż sam miał w tej kwestii ograniczone pole doświadczenia; żadna z jego córek nie była rodzonym dzieckiem.
Dopiero teraz, w ekscytacji swobodnej sytuacji, której nie naruszyła żadna śmierć (poza poprzednim właścicielem samochodu, ale to nie miało znaczenia), rzeczywiście mogli poświęcić sobie nawzajem czas. Na budowanie to, co rozsypało się jak domek z kart na początku roku.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Co za drań — parsknęła, niby to rozbawiona, a jednak była w tym jakaś iskierka podminowania. — Niczego nie powiedział, nawet nie pisnął… — fuknęła, kręcąc głową. Do głowy by jej nie przyszło, że Silvan obawiał się jej reakcji na fantastyczne newsy, że Sahak prawie go zjadł i trzeba mu wynaleźć paralizator; wolała myśleć, że profesor był po prostu roztargniony i zapomniał, zajęty czymś kompletnie innym, zaabsorbowany do reszty, jak autystyczne dziecko.
Dłonie zimne jak kostki lodu zaczęły błądzić po torsie Darbinyana, wygładzały poły i kołnierz kurtki, skubały koszulę pod spodem z materiałowych paproszków i drobinek popiołu. Ściągnęła z niego nawet swój włos, długi i czarny, trochę podkręcony na końcu. Uśmiechnęła się sama do siebie pod nosem. Już zaczęła oznaczać teren, nikt jej nie powstrzyma.
— To pewnie całe to skumulowane zmęczenie… nerwy… Jak się wszystko znowu poukłada i wrócimy do normy… odzyskasz siły i kontrolę. Wierzę w ciebie, սիրէլի.  
Ich incydent był jedynie początkiem efektu kuli śniegowej. Od niego zaczęła się żałoba, postępujące lęki, brak snu, koszmary, rosnące rozdrażnienie, tęsknota i coraz głębszy strach, że rzecz mogłaby się kiedyś powtórzyć. Żeby zapełnić pustkę, brali na siebie coraz więcej i więcej obowiązków, doprowadzając się do bezmyślnego wycieńczenia. Obydwoje zmienili mieszkania, zaczęli unikać miejsc, które były im bliskie i dobrze znane, musieli przekształcić swoje rutyny oraz drogi, którymi zwykle chadzali po Paryżu. Gorycz nawarstwiała się z miesiąca na miesiąc, żrąca jak bura rdza, a żeby tego było mało, ciągle była między nimi rodzina — to znaczy, technicznie dwie rodziny, dwie osobne, ale jednak za sprawą Sahaka i Renaty splecione ze sobą tak ciasno, jakby w istocie były jednym organizmem. Jego dzieci znały jej dzieci, on przyjaźnił się z Silvanem, Maurice uwielbiał Sahaka, Carol pracowała w sklepiku Tahiry, Silvan i Halide jeździli razem na targi biznesowe… Wszystkie bliskie im osoby były ważne dla obojga, uwięzione w potrzasku, pomiędzy młotem a kowadłem, nawet nie będąc tego świadomymi.
Może byłoby inaczej, gdyby nie ukrywali swojej zażyłości przed światem i nie musieli mierzyć się z problemem w pojedynkę, każde samotnie. Od kiedy wypadek zaszył im obojgu usta, zrobiło się jeszcze gorzej. Narine wierzyła, że obojgu im przydałby się po prostu dzień solidnego snu, najlepiej w ich starym łóżku, obok siebie nawzajem. Zetknięci czołami na poduszce, na której mieli się razem „zestarzeć”.
Zasługiwali na czułe zakończenie.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Długi włos, który wyciągnęła, był jednym z wielu drobnych rzeczy, które pozostawały w ich przestrzeni, gdy byli osobno i Tigrana naprawdę dziwiło, że tak niewielu wiedziało o ich relacji. Fotografie, wspólnie odwiedzone miejsca, zapachy perfum tworzące właściwie trzecią, osobną kompozycję, jego paczka papierosów w jej torebce, siwy, kręcony włos na jej płaszczu czy resztki lakieru na jego palcu wskazującym w tym samym kolorze, co pedicure na stopach Renaty. Inni jakby wzrokiem omijali fakt, że czasami nosił apaszki Renaty i mieli podobne zwyczaje, jak układanie butów w rządku w dokładnie tym samym rytmie. Godzina spędzona razem i ich serca synchronizowały się.
Nie miej mu tego za złe. Musiałby powiedzieć ci wtedy, że moją pierwszą propozycją, w panice, była substancja, która mnie zabije.
Potrzebowali zaszyć sobie wzajemnie rany, przez które wypływało ich życie, zamknąć rozdarcia, przez które sączyły się dni, przez które tracili czas godzina po godzinie. Z każdym dzielonym słowem, gestem i oddechem, tak znajomymi, zaczynali splatać tkanki, krok po kroku, komórka po komórce, aby utworzyć bliznę. Nie tylko pamiątkę cierpienia, ale również nową fakturę ich istnienia. Widoczną, jawną.
Jedna dusza, jedno ciało.
Nie wiem czy powinniśmy wracać do normy czy wypracować nową. Nie chcę się ukrywać. Naszej zażyłości.
Organicznie lekko się wysupłali z objęć, ale zamiast odsunąć się do poprzedniego stanu, spacerowali pod rękę, stykając się bokami. Gdyby mieli przytulać się tyle ile pragnęli, nie tylko zastał by ich świt, ale i nagrobki Abelarda i Heloisy zmieniły w pył.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Na pierwsze wyznanie Narine odpowiedziała jedynie bezsilnym westchnieniem. Wpasowała się ciasno pod bok Tigrana i ścisnęła go mocniej w pasie, w jakiejś wątłej nadziei, że troskliwy dotyk wyrazi więcej, niż wyraziłyby słowa. Nikt nie powinien słyszeć, że ich najbliżsi tracą siły do chwytania się życia. Straciłam cię już trzy razy, myślała, czwartego bym nie zniosła. Prędzej podążyłaby za nim w wieczną czerń, niż stała się jego żałobnym stróżem; wystarczy, że już raz w przeszłości nosiła po nim czerń, a było to jeszcze na długo przed tym, jak przed wszystkimi migoczącymi oczami gwiazd oddali się sobie niby para łabędzi. W tej chwili Renata po raz kolejny, niezliczony już, zapałała wdzięcznością wobec Silvana, że był przy Sahaku wtedy, gdy ona nie miała szansy, by wybić mu z głowy durne pomysły. Zawsze twierdziła, że Zimmerman był zbyt dobry i cenny dla tego świata i nigdy nie była to z jej strony kpina, raczej ubolewanie. Silvan był po prostu lepszym przyjacielem niż na to zasługiwali.
Nawet jeśli uraził ją, kitrając się po kątach z badaniami nad pieprzonym paralizatorem na jej mężczyznę. Skopie mu za to tyłek.
— Jak bardzo publicznie zamierzamy się odsłonić? — spytała poważnie. — Tylko najbliżsi? Czy to już pora na poważny manifest polityczny? — parsknęła lekko. Elegancki związek pomiędzy dwoma klanami, sojusz krwi. Święty Wśród Wampirów i Matka Wszystkich Draculątek, cóż za dobrana partia. — Nic nie przyniesie mi większego szczęścia niż to. Stawianie nowych kroków jawnie. Nie chciałabym tylko, żeby zaszkodziło ci to w dyplomacji.
W końcu Sahak tak długo karmił otoczenie swoim nieskazitelnym wizerunkiem czcigodnego mnicha, że niektórzy mogą zwątpić, gdy wyjdzie na jaw, że Celibat ma nos usiany piegami, niczego sobie piersi, dwie kształtne nogi i nosi gustowne sukienki.
— Ja, w każdym razie, jestem gotowa. Przechylenie szali zostawiam tobie.
Oparła głowę o ramię Sahaka, nadstawiając się tak, że gdyby mężczyzna się pokusił, mógł zostawić ciepły pocałunek na jej czole.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Bez udziału myśli, sam ją mocniej uścisnął, kontrolując się oczywiście. Zawsze pilnował się, żeby czegoś przypadkiem nie wygiąć, nie zniszczyć. Teraz dbał, aby skrzydlata ptaszyna, która znalazła go ponad górami i dalekimi płaskowyżami, miała w nim swoje mieszkanie, nie klatkę, lecz gniazdo, uwite z miłości. Przesunął grzbietem nosa po jej skórze, jakby na nowo badając granice między nimi. Jeszcze trochę w obawie, że w pewnym momencie Constanza się wzdrygnie Na usta cisnęły mu się bardzo wulgarne słowa, co dyplomacja może iść i robić, czemu o krok było tylko od nierządu.
Nie dbam o to. Cała postawa, którą stworzyłem była tylko po to, aby wypełnić pustkę po moim śmiertelnym życiu. Tak do tego przywykłem, że zamiast odsunąć to i zrobić dla ciebie miejsce, kazałem nam się owijać wokół tych prowizorycznych struktur. Dość. Świat się nagnie lub nie zostanie włączony w nasze plany, Նարինե — powiedział i niczego nie był to swoim bardzo długim życiu tak pewien, jak tego, że chce, aby Narine stała u jego boku, gdy będzie stanowił mur pomiędzy zawieruchą polityczną świata i on po jej prawicy, gdy nastanie dla niej chwila próby. Tego właśnie chciał. Taka była jego pokuta.
Nie ma szali, bo nie ma czego położyć na przeciwwadze — powiedział jej, gdy dotarli do grobowca Abelarda i Heloisy, ukrytego pod altaną, zdobioną jak gotycki kościół, z kończynami loków i miejscami czekającymi na rozety, których nigdy nie było w planach dla monumentu. Gdy przystanęli przy metalowym ogrodzeniu, ucałował jej czoło, ciepłym pocałunkiem.
Na wiele innych sposobów on również utracił ją tak wiele razy. Zawsze to on rozrywał ich nić i nigdy nie przestawało boleć.
Idź ze mną na następne oficjalne przyjęcie.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Nasze plany. Uśmiechnęła się półgębkiem, trochę jakby triumfalnie, dając sobie wewnętrznie wiele miejsca na poczucie spokoju, które spłynęło kojąco jak światło pośród otaczającej ich ciemności, migoczącej jedynie z rzadka samotnymi światełkami zniczy, drogowskazami dla dusz błądzących w poszukiwaniu swego leża. Byli jednymi z nich, pomyślała. Już dawno martwi, zapomniani przez jasny dzień, snujący się w międzyświecie, w mroku nocy mdłej od neonów i latarni, nadal wodzeni palącym pragnieniem i nieokreślonymi sentymentami zakotwiczonymi w minionych wiekach. Szukający drogi do punktu w czasoprzestrzeni, który mogliby nazwać domem.
Była spokojna, bo dom miała przy sobie. Gniazdo nadal istniało i nawet nie trzeba było go bardzo reperować nowymi gałązkami. Może jedynie ozdobić. Świeżym listkiem i piórkami obojga.
Kiedy dotarli do altany skandalicznych kochanków dwunastowiecznego Paryża, Renata zgasiła resztkę papierosa, weszła pod daszek i rozgościła się, bez skrępowania wspinając się na katafalk kamiennej Heloizy i siadając jej na kolanach, ze skrzyżowanymi nogami. W podeszwach glanów naniosła trochę ziemi i kamyczków, które zaraz pieczołowicie strzepnęła z wykutych fałdków habitu. Potem figlarnym gestem przywitała się ze smutną zakonnicą, klepiąc ją po wierzchu dłoni złożonych do modlitwy po kres świata.
— Pójdę — zgodziła się natychmiast, bez ani cienia zdziwienia bądź wątpliwości, tak jakby Sahak pytał ją o coś równie prozaicznego, jak pójście razem do sklepu na rogu. Dało się w niej nawet wyczuć pogodne ukontentowanie. — Z przyjemnością, սիրելիս.
Gdy już się usadowiła, wyciągnęła ręce po woreczek z frytkami i zaczęła podjadać.
— Jaką okazję obstawiasz? Inicjacja Thomasa? Twoja promocja? — zagadnęła wesołkowato.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Oparł się biodrami o Abelarda, ale nie usiadł na grobowcu. Nie z szacunku do zmarłego, i tak pochówek był prawdopodobnie jedynie symboliczny, bo nie było pewności, czy szczątki słynnej pary rzeczywiście spoczywały w kamiennych trumnach czy należały do kogoś innego. Wolał dzięki takiemu układowi, lekko wysuniętym do przodu nogom, trzymać wzrok na wysokości twarzy Narine. Wzrok, który po potwierdzeniu natychmiast się rozpogodził i niemal zalśniły ciepłymi brązami, co było niemożliwe bez intensywnego światła. Powoli uśmiechnął się i chociaż mimikę przysłaniał nieco zarost, to dało się wyraźnie widzieć radość, jaka z niego jaśniała. Najbardziej dało się ją zauważyć w kącikach ust. Na pytanie jednak prychnął.
Nie zamierzam niczego organizować — zaciągnął się resztką papierosa i zgasił go w fałdzie mnisiego grobowca. — Następne są urodziny Tahiry, bo już większość rzeczy jest zamówiona, ale też nie sądzę, aby to był dobry moment, to jej dzień. Zresztą, cała okazja będzie się kręcić dookoła Alicji w Krainie Czarów i narkotyków.
Zawiesił trochę ramiona, jakby był zawiedziony tym, że nie może wyciągnąć okazji od razu, razem z garniturem dla siebie i suknią dla Renaty.
Pamiętasz, jak Hofman — Albert, nie Maurice, chociaż też Szwajcar — odkrył dietyloamid kwasu lizergowego i pierwszy raz go wzięliśmy? To było chyba jeszcze przed wyjazdem do ZSRR… — przypomniał sobie i zaśmiał się do wspomnienia, co odbiło się od zadaszenia mauzoleum i poniosło w ciszy nocnej w dal. Pokręcił głową, w niedowierzaniu nad przeszłością. — Badania naukowe do periodyku.
Pod takim pretekstem zażyli psychodeliku, w okresie gdy trwały intensywne badania nad substancją indukującą w głowie podróż w szaleństwo. Rzeczywiście, wtedy badania wskazały na wiele pozytywnych aspektów LSD, na przykład jego pozytywne działanie na osoby z chorobą alkoholową, ale on i Constanza przyjęli je ciekawości reakcji na Dzieci Nocy. Notatki z tamtej nocy są… interesujące, zwłaszcza, że tusz do ich sporządzania wylądował na ich ubraniach i skórze w formie artystycznych kleksów i odbić śladów dłoni.
Spodziewam się czegoś w tym guście. Ale przyjść razem również możemy — przechylił lekko głowę. Trzymał w dłoni resztkę papierosa, zastanawiając się, co z nim zrobić. Nie chciał śmiecić na cmentarzu. W końcu włożył resztkę z powrotem do paczki i zaproponował to samo rozwiązanie Narine. — Ty wybierz, sireli.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Trochę się zawiesiła, kiedy przywołał wspomnienie. Przeżuwana frytka została w ustach, lekko nieobecne spojrzenie przeszyło matrycę czterech wymiarów na głębokość lat świetlnych. Pamiętała, oczywiście. Głównie tę część z późniejszym odczytywaniem znaków z pieczątek z palców zostawionych na lędźwiach i pomiędzy udami, jak test Rorschacha, okraszony synestetycznym wrażeniem elektryzującego mrowienia pod czaszką i miękkiej, głaszczącej muzyki. Ich zabawa miała wyraźne krawędzie, smakowała ostro i słodko-kwiatowo, jak kandyzowane płatki róż albo fiołki parmeńskie. Narine nigdy wcześniej nie czuła aż tak wyraźnie i fizycznie namacalnie, że obcuje z ucieleśnieniem bóstwa. W sercu wiedziała to od dekad, ale dopiero wtedy wszystkie receptory czuciowe zaczęły dosłownie wrzeszczeć.
To była dobra retrospekcja, bardzo przyjemna. Ale wtedy świat wyglądał inaczej, wszystko było prostsze. Kochali się bez żadnych przeszkód, w wolności i bez widma krzywdy, bez bólu. Czuli się bezpiecznie. Nie była pewna, czy teraz byłaby w stanie bawić się równie dobrze pod wpływem narkotyków, kiedy kojarzyły się jej one głównie z łykanymi garściami lekami nasennymi i uspokajającymi, gdy nie mogła zaznać spoczynku za dnia, nękana potwornymi obrazami.
Cóż, może problem rozwiąże się sam i Tahira w ogóle jej nie zaprosi. Zakładanie, że egipska księżniczka będzie chciała widzieć Valeriyę w swój specjalny dzień było tyle odważne co głupie, podchodziło pod próżność. W końcu Constanza na prawie rok zerwała z nimi kontakt i przestała ich odwiedzać. I nawet jeśli Dracula w głębi duszy bardzo by się ucieszyła, gdyby mogły znowu wyciągnąć do siebie ręce, to w tej chwili zganiła samą siebie za naiwność.
— Najpierw Tahira, później Maurice — westchnęła. Skorzystała z podsuniętego pudełeczka i zdeponowała w niej filterek. — Chyba… chciałabym przyzwyczaić go do nas do tego momentu. Jeszcze przed urodzinami, przed świętami… chociaż… nie. Nie wiem. Mam straszny mętlik w głowie po tym naszym spotkaniu. — Przycisnęła palce do oczu, starając się nie pocierać, żeby nie rozmazać makijażu, chociaż nagle poczuła pod powiekami piasek. — Powiedzieć ci, co jest najgorsze? Myślałam nad tym już później, na chłodno, i doszłam do wniosku, że ja nawet nie jestem pewna, czy on wie. O nas, znaczy. Nigdy z nim o tym nie rozmawiałam, przecież nie muszę się z niczego spowiadać. Ale z jakiegoś powodu podskórnie uznałam, że on już bardzo dawno się tego domyślił, że Silvan mu powiedział, albo Tahira, może Carol… i że on to doskonale wie, tylko… po prostu nie porusza tematu, bo też go to nie obchodzi. Dlaczego niby by miało — skrzywiła się. Teraz kiedy powiedziała to na głos, brzmiało to jeszcze głupiej, niż gdy tylko myślała o ich – to znaczy jej i Maurice’a – relacji w zaciszu osamotnionego mieszkania.
Z jednej strony czuła się jak durna nastolatka chowająca się ze swoim romansem i myśląca, że rodzice za Chiny ludowe się nie skumają, bo jest dla nich za sprytna, z drugiej natomiast miała wrażenie, że rzeczywiście coś było na rzeczy i jednak wolałaby, aby rodzina nie dowiedziała się o tej „sensacji” z plotek od innych klanów. Co za żenada, że w ogóle musiała się nad tym zastanawiać. Stara a głupia.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
On by sobie nie zaufał. Nie tylko we dwoje, gdzie mogły zdarzyć się różne rzeczy. Zupełnie czym była atmosfera imprez, która wpływała na odbiór psychodelików zupełnie inaczej, niż sanktuarium własnych czterech ścian i składanie głowy na podołku boskiej istoty, której zawierzało się swoje życie w hipnotycznym transie. Przekonali się w bolesny sposób, że dla instynktów Sahaka nie było świętości, a może raczej, to świętość nęciła je najbardziej. To uwielbienie stało się koszmarem ich żyć. Gorycz, którą oboje musieli przełknąć, bo przecież już nigdy nie będzie tak, jak wcześniej. Nawet jeśli nie umieli bez siebie żyć i nawet to, co się zdarzyło podczas ich wycieczki do Haystanu odcisnęło trwałe piętno na ich relacji, krwawymi symbolami.
Myślę, że zrozumie, Նարինե — powiedział do niej, chociaż z nutką niepewności. — Jest bardzo podobny do ciebie. Skryty. Jego złość pewnie będzie większa na samego siebie, do czego oczywiście się nie będzie chciał przyznać, że nie połączył kropek wcześniej. Biorąc pod uwagę jednak to, że nawet teraz, jesteśmy sami i ledwie się stykamy, skąd miał wiedzieć. Dużo łatwiej było Tahirze, bo z nią pomieszkuję. Gdyby nie to, wątpię, aby się domyśliła.
Odepchnął się, jakby pod wpływem własnego spostrzeżenia o dzielącymi ich dystansie. W jego manieryzmach było nadal coś bardzo ostrożnego, nawet jeśli nie robił tego całkiem świadomie. Oparł się o katafalk Heloisé, jak poprzednio o jej męża, aby objąć Constanzę ramieniem, przyciągając do siebie, aby mogła oprzeć swoją głowę o jego ramię. Chciał utulić ją, jeśli na to pozwoli i ogrzać chociaż trochę wieczny chłód jej ciała.
Jesteśmy dobrzy w trzymaniu sekretów, najmilsza i robiliśmy to, co wtedy wydawało nam się słuszne. Sam myślałem, że tajemnica sprawi, że będziemy bezpieczni. Ty i ja.
Zawsze byli oni przeciwko światu i nigdy nie spodziewał się, że będą kiedyś postawieni przeciwko sobie w tak dramatyczny sposób. Tak bardzo chciał ułożyć wszystko na nowo, ale nowe było przerażające i obce i nieznane. Jak wyjść z tego woalu dwuznaczności i manewrów dookoła prawdy? Nie widział innego rozwiązania, jak przeć do przodu, bo to, co zyskają, będzie z naddatkiem w stosunku do ewentualnych kosztów.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Uśmiechnęła się gorzko na stwierdzenie, że ona i syn byli podobni, puściła powietrze nosem. Jesteśmy tacy sami, synku, powtarzała mu niezliczoną ilość razy, i było to namaszczenie równie rozczulające Narine do żywego, co ściskające jej wnętrze nieukojonym żalem. Błogosławieństwo i przekleństwo jednocześnie. Dzięki niej był sprytny i przebiegły, zasiała w nim matczyne ziarenka pasji, konkretność, bezwzględność w działaniach, zamiłowanie do schludności i dyscypliny. Przez nią był skryty, emocjonalnie zatkany, odległy, nie potrafił radzić sobie z bliskością innych i nie umiał opuścić gardy, trzymał ostre zasieki uniesione dniem i nocą, nie rozumiał sam siebie.
Maurice bardzo przypominał ją, z tego też właśnie powodu jeszcze przez wiele tygodni nie powie rodzicom niczego o Idzie, nawet gdy oblepi ich lęk o wspólną przyszłość — chłopak nie zawoła bliskich, nie poprosi o pomoc, nie pierdolnie pięścią w stół ani nie zażąda jej gniewnie. Nie, nie powie kompletnie niczego, bo ten związek to coś należącego wyłącznie do niego, jego jedynego na tym świecie, w słodkim zatajeniu przed całym kosmosem i jego lepką ciemnością.
Brzmiało znajomo? Przecież ona i Sahak wychodzili dokładnie z tej samej pozycji. Oddzielali swój maleńki świat od całej reszty, budowali wokół siebie mury z fosami, przez wiele dekad kłamali jak najęci, byle tylko serce drugiego trzymane w otwartych dłoniach mogło należeć tylko i wyłącznie do pierwszego. Psychotyczna obawa o stratę czegoś, co było już zespolone z tobą samym, jak własna kończyna, własny organ, przedłużenie twojej własnej woli i rozumu. Coś, o czym wiedzieli i czym cieszyli się tylko oni.
Tylko że jeśli nikt inny nie wie, w jakim miejscu w życiu właśnie się znajdujesz, nikt nie może pomóc, nikt nie może zdążyć na czas. To była druga, krwawa strona medalu i oni prawie połamali na niej zęby.
Oparła się o Tigrana, policzkiem o bark, tak, że kiedy trochę zadarła głowę, czuła zapach jego ciepłej skóry, a on - jak jej chłodny oddech omiata mu szyję, maleńkie tchnienia wiatru, obarczone ciężarem smutku i pragnieniem, nie krwi, lecz bliskości.
— Zapomnisz mi to kiedyś…? — wyszeptała. — Moje tajemnice poprzedniego życia…?
Że przez trzy wieki ukrywała przed nim swoje dzieje i to, ile cierpienia latami zaznaławała z ręki mężczyzny, podczas gdy Tigran chował się w zakonie, zamiast uciec z nią gdzieś, gdzie mogliby być szczęśliwi. Nigdy mu tego nie powiedziała, wyczytał to dopiero z jej krwi, wtłoczyła to w niego w strachu przed odejściem w zapomnieniu. Czy można było nazwać to kłamstwem, jeśli robiła to, co wydawało jej się słuszne i w dobrej wierze…?

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Chłód jej oddechu drażnił skórę i wywoływał gęsią skórkę. Brakowało mu zapachu jej perfum dookoła siebie w samotne wieczory, właśnie tego ułożenia, oparcia się o siebie. Oparł zarośnięty podbródek o jej głowę, uprzednio całując jej włosy w troskliwym geście. Lubił to robić, tak samo, jak obejmować ją tak po prostu ramieniem. Jeszcze za czasów, gdy nosił habit, jedyne co mógł zrobić i może dlatego kwitło to w nim, ten gest na skraju platonicznej miłości i romantycznej. Opiekuńczy, udający ojcowski, tak naprawdę kryjący ciemne, brzydkie pragnienia.
Nadal była tlenem, którym oddychał i który go spalał, na zawsze nim pozostanie. W końcu twój dom tam, gdzie zęby wnikają w miękką tkankę. Dzielenie się swoją krwią w oczach Tigrana było zawsze bardzo intymnym gestem. W końcu zawierało w sobie wszystkie wspomnienia, całe życie. Krew dawała życie, krew była zapomnieniem i pamięcią jednocześnie.
Zapomnisz mi kiedyś? — powtórzył za nią. — Że byłem tchórzem? Jeśli tylko będziesz chciała, zapomnę. Ale nie zapomnę twojej odwagi i twojej siły. Nie zapomnę cię. — Tak naprawdę fakt, że wyrwała się ze swojego koszmaru i zostawiła Haystan za sobą, że zostawiła jego daleko w Khor Virap, pozwoliło im żyć dalej, w mroku, aż dłonie ponownie splotły się w Konstantynopolu, dziesiątki lat później. Nie wiedział przecież, co by zrobił, gdyby nadal była w jego zasięgu, gdy Adonis ochrzcił go we krwi jego braci zakonnych, gdy przywrócił duszę martwemu ciału.
Wiedziała, że myśli o Armenii, bo dłonią dotknął karku, gdzie była jedyna widoczna nad ubraniem blizna po wampirzych kłach, dwie długie na dwa centymetry białe kreski, na łączeniu czaszki. Nic eleganckiego jak w przypadku większości Homo Sapiens Desmodus, raczej rozdarcia. Zawsze tam dotykał skóry, gdy wspominali dom.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Dostrzegłszy ten subtelny ruch, Narine natychmiast sięgnęła po dłoń Tigrana i z czułością, nienachalnie, otoczyła ją muszelką swych zimnych palców, żeby odwrócić uwagę jego opuszków od śladów po gwałcie. Wstrętna, nieznikająca pamiątka po wejściu przemocą w nowe życie, jedna z najgorszych traum, z jakimi mógł żyć długowieczny.
Bądź tutaj, nie tam, sireli. Wtuliła twarz we wnętrze dłoni Darbinyana. Nie pytając o pozwolenie ucałowała śródręcze, przymknęła na moment oczy.
— Już dawno zapomniałam. To ludzka rzecz, bać się. Bać się to żyć, tak samo, jak cierpieć znaczy żyć. I kochać, też. Piękno to strach, miłość to też strach.
A Narine w swojej miłości zawsze była trochę naiwna. Każdy podsycał jakiś płomyczek części swojego człowieczeństwa, dla jednych były to rytuały, dla innych wiara, jeszcze dla innych poszanowanie prawa czy moralność przepuszczana przez ludzki pryzmat. Ona najwyraźniej nigdy do końca nie wyrosła z poematów, których naczytała się jako nastolatka i żadna ilość krwi rozlanej w beznamiętnej, wyrachowanej bezduszności nie była w stanie zmienić tego, jak idealizowała osobę Tigrana na przekór wszystkiemu, włącznie z rozsądkiem.
Wcale nie miała sobie tego za złe.
Z policzkiem otoczonym jego ręką pulsującą promieniującym ciepłem, przez ułamek chwili wyobraziła sobie, że Sahak wodzi kciukiem po jej ustach, miękko rozchyla jej wargi do przyjęcia najświętszego sakramentu, jakim był on sam. Ecce Agnus Dei, ecce qui tollit peccatum mundi.
Nabrała głęboki wdech i otworzyła oczy, zanim mogła zdradzić się czymkolwiek innym. Delikatnie odsunęła się od Sahaka, nie jak w przerazie, lecz całkowicie naturalnym, płynnym ruchem, nie dając się zwieść bolesnej pokusie. Chodź, niech lubą truciznę z twojej piję twarzy, szeptała Heloiza nad pergaminem i piórem.
— Mhmm — zgodziła się. — Ale nie przestawaj na tym. Wolałabym, żebyś mnie przeżywał, doświadczał, niż jedynie pamiętał. W czasie teraźniejszym — uśmiechnęła się lekko. Lubiła te ich liryczne zaśpiewy, bardzo jej ich brakowało. Z nim jednym, niejako w formie zabawy, zawsze mogła mówić tak, jak inni w tych czasach nazwaliby to zbędnym pierdoleniem. Był jednak czas na konkret i był czas na piękne sentymenty, to była wedle Constanzy zdrowa równowaga. — Zastanowiłeś się już nad powrotem do mieszkania…? Przyzwyczajasz się do tej myśli? — Ścisnęła mocniej Sahakową dłoń.
Od czasu kiedy poprosiła go, by wrócił z nią do domu, minęły już dwa tygodnie. Nie chciała go naciskać, nie zamierzała tego robić, chociaż sama po kryjomu już dawno spakowała część rzeczy w walizki i przygotowała do transportu kwiaty doniczkowe.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
On zawsze widział swoją miłość za zbyt brzydką, aby pokazać ją światu, nawet jeśli Narine stanowiła źródło piękna w jego życiu, cud świata, który dane jest mu wielbić. Ale to, co odczuwał w środku, to pierwotne uczucie, aby rozebrać ją nie tylko z ubrań, ale i ze skóry, aby rozprostować jej układ nerwowy, prowadzić pocałunkami po żyłach i tętnicach, wielbić kości i mięśnie, to nie było ładne, ale było szczere. I doprowadziło ich do tragedii. Ustawienie ich w świetle, obnażenie tego wszystkiego przed publiką, wydawało mu się przez tyle lat niemożliwe, ale teraz, właśnie w tej kaplicy śmierci, miłości i odrodzenia, na katafalku Héloise, pojął, że i tak nikt tego nie pojmie. Będą patrzeć, ślepi.
Oddech mu zadrżał wyraźnie na te drobne czułości.
A piękno jest prawdą, każde rozumie je inaczej — westchnął. Chciał ją pocałować, spoglądał na nią z miłością, ale nie wiedział, jak zapytać. Jak ułożyć słowa w zgłoski. W jakim języku, czy w ormiańskim, w którym mówili, czy innym, który tak wielokrotnie łączył ich usta sekundy później. Zamiast tego odpowiedział.
Może pojutrze, ocenimy straty? Kupimy, co trzeba? Jutro mam spotkanie z agentem giełdowym, będę wyprzedawać udziały Scaletii — zaproponował. Nowa funkcja nieco go przytłaczała ogromem pracy, jaki musiał wykonać, aby doprowadzić sprawy do takiego poziomu, że pajęcze nici Szczęściary będą dla niego wyraźnie widoczne. Tym razem jednak otwarcie będzie miał przy swoim boku swoją opokę, filar jego życia. Narine, ta, która pożre jego wątrobę. — Czy będę mógł skorzystać z twojej fabryki?
Sprzątanie na wielu poziomach. Nowe początki w tak wielu kwestiach.
Zaczynali ponownie swój taniec po polu minowym. Nie martwili się już więcej, ile wybuchów uruchomią, a jedynie jak piękno tło stworzy to dla czerni ich sylwetek, splecionych w uścisku. Powoli, od prostych kroków między nimi, od kolejnych gestów czułości wedle znanych im ścieżek. Przecież nie zmienili się przez ten rok aż tak bardzo, nie musieli niczego zgadywać, obchodzić się ponownie, drapieżniki w klatkach wyrzutów sumienia i gniewu. Teraz byli oskórowani z pozornej siły, niezmiernie delikatni wobec obnażonych mięśni.
Agnus Dei, gui tollis peccata mundi, dona nobis pacem.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Pojutrze. Tak, tyle mogła jeszcze wytrzymać, chociaż nerwowa ekscytacja nagle skondensowała się w Narine gdzieś w jednym punkcie w podbrzuszu i na chwilę zawróciła w głowie. Uśmiechnęła się na to, wyraźnie radosna.
Sahak wciąż tęsknił za Armenią i wspominał ją jako swoje gniazdo, Renata w swym życiu miała ich kilka, równie ważnych, a nawet ważniejszych sercu niż Karmrashen, z którego wykiełkowała, czy Yerevan, który podarował jej wpływy w socjecie i bogactwa w szkatułkach z biżuterią, ale za to zabrał jej wolność stanowienia o sobie, wraz z godnością. Kochała Włochy, gdzie zaopiekowano się nią i narodziła się ponownie pod troskliwym przewodnictwem, uwielbiała Szwajcarię, gdzie samodzielnie rozwinęła skrzydła i nabyła rozumu, lubiła nawet Stany, kojarzyła z nimi dobre lata swojej profesji i przytulne mieszkanko w ponurym wieżowcu, gdzie tańczyli z Sahakiem do muzyki z gramofonu a z kąta przyglądał im się Jim. Ale to właśnie miejsce, do którego mieli teraz razem wrócić, nazywała prawdziwym domem. Stworzyli je razem, wypełnili niezliczonymi dowodami wieloletniego szczęścia, jakby na przekór światu, który kazał im wcześniej tak wiele wycierpieć. Własnymi rękami wyrwali sobie prawo do spokoju i ten spokój, mówiła sobie, tkwił zamknięty właśnie w owych paryskich czterech ścianach. Tam, gdzie ich wspólne zdjęcia i książki, które czytywali razem, gdzie przestrzeń wypełniały perfumy Sahaka i codzienne, przyziemne ślady jego bytowania.
On był jej domem. Mieszkanie było po prostu szkatułą, które ten dom chroniło, jak klatka żeber chroni serce, płuca i nerki.
— Oczywiście, սիրէլի — zgodziła się natychmiast, spytana o użyczenie placówki. Jednak sam fakt, że Sahak potrzebował przetwórni, rodził kolejne kwestie. — Kto…?

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Dla Tigrana była to kwestia jego pielgrzymek, jak mówił o podróżach. Bułgaria nigdy nie zagościła w jego sercu na dobre przez konotacje z Adonisem, ich bardzo trudną relację, aż w końcu morderstwo Saymara w historycznej próbie odzyskania wszystkiego, co stracił, wskrzeszenia martwych i powrotu do ludzkiego życia. Jakby zemsta na wampirze mogła zawrócić czas, sprawić, że Sahak nigdy nie stanie się bestią. Podróże, podróże i w końcu Paryż. Ich mieszkanie w kamienicy. To był dom, a jednak nadal, po tym wszystkim, w sercu nosił kilka kropel za dużo tęsknoty za Armenią.
Dom jest tam, gdzie zanurzają się w tobie kły. W tym przypadku myślał o zębach Narine. Pogładził ją po włosach, lekko drapiąc opuszkami. Zawsze dążył do tego, aby być tym delikatnym pastuszkiem, ale odrósł od tego już dawno, jeszcze zanim ponownie się spotkali, już w ciemności wiecznego życia. Życie nauczyło go bezwzględności.
Wszyscy familianci, którzy nie są stuprocentowo pewni. Nie umiem im zaufać — przyznał Sahak. Sprawdzanie zaś każdego i dedykowanie czasu i wysiłku, aby wybadać, czy są warci zatrzymania, zupełnie się również nie opłacał. Właściwie nikt z nich nie utrzymywał personalnych zaufanych, chociaż napisał do wszystkich wiadomość, czy kogoś powinien zachować . Renata znała cenę informacji i dlaczego Sahak postępował w taki sposób.
Łatwiej jest zatrudnić nowego specjalistę.
Biznes, tak. Ród. Dzieciaki pod jego opieką. Nic z tego nie miało w tej chwili znaczenia. Nie chciał teraz rozmawiać o polityce rodów, strategii zarządzania i rozbijaniu kosztów. Jego serce wyraźnie przyspieszyło, bo myślał o czymś innym. Ściskało go w żołądku z ekscytacji.
Նարինե? Czy mogę cię pocałować? — zapytał, jakby był to pierwszy raz.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Nie odpowiedziała mu od razu. Nie potwierdziła werbalnie ani nie odmówiła. Ujęła tylko twarz Tigrana w swoje dłonie, palce z wolna zanurzyły się w gęstym zaroście i zaskrobały delikatnie o policzek, jak zwykły to kiedyś często robić z czułością. Odpowiedź kryła się za to w oczach Narine, błądzących niespokojnie po rysach twarzy mężczyzny, po drobnych zmarszczkach na jego powiekach i po ustach, z niemożliwą do opisania tęsknotą. Pierwotną i równie brzydką, jak jego miłość do komórek jej ciała.
— Pomogę ci ze wszystkim — obiecała szeptem. — Zajmę się ich ogonami, kontaktami, spreparuję ich posunięcia… Powiadomię kupców o zwiększonej podaży. Nie będzie po nich śladu. Nie zostanie nic. — Zacisnęła palce mocno, pewnym chwytem, i przyciągnęła jego lico do swojego, aż zetknęli się czołami, musnęli nosami. — Pamiętaj, żeby wymienić rodzinie technologię. Zmieńcie numery, telefony, zabezpieczenia w komputerach. Sprawdźcie nawet samochody i zintegrowane bransoletki, jeśli ktoś ma takie. — Słowo za słowem lądowało na jego ustach razem z oddechem pachnącym czekoladowym tytoniem, wargi muskały zarost, wreszcie dotknęły się przelotnie, iskierka ognia i ukłucie lodu, dzieliły ich milimetry. Mikrometry.
Narine nigdy nie odczuwała zimna, a jednak zaczęła się trząść. Westchnęła i przełknęła ciężko.
— Ոհ սիրէլիս... Մի բացիր ինձ։ Մի հանեք այն, ինչից հետո չեք կարողանում գլուխ հանել: Տգեղ բաներն իմ մեջ են, այսքան ժամանակ կոմայի մեջ: Սոված եմ, Տիգրան, և ծարավ եմ։ Ես շատակեր եմ։ Ես այնքան վախենում եմ, որ իմ սոված սերը դաժան կլինի, և ես չեմ կարողանա քեզ բաց թողնել...
To było ostrzeżenie, ale tylko przed jej własnym nieumiarkowaniem. On był wodą, a ona wędrowcem po pustyni. Ona tonęła, a on był powietrzem. Heloiza przymykała oczy, błogosławiąc im. Przecież kiedyś czuła to samo.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach