Gdy wokół lód ja będę obok, najdłuższą z naszych krótkich chwil

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Idę zapalić — poinformował resztę. Wyjął z kieszeni spodni papierośnicę i zapalniczkę do kompletu, pozostałości po balowym blitchtrze. Eleganckie, chociaż stalowe, srebra przecież nie mogli używać, ze złotymi ornamentami Art Deco, pasowały jako rekwizyt do filmu o Bondzie, zwłaszcza biorąc pod uwagę sahakowy ubiór. Nie przebrał się jeszcze ze swojego balowego ubrania, nadal miał na sobie koszulę od smokingu, która pachniała zwietrzałym dymem papierosowym, stresem i krwią, miał trochę brokatu na mankietach, a zaczesane wcześniej dokładnie włosy zaczynały odstawać dookoła jego głowy. Brakowało tylko podwiniętych rękawów do łokcia w całkowitej nonszalancji, ale tego nigdy nie robił, żeby nie pokazywać srebrnych nici blizn na przedramionach, zagojonych fragmentarycznie, jak łatanka którą niby zaleczył wirus, lecz pozostawił dość śladów. W końcu on nie był nonszalancki, on był piekielnie zmęczony.
Potrzebował nocnego chłodu i duszącego zapachu.
Zamknął za sobą drzwi balkonowe jak najbardziej się dalo, żeby nie smrodzić w mieszkaniu, błysk zapalniczki oświetlił na chwilę jego zmęczoną twarz, którą później otulił gorzki smak dymu papierosowego, mieszając się z siwizną na jego skroniach srebrnymi pasmami. Zamknął oczy, przytrzymał piekący żar w płucach, czując, jak regeneracja walczy ze zniszczeniem.
Oparł się o barierkę, zimny metal raził jego skórę, wnikał nieprzyjemnym uczuciem prosto w kości. Miasto jeszcze żyło, nic dziwnego, byli w centrum. Terkot walizki jakiegoś podróżnika skrytego w mroku pod balkonami, ktory właśnie wrócił do Paryża lub z niego wyjeżdżał i spieszył się na transport. Obserwował, jak gasną światła zamykanych lokali wzdłuż ulicy, ostatni maruderzy wychodzą z baru, lekko się zataczając, w doskonałym humorze.
Niepokój nadal w nim tkwił, więc przeszedł kilka kroków po niedużej przestrzeni, bardziej w kółko niż po prostokącie, zaciągnął się na nowo, oparł ręce na lodowatej barierce, ukrył głowę między ramionami, zwieszając ją w pokucie. Czasem już nie wiedział za bardzo, za co pokutował. Czasem wiedział doskonale dobrze. Gorycz podchodziła mu go gardła.
Z papierosem w jednej ręce, wyciągnął z kieszeni czotki.
Uciekał w to, co przynosiło mu ukojenie przez tak wiele dekad. Wykonał znak krzyża i ułożył palec na pierwszym węzełku: Theotoks, zmiłuj się nade mną. Theotokos, zmiłuj się nade mną. Theotokos, zmiłuj się nade mną. Modlił się w myślach, nawet szept nie opuścił jego ust, robił to jedynie dym papierosowy. Tylko szelest przesuwanych kolejnych węzłów w jego palcach i skwierczenie palonego tytoniu, z szumem samochodów w tle.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Wreszcie, po kilku supełkach czotek, nocne szumy ulicy zakłócił dźwięk delikatnie pociągniętych drzwi na balkon. Przez chwilę stłumione rozmowy z wnętrza mieszkania nabrały na sile, wyklarowały się akurat, kiedy któraś z dziewcząt znowu sarkastycznie przeżywała głupie pomysły strzelania sobie fotek w Sercu. Po kilku sekundach skrzydło znów zostało przymknięte na głucho i ktoś postawił miękkie, ledwie słyszalne kroki na zimnych kafelkach, trochę wilgotnych od wieczornej kondensacji.
Constanza często chodziła po domu w ten sposób, prawie na palcach. Stawiała stopy nie od pięt jak większość ludzi, lecz odwrotnie, od paliczków. Poruszała się lekko i z gracją, nawet kiedy nikogo nie było w pobliżu. Jakby zawsze tańczyła, gdziekolwiek by nie poszła.
Zanim zrównała się z nim przy żeliwnej barierce, zawahała się tylko trochę, na jeden oddech. Wątpliwości podsycane zmęczeniem i dziwnym wewnętrznym żalem dręczyły ją, kazały zadawać sobie pytania, czy na pewno powinna, czy nie było jeszcze na to za wcześnie. Już przecież zrobiła pierwszy krok, wyciągnęła dłoń, a on na to przystał; w intymnych ruchach tango, gdzie ciało oplatało się ciasno wokół drugiego ciała a policzek opierał o czoło, tkwiło niewysłowione wyznanie, w oddechach, którymi się dzielili, padła niema obietnica. Teraz jednak znów poczuła się nie do końca pewnie. Cały rezon i odwaga, jakimi się wykazała, biorąc Sahaka do tańca, jakby gdzieś wyparowały, albo zamarzły, popadły w hibernację, gdy Renata siedziała za kierownicą sportowego auta Maurice'a, zamykając wszelkie grodzie swojego umysłu przed światem.
Nie, żeby kiedykolwiek dawała do niego łatwy dostęp.
Zrobiła ostatni krok i oparła łokciami o balustradę. Rozjaśniła peryferia jego wizji wielką, białą plamą laboratoryjnego kitla, który sięgał jej kolan. Prawie dotykali się ramionami, ale tylko prawie — Connie zostawiła jednak trochę przestrzeni, bezpieczny bufor.
Nie powiedziała niczego. Widziała, że się modlił, odpoczywał. Wsłuchała się więc w muzykę nocnego życia rozpostartego pod ich stopami, dwoje złamanych półbogów wycieńczonych ciężarem win, samotnością, smutkiem i ogromem obowiązków spoczywających na ich barkach. Niszczeni przez rozpacz nie przestawali dźwigać kolumnad nieba.
W pewnym momencie, gdy Sahak ledwie odsunął papierosa od swoich ust, Constanza wyciągnęła rękę ku jego dłoni i delikatnym ruchem, nie wzbraniając się przy tym przed muśnięciem jego skóry, wysupłała fajkę spomiędzy jego palców. Wychyliła się lekko przez balkon i sama głęboko zaciągnęła resztką tytoniu, przymykając przy tym oczy.
Zamaskowała tym sposobem ciężkie westchnienie.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Nie musiał odwracać wzroku, aby wiedzieć, że to ona, gdy tylko rozsunęło się skrzydło drzwi i dotarły do niego przytulne zapachy wnętrza. Nie chodziło o same perfumy, które osiadły na włosach, czy zapach Narine. Chodziło o sposób, w jaki się poruszała. Zawsze jakby była na obcasach, jakby sunęła w powietrzu, ledwie słyszalne kroki, które nauczył się rozpoznawać pośród innych, które słyszał tak często, gdy czytał gazetę w fotelu, a ona wchodziła do mieszkania, w akompaniamencie odkładania kluczy na etażerkę i zmiany obuwia. Tęsknił za słyszeniem ich na granicy snu i uczuciem lodowatych stóp na łydkach.
Schował sznureczek do kieszeni, obok papierosów i zapalniczki. Klasyczny zestaw pogrzebowy, razem z telefonem. Problem w tym, że on już przecież był martwy.
Nie wiedziałem, że palisz — powiedział cicho, miękkim ormiańskim, gdy chłód jej dłoni zetknął się z ciepłem jego skóry. Nawet teraz, gdy otoczenie schłodziło skórę wampira, nadając jej przynajmniej powierzchownego wrażenia chłodu, Narine była dużo zimniejsza od Tigrana. Cały świat zamknął się w tym ułamku sekundy, gdy prąd przeszedł go w zetknięciu ze skórą wampirzycy, gdy jego palce rozluźniły się, aby przekazać jej papierosa, jak źródło ciepła między nimi.
Nie zastanawiał się nad wyborem języka, w jakim do niej mówił, gdy tylko spoglądał na upstrzoną piegami twarz kobiety, ciemne włosy i czarne turmaliny oczu, doskonale wiedział, jak powinien do niej szeptać. Francuski był dla ogółu, arabski dla jego córek, a ormiański, ormiański dzielił tylko z nią, kolejne zaokrąglone litery, spływające z języka, jak wspomnienia, gęste jak miód, najeżone wspomnieniami. Język jego ojczyzny, jego smutku i miłości.
Jego wstydu.
Nie potrafił nic więcej powiedzieć, ale patrzył na nią, a na każdą nutę liberatango, nadal szumiącego w jego uszach, przypadały nuty innych melodii, do których razem tańczyli, pośród ludzi, na prywatkach i w przestrzeniach mieszkań. W jednym tańcu zawarli tak wiele emocji, a teraz on nie potrafił ich złożyć w odpowiednie treści. Jakże banalnie musiało to dla niej brzmieć. Ze wszystkich możliwych rzeczy, zapytał właśnie o to. Nie o uczucia, nie o wnętrze, tylko o nowy, domniemany nawyk. Coś jednak w tym pytaniu dla Narine musiało zabrzmieć jak kolejna modlitwa. Jak pokuta.
Pokuta pełna niedowierzania. Jak mogła na niego patrzeć i nie rozedrzeć jego gardła, nie wyrwać mu serca. On patrzył na nią, jakby był na to gotowy. Nie zasługiwał na jej przebaczenie.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Kilka przecznic dalej przejechała na sygnale karetka, a po drugiej stronie ich ulicy, wygoniony z zamykanego baru na rogu, maszerował giętkim zygzakiem kompletnie pijany chłopak, śpiewając na głos Marsyliankę. Constanza patrzyła przed siebie, ponad dachami niższych kamienic naprzeciwko. Gdzieś po gzymsie przeszedł czarny kot i zgrabnie wskoczył w kratkę wentylacyjną.
— Bo nie palę — pokiwała głową, po czym, idealnie na potwierdzenie prawdziwości swoich słów, zaciągnęła się kolejny raz, z wprawą wieloletniego nałogowego palacza. Dopiero wtedy, trzymając dym w ustach, spojrzała z ukosa na Sahaka, trochę smutno a trochę figlarnie, starając się zamaskować zmęczenie i troskę. Nie udało jej się, zajrzał jej zbyt głęboko w oczy i wszystko wiedział. Znał ją tak dobrze, jak ona znała jego.
Odetchnęła, siwe smugi uleciały jej spomiędzy warg wyblakłych od picia alkoholu, opłynęły drobny nos jak wodospad z dymnego kominka i rozpłynęły się na wietrze.
— Ale z tego wszystkiego chyba zacznę.
Strzepnęła popiół na chodnik kilka pięter niżej i pozwoliła Sahakowi odzyskać resztkę papierosa, starczyło może jeszcze na dwa drobne machy. Mogła już gnieść filterek i wyrzucić, ale ciężko było jej się oprzeć przed dawno niezaznaną bliskością w tych zwyczajnych, codziennych czynnościach. Podawanie sobie gazet i książek, sztućców, telefonów, kluczyków do auta, mijanie się w progu na korytarzu, zaglądanie razem do lodówki nad ranem. Przypadkowe szturchanie się łokciami pod prysznicem. Mycie razem zębów przy jednym lustrze i jednym zlewie. Zmienianie razem pościeli. Poprawianie Sahakowi kołnierzyka, kaptura u katany albo niesfornych loków na skroniach.
Zmieniła zdanie w połowie ruchu, potrzebowała jeszcze jednego ćmika. Ostatniego. Po nim naprawdę oddała resztę. Dłonie trochę jej się trzęsły, skrzyżowała więc ramiona i objęła własne żebra.
Chłopak od Marsylianki potknął się o szczerbę na betonowej płytce i wywinął orła. Zaczął przeklinać.
— Cieszę się, że przyjechałeś — wyznała wreszcie. — Ulżyło mi. Z Tahirą wszystko w porządku? Z resztą waszej rodziny…?
Aż do momentu, gdy zobaczyła Sahaka w drzwiach, bez chwili przerwy martwiła się, że mężczyzna zdecyduje się jednak zostać ze Scalettimi i nawet nie będą mieli okazji do kontaktu. Musieliby wtedy zaczynać cały proces od nowa. A przecież dla niej to właśnie on był rodziną. Większość Draculów traktowała Sahaka i jego córki jak swoich. Ich głębokie partnerstwo stało się podkładem dla utworzenia patchworkowej tkaniny pomiędzy wampirzymi rodami, nawet jeśli część z nich w ogóle nie wiedziała, że Sahak i Renata ze sobą żyli.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Sposób w jaki Tigran i Narine orbitowali dookoła siebie sprawiał, że przyciągali swoje satelity i dzielili je między sobą. Ich dzieci znały się wzajemnie, on z Silvanem znaleźli tyle wspólnych powiązań poza kobietą, która ich połączyła, że nazywali się przyjaciółmi.
Organicznie spletli nici żywotów nie tylko swoich, ale osób dookoła siebie i to było widać właśnie w tym momencie, gdy wszyscy (oprócz Halide, która zrezygnowała z uczestnictwa na balu, Sahak podejrzewał, że polowała na nowego męża), którzy mieli dla nich znaczenie, znajdowali się za ich plecami, w miękko oświetlonym salonie.
Cieszę się, że przyjechałem. Będzie z nią dobrze, reszta też jest cała — odpowiedział, uciekając na chwilę myślami do omotanej kocami córki, która odpłynęła w mglisty sen po nakarmieniu syntetyczną krwią. Czy Silvan dodał coś nasennego do mieszanki, nie wiedział, ale było to przecież prawdopodobne.. — Do reszty, nie wiem co będzie. Odesłałem Raisę i Nasira do Bułgarii, z daleka od tego bałaganu, wszystko świadczy o tym, że Szczęściara albo ma coś wspólnego z tymi morderstwami albo… sam już nie wiem.
Jemu zaciągnięcie się dymem, ostatnim buchem, nie pomogło i nie zastąpiło westchnienia, które otoczyli ich oboje chmurą dymu, jaka wraz z nim wydobyła się z ust Tigrana. Zgniótł filtr dla pewności o barierkę, zostawiając szary ślad na metalu i pstryknął żółtym niedopałkiem na ulicę pod nimi w brzydkim nawyku, nad którym nie pracował, aby go wyplenić.
Chociaż wiedział, że ukrywała ręce trzęsące się z nerwów, a nie z zimna, zrobił mały krok w bok, ku niej, prawie się z nią stykając, aby ciepłota jego ciała promieniowała na jej osobę. Chociaż tyle mógł zrobić. Było łatwiej, gdy nie rozmawiali, gdy jedyne co przemawiało, to ich gesty, wzajemna znajomość ciała, harmonii pomiędzy gestami. Magia synchronizacji przez wyuczone wzory. Kilka miesięcy nie dało rady ich wymazać z pamięci mięśni, praktykowanej dekadami.
Nie zapalił kolejnego papierosa, chociaż kusiło. Miałby co robić z rękoma.
Przepraszam — powiedział, łamiącym się głosem. — Ja… po prostu przepraszam, Նարինե.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Kobieta-drapieżnik, której zimne, uparte spojrzenie przewiercało dziurę w duszy na wylot, teraz sama miała kłopot ze skupieniem wzroku i utrzymaniem go. Nie mogła się zdecydować, czy patrzenie Sahakowi prosto w oczy przynosi jej więcej ulgi ze spełnionej tęsknoty, czy bólu, zerkała tylko na niego, muskała go zaledwie, znów jakby nieopatrznie dając dojść do głosu iskierce tej młodziutkiej Narine z Karmrashen, pełnej przesadzonej dumy i sztucznie wpojonego weń wstydu, z którym się nie urodziła, lecz został w nią wmuszony, wsączony jadem prosto w serce. Bardzo doceniała, że znajdują się na zewnątrz, w otwartej przestrzeni, gdzie zewsząd dobiegały ich bodźce, na które mogła przerzucić swoją uwagę, choćby pozornie. Bo nie było przecież tak, że chciała się od Sahaka odseparować, znieczulić jakoś - wprost przeciwnie wręcz. Potrzebowała jedynie rekwizytów na scenie,. Śmiertelnie wygłodzona osoba nie może rzucić się łapczywie na tłuste jedzenie i żreć bez umiaru, trzymany miesiącami w kompletnych ciemnościach więzień samotności nie może tak po prostu wyjść i spojrzeć prosto w pełne słońce.
Narine kochała Tigrana tak bardzo, że aż targał nią fizyczny ból, kiedy nie mogła być przy nim.
Przez ostatni rok czuła aię tak jakby ją karał. Racjonalnie wiedziała, że tak nie było, że męczyli się oboje, czasami tylko w rozpaczy zapominała, po co to wszystko i miała wrażenie odbywania niezasłużonej kary. A jeśli nie całkowicie niezasłużonej, to chociaż niewspółmiernej do winy.
Oddychaj.
— Czy to wszystko… — Oddychaj. — Czy to zadziałało? Coś zmieniło? Czujesz się lepiej, kiedy mnie nie ma?
Spojrzała krótko, znów uciekła przed siebie.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Nie zasługiwał na nią. Na jej spokój, nawet jeśli tylko pozorny. Na tę akceptację, którą mu dawała. Nie zasługiwał na jej pierwszy krok w swoją stronę na parkiecie. Nawet nie umiał na nią bluźnić tak, aby nie brzmiało to jak wyznanie wiary. To Narine była ofiarą, a jednak pytała, czy on czuje się lepiej. Rzecz w tym, że ta separacja nie miała na celu jego dobre samopoczucie, lecz jej dobrostan.
Gdy na nią patrzył, lekko zawiniętą w sobie, tak błądzącą wzrokiem po prostu otaczającym ich świecie w zawieszeniu, miał wrażenie że widzi jaskółkę, skuloną pod dachem podczas burzy. Jedyne czego pragnął, to stać się jej schronieniem, jej gniazdem i jej pokarmem. Był gotów poświęcić jej swoje oczy, język, serce. Niechaj wydziobie mu jego wątrobę, tak jak mu obiecywała.
Nie — oznajmił cicho. — Ale to ty masz znaczenie. Jak ty się czujesz.
Nie powiedział, że bez niej wszystko było gorzej. To nie było jego miejsce. Zasłużył na, aby cierpieć. To on był agresorem. Jest wina, jest kara. Wybrał za nich oboje, przez to, co mu pokazała. Nie pozwoli jej marnować drugi raz życia w tym samym scenariuszu.
Liczył, że z czasem, kolejnymi miesiącami, jej ból wygładzi się na brzegach, a nienawiść do niego zakwitnie. Modlił się o to, by znów stał się dla niej jedynie słodko-gorzkim wspomnieniem, gdy odnajdzie dla siebie kogoś wartego kochania. Potrafiła być szczęśliwa, było tak przecież z Silvanem, wiedział to. Tylko tego dla niej chciał. Aby budziła się w radości, by świat otwierał się na nią i jej błyskotliwy umysł, wypełniona po brzegi swoją pasją.
Nie mógł jednak okłamywać się, że to minie, że ból serca przejdzie, gdy serca zaczynały bić unisono, idealnie pięć uderzeń jego, na jedno jej, jak dwie dłonie, wybijające różne długości nut dla dwóch instrumentów tej samej melodii. Gdyby tylko mógł zabrać jej tę miłość, cierpiałby za ich oboje, by mogła rozwinąć skrzydła.
Drapieżna sokolica jego życia zasługiwała coś więcej niż pustą kaplicę.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
— Bezsilna. Zraniona. Rozczarowana. Porzucona, wyobcowana, odizolowana, samotna. Zbezczeszczona…
Na ostatnim załamał jej się głos, ale przełknęła ciężko i kontynuowała, patrząc na plamy światła latarni na asfalcie pod nimi. Wodziła wzrokiem po cieniach rzucanych przez zaparkowane samochody.
Uważała to za niesprawiedliwe, że Sahak tylko z nią jedną całkowicie zerwał kontakt. Wypielił ją ze swojego życia jak chwast spomiędzy chodnikowych płytek, traktował ją tak, jakby nigdy nie istniała. Jakby w domu nie kurzyły się dziesiątki wspólnych zdjęć w ramkach, jakby jego zapasowy komplet kluczyków do samochodu nie spoczywał na dnie jej szuflady w wynajętym mieszkaniu. Odrzucił ją, a tymczasem nadal mieszkał sobie pośród swoich córek, ba! Nawet Carol uciekła pod jego skrzydła i orbitowała w jego bezpośrednim otoczeniu, i to już po tym, co się wydarzyło między Renatą a Sahakiem. Ich nie bał się stracić? Nie widział ich jako wartych najwyższej ochrony przed cieniem bestii?
Chyba że wcale nie chodziło o troskę. Może Sahak uważał Connie za zagrożenie dla swojej starannie wypracowanej fasady. Dla siebie. Wyrwała go ze strefy komfortu, sprawiła mu ból, popychając do skonfrontowania się ze wspomnieniami.
Sahak karał Renatę za to, że po raz kolejny w jego życiu zwiodła go na pokuszenie. Zwyczajnie dostała to, o co się prosiła.
— …winna. Ale przede wszystkim przytłoczona i kompletnie wyczerpana — westchnęła na koniec. — Poczęstujesz mnie jeszcze jednym? — poprosiła.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Zabolało jak zasłużony i perfekcyjnie wymierzony policzek. Ten, który piecze tylko chwilę, ale pozostaje na zawsze. Jak wspomnienia. Każde kolejne słowo było jak cios w serce, bo gdy spoglądał do tyłu, w to jak rzucił się w pracę, aby zatkać pustkę, jaka w nim powstała, mógł jasno wykreślić rzeczy, które zrobił, nawet nieświadomie, a które dalej raniły Narine.
Zapomniał w swoim samobiczowaniu, że tak jak ona trzymała jego serce, tak on dzierżył jej. Z szumem krwi w oczach, gwałtownie przyspieszonym sercem orientował się, że to co robił dla jej ochrony, tworzyło jedynie sztuczną separację, w której on sam sobie zadawał karę, dla czystości własnego sumienia, nie biorąc w ogóle pod uwagę zadośćuczynienia.
Żółć podeszła mu do gardła. Patrzył na nią i z każdym słowem widział kolejne oznaki tego, na co się oślepił, aby utwierdzić się w swojej słuszności, że kara którą wymierzył im obojgu, rani tylko jego. Oszukiwał się, że mogą odrzucić bezboleśnie ponad sto lat trwania przy sobie. Tak bardzo nie chciał być nim, że uczynił coś jeszcze gorszego. Co sam uważał za jedną z najgorszych uczynionych mu rzeczy. Odebrał jej wybór.
Samoświadomość w tej kruchej chwili zauważenia linii na jej twarzy i cieni, zgniatała go wewnętrzne.
Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa.
Nic z tego nie było twoją winą, Նարինե. Zawiodłem cię znów. Krzywdzę cię nawet gdy mnie nie ma obok. Jak… Dlaczego mnie nie nienawidzisz?
Wyciągnął z kieszeni papierośnicę, wyciągnął jednego dla siebie, drugiego wysunął dla niej, tak żeby mogła go wyjąć swobodnie dla niej. Próbował wyglądać na opanowanego, ale dłonie lekko się trzęsły, gdy odpalał dla nich zapalniczkę. W końcu płomień zalśnił i mogli przystawić końcówki papierosów do ognia.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Pochyliła się w bok, z papierosem w ustach. W drżącym ciepłozłotym kręgu ognia zapalniczki, gdy ich twarze dzieliły zaledwie centymetry, Narine spojrzała na Tigrana powłóczyście, spod wachlarza pomalowanych rzęs. Uwielbiała jego oblicze. Uwielbiała linię włosów sprzeciwiających się sztucznie zaprowadzonemu ładowi, ściągnięte w skupieniu, gęste brwi, wydatny nos, zarost, kształt jego ust. Uwielbiała oczy, teraz przyćmione całunem smutku i zmęczenia, oraz to, co kryło się za nimi: skondensowaną mądrość przeżytych stuleci i całych mileniów pochłoniętych ze starożytnych ksiąg. Dostrzegała upiorne dekady zapisane w zmarszczkach przy kącikach powiek, a między nimi drobne linie wszystkich krzywd, jakie spotkały go przez nią.
Koniuszek gilzy zapłonął czerwonym żarem, Renata nabrała wdech, po którym wyjęła papierosa, biorąc go w palce, ale nadal się nie odsunęła. Przez moment zastygła w bezruchu, patrząc na Sahaka jakby czegoś oczekiwała, albo po prostu zastanawiała się nad odpowiedzią.
Wreszcie uśmiechnęła się bezradnie i puściła powietrze nosem. „Musisz głupio pytać?”, mówił jej wzrok.
— Przecież wiesz.
Kiedyś, gdy była jeszcze bardzo młoda, już raz wydawało jej się, że go nienawidziła. To było tuż po tym, jak Tigran odrzucił jej karesy i odszedł do zakonu, a ona, nie wiedząc, że za tą decyzją stał nieludzki przymus, plotła sobie w głowie niestworzone historie, podsycające płomień gniewu. Że Tigran się nią brzydził, nie podobała mu się, nie była dla niego wystarczająca i tak bardzo nie mógł się zmusić do miłowania jej, że wolał się zamknąć w obronnych murach na szczycie góry, strzeżonych przez samą Matkę Boską u bram. Myślała, że go za to znienawidziła, ale była wystarczająco sprytna, aby wykoncypować, iż było to tylko zrozpaczone wołanie urażonej dumy, a nie prawdziwa wzgarda.
Nie mogła go nienawidzić. Nie potrafiła. Jej przeznaczeniem było kochać go tak, jakby Bóg przed ich narodzinami rozerwał jedną duszę na dwie części i tchnął w dwa osobne ciała, i już zawsze, po sam dzień sądu, te dwie połowy miały przyciągać się w próbie błogiego zespolenia. Zwyciężajcie nienawiść miłością, nieprawdę – prawdą, przemoc – cierpieniem.
A więc cierpiała. Jej żal był przerażająco dyskretny, ale tak uporczywy i cichy jak krwawienie z niezaszytej rany. Sahak pokazywał jej swoje ciernie, a ona wyciągała ku niemu ręce gotowe na kolejne cięcia.
— Zresztą. Nienawiść bez wzajemności jest strasznie problematyczna — powiedziała, wydmuchując powoli dym.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Tak jak ona patrzyła na niego, tak on na nią, świadom każdą cząsteczką siebie niewielkiej przestrzeni, która ich dzieliła w danym momencie. Z tej odległości czuł lekki chłód, jaki bił od jej skóry. Wirus dał mu błogosławieństwo widzenia każdej konstelacji jej piegów w kiepskim zanieczyszczeniu świetlnym z latarni oraz łunie od zapalniczki, każdej rysy na delikatnej skórze, tych wszystkich wyrazów jej wieku, pewnej dojrzałości, zatrzymanej nim dotknęła ją ludzka starość.
Znał na pamięć te linie, które powstały za jej życia, nauczył się patrząc na nią, analizując geometrię twarzy Narine oraz wszystkie mapy, jakie tworzyły jej rysy. Na setkach zdjęć, na tysiącach szkiców, które wykonał przez dekady. Znał jej twarz na każdym etapie jej życia, najpierw dziecka, później młodej panienki, kobiety na początku swojej drogi, w końcu jako żony.
Dlatego tak łatwo zauważył te linie, które były tymczasowe. Linie smutku dookoła ust, uśmiechających się zbyt rzadko oraz strapienia dookoła oczu. Narine miała najpiękniejsze oczy, ciemne głębiny, nocne brylanty, całkowicie pochłaniające światło, aż stawały się jedynym, co istniało. I jednocześnie jak płynne złoto, miód pod światło, słodycz jego życia i lekarstwo, nawet wtedy, gdy spoglądała na niego jedynie z ikony. Nigdy jednak nie czuł, że odpowiednio ujął jej spojrzenie.
Nie wiem — głos Tigrana był ledwie słyszalny, nawet dla Narine. Zaciągnął się dymem, aż ten zalał mu szarością całe płuca. — Byłoby łatwiej, gdybyś mnie nienawidziła. Tylko w tym problem, prawda? Zawsze wybierałem ścieżkę po linii najmniejszego oporu, za każdym razem cię krzywdząc. Zakon, przemiana, teraz to. I zawsze raniłem najbardziej ciebie.
Gdy mówił, wypływał z jego ust, nie tylko jak prawdziwe toksyny, ale i skażenie, które widział w sobie. Słowa nasyciły się jadem, kierowanym na siebie samego. Tak bardzo wierzył w swoją podłość, że Narine nie mogła wykryć fałszu w jego słowach.
Obecny rozdział ich żyć był pustką i pożerał ich oboje żywcem.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Monastyr nie był twoim wyborem — ucięła mu twardo. Wiedziała, że to jej ojciec go do tego zmusił szantażem, żeby przedwcześnie dojrzewająca córka przypadkiem nie puściła się z pastuchem. — Śmierć też nie. Możesz mówić co chcesz, nigdy w to nie uwierzę. — Odsunęła się o pół kroku i uciekła spojrzeniem znów ponad dachy, nad którymi mdła łuna płonęła, gasząc gwiazdy. Oparła się bokiem i łokciem o barierkę w wyjątkowo nonszalanckiej jak na Renatę pozie.
Ona też prawie go zabiła swoimi głupimi wyskokami. Gdyby nie jej zaloty, Tigran nie zostałby oddany do braci, nie zaziębiłby się tamtej koszmarnej wiosny na przełomie wieków i nie otarłby się o śmierć, słabnąc w łóżku, tracąc wolę życia. A potem napatoczył się Adonis i uczynił z życia Tigrana piekło, które ciągnęło się za nim krwawą wstęgą do dziś dnia.
Gdyby Sahak nie był wtedy w zakonie, nic z tego by się nie wydarzyło. Narine przyjmowała na siebie całą winę za owe wydarzenia jego ludzkiego życia. Za to, kim mógł się stać, a nie stał, bo zniszczyła jego perspektywy na spokój, i za to, kim się stał, a kogo tak bardzo się brzydził.
— Czy ty mnie nie nienawidzisz za to, jak ułożyło się twoje życie? — spytała trochę zaczepnie, chociaż znała odpowiedź.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy. Buntuj się, buntuj, gdy światło się mroczy. Ale Tigran nigdy tego nie robił. Zawsze akceptował swój los taki, jaki został dla niego wybrany, od groźnych okrzyków gniewu Moherowego Magnata, przez małą sakiewkę pieniędzy na podróż od jego żony, kolejne modlitewniki i ikony malowane na zamówienie, w końcu rzeź w klasztorze i pokorne udanie się na północ, z daleka od listów Narine wypełnionych znajomymi łukami. Przyjmował polecenia, takie, jakimi były, nawet gdy dostarczał je człowiek. I chował swoją miłość do Narine przed wszystkimi, aby nikt nie mógł narzucić swojej woli.
Nieświadomie odwzorował jej pozycję, prawie idealne lustro, krzywe zwierciadło w wielu miejscach i kopia w innych. I oto Bóg stworzył mężczyznę i niewiastę i dał im ziemię we władanie i wszystko, co na niej żyje. Może rzeczywiście ulepiono ich z tej samej gliny, odebrano mięśnie i kość jednemu, aby uczynić drugie.
Նարինե — zaczynał lub kończył zdanie jej imieniem, jakby raz je wypowiadając, nie mógł przestać. Chrapliwe, ale miękkie sylaby ich języka, zawiązujące się z miłością dookoła tego miana, które nosiła od urodzenia. — Jesteś trzonem mojej egzystencji.
Prawie sięgnął ku jej dłoni, ale zatrzymał się w połowie ruchu. Wyraźny gest, na który sam sobie nie pozwolił. Zamiast tego palce zawinęły się na powietrzu.
Nie sądzę, żeby to było fizycznie możliwe. Kiedykolwiek.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Zawiesiła wzrok na jego palcach, w oczekiwaniu, że Sahak jeszcze się rozmyśli i sięgnie ku niej ponownie, bez blokady. Pokiwała głową bardzo powoli, z rozmysłem.
— No właśnie — uśmiechnęła się ponuro.
Kiedyś, gdy obydwoje byli jeszcze młodziutcy, jedne z pierwszych Theotokos, jakie uczył się malować Tigran, nosiły twarz Anoush — ich kuchty i piastunki z majątku Margaryanów. Narine nigdy nie marzyła o niczym innym bardziej niż o tym, by w zamian to była jej podobizna. By to właśnie ją chłopiec obrał na swoją muzę, unieśmiertelnił ją w postaci pięknej, boskiej świętości. Pragnęła być podziwiana i hołubiona, dźwięczeć szeptem na jego ustach nocą pomiędzy wersami modlitwy. Wtedy nie miała pojęcia, że jej marzenie kiedyś się ziści i pewnego dnia Boża Matka naprawdę przybierze jej oblicze.
Po wypadku przez pewien czas Constanza widziała siebie w roli męczenniczki, ofiary składanej na ołtarzu w krwawym rytuale, jak jagnię całopalne, jak syna Abrahama oddanego Bogu na wzgórzu, które On wskazał. Udali się do Khor Virap i złożyli pokłon Najwyższemu…
Sahak nie tylko nadał Świętej Panience twarz Narine; nie, to było dla niego za mało, posunął się więc o krok dalej i prawie udało mu się złączyć je dwie w jednej istocie, na wieki. Czy mogła go za to nienawidzić? Ależ dlaczego? Przecież opanował się, usłyszał głos, Theotokos nad nim czuwała i nie pozwoliła mu zniszczyć tego, co ponoć najbardziej kochał.
Tylko że to nie był głos Matki Boskiej. To był głos Narine. To ona była jego siłą, ścianą, o którą musiał się rozbić. Jego znakiem z niebios, jego boginią, a zarazem żywym ołtarzem, na którym Sahak, święty wśród wampirów, ofiarował swoje bestialskie dary. Narine, magiczne słowo, ucieleśnienie jego płomiennej modlitwy za każdym straconym życiem.
Żadne zwierzę nigdy nie będzie tak okrutne, jak istota stworzona na podobieństwo Boga. Tak artystycznie, malowniczo i zatrważająco okrutne.
— Czy to grzech, znajdować piękno w ciemności? — spytała sentencjonalnie, nie bez lekkiej autoironii. Po tym spuściła wzrok, to na kafelki balkonu, to na opustoszałą ulicę poniżej. — Proszę cię, Տիգրան, wróć ze mną do domu.
Azali to cierpienie sprowadza samotność, czy samotność sprowadza cierpienie? To takie niesprawiedliwe, że wszelkie radości przeżywali razem, a gdy nadszedł czas bólu i gorzkich łez, skazali się na walkę samotnie. Nigdy nie powinna była mu na to pozwolić. Przecież uwielbiała go ponad wszystko, co kiedykolwiek mógł uczynić złego.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Z całego balu wyniknęła tylko jedna dobra rzecz. Zaprowadził go znów przed jej oblicze. Mógł pić szampana z przedwiecznymi, nosić znamię dyplomaty rodu i nazwisko Scaletta, ale to nie miało znaczenia, jeśli nie mógł przy tym mieć u swojego boku Narine. Pył i kurz, tyle to znaczyło. Głębszy wydech i nie zostaje już nic. Nie potrafił się nawet przejąć bardziej kwestią Thomasa Schrödingera, gdy iskry adrenaliny wypaliły się w rezydencji, kiedy czuł jej zapach, pod perfumami.
Nie miało to znaczenia, skoro nawet trwając w nienaturalnym bezruchu, ich serca tańczyły ze sobą nadal do wszystkich melodii wszechświata.
Papieros palił się. Nadgarstek oparty o balustradę nie przesuwał się, nie unosił tytoniu do ust. Patrzył cały czas na dłoń kobiety, której nie dotknął. Próbował ukryć ból, który rozdarł go wewnątrz, bo nie dotknął jej w obawie, że się przed nim wzdrygnie, przy tak otwartym ruchu. Na chwilę odwrócił wzrok na salon Idy, oddzielony od nich szybą i zasłoną, na przerwy światła i poruszające się cienie sylwetek. Czyjś śmiech na żart, którego żadne z dwójki nie słyszało.
Jeśli ona chciała go wpuścić do siebie, on musiał być odważny. Jeszcze raz wyciągnął w jej stronę rękę, przesunął po boku jej dłoni, a jeśli się nie odsunęła i nie wzdrygnęła, splótł ich palce razem.
Wrócę, Նարինե. Nie dzisiaj, ale wrócę, jeśli nadal będziesz mnie chciała. Zacznijmy powoli, druga… trzecia młodość — prawie się uśmiechnął przy tym. W głębi obawiał się, że gdyby spróbowali wrócić do tego samego z wysokiego C, jego obawy by się urzeczywistniły i zmieniły ich życia w jeszcze większy koszmar, niż był nim teraz.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach