8.11 Nine of Pentacles

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
First topic message reminder :

2022/11/08
tahira
& elisabeth


Anonsowała się już w zeszłym miesiącu, sprawa jednak nie była wcale pilna, wymagająca natychmiastowej interwencji radnej. Tahira trochę liczyła, że będą miały okazję porozmawiać o tym z madame Riche w trakcie balu, jednak sama impreza oraz aktywność na niej potoczyła się zupełnie innymi torami i kobiety nie miały okazji na doświadczenie small talku dwóch bardzo bogatych kolekcjonerek. Majątek Darbinyanki nie umywał się do bogactw zgromadzonych przez starszą, wampirzą potentatkę, wiedziała jednak, że obie mają w sobie żyłkę smoczego zbieractwa obiektów unikatowych. Dla Tahiry były to talie tarota, zaś dla Elisabeth między innymi błyszczące monety... Te które znajdowały się w zabezpieczonej walizce były co prawda mało błyszczące, ale Scaletta miała nadzieję, że i tak ucieszą Liz, ubogacajac jej kolekcję, o zestaw osiemnastowiecznych egipskich piastrów.

Na wizytę w siedzibie Najwyższej Rady ubrała się w elegancką czerń, kolorem obdarzając jedynie oversizowy płaszcz tkany błękitem i soczystą pomarańczą. Włosy ujarzmione tylko w połowie, tak aby podczas rozmów nie łaskotały twarzy, odsłaniały sporych rozmiarów błyszczące diamentem kolczyki w kształcie słońca i księżyca. Z zainteresowaniem, ale też żeby zabić nudę, oglądała dzieła sztuki zgromadzone w korytarzach, ławkę dla petentów zajmowała tylko nudna walizka z interesującą zawartością. W końcu jednak drzwi się uchyliły, zatem Tahira bez zbędnych ceregieli ruszyła na spotkanie biznesowe z Elisabeth Richie licząc po cichu, że będzie to początek dłuższej współpracy, a nie tylko jednorazowy meeting.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Wielu nadnaturalnych nie do końca pojmowało istnienie Rady. Czy ona była ich szefem? Nie do końca. Ustanowili poniekąd prawo. Chociaż też nie tak w pełni. Nieco je w pewnych kwestiach zaostrzyli, coś dodali, no i oczywiście ten pakt pomiędzy wilkołakami i wampirami. Każdy miał więc swoje zasady i to ich mieli się wszyscy pilnować. To był ich swoisty dekalog, na którym się wspierali, aby nie zatracić się całkowicie. Nadal sama Rada była wsparciem, nie zwykłym Zarządem, który tylko wydawał polecenia.
Blondynkę zaciekawił fakt, iż kobieta postanowiła wyłączyć swą umiejętność aktora. Pozwoliła bez problemu na to, aby ta umknęła spod jej chłodnych dłoni. W sumie to było dość zabawne. Ba! Nawet spomiędzy jej ust umknął cichy chichot. Odsunęła się i obeszła ją powracając na swe miejsce. Upiła łyk z kieliszka patrząc, jak ta postanowiła rzucić monetą. Pokręciła głową wyraźnie rozbawiona.
- Skarbie... Wytłumaczę ci teraz pewne kwestie. By było to jasne i klarowne. Przyszłaś do mnie prywatnie. Więc właściwie zapowiedziałaś, że nie politycznie. Rozmowę zaczęłaś jednak tak, że no... Jednak może politycznie, by później stwierdzić, że chciałaś nawiązać bardziej prywatny kontakt. Teraz twierdzisz, że załatwiasz takie sprawy w tym samym momencie. To doskonały moment więc na to, abyś odpowiedziała sobie na wcześniej zadane przeze mnie pytania. Chciałam, abyś to rozdzieliła, ponieważ po prostu nie umiesz prowadzić takich rzeczy w tym samym momencie. Jeszcze czeka cię sporo nauki. To nic nie szkodzi. Masz czas - powiedziała z uśmiechem upijając kolejny łyk krwi. Spoglądała jej w oczy.
- Widzisz... Jeśli chcesz dyplomacji z wampirem, to od tego jest Selena, nie ja. Ja zajmuję się finansami i księgowością. Takich informacji mogę ci udzielić. Zajmuję się biznesem, a Selena dyplomacją. Nie chcę wchodzić w jej kompetencje. Znam się na polityce, więc co z czym się je. Mimo wszystko niech się już jedna osoba tym zajmuje. Ja i tak mam sporo na głowie pilnując rynku. - zamknęła neseser przyniesiony przez Tahirę i odsunęła go od siebie w kierunku wampirzycy. - I wierz mi... W dyplomacji rzucanie monetą to nie najlepszy pomysł. Ja wiem, że chociażby granice Polski były rysowane od linijki w pewnych momentach, ale no... To trochę inna kwestia. - Blondynka dopiła zawartość swojego kryształowego kieliszka i odstawiła go na bok. Koniuszek języczka oblizał resztę krwi z warg. Z wdzięcznością oparła się wygodniej zakładając nogę na nogę. Jedną dłoń usadowiła wzdłuż oparcia, a druga lekko położyła na własnym kolanie.

@Tahira Darbinyan
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Ciało doradcze, w myśl Kodeksu decydujące o życiu lub śmierci istoty nieśmiertelnej, powinno i cieszyło się należytym postrachem. Bycie "szefem" trafiało chyba tylko do umysłów młodszego pokolenia, któremu trudno było wytłumaczyć feudalizm, skoro ponoć klasa pracująca była wolna. Kapitalizm oczywiście znajdował swoje sposoby, aby utrzymać tę ułudę, niemniej Tahira wychowała się w czasach, gdy kobieta pozostawała rekwizytem, a drogę do samodzielności musiała wygryźć sobie ciężką pracą, przegryzającego się przez niemal każdy materiał szczura.

Paradoksalnie, choć sytuacja była nader niekomfortowa, Tahira wraz z wynikiem rzutu rozsiadła się wygodniej. Ujęła kieliszek, osadzając się w nienaturalnym dla siebie chłodzie. Cóż, miały rozmawiać jak równa z równą, przynajmniej taka propozycja padła przez moment z ust gospodyni.

– Ależ złociutka, ja przyszłam właśnie prywatnie, dla swojego, a nie rodowego interesu do Elisabeth, a nie radnej pilnującej finansów Najwyższej Rady, czy całego Paryża. Bez polityki bez dyplomacji.– patrzyła na nią jak nieruchoma kocia statuetka, mrużąc nieco ślepia, przysłaniając powiekami błyszczące palisandrowe oczy, w których tańczyły iskry rozbawienia. – Jestem przekonana, że to drobne nieporozumienie, to kwestie lingwistyczne... francuski... nie jest, z oczywistych względów, ani moim pierwszym, ani nawet drugim językiem. Nie jest też moim ulubionym. – upiła znów łyk, a usta rozciągnęły się w słodziutkim uśmiechu niewiniątka. – Dyplomacja zaś ma wiele obliczy, w większości spotkania oficjalne są tylko powtórzeniem tego, co zostało ustalone w kuluarach, czy nawet alkowach. To sztuka giętkich słów i stwarzania korzystnych okoliczności, ale cóż, rozumiem Twoją perspektywę księgowej, która ogląda dopiero efekty, rzędy liczb w jasnych tabelkach, a nie spektrum powodów, dla których takie, a nie inne ruchy zostały poczynione. – odetchnęła głębiej powietrzem gabinetu, słodką bielą konwalii, cichym poszumem relatywnie ciasnej przestrzeni. Przymknęła na moment oczy, przekrzywiając kark, jakby jej rozmówczyni tak naprawdę stała dalej za nią i rozmasowywała jej barki.

– Prosiłaś, żebym wybrała, zatem tak też się stało. Sposób tego wyboru... cóż, wiedziałaś, że ledwie 3% naszych decyzji są rzeczywiście... świadome? Znaczy... naszych... – parsknęła rozbawiona, sięgając po jeden z loków, który zaczęła sobie niespiesznie owijać wokół palca, przypatrując się siedzącej przed sobą perfekcji, nieosiągalnym ideałom piękna, czystości karnacji i gładzi włosów; miękkości głosu i mistrzowskiemu opanowaniu emocji; istocie, którą Tahira nigdy nie mogłaby się stać, choćby posiadła wszystkie pieniądze świata. Były ulepione z różnej gliny, tego nie dało się przeskoczyć. Nie sprawisz, by drewno nabrało blasku i twardości stali. – Zbadali ludzi, ale czyż nasze mózgi rzeczywiście różnią się aż tak od siebie, poza może temperaturą ciała i kilkoma bajerami związanymi z czytaniem wspomnień? Niemniej, 3%. Cała reszta to odbicie autopilotów, wgranych nawyków, intuicyjnych podszeptów opierających się na garści, czasem wręcz rzeszy błędów poznawczych i filtrów nakładanych przez jaźń. A potem racjonalizacja, dużo racjonalizacji i przekonania, że wybór, którego dokonaliśmy był uzasadniony. Logiczny. Błyskotka w moich rękach nie robi żadnej różnicy, prywatnie od progu powiedziałaś, że nie chcesz ze mną robić interesów, a na ploteczki Twój czas jest przecież zbyt wartościowy. Dyplomatycznie - nie powinno mnie tu być. Hah... - pokiwała z niedowierzaniem głową, podnosząc się i ostatni raz rozglądając po gabinecie Białej Smoczycy. – To było szaleństwo przychodzić tutaj, ja, szczur z kairskiej ulicy, właścicielka ledwie dwóch, trzech biznesów, w zestawieniu z Tobą, bilionerką i filantropką, graczką na światowym poziomie. Jak to jednak mówią za oceanem no risk no fun. – wypuściła lok i odłożyła kieliszek. Otworzyła neseser i sięgnęła po dodany do zestawu płócienny woreczek, dawną"portmonetkę", jeśli można byłoby użyć tej nazwy. Wrzuciła każdy z eksponatów do środka i zaciągnęła sznurek i ułożyła na stoliku zamiast walizki, którą zabrała z blatu wraz z podniesieniem się.

– To była wielka przyjemność, móc zobaczyć wnętrze Twojego gabinetu. Doskonała aranżacja wnętrz Elisabeth, harmonijna, pomagająca w koncentracji. I krew... prima sort. Bardzo delikatny bukiet. Dziewicza prawda? Wybacz, że zajęłam Twój czas, mam nadzieję, że ten skromny podarek Ci to zrekompensuje i przypasuje do posiadanej kolekcji.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Blondynka spoglądała na brunetkę z wyraźnymi iskierkami w oczach. Naprawdę ciężko było co chwilę nie chichotać. Biedna faktycznie gubiła się w tym co się wydarzyło przed chwilą w tym pomieszczeniu. Spokojnie jednak poczekała, aż ta zakończy pierwszą część swej wypowiedzi. Zaraz klasnęła w dłonie prostując się.
- Oh... Mogłaś od razu powiedzieć, iż nie do końca mnie rozumiesz. Jestem lingwistką. W którym języku wolisz?- te zdanie z ust starszej wampirzycy nie padło jednak po francusku, a po arabsku. - I fakt. Choć przyszłaś tutaj początkowo do mnie osobiście, na prywatną rozmowę, gdzie sama przyznałam iż nie potrzeba mówić do mnie Madame, to jednak przeszłaś później na dyplomatyczne sprawy cytując "Pewne zaniedbania, które z dyplomatycznego punktu widzenia, mogą być niewybaczalne. Jak bowiem można obdarzać się wzajem zaufaniem, jeśli się nie zna, nie dzieli pasji, nie spędza razem czasu, nie zna swoich myśli, marzeń, wartości... " - zacytowała dokładnie słowa Tahiry z początku ich spotkania, gdy rozpoczęła się rozmowa na temat wartości monet. - Na pewno pamiętasz całą swą wypowiedź z tego momentu. Wracając jednak do punktu wyjścia... - posłała kolejny, uroczy i rozbawiony uśmiech w stronę młodszej kobiety. - Chciałaś bez dyplomacji i polityki, sama na nią zeszłaś. Odwracanie kota ogonem na mnie nie działa Skarbie. Tak samo nie mam pojęcia skąd pomysł, iż nie wiem czym zajmuj się polityka, skoro przed chwilą powiedziałam, iż wiem z czym to się je. Żyję już ponad tysiąc dwieście lat i tyle samo zajmuje się handlem i biznesem, który idzie w z polityką w za pan brat. Przeplatają się, łączą, są zależne od siebie kreując kolejne ścieżki losu. W biznesie jak i w polityce trzeba patrzeć do przodu, przewidywać, wiedzieć kiedy pogrozić po koleżeńsku za kurtyną teatru. Obie te dziedziny wymagają szybkich i sprawnych reakcji, nie lubią błędów.  Nie jestem tylko księgową i dobrze o tym wiesz. By jednak obracać się czy wśród polityków, czy wśród biznesmenów nie wolno okazywać również słabości, zdradzać swojego zachwiania i niepewności. Nie objawiać strachu, zakłopotania, zaniemówienia ze zdziwienia bądź zaskoczenia. - Elisabeth cały czas mówiła w języku arabskim. Mówiła niezwykle płynnie, z odpowiednim akcentem. Gdyby nie to, iż jej wygląd sugerował na zupełnie inny kraj pochodzenia, to ze spokojem mogłaby się wtopić w tłum będąc odziana od stóp po czubek głowy w burkę. Oparła się ponownie dalej się uśmiechając.
- Właśnie z tych powodów chciałam, abyś wybrała po co właściwie przeszłaś. Jeszcze sporo musisz się nauczyć jak poruszać się pomiędzy większymi rybkami, aby nie zjadły cię na śniadanie. Choć mnie bawi cała ta sytuacja, to niejedna grubsza rybka twe słowa uznałaby za atak i próbę obrażenia rozmówcy. Ja jedynie daję ci teraz dobre rady moja droga. Poza tym... Nie wiem dlaczego uważasz iż uznałam, że nie chcę robić z tobą interesów, tak samo jak skąd przyszło ci do głowy iż mój czas jest zbyt cenny dla ciebie. Nigdzie z mej strony nie padło takie wyrażenie. Nawet czynami niczego takiego nie okazałam. Nawet przez myśl mi to nie przeszło. Jeśli faktycznie nie miałabym czasu ani ochoty, to bym wprost odmówiła spotkania. - odparła spokojnie na prawdę rozbawiona tym, jak dziwacznie została odebrana w sumie... Kij wie na jakiej podstawie. - I pozwól, że jeszcze co przypomnę. "Przyszłaś prywatnie więc odstaw politykę na bok i porozmawiaj ze mną jak człowiek z człowiekiem. Choć to zabawnie brzmi, ale to najlepsze określenie sytuacji."- Tym razem zacytowała własne słowa biorąc sakiewkę do rąk i oddając ją do rąk własnych Tahirze nie chcąc przyjąć owego podarku.
- Skoro wybrałaś politykę nie zwracaj się do mnie "Złociutka" Skarbie. Za podarek zaś podziękuję. Może jeszcze kiedyś uda nam się porozmawiać na ten temat. Niech jednak te monety przypominają ci o twym domu. Tobie sprawią na pewno więcej radości pod tym względem - powiedziała z uśmiechem. Nie miała już jednak zamiaru przetrzymywać kobiety skoro wolała opuścić jej gabinet.

[zt/2]
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach