SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Była roztrzęsiona, ale nawet pozytywnie zaskoczona jak sprawnie poszła im ewakuacja z balu. Trup spadł i nagle znowu wszyscy byli obok siebie, a Constanza jak taka Matka Kwoka prowadziła ich do wyjścia z siedziby Scalettich. Ida cały czas trzymała Ceri za rękę, jednocześnie w pewien sposób przeżywając, że Silvan został na miejscu. W końcu skąd mogli być pewni, że morderca tam nie czyhał na kolejną ofiarę? Wolałaby, żeby razem z Sahakiem zawinęli się razem z nimi i chociaż rozumiała dlaczego podjęli się małego śledztwa, to martwiła się i niecałkiem jej to odpowiadało.
W końcu trafili do zaparkowanego samochodu Maurice'a. Ida nawet zamrugała zaskoczona, bo jakoś dalej się nie mogła przyzwyczaić do tego jak kosmicznie bogaty był każdy dookoła niej. Oczywiście musiała przyznać, że auto było bardzo ładne, jednak istniał jeden problem, albowiem miało tylko cztery miejsca, a dookoła niego stała piątka wampirów.
Nie kłóciła się, kiedy przez bycie najniższą i najmniejszą została wytypowana do jazdy na kolanach, bo miała po prostu serdecznie dość tego balu i chciała się po prostu z niego wydostać. Relaksujące synth-mixy które wypiła pomagały jej powoli odzyskiwać rezon, chociaż dalej jej żołądek był związany w supeł, który zapewne rozwiąże się dopiero kiedy reszta ich gangu znajdzie się w mieszkaniu.
Droga do mieszkania była niezręczna, a przynajmniej dla niej. Po tym wszystkim co odwalili tego wieczora było jej szczególnie dziwnie być tak blisko Hoffmana. Dobrze, że nie wiedziała o podejrzeniach Cerise i Carol, bo wtedy na odwaliłaby coś głupiego. A tak, to po prostu oparła się o tapicerkę między dwoma miejscami z tyłu i dała się złapać chłopakowi, który ją asekurował. Unikała patrzenia na niego, naprawdę już nie miała siły na żadne bezcelowe kłótnie.
Do mieszkań dotarli stosunkowo szybko. Ida ruszyła przodem, tuż obok Renaty, czując obowiązek gospodarza. Wstukała kod do klatki i zawołała windę, po czym oparła się o ścianę. Zanim urządzenie zdążyło zjechać na dół, z klatki schodowej wyściubiła nos sąsiadka, która chyba czekała na ich powrót.
— Silvan mi nie uwierzy jak wróci i zobaczy ile osób się zgodziło. — Powiedziała na tyle enigmatycznie, żeby nie zabrzmiało jakoś super źle, ale na tyle sugestywnie, żeby dwie plotkary szykowały nowe grafiki ulotek do podrzucenia do ich skrzynki. Chwilę później władowali się do windy, wjechali na ostatnie piętro, gdzie Ida zatrzymała się na chwilę, zaciskając rękę na kluczach w płaszczu.
— Może chodźmy do mnie? — Bo chociaż wiedziała, że Silvan raczej nie miałby problemów, że weszli do niego, to wydawało jej się to niekomfortowe. Odkluczyła drzwi i weszła, jednocześnie zapalając światło. Na szczęście ostatnio posprzątała, więc większością bałaganu był kurz i brudne kubki. Zrzuciła z siebie płaszcz, ale nie ściągnęła butów, kierując się od razu do kuchni. W jasnym świetle można było zobaczyć resztki złotego olejku ze skóry Tahiry, brudzącego jej twarz.
— Kawy, herbaty, czekolady, krwi? — Zabawa w idealną panią domu pozwalała jej odsunąć myśli od tego co się zadziało tego wieczoru. Od tego gdzie w tej chwili byli Silvan z Tahirą i Sahakiem, oraz od tego co to morderstwo w ogóle dla nich oznaczało.