1.11 Christina&Tahira

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Listopad tego roku był suchy i ciepły. Zupełnie niezaskakująco, jeśli zważyć badania dotyczące klimatycznych zmian. Tahira nie zamierzała narzekać, nigdy nie lubiła po spacerach myć swoich księżyców grawitujących dookoła niej: Phobosa i Deimosa, olbrzymich owczarkowatych bydlaków, które zwykle towarzyszyły jej w wieczornych spacerach. Taka pogoda służyła też obrotom niewielkiej pizzeri przy Rue des Archives 75 - tuż obok kamienicy dwójki Darbinyanów, w której prowadzili swoje sklepy z duchowymi duperelami, w zależności od potrzeb klienteli. "Mezzomezzo" kusiła na wiele sposób; jak na starówkę, ceny były zaskakująco niskie, knajpeczka udawała włoskie klimaty (choć nieco nieudolnie, skoro nazywała się "Średniośrednio") i pachniała zachęcająco upieczonym ciastem w specjalnym piecu. Kucharz ostatnio się poprawił i ulica archiwów przestała śmierdzieć spalenizną i choć ogródek piwny został już ukryty, to delikatne ciepłe światło zapraszało do środka. Mile widziani byli wszyscy, choć akurat dla predatorów przemierzających paryskie stada, przeznaczone były akuratnie podziemia. Oni wiedzieli jak się tam dostać, chyba, że byli nowi w mieście. Wtedy mogło być trochę trudniej.

Z głośników sączyła się sennie włoska piosenka, wkoło gwar i śmiechy, chociaż lokal nie był wypełniony po brzegi, nowy gość nie musiał prosić o wskazanie ryżej kelnerki miejsca, bowiem prześwitywały wolne stoliczki, otoczone czerwonymi skórzanymi krzesłami.

Tahira tego wieczoru zajmowała stolik w kącie, ubrana w patchworkową kurtkę o stonowanych jesiennych kolorach pożółkłych liści i kart historii ociekającej sepią zapomnienia. Nogę niedbale miała podciągniętą, tak że but opierał się o siedzenie, ale nikt nie zwracał jej uwagi. Opierała o kolano przedramię wpatrując się w tomik arabskiej poezji, w zamyśleniu sącząc czerwony niczym krew drink zwany zresztą krwawą marry. Nie zakładała nic dzisiejszego wieczory, tylko relaks. Mimo wszystko leżała przed nią neonowa komórka, tak na zaś...



_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Christina Solvang

Christina Solvang
Liczba postów : 52
Nigdy nie miała problemów z nawiązywaniem znajomości, ani z poznawaniem nowych miast czy poruszaniem się po nich. Tym razem jednak wszystko wyglądało inaczej. Chociaż znała Paryż całkiem nieźle, nie miała tak naprawdę pojęcia, jak powinna się po nim poruszać. Nie teraz, gdy wiedziała, co tak naprawdę kryje się w mroku. Chociaż to właśnie w tym mieście została przemieniona, w ogóle nie miała na dobrą sprawę pojęcia, jak wygląda tu sytuacja pomiędzy nadnaturalnymi. I dlatego wolała pozostawać ostrożna. W końcu mogły tu panować zupełnie inne zasady niż te, które poznała u watahy w Oslo.
Miała jednak swoje źródła i zdolności, i jakoś zdołała dowiedzieć się, w których miejscach może pojawiać się bez obawy, że naruszy jakieś zasady. Pod tym względem opłaciła jej się dorywcza praca kelnerki. Zdołała wyłapać wtedy wiele pomocnych informacji, które, choć niepotwierdzone, stanowiły jakąś namiastkę wiedzy. To właśnie na nich polegała, poruszając się po mieście. I to właśnie polegając na tych zasłyszanych plotkach, wylądowała w jednej z pizzerii w III dzielnicy. Podobno było tu coś specjalnego dla nadprzyrodzonych. Podobno… Nie pozostawało jej nic innego, niż sprawdzenie ów pogłosek. W końcu musiała zbliżyć się do tej nadnaturalnej strony miasta. Wilkołak nie powinien zbyt długo żyć bez watahy. I choć w zasadzie pozostało jej jeszcze trochę czasu do zdziczenia, to jednak nie chciała ryzykować. Po raz pierwszy była zdana sama na siebie. Nie wiedziała, czego może się spodziewać po samej sobie.
W sumie to była nieco nadpobudliwa, gdy wstąpiła do pizzerii. Przewrażliwiona. Nawet jeśli starała się tu ukrywać. Nic jednak nie mogła poradzić na takie odruchy. Były one zbyt mocno zakorzenione w jej naturze; zarówno tej wilczej, jak i słowiańskiej. I właśnie z tego powodu, albo przez zbliżającą się pełnię, gdy jeden z gości potrącił ją ramieniem, z jej ust wydobyło się warczenie. Wyraźne, wilkołacze warczenie, nie jakieś piski, nad którym nie zdołała zapanować.
- Masz jakiś problem? - zapytała ów faceta przez zaciśnięte zęby, co brzmiało jak kolejne seria warknięć. Opanowała się jednak na tyle, że nie dodała na końcu wymownego ‘kutasiarzu’. To już był jakiś postęp!

@Tahira Darbinyan

_________________
“Even the strongest blizzards
start with a single snowflake.”

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Komórka na stole zawibrowała. Pozornie rzuciła tylko jedno spojrzenie, mimo zablokowanego ekranu dostrzegła powiadomienie kto dawał znać. Obróciła się w kierunku kuchni, szukając kogoś wtajemniczonego z obsługi. Układ był prosty, kamery wyglądały całkiem niewinnie, ale... cóż, działały na podczerwień. Niewiele osób o tym wiedziało, Tahira jednak jako osoba mająca małe dewiacje na temat kontrolowania własnej przestrzeni, lubiła wiedzieć. Zmrużyła oczy, z zewnątrz wyglądało to tak, jakby próbowała wzrokiem przyciągnąć kelnerkę, gdy tak na prawdę wystarczyło jej jedno skinięcie głową i umówiony znak dłonią. Wystarczyły dwa symbole. Wilkołak bez karty. Uśmiechnęła się, sięgając po komórkę, aby móc zweryfikować, z którym z gości zje dzisiaj kolacje.

– Ach mon amie, koniecznie musisz coś zjeść, głodna nie jesteś sobą. – podeszła do warczącej kobiety uśmiechnięta szeroko, zaabsorbowana od pierwszego wejrzenia jej aparycją. Oczywiście stare mądre przysłowia doradzały, by nie oceniać książki po okładce, a jednak nie sposób było nie poddać się fantazji na temat tego, jakiego koloru było futro ślicznotki o błękicie oczu ustępującej tylko mroźnemu porankowi. W czarnych studniach Tahiry błysnęła fascynacja, na moment tylko straciła rezon, by szybko podjąć dalej, aby rozzłoszczony gość nie zechciał ku niej skierować trud dźwiganych emocji. Ten warkot... jaki słodko rozwibrowany. – zdołała jeszcze pomyśleć, gdy przyszła jej świadomość, że mimowolnie przygryzła wargę.

– Jestem Tahira, właścicielka. Jestem przekonana, że to właśnie mnie szukałaś. Proszę, usiądź ze mną. Napijmy się, zjedzmy, porozmawiajmy o interesach. – wypaliła od razu, próbując wyłożyć wszystkie karty, jakie przychodziły jej do głowy, a które byłby adekwatną przynętą. W końcu przyszła do pizzeri, dawała się porwać instynktom... Choć odpowiednie mięso podawane było tylko na dole, szczęśliwie wampirzyca mogła sobie pozwolić na małe wyjątki od czasu do czasu. – Zapraszam. – wskazała miejsce przy swoim osamotnionym, wciśniętym w kąt stoliku.


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Christina Solvang

Christina Solvang
Liczba postów : 52
Rino zawsze jej powtarzał, że jest zbyt narwana. Że powinna najpierw myśleć, potem robić. Zawsze wysłuchiwała tych rad jednym uchem, nie traktując ich zbyt poważnie. A teraz wiele by oddała, by znów móc ślepo podążać za swoim mentorem, i znów móc słuchać jego rad. Była jednak zdana jedynie na siebie. I przez to była chyba jeszcze bardziej nerwowa niż zwykle. A to zakrawało już o jakiś rekord.
Nagłe pojawienie się przy niej kobiety zaskoczyło ją. Zamrugała zaskoczona, a warkot zamarł jej w gardle. Od nieznajomej emanowała jakaś niezwykła energia. Taka, która uruchomiła jej ciekawość. Nie miała całkowitej pewności, bo nie spotkała w swoim życiu zbyt wielu wampirów, ale odnosiła wrażenie, że właśnie ma do czynienia z jednym z nich. Ciekawość chyba zwyciężyła nad czającą się w jej podświadomości irytacją, bo zupełnie zapomniała, że była przecież wściekła na gościa, który trącił ją ramieniem.
- Właściwie… nie jestem głodna - powiedziała po chwili, mierząc kobietę wzrokiem. Przecież nie przyszła tu jeść, tylko zdobyć jakieś informacje. Jakiekolwiek. Oby tylko choć trochę lepiej poznać życie paryskich nadnaturalnych. Może właśnie pojawiła się ku temu okazja…?
- W sumie to nie wiem, kogo szukam. Słyszałam tylko, że jest to miejsce otwarte dla takich jak ja - powiedziała, siadając przy wskazanym stoliku. Nie lubiła takich sytuacji. Nie lubiła być skazana na łaskę czy niełaskę innych. Ale chwilowo chyba nie miała innego wyjścia. - Jestem Christina. Nowa w mieście. I szukam… wskazówek i odpowiedzi - powiedziała po chwili, nadal mierząc wzrokiem kobietę. Nie wiedziała, czy otrzyma ów odpowiedzi. W końcu rozmawiała z wampirem. Nie wiedziała, jak wyglądają tu stosunki wilkołaków z wampirami. Miała nadzieję, że dobrze. I że nie skończy jako przekąska dla pijawek.

@Tahira Darbinyan

_________________
“Even the strongest blizzards
start with a single snowflake.”

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Z Tahirą problem był taki, że jej aura nie była tak łatwa do odczytania jak u tradycyjnych pijawek. Błogosławieństwo od Lokiego, mistrzostwo kamuflażu, czy może ot zwyczajna modyfikacja wirusa sprawiały, że biło od niej naturalne ciepło, serduszko pukało w normalnym tempie, nawet czasem w dobrym świetle było widać jak się rumieni. Ciężkie perfumy aż gryzły we wrażliwy nos, kadzidło tańczyło z cedrowym drzewem, podbite pieprzem, cytrusami i słodyczą irysa, splatały się i mieszały w rozpoznaniu. A jednak kobieta w przygaszonej, ale wciąż barwnej odzieży podeszła prędko, z drugiego końca sali, nie zlękła się garłowego pomruku, ani lśniących morderczym wzrokiem lodowatych oczu. Wręcz przeciwnie, jej twarz iskrzyła fascynacją.

– Niewątpliwe, trafiłaś w dobre miejsce. Chodź, jeśli nie jedzenie, to drink. Na koszt firmy. – podeszły do zajmowanego przez kobietę wcześniej stolika, ale tylko po to, by Tahira zgarnęła swoje zabawki i ruszyła dalej, korytarzem prowadzącym do toalet. – Jeśli chcemy mówić tak bezpośrednio, dajmy sobie przestrzeń na to. Nie masz karty, ale to nie problem, na dole zrobimy specjalną dla Ciebie, żebyś przy kolejnych odwiedzinach wiedziała od razu co robić i gdzie iść. – korzystając z pustego korytarza powoliła sobie na kilka słów wyjaśnień, wyciągając jednocześnie z kieszeni pustą kartę magnetyczną, jak klucz hotelowy gotową by otworzyć właściwe drzwi, znane tylko właścicielowi. Będąc przy drzwiach do toalet dla gości restauracji, odbiła w lewo do trzeciej dla osób z niepełnosprawnością z napisem "nieczynne". Po przyłożeniu pod klamką klucza chwilę odczekała, gdy coś w zamku kliknęło i już mogły wejść obie do środka. O dziwo, rzeczywiście była tam toaleta, dopiero pchnięcie właściwej płytki, gdy drzwi już się zatrzasnęły, ukazywało przejście do windy wyściełanej czerwienią*.
Tahira zajęła w niej miejsce, czekając czy nieznajoma się zdecyduje.
– Na dole odpowiem Ci na każde pytanie wilczyco. Kto wie, może nawet dzisiaj gościmy kilku Twoich pobratymców, będę mogła od razu Cię zapoznać z kim trzeba. – teraz gdy drzwi były zamknięte, była trochę jak Morfeusz z Matrixa. Christina mogła pojechać z nią w dół, by wejść łagodnie w nowy dla siebie świat paryskiej society nieśmiertelnych, albo po prostu odwrócić się i wyjść. Wybór należał do niej.


*)Ktoś ewidentnie naoglądał się tu za dużo filmów.


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Christina Solvang

Christina Solvang
Liczba postów : 52
Nie spodziewała się, że tak szybko zatęskni za Oslo. A tak było. Może i nie było tam zbyt wielu rozrywek, miasto było zdecydowanie mniejsze, a jej znana twarz zaczynała stawać się problematyczna, ale było tam zdecydowanie prościej, jeśli chodziło o te nadnaturalne oblicze świata. Tam była członkiem watahy, nie musiała obawiać się zdziczenia, ani nie przejmowała się tym, że jeśli powie coś nie tak, lub pojawi się w nieodpowiednim miejscu, stanie się przekąską dla wampirów. Tutaj wszystko było trudniejsze i o wiele bardziej skomplikowane. Ale cóż, poddawanie się nie było w jej stylu. Skoro już tu była, to musiała sobie poradzić. Nie mogła po raz kolejny rzucić wszystkiego i wrócić do Oslo tylko dlatego, że tak było wygodniej.
- W sumie czemu nie. Drink brzmi dobrze - odpowiedziała po chwili, nie do końca pewna, czy dobrze zrobiła przystając na propozycję. Ale co innego jej pozostawało? Szwendając się po mieście nie zdobyła zbyt wielu odpowiedzi, więc najwidoczniej musiała zmienić taktykę. Ruszyła więc za nieznajomą, dając się poprowadzić w… bliżej nieokreślone miejsce. - Kartę? Hmm… Byłabym… wdzięczna - powiedziała, chociaż nie do końca wiedziała, o co w ogóle z ów kartą chodziło. Wszystko tutaj było tak… skomplikowane. Choć wilkiem była już ponad trzy lata, nagle poczuła się jak kompletny świeżak. Ów wrażenie spotęgowało się, gdy podążała za kobietą. Tajemnicze przejścia, ukryte windy. Poczuła się trochę jak bohaterka jakiegoś filmu sensacyjnego czy kryminalnego. Zaś sam kolor windy… Zupełnie, jakby miała zabrać je do piekła. I chociaż niektórzy pewnie zastanowiliby się poważnie nad wszystkim jeszcze raz, to Christina, kierując się zasadą “do odważnych świat należy”, po prostu weszła za kobietą do windy.
- Super. Byłabym bardzo wdzięczna, gdybym mogła poznać inne wilki. I mów mi Kryśka - powiedziała, stając obok Tahiry. Nie lubiła być nazywana wilkiem, bo za bardzo przypominało to o jej zwierzęcej naturze i konieczności jedzenia mięsa. Ale tego już nie dodała. Zamiast tego uśmiechnęła się do kobiety, spychając w podświadomość obawy dotyczące tego, z czym też przyjdzie jej się zmierzyć na dole.

@Tahira Darbinyan

_________________
“Even the strongest blizzards
start with a single snowflake.”

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Ja całkiem nieźle reaguje na Taśka, ale chyba wolę po prostu Tahira. – przyznała otwarcie, ciesząc się, że wilkołaczyca zdecydowała się zaryzykować. To nie było ukryte w lesie tajne mieszkanie Tahiry, w którym droga na dół oznaczała zazwyczaj drogę w jedną stronę. Wampirzyca nie uznawała familiantów, nie mając zaufania do ludzi za grosz, ale lubiła mieć swoich ludzi, trzymanych w przyjemnych pokoikach jak zwierzątka, z którymi czasem się widywała, rozmawiała, czasem z nich piła, ale ogólnie był to raczej wyrok z dożywociem. Zazwyczaj.

Poczekała aż Kryśka wejdzie do windy, mieląc na języku i w głowie obco brzmiące imię, po czym przyłożyła kartę ponownie do czytnika. Zabłysło oczko kamery, która gwarantowała, że nikt spoza listy, kto po prostu ukradł kartę i wiedział jak dotrzeć do windy, nie pojedzie nią dalej. To znaczy pojedzie, ale w mniej przyjemne okoliczności. Wyszczerzyła zęby w kierunku obsługi, po czym dookoła zabrzmiała przyjemna windowa muzyczka, a właścicielka tego miejsca podjęła dalej:
– Nie zapraszamy tu ludzi, nawet familiantów. Jeżeli znajdziesz nieśmiertelnego, który nigdy tu nie był wprowadzony przeze mnie... cóż, takie mamy zasady, żeby jednak wszyscy z gości mieli karty. Rozumiesz, móc mówić swobodnie w pizzerii, to warte jest kilku społecznych niewygód. – opowiadała swobodnie, a już po chwili zatrzymały się i drzwi otworzyły się na przyjemne podziemne miejsce klubowe. Gwar rozmów unosił się nad ich głowami, co jakiś czas wybuchały śmiechy. Czujne ucho wychwyciło kilka zdań, próżnych do znalezienia na górze - opowieści o polowaniach, dostawców krwi, ewentualnych najnowszych rozwiązań zabezpieczzających przed UV. Z kuchni dochodziły przyjemne zapachy smażenia i pieczenia, kelnerki roznosiły szklanki wyglądajace jak drinki oparte o bardzo gęsty sok malinowy. Cóż...

– Chodź usiadźmy i porozmawiajmy. Od dawna jesteś w Paryżu? – podjęła Tahira, wskazując jednocześnie stolik na uboczu, w kąciku, z wyraźnie napisanym "zarezerwowane" na czarnej tabliczce.


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Christina Solvang

Christina Solvang
Liczba postów : 52
- Okay, Tahira. Fajne imię. Chyba też nie jesteś stąd? - zapytała, bo ów imię nie brzmiało jej francusko. Z drugiej strony - imiona lubiły wędrować. Przekonała się o tym nieźle, gdy jeszcze podróżowała po świecie jako modelka. Nawet jej pierwotne imię nie brzmiało norwesko, choć spędziła tam sporą część swojego życia.
- Ale możesz mi mówić Christina. Polska wersja bywa dla niektórych trudna w wymowie - dodała po chwili. W końcu ta forma jej imienia była zdecydowanie prostsza i popularniejsza od polskiej Krystyny czy Kryśki.
Gdy Tahira zajmowała się całą tą procedurą uruchamiania windy, blondynka po prostu rozejrzała się po wnętrzu tej… ciasnej klatki. Miała nadzieję, że podróż nie potrwa zbyt długo, bo przebywanie w tak ograniczonej przestrzeni tylko wzmacniało jej zdenerwowanie. Klaustrofobia u tak nerwowego i narwanego wilkołaka nie była niczym dobrym, zwłaszcza takich chwilach.
- Tak, zapewne macie rację. Po prostu… nie jestem przyzwyczajona do takich… mechanizmów - powiedziała. W Oslo naprawdę wszystko było prostsze. A potem skupiła się na tym, co kryło się za drzwiami windy. Pozornie zwykły lokal. Ale jej wyostrzone zmysły wyczuły swoje. Nadnaturalni. I to całkiem sporo. I choć woń surowego mięsa obrzydzała ją, to jednak ciekawość była silniejsza. Dlatego ruszyła za Tahirą wgłąb pomieszczenia.
- Od kilku tygodni. Choć byłam tu już kiedyś. To tutaj zostałam… ugryziona - odpowiedziała, tłumiąc wark wściekłości, która powróciła do niej na wspomnienie tego wydarzenia. Nadal miała ochotę strzelić w pysk swojego stwórcę. Albo i sponiewierać go jakoś bardziej.

@Tahira Darbinyan

_________________
“Even the strongest blizzards
start with a single snowflake.”

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Ach no właśnie surowizny było tu bardzo niewiele — trochę na przekór potrzebom wilkołaczej regeneracji, nawet podziemne Mezzo stanowiło bardziej restaurację aniżeli miejsce w którym moznaby zasmakować surowej ludziny. Szczególnie, jeśli w karcie dominowała pizza i ewentualnie kiepsko wysmażone steki dla "potrzebujących".

– Och... – warkot, krewkość emocji, ukazała wprawnemu oku mentalistki wszystko to co kryło się za pozornie neutralną informacją. Nie trzeba było być specjalistą by widzieć co jej gość myśli na temat swojego obecnego stanu. Zasiadły przy stoliczku i otrzymały od kelnerki karty. Śliczna dziewuszka, o woni ewidentnie wilkołaczej, przez moment z zaciekawieniem patrzyła się na Christine, ale nie na tyle, by gość poczuł się niekomfortowo. I znów - same pizze i alkohol, ewentualna karta drinków, niektóre nosily znamię gwiazdeczki, czyli napitku doprawionego krwią. Z drugiej strony zaś steki. Tahira już się poddała i wszystkie w domyśle nie miały być medium, ale rare. Co zrobić, takie zapotrzebowanie rynku.

– Rozumiem. To podróż nostalgiczna, czy szukasz sobie miejsca, by zaczepić się na stałe? – dopytywała dalej. Nie na darmo była w pewnych kręgach nazywana hyclem. Cóż, bezalfowe wilkołaki prędzej czy później stanowiły zagrożenie dla nich wszystkich. Mezzo pomagało swoją aurą w odwracaniu tego stanu.

@Christina Solvang

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Christina Solvang

Christina Solvang
Liczba postów : 52
Surowego mięsa mogło być tam niewiele, ale Kryśka chyba po prostu była już na nie wyczulona. Nigdy za nim nie przepadała i bez żalu wyrzuciła je ze swojej diety, gdy była jeszcze małolatą. A teraz była zmuszona do jedzenia mięsa, i to ludzkiego. Nawet, jeśli nie musiało być ono surowe... Nienawidziła tego i wyczuwała je już z daleka, automatycznie krzywiąc się z niesmakiem. A jeszcze bardziej nienawidziła tego, że za jakiś czas zapragnie tego paskudztwa jak niczego innego.
Cóż, Christina wcale się ze swoją niechęcią do swojego stwórcy nie kryła. Ugryzł ją wbrew jej woli, wrzucając ją brutalnie w cały ten nadnaturalny świat. Nawet to, że oboje byli nie tylko pijani, ale i porobieni mocniejszym towarem, nie było według niej wytłumaczeniem. Zniszczył jej tym życie.
Wzięła kartę i przejrzała ją szybko, zupełnie nie przejmując się tym, że kelnerka jej się przygląda. W końcu przez kilka lat pracowała jako modelka, więc była przyzwyczajona do tego, że ludzie na nią patrzą. Nauczyła się ignorować spojrzenia, nawet nieprzychylne. Po namyśle wybrała jakiegoś zwykłego drinka i odłożyła kartę.
- Planuję tu zostać na dłużej i zacząć tu życie na nowo, że tak powiem. I tak, szukam też watahy. Wiem, że wilkołak bez stada dziczeje - powiedziała, kiwając głową. Rino ją przed tym przestrzegał. A sama Kryśka wolała nie ryzykować. I tak bywała zbyt nerwowa. - Powiesz mi, gdzie mogę rozejrzeć się za jakąś watahą? - zapytała, spoglądając na Tahirę.

@Tahira Darbinyan

_________________
“Even the strongest blizzards
start with a single snowflake.”

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Tak, to prawda. – potwierdziła Tahira, która jak na wampirzycę wiedziała zdecydowanie więcej o wilkołakach niż powinna. Prawda była taka, że Tahira wiedziała o wilkołakach więcej niż niekiedy sami zainteresowani. Rozparła się wygodniej na miękkim fotelu, zamawiając dla siebie - a jakże! - pizze. Zapowiadała się bardzo przyjemna noc.
– Jest wiele opcji, ale jeśli mnie miałabyś pytać, polecałabym zainteresować się trzema rodami, które trzymają to wszystko w swojej wilkołaczej garści. W końcu, jeśli mierzyć to wysoko, a jak kraść... – urwała, pewna, że Christine zna tę sentencję dobrze. W normalnych okolicznościach pewnie od razu dzwoniłaby po Eleonorę, ta niestety... cóż, szykowała się z resztą watahy do zmiany otoczenia. – W ogóle... znasz podział Paryża na rewiry, prawda? – zapytała nieoczekiwanie, jakby usadzając tę informację jako priorytetową. W końcu Temple było neutralne, ale ileż razy przyjezdnych wiecznych spotykało się nie w tym miejscu co powinno?

@Christina Solvang

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Christina Solvang

Christina Solvang
Liczba postów : 52
Kryśka zdawała sobie sprawę z tego, że wie naprawdę niewiele o tym wszystkim, co się kryło w świecie nadnaturalnych. Była wilkołakiem dopiero trzy lata. Niby trzy lata to wcale nie tak mało, ale jednak w porównaniu do wieku większości wampirów czy wilkołaków, było to naprawdę niewiele. Do tego dochodziło to, że w Oslo społeczność nadnaturalnych była o wiele mniejsza, a ona te lata spędziła głównie na nauce samokontroli… Śmiało można było stwierdzić, że jest całkiem nowa w tym mrocznym świecie. W świecie, w którym znalazła się wbrew własnej woli.
- W sumie słyszałam coś o rodach, ale nie wiem, gdzie ich szukać. Ani jak się z nimi kontaktować. I czego unikać, by się im nie narazić - powiedziała, krzywiąc się lekko. Źle się z tym wszystkim czuła. Na ogół najpierw coś robiła, potem myślała. Teraz musiała być, o zgrozo!, ostrożna. Nie podobało jej się to ani trochę. Nie zdążyła się jeszcze wyszaleć i brakowało jej tego.
- Cóż… Słyszałam coś o nim. Wiem, które dzielnice są… neutralne? Ale nie wiem jak to jest z innymi. Niektórzy nie są zbyt wylewni wobec obcych - dodała wzruszając ramionami. Raczej nic nie mogła na to poradzić, że nie wszyscy chętnie dzielili się informacjami. Do tego dochodził fakt, że nie była miejscowa, i Paryż znała tak mniej-więcej. Póki co chyba jednak nie narozrabiała za bardzo, więc była zadowolona. Jak na jej zdolności to było naprawdę spore osiągnięcie.

@Tahira Darbinyan

_________________
“Even the strongest blizzards
start with a single snowflake.”

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Oh Em Dżi, to jest tak kurewsko głupie. Wiesz, wkurwia mnie że nieznajomość prawa nie zwalnia Cię z jego przestrzegania, ale gdzie kto ma rewiry to... – jej oczy zakręciły pełnego młynka, pospiesznie sięgnęła po telefon. – Możesz dać do siebie kontakt? Prześlę Ci mapkę. Mam nadzieję, że masz szyfrowane łącze? Ogólnie fioletowe to wilcze, tu w Temple jesteś na nautralu. Zasadniczo lepiej nie polować na terenie Paryża, ale swoich znajdziesz we fiolecie. – wysłała jej plik, jeśli tylko Christine decydowała się udostępnić swoje dane - jakiekolwiek, czy to numer telefonu, czy jakikolwiek inny komunikator. Tahira miała rózne fake'owe konta do tego typu rozmów, a sam aparat... odpowiednio przygotowany. Sama nie znała się na tym za bardzo, ale szczęśliwie dobry kontakt z Draculami gwarantował cyberbezpieczeństwo.

– Jeśli chcesz mogę umówić Cię na spotkania z ich przedstawicielami. Jakbym miała opisać Ci ich najprościej... Lokalny francuski ród, Manteau'blanc, celuje w sztukę. Są bardzo eleganccy, ale też świetnie, podobnie jak my, wampirzy Scaletti mieszają się w tłum mogąc zarządzać swoją temperaturą. Objazannost to raczej wataha najemników, świetnie dogadują się ze zwierzętami, kojarzą mi się bardzo z rosyjską mafią, z resztą chyba z nimi są w stałej współpracy. No i Wijsheidowie, mistrzowie opanowania. Ich alfa, jest true alfą. Oni są z półwyspu skandynawskiego, jeśli mnie pamięć nie myli. – referowała jej zgrabnie, tonem swobodnego plotkowania nad pizzą.

@Christina Solvang

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Christina Solvang

Christina Solvang
Liczba postów : 52
- Prawo ogółem jest do dupy - podsumowała Kryśka, nie zagłębiając się w szczegóły o tym, że teraz rozmawiały o prawie długowiecznych. Ona miała właściwie na myśli każde prawo, bo z tym normalnym też miała nie raz problemy. A raczej to ci strzegący tego prawa mieli jakiś problem do niej i jej zachowania. Byli zbyt przewrażliwieni. - Jasne, zaraz dam ci numer. I polowania… to nie moja bajka. Nie zamierzam polować ani w mieście, ani na przedmieściach - powiedziała krzywiąc się lekko, i wygrzebując z kieszeni telefon. Taka mapa była jej zdecydowanie potrzebna. Ale nie po to by wiedzieć, gdzie może polować. Raczej po to, by przypadkiem nie wleźć na minę w postaci wampirzych terenów.
Gdy dostała plik rzuciła na niego okiem, zapamiętując najważniejsze - fiolet oznaczał swoich. Szczegółowe zapoznanie się z mapką odłożyła na później. Miała na to czas.
- Nie, może nie tak szybko z tymi spotkaniami. Chyba wolałabym najpierw lepiej poznać miasto i sama wyczuć te watahy - powiedziała powoli, nie bardzo wiedząc, jak ująć w słowa swoje myśli. Do tej pory miała do czynienia tylko z jedną watahą. Nie wiedziała, czego może się spodziewać po tutejszych wilkach i ich przywódcach. Spotkanie od razu z konkretnym przedstawicielem wydawało jej się pokrewne z wejściem na minę. Jak przymusowa rekrutacja. Skoro już wiedziała, gdzie może spotkać wilki, to chyba mogła spróbować jakoś dyskretnie się tam rozejrzeć. - True alfa to chyba coś potężnego, nie? Wcześniej prawie o tym nie słyszałam - dodała, strzygąc lekko uszami, gdy wychwyciła jakiś dziwny dźwięk. Jeszcze tylu rzeczy musiała się dowiedzieć…

@Tahira Darbinyan

_________________
“Even the strongest blizzards
start with a single snowflake.”

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Pokiwała głową ze zrozumieniem. Co prawda od momentu, gdy zgarnął ją z ulicy Nocny Wędrowiec zawsze przynależała do kogoś i ciężko było jej wyobrazić sobie stan gamm, które były niczyje. Szczególnie, że ich klątwa pchała do życia stadnego. Wampirom było zdecydowanie prościej.

– Teraz gdy będziesz mieć swoją kartę tutaj, z powodzeniem możesz porozmawiać z kim niżej w hierarchii o tym jak wygląda życie poszczególnej watahy. Są też mniejsze stada, orbitujące dookoła wielkiej polityki. Cyganie, gangi motocyklowe i kilka innych... Żyją sami dla siebie, bez konieczności ratowania Paryża od wielkich zagrożeń. – wymieniała, nie komentując niechęci do polowań. Wiedziała, że częśc wilkołaków nie lubuje się w łowach, ale też nie wiadomo czy zwyczajnie Christine nie wolała mięsa spoza terenów miejskich. Inne powietrze robiło swoje, codzienny ruch dawał lepsze ukrwienie mieszkańcom wsi.

– Och, no to szef wszystkich szefów. Lider na szczycie wilkołaczej hierarchi. – z zamyśleniem przyjrzała się kobiecie, jakby się przez moment wahała, ale po chwili padło jednak to pytanie: – Wybacz, jeśli będzie to zbyt impertynenckie z mojej strony ale... Twój stwórca Ci o tym nie powiedział? To dość powszechna wiedza...– twarz Tahiry wyrażała troskę, za każdym żywotem porzuconego skrywała się jakaś opowieść, historia straty lub nieporozumienia. Nie oczekiwała, że dziewczyna miałaby się otworzyć na pierwszym spotkaniu, zwłaszcza, że widziała jej temperament. Chciała jednak ze wszech miar pokazać, że jej zależy.

@Christina Solvang

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach