Liczba postów : 1257
Wieczór zapowiadał się spokojnie i bez większych komplikacji. Słońce położyło się spać, a dzięki uprzejmości ludzi i wprowadzonej przed wiekiem zmianie czasu, mogła delektować się życiem zewnętrznym już od 17. Sklep, tak czy inaczej otwierała o 21, więc z wielką przyjemnością po rześkim jesiennym spacerze powróciła na Rue des Archives, by otworzyć podwoje swojego ezoterycznego sklepu "Profanum". Przyszła akurat świeża dostawa ziołowych herbatek i kamieni szlachetnych od wszystkiego, trzeba było, chociaż część porozstawiać w gabloty, choć... trzeba było przyznać, że w tym Tahira nigdy nie była mocna. Zbyt łatwo traciła zainteresowanie porządkami, a zielone ściany z obdrapanym tynkiem sprawiały raczej, że czuła się zwyczajnie komfortowo i na swoim. Odlazły parkiet? Pajęczyny? Totalnie niepasująca dość świeża półeczka z mazidłami spa o nowocześniejszych etykietach? Nieistotne. Sklep miał w sobie chaos, tak samo, jak wnętrze Tahiry i to jej odpowiadało.
Od progu przywitały ją dwa rosłe psy, większe od wilków owczary, jeden biały, a drugi czarny. Pomiziała je za uchem, niepomna tego, że na przydużym wełnianym płaszczu zostanie tona sierści. Powinna zamówić im fryzjera, albo samem powalczyć ze szczotką, ale coś ostatnio nie było czasu... Westchnęła ciężko. Choć miała mało czasu na sprzedaż detaliczną, a w głowie ostatnimi czasu kwitły szersze horyzonty, to mimo wszystko nie chciała rezygnować z tych kilku godzin w sklepie. Zbyt wiele wspomnień. Czy na starość stawała się coraz bardziej sentymentalna? Co gdyby przyszło jej opuścić Paryż? Przecież nie zabierze wszystkiego... Na tych rozmyślaniach, krzątającą się pośród kartonów, gablot i kolumien przyłapała ją wchodząca do środka dziewczyna o ciemnej karnacji.
– W czym mogę pomóc? – zapytała Tahira zdejmując płaszcz i zapalając kadzidełka na uwalonym popiołem stojaczku.
_________________
Od progu przywitały ją dwa rosłe psy, większe od wilków owczary, jeden biały, a drugi czarny. Pomiziała je za uchem, niepomna tego, że na przydużym wełnianym płaszczu zostanie tona sierści. Powinna zamówić im fryzjera, albo samem powalczyć ze szczotką, ale coś ostatnio nie było czasu... Westchnęła ciężko. Choć miała mało czasu na sprzedaż detaliczną, a w głowie ostatnimi czasu kwitły szersze horyzonty, to mimo wszystko nie chciała rezygnować z tych kilku godzin w sklepie. Zbyt wiele wspomnień. Czy na starość stawała się coraz bardziej sentymentalna? Co gdyby przyszło jej opuścić Paryż? Przecież nie zabierze wszystkiego... Na tych rozmyślaniach, krzątającą się pośród kartonów, gablot i kolumien przyłapała ją wchodząca do środka dziewczyna o ciemnej karnacji.
– W czym mogę pomóc? – zapytała Tahira zdejmując płaszcz i zapalając kadzidełka na uwalonym popiołem stojaczku.
_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!