4.11 The Judgement

2 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
First topic message reminder :

Zakłady miały to do siebie, że było w nich wiele smakowitych kąsków. Rywalizacja, ekscytacja, ta szczypta niepewności, a potem jedno z dwóch rozwiązań – wygrana lub przegrana, nagroda lub kara. Czasem lepsza i godna wspominania była rozgrywka, w tym konkretnym przypadku jednak do kart historii zapisała się druga część, będąca spłaceniem przegranej. Ledwie słońce ułożyło się do snu, już Tahira w swojej nowej czerwonej Tesli 3 zawitała pod próg kamienica dra Zimmermanna. Nie zamierzała wypominać mu sromotnej klęski, a jednak na jedną noc wiekowy wampir wpadł w ręce szlajającej się zwykle z wilkołakami pijawki. “Strzałka” z ubiegłego wieku puszczona, sms również, teraz dłonie kierowcy z dziką satysfakcją przynagliły naukowca do opuszczenia swojej nory, na rzecz podróży w ezoteryczne nieznane. Oto miało się dokonać — po kilku dekadach namawiania Silvan miał życzliwiej spojrzeć na karty. Dwustuletnie drobne ciało rozsadzała ekscytacja. Jakie zada pytanie? Czy będzie skory do rozmowy, da rozchylić płatki swojej przeklętej duszy, czy może skwituje całość dziadkowym uśmiechem, wkładając wszystko między bajki? Chciała odpowiedź poznać natychmiast, cierpliwość nie była jej mocną stroną, zwłaszcza jeśli chodziło o takie zaplanowane kwestie. Tydzień cały musiała czekać na tę noc! Skandal!


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Z głośników, trochę jak na zawołanie zaczęły sączyć się zdecydowanie szybsze nuty. Tahira szczęśliwie nie wsłuchiwała się zupełnie w słowa, chcąc umknąć jak płomień, o którym wspominała, dotknąć jak najwięcej gałęzi, zatańczyć na suchym listowiu... Kręcąc biodrami w tanecznym pulsie (bo nie zapominajmy o epizodzie, w którym dla przeżycia udawała zawodową tancerkę) dotarła do lodówki, okręciła się przy niej na swoich bosych stopach i na oślep wyciągnęła jabłuszko dla swojego gościa, wsysając się już w woreczek wskazany przez Silvana.

– Mm... Tej Ci nie dam... o wszyscy azteccy bogowie o nazwach tak długich, że z całą pewnością niewartych zapamiętania... To Whisky? Powiedz, że trafiłam? Jeszcze na wiśniowej beczce mmm... czuje, na czym się wzorowałeś i wiedz, że jest to dobre. – pomyślała o tym, że i jabłka był idealnym kształtem. Ktoś zawsze mógł być wężem, ktoś mógł być i Ewą, kto inny Adamem. Układy zmieniały się jak w kalejdoskopie. Choć wewnątrz chlupotał płynny spokój, przyjemne odrętiwenie wzmagające tylko działania syntmixu, to jednak Tahira nie zamierzała mu ofiarować pokoju. Wciąż siorbiąc przez przebity woreczek z próbką, objęła go i jak rasowa fordanserka, wprawiła ich ciała w ruch, nie pozwalając muzyce stracić nad nimi władania.

– Kiedy Ty biedaku porobisz notatki... – zapytała ze zmartwioną miną nieoczekiwanie zadzierając głowę ku miękkim oczom przyjaciela. – I nie mów że karty są głupie, one są bardzo złośliwe, to prawda, ale nigdy głupie... Dobra sama tak czasem mówię ale wiesz co mam na myśli prawda? To że żadna nie ma na sobie obrazka z kitlem i próbówkami, to nie oznacza, że są głupie. – dąsała się i droczyła jednocześnie, a bez szklanki kompletnie nie zauważała pochłanianych przez siebie ilości. Trochę wyciekło przez przerwany plastik brudząc tak dłoń, jak i podłogę, depcząc po tym roznosili czerwień ich dzisiejszego występku dalej. Jakoś jednak Tahirze nie było po drodze zwracać na to uwagi, gdy uśmiech, w który była zapatrzona, gasił w niej wojnę, uciszał wszystkie demony, jakie zwykle szargały jej martwą duszą.

@Silvan Zimmerman


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Humor już miał naprawdę dobry, a gdy Tahira zaczęła chwalić jego produkt i to jeszcze bezbłędnie określając na czym się wzorował, nastrój z dobrego od razu zmienił się w wybitny. 
- Tak. Dokładnie tak - skinął radośnie głową i wgryzł się w podane przez nią jabłko na chwile przymykając oczy. - Wiesz co? My to chyba jednak jesteśmy genialni, że na to wpadliśmy - zaśmiał się z tego co powiedział i dał jej się poprowadzić do dalszego tańca. 
Spojrzał na nią zdziwiony. Ah no tak. Notatki. Miał robić notatki.
- Porobię kiedy indziej - odpowiedział, nieporadnie próbując obrócić ją w tańcu. - Ale to nic, bo gdybym je robił teraz to nie mógłbym z tobą tańczyć. - A jemu naprawdę dobrze się z nią tańczyło. Naprawdę dobrze. A przecież zazwyczaj nie przepadał za tańcem. - Dobrze. Nie będę, ale to jakie w takim razie proponujesz dla nich określenie? Bo wybacz, ale nie przekonasz mnie, że one działają. Nie ma mowy - patrzył się na nią przez chwilę, intensywnie o czymś myśląc, zanim ponownie się odezwał. - Pewnie w takim razie zawiodłaś się dzisiejsza nocą. - dodał nieco zakłopotany. 
Jabłko działało na niego przyjemnie odprężająco, co jednocześnie sprawiło, że czuł się jeszcze lepiej, ale i to, że jego ochota na taniec powoli się kończyła. Dlatego w pewnym momencie postanowił opaść na kanapę, ciągnąć ją za rękę, by zrobiła to samo, po czym delikatnie oparł głowę o jej ramię.
- Posiedźmy chwilę - mruknął, przymykając oczy w poczuciu przyjemnego rozluźnienia. I pomyśleć, że na poczatku nie chciał brać jabłka. Bez sensu. - Albo nie bo jeszcze zasnę. Zróbmy coś co mnie rozbudzi, tylko może nie tańczmy już.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
To były przyjemne chwile, kiedy wampir zapominał o wielu rzeczach. Na przykład o tym, że pracował przez pewien czas jako zawodowa tancerka, albo i też fordanserka. Zawadowska precyzja uciekała gdzieś w oparach syntmixu, krążącego w żyłach narkotyku i... jego zapachu, który z każdym krokiem, każdym obrotem uderzał jej coraz bardziej do głowy. Delikatne kwietne tony, jak łagodność w lekko zażenowanym, niepewnym uśmiechu, stapiały się ze słodyczą piżma i dotykającym ją do cna cedrem opatulonym leśnym poszyciem, natury, która dla odmiany nie kąsa, a daje wytchnienie zmysłom. Miękła w jego objęciach bezmyślnie, bez presji i paniki wynikającej z zachwiania układu, dotąd przecież opartego głównie na biznesie. Oczywiście, Tahira – jak przystało na szczura Scaletti – prowadziła wiele różnych biznesów i biznesików, czasem ze swoimi kontrahentami umilając sobie czas seksem czasem nie. Silvan jednak był absolutnie poza tą kategorią. Był inny, a teraz był tak onieśmielająco blisko. Jak przez mgłę, kobieta zdołała zadać sobie pytanie, kiedy ostatnim razem czuła się onieśmielona i było to Bardzo Dawno Temu, w poprzednim życiu, jeszcze przed etapem paryskim. Tak dziwnie, tak niecodziennie. Jak w ogóle mógł sądzić, że jest zawiedziona? Nie czuła zmęczenia, płynęła z falą, która rozlała się kielichem przyniesionym przez odwróconego anioła. Nagłe pchnięcie wytrąciło ją z tego stanu, wyrwało. Czuła się jakby dusza podczas podróży astralnej nagle znów wepchnięta została do ciała.

Byli na kanapie. Czy nigdy z niej nie schodzili? Czy całe to doświadczenie dwóch kołyszących się we wspólnym pulsie ciał, było tylko snem? Zamrugała oczyma zdezorientowana, próbując poskładać sobie jak to się stało, że była w takim stanie. Niczym ślepiec w mgle maligny, wyciągnęła rękę, szukajac oparacia w nim, w jego obecności, w dotyku. Może trochę za mocno wsparła się na męskim kolanie, ale wciąż pozostawała słabowitą kruszynką w wampirzym świecie, nawet pod wpływem nie stanowiła zagrożenia dla kogokolwiek więcej poza sobą.

... coś co mnie rozbudzi...

dotarło do niej, a słowa zakwitły zawadiackim wyszczerzeniem zębów na śniadej twarzy. Dłoń wsparta na mężczyźnie przesunęła się ku górze, by nieoczekiwanie oderwać i zanurkować pod sweter. Tahira niczym psotny kociak postanowiła rozbudzić swojego gościa drobną przepychanką, poparzyć trochę chłodną skórę smaganiem płomiennych dłoni o ustandaryzowanych 36 stopniach. Policzyć żebra, odgarnać ubranie i wpakować w chłodny brzuch twarz dla wydobycia głośnego dźwięku imitującego pierdzenie. Zaczęła krztusić się ze śmiechu, odkrywając, że stolik stoi gdzie indziej, oni chyba są na podłodze. Kiedy to się stało? Świat zawirował znów. Ciężko było podejrzewać Tahirę w takim stanie o rozsądek. Starczyło go jednak na tyle, by za trzeźwości programować sążniste grube żaluzje antywłamaniowe i antysłoneczne tak, a nie teraz, nie teraz gdy była na łowach, a chęć dopadnięcia do uciekiniera i ponownego nadęcia policzków w kontakcie z chłodną skórą zajmowała jej całą piramidę Maslova, od podstawy po sam czubeczek. Kiepskim była predatorem, bo wciąż chichotała, odpychała się od ścian i rzeczy poustawianych dla dekoracji na korytarzu. Ścigała go i nie zamierzała odpuścić.

Bardzo ciemno, bardzo cicho. Które pierwsze pęknie, które zacznie się śmiać. Szlag potknęła się o wystający dywan i chyba rozbiła sobie łuk brwiowy. Ból promieniował przyjemnie, chłodne palce, ciepłe słowa, czcze pogróżki z wystawionymi zębami dla draki.

Bardzo jasno. Siedziała na blacie stołu i słuchała muzyki jego głosu. Coś jej tłumaczył. Coś bardzo, bardzo poważnego. Jego zmierzwione włosy, ubranie w chaosie, nic nie ujmowały powadze z jaką pan doktor tłumaczył coś i rozlewał do szklaneczek kolejną próbkę. Przytakiwała. Chyba mu odpowiadała. Słowa same płynęły, toast, brzęknięcie szklanek, a potem jakiś żart... Śmiała się tak głośno, że część zawartości szklanki wylądowała na białej zmiętolonej koszuli. W czerwonym ładniej.

Cisza. Bezruch. Kwilenie szczenięcia. Pustka. Na oślep, nie otwierając nawet oczu podczołgała się szukając schronienia. Ciało, które dotknęła było zimne, ale wsunęła dłoń pod materię i znalazła serce. Powolne. Miarowe. Spokojne. Wzdrygnęła się na moment, marszcząc czoło, przypominając sobie jak właściwie to działa. Zwolniła swój puls, myśląc o nieprzebranym śniegu, o chłodzie nocy pozbawionej blasku gwiazd i księżyca. Czuła to tylko przez pryzmat kontaktu, jak nie męczył ją lód, jak stawała się tak samo lodową figurą. Podciągnęła się jeszcze trochę, w drżącej samotności utulonej mchem. Tak złożywszy głowę na jego ramieniu zasnęła.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
To on obudził się pierwszy. Leżał wpatrzony w stół, pod którym najwyraźniej się znajdował, ale był jeszcze za mało przytomny, by wydało mu się to dziwne. Ponownie zamknął oczy. Było mu dobrze. Naprawdę dobrze. Zbyt dobrze, by jeszcze wstawać. Przed zamkniętymi powiekami zamigotały mu urywki wydarzeń poprzedniej nocy. To jak Tahira próbowała go rozbudzić go, co chyba podziałało, skoro najwyraźniej  nie zasnął na kanapie. Chyba też go goniła, co wydawało mu się wtedy strasznie zabawne. Co jeszcze? Wyraźnie pamiętał ten moment, gdy przez egipskie ciemności potknęła się i rozcięła brew, a on, gdy to zauważył, uparł się, że musi koniecznie przemyć rozcięcie wodą, chociaż przecież byli wampirami, a rana szybko się zagoiła. 
Wszystko było zamglone, co z jednej strony było naprawdę irytujące, bo przecież w jego głowie zazwyczaj nie było miejsca na to, by mgła zakrywała tak świeże wspomnienia, a z drugiej czuł ulgę, bo miał wrażenie, że gdyby pamiętał wszystko, to chyba zapadłby się pod ziemię. Na pewno w pewnym momencie zaczął tłumaczyć Tahirze cały proces produkcji syntmixu i był zachwycony, że słuchała go z taką uwagą. O. A to pamiętał akurat bardzo dokładnie. Nawet to, że gdy wampirzyca oblała się krwią, on nie przerywając swojego wykładu, oddał jej swój sweter, zostając w koszulce.  Powiedział też jej wtedy, że dobrze jej w zielonym i jeśli chce może zatrzymać sweter na zawsze. Po cichu liczył na to, że o tym ostatnim wampirzyca akurat nie będzie pamiętała.
A potem chyba nic już nie pamiętał. Uśmiechnął się lekko na tę myśl. Zazwyczaj pamiętał, aż za dużo rzeczy. Miło było czasem doświadczyć odwrotności tego stanu. 
Nagle, gdy coraz bardziej się rozbudzał, dotarło do niego, że czuje czyjś dotyk na sobie. Otworzył oczy, a ogarniająca go fala zakłopotania, szybko wypędziła z niego resztki senności. Tahira, dalej w jego swetrze, leżała przytulona do niego z ręką na jego klatce piersiowej, a on obejmował ją jednym ramieniem. Teraz uświadomił sobie, że rzeczywiście pamiętał, jak wczoraj jej dłoń powoli wsuwała się pod jego bluzkę, a głowa oparła się o jego ramienia. Sam nie wiedział, co sprawiało, że czuł się bardziej niezręcznie. To, że dalej tak leżeli, czy to że wczoraj w ogóle mu to nie przeszkadzało. Tak samo, jak gdy wcześniej próbowała go rozbudzić. 
Ostrożnie podniósł się i wysunął się z jej objęcia, nie chcąc jej przecież budzić i wprowadzić w zakłopotanie. Niemal uderzył się przy tym głową o stół, pod którym leżeli. Jeszcze raz, dlaczego w ogóle leżeli pod stołem? I to jeszcze pod takim, pod którym na podłodze, ułożyli jakąś kołdrę i poduszki, a między nogami mebla rozciągnęli koce, tak by zrobić sobie zasłonki. Pomysłowo jak jak dwa pijane wampiry z głupawką. Miał bardzo dziwne wrażenie, że to był jego pomysł, ale nie był w stanie tego udowodnić. Przynajmniej wiedział, że jego nowa krew działała, aż za dobrze. 
Po cichu wyszedł spod stołu i niemal od razu potknął się o leżącą lampkę. Z tego co pamiętał zbili ją wczoraj i to nawet dwa razy. Reszta pomieszczenia też nie wyglądała za dobrze. Spodziewał się bałaganu, ale to co zobaczył było… zdecydowanie większym bałaganem. Przez chwilę stał tak próbując oszacować zniszczenia i rozważając, czy wolał spróbować ogarnąć ten chaos zanim Tahira się obudzi, czy po prostu przyszykować im śniadanie. Pobieżna analiza jego priorytetów powiedziała mu, że z bałaganem da się przeżyć, ale bez kawy już nie. Próbując wydawać przy tym, jak najmniej hałasu, jak to tylko możliwe, zrobił dwie kawy w dużych kubkach i zaczął podgrzewać krew w garnku, nawet nie patrząc w stronę mikrofali. Ponownie zerknął na bałagan, czując pewne wyrzuty sumienia, że przyjaciółka zaprosiła go do prywatnego miejsca, o którym istnieniu wiedzieli jedynie niektórzy, a on swoim wynalazkiem zmienił je w coś, co spokojnie można było określić mianem pobojowiska. 
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Chwilę to trwało, kiedy pod stołem w jadalni, która była u zwieńczenia korytarza coś się poruszyło, coś zaskrzeczało i powoli wychynęło aureolą loczków. Grube rolety wciąż skrywały ich nieśmiertelność przed słońcem, które być może było, być może nie, wampir po takiej imprezie średnio mógł ogarnąć sytuację. Z dłońmi zasłoniętymi przydługimi rękawami, człapała w kierunku aneksu czując podgrzewaną krew, ale przede wszystkim aromat świeżo mielonej kawę. Ze zdziwieniem zdała sobie sprawę, że jest chłodna, więc momentalnie sięgnęła po swoje wewnętrzne słońce, by powrócić do Jedynej Słusznej temperatury. Bez słowa wyminęła zniszczenia i dotarła do lodówki. Och szukał ciepła, ona zdecydowanie chłodnego kompresu i orzeźwienia wypychającego skołowanie.
– Och...! jakieś to było dobre Silvan! – nieoczekiwanie wypełniła przestrzeń dźwiękami, z trzaskiem zamykając lodówkę. Nim wbiła się w worek czystej kwi ze swojej prywatnej podziemnej kolekcji, podsunęła się do mężczyzny i cmoknęła go w policzek, po czym wyciągnęła słomkę, którą dostała się do swojego porannego koktalju i przysiadła na blacie obserwując jego działania.

– Nie sądziłam, że na syntetyku da się tyle ugrać. Wiedziałam, że jesteś geniuszem, ale teraz jesteś geniuszem z gwiazdeczką. – patrzyła nań ze szczerym podziwem, wogóle nie dostrzegając bajzlu który narobili, ale ześlizgując się jeszcze nie do końca obudzonymi oczyma po lekko skołowanej twarzy, chaosie na głowie, zarośnietym policzku, koszulce i... nim zdążyła zdać sobie sprawę z tego, że gdzieś zniknęła jej koszula a skórę przesłaniał tylko sweter, pojawiło się inne, bardziej interesujące pytanie:
– Em... tak właściwie to gdzie Ty masz spodnie? Pamiętasz co się z nimi stało?


ZT x2 :koci ryj:

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach