4.11 The Judgement

2 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Zakłady miały to do siebie, że było w nich wiele smakowitych kąsków. Rywalizacja, ekscytacja, ta szczypta niepewności, a potem jedno z dwóch rozwiązań – wygrana lub przegrana, nagroda lub kara. Czasem lepsza i godna wspominania była rozgrywka, w tym konkretnym przypadku jednak do kart historii zapisała się druga część, będąca spłaceniem przegranej. Ledwie słońce ułożyło się do snu, już Tahira w swojej nowej czerwonej Tesli 3 zawitała pod próg kamienica dra Zimmermanna. Nie zamierzała wypominać mu sromotnej klęski, a jednak na jedną noc wiekowy wampir wpadł w ręce szlajającej się zwykle z wilkołakami pijawki. “Strzałka” z ubiegłego wieku puszczona, sms również, teraz dłonie kierowcy z dziką satysfakcją przynagliły naukowca do opuszczenia swojej nory, na rzecz podróży w ezoteryczne nieznane. Oto miało się dokonać — po kilku dekadach namawiania Silvan miał życzliwiej spojrzeć na karty. Dwustuletnie drobne ciało rozsadzała ekscytacja. Jakie zada pytanie? Czy będzie skory do rozmowy, da rozchylić płatki swojej przeklętej duszy, czy może skwituje całość dziadkowym uśmiechem, wkładając wszystko między bajki? Chciała odpowiedź poznać natychmiast, cierpliwość nie była jej mocną stroną, zwłaszcza jeśli chodziło o takie zaplanowane kwestie. Tydzień cały musiała czekać na tę noc! Skandal!


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Zakład, który jeszcze tydzień temu wydawał mu się świetnym pomysłem i doskonałym odwróceniem uwagi, od nerwów wiążących się z wyjazdem Maurice'a i Idy do Polski, teraz był jego prawdziwym utrapieniem.
Prawdę mówiąc, problemem nie było nawet samo czytanie z kart. W umyśle Silvana tarot był po prostu głupotą na wiarę, w którą nie było miejsca w jego świecie, w którym nawet wampiry i wilkołaki, okrzyknięte przez ludzi baśniami i istotami fikcji, można było wyjaśnić obecnością wirusa w ich organizmie. Nie. Nie wierzył w takie rzeczy i nie mógł pomyśleć o niczym, co by musiało wydarzyć się w jego życiu, by zmienił zdanie. To szczególnym problemem nie było.
Problemem było to, że przy całej swojej upartej niewierze w takie głupoty nie chciał urazić kogoś, dla kogo w jakiś sposób były one ważne. Oczywiście wielokrotnie dyskutował z Tahirą na te tematy, nie stroniąc przy tym od sarkastycznych komentarzy, ale przy tym zawsze starał się nie przesadzić w wyrażaniu swoich opinii. Nie wiedział jednak, czy uczestniczenie w tym nieszczęsnym czytaniu, nie wystawi jego cierpliwości na próby, a naprawdę nie chciał by dzisiejsze spotkanie skończyło się nieprzyjemnie. Nie, że zamierzał rezygnować z drobnych wątpliwości. Absolutnie. Ha… Ciekawe, czy gdyby zrezygnował z nich te dekady wcześniej, nie znajdowałby się teraz w tej sytuacji, ale skąd miał wiedzieć, że upór Tahiry w tej kwestii będzie na tyle duży, by męczyć go o to nawet w kolejnym wieku?
No, ale skoro powiedziało się a trzeba było powiedzieć i b, co w tej sytuacji oznaczało opuszczenie swojej kamienicy i wejście do czerwonego samochodu.
- Widzę, że spieszno ci do moich tortur? - zażartował na powitanie, siadając na miejscu obok kierowcy i zamykając drzwi do pojazdu. Wraz ze sobą przyniósł torbę, której zawartość… No cóż. Powiedzmy, że powinna mu pomóc w przeżyciu dzisiejszej nocy.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Tahira była ubrana w zaskakująco stonowany sposób, kompleksowo niepasujący do posmaku, jaki dawał pachnący nowością, ekstremalnie drogi samochód. Biała za duża koszula, kremowa kamizelka, twarz pozbawiona choćby cienia makijażu, delikatny złoty poblask kilku łańcuszków… Subtelność, której próżno było szukać na balu, na którym widzieli się tylko przez moment, wycofanie, którego nie widział przy poprzednim spotkaniu, w barwnych, pstrokatych fatałaszkach, jakie zwykła nosić w sklepie. Jej kpiący uśmieszek zdawał się pytać “serio?”, a z drugiej strony rozbawione iskierki w ciemnych oczach, dla kontrastu potwierdziły jego przypuszczenia. Jak również ruszenie z piskiem opon spod kamienicy. Elektryczny samochód może nie osiągał zawrotnych prędkości, ale przy automatycznej skrzyni biegów i działaniu silnika (które opisywał mi mąż, ale nie wiele z tego zapamiętałam) momentalnie wskazówka licznika sięgnęła dwustu.

Skupiła się na drodze, jak ostatnio, gdy pół roku temu zdecydował się dołączyć do niej podczas okresowej wizyty u księżniczki de Rouvroy.

– Myślałeś już nad pytaniem? Pytanie jest ważne, nie wymigasz się rozważaniem na jego temat, gdy dojedziemy już na miejsce. – Co było prawdziwie zabawne w całej tej sytuacji, to fakt, że Tahira podchodziła do prowadzenia sklepu niezwykle cynicznie. Był to drogi szajs wciskany odpowiednio bogatym klientom. Ziele ścięte z pobocza, sprzedawane kryształki, meble udające antyki, olejki eteryczne, których cena podbita była wielokrotnie przez wzgląd na unikatową markę éch’elle. Chiromancja, astrologia, wróżenie z fusów, wróżenie z flaków, wróżenie z gówna… Była tym życzliwie rozbawiona, był to jednak element przedstawienia, pracy, którą sobie umyśliła na osiadły tryb życia, przykrywkę, miejsce spotkań wiecznych, gdy była taka potrzeba. I tylko karty… Arkana w dziwny sposób poddawały w wątpliwość jej brak wiary w nadprzyrodzoność otaczającego ją świata. Z pewnością też były oknem do duszy, a duszę swojego biznesowego partnera siedzącego obok już dawno, bardzo dawno temu chciała poeksplorować. I w końcu nadarzyła się okazja…

– Nie może być ani zbyt szczegółowe, ani zbyt ogólne. Wierzę, że talia poradzi sobie z tym, zbyt często odkrywała moje prawdziwe intencje zawoalowane w niewłaściwym pytaniu, zwracając moją twarz w kierunku, w którym powinnam spojrzeć. –
gwałtownie wyminęła pieszych na przejściu, było to prostsze niż rozjechanie ich, lub zbyt gwałtowne hamowanie. Dracula dość szybko zorientował się, że nie jadą w kierunku domu Darbinyanów. Ewidentnie uciekali z miasta.



_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Nawet nie ukrywał grymasu, który pojawił się na jego twarzy, gdy usłyszał jej słowa. Nie przyszło mu do głowy, by zacząć myśleć wcześniej nad pytaniem, które miał "zadać" kartą. 
- Nie. Nie zastanawiałem się nad tym. Nie sądziłem, że to aż takie ważne - przyznał szczerze. Wcześniej po prostu planował wymyślić jakieś ogólne pytanie na ostatnią chwilę, bo no cóż. Miał ważniejsze rzeczy do roboty w tygodniu, niż zastanawianie się, o którym aspekcie własnego życia będzie rozmawiać ze skrawkami usztywnianego papieru. Niestety po jej kolejnych słowach nie mógł powstrzymać się od niewinnego komentarza. - Naprawdę? W takim razie może powinniśmy zaproponować tarota, jako kolejnego członka naszej Rady? Na pewno taki nabytek okazałby się niezastąpioną pomocą dla reszty Radnych - rzucił i chociaż w jego głosie bez trudu dało się wyczuć złośliwość, to nie był przy w żaden sposób atakujący. Nawet uśmiechnął się, by nie odebrała jego słów zbyt ostro. - ⁣Dobrze. Pomyślę nad tym.
Przez chwilę wpatrywał się w migający za oknem samochodu krajobraz, zastanawiając się, jak mógłby sformułować swoje pytanie i o co tak właściwie chciał, a raczej nie chciał, ale musiał, zapytać. Nic dobrego nie przychodziło mu do głowy. O sztuczną krew wyjątkowo nie chciał się pytać, bo Tahira chyba już wystarczająco się o niej nasłuchała, a zresztą pewnie i tak liczyła na coś bardziej personalnego. Rodzina? Relacje z bliskimi? Niektóre były tak niezrozumiałe dla niego samego, że nieszczególnie chciał o nich rozmawiać. Westchnął cicho.
- Chyba będziesz musiała mi w tym pomóc. Jest może coś, co chciałabyś ode mnie usłyszeć podczas tego... Czytania? - spytał, bo, prawdę mówiąc, w obecnej chwili naprawdę nic dobrego nie przychodziło mu do głowy. - Rozumiem, że jeśli spytam się co, mnie czeka w tym miesiącu, to będzie to zbyt ogólne?
A może jednak po prostu zapyta  o swoje badania? Co mu szkodziło? Jego niewiara w tarota była na tyle silna, że nawet gdyby usłyszał, że zmierzają one ku nieuchronnej porażce, to pewnie nawet odbyłoby się bez stresu i spędzenia następnych dwóch tygodni jedynie na swojej pracy. 
Gdy zauważył, że wyjeżdżają z miasta, zmarszczył brwi. Co ona planowała?
- Gdzie jedziemy? - Prawdę mówiąc nie przeszkadzało mu wyjazd w bardziej ustronne miejsce. Mniejsza szansa, że ktoś zobaczy tego nieszczęsnego tarota, którego mógłby mu potem nieustannie wspominać.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Na wzmiance o Radzie ściągnęła usta i wydęła lekko policzki. Nie było sensu podejmować tej rozmowy, prawda? Lubiła swoich klientów i ceniła ich prywatność. Gest wyglądał tak, jakby po raz kolejny próbowała znieść kąśliwe uwagi na temat swoich zainteresowań.

– Ja chętnie usłyszę wszystko, co masz mi do powiedzenia. Wiesz, że lubię brzmienie Twojego głosu. – prawdopodobnie Tahira lubiła również podejmować próby peszenia chłodnego Dracula. – Możesz oczywiście zapytać o najbliższy miesiąc, a karty powiedzą mi, co leży Ci na sercu. Zdarzały mi się i takie układy. Klienci zwykle precyzują konkretną sferę życia. Uczucia, rodzinę, pracę, czasem nawet zainteresowania. Szukają podpowiedzi do rozwiązania wątpliwości, martwiących ich problemów, czy supłów w głowie a czasem sercu, których nie mogą rozwiązać. Pytanie.. o czym chcesz, żebym ja Ci opowiadała Silvanie. Spotkanie nad kartami to zawsze spotkanie, rozmowa, może są tematy, których nie chciałbyś ze mną poruszać. Na przykład… jaki smak krwi wybrać do testowania przez radną Selenę, jeśli postanowi sponsorować Twoje badania. To zbyt szczegółowe w sumie. – Nie powiedziała mu wcześniej, nie było okazji. A teraz, nawet jeśli droga uniemożliwiała jej spojrzenie na twarz, to sama atmosfera, jaka być może zapanuje w samochodzie po tej nowinie, będzie dostatecznie satysfakcjonująca.

– Jedziemy do mnie. – odpowiedziała enigmatycznie, bo w leśniczówce przyjmowała gości ekstremalnie rzadko i w sumie nikt, w przeciwieństwie do sklepu czy kamienicy, nie kojarzył tego miejsca z Tahirą. A dla ludzi, których tam wiozła, była to droga zazwyczaj tylko w jedną stronę.


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- A jednak nie lubisz go, gdy mówię, co myślę o twoich kartach - zauważył, nie chcąc dać po sobie poznać, że komentarz kobiety na temat jego głosu nieco go zaskoczył.
Dalsze instrukcje Tahiry wcale nie rozjaśniły mu sprawy, wręcz przeciwnie. Strasznie dużo zamieszania, jak na coś, co nie miało prawda powiedzieć mu nic prawdziwego o jego życiu. Uznał, że zacznie martwić się tym dopiero, gdy przyjadą na miejsce. Może po prostu potrzebował presji czasu, by wymyślić coś dobrego. Zwłaszcza, że Tahira właśnie powiedziała coś, co zupełnie odwróciło jego uwagę od tarotowych spraw. 
Przez chwilę nic nie mówił w pełnym konfuzji milczeniu.
- Radna Selena? - spytał, ze zdziwieniem spoglądając na wampirzycę. Dopiero po chwili dotarło do niego, że musiał być to jakiś wypowiedziany w dziwny sposób żart. Parsknął śmiechem. - Myślę, że Radna ma inne rzeczy do robienia, niż degustacja sztucznej krwi, więc może, skoro już musimy, skupmy się na nieco mniej hipotetycznych scenariuszach, co?
Tahira miała dzisiaj widocznie duży talent do wprowadzania go w zdziwienie, bo i kolejna odpowiedź na jego pytanie mało rozjaśniła mu w głowie. Nie przypominał sobie, by kiedyś mówiła mu o jakimś własnym miejscu poza miastem, a na pewno nie, gdy umawiali się na dzisiejsze spotkanie. 
- Tajemniczo - skomentował, ale nie miał nic przeciwko temu, że nie powiedziała mu dokładnie gdzie jadą. Pewnie gdyby to był ktoś inny, kogo mniej znał, zacząłby wypytywać się o szczegóły, ale w tym konkretnym wypadku nie odczuwał takiej potrzeby. W końcu to była Tahira. Znał ją od dawna. Jego spojrzenie powędrowało ku torbie, którą zabrał ze sobą. - Właśnie. Proszę powiedz mi jeszcze jedno. Jak bardzo musimy być trzeźwi tej nocy?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Wcale – odpowiedziała dopiero na ostatnie pytanie, skupiając się na drodze, ale tak naprawdę nie chcąc zdradzać Silvanowi zbyt wiele ze swoich planów, jeszcze zbyt by protestował. Albo się niepotrzebnie zestresował. Z ich dwójki to ona miała zajmować się rozprowadzaniem, on nie musiał się tym kompletnie kłopotać. A ich jabłuszka grzechu cóż… cieszyły się w pewnych kręgach rosnącą popularnością, co było bardzo krzepiące. To nie było jednak na dzisiaj, może na przyszły rok. Gdy tylko opuścili miasto, jej noga stała się możliwie ciężka. W Tesli nie przynosiło to aż tak spektakularnych efektów, wystarczające jednak, by podróż się nie dłużyła. Zjazd z głównej drogi w las był dość skutecznie ukryty, polna droga zdecydowanie zaś rzadko użytkowana. Drzewa otaczały ich ciasno, dalekie od miejskiej dżungli francuskiej metropolii, w końcu jednak wyjechali na podjazd ukrytego domu, który zaskakująco nie był rozpadającą się drewnianą chatką, a nowoczesnym domem z sążnistymi antywłamaniowymi roletami.

Brama do garażu otworzyła się automatycznie, czujnikiem rozpoznając samochód gospodarza i znajdującą się w jego środku właścicielkę. Wyostrzone wampirze zmysły pozwoliły im przemieszczać się bez trudu w mroku, Tahira nie widziała najwidoczniej powodu, aby umieszczać w tym miejscu światło, włączające się na fotokomórkę. Niemniej przekroczenie progu przytulnego, utrzymanego w ciepłych żółciach i czerwieniach wnętrza sprawiło, że rolety zaczęły się unosić, dając im możliwość w kilku przeszklonych miejscach podziwiać walory dziewiczego lasu.

4.11 The Judgement 9k05k43tg3m81
W pokoju “dziennym” wokół szklanego stolika kawowego ustawiona była kanapa i dwa skórzane fotele, ale uwagę przykuwał ekspresyjny obraz zajmujący niemalże całą ścianę na przeciwko okien. Brak jednej ściany umożliwiał widok na doskonale wyposażoną kuchnię z elegancką wyspą na pospieszne brunche. Korytarz prowadził jednak dalej ku majaczącej się w głębi jadalni, co było zaskakujące o tyle, że jako wampiry zwyczajnie nie musie li jeść, a Tahira nigdy nie dawała się poznać, jako smakosz ludzkich wyrobów.

– Chcesz się odświeżyć po drodze? Czy przechodzimy do konkretów bez żadnej gry wstępnej? – zapytała obracając na języku dwuznaczność pytania, które zadała. Otworzyła lodówkę i była ona w całości wypełniona plastikowymi jabłkami wypełnionymi krwią, pozostałościami po nieszczęsnym balu. – Masz ochotę na jedno? – zapytała jeszcze nim sięgnęła po jedno dla siebie, nieświadome cóż tez jej gość skrywa w swoim plecaku.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- To świetnie - odpowiedział jedynie, podobnie jak Tahira zachowując część swoich planów w tajemnicy. Potem przez chwilę w milczeniu patrzył przez okno, próbując rozpoznać okolicę, którą obecnie mijali, aż do momentu, gdy przypomniał sobie o najnowszy artykule ze świata biologii, który przeczytał poprzedniego dnia i zaczął opowiadać o nim Tahirze, zupełnie zapominając o tym, że miał jej dzisiaj nie męczyć swoją pasją. 
- Nie wspominałaś wcześniej o tym miejscu. Jest świetne. Od kiedy je masz? - spytał, rozglądając się na wszystkie strony, gdy wreszcie weszli do środka, jakby jeszcze nie mógł się zdecydować co sądzi o tej "leśniczówce". Miejsce niewątpliwie było urządzone gustownie, a jednak, chociaż on sam nie miał nic przeciwko bardziej nowoczesnej architekturze, coś w tego typu domie w środku lasu budziło jego sprzeciw. Zupełnie, jakby brak typowych drewnianych ścian, przestarzałych dekoracji i kolorowych dzierganych poduszek, które kojarzyły mu się z starymi domkami w dziczy, miał jakoś wpływać na klimat tego miejsca. Pokręcił głową. Może to po prostu był jeden z tych dni, w którym jego myślenie przejmował jakiś tradycjonalistyczny, złośliwy duch, zmuszając go do pewnej krytyki tego co nowe. A może po prostu budynki, które tak głośno krzyczały "postęp i technologia" nie powinny znajdować się w samym sercu natury? Zresztą jakie to tak właściwie miało znaczenie? Jeśli rzeczywiście zrobią użytek ze sztucznej krwi, którą przywiózł ze sobą to za godzinę pewnie i tak zapomni o tej kwestii.
- Myślę, że nie ma co przedłużać - oznajmił, ściągając z siebie swój beżowy płaszcz, pod którym skrywały się zielony sweter i zwykłe niebieskie jeansy. - Ja chcę mieć to jak najszybciej z głowy, a po naszej ostatniej przygodzie na balu oboje wiemy, że i ty nie przepadasz za czekaniem. 
Nie powiedział tego, by ją wkurzyć, czy chociaż zirytować. Po prostu dawał jej znak, że dalej o tym pamiętał.

Spojrzał na jabłko z rozbawieniem, ale pokręcił głową i wreszcie, podchodząc do wyspy, wyjął z torby dzisiejszą niespodziankę. 
- Jeśli już tak bardzo chcesz mnie odurzyć czymś nad czym sam pracowałem, to może skusisz się chociaż na coś nowego? - spytał, ostrożnie przesuwając w jej stronę po blacie woreczki pełne sztucznej krwi z pewną niespodzianką. Zadowolony z siebie czekał na jej reakcję. Może chociaż raz to on ją czymś zaskoczył.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Czy chciała go odurzyć? Ależ owszem, że tak, najchętniej samą sobą, przez dekady jednak zdawało jej się, że była poza osią zainteresowań wiekowego wampira. Może gdyby była czerwoną cieczą w szklanej sukni, wpisywałaby się w zakres draculowych fiksacji, byłby to jednak z pewnością romans krótkotrwały, mierzony żywotem próbki krwi.

– Jesteś wśród dziesięciu osób, które wiedzą o jej istnieniu. A przynajmniej z tych, które wiedzą i mają szansę powrócić. – przyznała otwarcie, gdy już oderwała zęby od osuszonego jabłka rozluźniającego. Cóż, złapał ją na piciu w momencie, gdy próbował powiedzieć kilka słów na temat jej legendarnej cierpliwości i odwlekania rzeczy w czasie. Nawet nie zamierzała udawać, że jej przykro. Była prawdziwym głodomorem i jedno jabłuszko z pewnością nie zaspokoi jej pragnienia. Z zaciekawieniem przyjrzała się zawartości plecaka.

– Skusze się na wszystko, co mi dziś zaproponujesz. –
przyznała, ściągając przez głowę wełnianą kamizelkę i zdejmując buty z nóg, aby cieszyć się chłodem kamiennej podłogi. Zaraz potem ruszyła na pielgrzymkę zapalania świec porozmieszczanych w różnych częściach pokoju. – Niepotrzebne, ale skoro robię to dla Ciebie najprawdopodobniej jeden jedyny raz w wieczności, zadbajmy o nastrój. – odpowiedziała na niezadane pytanie, nawet nie patrząc w jego kierunku.


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Tylko dziesięć osób? W takim razie czuje się... - Nie dokończył, bo jego spojrzenie przeniosło się z twarzy Tahiry, na jabłko w którym jeszcze niedawno zatopiła swoje kły i jego myśli powędrowało w zupełnie innym kierunku. - Opakowania. Co o nich myślisz? Jak się sprawdzały na balu? - wskazał na osuszony przedmiot  - Dobrze się z nich pije? Strasznie dużo plastiku. Z drugiej strony z czego innego je zrobić, by można było się w nie tak wgryzać? - zamyślony zastukał palcami o blat wyspy. Nawet jeśli bardziej interesowały go kwestie samej substancji, tak chciał by ich projekt i na zewnątrz prezentował się świetnie.
Ucieszył się, że Tahira najwyraźniej nie miała nic przeciwko temu, co przywiózł. 
- Powinno być lepsze, niż zwyczajne wymieszanie krwi z alkoholem - zaczął wyjaśniać, patrząc na swój najnowszy projekt z błyskiem w oczach - Jeden kieliszek nie powinien być szczególnie mocny, chociaż nie jestem jeszcze pewny, jak szybko będzie na nas działać. Znajdę jakieś szklanki. - zadeklarował, ruszając w stronę szafek, by znaleźć coś do czego mógłby nalać napój. Całe szczęście kuchnia Tahiry nie mogła narzekać na brak dobrego wyposażenia. Wręcz przeciwnie. 
- I co? Zamierzasz je zgasić w odpowiednim momencie, próbując wmówić mi, że oto nawiedziły nas duchy tarota? - zażartował, nalewając autorską mieszankę alkoholu i krwi do dwóch niskich szklanek. Nie widział żadnego sensu w zapalaniu świec, czy budowaniu atmosfery mistycyzmu.  Dla niego były to jedynie tanie sztuczki mające na celu zwiększenie podatności klientów na takie głupoty. Trochę na tej samej zasadzie, na której działały nawiedzone domy. W końcu łatwiej się było bać, gdy wokół było ciemno, a z głośników dobiegały przerażająca muzyka i czyjeś szepty.  Zerknął na Tahirę z zaciekawieniem. Ciekawe, czy wampirzyca naprawdę sądziła, że zdoła go dzisiaj przekonać do mocy ukrytej w kartach, czy z pełną świadomością tego, że znajduje się na przegranej pozycji i tak postanowiła wystawić przed nim to małe przedstawienie?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Jakby przez moment chciał jej powiedzieć coś miłego, a potem... nie jednak nie. Silvan pozostawał Silvanem, można powiedzieć, że pod tym względem ani trochę nie zaniedbał jej oczekiwań. Nie spodziewała się niczego innego. Przez sytuację w kuchni, przez ten krótki moment, gdy oblepiona krwią opierała się o kuchenny blat zdając sobie sprawę z tego co dla niej zrobił... Ale to przecież wciąż stary dobry Silvan, pan laboratorium ponad wszystko, kolorowe swetry i sztuczna krew to życie.*

– Gdyby to ode mnie zależało, zrobiłabym opcje w kształcie serca, ale wiem, że owoce lepiej służą co bardziej delikatnym potwo... znaczy, naszym siostrom i braciom w chorobie. – uśmiechnęła się krzywo. Udawanie, że nie jest się krwiożerczą istotą mordującą od wieków dla zaspokojenia głodu, naprzemiennie bawiła ją i irytowała. Tym razem padło na to pierwsze.

– Masz moje zainteresowanie, jeśli chodzi o nowy produkt, brzmi jak... całkiem niezły pomysł na bombonierkę. Ludzie mają takie... oni to nazywają "beczułki", które udają czekoladki, a tak naprawdę są czekoladowymi zbiornikami na kieliszek likieru. Alkoholik zawsze znajdzie możliwość do tego, by sięgnąć po trunek. Ale moc... to trzeba sprawdzić koniecznie. Mam nadzieję, że zabrałeś jej wiele. – Nie był to czas na zgryźliwości, z resztą rozluźniające właściwości jabłka zabranego z piwnicy grzechu już zapuszczało w jej duszy korzenie odrętwiające wszystkie nadwyżki, otwierające przyjemnie na nowe przyjemności, niespieszne doznania.

Skończyła je zapalać, gdy padł niewątpliwie złośliwy komentarz, którego jedynym efektem byłenigmatyczny uśmiech posłany w kierunku Silvana.
– ... a chciałbyś tak ze mną być, sam na sam, w ciemnym pokoju, pośród duchów?– zapytała aksamitnie, chwytając pilot do dźwięków i oświetlenia. Jakoś nie mogła się przekonać do poleceń wydawanych głosem, choć i taką opcję przewidywał jej mądry domek. Światło zgasło, pozostawiając ich ciepłemu światłu świec, w których dość modernistyczny wygląd nabrał nieco przytulności, sięgającej prymitywnemu, zatopionemu jeszcze w ludzkim genotypie wspomnieniu tego, co bezpieczne.

Podeszła do szklanego stoliczka i przyciągnęła go bliżej kanapy, w której zamierzała zaraz się odprężyć i poddać okultystycznej rozrywce. Jeszcze tylko spod blatu wyciągnęła aksamitny, granatowy woreczek z talią i ostatnia rzecz na pilocie... Klik: z głośników wkomponowanych w dekoracje pokoju wypłynęła muzyka pachnąca jak Tahira orientem.
– Bierz co tam masz na pierwszy ogień i powiedz mi... Masz już pytanie mon ami?– zapytała, siadając na sofie, podwijając do skrzyżnego siadu ukryte we wzorzystych legginsach nogi, a następnie wskazując miejsce obok siebie. Na białej, za dużej i lekko pogniecionej koszuli tańczyły migotliwe cienie, w osi symetrii wyznaczanej przez obojczyk błysnął złoty łańcuszek z piórkiem.

*) żeby nie wspomnieć o głupich żartach graczki, awkward tudzież random softie momentach i hektolitrach wypitej kawy i wołaniu matki swojego syna na pomoc w potrzebie.


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Twój pomysł jest lepszy. Anatomiczne serca są znacznie bardziej… estetyczne, niż jabłka. - zapewnił ją szczerze. - Wtedy gdy na balu zszedłem na chwilę do Nocy, by przynieść ci krew zobaczyłem, że mieli tam nawet faszerowane ludzkie serca. Jeśli to mało komu przeszkadzało, to czemu ty nie mogłabyś mieć swojego serca? - Nie wspomniał, że gdyby to od niego zależało, opakowania byłyby jeszcze mniej wymyślne. Pewnie po prostu w kształcie kuli, sześcianu, albo czegoś podobnego. Dobrze, że nie od tego był w tym projekcie.
Coś błysnęło mu w oczach, gdy usłyszał jej pomysł.
- Moglibyśmy zróżnicować stężenie substancji w każdym pojemniczku - powiedział podekscytowany, jednocześnie otwierając notatnik w telefonie, by zapisać w nim wszystkie, nowe pomysły. - W jednym mógłby być alkohol. W drugim inne środki odurzające. Moglibyśmy też po prostu pobawić się smakiem, albo chociaż słodkością każdej z nich. Wiesz, ostatnio nawet udało mi się opracować przepis na krew przypominającą tą cukrzyków. Inna natomiast smakowała jak owoce, co było dużym sukcesem, ale strasznie szybko krzepła, no i tymi owocami były truskawki, więc musiałem zaczął od nowa, ale chyba jestem na dobrym tropie. Myślałaś o jakiś plastikowych opakowaniach, czy próbujemy też to zrobić z czekoladą? - Gdy skończył zapisywać wszystko, co mu przyszło do głowy, wreszcie oderwał się od ekranu i posłał Tahirze szeroki uśmiech, wyraźnie podekscytowany nowym pomysłem, który zaszczepiła w nim wampirzyca  - Myślę, że potem będziemy mogli się spotkać i jeszcze to przegadać. Tylko najpierw muszę trochę nad tym pomyśleć. I tak. Wziąłem tyle, byśmy oboje byli zadowoleni, a ja przeżył tarota. - Gdyby znajdowali się u niego w mieszkaniu od razu zaciągnąłby ją do laboratorium, poprosił by na chwilę zapomnieli o zakładzie, dał do ubrania któryś z fartuchów laboratoryjnych i przedstawił ją wzzystkim odmianom sztucznej krwi, nad którymi obecnie pracował.
- Tylko pod warunkiem, że byłyby to prawdziwe duchy - zażartował, podając jej kieliszek z krwią. W duchy wierzył, tak samo jak w tarota, czyli wcale.
- Tak. Myślę, że wiem o co zapytać - odpowiedział siadając na kanapie, wcześniej zdjąwszy buty. Na chwilę przymknął oczy, wsłuchując się w uspokajającą muzykę, tak by jego wciąż pobudzone pomysłem wampirzy myśli, wyciszyły się i skoncentrowały na sformułowaniu pytania, na które tak czekała Tahira. Spojrzał na nią. - Ja… - zawahał się, gdy dotarło do niego, że to o czym chciał rozmawiać, było prywatne i nawet jeśli wiedział, że karty mu w żaden sposób nie pomogą, to przyjaciółka dowie się o pewnych targających nim rozterkach. Gdyby nie znał jej tak długo, pewnie nawet nie rozważałby tego, co miał zaraz powiedzieć, a zamiast tego wymyśliłby jakieś mało istotne pytanie o jeszcze mniej istotny aspekt jego życia. A jednak i tak miał opory. Czemu? Bo chciał spytać się o rodzinę, a wtedy musiałby przyznać, że nie miał w niej wszystkiego pod kontrolą? Bo nie był pewny, czy chciał się przed nią przyznawać do tego, jak bardzo czasem nie wiedział co robić? Jak to w ogóle miało działać? - Nie. Chyba jednak nie wiem. Proszę daj mi chwilę. Czy… Może gdybyś mogła mi pokazać najpierw jak to działa… - upił łyka alkoholizowanej krwi. Substancją była w smaku niezwykle przyjemna, dokładnie tak jak chciał, a jednak teraz wydawało mu się nieco za mocna, jak na jego gusta. Przynajmniej zrelaksowanie się przyjdzie mu szybciej.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Zmarszczyła nos w powątpiewaniu na komplement anatomicznego serduszka.
– Wampiry miękną, lubią udawać, że są bardziej ludzkie i cywilizowane. Owoc jest niewinny, jest też nośny w znaczenia, a serce.... Ach, widzę taką edycję limitowaną "oddaj jej swoje serce", gdzie w adekwatny kształt wtłaczana jest wcześniej pobrana krew ukochanego, potem ładnie opakowana i przesyłana zainteresowanej. Na tyle świeża by smakowało, na tyle stara, by wspomnienia wywietrzały, jeśli zbyt edukowany jest obiekt westchnień... – Tahira iskrzyła pomysłami, jej nieuczesane myśli zadające jej tak wiele bólu na co dzień, czasami, gdy trafiły na wysycone żywicą łuczywo, dawały przyjemny ogień inspiracji. Tylko trzeba było dokładać drwa, bo ogień był bardzo łakomym żywiołem...

Szybko z resztą odgoniła te myśli, te wizje złocistych pakunków ze złożonym wewnątrz silikonowym sercem. Nie po to w końcu się spotkali. Był pewien zakład, któremu trzeba było dać za dość. Siedzieli obok siebie, blisko, jej ciężkie kadzidłowe perfumy, podobnie jak w samochodzie otuliły go, mieszając się z wonią palonych świec. Różnica temperatur nawet w pewnej odległości dała się odczuć, choć wewnętrzny płomień Scaletti nie rozgorzał jeszcze na dobre. Widziała jego wahanie, poczuła przez moment, że chciał w sumie zapytać ją o coś, co rzeczywiście było dla niego ważne, a nie jajcarskie, by rychło mieć to za sobą. I gdy już miało paść pytanie... wycofał się, napięcie opadło, albo inaczej... zmieniło swój posmak.


– Oczywiście, to w gruncie rzeczy nie jest jakoś wybitnie skompliwkowane– powiedziała zaskakująco miękko i cicho, wyciągając na szklany, przysunięty stolik karty wyglądające na bardzo stare. Obrazy na niej zdawały się być wypłowiałe, krawędzie mocno nadszarpnięte od ilości tasowań. A jednak, Tahira zignorowała je na razie i ujęła kielich z krwią delikatnie dotykając szkła swojego dzisiejszego towarzysza wzniosła coś na kształt toastu.

– Za spotkanie... Bez względu na jego genezę, miło mi gościć Cię w swoich progach. A teraz... do dna, osłodź sobie gorycz zakładowej porażki, a ja opowiem Ci... jaka jest procedura. – ostatnie słowo wybrzmiało filuternie, jakby chciała znajomym słownictwem oswoić go z bardzo nieznajomą aktywnością. Sama osuszyła kielich, a gwałtowny wydech był tchnieniem największej aprobaty. Podsunęła mu więc puste naczynie po więcej i podjęła:

– Pytanie dobrze jest zadawać ogólne. Tak, żeby nie było tak/nie, żeby nie zaczynały się od czy, albo kiedy. Arkana skupiają uwagę na różnych zagadnieniach, podpowiadają, kart noszących znamiona prekognicji jest bardzo niewiele... ledwie dwie. Szukasz możliwości, szukasz zrozumienia problemu, podpowiedzi, aby samemu podjąć decyzję. Karty, to przestrzeń, żeby się zastanowić, zatrzymać na moment i w skupieniu rozważyć różne aspekty, które w poszumie codzienności mogą unikać uwadze.

W końcu sięgnęła po karty i wprawiła obrazy w tas.
– Niech będzie, że najpierw zrobię układ dla siebie, a potem dla Ciebie. Tak aby oswoić tego potwora hmm? – słodki, lekko rozmarzony uśmiech zakwitł na twarzy, ni to pod wpływem wlanej krwi, ni to aury, czy słów, które padały z jej warg. Pochyliła się i szepnęła do kart:
– Co mogę zrobić, żeby zbliżyć się do pewnego przystojnego wampira. – zapytała niewinnie, po czym zapadła się w sofę i zaczęła niespiesznie tasować swoje wysłużone koleżanki.



_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Myślę, że naprawdę wielu byłoby chętnych na ten pomysł, chociaż… - zmarszczył brwi. - Chociaż nie wiem czemu nasi pobratymcy mogą uważać coś takiego za romantyczne - przyznał. Rozumiałby, jeszcze gdyby była to świeża krew, by dać drugiej osobie dostęp do własnych wspomnień, lub sztuczna, specjalnie dostosowana do gustów smakowych, tego kto miał otrzymać taki prezent, ale tak po prostu? Nie byłoby w tym nawet intymności wynikającej z ugryzienia przez kogoś bliskiego. Tahira jednak wyglądała na podekscytowana tym pomysłem, a on nie chciał studzić jej entuzjazmu za bardzo, więc nie wypowiedzIał tych wszystkich wątpliwości na głos.  
Posłał jej wdzięczny uśmiech, za to, że nie naciskała, by od razu zadał swoje pytania, a zamiast tego zgodziła się na krótką demonstrację. Chwycił kieliszek mocniej i sam uniósł go do góry, w podobnym geście co ona i, tym razem darując już sobie złośliwe uwagi, sam wypił zawartość naczynia do samego dna, uważnie obserwując reakcję Tahiry na smak krwi.
- Przegrana, czy nie, dziękuję, że zajęłaś mnie czymś wtedy - zaczął dolewając i jej i sobie więcej czerwonej cieczy, nasączonej alkoholem. - Chyba naprawdę potrzebowałem odwrócenia uwagi od wyjazdu Idy I Maurice'a.
Nie wiedział, czy to już kwestia alkoholu, czy pewności w głosie z jaką tłumaczyła mu zasady, ale przez ulotną chwilę, gdy przyglądał się starym kartom, miał wrażenie, że zaczął rozumieć, co ją tak pociągało w tarocie. Dalej przewrócił oczami na słowa takie, jak arkana, ale widział co mogło być takiego pociągającego w próbie nawigowania w swoich problemach za pomocą narzędzi, które miała w ręku. Chociaż i tak był pewny, że jeden symbol na upartego można było dopasować do każdej sytuacji, więc całość i tak była jedynie ułudą otrzymywania wskazówek, niż prawdziwą pomocą. 
Jej pytanie sprawiło, że spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Wampira? - spytał, nie kryjąc zaskoczenia, zakładając że skoro postanowiła podzielić się z nią tą informacją, nie będzie miała mu za złe tego pytania. W końcu Tahire zawsze kojarzyła mu się z preferencja w stronę wilkołaków, a ich ostatnia przygoda z Thomasem i pewnym Radnym, jedynie utwierdzała go w tym przekonaniu.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Wyjazd Idy i Maurice'a, no tak.... Wiedziała o tym wyjeździe, wszak rozmawiali o całej tej podróży do Polski przy poprzednim spotkaniu. Ciekawe czy Silvan wiedział o tym, że ledwie dwie noce wcześniej przemieniona przez niego wampirzyca przyszła do Tahiry po poradę sercową. Czy wiedział, że też zapytały arkana o poradę, choć inną talię, zdecydowanie młodszą, jak pytająca, która poszukiwała wsparcia. Nic w twarzy Tahiry nie wskazywało na to, aby sekrety młodego Różanego Pąku miały jakkolwiek wypłynąć podczas ich rozmowy na światło dzienne. Egipcjanka pomimo swojego gadulstwa i płomiennego temperamentu nie zamierzała nadwerężać zaufania, którym obdarzali ją bliscy.

Zareagowała dopiero na pytanie o wampira, domyślając się, że opinia o jej preferencjach w doborze partnerów wyprzedza ją samą.
– Silvan błagam, nie bądź rasistą.. – rzuciła krótko, w rozbawieniu i zaczęła rozkładać karty, w pozornej swobodzie działań. Fakt, że zapytała o bardzo konkretnego wampira, który siedział koło niej i będzie słuchał tego co ma jej dopomóc w byciu zauważoną, był ekscytującym balansem na granicy flirtu i totalnej porażki. To było ryzyko zrujnowania dekad współpracy, relacji opartej głównie na wzajemnej inspiracji, wspieraniu się w biznesie. Uczucia rzadko kiedy wspierały tę strefę, zakrzywiając obraz, dając zmienną, która łatwo mogła umknąć kontroli, zatruć serce goryczą, a przez to zamknąć umysł i dłonie na chęć dalszej współpracy. Kreacja czy destrukcja? Zmiana czy bezczynność? Nieoznaczoność losu osiadła na jej barkach, Tahira poruszyła się niespokojnie, pozornie szukajac lepszej pozycji do tego, by z kanapy układać karty na szklanym stoliku.

– Układ, który ukochałam najbardziej, to celtycki krzyż. Kolejne karty ukazują różne aspekty, perspektywy, które mogą pomóc w problemie. Każda z kart ma przypisanych kilka znaczeń w obrębie jednego tematu, ale trzeba ją rozważać również w układzie, w miejscu, które zajmuje. No dobrze... tyle teorii czas na praktykę. – cmoknęła. – Dolejesz nam? – zasugerowała jeszcze, po czym płynnym ruchem ułożyła mozaikę dziesięciu kart. Po lewej stronie znajdował się mały krzyż otoczony z każdej strony kartą mogącą sugerować kierunki ramion, po prawej zaś w słupku pojawiły się dodatkowe cztery karty. Tahira zamyśliła się, przypominając wyrazem twarzy laborantkę pochylającą się nad wynikami badań, nawet jeśli całość tego obrazu zakłócały luzem puszczone włosy, nieprzystające pracy w laboratorium i pochyłe, niestabilne światło świec. Kobieta poczekała na dolewkę syntmixu (tego samego, czy odmiennego smaku, bo czemu nie zaszaleć przy tak zacnej okazji) i dopiero wtedy podjęła. Jej głos zdawał się obojętny, choć zwężony oczy zdradzały wyjątkowe rozbawienie:

– A zatem... karta pierwsza to wędrowiec szykujący sie do drogi. Dwójka buław wskazująca na wahanie przed wyruszeniem w nieznane. Jedną nogą w zamku, oczami jednak stara się dostrzec przyszłość w kłębiących się na horyzoncie falach. Pierwsza karta to punkt wyjścia, a ta co ją przykrywa to problem, największe zmartwienie lub zagadnienie, nad którym trzeba się pochylić, by znaleźć rozwiązanie. I tu mamy wisielca, kartę biernego przyjmowania, zawieszenia, odpuszczenia działań. To by się nawet zgadzało, bo w sumie dotąd nie podejmowałam zbyt wielu działań w tym, żeby... hmm... zmienić obecny stan rzeczy. Stąd zapewne ów zastanowienie wędrowca, czy w ogóle podjąć drogę. – upiła łyk, tym razem mniej zachłannie, choć nie mogła się powstrzymać, by nie oblizać się ze smakiem. Karty jak zawsze były złośliwe, więc alkohol, zwłaszcza taki, który skutecznie dostawał się do zmienionego wirusem ciała, był zdecydowanie wartością dodaną.

– Krąg wokół zmartwienia to różne wpływy, przeszłości i przyszłości, nieuświadomione potrzeby i pobudki, w kontrze do oczywistych, teraźniejszych sytuacji – dłonią wskazywała właściwe miejsca w układzie, które próbowały jakkolwiek ujarzmić znaczenia małych i wielkich arkanów. – Wszystkie te karty, mówią o kreacji, o chłodzie myśli... – tu wskazała na wysuniętą najbardziej z lewej kartę przedstawiającą dłoń ściskającą miecz – ... o początkach intratnych biznesów przynoszących pieniądze... – dłoń wskazała znajdującą się w koronie chłopca trzymającego wyblakłą monetę zdobioną pentagramem, która niegdyś z pewnością była pozłacana. –... i niedalekiej przyszłości, której karta świata wskazuje na integrację, osiągnięcie, zaangażowanie i spełnienie. Poprzednie dwie karty wskazują jednak, że chodzi o sferę biznesową, a nie uczuciową. Interesujący jest też mężczyzna znajdujący się w korzeniach całego zagadnienia, w utajonych potrzebach. Spójrz to mag, a przed nim leżą symbole wszystkich czterech żywiołów. On nimi włada, ściąga twórczą energię z niebios i nadaje jej materialny kształt. Na ile znam tą drugą osobę, nie sposób mi się nie zgodzić. Jest on raczej chłodny i analityczny niczym miecz, ale też uziemiony, skupiony na tym co materialne i dotykalne jak złoto ukryte w ziemi. Moje domeny uzupełniają ten obraz, ogień działania reprezentowany przez buławę i kielich wypełniony krwią... mmm... duchowością, poszukiwaniem znaczeń. – ujęła znów naczynie, jakby o nim właśnie mówiła. Jej policzki lekko różowiły się, choć przy ciemnej karnacji nie było to aż tak widoczne.


_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach