Pobudka rodem z piekła, czy Anielskie przebudzenie?

2 posters

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
First topic message reminder :

@\"Elisabeth Riche" napisał:Wampirzyca wpierw wraz z Garlandem odwieźli Selenę do jej lokum. Tam Elisabeth zaniosła ją do jej sypialni. Położyła ją w ubraniach tak jak była. Jedynie zdjęła buty i biżuterię. Obuwie ułożyła obok łóżka, a biżuterię na stoliku obok. Przykryła ją i sprawdziła, czy żadne światło nie dostanie się do pomieszczenia za dnia. Przycupnęła na chwilę na brzegu łóżka gładząc jej włosy. Westchnęła cicho po czym wyszła z Garlandem z jej domostwa kierując się już tym razem do mieszkania Elisabeth.

Marcus wszedł cicho do sypialni Seleny. Spała tak spokojnie, równy oddech, leżała na boku. Podszedł powoli, usiadł na brzegu łóżka, spojrzał na nią z delikatnym uśmiechem na zmęczonej twarzy. Przez chwilę trwał tak, przyglądając się, jak Księżyc śpi.
Po dłuższej jednak chwili zdjął buty i marynarkę, rozpiął i zdjął koszulę po czym wsunął się do łóżka obok kobiety. Przypomniały mu się pierwsze dni po traumatycznych przeżyciach Seleny, kiedy to ona przychodziła do niego. Wtedy zawsze obejmował ją i przytulał do siebie, wtedy kładła głowę na jego torsie i tak zasypiali. No przynajmniej na początku. W pewnym momencie dziewczyna ruszyła się i nie był pewien czy świadomie, czy też nie objęła go i przylgnęła do niego tak jak w tamtych dniach. Pocałował ją w czoło i po chwili sam zasnął. No cóż, miał za sobą ciężką noc.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Nie chciała nic mówić, po prostu nie mogła, bo zwyczajnie rana była głęboka, by pokazać ją ot tak. A gdyby wypowiedziała choć słowo, nie zdołałaby ukryć emocji w głosie. Nie była w tym aż tak dobra, jak niektórzy, nie w chwili, gdy wszystko działo się właśnie teraz i było tak świeże, połączone jeszcze z niepokojem o stan własnego zdrowia.

Dlatego nie patrzyła w oczy Marcusa, dlatego odwróciła spojrzenie. Za dobrze wiedziała, co konkretnie by tam zobaczył. Przymknęła oczy, bo po pierwsze, gest dłoni na policzku po prostu dawał komfort, którego w jakimś sensie teraz się nie spodziewała, a po drugie te argumenty miały sens. Przez to wszystko miała totalny mętlik w głowie, a jeszcze do tego Marcus niczego jej nie ułatwiał.
- Horik... - westchnęła w końcu, obejmując się ramionami. - I właśnie tego nie potrafię zrozumieć. Dlaczego? Tak trudno było powiedzieć chociaż słowo, że coś tam jest dodatkowego? Kurwa mać, życie bym oddała w Twoje ręce, zresztą to nawet zrobiłam, a Ty wywinąłeś mi takie świństwo? Weź mi to wyjaśnij, bo chyba naprawdę nie potrafię zrozumieć Twojego sposobu myślenia! - wybuchnęła w końcu, dopiero teraz patrząc mu w oczy. Była zła, była rozczarowana i w końcu pozwoliła sobie uzewnętrznić to wszystko, zamiast jak zawsze zawinąć się w płaszczyk kurtuazji i formalności. Jej oddech przyspieszył, a oczy znów zaczęły iskrzyć złością.

- Z-zaraz! Horik! No co Ty wyprawiasz! - zaczęła protestować dosyć gwałtownie, czerwieniąc się znacznie, wbrew protestom rozebrana i wzięta na ręce. Wtulenie się było zwyczajnym odruchem, w końcu nie chciała, żeby ją upuścił albo coś. Protesty jednak ucichły, kiedy wylądowała w ciepłej wodzie, która szybko stawała się ponownie gorąca.
- Miałeś mówić o Scalettich... - mruknęła w końcu niemrawo, przymykając oczy i odchylając lekko głowę, by oprzeć ją o brzeg. Odsłonięte gardło świadczyło, że jednak nie było aż tak źle w kwestii zaufania. Za to w końcu otworzyła jedno oko, jakby pytała, czemu wilk do niej nie dołączył.

@Marcus Wijsheid

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Klęknął obok wanny, potrzebował chwili zeby zebrać myśli do kupy. Widząc zdziwione spojrzenie kobiety uśmiechnął się delikatnie. To był pierwszy prawdziwy uśmiech tego poranka. Jednak nie ruszył się z miejsca. - Nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie, może poprostu moja natura figlarza wzięła górę? - mówił spokojnym tonem. Mogła wyczuć, że teraz mówił Wilk nie on, a ten potrafił o niebo lepiej kontrolować emocje. - Może uznałem, że potrzebujesz się nieco rozerwać. - Może powinieneś się już zamknąć? Jednak nie pomagasz do diabła. Marcus odezwał się w głowie a wilk jedynie uśmiechnął się do siebie - Napewno radzę sobie lepiej niż ty - cichy chichot i spojrzenie znów w oczy Seleny.

Wybacz, Ten drugi uważa, że jestem zbyt sztywny. - zanurzył dłonie w wodzie. i spuscił na nią wzrok. - Ale masz rację nie rozumiesz i ja w sumie też nie rozumiem. To był impuls głupia myśl zrobienia głupiego dowcipu. - za kazdym razem akcentowal wyraźnie słowo głupie. - Przez cały bal miałem cię na oku. Caly czas chodziłem tak żeby mieć cię w zasięgu wzroku. Straciłem cię tylko na chwilę po naszym tancu. Potem znalazłem cię na dole. ale wtedy było już za późno. Widziałem, że juz jadłaś. wiec nie pozostalo mi nic jak tylko mieć cię ciąglę na oku. - cały czas patrzył na swoją dłoń zamoczonej w wodzie. - Wiem, że to wcale nie poprawia mojej sytuacji ale mimo to chcę zebyś o tym wiedziała. - spojrzał znów na nią. - Z resztą nie od dziś wiesz, że jak chcesz się wpakować w jakies kłopoty zadzwoń po Marcusa. - no tak Typowe zachowanie Wilka, kłopot? obruć go w żart dla załagodzenia. Jak nas wyjebie z domu to będzie twoja wina i będziesz to sam naprawiał. - Znow mezczyzna odezwał się do wilka - Dobrze jak nas wywali z domu to będę latał po lody na drugi koniec Paryża jesli będzie trzeba a teraz zamknij się i daj mi to ogarnąć. - usłyszał w głowie syk i w tym momencie zdał sobię sprawę co powiedział. A wystraczyło odpowiadać w głowie...

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Nawet wilk radził sobie lepiej z kontrolą emocji... Świetnie. W innym momencie zaczęłaby się z tego po prostu śmiać, teraz zwyczajnie skrzyżowała ręce na piersiach, przy okazji blokując widoki. Aczkolwiek bądźmy szczerzy, Sel nie należała do tych, którzy jakoś specjalnie przejmowali się kwestią posiadania na sobie odzienia. W końcu brak kilku szmatek nie odbierze godności czy wrodzonej dumy, teraz nieco nadszarpniętej.
- Jak zawsze w nieodpowiednim momencie. - wetknęła szpilkę, nie mogąc się powstrzymać. - Rozerwać? Bawiłam się całkiem dobrze i bez tego, mój drogi, chyba że jest coś, o czym wiesz Ty, a ja nie. - prychnęła w stronę wilka, mrużąc ślepka. Wyglądała, jakby pytała, co jeszcze przed nią ukrywał. Bo nadal to wszystko kompletnie nie trzymało się kupy.

- Obaj jesteście siebie warci. - skwitowała oschle. Jeden robi problemy, drugi sprząta, klasyk, do którego się przyzwyczaiła. Przecież na szlaku było to samo, choć oczywiście dopiero później dowiedziała się o wszystkim. Miała wrażenie też, że kiedy dopiero się poznali, wszystko było łatwiejsze. Masz co chciałaś, kochanie, tak się kończą flirty z wilkołakiem. Burdelem emocjonalnym! A Temar ostrzegał, mamusia ostrzegała... Trzeba było posłuchać... przygryzła wargę, obejmując się ciaśniej ramionami.
- Po tańcach poszłam odpocząć, a potem zapalić. W obu przypadkach byłam ze znanymi sobie od dawna osobami. Jadłam dopiero przez zejściem na dół. - nie musiała mu tego mówić, jasne, że nie. Ale nie była aż tak podła, by pozwolić mu się przejmować, co się wtedy wydarzyło. Bo w końcu nic się wtedy nie stało, tyle że zdobyła szatę Wiatra, dobrowolnie oddaną. Bezwiednie uśmiechnęła się do swoich myśli, zaraz jednak wracając na ziemię.
- Tyle, że nie chciałam się wpakować w kłopoty i na pewno nie chciałam być zmacana nieprzytomna. - wytknęła, by zaraz potem unieść wysoko brwi. Najwyraźniej w pustej głowie wilkołaka toczyły się bardzo ciekawe dyskusje.
- No proszę proszę. Uważacie obaj, że tak łatwo wam pójdzie? - zadrwiła, choć w głowie pojawił jej się obraz lodów. Dostępnych faktycznie w jednym jedynym sklepiku na drugim końcu Paryża. A do tego roztopiona czekolada z tego małego zakładziku pod miastem... Nie ma opcji. Aż tak łatwa nie będzie, żeby zamieść sprawę pod dywan lodami i czekoladą, choćby nie wiadomo jak były smaczne.
- Z ciekawości, który z was był na tyle mądry, żeby wpaść na pomysł podrzucenia mi trefnego żarcia? - spytała wrednie. - I tak, bardzo kusi was wywalić na bruk, ale jak sądzę inaczej nie dowiem się o morderstwie. Kolejnym już zresztą. - złość już powoli mijała, zresztą Sel właśnie taka była. Wkurzała się bardzo mocno, bardzo intensywnie, ale ta fala szybko mijała. Trudniej było ze smutkiem lub rozczarowaniem, ale i to mijało po jakimś czasie, przynajmniej na zewnątrz. Gorzej było wewnątrz, bo tam potrafiła trzymać stłumione uczucia bardzo długo.

@Marcus Wijsheid

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Może i zasłonięcie się miało na celu ukrycie tego i owego, ale gdyby okoliczności były inne to nie przeszkadzało by mu to wcale. Widział ją już tyle razy, że potrafił przywołać nie jedno wspomnienie, żeby zobaczyć to co ukryła. Z jednym natomiast musiał by się zgodzić gdyby znał jej myśli, godności i dumy nie mogł jej odmówić, nawet gdy była naga. Parsknął smiechem - Gdyby głupota zwyciężała w odpowiednich momentach uważam, że nie nazywała by się głupotą nie uważasz? - mówiąc te słowa na wierzch wyszedł Marcus a ona mogła dostrzec subtelną zmianę w jego oczach. Bo oprócz oczywistych oznak osobowości coś w jego spojrzeniu się zmieniało. - Nie mam niczego do ukrycia, powiedziałem ci juz wszystko. znając życie moze i nie trzyma się to kupy, to no cóż głupota żadko trzyma się kupy. - przymknał na chwilę oczy

I za to nas tak uwielbiasz - uśmiechnął się, znów mogła dostrzec tą subtelną zmianę. Wilk teraz był za sterami. Pewnie nie raz zastanawiało ją to jak płynnie przechodził miedzy jedną a druga osobowością, i ile walki nie raz toczyło się w jego głowie. Kolejna zmiana - Wiem widziałem, że byłaś z Louisem, w końcu jego ubranko nie wzieło się z nikąd na twoich ramionach. Może też dlatego ulżyło mi nieco jak zobaczyłem cię na dole. - uśmiechnął się delikatnie. I znów zmiana - A pamietając w jakim byłaś nastroju po naszym tańcu śmiem sądzić, że to on mógł spić smietankę podwyższonej temperatury z balkonu. - Zasmiał się a błysk rozbawienia pojawił się w jego oku. Nie był o Louisa zazdrosny. Znali się nie od dziś, W sumie zabawne jest to jak ich losy się potoczyły. Wstał powoli i podszedł tuż za kobietę. Jego ciepłe dłonie wylądowały na jej ramionach. Siegnął po olejek który zawsze leżał w tym samym miejscu. Po natarciu rąk zaczął delikatnie masować jej ramiona. Ze względu na to że stał za nią nie mogła widzieć jego spojrzenia wiec ewentualne zmiany mogły jej umykać. - Wierz mi lub nie ale nie było to również moim celem. - Delikatne aczkolwiek stanowcze ruchy dłoni rozmasowywały spięte ramiona. - To prawda nie będzie łatwo, bo nadszarpnięte zaufanie, odbudowuje się dłużej niż je treaci. słowa te padły tuż przy jej uchu, delikatnym szeptem - A od czegoś trzeba zacząć. - dodał, a kobieta musiała zastanawiać się który z nich w tym momencie do niej mówi.

- Widzisz kochanie, w mojej głowie czasem pojawia się taki mały chochlik który wyskakuje z durnym pomysłe, a My czasem łapiemy go i wprowadzamy w życie. - mówił spokojnym, cichym tonem tuż obok jej ucha. - Niestety morderstwo musi jeszcze chwilę poczekać, bo nie spieszy mi się z tąd narazie wychodzić. - mogła wyczuć lekką zadziornośc wilka i stonowanie Marcusa w obu wypowiedziach. To dziwne bo rzadko się zdarzało zeby byli aż tak zgodni. Może jednak cel uświęcał sierodki, a w tym wypadku cel był znaczny. Przesunął rękę powoli na jej szyję delikatnie unosząc jej podbródek. Odchyloną głową do tyłu mogła spojrzeć na jego twarz, ale na jej nieszczęscie oczy miał zamknięte. - Pomysł był mój. - po tych słowach pochylił głowę i delikatnie ucałował ją w usta, trzymając dalej dłoń na jej szyi. Nie naciskał, nie trzymalł na siłę. był delikatny. Prowadzona dłoń była jak sugestia nie rządanie.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Prychnęła lekko, ale mimowolnie uniosła kącik ust w górę. No jednak w jakiś sposób miał rację, nie ukrywajmy. Głupota właśnie dlatego była tak nazywana, że objawiała się w bardzo nieodpowiednich chwilach.
- Kompletnie się nie trzyma kupy. Zwłaszcza fakt, że z jakichś powodów Ci wyszło, że bez doprawionej krwi nie będę w stanie się dobrze bawić. Za kogo Ty mnie przepraszam uważasz? – fuknęła z irytacja, łypiąc groźnie na wilczka i kręcąc lekko głową. Prosił się po prostu, żeby go za to wszystko albo udusić albo solidnie walnąć w łepek. I na słowa o uwielbianiu nie wytrzymała i faktycznie pacnęła wilka w łeb, bardziej dla zasady niż żeby faktycznie sprawić mu ból. Nie, żeby w ogóle zdołała zrobić mu większą krzywdę czymś takim, ale liczyły się zasady. Kwestię gniewu można było uznać za załatwioną, bo fakt faktem nie umiała się na niego gniewać zbyt długo. Nawet jeśli uraza i rozżalenie wciąż zostały.

- Sam mi je dał. – rzuciła lekko obronnym tonem, jednak z delikatnym uśmiechem na wargach. To, w jaki sposób wymieniał się z wilkiem było fascynujące wręcz, płynność przejścia określana tak naprawdę tylko i wyłącznie zmianą w spojrzeniu. Gdyby nie to, miałaby lekki problem z określeniem, z którym z nich aktualnie rozmawia, a była to jedna z ważniejszych rzeczy. Z jednym i z drugim należało postępować nieco inaczej. – To źle sądzisz, bo najpierw rozmawiałam z Weiem. Na Louisa trafiłam trochę później i poza zwykłym tańcem do niczego nie doszło. No, tyle, że oddał mi swoją szatę, więc w zamian dostał mój szal. Normalka. – parsknęła lekko, swobodna rozmowa o balu pozwalała trochę lepiej uporządkować wszystkie myśli i się bardziej rozluźnić. Przynajmniej do momentu, w którym na jej ramionach wylądowały ciepłe ręce. Od razu się wyprostowała w wannie, lekko napinając ramiona. Coś dziwnego zaczynało się dziać, a zmiana pozycji i masujące ja ręce utrudniały sprawdzenie, z kim aktualnie rozmawiała. Ponownie przygryzła wargę, jednak zdecydowała się rozluźnić pod przyjemnym masażem. No może jak tak dalej pójdzie, będzie trochę bardziej skłonna wybaczyć mu ten bałagan, którego narobił. – Tak, zgadza się. Zaufanie to cholernie krucha sprawa. – mruknęła, ale z pierwszymi nutkami niepewności w głosie, gdy nachylił się do jej ucha.

Zawsze umiała jakoś rozpoznać, z którym ma okazję rozmawiać. Przeważnie nie było to trudne, bo choć zazwyczaj byli zgodni, to jednak tu czy tam miewali inne pomysły, czyniąc całość nieco łatwiejszą. Problem zaczynał się w chwili takiej, jak ta. Po sposobie wypowiedzi określenie rozmówcy nie było możliwe. Oczu nie widziała wcale. Tak duża zgoda pomiędzy jednym i drugim była niespotykana. A głos szepczący jej do ucha, połączony z rękami na ramionach… Całkowicie wybił ją z poprzednich rozważań. Zawsze czuła się odrobinkę niepewnie, gdy nie umiała określić, z czy przemawia do niej Marcus czy wilk, ale teraz było zupełnie inaczej. Teraz byli zbyt zgodni, by się nie niepokoić. Dziwnie mocno zdała sobie sprawę, że siedzi całkiem naga w wannie, a za plecami ma drapieżnika zdolnego do wszystkiego. Drapieżnika, który jeszcze chwilę temu wywoływał w niej gniew a teraz… Teraz kompletnie nie wiedziała, w którą stronę to wszystko zmierza. I zdecydowanie cała uraza poszła w inną stronę. Odchyliła głowę w tył, czując, że jej serce nieco przyspiesza. – Nic mi to nie mówi… - szepnęła, przełykając ślinę, co było doskonale wyczuwalne dla wilkołaka. – Robisz to specjalnie. – dodała, prosto w jego usta, próbując odczytać cokolwiek. Jedną z dłoni delikatnie zacisnęła na nadgarstku ręki Marcusa, tej samej, którą trzymał na jej szyi. Drugą oparła o brzeg wanny, trochę niespokojnie próbując się podwyższyć i usiąść normalnie, zamiast zwyczajnie leżeć, choć wyjątkowo nie była pewna, czy rzucanie wyzwania Marcusowi w takiej chwili było dobrym pomysłem.

@Marcus Wijsheid

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Tego kochanie nie powiedziałem, że nie umiesz. Z resztą nie oczekuj ode mnie logicznego wyjaśnienia. - powiedział jeszcze zanim wstał. - Ja i logika to czasem dwa różne światy. - uśmiechnął się widząc uciekający w górę kącik ust. Kiedy pacnęła go w łepek spojrzał na nią i z rozbrajającym tonem powiedział - No nareszcie - Kiedy zaś wspomniała o Weiu i Wiaterku, uśmiechnał się nieznacznie wcierając juz olejki - Oczywiście to był tylko taniec, - lekko ironiczny ton głosu, u delikatny chichot. - Kochanie znam was nie od dziś i wiem, że Louis ma w sobie to coś co cię do niego ciągnie. i proszę nie zaprzeczaj temu.

Dotyk jej skóry pobudzał emocje. Oczywiście wiedział co chce zrobić ale jednak jej skóra i sposób w jaki reagowała na dotyk potęgowały to uczucie. Widząc zmieszanie na jej twarzy, wewnętrzną walkę miedzy gniewem a.. no własnie. To zamierzał osiągnąc, żeby rozkojarzyć, żeby na chwilę przestała zadręczać się złymi myślami. Oczywiście póxniej pewnie wrócą, oczywiście to nie załatwiało sprawy. Ale jak to kiedyś powiedziała na wojnie wszystkie chwyty dozwolone. A w tej wojnie nagroda była zbyt cenna, żeby bawić się w pół środki. Jej wybaczenie było ważniejsze niż cokolwiek innego w tym momemncie.

- Oczywiście, że tak. - odparł z pełną powagą. Robił to specjalnie, Chciał ją teraz odprężyć, tyle że tym razem, widziała co robi, czuła co robił, i miała szansę protestu. Chociaż czy aby na pewno miała? Zostawię tę kwestię narratorce.


Nie zamierzał narazie poruszać ani tematu wtopy na balu ani niedoszłego morderstwa u Scalletich. Potrzebował ostudzić pewne emocje, a że przy tym wzbudzał inne cóż.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
- Wiesz, nie rozpoznałbyś logiki, gdyby wyskoczyła z krzaków i ugryzła Cię w ten Twój wilczy, owłosiony tyłek. – stwierdziła z pełnią godności, na jaką aktualnie było ją stać i nie wybuchnąć przy tym śmiechem. Komentarz do „nareszcie” mógł być tylko jeden – i właśnie w taki sposób Marcus miał okazję obejrzeć sobie środkowy palec. A nawet dwa środkowe palce, jeśli być precyzyjnym. Tak, współczesne czasy miały całkiem ciekawe sposoby wyrażania uczuć wobec innych osób. Ten jeden akurat kochała. – Niczemu nie zaprzeczam, wilczku. – potrząsnęła głową. – Ale sam wiesz, jak jest. Zbyt wiele złych spraw stoi między mną a nim, żeby to mogło być czymkolwiek więcej niż tylko tańcem. – westchnęła cicho, wiedząc doskonale o tym, że dzień sądu ostatecznego to jest wyjaśnień zbliża się wielkimi krokami.

Ale nie to było w tej chwili ważne. Ba, nawet bardzo szybko zeszło na inny plan. Była rozgrzana wodą, odrobinkę otumaniona mieszanką zapachów wody, kadzidełek czy olejku do masażu. A do tego dochodził własny zapach wilkołaka, który w ten specyficzny sposób ją otaczał. Wszystko to wywoływało mętlik w głowie, a Marcus jej nie pomagał, nie pozwalając na zorientowanie się, co się właściwie dzieje i który z nich teraz prowadzi. A prawdę mówiąc, przy takiej zgodzie, jaką zaprezentowali, mógł to być każdy. Jeśli chciał ją rozkojarzyć, wyszło mu perfekcyjnie, czuła się bardzo rozkojarzona i niepewna sytuacji. Jej serce biło w szybszym tempie, a usta dziwnie wyschły. Czuła, że zaczyna jej się robić naprawdę gorąco i woda w wannie nie miała z tym nic wspólnego.

- Marcus… - zaprotestowała niespokojnym głosem. Zwłaszcza, że ta odpowiedź tak naprawdę pasowała zarówno do stwierdzenia, że robi to specjalnie, jak i tego, że nic jej to nie powiedziało. Cholerny wilkołak, teraz zachciało mu się bawić w gierki słowne. Przez to czuła się jeszcze bardziej niepewnie, wybita całkowicie z rytmu, nie tylko już słowami, a całym dotykiem. Dotykiem, któremu nie sposób było się sprzeciwić, więc czy tak naprawdę miała szansę na protest? Wątpliwe, zdecydowanie wątpliwe. Przynajmniej czuła, co robi i widziała, co robi. I mniej więcej się domyślała, co zamierzał zrobić dalej.


Morderstwa i bale poszły całkowicie w niepamięć. W tej chwili były ostatnim, o czym mogłaby myśleć. Zresztą trup to trup, nie ucieknie, prawda?

@Marcus Wijsheid

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Widząc jak kobieta reaguje wiedział, że osiągnął część swoich założeń, To fakt nie zamierzał jej tego ułatwiać. Zaciągnął się delikatnie powoli zapachem roztaczającym się od jej nagrzanej szyi. Musiała to czuć jak wodził nosem tuż nad skórą. Widział w jej wzroku tą iskierkę którą chciał zobaczyć. Zmieszanie, gonitwę myśli, żar tlący się coraz bardziej wewnątrz. Dostrzegł jak jej usta spierzchnięte, podswiadomie szukały kontaktu. Nie kazał jej długo czekać, gdy ich usta zetknęły się w gorącym pocałunku, przeszedł go dreszcz.

Role się odwróciły, wczesniej on zbity pies, błagający o litość, o przebaczenie, Ona Pani jego losu. A wystarczyło ruszyć wrażliwą strunę, zagrać na delikatnym instrumencie jaki było ciało kobiety. Spragnione dotyku wargi zetknęły się najpierw w delikatnym, majestatycznym, tańcu. Subtelne spotkanie, trwające chwilę dłużej niż powinny, i jak pociąg rozpędzający się, ze stukotem w takt torow. Stuk puk, stuk puk. Coraz krótsze przerwy zachłannych ust, coraz gwałtowniejsze ruchy, coraz dłuższe chwile dotyku.


   

Gdy dotarł dłońmi znów do szyi kobiety delikatnie odwrócił jej głowę tak by mogła spojrzeć mu w oczy, otworzył je z zadziornym uśmiechem - No więc który? - zapytał a jej oczom ukazała się nietypowa sytuacja. Jedno oko było ludzkiej barwy a drugie mieniło sie delikatną czerwienią, sekundę później zmiana. Wyglądało to tak jak by obaj na raz byli tu i tam, jak by dogadali się w tym złowieszczym tańcu. Byli obaj i obaj w kruchej zgodzie działali, razem jak w jednej dobrze naoliwionej maszynie. Dostrzegła w tych oczach smutek, żal, złość, szczęscie, porządanie, i.. no własnie co. Uczucie? Miłość? Troskę? Wszystkie na raz i każde z osobna.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Jak do tego doszło, nie miała zielonego pojęcia. Jeszcze chwilę temu była na niego zła, czuła się zraniona i przede wszystkim zdradzona, a do tego zastanawiała się, czy wyrzucić go z domu, czy jednak się przemóc, żeby wysłuchać, co się stało po tym, jak odpadła. A teraz? Była niepewna sytuacji, zagubiona w dotyku i jeszcze jej ciało działało całkowicie przeciwko niej, rozpalając się pod wpływem zabiegów wilkołaka. Zdradziecki futrzak, mogła być pewna, że robił to wszystko specjalnie, ale jakoś tak nie miała ani ochoty ani siły o tym myśleć.

Nie, gdy tak zwyczajnie i bezceremonialnie wziął jej usta w swoje władanie. To chyba właśnie był ten moment, w którym zmiękła i poddała się zupełnie innej dozie uczuć, odsuwając wszystko inne, skupiając się na płomieniu, który tak bezceremonialnie w niej rozniecił. Nawet spróbowała zarzucić mu jedną z rąk na kark, przycisnąć do siebie po więcej słodkiego smaku ust, chociaż trochę gaszącego pragnienie bliskości. Przestała myśleć, chociaż na tę jedną chwilę, biorąc to, czego w tej chwili właśnie najbardziej chciała. Przeklęty wilkołak.

Grzecznie pozwoliła odwrócić swoją głowę, tylko po to, by ponownie doznać szoku. Pierwszy raz widziała coś takiego i nie sposób było to zinterpretować. – Jak…? Dlaczego…? – potrząsnęła lekko głową, czując się jeszcze bardziej zagubiona niż jeszcze chwilę temu. Próbowała zrozumieć to przede wszystkim pod tym kątem, co mogło to oznaczać dla niej samej. W takiej sytuacji jeszcze nigdy nie była, ale nie byłaby sobą, gdyby sobie odpuściła. Nie ona i nie z nim. Mieszanka uczuć była wręcz piorunująca, powoli więc odwróciła się do niego przodem, przyciskając się wręcz do niego całym swoim ciałem. – Czy to znaczy, że powinnam się na Ciebie częściej wkurzać? – spytała przekornie, nachylając się do ucha mężczyzny tylko po to, by lekko je dziabnąć, ząbkami, a potem to samo zrobić z jego szyją, jednak nie przebijając skóry.

@Marcus Wijsheid

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588


Na zadane przez nią pytania uśmiechnął się jedynie - Coż, żaden z nas nie chciał przepuścić takiej okazji. W końcu takiej kobiecie ciężko się oprzeć. - po tych słowach znów pozwolił, zetknąć się ich ustom nie pozwalając jej na tę oczywistą zaczepkę odpowiedzieć. Gdy jednak odwróciła się do niego przodem, objął ją, przyciągając do siebie. - Jeśli po każdym takim wkurzeniu tak będziemy się godzić, to mogę się na to zgodzić. - uśmiechnął się, pochylając głowę.



_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182

Nie zdołała odbić zaczepki, zresztą jakakolwiek riposta szybko jej umknęła, gdy tylko skupiła się na pocałunku. Kiedyś do tego wróci, może. O ile nie zapomni. Marcus miał dziwną umiejętność sprawiania, że zapominała o większości rzeczy, pamiętając tylko to, co z nią robił. Nie żałowała jednak za bardzo, w zasadzie nie było czego. - Zastanowię się. Nadal mogę Cię stąd wyrzucić. - mruknęła bardzo przekornym głosem, nie mogąc powstrzymać tej drobnej złośliwości. Czym innym jednak było pytanie, czy faktycznie zrobiłaby taką podłość i jemu i sobie.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Nie wiem, czy to byłaby w tym momencie kara większa dla mnie, czy dla ciebie. - uśmiechnął się, po czym delikatnie uszczypnął zębami jej kark. Czuł, jak krew buzowała w nim coraz mocniej. - Z resztą po dobroci teraz nie wyjdę, co to, to nie. - dodał.


_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Błysk w oczach jasno twierdził, że to wyjście po dobroci to bardzo chętnie by sprawdziła. O karze też miała ochotę coś powiedzieć, ale w zasadzie po co? Po co mówić, jak można pokazać, to da o wiele lepszy efekt niż jakiekolwiek słowa.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach