Sonia & Osamu

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
First topic message reminder :

I znów nastał mrok, dzień upłynął zostawiając za sobą nieprzeniknioną troską i zmartwieniami Sonię we własnych myślach, które nie opuszczały młodej wampirzycy nawet na chwilę. Wszystko się zmieniło, przybrało zupełnie inny tor. Nie było jej zimno, a mimo to musiała sprawiać wrażenie, żywej osoby. Po co? Po co miała się ukrywać przed ludźmi? A no tak...wystarczyło chociaż spojrzeć na przechodzące twarze, które zmartwienia miały wypisane w zmarszczkach czy wypisane w samym spojrzeniu. Starała się zrozumieć bieg dawnego życia, bieg obecnego. Jednak nie było to takie proste. Niby wszystko wiedziała, niby nie było tak źle, a jednak. Jednak rozumiała, że już nie zobaczy babci, że do czasu aż nie zapanuje nad wampiryzmem nie będzie mogła do niej pójść by nie zrobić jej krzywdy. Może to i dobrze? Starała się uczyć tego kim jest, dowiedzieć się, co tak naprawdę dało jej to nowe życie. Siedziała tak na jednej z ławeczek i nasłuchiwała, nim pojawiła się maszyna na torach ona ją słyszała już dawno. Słyszała bicie serc, czuła multum zapachów, których nie umiała odróżnić. Rozejrzała się dookoła zastanawiając się, czy jest tutaj może ktoś, kogo widziała chociaż przelotnie jako człowiek, czy może przypadkowo w szpitalu gdy odwiedzała dziadka, albo gdy była na badaniach z babcią. Niestety nie mogła sobie przypomnieć.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Osamu

Osamu
Liczba postów : 39
Jednak nie chodziło o jednego z nich. To w jakiś sposób mnie uspokoiło. Okazuje się, że przygarnęli ją – bardzo rozsądne posunięcie. Mimo wszystko, wampiry nie są wyzute z empatii, potrafią dbać o swoich. Pilnowanie jednostek w jakiś sposób zapewnia bezpieczeństwo pozostałym przedstawicielom naszego rodzaju. Puszczony samopas młody przemieniony wyrządziłby bardzo dużo szkód, zagroziłby tajemnicy, którą utrzymujemy. Mihail postąpił roztropnie, dzięki niemu dziewczyna będzie mogła się rozwijać bez większych przeszkód. Kiwam głową ze zrozumieniem, znów wyginam usta w lekkim uśmiechu. Więc muszę odprowadzić ją do domostwa obecnych opiekunów. Dobrze, mam nadzieję, że później zajmą się nią odpowiednio, zadbają, by następnym razem przygotowała się lepiej. Potrzebuje edukacji i kogoś zdolnego podać jej pomocną dłoń w najtrudniejszych momentach.
Dostrzegam, że waha się, kiedy znów wspominam o słodyczach. Nie jest pewna, czy powinna w taki sposób nadużywać mojej dobroci. Rozczula mnie tym. Wyciągam dłoń przed siebie, rozchylam jeszcze bardziej torbę.
Wybierz, na co masz ochotę. Naprawdę, nie przejmuj się. Siostra nie będzie zła, nie zauważy nawet, choćby zabrakło i dwóch — zapewniam i sam wyciągam dla siebie jedno z ciastek, aby nie być gołosłownym. Przegryzam kruchość smakującą przyjemnie różanym cukrem. Idziemy wzdłuż mniej uczęszczanej uliczki, prowadzącej przy tyłach pobliskich sklepików. Może nie jest to najprzyjemniejsza okolica, ale z całą pewnością najbardziej bezpieczna w naszym przypadku.
Zachęcona moją propozycją wysuwa pierwsze pytanie. To nie żadna tajemnica z jakiego rodu pochodzę.
Nie, nie… Van der Eretein — wyjaśniam. Nie na pierwszy rzut oka można rozpoznać pochodzenie, właściwie jest to bardzo ciężkie, choć ród o którym wspomina wyróżnia się specyficznymi właściwościami ciała. Moja aura jest nieco bardziej subtelna, dostrzegalna dopiero po czasie. Ludzie zwykle patrzą na mnie przychylnej, rzadko ujawniają prawdziwą niechęć, są w pewien sposób zafascynowani. To dość pomocne. — I nie przejmuj się, wszystkiego się jeszcze nauczysz — macham dłonią, bo kwestia wymowy to najmniej istotna ze spraw.
Ze skupieniem słucham historii jej babci. Oddzielenie od ludzkiej rodziny zawsze jest trudne. Nawet ja, pałając do ojca niechęcią, do matki obojętnością, a do żony… cóż tu sprawa się nieco komplikuje, z żalem opuszczałem Osakę. Tym bardziej Sonia musi cierpieć, skoro tak bardzo była zżyta ze starszą kobietą.
To faktycznie może być teraz dość ryzykowne, ale domyślam się, co możesz czuć. To nie jest łatwe. Opuścić rodzinę. Patrzeć na to, jak oni się zmieniają, żyją w nieświadomości… — ucinam, bo wiem, że nie potrzebuje dodatkowych zmartwień. — Daj sobie czas na oswojenie się. Martwisz się, to naturalne. Nie o wszystkim możesz też mówić, to nie ułatwia sprawy, ale wierzę, że sobie z tym poradzisz. Zawsze jest jakieś wyjście. Czasami tylko początkowo ciężko je dostrzec. — Nie chcę jej dawać złudnych nadziei, choć może znajdzie jakąś namiastkę kontaktu z babcią. Wychodzimy wreszcie z ciasnych ulic na teren parkowy, bardziej przyjemny.

@Sonia Evans

_________________
A world of grief and pain
Flowers bloom
Even then

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Część wpojonych zasad i manier pozostała z nią, w końcu była wampirem a nie potworem, który nie potrafi się zachować między innymi. Nie ważne czy to wampir, człowiek, czy może wilkołak. Cholera...tyle wampirów już miała okazję poznać a wilka żadnego...jak to możliwe? No ale...ciekawa była jak to jest między nimi tak naprawdę, czy ten cały sojusz jest rzeczywistością i pałają do siebie jako taką "miłością" czy może to kwestia wiszącego topora w powietrzu. Ciekawość aż ją rozpierała od środka, ale na tą chwilę będzie musiała się jakoś pohamować i cierpliwie czekać na poznanie tego gatunku i przekonanie się jak to jest w rzeczywistości.
Kuszenie przez Osamu było na tyle skuteczne, że w końcu przełamała się i wzięła w dłoń lukrowaną słodkość w barwie czerwieni. Przyjrzała się słodkości i ugryzła kawałek. Ta bomba smaku była tak duża, że Sonia aż jęknęła z zachwytu. Chyba nigdy się nie przyzwyczai do tego, że wszystko zdecydowanie inaczej smakuje.
- Nie sądziłam, że słodycze potrafią być aż tak dobre. Dziadkowie nie dawali mi za często możliwości do kosztowania takich pyszności, ale już jak miałam na to możliwość, to tak zwlekałam z zjedzeniem ciastka czy cukierka, że po kilku godzinach dopiero odważyłam się skosztować a teraz...to jest lepsze.
Zaśmiała się lekko pod nosem przymknęła na chwilę powieki by skupić się na zapachu ciastka.
- Szkoda, że nie idzie odciąć tych dźwięków i zapachów i skupić się tylko na jednym...
Przyznała przełykając kęs ciastka. Gdy wyjaśnił z jakiego rodu pochodzi Sonia uniosła zaciekawiona brew.
- Miło mi...mam nadzieję, że się nauczę rozpoznawanie kto jest kim jest trudne. Chociaż każdy mówi, że to kwestia czasu to czasem mam wrażenie, że miną stulecia nim się nauczę.
Westchnęła pod nosem kierując się za mężczyzną. Rozmowa była bardzo przyjemna więc Sonia powoli zaczynała zapominać o zapachu krwi. Na wzmiankę o rodzinie skinęła głową. Pozostawienie babci było bolesne, ale co miała począć? Nie mogła ryzykować przecież i wrócić do domu.
- To prawda, świadomość, że ona jest tam, a ja tutaj i nie mogę nic zrobić by jej pomóc jest męcząca. Może i jest Miyuki przy babci, ale jednak...mam z nią kontakt ostatnio nawet mówiła, że z babcią jest lepiej i że ma pomoc z opieki ale to nie to samo co pójść i przekonać się samemu. Niestety to za bardzo ryzykowne. Znam ją i wiem jaka byłaby reakcja.
Westchnęła pod nosem. Może i wyjście było, jednak nie widziała go jeszcze. Na razie wystarczała jej świadomość, że babcia żyje a jej stan jest w miarę stabilny. Wiedziała jedno, pójdzie do niej, gdy będzie wiedziała że odchodzi już na dobre.

@Osamu
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach