Niedokończone sprawy...

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
First topic message reminder :

Po odwiezieniu Seleny do domu

Wampirzyca wpierw wraz z Garlandem odwieźli Selenę do jej lokum. Tam Elisabeth zaniosła ją do jej sypialni. Położyła ją w ubraniach tak jak była. Jedynie zdjęła buty i biżuterię. Obuwie ułożyła obok łóżka, a biżuterię na stoliku obok. Przykryła ją i sprawdziła, czy żadne światło nie dostanie się do pomieszczenia za dnia. Przycupnęła na chwilę na brzegu łóżka gładząc jej włosy. Westchnęła cicho po czym wyszła z Garlandem z jej domostwa kierując się już tym razem do mieszkania Elisabeth.
W trakcie podróży czuła się już lepiej. Oczywiście pod kątem takim, iż uspokoiła się. Nie rozmyślała teraz nad całą tą sytuacją. Nie było takiej potrzeby. Nie było jej ani trochę żal młodego chłopaka. Zasłużył sobie na to jak oberwał. Z Marcusem porozmawia sobie już oddzielnie. Tą sprawę trzeba było wyjaśnić. Nie był to jednak odpowiedni moment na to. Nie wiedziała również co działo się potem na balu. Przynajmniej jeszcze nie wiedziała. Teraz już była tylko ona i Garland.
Po dojechaniu na miejsce zaprowadziła go do swojego mieszkania. Nie posiadała tak wielkich domostw jak na przykład sam Marcus. Większość czasu i tak spędzała w budynku rady. Tu miała być jej mała ostoja, nie kolejny gigant, o którego trzeba by było jakoś dbać. Otworzyła im drzwi i wyłączyła alarm. Zaprosiła go do środka.
- Witaj w moich progach... Przyznaję, że raczej gości nie miewam - uśmiechnęła się delikatnie do mężczyzny. Zamknęła drzwi jak tylko wszedł do środka. Zdjęła zaraz swoje buty. Jakoś wolała chodzić boso po mieszkaniu. Czuła się bardziej swojsko i była to miła odmiana w porównaniu do wiecznie idealnego wyglądu poza swoim miejscem zamieszkania. Pozapalała światła i odebrała od wilkołaka torbę, jaką otrzymali od kelnerki.
- Rozgość się. Ja wyciągnę to, co nam naszykowali. Poprosiłam o poczęstunek dla ciebie. Dla siebie wzięłam dwa te dziwaczne jabłka z krwią. Tutaj nie miałabym czym cię uraczyć gdyby nie pomoc kelnerki. - Mówiąc to ruszyła w stronę części kuchennej. Zaczęła rozpakowywać to, co tam zostało włożone. Całe naszykowane mięso ułożyła na półmisku. Były tam różne przysmaki naszykowane przez kucharzy Scaletti. Nawet kieszonki z wątróbki się tam znalazły. Powróciła zaraz do niego i postawiła to na stoliku przy kanapach. Trzeba było przyznać, iż całkiem sporo jej tego naszykowano. Była zadowolona. Miała nadzieję, że wilkołak nie będzie głodny. Usiadła na kanapie wspierając się bokiem o oparcie. Poklepała miejsce obok siebie.
- Zapraszam do poczęstunku - powiedziała z uśmiechem. Sama sięgnęła za pierwsze z brzegu jabłko z krwią. Poczekała jednak z wpiciem go aż mężczyzna się wygodnie usadowi.

@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69


@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635


@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69


@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635


@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69


@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635


@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69


@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635


@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69


@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635

Po jakże upojnie spędzonych wspólnie chwilach leżeli teraz razem w jej łóżku. Wampirzyca przytulała się do wilkołaka wspierając swą głowę na jego ramieniu. Nogę miała zarzuconą na jego. Jedna jej ręka znajdowała się pod nim, drugą zaś powoli gładziła skórę jego torsu. Uśmiechała się uroczo zadowolona. Włosy będące w nieładzie częściowo opadały na łóżko, a częściowo przykrywały ich splecione ciała. Blondynka złożyła niezwykle delikatny uśmiech na jego szyi by móc dalej się przytulać.
- To było szalone Garland. Przyjemnie szalone oczywiście. Nadal... Szalone - wyszeptała cicho dalej gładząc skórę jego ciała delikatnymi opuszkami palców. Przymknęła na chwilę oczy. Wiedziała, że po danym dniu będą musieli ustalić nowe zasady ich wspólnej gry. Będą musieli zrobić to prędzej lub później. W teorii był to najlepszy moment, na świeżo. Z drugiej zaś... Czy nie zepsuje to atmosfery? W teorii zawarli niemy pakt, ale czy faktycznie wszystkie zasady są w pełni znane? Z jednej strony chciała mieć go tylko dla siebie. Z drugiej... Sama nie była pewna co ma robić. Gdy kilkaset lat temu miała namiętny wyskok to nie ograniczała nikogo. Czy miała więc prawo by ograniczać Garlanda? No też nie. Nie ograniczała swojego martwego męża... Nie chciała by później wyszły problemy, bo założyła mu smycz, kaganiec i przywiązała do budy. Pytań było masa, a odpowiedzi żadnych. Przynajmniej na razie. Powoli otworzyła oczy i uniosła wzrok na twarz mężczyzny. Przyjemnie było leżeć u czyjegoś boku. Tylko czy faktycznie ona była idealną partnerką? Jej praca wielokrotnie ograniczała ją czasowo. Posiadała apartament, jednak nie było on aż tak użytkowany. Większość czasu spędzała jednak za biurkiem we własnym gabinecie. Czy by go to nie zraniło, że nie miałaby wielokrotnie czasu? Znów cmoknęła wilkołaka w szyję i zaraz potem w ramię. Oh ta jego gorąca skóra. Istny grzejniczek.

@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69
Garland był weteranem, oczywiście, że doskonale wiedział, co ma zrobić z kobietą. Jednak ten poranek... Zdecydowanie mógł go zaliczyć do jednego z najbardziej intensywnych w swoim życiu. Gdyby nie jego wilkołacza regeneracja mógłby nie stanąć na wysokości zadania. Dzisiejszego wieczoru nawet nie łudził się, że mógłby skończyć w łóżku tej przepięknej wampirzycy. Uganiał się za nią właściwie od dwóch dekad, lecz powoli zaczynał tracić nadzieję na to, że kiedykolwiek pozwoli mu się zbliżyć bliżej niż na odległość wyciągniętej dłoni. Potrafiła był chłodna w najgorętszych momentach. Nie zamierzał się nawet zastanawiać czy to dzisiejsza sytuacja, atmosfera, czy jeszcze coś innego sprawiło, że w końcu mu uległa. Liczyło się to, że po tym wszystkim mogli po prostu leżeć w łóżku, a on nie miał pojęcia czy nadal jest poranek, popołudnie, czy kolejny wieczór. Całkowicie stracił poczucie czasu. Wiedział jednak, że to wszystko teraz było tego warte.
- Zaczynałem myśleć, że już nigdy mi nie ulegniesz Lis. - uśmiechnął się do niej tym pewnym i częściowo rozbrajającym, a może powinniśmy powiedzieć, rozbierającym uśmieszkiem?
Mruknął cicho znów czując jej delikatne usta na swoim ciele. Nadal pamiętał jak mało delikatna potrafiła być i pewnie gdyby nie był totalnie wykończony, znów zaczęłoby go to rozpalać. Teraz jednak mógł sobie pozwolić na chwilę refleksji. Znów, coś, czego nie robił zbyt często. Po seksie zazwyczaj szybko znikał z powrotem do swojego mieszkania, aczkolwiek tym razem... Nie miał nic przeciwko temu żeby chwilę sobie poleżeli. Pakt, który wcześniej zawarli powinien go chociaż wprawić w jakiś dyskomfort, lecz jak mógłby? Kiedy ma przy sobie nagą i zupełnie zaspokojoną wampirzycę. Kto mógłby się teraz przejmować konsekwencjami swoich akcji? Będzie się nad tym zastanawiać później. Teraz... Tylko przyjemność.
- Masz ochotę? - zaśmiał się cicho odchylając głowę na bok ukazując szyję oraz bijące tam, nadal szybkie, tętno.
Nie była pierwszą wampirzycą, z którą był. Wiedział, że jego krew w pełni jej nie zaspokoi, aczkolwiek były takie, które lubiły sobie po wszystkim dziabnąć kochanka, a on zdecydowanie nie miał nic przeciwko.

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Uśmiechnęła się mimowolnie na jego słowa. Tak, coś w tym było. A dokładniej to było bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że w końcu by się poddał. Ciężko było stwierdzić, czy akurat tym razem jej libido postanowiło kopnąć ją w zadek i dlatego miała na niego taką ochotę. A może to kwestia picia krwi z alkohole, a potem to magiczne jabłuszko, które jeszcze tylko napędziło całą tą spiralę namiętności. Sama nie była w sumie tego pewna. Objęła go nieco mocniej.
- Przyznam się, że sama się tego nie spodziewałam - szepnęła cicho. - Widzisz Skarbie... Cierpię na pewną chorobę, przez którą raczej nie odczuwam potrzeby. Cierpię na Zespół obniżonego popędu seksualnego. Mam więc dość upośledzone libido - uśmiechnęła się krzywo. Podniosła się na własnych ramionach by móc spojrzeć mu w oczy. Przeczesała palcami jego włosy. Pokręciła przecząco głową.
-Jesteś bardzo smakowitym kąskiem, jednak podziękuję. Nie chcę cię osłabiać jeszcze bardziej - wyszczerzyła swoje kiełki. Może i by się jakoś nie najadła, ale nie miała teraz w mieszkaniu niczego, czym by i on mógłby się pożywić. Jedzonko, które przytargała z balu stało cały dzień na wierzchu, raczej nie nadawało się już do spożycia. Przynajmniej osobiście by temu nie ufała.
- Wiem, że to temat taki... Może nie odpowiedni po tak cudnym dniu. Chcę być jednak wobec ciebie fair. Nie chcę trzymać cię na uwięzi. Nie chcę, byś czuł się odtrącany, bo ja najzwyczajniej w świecie w większości czasu nie mam ochoty na takie przyjemności. Wybacz... Może powinnam była powiedzieć ci to wcześniej - westchnęła cicho i przytuliła się do niego na nowo. Ta choroba była pieruńsko nieprzewidywalna. Wpływ na nią miało kilka rzeczy i nie miała aktualnie na to żadnego wpływu. Miała teraz ogromne wyrzuty sumienia, czy w ogóle dobrze zrobiła zgadzając się na ten mały pakt. Czy on nie będzie na nią zły za to, że wcześniej go nie poinformowała o tak ważnej sprawie. Spodziewała się już teraz wszystkiego. Nie zdziwiłaby się, gdyby się wkurzył. Nie robiłaby mu nawet o to wyrzutów sumienia. Jej się wtedy może za bardzo podobało i tego chciała, jednak poczuła się teraz straszliwie samolubna. Nie chciała, by przez nią cierpiał.

@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69
Najwyraźniej oboje byli dziś przyjemnie zaskoczeni tym, jak to się skończyło. On na pewno nie zamierzał narzekać biorąc pod uwagę jak długo na to czekał. Czy główną rolę zagrało tutaj szczęście, alkohol czy, jak wszyscy wiemy, jego wrodzony urok osobisty. Najważniejsze, że w końcu pokonali tę przeszkodę mogąc w pełni nacieszyć się sobą. Garland nie zaczął się nawet jeszcze zastanawiać tym, co będzie później. Tak już działała jego natura. Wpierw rób, a później przejmuj się konsekwencjami, o ile w ogóle masz zamiar to zrobić. Takie życie było po prostu prostsze, a on lubił proste. Po kilku wiekach utrudniania sobie życia manierami i etykietą, teraz czerpał z niego pełnymi garściami i nie zamierzał przestawać. Tym bardziej psuć dobrego momentu jakimiś bredniami o ich nowym stylu życia.
Niestety Lis nie podzielała jego hedonistycznego podejścia, więc oczywistym było, że trochę to wszystko popsuje. Bomba, którą na niego zrzuciła... Cóż. Mogła być zabójcza. Tym bardziej dla kogoś, kto lubił seks równie mocno, co on. Nie próbował tego nawet ukrywać. Był bardzo fizycznym psiakiem i rzeczywiście tworzyło to dla nich niemały problem już od samego początku.
- To... Bardzo niefortunne... - mruknął w końcu po chwili ciszy nie spuszczając jej wzroku, ani w żaden sposób się nie pesząc - Chcesz usłyszeć coś w stylu, że zaraz cię naprawię? - wyszczerzył się do niej rozbrajająco jakby właśnie nie wykładała mu czegoś, co mogłoby zakończyć ich związek tak szybko jak się rozpoczął - Słuchaj... Już się kiedyś z tym spotkałem i wiem, że jest to nieprzewidywalne. Zobaczmy gdzie nas to zaprowadzi i jak sobie z tym poradzić, co ty na to? - uśmiechnął się niewzruszony nachylając się do niej żeby dać jej całkiem namiętnego buziaka - Przynajmniej nie ubrałaś się, rzuciłaś mi stówki i wyszłaś do pracy. - wyszeptał jej przy ustach patrząc w jej oczy z rozbawionymi iskierkami.
Na jej brak apetytu tylko naprężył trochę mięśnie jakby to, co właśnie robili zupełnie nie zabrało mu witalności. Odczuwał pewne efekty, ale nie jest to nic, czego dobre śniadanie by nie załatwiło. To jednak trochę później.
- Czyli dajesz mi przepustkę na sypianie z innymi kobietami? - uniósł pytająco brew z delikatnym uśmiechem cisnącym mu się na usta - Mam ich tylko nie całować w usta, czy coś? - zaśmiał się cicho bo to wyglądało jak jakiś wolny związek, który był marzeniem chyba każdego faceta.
- Zawarliśmy pakt Lis. - powiedział w końcu poważniejszym tonem - Nie rezygnuję tak łatwo ze swojej zdobyczy. Myślę, że powinniśmy chociaż spróbować. Kto wie... Może jednak wybudzę trochę twoje libido. - pogłaskał ją po głowie składając na niej jeden, ciepły pocałunek - Przy okazji... Pod tym Twoim biurkiem jest całkiem sporo miejsca, nie? - uśmiechnął się do niej tajemniczo mając już pewien plan jak jej urozmaicić te godziny.

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635

Czy była niszczycielem dobrej zabawy? No jak widać było na załączonym obrazku Trochę tak. Mimo wszystko było to najlepszy moment, aby to powiedzieć. Gdyby zrobiła to później mogłoby to się znacznie gorzej przyjąć. Wyczuła żarcik Garlanda. Mimowolnie się uśmiechnęła, ale przy okazji pokręciła przecząco głową. Oboje doskonale wiedzieli, że tego tak po prostu się naprawić nie da. Ona sama się do tego poniekąd przyzwyczaiła. Z przyjemnością przyjęła jego namiętny pocałunek gładząc dłonią jego skórę. Zamruczała nawet przy tym zadowolona.
- Ta choroba jest paskudnie nieprzewidywalna - westchnęła cicho. - Najgorsze jest to, że.... Jak strzela, to nie umiem się kontrolować. To jest jak... Jakbym była na haju... Nie umiem tego określić - westchnęła tuląc się do niego. Pokiwała delikatnie głową na znak, że zgadza się by sprawdzić, gdzie to dalej pójdzie. Obawiała się jednak, iż za chwilę znów będzie miała dziwne wyrzuty sumienia, a jej umysł popadnie ponownie w swoją charakterystyczną melancholię. Uśmiechnęła się mimowolnie na kolejne jego słowa.
- Nie jesteś moją zabawką Garland... I tak. Daję ci przepustkę. Nie stawiam ci warunków. Nie jestem na tej pozycji, która by mi na to pozwalała. Choć panuję nad wieloma aspektami swojego żywota i innych nadnaturalnych, czy też zwykłych ludzi, to nad tą częścią natury nie zapanuję. Przewidzę kroki ludzkie, to co może się stać na rynku... To jednak jest poza moimi możliwościami. Nie chcę cię oszukiwać pod tym względem - szepnęła. Spojrzała w jego oczy, gdy jego ton głosu nieco spoważniał. Słuchała go spokojnie wciąż palcami gładząc jego skórę na torsie.
- Nie chcę byś żałował... Wybacz... Powinnam była wcześniej ci o tym powiedzieć - stwierdziła. Zaraz potem zrobiła zaskoczoną i zarazem zakłopotaną minę. Zaraz usiadła, a jej oczy wyraźnie miały pytajniki. Zaczęła się zastanawiać, czy on tak na serio się pyta? O to miejsce pod biurkiem? Chrząknęła cichutko zakłopotana zasłaniając własne usta dłonią. Była wyraźnie zakłopotana.
- To... To nie najlepsze miejsce... Lepiej moje biuro niech pozostanie moim biurem... Dobrze? - zapytała niepewnie. Wolała by jednak to miejsce było związane tylko z pracą. Czuła się niezwykle nieswojo z myślą, iż Garland mógłby się chować pod jej biurkiem... Nie... Nie... Lepiej nie. Jeszcze ktoś przyszedł by na jakąś ważną rozmowę a on... Nie. Odsunęła zaraz od siebie te myśli.

@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach