Niedokończone sprawy...

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Po odwiezieniu Seleny do domu

Wampirzyca wpierw wraz z Garlandem odwieźli Selenę do jej lokum. Tam Elisabeth zaniosła ją do jej sypialni. Położyła ją w ubraniach tak jak była. Jedynie zdjęła buty i biżuterię. Obuwie ułożyła obok łóżka, a biżuterię na stoliku obok. Przykryła ją i sprawdziła, czy żadne światło nie dostanie się do pomieszczenia za dnia. Przycupnęła na chwilę na brzegu łóżka gładząc jej włosy. Westchnęła cicho po czym wyszła z Garlandem z jej domostwa kierując się już tym razem do mieszkania Elisabeth.
W trakcie podróży czuła się już lepiej. Oczywiście pod kątem takim, iż uspokoiła się. Nie rozmyślała teraz nad całą tą sytuacją. Nie było takiej potrzeby. Nie było jej ani trochę żal młodego chłopaka. Zasłużył sobie na to jak oberwał. Z Marcusem porozmawia sobie już oddzielnie. Tą sprawę trzeba było wyjaśnić. Nie był to jednak odpowiedni moment na to. Nie wiedziała również co działo się potem na balu. Przynajmniej jeszcze nie wiedziała. Teraz już była tylko ona i Garland.
Po dojechaniu na miejsce zaprowadziła go do swojego mieszkania. Nie posiadała tak wielkich domostw jak na przykład sam Marcus. Większość czasu i tak spędzała w budynku rady. Tu miała być jej mała ostoja, nie kolejny gigant, o którego trzeba by było jakoś dbać. Otworzyła im drzwi i wyłączyła alarm. Zaprosiła go do środka.
- Witaj w moich progach... Przyznaję, że raczej gości nie miewam - uśmiechnęła się delikatnie do mężczyzny. Zamknęła drzwi jak tylko wszedł do środka. Zdjęła zaraz swoje buty. Jakoś wolała chodzić boso po mieszkaniu. Czuła się bardziej swojsko i była to miła odmiana w porównaniu do wiecznie idealnego wyglądu poza swoim miejscem zamieszkania. Pozapalała światła i odebrała od wilkołaka torbę, jaką otrzymali od kelnerki.
- Rozgość się. Ja wyciągnę to, co nam naszykowali. Poprosiłam o poczęstunek dla ciebie. Dla siebie wzięłam dwa te dziwaczne jabłka z krwią. Tutaj nie miałabym czym cię uraczyć gdyby nie pomoc kelnerki. - Mówiąc to ruszyła w stronę części kuchennej. Zaczęła rozpakowywać to, co tam zostało włożone. Całe naszykowane mięso ułożyła na półmisku. Były tam różne przysmaki naszykowane przez kucharzy Scaletti. Nawet kieszonki z wątróbki się tam znalazły. Powróciła zaraz do niego i postawiła to na stoliku przy kanapach. Trzeba było przyznać, iż całkiem sporo jej tego naszykowano. Była zadowolona. Miała nadzieję, że wilkołak nie będzie głodny. Usiadła na kanapie wspierając się bokiem o oparcie. Poklepała miejsce obok siebie.
- Zapraszam do poczęstunku - powiedziała z uśmiechem. Sama sięgnęła za pierwsze z brzegu jabłko z krwią. Poczekała jednak z wpiciem go aż mężczyzna się wygodnie usadowi.

@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69
Po tej małej reprymendzie od Elisabeth w Sercu Nocy zachował na tyle trzeźwy umysł, żeby przez większość drogi trzymać jednak mordkę na kłódkę. Przed wyjściem oczywiście objaśnił jej, że z tym znalezieniem szofera nie poszło mu najlepiej, ale za to on był świetnym kierowcą i z wielką chęcią zabierze dziewczyny swoją bryką. Trochę zabawnie, że z Seleną znów spotkali się akurat w takich okolicznościach. Może nie do końca liczy się to jako uratowanie jej życia ponieważ Lis nie pozwoliła mu nawet dźwignąć jej reputacji, ale przy następnym spotkaniu na pewno spróbuje wyhandlować coś z tytułu odwiezienia jej po imprezie, kiedy zaliczyła zgona. Normalnie pewnie strzeliłby sobie jeszcze jakiegoś selfiaczka z tą moczymordką, ale nie chciał drażnić wampirzycy, której zdawało się zależeć na dobru Seleny.
Zatem jedyne co zrobił to strzelił sobie kilka fotek z rzeczami z jej mieszkania w różnych, nieco kompromitujących pozycjach. Tak dla zabawy. Jeśli kiedyś przyjdzie mu wysyłać sobie z nią smski będzie mógł sobie pożartować z tego, co może akurat przykłada do ust i inne takie. Przy okazji delikatnie poprzestawiał jej kilka rzeczy, tak dosłownie o kilka milimetrów. Wiedział, że z czasem zacznie jej to działać na nerwy.
Był to pierwszy raz, kiedy rzeczywiście Lis zaprosiła go do siebie. Normalnie pewnie zamiótłby już wszystkie schodki energicznie machając ogonkiem, jednak ten wieczór potrafił trochę przyćmić nawet jego naturalną pocieszność. Zdarzyło się tak wiele, że ciężko to było ogarnąć, a najgorsze było to, że powinien wziąć prysznic bo pomimo zmiany ciuchów i przemycia włosów, delikatne nosy nadal wyczują na nim to wszystko, co na niego spadło. Jednak przegapić taką okazję? Nie było mowy!
- Dopiszę do listy pierwszych razów, które z Tobą mam. - odpowiedział jej uśmiechając się rubasznie i również ściągając buty za jej przykładem zdradzając, że nie tylko jego charakter jest kolorowy, lecz również skarpetki w ananaski.
Wystrój był bardzo stylowy. Ciemny, nowoczesny, niektórzy może nazwaliby go męskim, jednak do niej na swój sposób jej pasował. Był trochę bardziej artystyczny, niż surowy. Wszystko tutaj współgrało. Podobało mu się.
- Doceniam twoją troskę, naprawdę. - spojrzał na nią mówiąc o całkowicie szczerze - Poradziłbym sobie jednak i bez tego. Wiesz, jaki mam apetyt. Oraz to, co lubię najbardziej. - tutaj uśmiechnął się bardziej sam do siebie obserwując jak smakowicie kołyszą się jej biodra.
Nie zamierzał wtryniać jej się w przygotowania przysmaków, które już stąd pachniały naprawdę smakowicie. Pokręcił się chwilę po salonie rozglądając się za dziełami sztuki, które niewątpliwie były częścią jej kolekcji. Kiedy przyszła pora posłusznie usiadł obok niej w podobnej pozycji mogąc spojrzeć jej w oczy.
- Chętnie, ale zanim o tym... - spojrzał na trzymane przez nią jabłko po czym po prostu je zabrał odwracając w jej stronę wytłoczone serduszko - Zanim zaczniesz się raczyć jakimiś miksturami na pobudzenie serduszka, może daj mi wpierw szansę zrobić to samemu? Wcześniej trochę mi się udało. - puścił jej oczko z zawadiackim uśmiechem odkładając to jabłko na stół, a podając to z symbolem gwiazdki - Myślę, że to będzie bardziej odpowiednie. Pięknie dzisiaj wyglądałaś i zdecydowanie byłaś gwiazdą na parkiecie. - uśmiechnął się szarmancko prawiąc jej te wszystkie komplementy bez mrugnięcia okiem - Na balkonie też byłaś jedyną gwiazdą jaką widziałem na nocnym niebie. - całkiem nie przypadkiem położył swoją ciepłą dłoń na jej odsłoniętym kolanie z naprawdę dobrym, uwodzicielskim uśmiechem.

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Trzeba było przyznać, iż faktycznie jego skarpetki były bardzo pocieszne. Ananaski. Bardzo smaczny owoc. Byle nie na pizzy. Profanacja jak dla niej takie połączenie. Na samą myśl to już przeszywały ją zimne dreszcze. Ble. Totalnie jej się to nie łączyło. Ogólnie to nie przepadała za jedzeniem pizzy w innych krajach. Włochy i koniec kropka. Jeśli już na prawdę miała na nią ochotę to potrafiła faktycznie tam pojechać, ewentualnie dorwać jakiegoś prawdziwego Włocha na miejscu. Co bywało niestety problematyczne.
Blondynka lekko się zaśmiała na jego słowa. Nie bardzo wiedziała jakby zareagowała, gdyby faktycznie przedstawił by jej takową listę owych pierwszych razów. Odsunęła jednak od siebie tą myśl.
- Zawsze dbam o swoich gości. Osobiście jednak nie posiadam żadnego mięsiwa dla ciebie odpowiedniego. Okazje trzeba wykorzystywać - powiedziała z uśmiechem. Musiała przyznać, iż nie zwróciła w ogóle uwagi na to, jaki jabłko miało symbol. Uniosła nieco zaskoczona brwi widząc serduszko. Ciekawe co ono oznaczało. Popatrzyła w niebieskie oczy wilkołaka. Uśmiechnęła się mimowolnie jednak. Pokiwała lekko przy tym głową.
- Nie mogę temu zaprzeczyć. Udało ci się nieco mnie zmiękczyć na balu - odpowiedziała z tym swoim charakterystycznym uśmieszkiem na ustach. Odebrała od niego jabłko z gwiazdką. mimowolnie poprawiła jedną dłonią swoje włosy spuszczając nieco wzrok. Musiała przyznać, iż mimo wszystko przyjemnie było czuć jego dłoń na własnym kolanie. Otworzyła otrzymane od niego jabłko i wybiła jego zawartość za jednym zamachem jakby było czymś w rodzaju szota. Co prawda miało większą pojemność i było na kilka łyków, no ale co tam! Raz się żyje! Odstawiła pusty pojemnik na stolik. Delikatnie językiem oblizała swe usta próbując przy okazji co było innego w tej krwi. Coś był na pewno. Było doprawione. Chwilę dłuższą milczała. Czuła jak dziwne ciepło rozprowadzało się po jej ciele. Powróciła wzrokiem do wilkołaka. Położyła swoją drobną dłoń na jego. Zaczęła delikatnie ją gładzić. Jej ochota na zrobienie czegoś więcej co raz bardziej wzrastała. Powoli, może trochę nieśmiało, ale jednak.
- Twoja marynarka nieco się rozeszła przez tego dzieciaka - powiedziała sięgając do jego ramienia wolną dłonią. Przesunęła po nim ręką. - Oh... To mi przypomniało, że mam prezent dla ciebie. Będziesz miał idealne ubranie na zmianę - wyszeptała przesuwając swoją dłoń do jego kołnierzyka. Ta wędrówka jednak tam się nie zakończyła. Zeszła na koszulę i wsunęła pod marynarkę. - Jak zawsze gorące ciacho z ciebie - uśmiechnęła się zadziornie.

@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69
Ta lista pierwszych razów była jak najbardziej prawdziwa i kiedyś ujrzy światło dzienne. Ma tam wszystko. Daty, zdarzenia, czasami nawet zdjęcia. Tak cwana, jak była, nie zawsze zauważała jak cykał jej fotki z zaskoczenia. Też potrafił być przebiegły. Inaczej nawet ta jego pocieszna mordka nie wyratowałaby go tyle razy z kłopotów. Wszystko oczywiście spisuje dla niej ręcznie tworząc naprawdę pokaźną listę. Zwój, pozłacany atrament. Wrzuci do gabloty i w ramach kawału jeszcze sprzeda jej za niemałe pieniądze twierdząc, że to jeden z niewielu zwojów, które przetrwały pożar biblioteki aleksandryjskiej. Za tym pociesznym ryjkiem chował się całkiem pokaźnych rozmiarów móżdżek. Nie tylko świetnie wyglądał, ale i dobrze kombinował. Teraz może się śmiać, ale jeszcze nie ma pojęcia, co ją czeka.
- Nie przejmuj się. Ja też nie trzymam w lodówce jakiejś syntetycznej krwi gdyby wpadła do mnie jakaś pijawka. A czekaj, nie... Trzymam. - uśmiechnął się do niej zadziornie i nieco złośliwie.
W końcu był to jeden z niewielu razów, kiedy złapał ją nieprzygotowaną. Nie dość, że zaprosiła go do swojego mieszkania, to jeszcze przyznała się do braku przygotowania. Musiał jej naprawdę dzisiaj zawrócić w głowie albo miała po prostu równie szalony wieczór, co on. Nie musiał sobie od razu przypisywać wszystkich zasług. Na to jeszcze przyjdzie pora.
- Nie sądziłem, że kiedyś usłyszę te słowa. - zaśmiał się cicho i spojrzał na nią dość ciepło.
Oglądał z zaciekawieniem to jak potraktowała to jabłko. Ktoś tu był spragniony. On również nie zapomniał o tym smakowitym półmisku leżącym na stole, aczkolwiek powiedźmy sobie szczerze, nie miał nawet podejścia do tej pięknej wampirzycy, która przez te kilka dekad można już powiedzieć, że trochę zawróciła mu w głowie. Podobała mu się jeszcze bardziej w tym luźnym, codziennym wydaniu. Teraz była u siebie, na swoim terenie, nikt na nią nie patrzył, prócz niego oczywiście. Dzisiaj widział ją taką, jaka była naprawdę, a przynajmniej tak mu się wydawało. Mimowolnie uśmiechnął się czując jej dłoń na swojej, a sposób w jaki oblizała usta... Przypominał mu ich pierwsze spotkanie. Trudno było oprzeć się ochocie by ją pocałować, skoro już raz dzisiejszego wieczoru to mu się udało.
- Gówniarz ma szczęście, że byłaś szybsza ode mnie, straciłby coś więcej niż możliwość spłodzenia potomstwa... - mruknął nieco niższym głosem przypominając sobie jak wyskoczył do niej, a właściwie do Marcusa z rękami - Oh..? Czym sobie zasłużyłem? - widać było jak oczy zaświeciły mu się na wzmiankę o niespodziance, jednak ich wyraz szybko się zmienił kiedy jej dłoń zaczęła błądzić po jego szyi, a chwilę później klatce piersiowej - I musiałem tylko poczekać dwie dekady zanim w końcu przyznałaś, że ci się podobam. - uśmiechnął się nie mając pretensji, a właściwie będąc tym faktem rozbawiony.
Te uczucia nie przeszkodziły mu jednak w odczycie atmosfery. Nie spuszczał wzroku z jej ciemnych tęczówek przy okazji kładąc jej dłoń na policzku i delikatnie gładząc kciukiem. Druga dłoń natomiast... Zaczęła przesuwać się po jej udzie, jednak nie robił tego nachalnie. Było to zaledwie śmiałe zaproszenie do dalszej zabawy.

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
To nie tak, iż ona nie wiedziała, że on strzela jej po kryjomu fotki. Doskonal zdawała sobie ona z tego sprawę. Nie przeszkadzało jej to jednak. To było w sumie dość zabawne, jak robił takie rzeczy. Ganiał za nią od dwóch dekad. Był niczym niegroźny stalker, którego osobiście lubiła od samego początku. Na nabranie jej jednak nie miał co liczyć. Zbyt długo już siedziała w zbieraniu różnych przedmiotów, by dać się w to wrobić. Jej wiedza pod tym względem była ogromna. Świetnie się na tym znała. Wszelkiej maści repliki rozpoznawała z daleka. Te na prawdę dobre musiała dokładniej obejrzeć. Mimo wszystko nigdy nie dała się wrobić. Kto wie? Może tylko dla czystej satysfakcji udawałaby, że mu się udało? Dla niej pieniądze pod tym względem nie grały aż takiej roli. Mogła my podarować wiele i nie mieć w tym wypadku wyrzutów sumienia. To tak samo jak dla własnej córki wiecznie coś kupowała lub dawał. Nie szczędziła na niej o ile tylko Marr chciała przyjąć od niej rzeczy czy też pieniążki.
- Może kiedyś się przekonam... - zaśmiała się delikatnie. Gdyby miała w planie przyprowadzenie go tutaj, na pewno miałaby wszystko przygotowane. Jednak wcześniej takowych planów nie miała. Wszystko wyszło ze względu na dzisiejszą noc i sytuację na balu. Inaczej kto wie, ile czasu jeszcze by trwały te ich podchody.
Powoli zabrała swoją dłoń z jego i sięgnęła do półmisku. Zgarnęła jeden z przysmaków i tym razem to ona przybliżyła go w stronę ust mężczyzny. Zrobiła podobny gest, jaki on wcześniej robił z tym nieszczęsnym M&Msem. Uśmiechała się wciąż niewinnie czekając na jego reakcję. Nie bała się pobrudzenia krwią z mięsa. Nie przeszkadzało jej to. Taka była w końcu ich natura - krwiożercza. Wyczyszczenie ubrań czy mebli w aktualnych czasach to również nie był problem. Szkoda jedynie było tamtej drogocennej sukienki. Ta, którą miała na sobie, nie kosztowała milionów. Nie była tak osobna jak poprzednia, którą miała na rozpoczęciu balu.
- To prawda, miał szczęście. Nawet z mojej ręki mógłby się skończyć to o wiele gorzej... Jednak... Myślę, że mamy znacznie ciekawszy temat niż jakiś gówniarz - uśmiechnął się zadziornie do niego. - Lubię dawać prezenty. Zwłaszcza tak wytrwałym bestiom jak ty - puściła mu oczko. Parsknęła cicho.
- Już nie raz i nie dwa mówiłam, że jesteś przystojniaczkiem Misiaczku. Ty po prostu zawsze uważałeś, że jedynie się z tobą droczę lub tylko żartuję. To już nie moja wina - delikatnie wzruszyła przy tym ramionami robiąc niewinną minkę.
Blondynka zamruczała mimowolnie czując jego dłoń na swym policzku oraz jak druga przesuwała się po jej udzie. Całość odczuć wzmacniała wypita przed chwilą krew, która co raz bardziej pobudzała. Dodajmy do tego wcześniej podany alkohol zmieszany z czosnkiem i kilka drinków wypitych na szybko. To nie tak, że nie panowała nad sobą. Po prostu miała znacznie większą ochotę na zrobienie czegoś innego, nowego, przełamanie pewnych dawno postawionych granic. Z każdą chwilą była co raz bardziej pobudzona. Jabłko co raz mocniej na nią oddziaływało i w cale jej to nie przeszkadzało.
Elisabeth zmieniła nagle swoją pozycję na kanapie siadając mu okrakiem na kolanach. Jej sukienka pozwalała na taki ruch, choć i tak mimo wszystko nieco się podwinęła wyżej, odkrywając mocniej nogi.
- Wydaje mi się, że mamy pewne niedokończone sprawy z balkonu - zamruczała mu do ucha. - Tu jesteśmy sami, bez wścibskich Sahaków i irytujących Egonów - zaśmiała się cichutko wprost do jego ucha.

@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69
- Możesz czuć się zaproszona. - puścił jej oczko z tym pociesznym, szerokim uśmiechem - Tylko może daj mi wcześniej znać żebym trochę posprzątał. - zaśmiał się cicho wzruszając ramionami.
Pomimo swojego wieku nadal był tylko kawalerem. Jeśli Lis miałaby do niego wpaść, mieszkanko musiało spełniać pewne standardy. Na co dzień nie szlifował każdego blatu czy materiału kanapy. Pracując przy motoryzacji często wracał z całkiem upierdzielonymi łapkami, więc całkiem możliwe, że jego odciski palców znajdują się w przynajmniej kilku miejscach i meblach w każdego godzinie każdego dnia. Może nie musiał się tym aż tak przesadnie martwić, jednak wampirzyca sprawiała wrażenie osoby, która ceni sobie czystość, więc mógł się trochę nagiąć do jej zasad.
Nie był pewien, czy Elisabeth jest świadoma tego, co właśnie robiła. Jak zostało już wspomniane wcześniej, gest karmienia był pewną oznaką przynależności. Jakkolwiek trywialnie nie wyglądałoby to dla wampirów, dla wilkołaków, zwłaszcza tych starszych, pogodzonych ze swoją naturą mogło znaczyć o wiele więcej niż podejrzewały. Ten moment był dla niego w pewien sposób nawet bardziej intymny niż te pamiętne pocałunki na balkonie. Spojrzał jej w oczy badawczo jakby chciał zbadać czy wie, co właśnie dla niego robi. W końcu zwilżył nieco usta językiem zanim skosztował przygotowanego na balu przysmaku. Przy okazji wziął jeszcze opuszki jej palców do ust skrupulatnie je czyszcząc co by nie zostawiła plam na swoich drogich meblach czy sukience. Teraz ich pakt został już przypieczętowany obustronnie, tylko czy byli na to gotowi?
- Gówniarz? Jaki gówniarz? - uśmiechnął się zadziornie uważając ten temat za zakończony - W takim razie nie mogę się doczekać, czym jeszcze mnie dzisiaj zaskoczysz. - tym razem w jego uśmiechu nie było już żadnej komedii, bardziej ekscytacja oraz zainteresowanie.
- I właśnie dlatego uważałem, że się ze mną droczysz! - zarzucił jej śmiejąc się cicho kiedy zrobiła tę scenkę z niewinną miną - Nadal uważam, że dopiero teraz powiedziałaś to z pełnym przekonaniem. Zobaczyłaś mnie, a nie jakiegoś szczeniaka, który próbuje ci się wkraść do łóżka. - uśmiechnął się rozbawiony, jednak w jego głosie dało się usłyszeć nutę szczerości oraz refleksji.
On na szczęście zdążył już wytrzeźwieć, więc cokolwiek by się dziś między nimi nie stało, zostanie w pełni zapamiętane. Dlatego też tak bacznie przyglądał się każdemu jej ruchowi, każdemu sygnałowi. Gdyby wierzył w to, że wampirzyca jest pod wpływem pewnie mimo wszystko by ją powstrzymał plując sobie w brodę przez następne dwie dekady, kiedy to księżyc i wszystkie planety ułożą się na nieboskłonie w taki sposób by Lis zobaczyła go w prawdziwym świetle. Nie przez pryzmat tego jaki był na co dzień.
Mruknął zadowolony, kiedy wpakowała mu się na kolana. Niekoniecznie tego się spodziewał, ale cholernie podobało mu się, że zaczynała przejmować kontrolę i pokazywać inicjatywę. Na to czekał te wszystkie lata.
- Mmm... Wydaje mi się, że masz rację. - uśmiechnął czując jej oddech przy swoim uchu - Pieprzyć Sahaków i Egonów. - mruknął jej do ucha kiedy jego dłonie przesuwały się po jej talii i ramionach by w końcu spocząć na jej policzkach.
Nie pytał o przyzwolenie. Przekręcił jej twarz w swoją stronę i złożył na jej ustach namiętny pocałunek. Tym razem nie było w nim nic nieśmiałego, czy grzecznego. Byli sami. Spuścił swoją drugą naturę ze smyczy, a przynajmniej znacznie ją poluzował. Te pocałunki były łapczywe, posesywne, pełne pragnienia. Pokazywał jej wszystko, co czuł.

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
- Tym bardziej bym nie zapowiedziała swojej wizyty - prychnęła cicho rozbawiona. - Tak jak ty zobaczyłeś mnie nie przygotowaną, tak i pójdzie w drugą stronę. Jeśli myślisz, że przeszkadza mi mieszkanie typowego kawalera to się mylisz. Nadal będziesz miał znacznie czyściej niż ja żyjąc w czasach, w których się urodziłam - zaśmiała się delikatnie.
W aktualnych czasach jedynie dom typowego chorobliwego zbieracza był w stanie dość do brudu, jaki panował w tamtych czasach. A tak... Aktualne środki czystości wybijają większość zarazków, bakterii i tym podobnych ustrojstw. Nawet, jeśli sprząta się raz na jakiś czas jedynie, lub po łebkach, jak to powiadają. Nadal takowe mieszkanko będzie czystsze. Mniejsze prawdopodobieństwo chorób, szczurów, karaluchów i tym podobnych stworzeń. Może i nie wyglądać jakoś pięknie, ale nadal, będzie to znacznie lepsze miejsce do spania niż ulica, gdzie człowiek nie ma się nawet gdzie umyć. Nie posądzała go również o całkowity bajzel czy coś. Świadoma była również jego pracy przy motoryzacji. Pewnych brudów codziennego użytkowania lokum po prostu się nie uniknie. Nie byłą pedantką. Ona po prostu pracowała przy komputerze i to zazwyczaj w budynku Rady. Nie często była w mieszkaniu, więc jedynie od czasu do czasu było kwestią wytarcie kurzy i tym podobnych.
Czy zdawała sobie sprawę z gestu jaki wykonywała? Oczywiście, że tak. Nie bez powodu przez te lata ciągała go za nos. Można uznać, iż poniekąd sprawdzała jak bardzo mu zależy. To nie tak, iż liczyła na jakąś miłość po kres dni. Taka raczej zdarzała się tylko raz w życiu, a oboje już takowe mieli za sobą. A na pewno ona. Mimo wszystko chciała wiedzieć, czy to byłoby coś więcej niż tylko seks. Czy mogła mu zaufać, porozmawiać i nie obawiać się wydania jej małych tajemnic jakie posiadała. Była bardzo ostrożna w tych kwestiach. Bal był czymś, co zaowocowało "kliknięciem". Najwyraźniej właśnie tego potrzebowała. Zawarli między sobą niewidzialny pakt, na który pracowali przez te dwie dekady. Właściwie najwięcej tutaj zależało właśnie od niego. Czy ona miała wysoko postawioną poprzeczkę? Można to tak ująć. W końcu ją przekroczył, a o to nadeszło swoiste wynagrodzenie jego trudów.
- Zawsze widziałam ciebie jako kogoś innego. Nigdy nie byłeś byle szczeniaczkiem. Od początku pokazałeś swój interesujący charakterek. Gdybym tego nie widziała, to by ciebie tutaj nie było - uśmiechnęła się niewinnie. Powiedziała samą prawdę. Pozwalała mu chodzić za sobą. Gdyby jej nie intrygował kontakt ucięłaby już na samym początku, nawet nie pozwalając na chwilę dłużej, ciekawej rozmowy przy słodkościach w kawiarni. Padłoby tylko ostrzeżenie i pogonienie z pijawkowych terenów. A jednak wtedy spędzili więcej czasu i zaprowadziła go do budynku Rady.
Uśmiechnęła się na jego słowa. Oj tak, pieprzyć ich wszystkich. W danym momencie liczyło się tylko tu i teraz. Nic więcej. Jej serce zabiło mocniej. Przeszył ją przyjemny dreszcz gdy przesuwał dłonie po jej ciele. Poddawała się z przyjemnością jego pocałunkom. Odwzajemniała je. Jej lewa dłoń przesunęła się po jego torsie. Zaraz dołączyła i druga ręka po prostu rozrywając koszulę. I tak już była przecież do wywalenia. Jej delikatne dłonie, chłodne dłonie dotknęły jego gorącej skóry. Przesuwały się powoli od pasa w górę, przez jego piersi aż do szyi by ostatecznie wsunąć się na jego kark i włosy. Nie przeszkadzały jej jego blizny. Sunęła po nich powoli, delikatnie, z dbałością i ewidentną chęcią poznania. Wszystko ma swoją historię. Czy to jej blizny na plecach, czy jego własne. Pragnęła poznać znacznie więcej.

@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69
Może i była od niego znacznie starsza, aczkolwiek prawda jest taka, że warunki życia dla pospólstwa znacznie poprawiły się dopiero w ostatnich kilku dekadach. On również pochodził z czasów, gdy środki czystości nie były tak łatwo dostępne, a nawet jeśli były, raczej nikt się nimi wtedy nie przejmował. Posiadanie łazienki we własnym mieszkaniu nadal było luksusem w jego czasach. Takim, na który nawet jego, kupieckiej, rodziny nie było stać. Jego życie również wyglądało zdecydowanie inaczej przed przemianą.
Mimo wszystko nie róbmy z Garlanda jakiegoś prosiaka. Utrzymywał względny porządek. Puszki po piwie oraz kartony po pizzy nie podpierały ścian, a bielizna wcale nie leżała gdzieś na kanapie tak sztywna, że ktoś mógłby pomyśleć, że została zdrowo wykrochmalona. Takie rzeczy bardzo skutecznie załatwiał na mieście. Powiedźmy po prostu, że na co dzień nie było tak czysto jak u niej ponieważ tego nie potrzebował. Jednakże teraz... Spodziewając się niespodziewanej wizyty pewnie będzie się o wiele bardziej starać. Tak na wszelki wypadek.
Garland zdecydowanie nie oczekiwał, że z tego, co rodziło się między nimi mogłaby wyjść miłość. Nie był nawet do końca przekonany, że jest jeszcze do takiego uczucia zdolny. Na razie... Po prostu dawał się temu rozwinąć, niezależnie od tego jaki kurs to obierze. Elisabeth fascynowała go już od pierwszego wieczoru spędzonego razem. Było w niej coś takiego, że nie potrafił sobie odpuścić i nie chodzi oczywiście jedynie o jej urodę. Coś go do niej przyciągało, a on już od jakiegoś czasu poddawał się swojej naturze. To zawiązanie ich swoistego paktu było wisienką na torcie tego wieczoru. Nawet to, co mogło zdarzyć się później, niezależnie, jak przyjemne, nie byłoby tak ważne, jak ten moment. Od teraz była jego, a on jej. Oboje posesywni, więc może być interesująco zwłaszcza, że oboje nie stornią od adoratorów.
- Ale jestem. Masz mnie tu gdzie chciałaś, albo to ja mam cię dokładnie tam, gdzie ja chciałem. - uśmiechnął się do niej znacząco pozwalając sobie zlustrować tę piękną sylwetkę siedzącą właśnie na jego kolanach. Niesamowite uczucie.
Skoro pakt został już podpisany, przyszła pora na skonsumowanie tego związku, a on nie potrafił się już dłużej powstrzymywać. Jego pocałunki były coraz bardziej łapczywe, a język już całkiem śmiało penetrował jej usta. Zsunął dłonie w dół po jej talii ciesząc uszy jej szybszym biciem serca. Teraz wiedział, że naprawdę dopiął swojego. Jego gorące dłonie spoczęły na jej odkrytych nogach. Przesuwał je w górę podsuwając sukienkę coraz wyżej. Ścisnął jej pośladki gdy po prostu rozerwała jego koszulę. Podobał mu się ten entuzjazm. Gdy pierwszy raz dotknęła jego blizn mimowolnie lekko się wzdrygnął. Te na brzuchu oraz klatce piersiowej były najgorsze. Jej chłodne dłonie znakomicie kontrastowały z jego rozgrzaną skórą. Koiły i drażniły jednocześnie. Mało komu pozwalał się dotykać w ten sposób. Tylko cicho powarkując pozwolił jej na eksplorację. Warczenie bynajmniej nie było ostrzeżeniem, wręcz przeciwnie. On tymczasem przesunął swoje dłonie z jej pośladków na biodra by chwilę później rozpiąć jej sukienkę. Szkoda było czegoś w czym tak dobrze wyglądała.

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Tym bardziej nie miał się czego obawiać z jej strony. Jeśli właśnie takowe warunki spełniał już teraz, ona nie widziałaby żadnych przeciwskazań, by się tam z nim spotkać. Nie musiał również specjalnie wtedy dla niej sprzątać czy coś w tym stylu. Domyślała się, że jednak jej słowa wywołają na nim pewną presję. No cóż. Tak to już bywało jeśli komuś w jakimkolwiek stopniu zależało na dobrym wizerunku. Jemu na pewno, aby niczego przypadkiem nie zaprzepaścić.
To, co istniało między nimi było właściwie ciężkie do określenia. Niczego nie ustalali. Po prostu trwali. Teraz zawarli ten swoisty pakt między sobą. Jednak jak daleko miały sięgać tego granice? Jakie reguły postawią sobie wzajemnie? Choć teraz było to "oficjalne" lepsze określenie byłoby jako w pół oficjalne. Mimo wszystko przyjdzie im ten moment, aby sobie rozjaśnić sytuację w ten czy też inny sposób. Szkoda by było, aby między nimi powstała dziwna bariera tylko dlatego, że nie ustalili zasad wspólnej gry na tym świecie. Tym bardziej wampirzyca nie chciałaby, aby publicznie wyszły jakieś dziwne niesnaski. Na razie jednak się nad tym nie zastanawiała. Były znacznie ciekawsze rzeczy do robienia niż rozmyślanie nad tym wszystkim.
- Najlepiej to określić jako... Mamy siebie wzajemnie tam gdzie chcieliśmy - powiedziała rozbawiona z błyskiem w oczach.


@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69
Skoro z obojga takie zaborcze bestie, co sobie przyznali już na balkonie, zdecydowanie w którymś momencie czeka ich całkiem poważna rozmowa na temat granic. Zwłaszcza, że Garland w te granice nie jest najlepszy, co już udowodnił przy ich pierwszym spotkaniu. Zawsze szczerze i nie zważając na to, kto patrzy, okazywał swoje uczucia. Na pewno krążyły już o nich z tego powodu plotki. Nie przebierał w słowach, jedynie co przy ważniejszych imprezach, jak chociażby ten bal, starał się nie być tak kurewsko bezpośredni jak zazwyczaj. Nie przeszkadzało mu to jednak w bardzo widoczny sposób podziwiać jej sylwetki. Jeśli ktoś mu się podobał nigdy się z tym nie krył. Teraz, kiedy podpisali już swój mały, niemy pakt, będzie musiała założyć mu pewną formę kagańca. Związek z wilkołakiem to jednak związek z wilkołakiem. Terytorialne z nich zwierzaki i takie Egonki proszące ją do tańca mogą się spotkać z czymś bardziej bolesnym niż tylko odbicie pary. Czeka ich dość długa przeprawa, na którą był gotów. Teraz powiedziałby tak na jej każde słowa bo wiedział już jaka czeka go dzisiaj nagroda.
- Nasz pierwszy kompromis. - uśmiechnął się rozbrajająco nie pozostawiając już złudzeń, że uważał ich za parę.


@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69


@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635

@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69


@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635


@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach