Liczba postów : 635
Po odwiezieniu Seleny do domu
Wampirzyca wpierw wraz z Garlandem odwieźli Selenę do jej lokum. Tam Elisabeth zaniosła ją do jej sypialni. Położyła ją w ubraniach tak jak była. Jedynie zdjęła buty i biżuterię. Obuwie ułożyła obok łóżka, a biżuterię na stoliku obok. Przykryła ją i sprawdziła, czy żadne światło nie dostanie się do pomieszczenia za dnia. Przycupnęła na chwilę na brzegu łóżka gładząc jej włosy. Westchnęła cicho po czym wyszła z Garlandem z jej domostwa kierując się już tym razem do mieszkania Elisabeth.
W trakcie podróży czuła się już lepiej. Oczywiście pod kątem takim, iż uspokoiła się. Nie rozmyślała teraz nad całą tą sytuacją. Nie było takiej potrzeby. Nie było jej ani trochę żal młodego chłopaka. Zasłużył sobie na to jak oberwał. Z Marcusem porozmawia sobie już oddzielnie. Tą sprawę trzeba było wyjaśnić. Nie był to jednak odpowiedni moment na to. Nie wiedziała również co działo się potem na balu. Przynajmniej jeszcze nie wiedziała. Teraz już była tylko ona i Garland.
Po dojechaniu na miejsce zaprowadziła go do swojego mieszkania. Nie posiadała tak wielkich domostw jak na przykład sam Marcus. Większość czasu i tak spędzała w budynku rady. Tu miała być jej mała ostoja, nie kolejny gigant, o którego trzeba by było jakoś dbać. Otworzyła im drzwi i wyłączyła alarm. Zaprosiła go do środka.
- Witaj w moich progach... Przyznaję, że raczej gości nie miewam - uśmiechnęła się delikatnie do mężczyzny. Zamknęła drzwi jak tylko wszedł do środka. Zdjęła zaraz swoje buty. Jakoś wolała chodzić boso po mieszkaniu. Czuła się bardziej swojsko i była to miła odmiana w porównaniu do wiecznie idealnego wyglądu poza swoim miejscem zamieszkania. Pozapalała światła i odebrała od wilkołaka torbę, jaką otrzymali od kelnerki.
- Rozgość się. Ja wyciągnę to, co nam naszykowali. Poprosiłam o poczęstunek dla ciebie. Dla siebie wzięłam dwa te dziwaczne jabłka z krwią. Tutaj nie miałabym czym cię uraczyć gdyby nie pomoc kelnerki. - Mówiąc to ruszyła w stronę części kuchennej. Zaczęła rozpakowywać to, co tam zostało włożone. Całe naszykowane mięso ułożyła na półmisku. Były tam różne przysmaki naszykowane przez kucharzy Scaletti. Nawet kieszonki z wątróbki się tam znalazły. Powróciła zaraz do niego i postawiła to na stoliku przy kanapach. Trzeba było przyznać, iż całkiem sporo jej tego naszykowano. Była zadowolona. Miała nadzieję, że wilkołak nie będzie głodny. Usiadła na kanapie wspierając się bokiem o oparcie. Poklepała miejsce obok siebie.
- Zapraszam do poczęstunku - powiedziała z uśmiechem. Sama sięgnęła za pierwsze z brzegu jabłko z krwią. Poczekała jednak z wpiciem go aż mężczyzna się wygodnie usadowi.
@Garland Cerise
Wampirzyca wpierw wraz z Garlandem odwieźli Selenę do jej lokum. Tam Elisabeth zaniosła ją do jej sypialni. Położyła ją w ubraniach tak jak była. Jedynie zdjęła buty i biżuterię. Obuwie ułożyła obok łóżka, a biżuterię na stoliku obok. Przykryła ją i sprawdziła, czy żadne światło nie dostanie się do pomieszczenia za dnia. Przycupnęła na chwilę na brzegu łóżka gładząc jej włosy. Westchnęła cicho po czym wyszła z Garlandem z jej domostwa kierując się już tym razem do mieszkania Elisabeth.
W trakcie podróży czuła się już lepiej. Oczywiście pod kątem takim, iż uspokoiła się. Nie rozmyślała teraz nad całą tą sytuacją. Nie było takiej potrzeby. Nie było jej ani trochę żal młodego chłopaka. Zasłużył sobie na to jak oberwał. Z Marcusem porozmawia sobie już oddzielnie. Tą sprawę trzeba było wyjaśnić. Nie był to jednak odpowiedni moment na to. Nie wiedziała również co działo się potem na balu. Przynajmniej jeszcze nie wiedziała. Teraz już była tylko ona i Garland.
Po dojechaniu na miejsce zaprowadziła go do swojego mieszkania. Nie posiadała tak wielkich domostw jak na przykład sam Marcus. Większość czasu i tak spędzała w budynku rady. Tu miała być jej mała ostoja, nie kolejny gigant, o którego trzeba by było jakoś dbać. Otworzyła im drzwi i wyłączyła alarm. Zaprosiła go do środka.
- Witaj w moich progach... Przyznaję, że raczej gości nie miewam - uśmiechnęła się delikatnie do mężczyzny. Zamknęła drzwi jak tylko wszedł do środka. Zdjęła zaraz swoje buty. Jakoś wolała chodzić boso po mieszkaniu. Czuła się bardziej swojsko i była to miła odmiana w porównaniu do wiecznie idealnego wyglądu poza swoim miejscem zamieszkania. Pozapalała światła i odebrała od wilkołaka torbę, jaką otrzymali od kelnerki.
- Rozgość się. Ja wyciągnę to, co nam naszykowali. Poprosiłam o poczęstunek dla ciebie. Dla siebie wzięłam dwa te dziwaczne jabłka z krwią. Tutaj nie miałabym czym cię uraczyć gdyby nie pomoc kelnerki. - Mówiąc to ruszyła w stronę części kuchennej. Zaczęła rozpakowywać to, co tam zostało włożone. Całe naszykowane mięso ułożyła na półmisku. Były tam różne przysmaki naszykowane przez kucharzy Scaletti. Nawet kieszonki z wątróbki się tam znalazły. Powróciła zaraz do niego i postawiła to na stoliku przy kanapach. Trzeba było przyznać, iż całkiem sporo jej tego naszykowano. Była zadowolona. Miała nadzieję, że wilkołak nie będzie głodny. Usiadła na kanapie wspierając się bokiem o oparcie. Poklepała miejsce obok siebie.
- Zapraszam do poczęstunku - powiedziała z uśmiechem. Sama sięgnęła za pierwsze z brzegu jabłko z krwią. Poczekała jednak z wpiciem go aż mężczyzna się wygodnie usadowi.
@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!