Gołąb (łac. Columba livia domestica) — Pomiędzy nami lata biały gołąb smutku i nosi ciągłe wieści

2 posters

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
First topic message reminder :

Gołąb (łac. Columba livia domestica) — Pomiędzy nami lata biały gołąb smutku i nosi ciągłe wieści - Page 2 Golomp Gołąb (łac. Columba livia domestica) — Pomiędzy nami lata biały gołąb smutku i nosi ciągłe wieści - Page 2 Golomp2Gołąb (łac. Columba livia domestica) — Pomiędzy nami lata biały gołąb smutku i nosi ciągłe wieści - Page 2 Golomp3

Gołąb (łac. Columba livia domestica)

Pomiędzy nami lata biały gołąb smutku i nosi ciągłe wieści

Data: od 1698 do 1722 roku
Miejsce: Armenia, poźniej się dopisze
Kto: Constanza & Sahak
Opis: Listy pomiędzy panną Narine Margaryan, a Tigranem, od czasu wstąpienia chłopca do klasztoru, aż do jego śmierci.

Rozłączeni — lecz jedno o drugim pamięta;
Pomiędzy nami lata biały gołąb smutku
I nosi ciągłe wieści. Wiem, kiedy w ogródku,
Wiem, kiedy płaczesz w cichej komnacie zamknięta;

Wiem, o jakiej godzinie wraca bólu fala,
Wiem, jaka ci rozmowa ludzi łzę wyciska.
Tyś mi widna jak gwiazda, co się tam zapala
I łzę różową leje, i skrą siną błyska.
A choć mi teraz ciebie oczyma nie dostać,

Znając twój dom — i drzewa ogrodu, i kwiaty,
Wiem, gdzie malować myślą twe oczy i postać,
Między jakimi drzewy szukać białej szaty.
Ale ty próżno będziesz krajobrazy tworzyć,
Osrebrzać je księżycem i promienić świtem:

Nie wiesz, że trzeba niebo zwalić i położyć
Pod oknami, i nazwać jeziora błękitem.
Potem jezioro z niebem dzielić na połowę,
W dzień zasłoną gór jasnych, w nocy skał szafirem;
Nie wiesz, jak włosem deszczu skałom wieńczyć głowę,

Jak je widzieć w księżycu odkreślone kirem.
Nie wiesz, nad jaką górą wschodzi ta perełka,
Którąm wybrał dla ciebie za gwiazdeczkę-stróża;
Nie wiesz, że gdzieś daleko, aż u gór podnóża,
Za jeziorem — dojrzałem dwa z okien światełka.

Przywykłem do nich, kocham te gwiazdy jeziora,
Ciemne mgłą oddalenia, od gwiazd nieba krwawsze,
Dziś je widzę, widziałem zapalone wczora,
Zawsze mi świecą — smutno i blado — lecz zawsze…

A ty — wiecznie zagasłaś nad biednym tułaczem;
Lecz choć się nigdy, nigdzie połączyć nie mamy,
Zamilkniemy na chwilę i znów się wołamy
Jak dwa smutne słowiki, co się wabią płaczem.
Juliusz Słowacki, Rozłączenie
 





Minęły cztery miesiące, odkąd Tigran założył na plecy worek z całym swoim dobytkiem i wyruszył do Monastyru Khor Virap, oglądając się za siebie tylko, gdy nie było widać jego twarzy i łez, za przyszłością, która miała rację bytu jedynie w marzeniach i głowach dwójki dzieciaków. Rozumiał, że tak będzie lepiej, matka Narine mu wszystko wytłumaczyła, a on się zgodził, nie miał wyjścia.
Niespodziewanie, do panny Narine, przyszedł list. Dostarczył go chłopiec rzeźnika i w zamian dostał ciasteczko. Chłopiec powiedział, że stary mnich wysłał go, żeby tutaj zaniósł wiadomość. Pielgrzymi i mnisi przenoszący się z miejsca na miejsce byli jedyną szansą na wiadomości, bo tylko nieliczni mieli przywilej, aby wzywać posłańców. Młody Tigran, nowicjusz, na pewno do nich nie należał.
Złożony świstek ciężko było nazwać w ogóle listem. Był starannie zaadresowany, ale widać było, że na odwrocie ktoś ćwiczył malowanie farbkami i litery, jakby oszczędzano papier. Same literki tekstu były bardzo krzywe, uciekały z linii, a słowa również nie należały do najładniejszych, ani przez składnię zdań, dobór, ani ortografię. Tigran mówił inaczej, niż pisał, jakby silił się, aby list brzmiał odpowiednio poważnie, jak na swoją formę. Zresztą, był to również pierwszy, jaki kiedykolwiek wyszedł spod ręki zakonnego nowicjusza. Wiadomość była króciutka, ale pisana była bardzo długo, co widać po grudkującym się atramencie, zasychającym nierównomiernie.
Już celowo, na samym dole Tigran narysował brzydkiego jak noc kotka.


Khor Virap, 12 października 1698 roku
Droga Panno Narine.
Monastyr nie jest źli zły. Uczenie się pisajania jezt trudne zwłaszcza w dwuch jenzykach. Uczom mnie tesz też greckiego. Dobre jest to że jem bużo codzień. Wiencej niż u twojego papy ale tęsknie za Anoush i chociasz dużo za nami ganiała z hohe chochlą to lepiej gotowała nisz brat Artur. Tu też jest ładnie ale nie tak ładnie jak na Twoich łąkach. Bardzo tęsknię za Wami.

Twój
Տիգրան

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Narine została już poinstruowana przez matkę podczas drogi – i to więcej, niż jeden raz, tak aby na pewno zapadło jej to w pamięć – by po przyjeździe do klasztoru trzymać język za zębami, nie odzywać się do nikogo bez potrzeby i pozwolić mówić jej. Był to w zasadzie jeden z warunków, pod którymi Varseh w ogóle zgodziła się na całą tę charytatywną pielgrzymkę. Według innych wymogów, dziewczyna miała bezwzględnie zaprzestać histerii i dramatyzowania, najlepiej odmawiać pacierze za każdym razem gdy poczuje, że jej emocje wymykają się spod kontroli, a także miała naprawdę pracowicie, własnymi rękoma, pomagać uchodźcom z nizin, a nie tylko wykorzystać ich oraz wiezione im dary jako pretekst, by ujrzeć Tigrana a potem zapomnieć o reszcie bożego świata i zrzucić całą pracę na Jeremiela, który im towarzyszył.
Pierwszego warunku Narine omal nie złamała jeszcze zanim zeszła z kibitki. Wystarczyło, że usłyszała imię chłopaka, który, nadzwyczaj szarmancko jak na poczciwego zakonnika, podał jej rękę – i natychmiast skojarzyła jego miano z tym z listami od Tigrana. Hark, Hark z grzechu wielmoży, ten, któremu nie trzeba było zmieniać imienia. Przyjaciel Sahaka i jego sublokator z jednej celi, tak to zapamiętała. Zeskoczyła na ziemię z jego pomocą i już, już otworzyła buzię, żeby zapytać młodzieńca o Tigrana, lecz na jej szczęście – lub nieszczęście, to zależy, jak na to spojrzeć – przybył Artur. Narine odruchowo spojrzała na matkę, która gromiła ją spojrzeniem, jakby doskonale przeczuwała, co kołatało w duszy córki. Narine położyła uszy po sobie i spuściła głowę. Zostawiła Harka przy wozie razem z Jeremielem, sama zaś pospieszyła ku Varseh i przysłowiowo uczepiła się matczynej spódnicy. Serce tłukło jej w żebrach jak grom. Opętał ją strach, że każda sekunda spędzona na dziedzińcu, jest zmitrężoną i zabraną Tigranowi.
— Zaiste, ojcze Arturze. Młodsza z dwójki moich kwiatów, z trojga najmłodsza. Narine?
— Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus — wymamrotała, zerkając na duchownego trochę spod byka, kłaniając się jednocześnie. Gdyby była świadoma, że Artur wie o niej i o całym ambarasie, który sprowadził Tigrana do Khor Virap, chyba zemdlałaby tutaj, na miejscu.
— Dziękuję za list, ojcze. Bardzo ciężko przeżywamy tę wiadomość — wyznała Varseh, ułożywszy dłoń na sercu. — Proszę powiedzieć… czy chłopiec… jak on się ma? Nastąpiła jakaś poprawa? — Spojrzała z ukosa na Narine. Usłyszała, jak córka gwałtownie zaczerpnęła powietrza i wstrzymała oddech. — Sahak umościł sobie specjalne miejsce w naszych sercach. Byłybyśmy rade…
Narine już nie słuchała. Zaciskała tylko mocno zęby i przełykała słowa cisnące się na język. Gdybyście naprawdę go kochali, nie wygnalibyście go z domu, nie kazalibyście zamknąć go w tych murach. Widziane po drodze obrazy rozpaczy, zalanych pól i dryfujących po powierzchni trupów zwierząt gospodarskich wywarły na dziewczynie straszliwe wrażenie. Widziała już śmierć wśród trzody, lecz nigdy nie w takiej postaci. Sama myśl o tym, że Tigran mógł zostać wysłany do babrania się w wodzie zatrutej trupim jadem paraliżowała ją strachem i poczuciem winy.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Zakon wytępił z Harka większość jego lenistwa i opieszałości, nawykł do pracy i narzekał już w tylko z przyzwyczajenia, żeby rozbawić swoją błazenadą, niczym jakiś wędrowny grajek, który czasami zachodził do monastyru, aby przenocować i zjeść bez uiszczania opłaty w zajeździe we wsi. Zaczął wypytywać Jeremiela o to, co widzieli po drodze oraz różne ciekawe jego zadaniem wydarzenia, o których mógłby słyszeć parobek. Do Khor Virap wieści docierały, ale opat dzielił się nimi oszczędnie. Zazwyczaj były to wieści o nowym gościu czy właśnie tragediach, jak powodzie. Nie było czasu na opowieści ze świata, gdy czekała modlitwa. Dlatego rączo podjął się noszenia dóbr razem z chłopakiem od Margaryanów, aby móc jeszcze chwilę z nim poplotkować, jak przekupka na targu.
Na wieki wieków amen, drogie dziecko — odpowiedział ojciec Artur. Na jego twardo ciosanej twarzy malowało się współczucie przez krótką chwilę, gdy spoglądał na młode dziewczę. — Brat Sahak jest nader uparty. Gdy usłyszał, że wysłałem wiadomość, uparł się dożyć odpowiedzi. Nie jest dobrze, muszę uprzedzić — powiedział brat Artur. — Dopuszczę was do niego, w drodze wyjątku, chociaż jest to niezgodne z naszymi prawami, aby kobiety odwiedzały cele, ale wątpię, aby brat był w stanie się podnieść, zresztą w obecnej sytuacji różni chorzy przebywają w izbach.
Tłumaczył, prowadząc je dobrze sobie znanym labiryntem pomiędzy kolorowymi namiotami; różnorodne sploty pokazywały miejsca, z których przybyli uchodźcy, a bogactwo barw na tle bladego piaskowca monastyru i złowrogiego Araratu, powodowało oczopląs. Rzeczywiście, gdy przeszły do krużganka, gdzie znajdowały się przejścia do celi, większość otwarta, stała się tymczasowym lazaretem dla najbardziej chorych. Mogły zobaczyć jak inny mnich razem z ojcem Antonem roznosili zupę warzywną pomiędzy chorych, a starsze kobiety pomagają karmić tych bez sił. Klasztor wypełniony był głosami rozmów, śmiechem pomimo trudów oraz śpiewem przy pracy, nie zawsze religijnym, chociaż próżno szukać jakichkolwiek karczemnych piosnek. Pewne wrażenie sacrum nadal unosiło się pośród murów zakonu.
Przystanął przy uchylonych drzwiach i zajrzał do celi. Przyciszył głos.
Chyba śpi, ale i tak często się budzi. Wejdźcie.
W celi, pomimo otwartego okna, dało się czuć chorobę. Chory Tigran leżał na wąskim łóżku na dużej poduszce, uniesiony prawie do siadu. Jego oczy były zamknięte, ale nie wyglądał jakby wypoczywał. Powieki drgały, brwi miał zmarszczone w posępny sposób, czoło lśniło od potu. Najgorszy był jednak oddech chłopaka, który brzmiał jakby ból opanowywał całą jego istotę za każdym razem, gdy ciężko łapał powietrze. Poza tym Tigran nie do końca wyglądał jak zapamiętała go Narine. Na pewno urósł, twarz straciła miękkość dziecięcą, chociaż mogła to być również kwestia zapadniętych od choroby polików. Wyglądał dużo poważniej, jakby przez te kilka lat bardzo zmężniał, dodatkowo broda, nadal miejscami nieco rzadka, dodawała mu lat.
Przy jego łóżku stał taboret, teraz pusty, a na biurku, w zasięgu ręki biednego mnicha, kubek z wodą. W ciasnej sali nie było innych mebli, ledwie mógł się tam zmieścić sam Tigran i jego opiekun. Ojciec Artur jednak nie planował wchodzić do środka

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Varseh podziękowała Arturowi i — z lekkim tylko wahaniem, czując specyficzną, duszną woń potu i ziół — weszła do środka, prosto do poduszki Sahaka. Stanęła nad nim, położyła mu miękką dłoń na skroni i lekko odgarnęła jego zlepione włosy.
— Spójrz tylko na niego, Nare. Nasz chłopiec… jak on wyrósł, jak wydoroślał… — westchnęła ciężko, przekrzywiając głowę. Na ostatnich słowach zadrżał jej głos.
Narine zamarła w progu. Czuła się tak, jakby jej nogi nagle zmieniły się w kamień i zespoliły z posadzką. Patrzyła z odległości na jego wymęczoną, poszarzałą twarz, w całkowitym niedowierzaniu.
Nie, to nie on. To nie on. To jakiś zupełnie obcy, starszy mężczyzna, jakiś inny mnich, nie jej Tigran.
Matka dyskretnym ruchem otarła oczy, a potem sięgnęła po taboret, by przysunąć go sobie i na nim zasiąść. Zauważyła wówczas, że Nari nie wie, co zrobić i cała się trzęsie. Było prawie tak, jakby Tigran już umarł, a ona musiała podejść do jego katafalku i ostatni raz ucałować jego zamknięte oczy.
— Podejdź, dziecko. Czyż nie chciałaś go zobaczyć? — Wyciągnęła ku niej rękę, by mogła wejść w jej ramiona i pokrzepić się uściskiem. — Chodź. Niespokojnie śpi, w malignie… biedactwo. Pomódl się za niego, Nare.
Rozpoczęła pacierz na głos, z nadzieją, że Narine dołączy, lecz dziewczyna nadal trwała jak zaklęta, w milczeniu i sztywna niby deska. Patrzyła na twarz Tigrana i miała w głowie przebłyski wspomnień, w których był co najmniej o stopę niższy, trochę pulchniejszy, ciepły i zdecydowanie żywotny. Pamiętała zapach jego skóry i włosów: mydło i zielone trawy. Jego dłonie na niej. Przełykała ciężko ślinę, poczerwieniała jak truskawka i wreszcie tama pękła, dziewczyna zalała się łzami. Już nawet nie wiedziała, co czuje – strach, wstyd, miłość czy żal, wiedziała tylko, że bardzo, bardzo bolało.
Nogi się pod nią ugięły, opadła na kolana na posadzkę i wreszcie będąc w stanie poruszyć rękoma, ciężkimi jak bale, ujęła jedną z dłoni Sahaka i oparła o nią czoło. Po tym już tylko płakała bez opanowania, zanosząc się głośno, przy kojącym głosie Varseh wznoszącym melodyjne modły.


_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu. Panie Jezu Chryste, Synu Boży, przez modlitwy Przeczystej Twej Matki, i wszystkich świętych, zmiłuj się nad nami. Amen.
Tigran znał głos, który do niego dotarł przez mgłę, tak jak znał własny, próbował więc go pochwycić, rozedrzeć czarną zasłonę, ta, która rozdzielała ołtarz Pana od jego ludu w Jerozolimskiej cerkwi, wydrzeć się spod złota świątyni i posępnych twarzy ikonostasu. Znał słowa, chciał dołączyć do brzmienia, które rozlewało się jeziorami zatopionych wiosek w jego głowie.
I potknął się swoją słabością, burza zabrała go daleko od innego głosu, płaczu na brzegu, który ofiarowywał ostrze, jak błaganie, aby znalazł podparcie dla okaleczonych stóp. Tym ostrzem mógłby wydostać się z maligny, jednak nie mógł jej sięgnąć.
Nurt zabierał go w górę, ku perłowym bramom niebios. I obejrzał się, jak Orfeusz na Eurydykę i wolał pozostać w piekle gorączki, wykąpać się w lodowatym nurcie zapomnienia Lethe, niż puścić rękę, chociaż nie mógł jej ścisnąć.
Chwała Tobie, Boże nasz, chwała Tobie.
To była ona czy nie? Ktoś przyłożył kubek do jego spierzchniętych warg… Nie, to nie mogła być ona. A jednak uśmiechnął się do ułudy zmęczonego umysłu i ciała, które nadal walczyło, w zawieszeniu pomiędzy śmiercią i życiem. Rozmowy nad nim, ciepła woda na kończynach, sucha koszula.
Mokra koszula. Sucha koszula. Woda.
Królu Niebios, Pocieszycielu, Duchu Prawdy, Który wszędzie jesteś i wszystko napełniasz, Skarbnico dóbr i życia Dawco, przyjdź i zamieszkaj w nas i oczyść nas od wszelkiej nieczystości i zbaw, o Dobry, dusze nasze.
Bracie Sahaku — wołał brat Anton, taboret trzeszczał pod nim, gdy usiadł. — Bracie Sahaku!
Zmartwiony zacisnął usta i palce na misce z zupą. Chociaż mnichom nie wolno było jeść mięsa, poprosił jedną z kobiet z obozu, która gotowała wywar na kościach, aby odlała mu chochelką, aby dokarmić mięsnym tłuszczem chłopaka. Trochę kury nie obrazi Pana Jezusa na pewno, gdyż miłosierdzie było największą z cnót.
Tigran — powiedział cicho do niego po raz trzeci, bojąc się, że chorobliwa śpiączka już odebrała im chłopaka i były to ostatnie chwile jego życia. Miał już wołać ojca Artura, gdy powieki młodzieńca zatrzepotały. Wpół przytomny, wypił zupę i wypełnił żołądek rozgotowanymi warzywami korzeniowymi. Jego przytomność nie trwała długo, na nowo zapadł w kolorowe sny pośród oleistej czerni. Jednocześnie łykał wodę i nie mógł wziąć wdechu, całe ciało ciążyło, a z drugiej słyszał co jakiś czas ten melodyjny głos.
Modlitwę, która miała sprowadzić go do domu.
Odwróć oblicze Swoje od grzechów moich i ze wszystkich win mnie oczyść. Serce czyste stwórz we mnie Boże, i ducha prawego odnów we wnętrzu moim.
Mijały kolejne dni, słoneczne, brat Hark oraz brat Ezekiel nauczyli trójkę przybyszów rytmu obozowego. Kobiety ani tymczasowi mieszkańcy klasztoru nie musieli odbywać modłów nad ranem, gdy rozpoczynała się liturgia godzin, chociaż czasami dało się słyszeć z małej cerkwi na środku placu męskie śpiewy, jeśli pozostawiono uchylone dla przewiewu drzwi do budynku. Pokazywali, im gdzie znajdują się ci, którzy stracili najwięcej i kto mógłby skorzystać z darów odzieży najbardziej, dopisali do dyżurów pośród tych, którzy jak Tigran, leżeli zmierzeni chorobą.
Nie spodziewaliśmy się, że będzie tak chory, ale dopiero, gdy wyszły mu poty, powiedział nam o napadach kaszlu — wyjaśnił któregoś popołudnia ojciec Artur. — Niezbadana jest wola Pana, jednakże ludzki we mnie żal, bowiem myślałem, że jaśnieje nad nim dobra gwiazda. Nie zdążył ukończyć swojego pierwszego modlitewnika, chociaż miał upór, aby zrobić to samemu. Zostały mu dwa psalmy i obraz Theotokos.
Albowiem gdybyś chciał ofiar, dałbym Ci je, lecz w całopaleniach nie będziesz miał upodobania. Ofiarą miłą Bogu jest duch skruszony; sercem skruszonym i uniżonym Bóg nie wzgardzi.
I znów słyszał znajome głosy. Zapachy z kuchni w Karmrashen, Anoush w fartuchu, nakładającą do misek kaszy wszystkim parobkom i służebnym, a później uczucie słońca, dotykającego gołej skóry po zimniej kąpieli w strumyku, łagodne uczucie szczęścia i ciepłych objęć, perlisty śmiech, który zmieniał się we łkanie.
Narine? — chrapliwy głos wypowiedział imię z innego życia. Czy już przeszedł przez kręgi czyśćca i Pan dał mu łaskę ujrzenia tej, którą kochał najbardziej?
Zechciej Panie w łasce Swej dobrze czynić Syjonowi, aby odbudowane zostały mury Jeruzalem. Wtedy przyjmiesz prawdziwe ofiary, wychwalania i całopalenia, wtedy ofiarują cielce na ołtarzu Twoim.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Oh…?
Dziewczyna podskoczyła na taborecie, z bijącym sercem. Bez zwłoki zatknęła wstążeczkę między strony książki, zamknęła ją i odłożyła na stoliku, żeby móc przysunąć siedzenie bliżej pryczy i pochylić się nad Tigranem. Mógł poczuć, że czyjeś delikatne, chłodne palce dotykają jego czoła pod kompresem ze szmatki, a potem ściągają ją i głaszczą jego włosy. Coś chlupnęło obok łóżka. Z zewnątrz dochodziło nawoływanie na zupę z kotła i jakieś niekończące się, miarowe stukanie jakby młotka o drewno.
— Tigranie…? — wyszeptała.
Nie była pewna, czy chłopak ją słyszał, czy jedynie mamrotał w gorączkowym półśnie, ale często mówiła do niego, gdy był nieprzytomny. Nie chciała, by w swojej drodze po mglistych bezkresach czuł się samotny. Z bratem robiła to samo, czytała mu na głos książki i opowiadała bajki, a Hakob po przebudzeniu wyznawał, że siostra mu się śniła. Może mogła sprowadzić Tigrana do siebie w ten sam sposób, może Theotokos usłyszy jej słowa i przekaże chłopcu jak drogowskaz na szlakach wiecznie zielonych pastwisk.
— Cśśś, śpij. Jestem obok. Nałożę ci nowy okład, dobrze? — Znów odgłos chlupania, Narine pochylała się nad wiaderkiem i moczyła ciepłą od gorączki szmatkę w chłodnej wodzie. Nie w zimnej, nie chciała bowiem, aby Tigran dostał dreszczy i poczuł się jeszcze gorzej. Wykręciła materiał, złożyła na troje. Zamiast jednak położyć go z powrotem na czole, przyłożyła tkaninę przy szyi chłopaka, tuż pod żuchwą, gdzie tętnica doprowadzała krew do mózgu. Trochę wody pociekło ciurkiem po jego obojczyku, ale nie za dużo. — Później poproszę któregoś z braciszków, żeby natarł ci pierś i oklepał plecy. Przywiozłyśmy z mamą olejki i kamforę… Trzeba cię też obrócić, żebyś nie dostał wrzodów, ale ja sama nie mam siły. Strasznie wyrosłeś. — Słyszalny uśmiech w głosie, słodko-gorzka nuta zamiast kropki na końcu zdania. — Na razie odpoczywaj. Może przestanę czytać? Przeszkadzam ci aby…?
Drobna dłoń znalazła sobie drogę do jego dłoni, wpełzła między palce i uściskała ciepło. Kompres dotknął skroni.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Może to wzdrygnięcie, a może jednak celowe działanie, bo palce Tigrana zacisnęły się lekko na dłoni dziewczyny, niemrawo, jakby był to cały wysiłek, na jaki było stać młodego mnicha. Spróbował otworzyć oczy, ale te zaraz uciekły w głąb czaszki. Zacisnął oczy, spróbował głębiej odetchnąć, ale zaraz znów się rozkaszlał potężnie, jego płuca paliły bólem, a bulgotanie w nich nasiliło się, jakby wyrywał się z nich ropny zakrzep.
Myślał, że zwymiotuje od tego kaszlu. Spazm przetoczył go na bok, nie musiała już nikogo wołać, skulił się na wąskim posłaniu, przyciągając kolana do piersi. Nie pierwszy raz tak się działo w nieprzytomnych majakach, gdy bezwładne cały czas ciało nagle się spinało. Chwila, gdy trzymała jego gorącą rękę, minęła, przecięta okropnym dźwiękiem wydobywającym się z jego klatki piersiowej.
Przez chwilę nastała cisza. Jakby zasnął, ale nie powoli sam wrócił do leżenia na wznak, a później trzęsącą się ręką podała Narine kompres, który spadł mu z czoła. Nie mógł ścisnąć ręki w zmęczeniu chorobą, więc szmatka niemal natychmiast spadła z plaśnięciem na posadzkę celi.
Narine? — zapytał jeszcze raz, niedowierzająco. — Nie.
Chyba chodziło o to, aby nie przestawała czytać, ale nie miał w sobie tyle siły, aby ułożyć pełne zdanie. Nie udało mu się otworzyć oczu, ale spod uchylonych powiek spoglądały na nią lśniące od gorączki oczy. Takie same jak wcześniej. One się nie zmieniły jako jedyne, bo nawet głos, chociaż wiadomo, że ochrypnięty, i tak miał inną, niższą barwę.
Co…? Ty? — wpatrywał się w nią jak ciele w malowane wrota. Czy umarł? Czy powiedzie dotarły do Karmrashen i potopiły tamtejszych mieszkańców, więc teraz nawiedziła go jako dusza, aby odprowadzić go do czyśćca? W jego ciele nie było dość wilgoci, wszystko pocił, aby zaczął płakać, ale zadrżał. Nie mogła umrzeć, ale jeśli rzeczywiście, to wolał, żeby Pan już też go zabrał. — Czy… naprawdę?

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Spanikowała trochę, gdy tak gwałtownie wygiął się w skurczu. Wychyliła się na taborecie w stronę wyjścia z celi, wypatrując powrotu matki lub kogokolwiek z dorosłych, ale nie wstała i nie wyszła, wołać krzykiem też nie zaczęła. Strach po prostu ją sparaliżował. Była przekonana, że jeśli choć na sekundę zostawi Tigrana samego, nić, która go holowała ku przytomności, natychmiast się zerwie. Bzdura, oczywiście. Obecność Narine tutaj niczego nie zmieniała, podobnie jak nie zmieniłoby niczego, gdyby wyszła dosłownie na trzy kroki przed celę, do krużganka, który obiegał dziedziniec. Zacisnęła ręce w pięści, rozluźniła i znów zacisnęła.
Nie trać głowy, głupia, zganiła siebie w myślach. Trzeba być silnym.
— Tak, tak…! To ja, naprawdę! — przytaknęła piskliwie, usiłując powściągnąć się i zachowywać rozsądnie. To znaczy, na tyle rozsądnie, na ile pozwalało jej wzruszenie, że Tigran ją rozpoznał. Ona wszak nie zmieniła się aż tak bardzo, wyciągnęła się jedynie w górę i nabrała trochę kształtów, ale buzię nadal miała tak samo okrągłą, nos piegowaty, brwi grube, a po ramieniu spływał jej długi czarny warkocz. — Chcesz wody, Tigran-jan? Dam ci wody, masz, napij się — sięgnęła po gliniany kubek ze stolika i podsunęła Sahakowi pod twarz. — Powolutku. To tylko woda, ale jak tylko mama wróci, damy ci herbaty z kozieradki, po niej się lepiej poci, to i w gorączce ci ulży… — paplała. — Biedactwo, jak ty się trzęsiesz…

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Jakby nie ufał swoim oczom, patrzył cały czas na Narine. Siorbał niezgrabnie wodę z kubka, trochę łapczywie. Smakowała, jakby była ledwie rozpuszczonym lodem ze szczytów Araratu, niemal raniła zimnem jego podrażnione od kaszlu gardło. W pewnym momencie zaczął znów kaszleć, aż się zadławił wodą, ta się rozchlapała na jego potarganej brodzie oraz twarzy. Trochę przeleciało mu przez nos. Znów się zwinął w kaszlu, tym razem do przodu. Bolało go niemiłosiernie.
Czy to kara za grzechy? Wszystkie te, których nie umiał wyznać przed żadnym ze swoich braci zakonnych, czyniących sakrament pokuty. Nie tylko ze wstydu, ale dlaczego również, że jednym z dogmatów jest żal, a jeśli go nie ma, spowiedź jest nieważna. Nie miało więc znaczenia, jak wiele razy by się modlił do Theotokos, aby poruszyła jego sumienie, na nic się to nie zdawało. Nadal nie umiał widzieć miłości, jaką darzył dziewczynę, jako coś złego. Oczywiście, to kilka lat zmieniło sporo w świadomości powagi sytuacji między nimi, pewnej niestosowności gestów i spotkań, ale tego też nie umiał żałować.
Narine-jan… dlaczego… co… tutaj? — wydukał, gdy się wyprostował z kaszlu i oparł o mokrą od jego potu poduszkę. Zaczynała ziębić. Znów ledwie trzymał przytomność. Powieki opadały i wydawał się absolutnie zmotywowany, aby nie odpłynąć w malignę po raz kolejny. Wyglądało jednak, że za chwilę przegra tę walkę. Przeszedł go dreszcz zimna, od kręgosłupa, aż po barki, wstrząsając nim.
Nadal nie przekonała go, że nie jest majaką urodzoną z temperatury, która za chwilę zacznie ścinać białko w gałce ocznej. Ale to musiała być ona. Trochę doroślejsza, ale ona.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Mimo że opiekuńcze gesty Narine nosiły znamiona zawstydzenia bliskością, a przez to dawały wrażenie lekkiej nieporadności w postępowaniu — pomogła mu przetrwać napad kaszlu, poklepała trochę po plecach, by ułatwić odkrztuszanie ropy, potem pomogła Tigranowi powoli ułożyć się z powrotem i otarła jego twarz chusteczką, nie bez pewnego wahania. Bynajmniej nie dlatego, że brzydziły ją plwociny, po prostu nadal momentami obezwładniała ją powaga sytuacji. Poczucie odrealnienia spływało na nią bez uprzedzenia i chwilami czuła się tak, jakby śniła. Jakby wcale nie przyjechały z mamą wozem do klasztoru i nie spały tu od kilku dni, jakby Tigran wcale nie był chory. Na kilka sekund mięśnie jej zamarły, tuż przed tym, jak chciała otrzeć chłopakowi zarost. Co oni tu robili? Kim był ten słabowity młody mężczyzna na skraju żywota?
Chciała go mocno uścisnąć, ukoić, a nie było jej wolno. Musiała czekać na mężczyzn, żeby zmienili Tigranowi koszulę i dotknęli jego ciała. Miała ograniczony zakres, w jakim mogła okazywać mu troskę, a przez to czuła się tak, jakby brodaty brat Sahak był jej całkowicie obcą osobą. Zamrugała, czując pod powiekami gorąco. To wyrwało ją z wahania, dokończyła co chciała zrobić. Przeczesała jego zarost delikatnie, suchą szmatką między palcami.
Przecież spełniała tylko swój chrześcijański obowiązek. Nie czyniła mu dyshonoru.
— Mama dostała list od ojca Artura, napisał nam, że niedomagasz. Więc przyjechałyśmy tak szybko, jak tylko się dało… — zaczęła mówić miękkim, spokojnym głosem, widząc już po jego oczach, że sens słów może nawet do niego nie dotrzeć. Nie szkodzi. Chodziło o to, żeby słyszał w niej spokój i wiedział, że ma kogoś obok siebie.
Podniosła z podłogi kompres, który wcześniej upuścił. Znów wymoczyła go w wiaderku i wykręciła, opowiadając Tigranowi o drodze i o tym, co zapakowały na kibitkę.


Przez następnych kilka dni Narine nie zawsze siedziała w celi, gdy Sahak się budził. Dziewczyna bardzo starała się nie podpadać matce (ani mnichom) i przykładnie udawała, że wcale nie poświęca Tigranowi najwięcej uwagi ze wszystkich ludzi poszkodowanych w powodziach. Ma się rozumieć, urabiała się po łokcie pomagając przy gotowaniu, praniu i zabawiając dzieci, razem z Varseh odwiedzała też innych chorych, gdzie pomagała sprzątać i wymieniać bety. Do pokoju Tigrana zaglądała jednak regularnie, choćby i na parę sekund, żeby zobaczyć, jak chłopak śpi. Codziennie na jego stoliku przy łóżku pojawiało się kilka górskich kwiatów włożonych w kubek, a oprócz tego przynosiła napary z mięty albo z kurkumy z imbirem, miodem, pigwą i pieprzem. Na prośbę pani Margaryan Sahak był nacierany mazią kamforową na plecach i piersi, by lżej było mu oddychać, regularnie oklepywano mu też grzbiet. Sama Varseh przemycała natomiast mocną nalewkę z lukrecji i pestek moreli, która oprócz opiewanych przez babki właściwości zdrowotnych pogłębiała chłopcu sen.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Dopiero rano następnego dnia ojciec Artur powiedział kobietom, że Sahak miał zapaść i niemal ich odumarł, gdy obie spały po codziennych troskach i pomocy chorym. Czy raczej powiedział samej Varseh, gdy Narine zdawała się zajęta kawałek dalej, nie chcąc wywołać w młodej dziewczynie paniki czy jakiegoś ataku na jej młody umysł. W końcu Tigran przetrwał noc.
A później kolejną i kolejną.
Tak jak mijały dni i więdły kwiaty w kubeczku, którego brat Anton udawał, że nie widzi, tak ich życie jakby przenikało w kości i ciało młodzieńca. Gorączka spadła, kaszel uspokajał się, a sen w końcu stał się twardy i zdrowotny, również dzięki nalewce pani Margaryan. Im bardziej jednak zdrowiał, tym więcej czasu spędzał z nim, a to ojciec Artur, a to brat Ezekiel, czytając chłopakowi modlitwy na głos z brewiarza. Zwłaszcza ojciec Artur spoglądał nieco mniej łaskawie, niż początkowo na młode dziewczę, które tak często zaglądało do celi ich brata oraz przynosiła mi kwiaty. Zbyt często słyszał jej imię z ust chłopaka. Zaczynał powątpiewać w słuszność swojego listu. Narine nie bardzo już miała możliwości, aby porozmawiać z nim, bo zawsze towarzyszyła jej matka, jakby wyczuwając narastającą niechęć do ich pobytu w celi Sahaka.
Hark w tym krótkim czasie zaprzyjaźnił się z Jeremielm, widocznie złakniony towarzystwa równolatków, często też zaczepiał na rozmowę Narine, wypytując ją nie tylko o jej dom i nowinki, ale również różne znane osoby z wyższych sfer, wśród których na pewno obracał się Moherowy Magnat. A czy poznałaś mojego wujka… Moja kuzynka mieszka w Yerewanie… pytał też, czy Tigran (chłopak czasami jeszcze używał starego imienia brata Sahaka) zawsze był taki spokojny. Narzekał oczywiście na swój los, ale nigdy nie stronił od pracy, jakby całe to gadanie było jedynie na pokaz.
Słuchaj, mam do ciebie prośbę, Narine — odezwał się Hark któregoś dnia, gdy pomagał jej nieść gar z wygotowanymi pościelami z tymczasowych lazaretów, aby je powieśić do wyschnięcia. Rozejrzał się czy nikt nie zwraca na nich uwagi i zniżył głos.
Mam list do przyjaciela, ale mamy zakaz od jego ojca listów więc zawsze mi Sahak je pisał, żeby po stylu nie rozpoznał. Ale teraz wiesz… mogłabyś jeden napisać dla mnie? Zrobię, o co tylko poprosisz.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Paradoksalnie towarzystwo matki podczas poruszania się po klasztornych włościach wcale nie było Narine niemiłe. Wprost przeciwnie nawet, u boku Varseh czuła się pewniej, zwłaszcza próbując dbać o zdrowie Tigrana, jak i w kontaktach z mnichami, gdy trzeba było czasem pójść do braciszków po prośbie w czyimś interesie. Również na całkiem prymarnym, egoistycznym poziomie dziewczynie było lżej ze świadomością, że jest czyimś dzieckiem i nadal może uciec się pod czyjeś skrzydła, liczyć na wstawiennictwo kogoś tej samej krwi, podczas gdy biegające samopas po dziedzińcu dzieciaki niekoniecznie miały takie szczęście.
Nie miał go też na przykład Jeremiel. Albo Tigran. Narine czuła się więc błogosławiona i nieco zachłannie korzystała z chwil bliskości matki, pomagając jej ochoczo za dnia a później wspominając o niej Bogu wieczorami w każdej dziękczynnej modlitwie. Nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, że to, co czuła, nie było prawdziwą wdzięcznością, a zawoalowaną w piękne, natchnione szaty zazdrością o inne osoby, którymi Varseh opiekowała się i którym poświęcała uwagę.
Skoro jednak w tym wypadku niezupełnie szlachetna pobudka okazała się przynosić szlachetne w skutkach postępowanie, Varseh przymykała na to oko. Kontrolowała bieg wydarzeń, nie mówiąc przy tym córce, że ta nieco przeginała ze swoim zaangażowaniem. Dlatego też Narine zupełnie nie była świadoma, że robiła coś niewłaściwego. Wydawało jej się, że spełnia tylko swój siostrzany obowiązek wobec bliźniego, uczciwie i w obecności Theotokos za świadkową.
Oczywiście, że wolałaby, aby Tigran był na miejscu Harka i razem z nią mieszał w wielkim kotle i nalewał jadło do menażek albo nosił z nią gar piernatów do rozwieszenia. Na razie jednak była wdzięczna, że przez otwarte drzwi celi mogła czasami dojrzeć chłopaka siedzącego na pryczy o własnych siłach, z otwartymi oczami, czasami nawet prowadzącego rozmowę z zakonnikami. Modliła się o łaskę dla niego i o cud, nie mogłaby życzyć sobie nic ponad jego ocalone życie.
— Dlaczego zabronili wam listów? — spytała podejrzliwie. — Co żeście nabroili?
Nic jej nie szkodziło przystać na jego prośbę, i tak miała wkrótce pisać list do ojca i Hakoba wespół z matką, mogła i napisać kilka paragrafów więcej dla Harka. Nie była tylko pewna, czy chciała się w to pakować. O czym chłopcy mogli pisywać z innymi chłopcami?
Doszli pod pale ze sznurami i Narine dała znak, żeby postawić gar na ziemi. Odpłynęła na moment, zaczęła bowiem zastanawiać się, czy Tigran i Hakob kiedykolwiek wymieniali się listami w ciągu tych lat, gdy pomiędzy nimi dwojgiem panowała pełna napięcia i żalu cisza. Rozkojarzyła się i przez to gar wyślizgnął jej się z rąk i opadł po jej stronie gwałtowniej niż powinien.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Niezdara z ciebie, ładniejsza niż Sahak opowiadał, ale łajza — zaczął się śmiać Hark, jakby nagle niechętny do opowiadania, rozmasowując ramię, które napięło się w sprzeciwie wobec grawitacji, jednak nie mogło jej pokonać. Na szczęście nic się nie rozsypało z gara. Jego serdeczny śmiech zwrócił uwagę kilku osób, głośny i szczery, niósł się w niebiosa, ale szybko inni stracili zainteresowanie dwójką. Zresztą, głos Harka często niósł się w przestrzeni monastyru. Młody zakonnik nie należał do najbardziej statecznych osób.
W końcu westchnął, wyciągając jedno z prześcieradeł, rozkładając pachnącą krochmalem płachtę. Kobiety dokładnie wygotowały pościele, aż te jaśniały bielą na słońcu. Musiały dodać też jakichś ziół, bowiem pachniały przyjemnie, kwiatowo. Prawdopodobnie była tam lawenda i coś miodowego, jakby lipa lub rumianek, może to mydło, użyte do czyszczenia plam z potu chorych miało taki aromat.
Nie stój tak, pomóż. Z nami trochę jak z tobą i Sahakiem. Nawet namaszczony bękart to nadal bękart — wzruszył ramionami, bardzo jak młody chłopak, mało jako zakonnik. — Jak dowiodę swojej prawości i uczciwości, to znów nam pozwolą. Taką mamy nadzieję. Nie chcę przez ten czas stracić przyjaciela.
Wyglądał trochę na zakłopotanego swoim tłumaczeniem.
Dobra, zapomnij — machnął ręką, przerzucając przez sznurek jedną stronę pieleszy, nie chcąc zwlekać, praca uciekała, a on niedługo miał kolejną liturgię godzin do odprawienia.
Poproszę kogoś innego.
Zasznurował usta, ale przyglądał się trochę badawczo Narine. Porównywał ją z obrazem dziewczęcia, o którym opowiadał mu Tigran, gdy nie mogli nocami spać lub korzystali z tego, że są młodymi chłopcami bez nadzoru, na chwilę odrzucając swoje powołanie zakonne, w przypadku żadnego z nich prawdziwie od Boga, lecz każde od ludzi. Tigran odnalazł w nim przyjaciela, chociaż charakterem różnili się znacząco.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

— Sam jesteś łajza! — prychnęła z udawanym oburzeniem. Schyliła się po wilgotną poszewkę od poduchy, szybkim ruchem zakręciła ją w rulonik i strzeliła w Harka. Nie trafiła, ledwie musnęła jego nogę, ale i tak nagle podskoczyła i zakryła usta dłońmi. Jęła rozglądać się, czy nikt tego przypadkiem nie widział, przecież nie godzi się w ten sposób zachowywać względem zakonnika. Często się na tym łapała, Hark po prostu zupełnie nie zachowywał się jak prawdziwy mnich i gdy przebywali razem (a zwłaszcza, gdy jeszcze był z nimi Jeremiel i Nari przysłuchiwała się głupawym rozmowom dwóch młodych chłopców) łatwo było jej się zapomnieć.
Strzepnęła energicznie materiał i zaczęła wieszać. Nie bardzo spodobało jej się to, co powiedział Hark. Ani o tym, że Sahak mu o niej wspominał ani że porównywał ich sytuację do swojej, bękarciej. Policzki ją zapiekły, piegi podszyły się pąsem, postanowiła sobie jednak, że nie będzie się na niego gniewać ani dramatyzować. Powściągnie się. W końcu to chłopak, oni zawsze gadali głupoty. Chciała ufać Tigranowi, że nie podzielił się z nikim szczegółami ich młodzieńczej grzeszności, a jednak wystraszyła się nie na żarty.
— Nie, nie. W porządku — wydukała ostrożnie, próbując nie dać po sobie poznać zawstydzenia. Kiepsko jej to szło, zaczęła unikać wzroku Harka, ostentacyjnie zawieszając go na wieszanej pościeli, sznurach i własnych paznokciach. — Zrobię to dla ciebie. Tylko nie każ mi pisać sprośnych rzeczy o pannach ani niczego, z czego potem bym musiała się wyspowiadać, tak? — Łypnęła na niego przelotnie.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Hark szturchnął ją łokciem, nagle strapiony. Odebrał mimikę Narinę i jej pąsy nie jako zawstydzenie, a złość. Nie chciał jej męczyć za bardzo, nie sprawiało mu to frajdy, liczył że podpuścić dziewczynę do opowiadania o sobie i jakichś psotach, które robili z Tigranem. Hark, chociaż sam miał bardzo dużo za uszami i był młodocianym lowelasem przed zakonem przez swoje otoczenie, to nie podejrzewał o miłostki przykładnego i spokojnego Sahaka. Gdyby ktoś kazał mu określić brata zakonnego jednym słowem, powiedziałby, że smutny, ale że to przez jego minę, wiecznie zgięte w dół usta.
No weź, nie chciałem cię zagniewać. I nic złego, tylko jak mu się wiedzie po zimie i czy coś stracili przez powodzie i czy już mu znaleźli pannę. Nic więcej — położył solennie dłoń na sercu, przyrzekając na Jezusa i Najświętszą Panienkę, że ma czyste intencje, aby uspokoić dziewczynę.
Pod wieczór, gdy już mnisi rozchodzili się do swoich celi, a i mieszkańcy obozowiska powoli składali na spoczynek i na biesiady dookoła ognisk, złapał Narine w krużganku. Darował jej, trochę ukradkiem, karteczkę ze swoim akapitem oraz adresem chłopaka i pieniążek na wysłanie wiadomości. Rzeczywiście, wiadomość była krótka i bardzo sucha.
No to w sumie więcej nie mam. Możesz oryginał spalić przy świecy czy w kuchni — powiedział na rozchodne, stojąc pod krużgankiem i bawiąc się nitką z mankietu. — Przekazać coś Sahakowi, dzisiaj mam przy nim czuwanie — zapytał. Wiadomość za wiadomość, przysługa za przysługę. Hark uważał, że Narine była bardzo cierpliwa, jemu by już serce pękło, gdyby miał przyjaciela tuż obok i mógł go doglądać tylko w malignie, będąc oddalonym, gdy ten tylko odzyskuje przytomność. Bardzo jej współczuł, ale nie chciał nic więcej powiedzieć, by jej nie zezłościć.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Wzięła od niego papierek i jeszcze bardziej zmiętosiła go w dłoniach, pieniążek zaś odebrała z nieukrywaną podejrzliwością. Obróciła go kilka razy w palcach o opuszkach białych od długiego namaczania w wodzie. Paznokcie Narine były kompletnie połamane i ledwie odrastały od skóry, boleśnie nierówne i pozadzierane od prania, noszenia, prac w ogrodzie i zabaw z dziećmi powodzian. Mimo że były bardzo krótkie i nieładne, dziewczyna starała się trzymać je w nienagannej czystości, chociaż tyle mogła zrobić, żeby w tych bez mała polowych warunkach utrzymać wpojoną przez matkę elegancję, jakąś iskierkę swojego charakteru oraz wielkopańskich przyzwyczajeń. Powoli miała już dosyć niekończącego się gwaru i rozmaitych zajęć na rzecz innych ludzi od rana do wieczora. Widać to było po niej, pod oczami zaczynały robić jej się kręgi od bycia budzoną w nocy i wcześnie nad ranem hałasami wielkiego ludzkiego zbiorowiska.
— Myślałam, że mnichom nie wolno posiadać złota — spytała nieco skonfundowana, trochę też próbując uciec od odpowiedzi na niewygodne pytanie. Byłaby jednak skrajnie głupia, gdyby straciła taką okazję na odebranie przysługi. Chłopak praktycznie sam się jej podkładał, chyba starał się zrobić im dobrze. Spuściła głowę.
— Nie wiem… może… że się cieszę, że zdrowieje… że modlę się o niego codziennie… i przepraszam, że nie mam czasu go odwiedzić — wymamrotała. No tak, zakrawało to wprawdzie o kłamstwo, ale w oczach Narine było to kłamstwo tylko w połowie, na dodatek niewinne. Przecież to nie tak, że nie chciała przyjść albo że stawiała innych bliźnich ponad Tigrana. Dziewczyna westchnęła zrezygnowana. Przecież to kompletnie nie miało sensu. — Słuchaj Hark… — przysunęła się do zakonnika trochę bliżej i zniżyła głos. — Może jemu też bym coś napisała…? Jak w nocy wsunę list pod drzwi i akurat ty będziesz z nim, to przynajmniej będę wiedziała, że nikt mnie nie pogoni…
Nie powie mu przecież, jak bardzo chciałaby odwiedzić Tigrana i czy Hark mógłby ją kryć, gdyby się zakradła do celi. Wstydziła się takiego zagrania wprost niemożebnie. Jeszcze i kolega wziąłby ją za latawicę, tylko tego brakowało.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach