Tytuł: I seem to have lost my way
Data: 2000
Miejsce: Paryż - terytorium wampirów
Kto: Garland Cerise & Elisabeth Riche
Bycie nowym w mieście ma to do siebie, że można robić co Ci się podoba i każdy się nad tobą ulituje. Zwłaszcza jak jesteś wilkołakiem z tak rozbrajającym uśmiechem. Przynajmniej tak wierzył Garland w pełni świadomie wkraczając na terytorium wampirów tylko dlatego, że to podobno tutaj mają jedną z najlepszych cukierni w mieście. Jeśli nie najlepszą. Zawsze był średnio rozważny jeśli chodzi o kontakty z tą drugą stroną, nawet przed podpisaniem tego całego paktu o nieagresji. Sojuszu... Jak zwał, tak zwał. Wszyscy raczej wiedzieli, że jak przyjdzie co do czego wszyscy przestaną to respektować i znów zaczną się podziały. A do tego wszystkiego wystarczy tak mała iskra jak jeden uroczy wilkołak sunący teraz przez tereny, na których nie powinno go być na swoim motorze. Z resztą nie było jeszcze kompletnie ciemno, wtedy kawiarnie i cukiernie są raczej zamknięte. Zima, trochę przed 17. Wystarczająco dużo czasu żeby coś przetrącić i wrócić zanim wszystkie pijawki wyjdą na ulice.
Dlatego w całkiem dobrym humorze zeskoczył ze swojego motoru szybko go gasząc. Prawdopodobieństwo, że spotkasz o tej porze wampira było małe, ale nigdy zerowe. O czym się z resztą szybko przekonał ponieważ obracając się od motoru wpadł na drobną, w stosunku do niego, kobietę i raczej żadne z nich nie potrzebowało długo żeby zorientować się, że stoją po dwóch stronach barykady. Może nie miał najlepiej wykształconej percepcji, aczkolwiek takie rzeczy się po prostu wie. Kobieta miała wokół siebie aurę kogoś znacznie starszego niż wyglądała. Starszego nawet od niego. Co zrobiłby każdy rozważny wilkołak? Wsiadł na motor i odjechał. On natomiast..? Niekoniecznie.
- Chcesz może wyskoczyć na coś słodkiego? - uśmiechnął się do niej rozbrajająco sugestywnie przenosząc wzrok na kawiarnię na przeciwko której się znaleźli.
Ładna wampirzyca, przystojny wilkołak i spotkanie, którego nie powinno być. Co może pójść nie tak?
@Elisabeth Riche