I seem to have lost my way

3 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69
Tytuł: I seem to have lost my way
Data: 2000
Miejsce: Paryż - terytorium wampirów
Kto: Garland Cerise & Elisabeth Riche

Bycie nowym w mieście ma to do siebie, że można robić co Ci się podoba i każdy się nad tobą ulituje. Zwłaszcza jak jesteś wilkołakiem z tak rozbrajającym uśmiechem. Przynajmniej tak wierzył Garland w pełni świadomie wkraczając na terytorium wampirów tylko dlatego, że to podobno tutaj mają jedną z najlepszych cukierni w mieście. Jeśli nie najlepszą. Zawsze był średnio rozważny jeśli chodzi o kontakty z tą drugą stroną, nawet przed podpisaniem tego całego paktu o nieagresji. Sojuszu... Jak zwał, tak zwał. Wszyscy raczej wiedzieli, że jak przyjdzie co do czego wszyscy przestaną to respektować i znów zaczną się podziały. A do tego wszystkiego wystarczy tak mała iskra jak jeden uroczy wilkołak sunący teraz przez tereny, na których nie powinno go być na swoim motorze. Z resztą nie było jeszcze kompletnie ciemno, wtedy kawiarnie i cukiernie są raczej zamknięte. Zima, trochę przed 17. Wystarczająco dużo czasu żeby coś przetrącić i wrócić zanim wszystkie pijawki wyjdą na ulice.
Dlatego w całkiem dobrym humorze zeskoczył ze swojego motoru szybko go gasząc. Prawdopodobieństwo, że spotkasz o tej porze wampira było małe, ale nigdy zerowe. O czym się z resztą szybko przekonał ponieważ obracając się od motoru wpadł na drobną, w stosunku do niego, kobietę i raczej żadne z nich nie potrzebowało długo żeby zorientować się, że stoją po dwóch stronach barykady. Może nie miał najlepiej wykształconej percepcji, aczkolwiek takie rzeczy się po prostu wie. Kobieta miała wokół siebie aurę kogoś znacznie starszego niż wyglądała. Starszego nawet od niego. Co zrobiłby każdy rozważny wilkołak? Wsiadł na motor i odjechał. On natomiast..? Niekoniecznie.
- Chcesz może wyskoczyć na coś słodkiego? - uśmiechnął się do niej rozbrajająco sugestywnie przenosząc wzrok na kawiarnię na przeciwko której się znaleźli.
Ładna wampirzyca, przystojny wilkołak i spotkanie, którego nie powinno być. Co może pójść nie tak?

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635

Zima była tym okresem w roku, który wampirom pozwalał na znacznie więcej. Czas, jaki mieli możliwy do wykorzystania na zewnątrz był znacznie bardziej wydłużony. Zwłaszcza, jeśli było jeszcze pochmurno. Szybciej się ściemniało, promienie słoneczne nie były aż tak silne. Pora idealna. Blondynka bardzo lubiła wykorzystywać tą porę roku na częstsze wychodzenie z budynku Rady i załatwiania spraw na mieście osobiście. Tak i było tego dnia. wcisnęła się w kozaki na wysokim obcasie w kolorze burgundzkiej czerwieni. Miała na sobie obcisłą, kremową sukienkę z długim rękawem i głębokim dekoltem. Jej szyję zdobił wisiorek krwawo czerwonej różyczki zawieszony na długim, złotym, drobnym łańcuszku. Różyczka idealnie lądowała między jej piersiami ale nie skrywała się jeszcze pod materiałem sukienki. Całość skryta była jednak pod materiałem czarnego, długiego płaszcza podbijanego ciemnym futrem. Na dłoniach miała czerwone, skórzane rękawiczki. Kołnierz płaszcza był wysoki, w postaci stójki, więc zastępował jej szalik. Zasłaniał całą jej szyję. Blond włosy miała rozpuszczone, lecz schowane pod głębokim kapturem zarzuconym na głowę. Szykując się do wyjścia zabezpieczyła swoją twarz odpowiednio kremem przed UV, dopiero potem zrobiła make-up. Czerwone usta kobiety kusiły. Całość dopełniały okulary przeciwsłoneczne z silnym filtrem, aby nie uszkodzić sobie przypadkiem wzroku. Trzeba przyznać, że przygotowana na taką wyprawę była idealnie. Fakt faktem, nie spodziewała się spotkać na swej drodze wilkołaka.
Elisabeth uśmiechnęła się uroczo do mężczyzny mierząc go sobie wzrokiem schowanym za ciemnymi okularami. Podeszłą do niego jeszcze bliżej. Przesunęła dłonią odzianą w skórzaną rękawiczkę po jego torsie. Wystarczyło tylko jedno spojrzenie jak na siebie trafili by wiedzieć, kim są. Stali zbyt blisko, a ona ten dystans jeszcze niebezpiecznie skróciła.
- Masz szczęście, ze to na mnie trafiłeś... Dobra kawa i coś słodkiego zawsze skusi. - odsunęła się od niego i ruszyła w kierunku drzwi kawiarni. Po wejściu do środka przywitała się z obsługą i obrała im najdalszy zakątek dostępny we wnętrzu, oddzielony od wejścia parawanikiem zasłaniającym wejście i okna. Zdjęła w międzyczasie okulary. Potem powoli idąc do ich stolika powoli zdjęła kaptur by zacząć rozpinać swój płaszcz. Rękawiczki schowała do kieszeni płaszcza.
- Cóż skłoniło pana aby zawędrować aż tutaj na odrobinę słodyczy? - zapytała z uśmiechem jak już zasiadła na wygodnym krześle.

@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69
W pierwszej chwili był bardziej przejęty samym faktem, że potrącił jakąś biedną dziewczynę. Zdawał sobie, co jego gabaryty potrafiły zrobić z przypadkowym przechodniem, zwłaszcza kimś drobnym i... ludzkim. Sam fakt, że ustała po zderzeniu z tą górą mięśni świadczył o tym, że była kimś nadnaturalnym. W dodatku bardzo silnym. Tak silnym jak on, a może nawet bardziej. Ktoś mądrzejszy zacząłby nad tym faktem chociaż trochę rozmyślać. On natomiast nie zamierzał zaprzątać sobie tym głowy. O wiele szybciej skupił się na tym jak blisko niego nadal była, a co za tym idzie pewność siebie, która od niej emanowała w obecności tak dobrze wykształconego osobnika drugiej strony, jak on. Pierwsze co zauważył to czerwień jej ust. Niezwykle kuszącą. Spod ciemnych okularów nie miał sposobności zobaczyć jej oczu, lecz miał już pewne przypuszczenia. Nie mógł jej odmówić klasy po tym, co miała na sobie. Ta wszechobecna czerwień świetnie komponowała się z jej jasną nieco bladą cerą. Nie miał już żadnych wątpliwości co do tego, że trafił na wampirzycę.
- Zdecydowanie mam szczęście, tego nie da się ukryć. - uśmiechnął się do niej pewny swego i nawet nie ukrywał, że zmierzył ją wzrokiem kiedy w końcu się od niego odsunęła, chociaż wcale nie musiała.
Na kawę oraz słodkości jego nie trzeba było dwa razy zapraszać. Bardzo dżentelmeńsko przepuścił ją w drzwiach wiedząc, że w tak ludzkim przybytku raczej nic jej nie grozi. Podobnie jak ona przywitał się z obsługą i podążył za nią do wybranego stolika. On z racji tego, że przyjechał na motorze miał na sobie jedynie skórzaną kurtkę, którą zostawił na wieszaku prezentując się w pełnej krasie w... Koszulce któregoś ze swoich ulubionych zespołów. Nic specjalnego, ale czy potrzebne było coś, gdy wyglądało się tak jak on?
- Nie miałaś nigdy tak, że po prostu masz na coś smaka? - uśmiechnął się do niej jak typowy rozbójnik - Słyszałem naprawdę świetne opinie o tej cukierni, a ja mam tak, że jak mam na coś ochotę mało co jest mnie w stanie powstrzymać. - odpowiedział zasiadając naprzeciw niej tym razem z uśmiechem, który mógł zwiastować, że ten wilk to kłopoty.
Teraz już mógł spojrzeć jej głęboko w oczy bez nawet krzty strachu. Był na terenie należącym do wampirów. Rozmawiał z wampirzycą, która jest równie niebezpieczna, jeśli nie niebezpieczniejsza niż on. Mógł z tego wyjazdu nie wrócić, lecz patrząc jej w oczy, a po chwili całkiem subtelnie w dekolt podążając za złotym łańcuszkiem, nie czuł, że byłby to zły moment by zginąć.
- Nazywam się Garland. A Ty moja droga? - uśmiechnął się całkiem szarmancko wyciągając do niej dłoń zapoznawczo, którą oczywiście miał zamiar ucałować.

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Jej totalnie nie ruszało to, że ją jakkolwiek potrącił, szturchnął czy coś w ten deseń. Może i nie była jakoś bardzo postawna, ale równowagę i reakcję miała na odpowiednim poziomie. Choć drobną, to niewzruszona niczym góra. Nawet nerwowo jej to nie ruszyło. Była niezwykle spokojną kobietą. Jakby się nad tym zastanowić, to może jakby ją złapał i rzucił to by coś to dało. Jednak takie szturchniecie nic jej nie robiło. Dla zwykłego człowieka mogło to wyglądać na zwykłe potknięcie się o siebie na wzajem. Całkowicie nieszkodliwe.
Gdy byli już wewnątrz kawiarni sama nie omieszkała zmierzyć go sobie wzrokiem z góry na dół i spowrotem. Idealną okazją było nim usiadł na krześle a byli na przeciwko siebie. Musiała sobie w duchu przyznać, że niczego sobie był. Jak już usiadła poprawiła swoje rękawy i nieco włosy.
- Gdybym tak nie miała to by mnie tu nie było. Sama zamierzałam właśnie tutaj. Choć bardziej myślałam o wzięciu czegoś na wynos. - przyznała spokojnie delikatnie się uśmiechając.
Oj tak. Za niebezpieczną można ją ze spokojem uznać. Można rzec, iż z niej taka cicha woda rwąca brzegi. Nie miała jednak zamiaru robić mu krzywdy. No chyba, że wymagałaby tego sytuacja. Aktualnie byli wśród ludzi więc było spokojnie i bez żadnych zbędnych nerwów. Ot zwykły chillout jak to powiadają.
- Ciekawe imię. - przyznała. - Elisabeth. Elisabeth Riche - podała mu swoją dłoń uśmiechając się uroczo. - Aż tak bardzo lubisz tutejsze wypieki, że właśnie tutaj aż zawędrowałeś?- zapytała z ciekawością. Nie często widywała wilki w tej okolicy. To nie tak, że nie było ich w ogóle. Jednak zazwyczaj byli to młodzi, którzy nie byli jeszcze wystarczająco obeznani z podziałem terenów urokliwego i ruchliwego Paryża.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69
Od czasów swojej niespełnionej miłości można powiedzieć, że trochę sobie to odbijał. Odbijał przez ostatnie wieki. Lubił kobiety, a kobiety zazwyczaj lubiły jego. Nie wybrzydzał jeśli chodziło o rasę. Wampirzyca, czy nie, miała podobne potrzeby i przyjemności, co każda kobieta, a on był całkiem dobry w ich zaspokajaniu. Jakoś nie złożyło się tak by nawiązał jakąś głębszą relację, więc korzystał ze swojego kawalerskiego statusu nawet, jeśli ten trwał już wieki. Siedzącą przed nim wampirzycę można śmiało określić jako w jego typie. Zawsze najbardziej lubił Europejki, chociaż nie wybrzydzał również pomiędzy innymi ludzkimi rasami. Podsumowując, był całkiem zadowolony z takiego obrotu spraw. Z wielką przyjemnością spędzi wieczór, a może i trochę dłużej w tak świetnym towarzystwie. Bo było świetne, prawda? Skoro jeszcze się nie zjeżyła i nie wezwała wsparcia.
- A mnie nie chcesz wziąć na wynos? - zaśmiał się cicho nie mogąc się po prostu powstrzymać.
Czy to było nie na miejscu? Może trochę, w końcu dopiero się poznali, ale czy to przeszkadza w takich niewinnych żarcikach? Dla niego absolutnie nie. Taką miał naturę. Zawsze pocieszny, zawsze uśmiechnięty. Ciężko było go nie lubić, a przynajmniej tak sam twierdził. Może ten urok zadziała również na wampirzycę?
- Rodzice mieli taką fanaberię. - wzruszył lekko ramionami nigdy jakoś wielce nie zastanawiając się nad tym co dokładnie nimi kierowało, dla niego nie miało to większego znaczenia - Miło mi cię poznać Elisabeth. - uśmiechnął się do niej ciepło pozwalając sobie złapać ją za dłoń i delikatnie ucałować na Francuską modłę, w końcu byli w Paryżu - Lubię wypieki tak... ogólnie. - uśmiechnął się rozbawiony prostotą swojej wypowiedzi - Te francuskie zawsze były u mnie na pierwszym miejscu, a po powrocie do miasta grzechem byłoby nie wstąpić do, jak mówią, jednej z najlepszych cukierni w mieście.
- A ty dlaczego wybrałaś akurat to miejsce? - oparł podbródek na kostkach patrząc jej głęboko w oczy.

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635

Czy każda kobieta, nie zważając na rasę, miała faktycznie podobne potrzeby? Tu można by było śmiało polemizować na dany temat. Wszystko zależało od charakteru, wychowania, własnych wierzeń czy też zwyczajnych przekonań. Mogło być też zależne od uczuć. Wymieniać można by było na prawdę wiele. Jeśli chciał poderwać/wyrwać na jedną noc daną wampirzycę, to mógł trafić na twardy orzech do zgryzienia.
Elizabeth nie mogła powiedzieć, iż mężczyzna siedzący na przeciw niej nie był przystojny. Był i to nawet bardzo. Ona miała jednak pewne swoje przeświadczenia/przyzwyczajenia. Zwał jak zwał. Flirtowanie mężczyzny było zabawne. Lubiła na takie rzeczy odpowiadać. Mimo wszystko nie było to coś, co wciągnęłoby ją do czyjegoś łóżka na spełnienie jakiś fetyszy czy zwykłych potrzeb seksualnych, których ona jako tako nawet właściwie nie odczuwała. Uśmiechnęła się, nawet się lekko zaśmiała. uroczo można powiedzieć.
- Jakbym chciała wziąć cię na wynos, to byś był ciepły, ale się nie ruszał. - blondynka uśmiechnęła się niewinnie. nie przeszkadzało jej to, iż jego flirty mogły nie być całkiem na miejscu. Ot, coś innego dla niej. Zazwyczaj jej się obawiano wiedząc kim jest. Pozwoliła ucałować swoją dłoń na przywitanie. Od razu zauważyła, iż nie wiedział kim jest pomimo tego, że podała całe swoje aktualne imię i nazwisko.
- Obawiam się, że wypieków na mojej twarzy nie zauważysz - zaśmiała się lekko biorąc w swoje łapki menu kawiarni. Przecież przydałoby się coś wybrać aby zamówić. Nie po to tutaj przyszła aby tylko pogadać. Miała ochotę na jakiś dobry smakołyk i kawunię. Po chwili odłożyła kartę na bok. SPojrzałą wprost w jego ciemne oczy. Swoje dłonie splotła na blacie stolika.
- Bardzo lubię napoleonki. Ten ich krem jest wyśmienity. Eklerki też są doskonałe. Chociaż niektórzy nie mają dobrych skojarzeń z eklerkami po jednym z filmów z aktualnej popkultur. Jak on tam... Wieczny student czy jakoś tak. Ja się akurat tym nie przejmuję i uwielbiam eklerki - uśmiechnęła się nieco tajemniczo. Byłą ciekawa jego reakcji na jej słowa. Sobie miała ochotę zamówić napoleonkę i czarną podwójną expresso.

@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69
- Oh... Daj mi trochę czasu, a przekonasz się, że smakuję o wiele lepiej ciepły i bardzo ruchliwy. - uśmiechnął się do niej rozbrajająco puszczając jej oczko.
Nie miał zamiaru zagłębiać się w to kto, kogo pożarłby na pierwszej randce. Bo tak to właśnie odbierał, jako ich pierwszą randkę. Nie była pierwszą wampirzycą, która mu się odgrażała, a czy akurat ta byłaby w stanie spełnić tę groźbę? Może. Chyba był gotowy postawić swoje życie na szali dla tak łakomego kąska. Przeżył już kilka wieków i coś w końcu musiało go zabić. Zdecydowanie wolał zejść z tego świata w objęciach jakiejś pięknej kobiety niż od ostrza inkwizycji czy na jeden z tysiąca innych sposobów, które niewątpliwie byłyby bardziej bolesne. Tym właśnie emanował. Autentycznością. Prostą pewnością siebie. Żadnymi gierkami. Zero strachu. Po prostu on. Właśnie po to przyjechał do Paryża. By w końcu na powrót być sobą jak za dawnych, lepszych czasów kiedy wszystko było prostsze.
- Potraktuję to jako wyzwanie. - uśmiechnął się do niej zalotnie również sięgając po swoją kartę jednak tylko po to by sprawdzić czy mają interesującą go kawę. Z deserów już doskonale wiedział czym zacznie oraz czym skończy, a raczej czym chciałby skończyć.
- Ah! Zatem kobieta o podobnie wyrafinowanej palecie. - ucieszył się wesoło uśmiechając - Czyli eklerki najlepiej smakują jeśli są wypełnione miłością cukiernika? - wyszczerzył się zadziornie po czym rubasznie się zaśmiał - Przepraszam, to czasami silniejsze ode mnie. - całkiem beztrosko złapał jej dłoń na stoliku i delikatnie zatoczył kilka okręgów kciukiem po jej wierzchu - Zatem nepoleonka, czy eklerek? - spojrzał jej w oczy z tym delikatnym uśmiechem na ustach, którego naprawdę ciężko było nie lubić.

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
- Trochę czasu powiadasz... Masz na to całe wieki - zaśmiała się delikatnie.
Nie wpadło jej do głowy to, iż dla Garlanda ich niespodziewane spotkanie było niejako pierwszą randką. Czym właściwie było randkowanie? To nie tak, iż nie wiedziała czym ogólni eto jest. Jednak osobiście po prostu nie spotykała się z nikim od lat w sensie posiadania jakiegokolwiek partnera. Nie było to jej po prostu po drodze, a i osobiście nie odczuwała takowej potrzeby. Znów się o kogoś zamartwiać nawet na odległość? Własnymi poczynaniami powodować zagrożenie czyjegoś żywota? Nah. Miała masę obowiązków do spełnienia i uznawała, iż najzwyczajniej nie ma na to ani czasu, ani najzwyczajniej w świecie ochoty. Nie miała również zamiaru nadstawiać za kogokolwiek swojego starego karku.
Musiała jednak przyznać przy tym wszystkim jedno. Był odważny i interesujący. Nie mogła temu zaprzeczyć. Przyjemnie się rozmawiało z kimś, kto nie odczuwał jakiegokolwiek strachu wobec niej czy też wręcz przeciwnie... Odrazy, wyższości. Niektórzy młodzi nie brali Rady zbyt poważnie lub uważali ich za gburów. Z roku na rok odczuwała, iż co raz więcej nadnaturalnych zjadała czysta hipokryzja. Wymagali od innych patrzenia na nich jako najwyżej klasę we wszechświecie, jednak sami zapominali o zwyczajowej kulturze. Szkoda. Na prawdę szkoda. Stanowczo wolała prowadzić rozmowy z takim lekkoduchem jak siedzący na przeciwko wilkołak.
- Powodzenia - puściła mu oczko rozbawiona całą sytuacją. - Nie lubię nagich cukierników dobierających się do ciasta. To nie w moim guście. Niesmaczne generalnie - ponownie się lekko zaśmiała. - Mój dzisiejszy wybór pada na napoleonkę, choć konusa osobiście bardzo nie lubiłam - stwierdziła pogodnie.

@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69
Na jej kolejne słowa tylko komicznie przewrócił oczami szeroko się uśmiechając. Rzeczywiście w ich pozycji miał całe wieki na zdobywanie jej serca, tylko pytanie czy był na tyle cierpliwy oraz czy to właśnie było jego motywacją? Był bardziej hedonistyczny niż kochliwy, a na pewno nie był w stanie zakochać się już od pierwszego wejrzenia. Nie w osobie. W ciele zdecydowanie, tylko to po zdobyciu kilka razy przestaje być tak atrakcyjne. Zdecydowanie chętnie poznałby lepiej Elisabeth ponieważ podobała mu się tak czysto fizycznie. Nie był jeszcze pewien czy w ogóle byłby w stanie myśleć w kategoriach czegoś więcej. Minęło dobrych kilka wieków odkąd ostatnia kobieta zawróciła mu w głowie na tyle żeby zapragnął czegoś więcej. Traf chciał, że ta sama kobieta stała się żoną jego brata. Jednak o tym nie miał teraz zamiaru rozmyślać. Wolał odczytać jej słowa jako kolejne wyzwanie. Podobało mu się to, że tak bardzo się ceniła. Kilka wieków by ją zdobyć. Może byłby w stanie poświęcić jej trochę swojej nieśmiertelności? Lubował się w kobietach, które ciężko zdobyć. Nagroda była wtedy o wiele słodsza.
- Nie dziękuję. - odpowiedział lekko skinąwszy głową nie tracąc swojego animuszu - Akurat do tego nie muszą być nadzy, ale przyznaję. Ta myśl dla mnie również nie jest jakimś afrodyzjakiem. - parsknął cicho bo rzeczywiście przez chwilę to sobie wyobraził - Oh? Wielki, mały Francuski bohater nie przypadł ci do gustu? Próbował Cię poderwać? - uśmiechnął się rozbawiony, aczkolwiek patrzył na nią z zaciekawieniem.
Mówiło mu to niewiele na temat jej wieku. Sam również żył już w czasach Napoleona, aczkolwiek nie miał nigdy okazji go poznać. Może inaczej... Widział go na takim jednym przyjęciu, które sobie wystawił, aczkolwiek nie czuł jakiejś wewnętrznej potrzeby poznania jakiegoś wojskowego, który po prostu dobrze się zapowiadał. W tamtych latach trzymał się jednak z daleka od Francji, mając ku temu swoje powody. Karierę rozwijał u wroga, bo w Wielkiej Brytanii. W między czasie przywołał już do nich kelnerkę.
- Dla pani napoleonka oraz..? - spojrzał na nią pytająco w gestii wyboru kawy - Dla mnie natomiast eklerek z nadzieniem waniliowym oraz czekoladowym, do tego mocha. - uśmiechnął się do dziewczyny słodko zanim odeszła od ich stolika.
- Są jeszcze jakieś ciekawe historyczne postaci, które miałaś przyjemność, bądź nieprzyjemność, poznać? - spojrzał na nią ponownie podpierając brodę na kostkach odpuszczając sobie przynajmniej na chwilę tę kokieterię.
Przyjemności trzeba sobie dawkować.

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Ona nie liczyła na powtórną miłość. Był na świecie tylko jeden osobnik, który skradł jej serce i duszę. Osobnik, którego już nie było na tym padole. Od tamtego czasu nie odczuwała jako takiej seksualności. Można nawet powiedzieć, iż tym bardziej zaginęła w swym świecie papierologii i inwestycji. Było to coś w stylu nałogu, który miał zapełnić pustkę, jaka powstała po śmierci je ukochanego. Co prawda dostrzegała atuty zarówno mężczyzn jak i kobiet. Nie działały jednak na nią niczym afrodyzjak. Nie odczuwała pociągu seksualnego i jakiejkolwiek chęci do spróbowania czegoś więcej, niż zwyczajnego flirtu - żartu. W końcu są dwa rodzaje flirtu. Flirt - flirt i flirt - żart. Ona pozostawała przy tej drugiej części. To, jak ktoś odczytywał jej żarciki to już zupełnie inna kwestia. Można powiedzieć, że wodziła za nos.
Elisabeth wolała sobie nie wyobrażać całej tej sytuacji z eklerkami. To wychodziło samoistnie na samo wspomnienie no i... Nope. Aczkolwiek film z psem i eklerkami był zabawny. Udał im się ten żarcik tam. Oj tak.
- Konus był bardzo upierdliwy i... Nie lubił tych z pieniędzmi, szlachty. Ja zaś bardzo lubię pieniążki i inne skarby - puściła mu oczko. Nic więcej jednak nie mówiła już o samym Napoleonie. Nie było to bowiem odpowiednie miejsce aby wchodzić w zakamarki przeszłości i głośno się na ich temat wypowiadać będąc w środku owych wydarzeń. Na pewno dziwnie by to brzmiało przy ludzkiej publice.
Musiała przyznać, że dziwnie się nieco czułąa z tym, iż głaskał jej dłoń. (Tak, z opóźnieniem, ale jest!) Nie zabrała jednak dłoni. Pozostawiła ją tak jak była dopóki nie przyszła kelnerka. Uśmiechnęła się do kobiety.
- Podwójną espresso poproszę do tego - powiedziała z uśmiechem. Poczekała, aż kobieta odejdzie od nich z otrzymanym zaproszeniem. Uśmiechnęła się tajemniczo. Wyciągnęła z wewnętrznej kieszonki płaszcza długopis i mały notatnik. Bardzo często z nimi chodziła. Napisała na karteczce 1222 i mu podsunęła.
- Z tą liczbą na karku poznałam na prawdę wiele osobistości, o których opowiadać w kawiarni nie będę - puściła mu oczko.

@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69
Zaśmiał się cicho słysząc jej wyjaśnienia na temat Napoleona. Elisabeth naprawdę zdawała się być kobietą w jego typie. Lubiła gromadzić bogactwo, skarby. Pewnie miała pokaźne kolekcje dzieł sztuki chociaż... Może bardziej oręża oraz zbroi? Nie do końca wygląda mu na kogoś, kto rajcuje się sztuką. On mógł teraz na to nie wyglądać w tej zwykłej koszulce i dżinsach, aczkolwiek również posiadał dość pokaźne konto oraz zbiory skarbów z kilku różnych epok rozsiane w kilku miejscach na świecie. Gdyby ktoś go obrobił, nie byłby w stanie zabrać mu wszystkiego. Kolekcjonował wszystko, co unikatowe. Niekoniecznie dzieła sztuki, ale z całą pewnością biżuterię oraz coś, co niektórzy nazywali relikwiami. Przedmioty należące do sławnych ludzi były jego ulubionymi. Oczywiście nie mówimy tutaj o długopisie, czy innej pierdole. To musiało być coś, co od razu kojarzy się z danym człowiekiem. Skoro już mowa Napoleonie to miał chyba gdzieś jego pieczęć, którą własnoręcznie mu podwędził po którymś bankiecie.
- Cóż, był trochę hipokrytą. Pod koniec zgromadził całkiem pokaźne sumki po swoich rządach. Nieźle wszystkich swindlował. Chociaż muszę powiedzieć, że o swoich żołnierzy dbał. Nie to żebym był jednym z nich. - uniósł dłonie defensywnie - Słyszałem od znajomych. - uśmiechnął się wzruszając ramionami.
Skoro nie zabrała dłoni przy pierwszym dotyku, nie zamierzał go zaprzestawać. Z każdą mijającą sekundą był w nim trochę bardziej śmiały wręcz masując jej nieco chłodniejszą skórę, swoją, całkiem rozgrzaną. Pora roku nigdy mu nie przeszkadzała. Potrafił grzać jak piec kaflowy.
Z zaciekawieniem spojrzał na przesuniętą w jego stronę kartkę i to w jej oczach szukał jakiejś podpowiedzi, co to może znaczyć. Kiedy w końcu przyznała się do swojego wieku spojrzał na liczbę jeszcze raz lekko unosząc brew ze zdziwieniem. Przeniósł wzrok z niej na kartkę jeszcze ze dwa razy zanim po prostu szeroko i bez żadnych podtekstów się do niej uśmiechnął.
- Świetnie się trzymasz Elisabeth. - złożył karteczkę i schował ją do kieszeni swojej kurtki, na pamiątkę - Może w takim razie opowiesz mi o nich u siebie? Może mamy jakieś skarby, którymi oboje będziemy zainteresowani? - uśmiechnął się do niej szarmancko nie tracąc swojego animuszu.
Co z tego, że była od niego kilka razy starsza? Nieśmiertelność miała to do siebie. Wcale go to nie peszyło. Wręcz przeciwnie. Traktował to wszystko jako jeszcze większe wyzwanie.

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Żyjąc tak długo wiele rzeczy się kolekcjonuje. Sztuka była jedną z tych rzeczy, która osiągała niezwykle wysokie ceny. Podobnie jest ze starymi księgami, monetami czy winami. Zbieranie owych przedmiotów było wielowiekową inwestycją. Doskonale również sprawdzało się na to, iż w razie potrzeby wysokiej ilości gotówki w krótkim czasie wystarczyło wystawić aukcyjnie drobny przedmiot. Oczywiście wszystko udokumentowane, potwierdzona autentyczność bla bla i tak dalej. Była to doskonała baza wiecznych i licznych dochodów. Ot "zamrożone" środki, które czekały na idealny moment lub pozostaną na wieki tylko po to, aby cieszyć wzrok posiadaczki i potencjalnych jej gości w jej siedzibach rozsianych po świecie. Kolekcja blondynki nie ograniczała się jedynie do obrazów, rzeźb, monet czy win. W skład jej wchodziło również wiele innych przedmiotów, jak np. stroje sławnych oficjeli, biżuteria, dokumenty, listy, księgi itp. Wszystko oczywiście odpowiednio zabezpieczone aby się nie uszkodziło podczas lat zbierania czy powożenia ich z miejsca na miejsce.
Eliska machnęła niedbale dłonią na znak, iż jej to totalnie nie robi czy był po jego stronie czy też nie. Nie był by przecież jedyny w tej materii. Wielu było w niego zapatrzonych i zapłaciło za to życiem swoim i swoich bliskich. Krew we Francji lała się równo, wręcz potokami. Zwłaszcza w Paryżu. Nim odpowiedziała cokolwiek poczekała, aż kelnerka postawi przed nimi ich kawy i słodkości jakie zamówili. Skinęła głową w podziękowaniu. Odprowadziła ją wzrokiem by zaraz powrócić do cudnych ocząt mężczyzny.
- Historycznie... To i tak nie cały jego majątek - uśmiechnęła się niewinnie. - Należało odzyskać co stracone - puściła mu oczko. Zaśmiała się delikatnie i wzruszyła ramionami jakby to nie było nic wielkiego. - Ot taka moja natura - ponownie się zaśmiała zakładając kosmyk włosów za ucho. Zgarnęła za widelczyk i ukroiła sobie kawałek napoleonki. Z pełną gracją i ostrożnością smakowity kąsek trafił do je ust. Na czerwonych ustach osadziło się nieco cukru pudru, który oblizała co wyglądało na niezwykle kuszący gest z jej strony. Zamruczała cicho przy tym zadowolona na chwilę przymykając oczy. W pełni delektowała się smakiem cukierniczego wypieku. Oj stanowczo warto było odwiedzić tą kawiarnię. Jak zwykle jej nie zawiedli. Upiła łyk swojej mocnej, czarnej kawy. Połączenie idealne. Spojrzała na Garlanda uśmiechając się lekko.
- Nim zdecyduję się zabrać gościa do swojego lokum przydałoby się coś o nim więcej wiedzieć. Powiedz mi skarbie, masz tutaj rodzinkę? Czy może jesteś samotnym wilkiem w pięknym Paryżu? - zapytała zainteresowana. Mogła jak najbardziej go zabrać, nie ważne jaka byłaby odpowiedź. Wolała jednak wiedzieć na co się pisać i jak daleko puścić swoje wici o przybyciu do budynku wraz z nowo poznanym wilkołakiem. Wszystkie kwestie bezpieczeństwa musiały być przecież zachowane. Zawsze musiała być o ten krok do przodu na wszelki wypadek.

@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69
Jak na swoją dość żywiołową naturę można powiedzieć, że Garland był dyplomatą. Przynajmniej jeśli chodziło o opowiadanie się po którejś ze stron konfliktu. Pochodził z rodziny kupieckiej, nauczył się tego, że jeśli chcesz coś ugrać, najlepiej pozostać neutralnym aż do ostatniego momentu, w którym możemy już z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć kto wygra dany konflikt i to właśnie po tej stronie się opowiedzieć. Nigdy nie był wielkim idealistą, to rola jego brata. On zdecydowanie wolał wygodne życie, które wymagało tego by w swoich poglądach być elastycznym. Daleko mu do klasycznego dyplomaty, który zawsze powie Ci to, co chcesz usłyszeć. Ten wilkołak miał często niewyparzoną gębę, nieprzewidywalne zachowania oraz zdarzały się kłopoty z agresją. Miał po prostu dobrze wykształcony instynkt przetrwania, którego często używał. Nawet przy podrywie. Więc wiedział, że lepiej nie stawiać się po tej samej stronie, co znienawidzony konus.
- Oh... Naprawdę? Odebrałaś, co twoje? - cicho się zaśmiał z wesołymi iskierkami w oczach - Tak pomiędzy nami... - ściszył nieco głos - Też mam po nim pewne pamiątki, za którymi pewnie by zatęsknił. - puścił jej oczko delikatnie ściskając jej dłoń.
Obserwował każdy jej ruch. Subtelne założenie kosmyka za ucho, grację z którą ukroiła sobie kawałek ciastka, co wcale takie łatwe nie było, jednakże w jej wykonaniu nie powstydziłaby się tego żadna arystokratka. Do tego ta biel kontrastująca z jej szminką oraz delikatny, różowy język... Druga natura dawała o sobie znać nie tylko lekkim wzrostem temperatury ciała, lecz również delikatną zmianą tęczówek na bardziej zwierzęce. Próbując zamaskować to, jak na niego działa sam również wziął się za swojego pierwszego eklerka i tak, jak normalnie zrobiłby to pewnie rękami, tak w jej towarzystwie skorzystał z widelca. Jak na te gabaryty oraz posturę szło mu to całkiem zacnie. Przypomniał sobie trochę manier.
- Próbujesz ocenić, czy ktoś za mną zatęskni gdybym skończył jako twoja kolacja? - uśmiechnął się rozbawiony bez krzty podejrzliwości czy strachu - Oryginalnie pochodzę stąd. Z Paryża. Kiedyś miałem tutaj rodzinę. - odpowiedział dość zwięźle i na temat upijając łyk swojej kawy - Nie było mnie tutaj jednak dobrych kilka dekad. Wróciłem dopiero niedawno, więc... Żadnej rodziny, niewielu znajomych. Żadnej kochanki... - uśmiechnął się zachęcająco pokazując brak obrączek na swoich palcach, a jedynie jeden, złoty sygnet na palcu serdecznym - Możesz mnie mieć na wyłączność. - puścił jej oczko z szarmanckim uśmiechem.

@Elisabeth Riche

Elisabeth Riche

Elisabeth Riche
Liczba postów : 635
Elisabeth ogólnie też nie opowiadała się za żadną ze stron. Przy Napoleonku było o tyle problematycznie, że spierdolił jej nieco żyćko w tym momencie. Pomimo, iż miała co chwilę info gdzie będzie atak i tym podobne, to jednak trochę jej rzeczy zaginęło w akcji. Właściwie funduszy. Na szczęście sobie to odpowiednio odbiła po tym, jak go wykopali na wyspę św. Helenki.
Wbrew wszelkim pozorom ta dwójka miała wiele wspólnego. Ona, choć nie pochodziła z rodziny kupców, to jednak została w niej wydana za mąż. To bardzo dużo u niej zmieniło. Nie opowiadała jednak o tej części swojej historii. Nie była pewna czy ktokolwiek aktualnie żyjący o tym wiedział. Ot, dla niej przeszłość nie szczególnie warta uwagi.
Mężczyzna wziąć gładził jej dłoń. Czuła się z tym trochę niezręcznie, trochę dziwnie przyjemnie. Przez chwilę zastanawiała się, czy ktoś w ostatnich kilkuset latach jej żywota posunął się do takiego czynu. Nie była w stanie sobie tego przypomnieć. Tum bardzie podziewała mężczyznę za odwagę. Zdążyła zauważyć, iż nie miał pojęcia kim ona właściwie jest w aktualnym, nadnaturalnym świecie. Było to coś innego. Przyjemna odmiana.
- Takie pamiątki są niezwykle cenne. Idealna inwestycja - uśmiechnęła się delikatnie. Wampirzyca szybko zorientowała się jak na niego działa. To nie tak, że było toś zupełnie nowego. To akurat nie. Mimo wszystko było w tym coś... Innego? Można tak to ująć. Nadal jednak nie wywoływało w nie jakiegoś większego podekscytowania, które byłoby w jakikolwiek sposób wyraźne. Nadal była chłodną osobistością. Delikatnie się zaśmiała słysząc słowa wilkołaka. Uniosła na niego swój wzrok odrywając się na daną chwilę od napoleonki.
- Skarbie... Po prostu się martwię czy na pewno masz watahę - przyciszyła swój wzrok. - Bycie całkowitym samotnikiem nie służy zdrowiu. Ze mną inaczej to wygląda. Mam inną naturę niż ty kochaniutki. Szkoda by było pozbywać się kogoś tak przystojnego z tak błahego powodu hak brak akceptacji w terenie. - skosztowała kolejny kawałek napoleonki i ponownie upiła niewielki łyk czarnej jak noc kawy. Ponownie wykonała ruch oblizywania swych krwistoczerwonych ust. Na chwilę odstawiła co miała w łapkach i tak jak on trzymał swoją dłoń na jej, tak ona drugą swoją dłoń położyła na jego.
- Dziękuję za propozycję, jednak ja osobiście nie poszukuję żadnej drugiej połówki. Mimo wszystko chciałabym się zapoznać z samotnym wilkiem - puściła mu oczko. Nie zabrała od razu obu dłoni. Spokojnie poczekała na jego reakcję.

@Garland Cerise
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Garland Cerise

Garland Cerise
Liczba postów : 69
Garland choć na głupiego mógł wyglądać, a raczej tak się zachowywać, wcale taki nie był. Skoro już znał wiek tej pięknej wampirzycy, nietrudno było mu dodać dwa do dwóch i domyślić się, że nie jest po prostu przypadkową długowieczną, która się tutaj napatoczyła. Istniała pewna hierarchia i najstarsi byli na jej czele. Może nawet należała do tej całej Rady, czy jak tam nazywał się ten nowy zarząd, tylko... Dla niego nie miało to większego znaczenia. Jak to mówią, wiek był tylko liczbą. Dla niego Elisabeth mogła być nawet królową wszystkich wampirów, a jego podejście raczej by się nie zmieniło. Siedziała z nim teraz w kawiarni? Siedziała. Nie wywyższała się zanadto swoim wiekiem czy pozycją, więc dla niego wszystko było jak najbardziej na swoim miejscu. Podobała mu się. Przyjemnie się na razie rozmawiało, czy potrzeba było czegoś więcej żeby miło spędzić czas? Zupełnie nie. Stąd tak naturalnie przychodziło mu gładzenie jej dłoni czy inne gesty. Dla niego była po prostu piękną wampirzycą.
- Powinniśmy kiedyś obejrzeć swoje kolekcje. Może znajdą się jakieś przedmioty, które zechcą zmienić właściciela. - uśmiechnął się swoim wyćwiczonym, zachęcającym uśmiechem.
Po jego stronie takie reakcje również nie były czymś nowym. Wilkołaki miały to do siebie, że ich druga natura bardzo szybko potrafiła wychodzić na wierzch i to nie tylko jako agresja, ale również pożądanie czy posesywność. Czy serce biło mu przy niej szybciej? Trochę, aczkolwiek nie było to związane z żadnymi miłosnymi uniesieniami, a po prostu temperaturą ciała. Działała na jego wyczulone zmysły, a on się temu po prostu poddawał. Nie krył się z tym, że mu się podobała. Krył się tylko z tym, jak bardzo. To co było innego to to, że miał również ochotę poznać ją trochę bliżej jako osobę. Jak widziała ten świat kobieta prawie pięciokrotnie starsza od niego? Jak będzie się zachowywać? Zdrowe zainteresowanie, a nie zauroczenie.
- To urocze, że się o mnie martwisz Elisabeth, lecz zazwyczaj nie mam problemu z akceptacją w terenie. Znajdę watahę, kiedy zajdzie taka potrzeba albo stworzę swoją. - puścił jej oczko z ciepłym uśmiechem - Niemniej doceniam tę troskę. Tylko uważaj bo jeszcze będę pod wrażeniem, że ci się podobam. - zaśmiał się cicho unosząc na nią wzrok znad swojego eklerka i znów musiał go równie szybko zniżyć widząc, jak znów oblizuje usta.
Musiała się z nim bawić. Na pewno wiedziała jak na niego działa, więc nie był na takiej straconej pozycji. Było jeszcze wiele do ugrania. Uniósł nawet pytająco brew przenosząc na nią wzrok kiedy położyła swoją dłoń na jego. Tego się nie spodziewał. Uśmiechnął się do niej ciepło doceniając to, że stawiała sprawę jasno.
- Ja też nie. Może wysyłam ci złe sygnały. - złapał ją z obie dłonie skoro już się zaoferowała - Kiedyś kogoś kochałem. Nic z tego nie wyszło i od tamtej pory do nikogo innego tego nie czułem. Nie wiem czy jestem zdolny do miłości. Nie tego szukam. Podobasz mi się i chcę Cię zdobyć. Nie jak jakąś dziewczynę w klubie. Nie... Ty jesteś o wiele cenniejsza. - przysunął jej dłoń do swoich ust i złożył na jej wierzchu ciepły i nie taki krótki pocałunek patrząc jej w oczy - W skrócie zamierzam się za tobą uganiać, a co będzie dalej to czas pokaże. - uśmiechnął się do niej w końcu rozbrajająco bo ile mógł być taki poważny?

@Elisabeth Riche

Sponsored content


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach