Powroty bywają trudne

2 posters

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
First topic message reminder :

Tytuł: Powroty bywają trudne
Data: sierpień 1915
Miejsce: Kair
Kto: Henriette&Marcus

                 Henriette miała mieszane uczucia związane z swoim wyjazdem. Ciężko było jej opuścić mury domu, a co dopiero podróżować taki kawałek drogi. Decyzja o wyjeździe była spontaniczna. Zdała sobie sprawę, że teraz albo nigdy. Stresowała się, chciała kilkakrotnie wszystko odwołać. Ostatnie godziny przed wyjazdem spędziła na dworze. Siedziała w ogrodzie, sama, bo w sumie z kim innym miałaby spędzać czas? Próbowała znaleźć powód, by mogła nie jechać. Sama się zdecydowała  i próbowała się powstrzymać przed wyjazdem. Nie mogła znieść tej ciszy jaka panowała nocą. Oczekiwała, że chociaż przeleci ptak lub przebiegnie jakiś lis, ale tym razem cisza. Była tylko ona i jej myśli, najgorsze scenariusze o jakich mogła pomyśleć.  
      Wyruszyła z samego rana. Całą noc nie zmrużyła oka. Podczas postojów czuła się zbyt nieswojo, by zasnąć, jedynie w podróży udawało jej się odpłynąć na maksymalnie dwadzieścia minut. Była zmęczona, a takie drzemki sprawiały, że czuła się jeszcze gorzej. By mieć zajęcie postanowiła, że opisze wszystko. Dziennik zapisywała każdego dnia opisując swoje odczucia, a także miejsca w których się zatrzymywała nawet na sekundę. Myślała o tym ile czasu nie widziała Marcusa. Bała się tego spotkania. Nie wiedziała czego ma się spodziewać. Próbowała o tym nie rozmyślać, by czasem nie nastawić się na coś co nie miało prawa bytu. Jeśli coś poszłoby nie tak, nie chciała później mieć o nic żalu. Chciała uniknąć rozczarowania. Miała wrażenie, że trzymałoby ją minimum sto lat. Dlatego odganiała te myśli, nie wyobrażała sobie nic. Próbowała być jak najbardziej “neutralnie” nastawioną. Wiedziała gdzie go szukać, a on i także jej się spodziewał. Zastanawiała się czy myślał o jej przyjeździe tak jak ona.  
      Henriette wiedziała gdzie ma się udać. Przygotowywała się do wyjścia kilka godzin. Kazała uszyć dla siebie nową suknię, którą miała właśnie na sobie. Nie chciała się rzucać w oczy dlatego nie zdecydował się na prostą kreację w jasnych kolorach. Nie przesadzała z biżuterią, a zapach wybrała delikatny, kwiatowy. Czekała na Marcusa, nerwowo poprawiając swój kapelusz. Desperacko szukała zajęcia, by nie siedzieć bezczynnie i mieć czym zając dłonie. Dostrzegła go od razu. Uśmiechnęła się, unosząc nieśmiało kąciki ust. Ostatni raz poprawiła swój wygląd. Wstała i podeszła do niego.  
- Marcus...- wydukała z siebie powitanie. Spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się śmielej. Nie wiedząc co ma zrobić czekała na jego ruch.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Gdy poczuł dotyk jej warg, poczuł falę gorącą. Była takie miękkie, takie ciepłe, takie spragnione. Znów czas zwolnił. Zanim rozchyliła nieco usta, znów nawiedziła go kołatanina myśli. Przecież była jego córką, czy wypadało. Powinienem się odsunąć? Przeprosić? Kurwa przecież sam tego chciałeś idioto. Nikt cię nie zmuszał. Myśli lawirowały w głowie. Nagle czas znów przyspieszył

Siła z jaką odwzajemniła pocałunek, pozbawił go wszelkich wątpliwości. Czując jej dłoń na karku, czuł dreszcz, ogarniający całe jego ciało. W tym momencie przestał myśleć, zaczął działać. Czuł, jak go objęła, czuł dłoń wplatającą się w jego włosy. Całował nie delikatnie, nie subtelnie, całował zachłannie. Całował tak, jak by robił to pierwszy raz od naprawdę dawna, co z resztą było prawdą. Czując jak dziewczyna, odsuwa się do tyłu, podążył za nią, kiedy usłyszał spadające z blatu rzeczy, pomógł jej na ślepo zrobić miejsce. Nie czując kolejnych przedmiotów, podsadził ją na blat. Przez krótką chwilę spojrzał dziewczynie w oczy, zanim ta pocałowała jego. Tym razem zwolnił, pocałunek był bardziej namiętny, choć nadal nieco zachłanny. Kiedy przerwałaby zadać pytanie, o mało nie jęknął.

- Czy nie uważasz, że od tych dwóch zwykłych słów nie ważniejsze są czyny? - mówił, mając przy tym lekką zadyszkę. Powoli łapał oddech - Słowa, które z czasem mogą powszednieć? Słowa, które z czasem mogą stać się jedynie dwoma słowami? - położył jedną dłoń na kolanie dziewczyny, a drugą na jej policzku. - Wolałbym ci pokazać jak bardzo - uśmiechnął się, poprawiając kosmyk jej włosów, wzrokiem podążając za własną dłonią, by po chwili, powrócić wzrokiem wprost w jej oczy. - Ale jeśli jest to dla ciebie tak ważne - zamilkł na krótką chwilę. Chwycił jej dłoń i położył ją na swojej piersi, by mogła poczuć bicie jego serca. - Tak kochanie. Kocham cię. - powiedział powoli, a ona nie wyczuła nawet jednego fałszywego stuknięcia w rytmie jego serca, które biło teraz jak szalone.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Powiedział to, powiedział, że ją kocha. Te słowa były wszystkim czego potrzebowała. Oddała mu się całkowicie. Wygrał, zapolował na nią, wytropił, schwytał i...zrobił to czego obydwoje pragnęli. Henriette była zadowolona. Nie spodziewała się, ale chciała, by tak się stało. Resztę dnia była bardzo posłuszna. Zjadła posiłek, który się udało uratować i nie wylądował na ziemi. Poszli do pokoju, który jej przygotował, umyła się i przebrała. Zdziwiła się, że było już ciemno, sądziła, że minęło mniej czasu. Nie chciała być sama dlatego szybko poszła do niego. Nie zamierzała dzisiaj spać samej, ale on jeszcze o tym nie wiedział. Nie było go w pokoju, słyszała wodę, czyli był w łazience. Usiadła na fotelu. Spojrzała na siebie, była podrapana. Zdziwiła się w pierwszej chwili, bo przecież takie rany szybko się goiły. Dopiero potem przypomniała sobie, że po nim rany się goiły dłużej. No tak, alfa. Nie myślała kiedykolwiek o tej roli. Zbyt ceniła sobie spokój i porządek. Wydawało jej się, że taka rola, by to zaburzyła. Bycie dyplomatą? To była dobra opcja, mogła jakoś się odwdzięczyć Marcusowi. To było coś do czego chciała się zobowiązać, a ona rzadko to robiła.  
Dlatego też tutaj była. Chciała porozmawiać o jego propozycji. Wiedział, że ją przyjmie, ale nie chciała bez ustalenia pewnych reguł. Na to zawsze narzekał Daumier, że nikomu nie można było ufać, a czasami osoba z którą się pracowało potrafiła się odwrócić w ostatniej chwili. Gdy wyszedł z łazienki uśmiechnęła się. Był nagi, od razu odwróciła wzrok zawstydzona, jakby wcześniej nie widziała go całego. Przygryzła dolną wargę jak zwykle zbyt mocno i krew poleciała. Była czerwona na twarzy i próbowała to ukryć chowając twarz we włosach.  
- Chciałam porozmawiać - odezwała się w końcu.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Powiedział to, powiedział to w pełni świadom znaczenia i mocy tych słów. To, co się wydarzyło, huczało mu w głowie przez wiele kolejnych godzin, ba nie godzin a dni. Kiedy skończyli miłosne zapasy, sięgnęli oboje po jedzenie. Nie odzywali się do siebie, bo i słowa nie były potrzebne. Ukradkowe spojrzenia mówiły więcej niż tysiące wypowiedzianych słów. Zaprowadził ją do jej pokoju, równie jak ona zdziwiony był, że zastał ich już wieczór. W końcu jak przyjechała, było jeszcze przed południem. Zostawił ją samą, a sam udał się wziąć kąpiel, gorąca balia z wodą już na niego czekała.

Po dłuższej kąpieli wyszedł, a gdy zobaczył dziewczynę siedzącą w fotelu i obserwującą swoje ciało, uśmiechnął się nieznacznie. To nie było łagodne i spokojne zbliżenie. To był gwałtowny i dominujący seks. Nie żałował, wątpliwości miał tylko przez chwilę, ale jej reakcja szybko odsunęły wszystko na bok. Widząc jej zamyśloną minę, chrząknął delikatnie, a gdy spojrzała na niego z uśmiechem i zdała sobie sprawę, że był kompletnie nagi, odwróciła wzrok. Widział w nim zawstydzenie, uśmiechnął się i podszedł do niej, nie zasłaniając się jeszcze wziętym po drodze ręcznikiem. Dostrzegł, jak przegryza wargę, widząc krew, przyłożył dłoń do jej brody. Delikatnie unosząc dłoń, podniósł jej twarz, którą próbowała ukryć pod włosami. Spojrzał jej w oczy i delikatnym pocałunkiem zebrał zbierającą się krew. Cały czas patrząc jej głęboko w oczy, spostrzegł zawstydzenie? Radość? Oddanie? A może i wszystko naraz. Przewinął się ręcznikiem, żeby rozmowa mogła być bardziej komfortowa dla niej.

O czym chciałaś porozmawiać? - spytał, przykucając naprzeciw niej. Mogła w pełni dostrzec zabliźnione rany na jego torsie. Trzy podłużne linie ciągnące się od prawego obojczyka aż do pępka. Chwycił ją delikatnie za dłoń jak miał w zwyczaju kiedy widział, że potrzebuje odrobiny wsparcia.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Wyprostowała się, głowę podniosła wyżej. Usiadła wygodniej, zakładając noga na nogę. Była w koszuli nocnej, ładnej satynowej, zdobionej koronką. Materiał opinał jej biust, prześwitując i ukazując więcej niż powinien. Jej jednak to nie przeszkadzało, nawet na chwilę się tym nie przejęła. Przybrała nową postawę, odkryła kartę jakiej Marcus jeszcze u niej nie widział. Poznał ją jako młodą, skrzywdzoną kobietę. Świat był dla niej zagadką, którą pomógł jej odkryć. Przy nim dorosła, rozwinęła skrzydła, nabrała pewności. Posmakował jej kobiecej strony, pełnej namiętności i pasji. Pokazała swój ognisty temperament.  
Teraz siedziała przed nim Panna de Rouvroy. Twarz arystokracji Francuskiej . Wyrachowana kobieta, pewna siebie i tego co chciała. Biła od niej dostojność i stanowczość. Wcześniej oddała się mu, dając zawładnąć sobą podczas tego agresywnego seksu. Zauważyła jego bliznę, przyjrzała jej się uważnie, ale nie  skupiła się na tym. Nie dała się już rozkojarzyć jego odsłoniętym ciałem. Doceniła jego gest, chęć wsparcia, ucałowała jego dłoń, by pokazać ile to dla niej znaczyło. Puściła jego dłoń. Była wstanie odsunąć od siebie emocje, które wciąż w niej buzowały, skupić się na zadaniu. Mogła przypominać teraz Daumiera. Przymrużyła oczy tak jak on to robił gdy był na czymś bardzo skupiony. Uśmiechnęła się, unosząc lekko prawy kącik ust, to już był uśmiech.  
– Chcę byśmy omówili twoją propozycję. Przyjmę ją, to nawet nie podlega dyskusji. Zależy mi jednak żebyśmy ustalili pewne zasady, nasze. Nie chcę, by kiedykolwiek praca nas poróżniła. Zależy mi na tobie jak na nikim innym. Liczę się z tym, że nie zawsze się będziemy zgadzać, nie zawsze wszystko pójdzie tak jak powinno. Mogę popełnić błąd, mogę źle postąpić, ale chcę mieć pewność, że nawet jeśli do tego dojdzie będę miała twoje wsparcie. Chcę wiedzieć, że ufasz mi tak jak ja tobie. Jeśli spierdolę, pomożesz mi coś rozwiązać, nie zostawisz mnie samej, nie upokorzysz publicznie wytykając moje błędy. Wiem, że czeka mnie dużo pracy, jestem na nią gotowa.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Przyglądał się jej, nie krył się z tym ze jej strój nieco go rozpraszał. Wcześniej nie zwracał na to uwagi. Przecież już nie raz widywał ją nagą, chociażby podczas jej pierwszych przemian, kiedy jej pilnował i uczył. Ale po dzisiejszym dniu wiedział, że już nigdy nie spojrzy na nią tak jak wtedy, bez emocji, bez pożądania. To, co wydarzyło się wcześniej tego dnia, ten dziki seks, zmieniał tak wiele. Widział, jak jej temperament i podejście do życia się zmieniało na przestrzeni lat. Sam nie wiedział, co skłoniło go do takiego kroku, bo nie wypierał się nigdy tego, że to on zainicjował to co stanie się ich pewną przyszłością. Pewne było jedno, jak przypominał sobie ten moment na przestrzeni lat, coś w jej oczach, pewien błysk

Zmiana jej postawy, zmiana na jej twarzy, zmiana w jej oczach. Dostrzegł je od razu, dostrzegł też coś, co przypomniało mu starego znajomego. Arystokratyczne, dumne, pewne siebie spojrzenie, które widywał nie raz u jej ojca. Kiedy przymrużyła oczy, zaśmiał się w duchu, mogła dostrzec to rozbawienie w jego oczach. Widząc tę mimikę tylko udowodniła to czyją córką wcześniej była. Posłuchał z uwagą jej wypowiedzi, jedynie delikatnie się uśmiechając. Mogła dostrzec delikatny uśmiech, zmarszczkę pojawiającą się zawsze wtedy kiedy nad czymś myślał.
O nie.. Będziesz przynudzać? - usłyszał głos swego wewnętrznego towarzysza. Znów chwycił ją za dłoń i składając na niej delikatny pocałunek, zapytał jej - Ufasz mi? - znał odpowiedź na to pytanie, i nie musiała na nie odpowiadać. - Masz racje czeka NAS dużo pracy. - dodał po chwili, nie dając jej czasu na odpowiedź. Wyraźnie zaakcentował słowo nas, bo wiedział, że udzieli jej wszelkiego możliwego wsparcia. - Twoje warunki Henrietto Wihsheid są dla mnie oczywiste i niepodlegające dyskusji - dodał na końcu. Celowo wymienił jej imię ze swoim nazwiskiem. Ciekaw był jej reakcji.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Utrzymała swoje skupienie tyle ile musiała. Nie umknął jej jego uśmiech. Już ją korciło żeby zapytać go co mu tam po głowie krążyło. Siedziała i chwilę łypała na niego tym zimnym spojrzeniem. Nie mogła jednak długo. Poćwiczy zabijanie wzrokiem na kim innym. Rzuciła się mu w ramiona. Oboje padli na podłogę. Złapała jego ręce i położyła mu nad głową. Wiedziała, że chociażby użyła sto procent swojej siły to jeden ruch i ona będzie leżała pod nim. Tym razem na moment chciała trochę kontroli. Usiadła na nim okrakiem. Niby tylko przypadkiem otarła się o niego, ale jej uśmieszek sugerował co innego. Chciała ponownie go sprowokować. Wstrzymała się jeszcze przyglądając jego blizną. Przejechała po jednej palcem, śledziła ją. Chciała o nie zapytać, ale nie teraz, jeszcze musiała się zebrać w sobie. Wolała sprawdzić najpierw co innego. Zaczęła go łaskotać. Zdała sobie sprawę, że nigdy nie próbowała tego robić. Jakże się zdziwiła widząc, że to działało i widziała od niego reakcje. Jej ojciec miał łaskotki. Nie zamierzała mu odpuścić. Zamierzała zapamiętać to i w przyszłości używać tego cały czas.  
Dopiero później się zorientowała, że może przecież jej oddać. Profilaktycznie wstała i powoli zaczęła odchodzić. Kolejne wygłupy z jej strony, ale czuła, że chyba tylko z nim może sobie na coś takiego pozwolić.
- Litości - powiedziała i złożyła dłonie jak do modlitwy.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Widział jej "zimny" wzrok i parsknął lekko śmiechem - Na bycie groźną musisz jeszcze troszkę popracować. - mówiąc to, położył jej dłoń na policzku. - Jesteś tak podobna do Ojca.. - szepnął, a ona mogła dostrzec delikatny błysk w jego oczach. Czy to był smutek za starym przyjacielem, czy duma z kobiety, ciężko określić.

Kiedy rzuciła się na niego, próbował się delikatnie bronić. Miał świadomość, że niewiele potrzebował, żeby wyrządzić komuś krzywdę nawet jej. Gdy siadła okrakiem czuł, jak ręcznik nieco się zluzował, na szczęście  nie zsunął się z niego. Pozwolił jej na kontrolę, a gdy dotykała jego blizny, czuł narastające w nim napięcie. - Kiedyś ci o tym opowiem - powiedział, wodząc wzrokiem za jej palcami. Jednak gdy zaczęła go łaskotać, ryknął śmiechem i zaczął się bronić. Dostrzegł moment, w którym zorientowała się, że może odpowiedzieć dokładnie tym samym. Mało tego nie tylko mógł, ale właśnie to zrobił. Zanim dziewczyna wstała, złapał ją i przyciągnął do siebie i zaczął łaskotać ją pod boczki.

Jej błaganie o litość nie robiło w tym momencie na nim wrażenia, nie przestał, dopóki ona nie położyła się na podłodze. Widział, jak wiła się pod dotykiem jego dłoni, ale powoli podnosił się, nie pozwalając jej się podnieść. Skończył dopiero w momencie, kiedy jego twarz zatrzymała się zaledwie kilka centymetrów od jej twarzy. Zatrzymał się, nie będąc do końca pewien czy powinien robić to znowu.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Pocałowała go, tym razem ona zrobiła ten krok. Nie chciała, by to było jednorazowe, by tej czułości kiedyś miałoby zabraknąć między nimi. Od lat nie czuła się aż tak bezpiecznie jak teraz z nim. Nie było nigdy w pełni sama, ale jednak to było coś innego. Ich więź była niespotykana. Przyciągnęła go mocniej do siebie. Podniosła się i położyła się na łóżko go ciągnąc za sobą. Przytuliła się do niego. Potrzebowała żeby ją objął, przytulił. Wcześniej tez jej się to zdarzało robić. Zwłaszcza jak w byli podróży, wolała spać obok niego. Przylgnęła do niego, ucałowała jego ramię, a po chwili ugryzła go. Oczywiście lekko, tak dla zaczepki. Jeszcze raz przyjrzała się jego blizną.  
- Opowiedz mi teraz - poprosiła. Tak dawno nie rozmawiali. On miał w sumie co jej opowiadać. Ona głównie siedziała zamknięta w domu. Jej ekscytującym wydarzeniem było posadzenie pelargonii. Westchnęła ciężko gdy pewno pytanie zaczęła się cisnąć jej na usta.  
- Czy jesteś na mnie zły? Wiesz za to, że wróciłam do ojca wtedy... - spytała cicho. Nurtowało ją to pytanie odkąd właściwie odeszła. Chociaż ona tego nigdy nie lubiła tak nazywać. To słowo jak dla niej było ciężkie. Czy Marcus rozumiał, że potrzebowała trochę czasu? Nie było jej łatwo z tą decyzją. Skuliła się nieco, czekając na jego odpowiedź.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Gdy go pocałowała, przymknął na chwilę oczy. Dotyk jej delikatnych ust elektryzował jego skórę. Czuł dreszcz przebiegający od karku wzdłuż kręgosłupa. Delikatnie odwzajemnił pocałunek. W tym momencie chciał, żeby ta chwila nigdy się nie skończyła. Czując, jak ciągnie go ku sobie na łóżko, powoli otworzył oczy. Wsunął się na nie, a gdy Córka przylgnęła do niego, objął ją ramieniem, z delikatną różnicą wobec wcześniejszych czasów. Tym razem, zamiast ręki trzymać opartej na boku, zostawił ją na pośladkach. Czując pocałunek na ramieniu, znów przeszedł go delikatny dreszcz. Uśmiechnął się do niej i ucałował ją w czoło, jak wtedy gdy jako młoda dla jego świata przychodziła do niego. Delikatne ugryzienie spowodowało to, że lekko drgnął. - Ejj.. za co? - zaśmiał się - Wiem, że jestem słodki, ale bez przesady. - udał obrażonego, ale jej pytanie przywróciło lekko poważniejszy ton.

- Widzisz kochanie. - ułożył się wygodniej i spojrzał w sufit, mocniej obejmując swoją córkę. - Pamiętasz, jak tłumaczyłem ci Hierarchię w naszej społeczności? - mówił spokojnym ciepłym głosem, jak zawsze, wtedy gdy uczył ją czegoś nowego. Teraz brzmiał jak ojciec, którym starał się za wszelką cenę dla niej być. - Pamiętasz, czym były Omegi, Bety, Alfy? - zapytał, pewien, że dziewczyna będzie znała odpowiedź na te pytania. Było to dla niego oczywiste. O Gammach wspomniał jej tylko raz, tłumacząc jej pierwszy raz. Gammy były tematem Tabu.

Usłyszał jej ciężkie westchnięcie. Domyślił się, ze zaraz usłyszy ciężki kaliber pytania. Nie pomylił się. Przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią na nie. Ale dla odmiany postanowił zastanawiać się na głos. - Czy byłem zły? Nie. Czy było mi przykro? Nie. Czy było mi z tym źle? - zamilkł. Nie przestawał patrzeć się w sufit. - Było - dodał po chwili. - Wiem, że byłaś blisko ze swoim rodzonym ojce. Nie miałem serca i prawa cię zatrzymywać. Owszem było mi przykro, ale każdemu rodzicowi jest przykro, kiedy jego dziecko wyprowadza się z domu. Po twoim wyjeździe było w naszym domu tak strasznie cicho.. Tak pusto.. Tak.. - znów zamilkł

- Nie jestem i nie byłem zły. W pełni rozumiem, że chciałaś towarzyszyć ojcu po śmierci matki. Czy było mi przykro? Nie, byłem nawet trochę dumny, że mimo tego co przeczuwałaś, że on też umiera, postanowiłaś tam pojechać. - uśmiechnął się, lecz w jego oczach mogła dostrzec iskierkę smutku. - Widzisz, nie byłem zły, nie było mi przykro, bo rozumiem twoje pobudki, które tobą kierowały, ale tęskniłem. - zamilkł i wykorzystał chwilę ciszy by przytulic córkę do siebie jeszcze mocniej. - Tęskniłem tak, że nie wypuściłbym cię najchętniej przez resztę naszego życia. - zaśmiał się delikatnie - A my potrafimy żyć bardzo długo, jeśli jesteśmy wystarczająco ostrożni. - po tych słowach ucałował córkę w czubek nosa. - Nie byłem i nie jestem zły. Zwyczajnie tęskniłem i cieszę się, że w końcu mam cię znów przy sobie.
  
 - Czy jesteś na mnie zły? Wiesz za to, że wróciłam do ojca wtedy... - spytała cicho. Nurtowało ją to pytanie odkąd właściwie odeszła. Chociaż ona tego nigdy nie lubiła tak nazywać. To słowo jak dla niej było ciężkie. Czy Marcus rozumiał, że potrzebowała trochę czasu? Nie było jej łatwo z tą decyzją. Skuliła się nieco, czekając na jego odpowiedź.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach