milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Silvan Zimmerman
+7
Constanza Moreau
Tahira
Sahak Darbinyan
Mistrz Gry
Maurice Hoffman
Ida Olszewska
Silvan Zimmerman
11 posters
Strona 1 z 4
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
Silvan Zimmerman
Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1144
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!
Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1144
Masz 3 wiadomości od: Ida
Sarkastyczne? Gdzieżby. Wydaje mi się, że ci się spodobają.
Oj, nie martw się. Ta sukienka na pewno nie jest skromna i religijna.
Rozpatrzę twoją prośbę w ciągu pięciu dni roboczych
Oj, nie martw się. Ta sukienka na pewno nie jest skromna i religijna.
Rozpatrzę twoją prośbę w ciągu pięciu dni roboczych
Kilka godzin później Silvan mógł znaleźć na stole w swoim mieszkaniu trzy opakowania kawy (zwykłą, waniliową i czekoladową), w lodówce mleko zwykłe 3,2%, 2%, sojowe, migdałowe i owsiane. Obok leżała też garść zwykłych długopisów i kilka bardziej fancy (1, 2, 3-7, 8), zestaw pastelowych zakreślaczy i dwie świeczki - jedną bardziej słodką o zapachu jabłek z cynamonem i drugą bardziej poważną o zapachu lasu. Oprócz tego obok leżały dwie pary skarpet (1 2) oraz krawat.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!
Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Masz 1 wiadomość od: Maurice
Tato, nie wiem co wam strzeliło do łba, żeby mnie skazywać na wyjazd z tym babsztylem. Ale skoro to misja bojowa, to niech będzie, sama przecież tam się zabije, a nie chciałbym, żeby było Ci przykro. Robię to dla Ciebie, nie dla niej. Mój cennik znasz, za kilka dób dam Ci zniżkę. Ochrona to też jedna z moich usług.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!
Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
milestone 250
Napisałeś 250 postów!
Tahira
Liczba postów : 1257
Otrzymałeś w ostatnie trzy dni listopada, kolejno trzy wiadomości w formie kopert pachnących kadzidłem i dymem zgaszonej świecy. Wszystkie ciemnozielone, za znajdującym się odręcznym, pochyłym pismem, w której tylko pierwsza litera wersu wyróżniała się rozmiarem i zdobnością, niczym iluminacja średniowiecznej księgi, choć z oczywistych względów była mniej rozbudowana.
A beginning is the time for taking the most delicate care that the balances are correct. This every sister of the Bene Gesserit knows. To begin your study of the life of Muad‘Dib, then, take care that you first place him in his time: born in the57th year of the Padishah Emperor,Shaddam IV. And take the most special care that you locate Muad’Dib in hisplace: the planetArrakis. Do not be deceived by the fact that he was born on Caladan and lived his first fifteen years there. Arrakis, the planet known as Dune, is forever his place.
In the week before their departure to Arrakis, when all the final scurrying about had reached a nearly unbearable frenzy, an old crone came to visit the mother of the boy, Paul.
It was a warm night at Castle Caladan, and the ancient pile of stone that had served the Atreides family as home for twenty-six generations bore that cooled-sweat feeling it acquired before a change in the weather.
The old woman was let in by the side door down the vaulted passage by Paul’s room and she was allowed a moment to peer in at him where he lay in his bed.
By the half-light of a suspensor lamp, dimmed and hanging near the floor, the awakened boy could see a bulky female shape at his door, standing one step ahead of his mother. The old woman was a witch shadow-hair like matted spiderwebs, hooded ’round darkness of features, eyes like glittering jewels.
“Is he not small for his age, Jessica?” the old woman asked. Her voice wheezed and twanged like an untuned baliset.
Paul’s mother answered in her soft contralto: “The Atreides are known to start late getting their growth, Your Reverence.”
“So I’ve heard, so I’ve heard,” wheezed the old woman. “Yet he’s already fifteen.”
“Yes, Your Reverence.”
“He’s awake and listening to us,” said the old woman. “Sly little rascal.” She chuckled. “But royalty has need of slyness. And if he’s really the Kwisatz Haderach ... well....”
Within the shadows of his bed, Paul held his eyes open to mere slits. Two bird-bright ovals—the eyes of the old woman—seemed to expand and glow as they stared into his.
_________________
To the people whose labors go beyond
ideas into the realm of “real materials”
—to the dry-land ecologists, wherever
they may be, in whatever time they work,
this effort at prediction is dedicated in
humility and admiration.
ideas into the realm of “real materials”
—to the dry-land ecologists, wherever
they may be, in whatever time they work,
this effort at prediction is dedicated in
humility and admiration.
A beginning is the time for taking the most delicate care that the balances are correct. This every sister of the Bene Gesserit knows. To begin your study of the life of Muad‘Dib, then, take care that you first place him in his time: born in the57th year of the Padishah Emperor,Shaddam IV. And take the most special care that you locate Muad’Dib in hisplace: the planetArrakis. Do not be deceived by the fact that he was born on Caladan and lived his first fifteen years there. Arrakis, the planet known as Dune, is forever his place.
– from “Manual of Muad’Dib” by the Princess Irulan
In the week before their departure to Arrakis, when all the final scurrying about had reached a nearly unbearable frenzy, an old crone came to visit the mother of the boy, Paul.
It was a warm night at Castle Caladan, and the ancient pile of stone that had served the Atreides family as home for twenty-six generations bore that cooled-sweat feeling it acquired before a change in the weather.
The old woman was let in by the side door down the vaulted passage by Paul’s room and she was allowed a moment to peer in at him where he lay in his bed.
By the half-light of a suspensor lamp, dimmed and hanging near the floor, the awakened boy could see a bulky female shape at his door, standing one step ahead of his mother. The old woman was a witch shadow-hair like matted spiderwebs, hooded ’round darkness of features, eyes like glittering jewels.
“Is he not small for his age, Jessica?” the old woman asked. Her voice wheezed and twanged like an untuned baliset.
Paul’s mother answered in her soft contralto: “The Atreides are known to start late getting their growth, Your Reverence.”
“So I’ve heard, so I’ve heard,” wheezed the old woman. “Yet he’s already fifteen.”
“Yes, Your Reverence.”
“He’s awake and listening to us,” said the old woman. “Sly little rascal.” She chuckled. “But royalty has need of slyness. And if he’s really the Kwisatz Haderach ... well....”
Within the shadows of his bed, Paul held his eyes open to mere slits. Two bird-bright ovals—the eyes of the old woman—seemed to expand and glow as they stared into his.
_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!
Maurice Hoffman
Tahira
Liczba postów : 1257
Pierwszego dnia grudnia dotarła kolejna koperta, tym razem pojedyncza, również w szmaragdowej zieleni. Wewnątrz niej znalazło się kilka rzeczy. Pierwszą wpadającą w dłoń był bladobeżowy papier, zdający się starym, choć wprawne oko uprzedziło w ocenie próby węglowe – to była tylko stylizacja. Ten sam charakter pisma niósł ze sobą kolejne słowa, tym razem jednak nie były to złote litery, a utrzymane w kolorze wysyconej sepii. Pośród kart był również bilecik, na papierze o większej gramaturze, będący namalowanym odręcznie miniturowym obrazem, przedstawiającym samotną postać na tle piaskowo-błękitnej planty.
Z tyłu Silvan mógł znaleźć dopisane zamaszyście tym samym tuszem, tą samą ręką: Obiecujesz?
“Sleep well, you sly little rascal,” said the old woman. “Tomorrow you’ll need all your faculties to meet my gom jabbar.”
And she was gone, pushing his mother out, closing the door with a solid thump. Paul lay awake wondering: What’s a gom jabbar? In all the upset during this time of change, the old woman was the strangest thing he had seen. Your Reverence. And the way she called his mother Jessica like a common serving wench instead of what she was—a Bene Gesserit Lady, a duke’s concubine and mother of the ducal heir. Is a gom jabbar something of Arrakis I must know before we go there? he wondered.
He mouthed her strange words: Gom jabbar... Kwisatz Haderach. There had been so many things to learn. Arrakis would be a place so different from Caladan that Paul’s mind whirled with the new knowledge.
Arrakis—Dune—Desert Planet.
Thufir Hawat, his father’s Master of Assassins, had explained it: their mortal enemies, the Harkonnens, had been on Arrakis eighty years, holding the planet in quasi-fief under a CHOAM Company contract to mine the geriatric spice, melange. Now the Harkonnens were leaving to be replaced by the House of Atreides in fief-complete-an apparent victory for the Duke Leto. Yet, Hawat had said, this appearance contained the deadliest peril, for the Duke Leto was popular among the Great Houses of the Landsraad.
“A popular man arouses the jealousy of the powerful,” Hawat had said.
Arrakis—Dune—Desert Planet.
Paul fell asleep to dream of an Arrakeen cavern, silent people all around him moving in the dim light of glowglobes. It was solemn there and like a cathedral as he listened to a faint sound—the drip-drip-drip of water. Even while he remained in the dream, Paul knew he would remember it upon awakening. He always remembered the dreams that were predictions.
The dream faded.
_________________
Z tyłu Silvan mógł znaleźć dopisane zamaszyście tym samym tuszem, tą samą ręką: Obiecujesz?
“Sleep well, you sly little rascal,” said the old woman. “Tomorrow you’ll need all your faculties to meet my gom jabbar.”
And she was gone, pushing his mother out, closing the door with a solid thump. Paul lay awake wondering: What’s a gom jabbar? In all the upset during this time of change, the old woman was the strangest thing he had seen. Your Reverence. And the way she called his mother Jessica like a common serving wench instead of what she was—a Bene Gesserit Lady, a duke’s concubine and mother of the ducal heir. Is a gom jabbar something of Arrakis I must know before we go there? he wondered.
He mouthed her strange words: Gom jabbar... Kwisatz Haderach. There had been so many things to learn. Arrakis would be a place so different from Caladan that Paul’s mind whirled with the new knowledge.
Arrakis—Dune—Desert Planet.
Thufir Hawat, his father’s Master of Assassins, had explained it: their mortal enemies, the Harkonnens, had been on Arrakis eighty years, holding the planet in quasi-fief under a CHOAM Company contract to mine the geriatric spice, melange. Now the Harkonnens were leaving to be replaced by the House of Atreides in fief-complete-an apparent victory for the Duke Leto. Yet, Hawat had said, this appearance contained the deadliest peril, for the Duke Leto was popular among the Great Houses of the Landsraad.
“A popular man arouses the jealousy of the powerful,” Hawat had said.
Arrakis—Dune—Desert Planet.
Paul fell asleep to dream of an Arrakeen cavern, silent people all around him moving in the dim light of glowglobes. It was solemn there and like a cathedral as he listened to a faint sound—the drip-drip-drip of water. Even while he remained in the dream, Paul knew he would remember it upon awakening. He always remembered the dreams that were predictions.
The dream faded.
_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!
Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Otrzymujesz wiadomość do rąk własnych
Moi drodzy,
Potrzebowałbym kogoś z Was, kto byłby skłonny do podjęcia się zadania przeszkolenia młodej @Sonia Evans - wyjaśnienia jej zasad panujących w rodzinie oraz sprawdzenia predyspozycji na poczet określenia późniejszej ścieżki rozwoju w Naszych szeregach.
Mihail Dracula
Potrzebowałbym kogoś z Was, kto byłby skłonny do podjęcia się zadania przeszkolenia młodej @Sonia Evans - wyjaśnienia jej zasad panujących w rodzinie oraz sprawdzenia predyspozycji na poczet określenia późniejszej ścieżki rozwoju w Naszych szeregach.
Mihail Dracula
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Tahira
Liczba postów : 1257
Drugiego dnia grudnia dotarła do kamienicy kolejna koperta, również w szmaragdowej zieleni. Wewnątrz niej znalazło się kilka rzeczy. Pierwszą wpadającą w dłoń była niewielka wypukła kopertka o identycznym, intensywnie zielonym kolorze. W jej wnętrzu znalazła się umieszczona wokół papierowej bobinki bransoletka z malachitowego rzemienia, zwieńczona złocistą molekułą. Na bobince, złotym tuszem pociagnięte było pytanie: Préférez-vous fuir ou attaquer?
Znajomym kadzidłem pachniała też główna zawartość przesyłki. Papier zapisany tym samym pochyłym pismem, przynoszącym odbiorcy kolejne zdania opowieści... Tym razem jednak papier był biały stonowaną bawełną, a atrament w kolorze głębokiego indygo.
Paul awoke to feel himself in the warmth of his bed—thinking ... thinking. This world of Castle Caladan, without play or companions his own age, perhaps did not deserve sadness in farewell. Dr. Yueh, his teacher, had hinted that the faufreluches class system was not rigidly guarded on Arrakis. The planet sheltered people who lived at the desert edge without
caid or bashar to command them: will-o’-the-sand people called Fremen, marked down on no census of the Imperial Regate.
Arrakis-Dune-Desert Planet.
Paul sensed his own tensions, decided to practice one of the mind-body lessons his mother had taught him. Three quick breaths triggered the responses: he fell into the floating awareness... focusing the consciousness... aortal dilation... avoiding the unfocused mechanism of consciousness... to be conscious by choice... blood enriched and swift-flooding the overload regions... one does not obtain food-safety-freedom by instinct alone... animal consciousness does not extend beyond the given moment nor into the idea that its victims may become extinct... the animal destroy sand does not produce... animal pleasures remain close to sensation level sand avoid the perceptual... the human requires a background grid through which to see his universe... focused consciousness by choice, this forms your grid... bodily integrity follows nerve-blood flow according to the deepest awareness of cell needs... all things/cells/beings are impermanent... strive for flow-permanence within...
Over and over and over within Paul’s floating awareness the lesson rolled.
When dawn touched Paul’s window sill with yellow light, he sensed it through closed eyelids, opened them, hearing then the renewed bustle and hurry in the castle, seeing the familiar patterned beams of his bedroom ceiling.
The hall door opened and his mother peered in, hair like shaded bronze held with black ribbon at the crown, her oval face emotionless and greeneyes staring solemnly.
“You’re awake,” she said. “Did you sleep well?”
“Yes.”
He studied the tallness of her, saw the hint of tension in her shoulders as she chose clothing for him from the closet racks. Another might have missed the tension, but she had trained him in the Bene Gesserit Way—in the minutiae of observation.
She turned, holding a semiformal jacket for him. It carried the red Atreides hawk crest above the breast pocket.
“Hurry and dress,” she said. “Reverend Mother is waiting.”
“I dreamed of her once,” Paul said. “Who is she?”
“She was my teacher at the Bene Gesserit school. Now, she’s the Emperor’s Truthsayer. And Paul....” She hesitated. “You must tell her about your dreams.”
“I will. Is she the reason we got Arrakis?”
“We did not get Arrakis.” Jessica flicked dust from a pair of trousers, hung them with the jacket on the dressing stand beside his bed. “Don’t keep Reverend Mother waiting.”
Paul sat up, hugged his knees. “What’s a gom jabbar?”
Again, the training she had given him exposed her almost invisible hesitation, a nervous betrayal he felt as fear.
Jessica crossed to the window, flung wide the draperies, stared across the river orchards toward Mount Syubi.
“You’ll learn about ... the gom jabbarsoon enough,” she said.
He heard the fear in her voice and wondered at it. Jessica spoke without turning.
“Reverend Mother is waiting in my morning room. Please hurry.”
_________________
Znajomym kadzidłem pachniała też główna zawartość przesyłki. Papier zapisany tym samym pochyłym pismem, przynoszącym odbiorcy kolejne zdania opowieści... Tym razem jednak papier był biały stonowaną bawełną, a atrament w kolorze głębokiego indygo.
Paul awoke to feel himself in the warmth of his bed—thinking ... thinking. This world of Castle Caladan, without play or companions his own age, perhaps did not deserve sadness in farewell. Dr. Yueh, his teacher, had hinted that the faufreluches class system was not rigidly guarded on Arrakis. The planet sheltered people who lived at the desert edge without
caid or bashar to command them: will-o’-the-sand people called Fremen, marked down on no census of the Imperial Regate.
Arrakis-Dune-Desert Planet.
Paul sensed his own tensions, decided to practice one of the mind-body lessons his mother had taught him. Three quick breaths triggered the responses: he fell into the floating awareness... focusing the consciousness... aortal dilation... avoiding the unfocused mechanism of consciousness... to be conscious by choice... blood enriched and swift-flooding the overload regions... one does not obtain food-safety-freedom by instinct alone... animal consciousness does not extend beyond the given moment nor into the idea that its victims may become extinct... the animal destroy sand does not produce... animal pleasures remain close to sensation level sand avoid the perceptual... the human requires a background grid through which to see his universe... focused consciousness by choice, this forms your grid... bodily integrity follows nerve-blood flow according to the deepest awareness of cell needs... all things/cells/beings are impermanent... strive for flow-permanence within...
Over and over and over within Paul’s floating awareness the lesson rolled.
When dawn touched Paul’s window sill with yellow light, he sensed it through closed eyelids, opened them, hearing then the renewed bustle and hurry in the castle, seeing the familiar patterned beams of his bedroom ceiling.
The hall door opened and his mother peered in, hair like shaded bronze held with black ribbon at the crown, her oval face emotionless and greeneyes staring solemnly.
“You’re awake,” she said. “Did you sleep well?”
“Yes.”
He studied the tallness of her, saw the hint of tension in her shoulders as she chose clothing for him from the closet racks. Another might have missed the tension, but she had trained him in the Bene Gesserit Way—in the minutiae of observation.
She turned, holding a semiformal jacket for him. It carried the red Atreides hawk crest above the breast pocket.
“Hurry and dress,” she said. “Reverend Mother is waiting.”
“I dreamed of her once,” Paul said. “Who is she?”
“She was my teacher at the Bene Gesserit school. Now, she’s the Emperor’s Truthsayer. And Paul....” She hesitated. “You must tell her about your dreams.”
“I will. Is she the reason we got Arrakis?”
“We did not get Arrakis.” Jessica flicked dust from a pair of trousers, hung them with the jacket on the dressing stand beside his bed. “Don’t keep Reverend Mother waiting.”
Paul sat up, hugged his knees. “What’s a gom jabbar?”
Again, the training she had given him exposed her almost invisible hesitation, a nervous betrayal he felt as fear.
Jessica crossed to the window, flung wide the draperies, stared across the river orchards toward Mount Syubi.
“You’ll learn about ... the gom jabbarsoon enough,” she said.
He heard the fear in her voice and wondered at it. Jessica spoke without turning.
“Reverend Mother is waiting in my morning room. Please hurry.”
_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!
Tahira
Liczba postów : 1257
12.12
Wewnątrz dostarczonej koperty, prócz stron zapisanych ciasno tekstem, znajdowała się kopia jednej z kart. Storczyk o trzech dorodnych kwiatach z korzeniami oblepiającymi gałąź podpisany był trzema zlewkami z wodą oraz zgrabnym "SYMBIOSIS". Po drugiej stronie zamiast rewersu karty, był czysty blankiecik z podpisem:
Nie muszę, układ który dostałeś ode mnie wciąż jest w mocy. Trzy kielichy, symbioza, wspólnota, radość. U Ciebie odwrócone, ale w miejscu, które mówi o tym, co Ty myślisz o sobie. Zamartwiasz się, że rozpad jest stały, że nie ma energii, wspólnego tworzenia. Pamiętaj, że te zmartwienia, to kompas mówiący o tym, co jest dla Ciebie ważne. Pomoże Ci dobrze się skalibrować na potem.
Druga karteczka była zdecydowanie mniejsza i z jednej strony miała namalowany cylinder obok pary zajęczych uszu, a z drugiej napisane:
Mniej niż 10 nocy. Jesteś gotowy?
The Reverend Mother Gaius Helen Mohiam sat in a tapestried chair watching mother and son approach. Windows on each side of her overlooked the curving southern bend of the river and the green farm landsof the Atreides family holding, but the Reverend Mother ignored the view. She was feeling her age this morning, more than a little petulant. She blamed it on space travel and association with tha abominable Spacing Guild and its secretive ways. But here was a mission that required personal attention from a Bene Gesserit-with-the-Sight. Even the Padishah Emperor’s Truthsayer couldn’t evade that responsibility when the duty call came. Damn that Jessica! the Reverend Mother thought. If only she’d borne us a girl as she was ordered to do!
Jessica stopped three paces from the chair, dropped a small curtsy, agentle flick of left hand along the line of her skirt. Paul gave the short bow his dancing master had taught — the one used “when in doubt of another’sstation.”
The nuances of Paul’s greeting were not lost on the Reverend Mother. She said:
“He’s a cautious one, Jessica.”
Jessica’s hand went to Paul’s shoulder, tightened there. For a heartbeat, fear pulsed through her palm. Then she had herself under control.
“Thus he has been taught, Your Reverence.”
What does she fear? Paul wondered.
na zakończenie tego fragmentu, na marginesie można było znaleźć niewielką notę po francusku, napisaną ołówkiem, banalną do zmazania: nie za krótko? nie chcę byś pomyślał, że nie szanuję Twojego cennego czasu mon amie
_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!
Tahira
Liczba postów : 1257
Dni do 21 grudnia topniały. Właściwie cały czas Tahira z Silvanem była na łączach, odwiedzała lab częściej niż zwykle, pracując to nad ulepszeniami jabłek, to nad formułą zamknięcia alkoholowych syntmixów w jak najmniejszej formie. Temat kart czy bransoletki, nie był przez nich w ogóle poruszany. A jednak, pewnego dnia po wyjściu z labu tuż przed świtem, pod Silvanowym kubkiem znalazła się granatowa koperta. Zdecydowanie chudsza od poprzednich wiadomości. Wewnątrz, na granatowym, grubym papierze spisane zostało złotymi zgłoskami, bardzo wyraźnie jak na charakter pisma Tahiry, do którego zdążył już przywyknąć, choć początki były ciężkie.
_________________
Pragnę usnąć głębokim snem jabłek,
z daleka od tłoczego tumultu cmentarzy.
Pragnę usnąć snem owego chłopca,
który na pełnym morzu chciał sobie w serce wbić nóż.
Nie chcę, by mi mówiono, że krwi nie tracą umarli,
ni że usta gnijące nadal wody pragną.
Nie chcę znać męczarni, jakie zadaje trawa,
ni wiedzieć o tym, jak pracuje o przedświcie
księżyc z węża paszczą zdradną.
Chcę spać przez jedną chwilę.
przez chwilę tylko, minutę, stulecie.
Lecz niechaj wszyscy wiedzą, że ja nie umarłem;
że w ustach mam złotą stajnię,
że jestem przyjacielem zachodniego wiatru,
żem jest łez moich wielkim czarnym cierniem.
Okryj mnie zasłoną, nim nadejdzie zorza,
która garściami mrówek mnie obsypie,
i twardą wodą zamoczy moje buty,
żeby się ześlizgnęły z nich skorpiona szczypce.
Bo pragnę usnąć głębokim snem jabłek,
aby płacz poznać, który mnie z ziemi oczyści.
Bo żyć pragnę razem z owym ciemnym chłopcem,
który na pełnym morzu chciał sobie w serce wbić nóż.
z daleka od tłoczego tumultu cmentarzy.
Pragnę usnąć snem owego chłopca,
który na pełnym morzu chciał sobie w serce wbić nóż.
Nie chcę, by mi mówiono, że krwi nie tracą umarli,
ni że usta gnijące nadal wody pragną.
Nie chcę znać męczarni, jakie zadaje trawa,
ni wiedzieć o tym, jak pracuje o przedświcie
księżyc z węża paszczą zdradną.
Chcę spać przez jedną chwilę.
przez chwilę tylko, minutę, stulecie.
Lecz niechaj wszyscy wiedzą, że ja nie umarłem;
że w ustach mam złotą stajnię,
że jestem przyjacielem zachodniego wiatru,
żem jest łez moich wielkim czarnym cierniem.
Okryj mnie zasłoną, nim nadejdzie zorza,
która garściami mrówek mnie obsypie,
i twardą wodą zamoczy moje buty,
żeby się ześlizgnęły z nich skorpiona szczypce.
Bo pragnę usnąć głębokim snem jabłek,
aby płacz poznać, który mnie z ziemi oczyści.
Bo żyć pragnę razem z owym ciemnym chłopcem,
który na pełnym morzu chciał sobie w serce wbić nóż.
_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!
Constanza Moreau
Liczba postów : 633
31 Grudnia 2022, 23:11 Masz 1 wiadomość od: RENATA
Jak się bawicie? U nas wszystko w porządku, na razie żadnych trupów. Może spuszczą o północy jak bombkę na Times Square. Spotkaliśmy starego znajomego ze Stanów, jest medykiem. Ma na imię Sam, próbuje maczać palce w syntetycznych organach. Właśnie rozmawiamy o jego studiach i wspominamy Ciebie. Pomyśleliśmy z Sahakiem, że moglibyśmy Was zapoznać, Sam pewnie będzie Tobą zachwycony. Szkoda, że Cię nie ma, jestem pewna, że byście mieli mnóstwo tematów do rozmów. Masz coś przeciwko temu, żebym dała mu Twój numer? Na pewno skorzystałby z Twojego doświadczenia, a może on podsunie Ci jakieś pomysły?
_________________
I said, "I would never fall unless it's You I fall into"
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
Strona 1 z 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach