A ferocious diagnosis under moonlit hands

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
‘Dorien, masz gościa.’
Panie na recepcji pokierowały Makoto na ostatnie piętro szpitala, wskazały też, w którą stronę do windy. Panowie umówili się na spotkanie przez ich wspólnego znajomego, wampira, którego Dorien miał okazję poznać dawno, dawno temu. Bardzo możliwe nawet, że Cecil był pierwszym krwiolubnym, z którym wilkołak miał kontakt większy, niż tylko wskazanie palcem przez innego futrzastego, że poza ich rasą jest jeszcze druga, a ‘o, ten tamten’, to właśnie przedstawiciel wyżej wymienionych. Informacja od Cecila, że znalazł zagubionego w nowym świecie osobnika zbiegła się także z podejrzeniem o nowym wilkołaku ze strony frakcji - wcześniej takiego delikwenta zgarnęłaby któraś z watah, potencjalnie może nawet sam True Alfa by się zainteresował i nakazał wprowadzić młodzika w arkana wiedzy tajemnej, natomiast aktualnie to frakcji zależało, by wciągać samotników do organizacji, a już szczególnie takich, którzy nie dość, że nie ogarniają sytuacji, to jeszcze stawali się najłatwiejszym celem dla Novus Ordo.
- Dorien Crawley - przedstawił się, wyciągając rękę do przybysza, gdy ten już przekroczył próg gabinetu. zaproszony przez asystentkę szefa - Dziękuję, że przyjął pan zaproszenie. Bardzo mi zależało, żeby się z panem spotkać. Proszę - wskazał na fotel przy biurku, ewidentnie postawiony tam dla interesantów, a dyrektor zajął miejsce po drugiej stronie blatu - Nasz, jak się okazuje, wspólny znajomy, powiedział mi o panu. Chciałbym pomóc się panu odnaleźć w tej nowej rzeczywistości.
Wszystko zależało od tego, na ile Cecil był w stanie wyjaśnić Makoto kim i czym się stał, oraz co się z tym wiąże. Niemniej, Dorien był gotów wziąć ten ciężar na własne barki, zanim odda Makoto w ręce Régine.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 316
Makoto faktycznie nie miał za dużego pojęcia o tym, co się działo w tej nadnaturalnej części Paryża. Nie za bardzo rozumiał tych wszystkich frakcji i jakiś organizacji, które polowały na wampiry i wilkołaki. prawdę mówiąc, biorąc pod uwagę okoliczności jego przemiany może ktoś faktycznie powinien zrobić z tym porządek i jednak ukrócić bieganie samopas po ulicach i polowanie na bezbronnych ludzi. Tak jakby ktoś się nad tym chociaż trochę zastanawiał, Saitō był gotów się z nim zgodzić.
Samo przyjście do szpitala na rozmowę z jakimś ważnym wilkołakiem nie było dla niego łatwe. Ba, gdyby to tylko od niego zależało... Nie postawiłby w tym miejscu swojej nogi. Niemniej, nie bardzo miał wybór. Cecil powiedział idź – Makoto szedł. Przeciwstawianie się de Vere nie należało do mądrych posunięć i chociaż Japończyk mógłby się kłócić, że wcale nie było mu to potrzebne, wampir mimo wszystko wiedział więcej niż on. Na przykład to, że młode wilkołacze szczenię mogło potrzebować wsparcia jakiejś watahy. Albo, że faktycznie była mu potrzebna jakiegoś rodzaju osłona przed tą dziwaczną organizacją, której nazwy nie był w stanie powtórzyć. Chociaż w sumie stanie się trofeum jakiegoś inkwizytora nie wydawało mu się w tej chwili tragedią. przynajmniej pozbawiłoby go to tego smutnego żywota.
Idąc w kierunku gabinetu osoby, z którą umówił go Cecil zastanawiał się, czy miał jakąś szansę się z tego wykręcić. Im bliżej pomieszczenia się znajdował, tym bardziej docierało do niego to, że cała ta sytuacja była jak najbardziej prawdziwa. Niby trzy miesiące spędził jako wilkołak, ale przynajmniej mógł próbować sobie wmawiać, że to tylko zły sen.
— Makoto Saitō. — Powiedział łapiąc Doriena za wyciągniętą rękę. Ścisnął ją, przyglądając mu się nieufnie. Zdecydowanie nie był przekonany do tego, o czym mieli rozmawiać.
— Byłoby dużo lepiej, gdybym nie musiał się w tej nowej rzeczywistości w ogóle odnajdywać. — Skomentował kwaśno, bo czy taka nie była prawda? Zmieniony, porzucony i jeszcze teraz sam musiał się z tym wszystkim użerać. Usiadł na fotelu i czekał, co mu ten Crawley miał niby do powiedzenia.

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
- Rozumiem rozżalenie, czułem to samo, gdy przekroczyłem granicę nieśmiertelności. Tym bardziej, że moja stwórczyni także nie wykazała zainteresowania mną i tym, co się ze mną stanie. Ale to było bardzo dawno temu.
Nie czas na rozczulanie; Makoto potrzebował rzetelnych informacji i być może szczypty pocieszenia, a nie lamentu. Mimo wszystko wspomnienia z pierwszych dni po ugryzieniu przemknęły Dorienowi przed oczami. Ból, panika, masakry z udziałem cywili, błagania o silny wiatr na Atlantyku, pozwalający przepłynąć między kontynentami w czasie łaskawej Luny. O parowcach można było jeszcze tylko pomarzyć.
- Rozumiem, że Cecil nakreślił pokrótce ogół sytuacji? Wyjaśnił, co się stało, skąd te wielkie oczy, uszy, zęby, dlaczego odczuwa pan potrzebę śledzenia faz księżyca czy całkowitego odrzucenia wegetarianizmu na poczet wyjątkowo niecodziennego wyboru mięsa?
Dorien niby przygotował się do tej rozmowy, a co więcej, to nie pierwszy raz, gdy obcował ze świeżo przemienionym wilkołakiem, który wymagał opieki. Młodziki zazwyczaj były przestraszone i łaknęły kontaktu, chcąc zrozumieć, co się z nimi dzieje i jak przetrwać, zanim ich ciała zaadaptują się do życia z wirusem, a Makoto sprawiał wrażenie nastawionego co najmniej negatywnie do wyciąganej przez starszego wilkołaka pomocnej dłoni.
- Może jeszcze najpierw zaproponuję coś do picia - kawę, herbatę, lemoniadę? A może - zagadnął niepewnie, chociaż kwestia zdawała się być niezwykle istotna - Może jest pan głodny? Odpowiednie żywienie jest niezwykle istotne przy naszych dolegliwościach.
Akcentował poszczególne słowa, tak jakby próbował wyczuć, czy nowy kolega jest gotowy na usłyszenie pewnych informacji prosto z mostu - na przykład, że srebrna biżuteria zrobi mu krzywdę, albo że musi jeść mięso z człowieka, żeby utrzymać bestię w ryzach.
- Z dwojga złego, wilkołaki mają łatwiej. To tak ku pokrzepieniu na sam początek.
W końcu nazwał rzeczy po imieniu.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 316
Makoto spojrzał na swojego rozmówcę odrobinę podejrzliwie – z jednej strony zaintrygowało go trochę to, że wilkołak miał, jakby nie było, trochę podobną historię pierwszej przemiany do niego. Z drugiej natomiast zastanawiał się, czy to nie była po prostu zwykła taktyka, żeby go do siebie bardziej przekonać. Nie dało się bowiem ukryć, że Japończyk zwyczajnie nie był nastawiony do wilkołaków zbyt przychylnie. Nie to, żeby wampiry w jego oczach były postrzegane jakoś dużo lepiej, ale mimo wszystko dobra robotą jaką wykonał Cecil przygarniając go pod swoje skrzydła już na początku z pewnością wpłynęła na ocenę chłopaka.
— Raczej tak. — Skomentował krótko pytanie o tym, czy Cecil mu wszystko wyjaśnił. Nie był pewien, czy wiedział już wszystko, co było istotne, ale de Vere odpowiedział na wszystkie pytania, jakie miał. Szczególnie po tej pierwszej nocy. Już miał odnieść się jeszcze do tego ich sposobu żywienia, kiedy Dorien zapytał czy chciał coś do picia. Pobladł, gdy został również zapytany o jedzenie i nie dało się ukryć, że bladość ta bardziej przypominała zzielenienie. Zupełnie tak, jakby miał tam zaraz puścić pawia.
— Może po prostu wody. — Powiedział, nabierając więcej powietrza do płuc. — Nieszczególnie dobrze radzę sobie z tym, jak to pan powiedział, odpowiednim żywieniem.
Nie dało się ukryć, że miał z tym problem. Jadł ludzkie mięso, bo w noce takie jak pełnia nie panował nad sobą szczególnie, ale sam zapach czy widok gdy był świadomy tego, co robi wywoływały mdłości. Czuł też po zjedzeniu ludzkiego mięsa niestrawność. W ogóle od czasu przemiany mięso, nawet to zwierzęce, które jadł całe życie, było dla niego nieszczególnie... Łaskawe.
— Czy ja wiem czy lepiej? Chyba tylko dlatego, że nie spłoniemy od promieni słonecznych. — Powiedział w końcu, przypominając sobie swoje spotkanie z Marcusem i jego ciągłe porównywanie wilkołaków do zwierząt i bestii. Do niekontrolowanej przemiany i potrzeby jedzenia ludzkiego ciała. Dużo łatwiej było chyba suplementować krew bez bycia faktycznie morderczą bestią niż mięso.

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
Dorien na swojego rozmówcę spoglądał bez cienia podejrzliwości, za to ze sporą pewnością siebie. Może aż za dużą. Jako dyplomata powinien wiedzieć, jak ważyć słowa, jakich fraz używać, by przekonać do siebie szczeniaki. Miał dobre i szczere intencje, ale z drugiej strony nie mógł oczekiwać od Makoto pełnego zaufania, i to jeszcze w pięć minut od uścisku dłoni.
Wody? Nie ma sprawy. Dorien odszedł od biurka, by przynieść ze stojącej pod ścianą komody nie do końca srebrną tacę, na której stała karafka z wodą i dwie, odwrócone spodem do góry kryształowe szklanki. Wskazał dłonią, by Makoto się nie krępował.
- Idzie się przyzwyczaić. Szczególnie, jeśli wrzucisz do gara jak gulasz albo usmażysz steka i wyobrażasz sobie, że to wołowina. Dobry sos przyćmi smak mięsa - całkiem naturalnie odpuścił sobie mówienia do gościa per ‘pan’ - Zresztą, trwają prace nad wersją syntetyczną. Jeśli się uda, w ogóle będzie można pominąć ten aspekt, a jedyną niedogodnością będzie pojedyncza noc w miesiącu - i co, dalej gorzej niż wampiry? - W stadzie jest łatwiej. Mamy zawiązaną wspólnotę wilkołaków, chętnie pomożemy.
Czy to była dobra taktyka? Hm. Może zbyt szybko przeszedł do konkretów. Zamiast zagaić, zapytać jak się młody stażem wilkołak czuje, jak doszło do tego, że przeszedł na drugą stronę kurtyny, wypalił od razu o jedzeniu ludzi, co, dla przeciętnych śmiertelników, było ogromnym tabu, a dla jakichś dzikich plemion amazońskich, nawet w dwudziestym pierwszym wieku, absolutną normą.
- Wiesz co - Dorien poprawił się trochę na krześle, usiadł luźniej, z ramionami opartymi na blacie biurka - Może źle zaczęliśmy. Chcę ci pomóc, bo wiem, przez co przechodzisz. Sytuacja z pozoru wygląda słabo, może wręcz tragicznie. Ale jeśli tylko wyrazisz chęci, to otoczymy cię opieką i wsparciem.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 316
Ciężko było ufać komuś, kogo dopiero się poznało. Komuś, kto był przedstawicielem gatunku, który zmienił całe twoje życie w chodzący koszmar. To nie tak, że Makoto miał jakieś ogromne uprzedzenia w stosunku do samego Doriena. Zwyczajnie nie miał zamiaru ufać wszystkim wilkołakom, tak z zasady. Czasem żałował, że zaczął tamtej nocy uciekać. Może, gdyby nie miał instynktu samozachowawczego w tej chwili nie musiałby dywagować na temat sposobów gotowania ludzkiego mięsa tak, żeby lepiej smakowało.
Swoją drogą, cała ta rozmowa sprawiała, że robił się nie tyle coraz bardziej blady, co zielony. Sama myśl o jedzeniu ludzkiego mięsa była dla niego obrzydzająca a gotowanie go jak jedzenia sprawiało, że zawartość żołądka podchodziła mu do gardła.
— Szczerze mówiąc, od jakiegoś czasu nawet jedzenie zwykłego mięsa daje mi niestrawność. — Dodał cicho, starając się nie myśleć o posilaniu się ludźmi. I w ogóle mięsem. Ciężko było być wegetarianinem jako wilkołak, ale ostatnimi czasy tak właśnie jadał. Bo zwyczajnie szkodziło mu to na żołądek. Może to była kwestia psychiki, ale najchętniej nie dotknąłby mięsa już nigdy. Desperacko sięgnął po szklankę z wodą, żeby przepłukać sobie gardło i wyobrażenie tego całego gulaszu czy wołowiny, o których mówił Crawley.
— Na czym miałoby to polegać? — Spytał po chwili ciszy. Czego oczekiwali w zamian? Wątpił, by jakaś organizacja od tak pomagała zbłąkanym szczeniakom. Jedyne, co dawało Dorienowi jakikolwiek kredyt zaufania był fakt, że Cecil za niego poświadczał.

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
Równie dobrze mogło to działać w drugą stronę. Ani Dorien, ani reszta nadnaturalnych nie mogła mieć pewności, że młody wilk czy krwiossak nie poleci do jakiejś gazety. A, w sumie to kto teraz czytał gazety - że nie pokaże przemiany w crinosa czy picia krwi na lajwie na tink-toczku. Ida coś pokazywała. I jasne, w czasach sztucznej inteligencji część świadków popukałaby się w głowę, aczkolwiek maskarada zostałaby bardzo mocno nadszarpnięta.
- W idealnym scenariuszu zadbałby o ciebie twój stwórca, a co więcej, najpierw zapytałby cię, czy w ogóle masz ochotę zaznać nieśmiertelności. Ale nie każdy ma tyle szczęścia. Ja nie miałem, ty nie miałeś, wiele innych wilkołaków i wampirów też nie miało.
Wziął drugą szklankę i nalał sobie wody z karafki, żeby Makoto, nawet po tym, jak już wypił kilka łyków nie miał podejrzeń, że z płynem było coś nie tak. A może po prostu też zachciało mu się pić, kto go tam wie. Tak czy inaczej, wyglądało na to, że rozmowa przeszła na bardziej neutralny, ale i konkretny tor.
- Tak jak wilki żyją w watahach, tak i wilkołaki żyją w społecznościach. Potrzebujemy kontaktu z innymi osobnikami, samotnicy nie kończą dobrze. ‘Dziczeją’, tak się to określa. Często pełnie spędzamy razem, spotykamy się w jakichś oddalonych od miasta miejscach, by nie narobić bałaganu i problemów, ale to też zaspokaja potrzebę socjalizacji. Będąc z nami, nie będziesz stwarzał zagrożenia dla innych. W siedzibie mamy też pokoje, miejsce do spania, jeśli takiego potrzebujesz. Może to brzmi, jakbyśmy chcieli cię kontrolować, ale to tylko dla twojego i czyjegoś dobra. Szczególnie po tym, co dzieje się ostatnio. Jakiś samozwańczy Van Helsing robi sobie polowania na nadnaturalnych. Będziesz łatwym celem.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 316
Oczywiście, że wszystko mogło działać w obie strony. Sęk w tym, że Makoto nie prosił się o zostanie częścią tej, jakże przeklętej społeczności. I, oczywiście, nie był w tym sam – wielu było przed nim i pewnie wielu jeszcze czekało to samo, co jego. Nie ujmowało to jednak jego złości i prawa do bycia zarówno złym, jak i podejrzliwym. Cała frakcja wilkołaków była, jakby nie było, organizacją zrzeszającą wilkołaki i powinna być w jakiś sposób za nie odpowiedzialna. Owszem, tym, który przemienił Makoto mógł być jakiś wolny strzelec, ale... Nie zmieniało to faktu, że zaufanie do przedstawicieli tej rasy nie przychodziło mu łatwo.
— Jak wilki w watahach? — Zapytał cicho, wzdychając pod nosem. A więc jednak było im bliżej do zwierząt niż ludzi? Czy byli bestiami bardziej niż wampiry? Cóż, kolejny kryzys egzystencjonalny mu się powoli szykował. W tej chwili jednak próbował skupić się na rozmowie.
— Ale ja już mam gdzie mieszkać i z kim spędzać pełnię. — Powiedział cicho, ale z przekonaniem. Może nie powinien był brać tego za pewne i oczywiste, bo domyślał się, że Cecil nie będzie go niańczyć całe życie. Ale... Ale trochę nie za bardzo chciał zamieniać towarzystwa wampira na zgraję takich samych bestii jak on sam. Nie był szczególnie społecznym stworzeniem przed przemianą i nawet, jeżeli teraz od czasu do czasu faktycznie czuł jakąś potrzebę przynależności do stada... Wciąż jego ludzka strona się przed tym broniła.
— Jak wyglądają te polowania? — Zapytał, widocznie przejęty. Sęk w tym, że... Nie o siebie się w tej chwili martwił.

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
No przecież właśnie się opiekowali - Dorien nie robił niczego innego, niż podejmowanie próby zajęcia się młodym stażem wilkołakiem, szczenięciem, które zapewne bało się własnego cienia. Where problem?
- Tak, jak wilki w watahach - powtórzył, oczywiście umyślnie używając dokładnie tych samych słów - Możesz uznać, że to jak kółko rybackie albo stowarzyszenie zrzeszające fanów ślimaków, którzy raz w miesiącu spotykają się na wymianę spostrzeżeniami na temat swoich milusińskich. Dokładnie tak samo. My po prostu spotykamy się głęboko w lesie, zdejmujemy ciuchy i biegamy między drzewami pod postacią dużych zwierzątek. No i mamy przywódczynię, której się słuchamy. Alfę. Bardzo fajna babka.
Bardzo, szczególnie w porównaniu do poprzedniego ciamajdy. Może Dorien nawet nie powinien o nim wspominać, będzie lepiej dla wszystkich. I dla Doriena, że ślepo słuchał takiego głupka zdecydowanie za długo, dla Makoto, bo totalnie zrezygnowałby z wstąpienia do wilczego klubu, dla całej wilczej społeczności, że wytrzymywała z nieudacznikiem jako najwyższym rangom, jak i dla samego Marcusa W., bo nie zasługuje na ani chwilę atencji.
- Mieszkanie tam nie jest obowiązkowe, ale tak jakby co, to zawsze znajdziesz miejsce i wsparcie.
Próbował brzmieć przekonywująco. Siorbnął (nie dosłownie) wody ze szklanki, którą odstawił z trochę za dużym zamachem, w efekcie czego ta mocno stuknęła o blat biurka. Ciche ‘pardon’ załatwiło sprawę.
- Niestety, ktoś się o nas dowiedział. Ktoś, komu mocno przeszkadzamy i wziął sobie na cel wyeliminowanie nadnaturalnych, ale w taki sposób, by nie usłyszał o tym cały świat. Co też niepokojące, wiemy, że zdołał przekonać do siebie także kilkoro wampirów i wilkołaków, więc dysponuje szerokim arsenałem, nie wiesz, komu można ufać. My zawiązaliśmy frakcję i działamy razem z podobną grupą po stronie wampirów, by nie tylko powstrzymać napastników, ale przede wszystkim uchronić naszych przed pewną śmiercią i to jeszcze w okropnych katuszach. Są porwania, są egzekucje. Nie jest łatwo.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 316
Jakaś część Makoto chciała mu ufać. Może dlatego, że Cecil mu ufał? Ciężko było być super wrogo nastawionym do kogoś, za kogo poświadczała osoba, której ufało się bezgranicznie. To zdecydowanie działało na korzyść Crawleya, który i tak miał przed sobą dość niepewne i niezdecydowane stworzenie. Ale Saitō, mimo wszystko, nie był głupcem. I fakt, że jakaś część niego zgadzała się z całą ideą stada sprawiał, że mimo wszystko słuchał dalej i nawet to rozważał.
— Nie wiem, jak z innymi, ale to bieganie nago nie za bardzo do mnie przemawia. Może następnym razem jednak zostaw tą wiadomość na później. No wiesz, jak już ktoś faktycznie się w to wasze kółko dziwnych zainteresowań wkręci. — Zaczął niby poważnie, ale widać było, że trochę się rozluźnił. Podrapał się po karku i westchnął cicho.
— Nie obraź się, ale trochę to śmierdzi sektą. Nie to, żebym to jakoś szczególnie oceniał, ale posiadanie alfy której trzeba się słuchać tak właśnie brzmi. Nawet, jeżeli rozumiem skąd się to bierze.
Makoto zdawał się być nadal nieprzekonany. Koło znajomych, którzy mieli sobie radzić i rozmawiać o problemach... Cóż, trochę to brzmiało też jak terapia grupowa, a to z pewnością nie mogło mu zaszkodzić. Wręcz przeciwnie, jakby się nad tym zastanowić.
— Czy ci, którzy należą do frakcji są bezpieczniejsi? — Spytał, unosząc brew do góry. Tak, był tym zainteresowany. Chciał wiedzieć, ale niekoniecznie dla siebie samego.
— Czyli w skrócie, cała ta wasza zgraja to po prostu banda wilkołaków, która raz na mimesiąc jedzie sobie na camping do lasu, rozbiera się do naga i co? poluje na jakieś zwierzęta w okolicy? I musi słuchać jakiejś alfy? I to tyle? Nie oczekujecie niczego w zamian?

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
- Wiesz, przy przemianie robisz się tak średnio dwa razy większy. Szkoda ciuchów. Ale tak, powyjemy sobie wspólnie do księżyca i się rozchodzimy. Czasem się trafi na jakiegoś nieszczęśnika…
To już zostawił w niedopowiedzeniu. Po prostu upewniają się, że taki delikwent nie trafi bezpodstawnie do psychiatryka.
- Sekta? Hm, nie patrzyłem na to nigdy w ten sposób. Ale jestem w stanie zrozumieć takie skategoryzowanie. Alfa jest przewodnikiem. Nie będzie ci mówić jak masz żyć w kwestiach innych niż te stricte wilkołacze. Część z nas obiera funkcje, które wspomagają działanie stada, łowcy, naukowcy, dyplomaci i tym podobne, część tylko korzysta z przywilejów - opieki, dostaw pożywienia z pewnego źródła, miejsca do spania, tak jak już wspominałem. I tak, odkąd jest niebezpieczniej, to dbamy o siebie nawzajem, ale też próbujemy się przeciwstawić agresorom, kontratakować, prowadzić wywiad. Zdecydowanie jest bezpieczniej, gdy dostajesz wszystkie informacje i ostrzeżenia na bieżąco, zamiast pocztą pantoflową.
Co jeszcze mógł powiedzieć, żeby przekonać nowego kolegę, że nie są wcale zgrają popaprańców, szalonych morderców, którzy mszczą się za własne nieszczęście na niewinnych ludziach, albo ich jedząc, albo zarażając wirusem każdego jak leci.
- Zaopiekujemy się tobą, Makoto - już totalnie odrzucił zwracanie się do swojego gościa per ‘pan’, sądząc, że w taki sposób łatwiej im będzie nawiązać nić porozumienia - Nauczymy cię żyć od nowa. Tylko pozwól sobie pomóc.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 316
Makoto wciąż nie był przekonany, ale im dłużej siedział w gabinecie Crawleya, tym bardziej do niego docierało, że chyba nie za bardzo miał wybór. Nawet, jeżeli siedzący naprzeciwko niego wilkołak do niczego go nie zmuszał, Saitō nie sądził, by odmówienie mu było takie łatwe. No i pozostawała jeszcze kwestia Cecila, który sam go tutaj wysłał – mógł odmówić zgrai wilkołaków, ale ciężko było mu nie zgodzić się z wampirem. Ironiczne, ale jak najbardziej prawdziwe.
— To co w takim razie robi ten alfa? — Spytał, bo mimo wszystko brzmiało to bardzo niejasno. Niby przewodnik, ale niczego nie każe? Z drugiej strony znajomość wiedzy na temat wilków mówiła Makoto coś innego. Ciężko było wywnioskować, jak naprawdę było.
— Czym dokładnie zajmują się osoby należące do tych wszystkich funkcji? — Był mimo wszystko trochę ciekawy tego, jak wyglądało życie we frakcji. Jeżeli miał podjąć decyzję to chciał wiedzieć więcej. Nawet, jeżeli jego przynależenie do watahy miało kończyć się tylko na wpisaniu na listę. Nie wiedział, jak Dorien chciał mu pomóc tak naprawdę, bo dla Makoto nie dało się już nic zrobić. Tak, miał przed sobą wiele stuleci życia, o ile jakiś świr wcześniej nie odetnie mu głowy, ale nie widział dla siebie za bardzo przyszłości.
— Skąd przeświadczenie, że potrzebuję opieki? — Zapytał i, ku własnemu zdziwieniu, to wcale nie zabrzmiało ani gorzko ani agresywnie. Dość szczerze, jeżeli miałby to w jakikolwiek sposób ocenić.

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
Ciężko mu szło. Przez moment wydawało mu się, że było lepiej. Zakładał też, że Cecil przysłał do niego Makoto, ówcześnie mówiąc to i owo, a przede wszystkim nadmieniając, że kieruje młodego wilkołaka w dobre ręce i ręcząc za zaufanie, bo ten potrzebował i chciał pomocy, a nie na wywiad środowiskowy, jak na casting przy wyborze mieszkania.
- Alfa przewodniczy, służy radą i pomocą, głównie ze względu na doświadczenie. Zazwyczaj są to starsze osobniki, zaprawione w boju, które nauczyły się żyć w zgodzie z wirusem, potrafią go okiełznać, są w stanie zachować świadomość w trakcie i po przemianie. Są w stanie kontrolować sytuację, nie dopuścić do utarczek między wilkołakami. Podejmują najważniejsze strategiczne decyzje. Są bardziej opiekunami, niż szefami, choć wiele wilków czuje coś w rodzaju zewu, po prostu potrzebują takiego zwierzchnika, jak i reszty stada.
No kim jest alfa? Sama nazwa wskazuje. Oczywiście Dorien się nie irytował, starał się cierpliwie i rzeczowo odpowiadać na pytania. W końcu zależało mu, żeby Makoto przystanął na propozycję nie tylko Doriena, ale przede wszystkim frakcji.
- Dyplomaci to tacy łącznicy między alfą, Régine, a resztą. Oczywiście, to nie tak, że ona sama nigdy nie rozmawia z nikim innym czy nie przyjmuje interesantów, ale ma bardzo napięty grafik, więc w relatywnie spokojniejszym czasie woli dostać po prostu taki skrót z aktualnych wydarzeń. Innowatorzy pracują nad nowymi rozwiązaniami, ułatwieniem nadnaturalnym życia. Tak jak to syntetyczne pożywienie, czy broń, która pomoże nam chronić się przed Ordo i ichniejszym arsenałem. Naukowcy, lekarze, inżynierowie. Łowcy głównie patrolują dzielnice, tacy ochroniarze. Aż dziwne, że żaden cię nie złapał. No i zwykli mieszkańcy, cywile, od których oczekujemy tylko lojalności. Osoby spoza frakcji też znajdą azyl, jeśli tylko o to poproszą. Szkoda, że nie chcą się zaangażować, żeby razem pokonać wspólnego wroga, ale nikogo nie zmusimy.
No niby nie zmuszą. Ale jak łowca złapie za chabety za potencjalne, nawet jeśli nieumyślne złamanie maskarady, to może być mniej sympatycznie.
- Niemniej, zachęcam. Damy ci parę wskazówek, podzielimy się doświadczeniem, pobędziesz z nami w kontrolowanych warunkach. Pokażemy ci, jak czerpać korzyści z tego co masz, skoro mleko już się rozlało.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Makoto Saitō

Makoto Saitō
Liczba postów : 316
Gdyby Cecil nie poświadczył za Doriena, Makoto prawdopodobnie nie znalazłby się w jego gabinecie dobrowolnie. Mimo wszystko de Vere, chociaż może nie przekazał mu całej wiedzy o frakcji wilkołaków, jedno podkreślił – Crawleyowi można było ufać. To, że Japończyk miał swoje opory i wątpliwości było raczej naturalne, ale przynajmniej go słuchał, tak? Zadawał pytania i chciał wiedzieć więcej. Wbrew pozorom rozmowa nie szła więc tak źle.
Pokiwał głową, słuchając o alfie. Nadal wydawało mu się to trochę dziwne, ale ostatecznie nie brzmiało to źle. Może faktycznie posiadanie kogoś, kto wiedział więcej i się tymi wilkołakami opiekował nie było złe. O ile, oczywiście, panowali nad tymi wilkołakami na tyle, by wiedzieć, że nie mordują i atakują ludzi bez powodu. Jeżeli okazałoby się, że wilkołak, który go zmieniał należał do frakcji... Cóż, Makoto raczej nie był w stanie się tego dowiedzieć, niezależnie od tego, jaka była prawda.
— Lekarze? — Spytał, wyraźnie zainteresowany. Niby wiedział, że znajdowali się w szpitalu, ale... Nie pomyślał o tym, że mogło być więcej takich, jak on. Lekarzy wilkołaków. Ciekawe, jak oni radzili sobie z tym wszystkim? Błysk w oku chłopaka mógł świadczyć o tym, że znalazło się coś, co mogłoby go ostatecznie przekonać.

_________________
The body is a slave to its impulses.
The thing that makes us human is what we can control. After the heat of the moment has passed, we can cool off and clean up the messes we made.

Dorien Crawley

Dorien Crawley
Liczba postów : 862
Czyżby Dorien umyślnie zaakcentował właśnie taką profesję, która z dozą pewności zainteresuje Makoto? Być może. Być może całkiem przypadkiem Cecil napomknął co nieco o Makoto, gdy poprosił by Crawley zajął się młodym wilkołakiem. Cóż za zbieg okoliczności, że Dorien sprawował władzę akurat w takim przybytku jak szpital.
- Lekarze - odpowiedział tym samym słowem - Widzisz, tutaj mam dla ciebie jeszcze jedną propozycję. Miejsce, w którym się spotkaliśmy, jest nieprzypadkowe. Jeśli chcesz, mogę zaproponować ci także pracę.
Tu Makoto nie będzie musiał się przejmować swoimi dolegliwościami. Gwarancja wolnego tuż przed, w trakcie i tuż po pełni, nieduże obciążenie samą pracą, przynajmniej na początku, wsparcie innych nadnaturalnych, dziura w grafiku czy urlop na życzenie, bez zbędnego tłumaczenia.
- To nie jest taki zwykły szpital. Owszem, ratujemy ludzi, ale nie za wszelką cenę. Ale o tym później - bardzo neutralnym tonem przeszedł od ‘zdarza nam się doprowadzać do zgonu’ do ‘poznaj wampirzycę Pati, jedną z naszych krwiożerczych salowych’ - Część kadry to nadnaturalni, zarówno wilkołaki jak i wampiry. Głównie pracują w laboratoriach, tak by nikt niepowołany im nie przeszkadzał, ale są też właśnie lekarki i lekarze, pielęgniarki i pielęgniarze, asystenci, recepcjonistki, ochroniarze. Cały przekrój. Mógłbyś pracować na stałe, albo udawać takiego lekarza dochodzącego, kilka dyżurów w miesiącu, nikt nie będzie pytał o nieobecności. I nie zarobisz lepiej niż tutaj, to mogę obiecać od razu.
Krótko, konkretnie. Nie, żeby koniecznie potrzebowali jeszcze jednego chirurga, aczkolwiek lepiej, żeby był wśród swoich, jeśli nagle nie zniesie widoku czy zapachu krwi i ciała na sali operacyjnej.

_________________
Forever can spare a minute
Once upon a time, in the hidden heart of France a handsome young prince lived in a beautiful castle. Although he had everything his heart desired  the prince was  selfish and  unkind.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Maestro
Od momentu wejścia w życie odznak napisz 100 postów fabularnych.

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach