5 IV Doubt truth to be a liar

4 posters

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
First topic message reminder :

Lokal przy głównej ulicy, na parterze, pozwalał przechodniom zaglądać do środka przez wielkie, szklane witryny. Tego wieczoru światło w SAPHIRze było przyćmione, przypominając bardzo światło świec, białe ścianki działowe, na których wisiały zwykle dzieła różnych artystów, zostały ogołocone, a sam lokal zdawał się  pusty. Dopiero po chwili można było zauważyć w labiryncie kobietę w średnim wieku, na wysokich szpilkach, ubraną w kostium od Chanel, która dyrygowała dwójką mężczyzn w eleganckich spodniach, białych koszulach i rękawiczkach, krzątających się dookoła jakichś pudeł. Na jednej ściance wisiał już obraz Aleksandry Waliszewskiej. Przygotowywano nową wystawę.
Po schodach na piętro zeszła eklektyczna grupa osób, rozmawiająca ze sobą w ożywiony sposób. Jedna z kobiet miała farbę na twarzy, sugerując, że właśnie zakończyli wieczorne zajęcia. Nikt nie zwracał uwagi na wchodzących i wychodzących bardziej niż trzeba.
Theo musiał wejść schodami w górę, gdzie na otwartej, industrialnej przestrzeni stały sztalugi, podest dla modela w centrum. Pod ścianami, odsłoniętą, wyremontowaną cegłą, stały półki z przyborami artystycznymi, odczynniki chemiczne, farby, barwniki, różnego rodzaju pędzle oraz dużo mniej oczywiste narzędzia, jak łopatki, wałki czy nawet kamienie. Przy wyjściu znajdował się wieszak na okrycia wierzchnie, a niedaleko kantorka zamontowano kilka eleganckich umywalek, do czyszczenia narzędzi po pracy. Musiał skręcić w korytarz, aby dostać się do mniejszych pomieszczeń.
W jednym z nich czekał, zgodnie z wiadomością, Sahak. Wyglądał nieco inaczej niż wtedy gdy pierwszy raz się spotkali. W oczy rzucała się gęsta broda, przyprószona siwizną i okulary w drucianej, złotej oprawce na wydatnym nosie. Garnitur zmienił na eleganckie spodnie i czarny sweter bez golfu z miękkiej wełny.
Mężczyzna rozkładał na blacie gliniane miseczki z naturalnymi pigmentami.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Skrót statystyk : S: 5/5
SPT: 0/5
PRC: 1/5
OP: 3/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Lingwista (WT)
— Lupus (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [perfumy, -1 PRC]
— Głodomór [-1 OP/-1 SK/-1 S]
— Nadwrażliwy: smak [-2 PRC]
— Wybredny

MUTACJE POZYTYWNE
— Dobre uzębienie
— Mistrz skupienia [+2 OP, +2SK]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 945
Moje uczucia i rozterki trafiły na podatny grunt i im więcej mówiłem, tym więcej mówić chciałem. Miałem swoje blokady, jednak nie wynikały one z ich zachowania, a z mojego oporu i niepewności.
Kolejne rozterki spotkały się z następną odpowiedzią, a ich cierpliwość do mnie zaczynała mnie peszyć, oczekiwałem fuknięcia, że przesadzam, że przecież to nie takie trudne, że wymyślam, jednak nie to Sahak mi odpowiedział.
Ponownie zatopiłem się kompletnie w jego słowach, podążając za jego myślami. Żądza na jedzenie mięsa nie wygrywała, wygrywały emocje. Wilk czekał cierpliwie na odpowiedni moment, na jeden krótki sygnał, zawahanie, które odbierał jako pełną zgodę na atak pomimo tego, że mój kręgosłup moralny był stabilny i mocny, tak przynajmniej mi się wydawało...
Miałem swoje ścieżki jakimi podążałem, schematy zachowań i trzymały się one mnie dopóki nie doszło do przemiany. Uczenie się życia na nowo było okropne. Zasady gry się zmieniły, a ja od roku nie umiem ich zrozumieć.
Nadziei jednak tym razem nie dostałem. Ktoś taki jak on nie ma nad sobą zawsze pełnej kontroli, sam opiekun rodu, więc czy jest szansa dla mnie? Czy jest po co się starać, skoro celu i tak nie osiągnę?
Będę zabijać, nie uniknę tego, to nie pierwsza i na pewno nie ostatnia moja ofiara, ale teraz mam chyba kogoś, kto mi pomoże jeśli znów to zrobię. Mimo tego, widocznie oklapłem, uspokojony rezygnacją, spacyfikowany bezsensownością. Opuszczony wzrok trafił na czerwień pokrywającą podłogę, uciekł na bose stopy.
-To... Jak zmyć krew z ziemi?-zapytałem cicho. Ludzie rodzą się źli i grzeszni, zabijam nie aby przeżyć, tylko aby się wyżyć, to nie jest poprawne. Żaden chrzest, spowiedź czy przebaczenie mi nie pomogą. Co tydzień jak w zegarku będę bił się w pierś za to samo przewinienie, już na zawsze.

@Sahak Darbinyan @Constanza Moreau

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Na nowo Tigran zmarszczył brwi, słysząc tę nagłą zmianę tematu. Rozpacz często rozlewała się w duszach nieśmiertelnych, zwłaszcza tych młodych, którzy jeszcze nosili w sercu ideały, nie zostali dotknięci zgorzknieniem kolejnych lat. Jeszcze wierzyli w przyszłość. Teraz Theo musiał uwierzyć w swoją, tylko niekoniecznie taką, jaką sobie wyobrażał. Będzie go stać więcej niż na M3, z czasem, ale za to i bardzo długie życie, będzie musiał oglądać upadki kolejnych cywilizacji oraz upadek moralny samego siebie.
Zanim odpowiedział, Sahak przysunął się do niego objął ramieniem i w pół objęciu przyciągnął nieco do siebie w ojcowskim geście, jeśli ten mu na to pozwolił. Nie był tak ciepły jak wilkołaki, ale nie drażnił swoim zimnem. Zakrwawionym palcem, jeszcze od własnej krwi, nakreślił krzyżyk na czole młodego mężczyzny, w błogosławieństwie, które kojarzyło się jedynie ze starszymi babciami.
Dopiero zaczynasz swoją podróż, Theo. Będą krwawić stopy, będzie cieprienie i oglądanie się za siebie. Każda kolejna mila nauczy cię, co zrobić, aby pokonać potwory podróży i, co najważniejsze, przetrwać. Jeśli kiedykolwiek zwątpisz, czy postawić kolejny krok, pozwól mi sobie pomóc. Nie musisz nieść tego krzyża samotnie.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Skrót statystyk : S: 5/5
SPT: 0/5
PRC: 1/5
OP: 3/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Lingwista (WT)
— Lupus (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [perfumy, -1 PRC]
— Głodomór [-1 OP/-1 SK/-1 S]
— Nadwrażliwy: smak [-2 PRC]
— Wybredny

MUTACJE POZYTYWNE
— Dobre uzębienie
— Mistrz skupienia [+2 OP, +2SK]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 945
Przyszłość chociaż stała przede mną otworem, wieczna przyszłość, nieograniczone przez czas, czekająca na nowe odkrycia, wynalazki, sposoby myślenia, to nie była przeze mnie wyczekiwana. Gdy dopada kryzys ważne aby skupić się na obecności i przetrwać to co się dzieje. Chciałem się na tym skupić. Właśnie tak. Nie muszę teraz myśleć o tym, co pomyśli o mnie Marcus, Katrine czy Enzo, co będzie dalej, co zrobimy ze zwłokami, czy ktoś mnie odnajdzie i oskarży o morderstwo.
Dałem się przyciągnąć, objąć i narysować na swoim czole krzyżyk. Wilgoć krwi była nieprzyjemna, jednak dała pewną ulgę. Rozgrzeszenie dostałem, czas samemu sobie wybaczyć, to zajmie chwilę, ale już nie jestem sam, od dawna nie byłem, jednak dopiero teraz odważyłem się sięgnąć do kogoś kto czekał, aż przyjdę ze smutkami i radościami.
Spojrzałem na niego. Będzie ciężko, ale on dał radę, więc i ja dam radę. Może kiedyś będę dla kogoś tym kim on jest dla mnie. To wymaga cierpliwości i świadomości że błędy będę popełniać, błędy które mają wysoką cenę, ale nauczę się, muszę... Muszę.
Zacisnąłem usta, spuściłem głowę, postąpiłem krok w jego stronę i objąłem go w piersi, ściskając w dłoniach materiał jego koszuli, chcąc przytulić go mocniej, podziękować mu w ten sposób, ale i samemu nabrać pewności, uspokoić się, upewnić się, że odtrącenie nie nadejdzie.
-Nie będzie Pan zły, jak znowu to zrobię?-choć nie chciałem zabijać, wiedziałem, że to zapewne kwestia czasu, aż z mojej winy padnie przede mną kolejny trup. Chciałem wiedzieć, że mogę do niego przyjść, że na pewno pomoże, na pewno będzie pamiętał, że nie chciałem, nie zrobiłem tego specjalnie, że będzie rozumiał, iż po prostu się nie udało i potrzebuję go przy sobie, z resztą tej kobiety też. Jej pomoc była zaskoczeniem, jednak była bliska dla Sahaka, więc ją również sobie cenię.

@Sahak Darbinyan @Constanza Moreau

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
W swoim ulubionym czarnym dzienniku w twardej oprawie zapisała kilka luźnych myśli, skojarzeń i kolejnych kroków do wykonania. Jednym z nich były odwiedziny u Adrienne. Rozważała także przydzielenie Theo Anioła Stróża, w tym celu musiałaby skontaktować się z Weylandem, ale równocześnie przyszła jej do głowy inna myśl: mogłaby zamiast narażania prywatnych zasobów po prostu porozmawiać z Dorienem lub Samem. W końcu byli jej kolegami po fachu, niejeden raz wymieniali przysługi, mogłaby delegować odpowiedzialność i dać im znać, by zwrócili szczególną uwagę na chłopca. W końcu to ich podwórko. Ona i Sahak mogli być na każde zawołanie Theo, przyjeżdżać na każdy telefon (Constanza i tak już to robiła dla swojej rodziny za każdym razem, gdy działo się coś kryzysowego, jedna osoba więcej, której mogłaby posłużyć pomocną dłonią, niewiele zmieni, nie wniesie wielkiego ciężaru w jej życie), ale malec potrzebował stada, to było aż tak boleśnie proste.
— Nie bądź niemądry — skwitowała cierpliwie, zamknąwszy notatnik. W jej głosie, choć stanowczym, nie dało się wyczuć złości ani zniecierpliwienia, raczej starała się uspokoić chłopaka. Podeszła bliżej obydwu mężczyzn, starając się omijać floresy lepkiej kałuży rozlanej po podłodze, by nie roznosić jej po całej pracowni obcasami. NIKT nie będzie zły. Jesteś z nami bezpieczny. — Czy naprawdę nie słyszał, co Sahak przez cały czas usiłował mu włożyć do głowy…? Tym byli. Tak egzystowali. To się zdarzało. Każdemu, nawet trzystuletniemu osobnikowi, nawet takiemu, który zajmował wysokie stanowisko w klanie, nawet komuś, kto był rodzicem i już odchował własne dzieci. Trupy padały dla zaspokojenia głodu i kiedy trzeba było wybrać mniejsze zło, czasami dla rozrywki, czasami w gniewie, czasami w ekstazie. To, że tylko ludzie byli potworami, bo zwierzęta nie zabijały dla zabawy, było kłamstwem. Wystarczy spojrzeć na kotowate, które bawią się ofiarami nawet wtedy, gdy nie są głodne. Po prostu nie mogą oprzeć się instynktom morderców, gdy słyszą trzepot skrzydeł czy chrobotanie w trawie. — Obiecaj nam coś: kiedy przydarzy ci się to po raz kolejny, nie próbuj radzić z tym sobie na własną rękę. Nie izoluj się, nie sprzątaj samodzielnie. Rozumiesz? Nie jesteś w tym sam, nie musisz być — zapewniła autorytarnym tonem. — Tacy jak my przeżywają tylko dlatego, że… — …że co, że troszczą się o siebie? W wielu wypadkach to nie była żadna troska, po prostu zdrowy rozsądek i pragmatyczność. Czy się kogoś lubiło, czy nie, czasami po prostu należało zawierać pewne sojusze dla wspólnego dobra. Protokooperacja. Można żyć i dawać sobie radę samotnie, ale wcale, wcale nie trzeba. Współpraca przynosi więcej korzyści. — …że pilnujemy wzajemnie swoich pleców. Pamiętaj, Theo, nigdy się nie wahaj. Nasze drzwi są zawsze otwarte.
„Nasze”. Powiedziała „nasze”. Nie mogło być w tym przejęzyczenia ani przypadku.
Bardzo nie chciała być tą osobą, która przerwie taplanie się we wzruszeniach, ale przyjechała tu w konkretnym celu: zaopiekowania się nimi. Sahak musiał coś przekąsić, żeby rana na nodze zagoiła się szybciej, a regeneracja nie doprowadziła go do głodu i wycieńczenia, no i musieli wreszcie umyć tę podłogę, zanim jucha wsiąknie w słoje zbyt głęboko. Miała ze sobą dużą butlę utleniacza, w sam raz  na świeżą krew, a w schowku Sahaka na pewno znajdzie się cała masa rozpuszczalników. Byli zaopatrzeni i gotowi.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Sahak potwierdził słowa ukochanej, spoglądając na nią chwilę, gdy mówiła, aby skinąć głową w potwierdzeniu i ściskając lekko ramię chłopaka. On nie zostawił śladów na skórze chłopaka, takich, jakie pozostawił na jego ręce Theo. O poranku zapewne zostaną tylko blade punkciki, aby następnego wieczora ponownie stać się jednolitej barwy skórą. Wszystkie blizny, jakie nosił, powstały za życia.
Theo miał swoje stado, ale na stadzie nigdy się nie kończy. Sieć powiązań sięgająca pomiędzy różnymi krajami, bezpieczne miejsca, znajomi za oceanem, daleko musiały sięgać macki nieśmiertelnych, aby zachować swoje życia, porzucając doczesne powłoki. Pewnie za kilka lat państwo Bélanger zginą w wypadku samochodowym, przez dekadę będą mieszkać gdzieś indziej, aby w końcu wrócić do swojego mieszkania, aby przeżyć kolejne dwadzieścia lat w swoim raju na ziemi. Ciągłe wahadło, persony zmieniane jak rękawiczki, jak uderzenia serca. Kapłan, głowa rodu, bestia, CEO korporacji, profesor na Sorbonie, malarz, kolejne persony, kolejne kształty, w jakie wlewa się ta sama dusza. A poza nimi tysiące przybranych form, które nie należały do niego, nigdy nim nie były, na potrzeby własne, na potrzeby Constanzy.
Na granicy życia i śmierci.
Nauczą tego wszystkiego Theo i kolejne pokolenia. On również widział, ile błędów popełnił jako rodzic, uczył się na nich, aby następne pokolenia były silniejsze.
Lekcja pierwsza, jak usuwać krew z podłogi. Nie wcierać, a zbierać z powierzchni, wyżymając do wiaderka i ponownie zbierać. W mężczyźnie pokroju denata, średniego wzrostu, mieściło się około pięciu litrów wody z hakiem, więc nie aż tak dużo, jak w filmach Tarantino, ale również nie mało. W połowie zbierania śmierdzącej już posoki i tłumaczenia, jak zbierać ją szmatą w najbardziej efektywny sposób, Sahak musiał wstać. Narine musiała zauważyć wystające kły narzeczonego.
Wyjął z plecaka woreczek z krwią, przebił go metalową słomką. Na chwilę jego źrenice zrobiły się niesamowicie duże, zajmując prawie całą przestrzeń tęczówki. Oparł się o stół, jedną rękę zacisnął na desce blatu, nie zauważając, że ta stęknęła pod naporem jego palców. Ból uziemiał go. Przez głowę przebiegło mu kilka wspomnień, które zaraz wyciszył.
Pośpiesznie opróżnił woreczek i wrzucił go do rzeczy do utylizacji.
Gdy już zebrali całą krew i osuszyli papierowymi ręcznikami powierzchnię, przyszła pora na nadtlenek wodoru i szczotki. Tutaj również nadeszła demonstracja, jak szorować, aby nie zniszczyć powierzchni drewna ani nie rozprowadzić krwi szerzej. Sahak otworzył okno na oścież w międzyczasie, aby przestrzeń wietrzyła się z toksycznych oparów i smrodu.
Wreszcie, po godzinie, skończyli najcięższą część pracy. Z wierzchu wyglądało, jakby ktoś po prostu umył podłogę, ale Sahak wiedział, że będzie musiał zamówić cyklinowanie.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Skrót statystyk : S: 5/5
SPT: 0/5
PRC: 1/5
OP: 3/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Lingwista (WT)
— Lupus (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [perfumy, -1 PRC]
— Głodomór [-1 OP/-1 SK/-1 S]
— Nadwrażliwy: smak [-2 PRC]
— Wybredny

MUTACJE POZYTYWNE
— Dobre uzębienie
— Mistrz skupienia [+2 OP, +2SK]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 945
Niepewność mnie nigdy nie opuszczała, chciałbym powiedzieć, ze to ostrożność, ale czy to tak naprawdę nie jest paranoja? Odtrącanie pomocy, zrzucanie wszystkiego na siebie i strach, że podwinie mi się noga, a obok nie będzie nikogo, kogo będę się mógł chwycić.
Ponownie nie chodziło mi o brak zaufania do mojej watahy. Czasami nie pasuje się do pewnego miejsca, do pewnych ludzi, choćby się chciało. Nie wiem czy to koniec poszukiwań. Twarze będą się zmieniać, moje i innych, ciągłe ukrywanie się i śmierć stąpająca tuż obok, obserwująca na kogo tym razem wskazać palcem, abym ruszył do ataku. Nic nie dzieje się bez powodu, chciałem w to wierzyć, jednak nie znając powodu dopadało mnie poczucie bezsensu.
Rzucony na głębokie wody tonąłem na własne życzenie. To głupota, masochizm? Samokaranie się za każdy błąd. Cierpienie z własnej ręki, oczekiwanie iż inni będą obrzucać mnie kamieniami. Świat się jednak zmienił, nie... to ja się zmieniłem, a świat jedynie odsłonił przede mną ukrytą scenę na zapleczu, scenę pewną groteski, krwi i dylematów, na które nie chciałem być gotowy.
Ścisnąłem go mocniej w objęciach, zaraz kiwając głową na słowa kobiety. Przyjdę do nich, jak szczeniak zagubiony w lesie. Zjedz lub bądź zjedzony. Śmierć nie wydawała się jednak czymś strasznym, nie gdy uważałem, że na nią zasługuję całym sobą. Dziecko pogrążone w ideałach, zabawie, bliskości i zaufaniu musiało umrzeć, aby zrobić miejsce dla bezlitosnej bestii. Czy mogę zachować jakąś pamiątkę? Wspomnienia zbyt bolesne przez tęsknotę za tym co nie wróci. Artysta, pisarz, samotnik, życiowa sierota, kochanek, brat i zabójca. Wszystko i nic na raz. Wybór został dokonany przeze mnie. Pogodzę się z nim? Czy mam inną opcję?
Nieudolny morderca, a krew musiała być zmyta gdy rodzice jeszcze nie wiedzą, że niedługo będą płakać nad martwym synem.
Czy był kochany?
Krew przeciekła mi przez palce, gdy spróbowałem ją zebrać. Lepka, cieknąca. Spojrzenie na Sahaka, na Constanzę. Naśladownictwo. Spojrzenie na worek z krwią. To moja wina. Nie wiem czy to cierpienie, ale pragnienie bywało silne. Walczył, radził sobie. Moja wina, skazałem go na to gdy Matka Boska wygląda nieśmiało niedomalowanym spojrzeniem matowych oczu.
Kolejne podążanie za starszymi. Chwiejne kroki młodego jelonka, niepewność i konieczność rozwoju, bo przez to umrze.
Zimno nocy wpadło do pokoju, wyciągając na zewnątrz odór śmierci i chemikaliów. Orzeźwienie jednak natchnęło do dalszej pracy. Skupienie. To farba, nie krew. Nie, to jest krew, to jest ciało. Jak wyłamuje się stawy?

@Sahak Darbinyan @Constanza Moreau

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
We trójkę sprzątnęli krew, a następnie wytarli ją z samych siebie mokrymi chusteczkami. Moment tragizmu został przełamany mechanicznymi gestami, nauką zbierania krwi ze skóry najbardziej efektywnie, czyszczenia szczotką paznokci, pozbywania się śladów z siebie samego. Mężczyźni dokonali pobieżnej ablucji, a później przebrali się w przywiezione ubrania, ukrywając wszelkie ślady niepokoju. Zmiana skóry, z oprawcy, z ofiary, ze współwinnego, porzucenie rozdartych i brudnych materiałów do kolejnego worka do utylizacji.
Kolejne słowa pokrzepienia, wizytówka Constanzy podana z rąk do rąk. Przejście przez dół galerii, gdzie pracownicy tylko rzucili na nich wzrokiem i wrócili do pracy, nieświadomi dramatu, który rozległ się nad ich głowami. Wampir odwiózł Theo do jego miejsca zamieszkania.
Teraz połączyła nas krew. — Sahak posłał mu smutne, ale i ciepłe spojrzenie na odchodne. Po tym wrócił do Constanzy, dokończyli utylizację ciała, maszyny w fabryce karmy dokonały bestialskiego bezczeszczenia ze zgrzytem i miękkimi mlaśnięciami.
A później Narine i Tigran się pomodlili.

[koniec]

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach