5 IV Doubt truth to be a liar

4 posters

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
First topic message reminder :

Lokal przy głównej ulicy, na parterze, pozwalał przechodniom zaglądać do środka przez wielkie, szklane witryny. Tego wieczoru światło w SAPHIRze było przyćmione, przypominając bardzo światło świec, białe ścianki działowe, na których wisiały zwykle dzieła różnych artystów, zostały ogołocone, a sam lokal zdawał się  pusty. Dopiero po chwili można było zauważyć w labiryncie kobietę w średnim wieku, na wysokich szpilkach, ubraną w kostium od Chanel, która dyrygowała dwójką mężczyzn w eleganckich spodniach, białych koszulach i rękawiczkach, krzątających się dookoła jakichś pudeł. Na jednej ściance wisiał już obraz Aleksandry Waliszewskiej. Przygotowywano nową wystawę.
Po schodach na piętro zeszła eklektyczna grupa osób, rozmawiająca ze sobą w ożywiony sposób. Jedna z kobiet miała farbę na twarzy, sugerując, że właśnie zakończyli wieczorne zajęcia. Nikt nie zwracał uwagi na wchodzących i wychodzących bardziej niż trzeba.
Theo musiał wejść schodami w górę, gdzie na otwartej, industrialnej przestrzeni stały sztalugi, podest dla modela w centrum. Pod ścianami, odsłoniętą, wyremontowaną cegłą, stały półki z przyborami artystycznymi, odczynniki chemiczne, farby, barwniki, różnego rodzaju pędzle oraz dużo mniej oczywiste narzędzia, jak łopatki, wałki czy nawet kamienie. Przy wyjściu znajdował się wieszak na okrycia wierzchnie, a niedaleko kantorka zamontowano kilka eleganckich umywalek, do czyszczenia narzędzi po pracy. Musiał skręcić w korytarz, aby dostać się do mniejszych pomieszczeń.
W jednym z nich czekał, zgodnie z wiadomością, Sahak. Wyglądał nieco inaczej niż wtedy gdy pierwszy raz się spotkali. W oczy rzucała się gęsta broda, przyprószona siwizną i okulary w drucianej, złotej oprawce na wydatnym nosie. Garnitur zmienił na eleganckie spodnie i czarny sweter bez golfu z miękkiej wełny.
Mężczyzna rozkładał na blacie gliniane miseczki z naturalnymi pigmentami.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Kąciki ust Sahaka uniosły się lekko, chociaż nadal skryte brodą i faktem, że Theo nie patrzył na niego. W jego głowie układał się obraz młodego wilkołaka jako osoby dogłębnie przestraszonej sytuacją, w której się znajduje, w ciągłym napięciu poszukiwania samego siebie i swojej istoty. Akceptacji potwora, co nie jest łatwe. Sahak nadal zmagał się z tym w niektóre dni. Piętnaście tysięcy ofiar z samego pożywienia. Małe miasteczko.
Nadeszło pukanie.
Ten sam rytm, który przebiegał przez dziesięciolecia, gdy ich drogi krzyżowały się niezbyt przyjemnymi sytuacjami. Jak dźwięk kukułki, która wywołuje swoim kukaniem, ile lat szczęścia w małżeństwie nadchodzi. Przez ostatnie sto lat takich puknięć, jej dłonią, jego dłonią, kukułka wystukała bardzo wiele. Setki.
To pani Moreau — odpowiedział cicho, poprawiając ciepłą ręką koc na ramionach młodego mężczyzny. — Poznałem po rytmie. Daj mi otworzyć. Wszystko jest w porządku.
Ułożył dłoń na ramieniu Theo, jeśli ten na to pozwolił i pogłaskał zagięcie między obojczykiem, a szyją w pokrzepiającym ruchu. Nie lubił gdy go dotykano, ale dotykanie innych nie sprawiało takiej trudności.
Powoli, aby nie wystraszyć bardziej wilkołaka, otworzył zamek i uchylił drzwi dla ukochanej.
Mam nadzieję że to nie duży kłopot — powiedział do niej cicho, ze zdecydowanie łagodniejszym wyrazem twarzy, niż kiedykolwiek widział go Theo. Wyciągnął rękę, aby podała mu wielki plecak.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Wślizgnęła się przez wąską szparę w drzwiach sekretnie jak cień. Choć nikt za nią nie szedł i nie podglądał zza pleców, nie zostawiła w przestrzeni pomiędzy framugą ani centymetra prześwitu, swoim własnym ciałem robiąc jakby za parawan.
Kilka rzeczy stało się – mogłoby się zdawać – naraz: po pierwsze, pani Moreau prędko zamknęła za sobą drzwi, pozwalając ponownie zabezpieczyć je zamkiem, po drugie, postawiła walizkę na podłodze i zrzuciła plecak z ramienia, jednocześnie przesuwając wzrokiem od Sahaka do jego nogi, od nogi do skulonego chłopca, od chłopca do ciała zamordowanego mężczyzny, od ciała do plam na panelach i znów, z powrotem, do Sahaka. Na każdym z tych podmiotów nie zatrzymała się dłużej niż na pół sekundy, i jeśli Theo w ogóle patrzył na jej twarz, jeśli w ogóle zwrócił uwagę – to wzrok kobiety mógł wydawać mu się trochę nerwowy, ale nie spanikowany. Bardziej uważny, badawczy.
Rzeczoznawca, który fachowym okiem oceniał poczynione szkody.
Przekazała Sahakowi plecak w wyciągniętą dłoń i na moment objęła rannego w ramionach, szybko, krótko, jakby nie chciała za bardzo się eksponować z uczuciami. Martwiła się, oczywiście, że tak. Skoro jednak napisał, że rana to nic wielkiego, wierzyła mu i nie rozckliwiała się nad rozoraną nogą. Przeżywali gorsze obrażenia. Znacznie gorsze. Obydwoje. Było takie powiedzenie, że złego diabli nie biorą a Constanza i Sahak udowadniali, że tkwiło w nim ziarno prawdy.
Gdy Sahak trzymał plecak za rączkę, ona otworzyła klapę i zaczęła grzebać w pakunkach. W pośpiechu wyciągnęła dwulitrową butelkę wody mineralnej, ręcznik, mokre chusteczki dla niemowląt i plastikowy worek wypakowany czymś miękkim, z uszkami zawiązanymi na kokardkę, jak prezent świąteczny. Na pewno komplet ubrań.
— Worki są w wewnętrznej kieszeni, po lewej — powiedziała do Sahaka, po czym uklękła przed Theo z całym tym majdanem szpargałów, prawie wypuszczając butelkę z rąk. W ogóle zdawała się nie zwracać uwagi na to, że młody mężczyzna był nagi i owinięty jedynie kocem, wzrok w niewymuszony sposób utrzymywał się na jego twarzy, nie zjeżdżał w dół. — Przyniosłam to dla ciebie — powiedziała łagodnie. — Masz, napij się trochę, wyczyść, przetrzyj ręce…
Miała spojrzenie matki, nie egzekutora.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Skrót statystyk : S: 5/5
SPT: 0/5
PRC: 1/5
OP: 3/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Lingwista (WT)
— Lupus (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [perfumy, -1 PRC]
— Głodomór [-1 OP/-1 SK/-1 S]
— Nadwrażliwy: smak [-2 PRC]
— Wybredny

MUTACJE POZYTYWNE
— Dobre uzębienie
— Mistrz skupienia [+2 OP, +2SK]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 926
Zabicie kogoś w samotności sprawiało, że nie było świadków mojej słabości i porażki. Gryzłem się wtedy sam ze swoim sumieniem, ale chociaż nie musiałem się bać co ktoś o mnie pomyśli i co jeśli kiedyś jednak rozpowie moją tajemnicę.
Pukanie mnie wystraszyło. Nieproszeni goście nie byli mile widziani, jednak ta gościna jakiej oczekiwaliśmy powinna być przyjęta z otwartymi ramionami. Czemu więc czułem taki opór wobec niej?
Spojrzałem na jego dłoń, zerknąłem na niego samego, po czym skinąłem głową i po jego uściśnięciu od którego nie uciekałem, bo jakżebym mógł, odsunąłem się kilka kroków na bok, pod ścianę. Kłębiąc się skulony na miejscu ponownie poprawiłem koc, bardziej odruchowo i ze stresu niż z faktycznej potrzeby poprawek.
Uważnie obserwowałem wejście i osobę jaka się w nim pojawiła. Kobieta, dość wysoka, ładna, a jej oczy... Widziałem to spojrzenie, co nim zbadała i natychmiast poczułem, jak policzki mi się palą od zawstydzenia. No tak... ten burdel, to moja wina, przepraszam... Wbiłem wzrok w ziemię i trzymałem go tam, udając, że nie widzę ich powitania, nie widzę jak grzebie w plecaku, jak tłumaczy Panu Sahakowi, co gdzie jest. Spiąłem się dopiero kiedy kątem oka wyłapałem, że jej kroki prowadzą ją do mnie, jak kuca przy mnie. Nie mogłem wtedy na nią nie spojrzeć. Przeleciałem wzrokiem po rzeczach, na pół sekundy zerkając na malarza, jak dziecko na rodzica, niepewne swojej reakcji.
-Dziękuję.-zacząłem, zaraz znowu poprawiając koc.-Ale najpierw powinienem tu posprzątać, na pewno i tak się przy tym ubrudzę...-nie mam wprawy w takim sprzątaniu, ale chyba powinienem zacząć nabierać wprawy. Poza tym nie chciałem, żeby oni mój syf sprzątali, podczas gdy ja jestem zbyt słaby by pomóc.

@Sahak Darbinyan @Constanza Moreau

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Nieznacznie zaciągnął się zapachem kobiety, gdy go przytuliła, aby chociaż na chwilę zastąpić okropne wonie ludzkich odpadków przyjemną mieszaniną jej zimnego ciała oraz śliwki i rumu, chociaż to drugie może już pojawiało się w jego głowie, w skojarzeniu z kobietą, przez perfum, który nosiła, albo został na jej kapeluszu od ostatniego razu, gdy się nim psikała. Umysły homo sapiens, niedoskonała, piękna rzecz.
Wampir kiwnął nieznacznie głową do Theo, zachęcając go do przyjęcia pomocy od Constanzy.
Constanzo, to Theo Wijsheid. Theo, to pani Constanza Moreau — przedstawił ich sobie, rozwijając rolkę z workami wprawnie na stole i odrywając jeden. Ogromne folie idealnie nadawały się, aby zawinąć części ciała martwego pseudoartysty niczym świąteczne tuby, które rozrywali Brytyjczycy, ciągnąc za dwa końce, podczas Bożego Narodzenia. Oby koty się nie potruły. — Możesz pomóc go rozczłonkować na mniejsze kawałki, pokażę ci gdzie szarpnąć, aby wyłamywały się chrząstki w stawach.
Prawie, jak dzielenie kurczaka lub królika, pomyślał Sahak, ale tę myśl zatrzymał dla siebie. Zaczął rozbierać malarza z ubrania. Spodnie, całkiem nienaruszone, rzucił Theo, aby mógł założyć je na tyłek i nie świecić nim i skupić się na pracy przy ciele.
Wciąż jest się tym, czym przestanie się być i już jest się tym, kim się staje. Jednością żyjemy ze swoją śmiercią, jednością umieramy swoim życiem. Człowiek czuje się sobą i kimś innym, wieczność jest obecna w atomie trwania. W środku pełni życia człowiek ma przeczucie, że po prostu przeżyje. Człowiek boi się przyszłości. To czas udręki i heroizmu, przyjemności i zniszczenia. Chwila wystarczy, by zniszczyć, cieszyć się, zabić, zostać zabitym, zbić fortunę dzięki odwróceniu karty na stole krupiera.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Przez chwilę trwała przy Theo, z uwagą przyglądając się każdemu najmniejszemu drgnieniu mięśni jego młodej twarzy. Miała lekko przechyloną na bok głowę, co upodabniało ją do wielkiego, dumnego ptaka obserwującego ruszające się pod jego dziobem szeregi owadów dziarsko maszerujących do swojego gniazda, w próbie uśpienia ich czujności. Na ustach miała nie-uśmiech Mony Lisy, enigmatyczny, ledwie widoczny. Nigdy nie mogła powstrzymać się od porównywania rysów twarzy i cech młodych ludzi, zwłaszcza mężczyzn i chłopców, do cech swoich i Sahaka. Gdyby mieli syna, wyglądałby jak on.
Zanim Theo nałożył spodnie na siebie, Connie poprosiła, by najpierw sprawdził dokładnie wszystkie kieszenie i znaleziska z nich ułożył na podłodze. W tym czasie ona zdjęła z trencz, kapelusz i rękawiczki i zawiesiła je w jakimś czystym miejscu. Zamiast podwijać do roboty rękawy, wyciągnęła z plecaka drugą parę rękawiczek – tym razem gumowych, takich, jakie używało się w domu i w ogrodzie, i jakie nosiła w kreskówce mama dziecięcego geniusza, Dextera.
Zamierzała pozbierać strzępki ubrań denata i te również dokładnie przeszukać.
— Zostawcie mi jego dłonie, na wszelki wypadek.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Skrót statystyk : S: 5/5
SPT: 0/5
PRC: 1/5
OP: 3/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Lingwista (WT)
— Lupus (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [perfumy, -1 PRC]
— Głodomór [-1 OP/-1 SK/-1 S]
— Nadwrażliwy: smak [-2 PRC]
— Wybredny

MUTACJE POZYTYWNE
— Dobre uzębienie
— Mistrz skupienia [+2 OP, +2SK]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 926
Przedstawiony skinąłem kobiecie głową, zaraz przyjmując rzeczy od niej. Folia zaszeleściła. Spojrzałem na nią, wsłuchałem się w dźwięk odrywania worka od reszty.
Niepokoił mnie spokój kobiety, z resztą Pana Sahaka też. Nie ufałem temu, że nie są źli, cały czas jakby czekałem na wybuch bomby ukrytej pod uśmiechem i troską. W głowie już widziałem, jak szantażują mnie tą ukrytą wiedzą w czasie gdy najmniej mi to odpowiada. Nie chciałem ich pomocy, bo nie chciałem długów, ale sam sobie też nie poradzę.
Z rezerwą odebrałem spodnie z umarlaka i z pewnym obrzydzeniem grzebałem mu w kieszeniach. Wszystko co znalazłem odłożyłem na bok i ukrywając się pod kocem od spojrzeń, naciągnąłem na siebie spodnie. Trochę uwierały, na pewno miały w sobie kilka irytujących szwów, ale nie miałem zamiaru zachowywać tych spodni na zawsze, jak na pamiątkę, nie jestem psychopatą.
Spojrzałem uważnie na kobietę, gdy wydała swoje żądanie co do dłoni. Spojrzałem na Pana Sahaka uważnie, licząc na odpowiedź. Zniszczy mu linie papilarne? Utnie mu dłonie? Coś w nich miał? Ona je kolekcjonuje? Sekundę później już stałem blisko mężczyzny, niemalże ramię w ramię i patrzyłem sceptycznie na ciało. Przetarłem jeszcze dłońmi pod oczyma i znów poczułem się niekomfortowo bez górnej części stroju, jednak nie chciałem brudzić świeżego kompletu.
-Nie powinniśmy go... roz... członkowywać...-zaszeptałem do Pana Sahaka swoją nieśmiałą propozycję, aby jednak nie rozdzielać mężczyzny na części. To było nieetyczne? To było niesmaczne. Już na samą myśl o chrzęście chrząstek, rozrywanych stawów robiło mi się niedobrze. Propozycję swoją zaakcentowałem chwytem na koszuli mężczyzny, na rękawie, aby symbolicznie unieruchomić jego rękę, cofnąć go od ciała, odsunąć.

@Sahak Darbinyan  @Constanza Moreau

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 524
Świadkiem tych wszystkich działań pozostał on - bezimienny i martwy, z szeroko rozwartymi oczami, z zastygłym grymasem przerażenia na twarzy, uchwyconym momentem przedśmiertnym, gdy mózg przez ten ułamek ułamka danego czasu zdał sobie sprawę z przeraźliwej prawdy zogniskowanej na olbrzymiej włochatej paszczy młodego wilkołaka. Teraz milczący, bezradny, stał się tylko przedmiotem dalszej pracy dla tych bardziej doświadczonych i wyrzutem sumienia, oskarżeniem dla tego, który dopiero wkraczał na ścieżkę Dzieci Nocy. Leżał tak i pierwszy i zdecydowanie ostatni raz najbliżej mu było do sztuki, gdy sam stał się rzeźbą w rękach artystów. Rzeźbą wadliwą i niebezpieczną, jego glina musiała zostać oddana ziemi.

W kieszeni był portfel i telefon oraz kilka zgniecionych papierków stanowiących mandaty za złe parkowanie przy akademii sztuk pięknych, kilka paragonów z okolicznych ekskluzywnych barów, w tym z przybytku należącego do Adrienne Ortegi. Nie były to zdecydowanie niskie rachunki. W rzeczach które znalazła Constanza były złote spinki do mankietów z wygrawerowanym V. Wampirzyca też mimo strzepków materiału i rozbryzgów krwi mogła z łatwością rozeznać, że ubranie było bardzo dobre jakościowo. Szybko znalazła potwierdzenie w ukrytych logach popularnego paryskiego projektanta mody. Jeśli denatowi zależało na wystawie u Sahaka, to z pewnością nie z powodów finansowych.

UP zt z tematu
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Skoncentrowany na działaniu Sahak, aż drgnął, dotknięty przez Theo. Uniósł najpierw jedną brew w górę, popatrzył na denata. Zwykł być raczej surowym rodzicem, więc należało wypić piwo, którego się nawarzyło, bez względu na swój stan psychiczny. Możliwe, że to dlatego Darbinyan, gdy wyczuwał krew, nie tylko osuszał do zera swoje ofiary, ale rozrywał je na kawałki, pożerał wnętrzności i masakrował ciała do momentu, że nie dało się do końca poznać, czym były. Wtedy, sprzątając, jako młody wampir, mógł udawać, że nie był to człowiek. Sposoby, którymi mózg łatał traumy i tragiczne przeżycia, bardzo rzadko były zdrowe.
Constanza przecież znała go, dobrego Tigrana, który nigdy nie podnosił głosu w gniewie, który przebaczał, którego furii nie było widać, Tigrana z wielkimi, nieco wystraszonymi, ciemnymi oczami, nigdy agresywnymi, nigdy morderczymi. Młodego mnicha, który postawił swoje życie na szali, aby pomóc powodzianom z doliny schronić się w klasztorze, mnicha, który pozwolił sierocie, takiej jak on, zostać pasterzem ich kóz bez przywdziewania habitu. Czasami było widać tego chłopca, do szpiku kości dobrego.
Teraz również przebłysnął, rysy twarzy wampira złagodniały. Odsunął się delikatnie, ale nie wstał.
Wywieziemy ciało, gdy wszyscy wyjdą z galerii zatem. Dłonie są potrzebne, aby zweryfikować jego tożsamość, odblokować telefon, pani Moreau wie więcej na ten temat. — oczywiście nie spodziewał się, że ukochana opowie Theo o swoich sekretach, ale dobrze, aby dzieciak nauczył się czegoś z tej nieprzyjemniej, przypadkowej lekcji. — W przypadkach takich jak te, gdy ktoś przychodzi do nas do domu, połączenie jest zbyt oczywiste, aby nie pojawiła się policja. Dlatego należy przekierować wszelkie możliwe powiązania poza galerię w tym wypadku, wykluczyć nas z kręgu podejrzanych. Możemy to zrobić później, jeżeli nie czujesz się na siłach.
Sahak szanował swoje ubrania, ale koszula i tak była zniszczona i materiał mu przeszkadzał. Oderwał poszarpane fragmenty rękawa, odsłaniając niemal całkowicie zrośnięte ogryzienie Theo, które teraz tylko jarzyło się czerwonymi strupami, jakby minął już miesiąc, nie pół godziny.
Niżej, przy nadgarstku, rzucała się w oczy srebrem brzydka blizna, poszarpana, rozdarta, ciągnąca się na prawie osiem centymetrów, szeroka na przynajmniej dwa, rozpoczynająca się kawałek przed nadgarstkiem, a kończąca u nasady dłoni. Nie wyglądała jak samookaleczenie, a jakby coś grubego rozdarło jego rękę. Z wierzchu, przy dłoni za to, na wylot, lśniło tylko coś w rodzaju gwiazdy.
Nic dziwnego, że nie podwijał nigdy rękawów.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Rzeczywiście zagubiony chłopiec. Zupełnie nie był na to gotowy. Renata nie zastanawiała się nad tym, jak długo Theo był wilkołakiem, musiałaby bowiem zadać sobie kolejne pytania: jak żywił się do tej pory, jakim cudem przetrwał minione pełnie, kto tak spierdolił robotę, znowu przemieniając człowieka, który nie był psychicznie gotowy na krwawe błogosławieństwo, jak to możliwe, że przy takich statystykach "nieszczęśliwych wypadków" i zaginięć ludzie nadal nie wiedzieli o nadnaturalnych, i jak w ogóle można było zostawić takie dziecko samo na wolności, bez opieki stada. Nie chciała głowić się nad tym głównie z tego powodu, że wilkołaki nie były jej zmartwieniem, nie powinny być, chyba, że musiałaby posłać jakiegoś do piachu w akcie samoobrony bądź obrony swoich bliskich. Jej własne dzieci i podopieczni wystarczyli jej jako bagaż obowiązków i trosk.
Pewne myśli bywały jednak bardziej natrętne niż inne, i wierciły pulpę pod czaszką bardziej niż byśmy sobie tego życzyli. A ponieważ Constanza zjadła kły na wychowaniu i nauczaniu, kompulsywna potrzeba przygarnięcia nieporadnych piskląt pod skrzydła brała górę. Może to był ten osławiony instynkt macierzyński, który tak naprawdę był tylko mitem i w ogóle nie istniał.
- Właśnie dlatego ja tutaj jestem, Theo. - Z pomocą, nie osądem. - Zrobię wszystko, żeby żaden ślad nie doprowadził do ciebie ani do galerii. Sprawdzimy jego zaległości w opłatach, może są jakieś nieuregulowane kary… - mówiła, przekładając mandaty i inne świstki w dłoniach. Nawet jeśli Theo jej nie słuchał, albo sens jej słów gdzieś umykał, było to dla niej bez znaczenia. Liczyło się to, że mówiła, dla osób na pograniczu szoku było to bardzo ważne. - Zapłacę je, będzie wyglądało tak, jakby sam to zrobił. Wyślemy kilka zgłoszeń na różne konkursy, wrzucimy kilka zdjęć na social media. Odciski jego palców otworzą mi wiele drzwi. Ten mężczyzna będzie żył dla świata jeszcze przez chwilę. Obiecuję, że nikt nie będzie wiedział, dopóki sam nie uznasz, że chcesz się tym z kimś podzielić.
Niby głupotą byłoby przyznawać się komukolwiek do takiej porażki, niby już trzy osoby to za dużo, ale poczucie winy było najgorszym z pasożytów; żarło bez litości i rosło bez umiaru, zostawiając tylko cień człowieka w pustej skorupie. Dobrze było mieć kogoś, kto pomagał nieść brzemię, zwłaszcza, gry był to ktoś starszy, o wiele bardziej doświadczony i bez przebiegłej agendy. Zresztą czy Theo już raz nie pytał Sahaka o możliwość spowiedzi? Czasami pozwolenie, by ktoś zagłębił ręce w nasze wnętrzności i trzymał je dla nas, żeby nie wypadły, było jedynym słusznym posunięciem.
Wnioskując z wcześniejszych, pełnych wstydu słów chłopaka, Connie przypuszczała, że lekarstwem na teraz będzie po prostu danie Theo zadanie do wykonania. Chciał pomóc sprzątać, więc do dzieła.
- Spróbujcie złożyć go w miarę do kupy, owińcie workami i jakimś płótnem i przenieście w kąt. I tak już nic z niego nie wyleci. Musimy wyszorować podłogę. Zrobisz to z nami, Theo?

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Skrót statystyk : S: 5/5
SPT: 0/5
PRC: 1/5
OP: 3/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Lingwista (WT)
— Lupus (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [perfumy, -1 PRC]
— Głodomór [-1 OP/-1 SK/-1 S]
— Nadwrażliwy: smak [-2 PRC]
— Wybredny

MUTACJE POZYTYWNE
— Dobre uzębienie
— Mistrz skupienia [+2 OP, +2SK]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 926
Zagubienie przez daną mi opiekę się nie tyle wzmacniało, co... Sam nie wiem. Mienie takiego wsparcia, w tych sprawach jest dziwne... Współmordercy? Tym jesteśmy? Jadłem mięso, owszem, musiałem to robić, jednak zawsze było zapakowane, gotowe, nieopisane. Nie było człowiekiem, traktowałem je, jak niesmaczne kotlety sojowe, które po prostu czasami trzeba zjeść, bo w lodówce nie ma nic innego. Co innego też jedzenie we wściekłości, w czasie przemiany, kiedy nie kontroluję tego, nie myślę o tym, nie przeszkadza mi to, a jest wręcz czymś do czego dążę. Rok... Już prawie rok jestem wilkołakiem i dalej to samo. Może dlatego to było takie okropne? Wstydziłem się, że jeszcze nie wyzbyłem się z psychiki czegoś czego nie powinno w niej być od dawna. Wierzyłem w zmianę na dawne czasy, w pełni ciesząc się z przywilejów obecności. Moje wieczne życie kosztem czyjejś śmierci i tak przez wieczność.
Zaproponowałem nieśmiało swój pomysł, chcąc trochę odłożyć w czasie brutalne widoki i odczucie mdłości, jakie tliło mi się pod mostkiem. Ta cała krew, będzie jej więcej, wiedziałem, że jest niedobra, a czuły wilkołaczy nos, aż zanadto był atakowany metaliczną wonią. Kucałem przy nim, patrząc na jego dłonie, zupełnie jak gdy malował. Słuchałem go, czasami skacząc spojrzeniem do jego twarzy i kiwając głową, starając się skupić i odgonić to dziwne dudnienie tętna w uszach.
-Nie wiem... Jak uznaje Pan, że tu i teraz jest lepiej...-urwałem, patrząc na niego. Zrobię co będzie kazał, pójdę za nim, bo sam nie dam rady nigdzie uciec.
Przeniosłem spojrzenie na kobietę i zaraz słuchałem jej. Było w tym trochę podziwu, trochę niepokoju, ale głównie odcięcie od tego, jakby sprawa mnie nie dotyczyła. Co jednak było lepszą opcją? Miałem iść i oddać się w ręce władzy? Miałem porzucić ciało na ulicy? Znajdą mnie, odkryją nadnaturalnych, co będzie z moim bratem, kotem, znajomymi, co będzie ze mną? Dążenie do sprawiedliwości było we mnie silne, jednak teraz kiedy ja miałem być osądzony nie wiedziałem co robić.
Przytaknąłem jej trochę bezmyślnie, dalej trawiąc informacje i walcząc ze sobą. Czy podzielę się z kimś? Jedyna osoba, jakiej mógłbym to powiedzieć... Sam pewnie też ma wiele za uszami. Już nie jesteśmy słodkimi dzieciakami z pistoletami z kawałka gałęzi. Nie będę mu psuć humoru.
Składanie go w miarę do kupy, owijanie workami, przenoszenie w kąt... To brzmiało obrzydliwie, jak martwa ryba, jak kawały wieprzowiny na ziemi, jak porośnięte glonami rośliny, które trzeba zebrać, bo psują widok... Kucając przy Sahaku, w końcu patrząc na ciało, czując, jak jeży mi się włos na karku zebrałem się w sobie.
-Tak.-już widziałem, jak przy szorowaniu podłogi krew zalewa mi palce kiedy próbuję ją wytrzeć szmatą, jak jedynie przepycham ją mopem, jak rozcieńczam bezsensownie wodą. Chłodniejąca, gęsta, lepka i tężejąca, wpływająca w każdą szczelinę i wczepiająca się głęboko we wszystko czego dotknęła.
Wziąłem głębszy oddech. Chciałem zapytać się losu, czemu się tak stało, kto będzie na mnie zły, po co on tu przyszedł, co by było gdyby. Zacisnąłem mocno zęby czując mdłości, czując resztki krwi na języku, włókno jego mięsa między zębami.
-Ktoś szuka na to lekarstwa?-zapytałem cicho opiekunów, szeptem przez spięte gardło. Nie wiem, jak działa genetyka, ale jeśli nasze DNA jest zmienione, to nie ma na to lekarstwa, prawda? Nie ma szans, żadnych szans. Na pewno nie da się tego odwrócić?

@Constanza Moreau @Sahak Darbinyan

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Connie wymieniła z Sahakiem przelotne, porozumiewawcze spojrzenie, coś z pogranicza smutku i spokojnej, pogodzonej z losem bezradności. A przynajmniej na taką wyglądała jej mimika: była to mina osoby, która już co najmniej kilka razy przeżywała podobną sytuację, słyszała bardzo podobne pytanie, w innych czasach, w innych miejscach, z różnych ust. Kobieta puściła powietrze nosem i uśmiechnęła się krzywo do młodzieńca.
- Jesteś zupełnie jak jedna z moich córek… no, podopiecznych… technicznie nie jestem jej prawdziwą matką… - sprostowała. Nazwanie Idy córką nie tyle było kłamstwem, co lekkim emocjonalnym wyolbrzymieniem. Renata od zawsze traktowała dziewczynę jak swoją własną, czy wychodziło to na dobre, czy złe. - Ona też bardzo długo nie mogła pogodzić się ze zmianą. Nadal trochę z tym walczy, prawdę mówiąc… to były dla niej naprawdę ciężkie lata. Jest niesamowicie mądra, bardzo zdolny z niej naukowiec. Dodaj do tego najlepiej wyposażone, najbardziej zaawansowane technicznie laboratoria klanu Dracula, a wtedy resztę możesz dopowiedzieć sobie sam.
Nie pytał o to, czy lek już istnieje, tylko czy ktoś w ogóle nad nim pracuje, a więc i to nie było oszustwem. Owszem, był ktoś, kto jeszcze do niedawna marzył o tym samym co Theo, a na dodatek został przez naturę - i krew rodową - hojnie obdarzony pojemnością umysłu, bardziej niż wystarczająco, by wziąć sprawy w swoje ręce.
O tym, że badania Idy dalekie były od zakończenia sukcesem… nie miała serca mu mówić, nie teraz.
W końcu mieli przed sobą całą wieczność. To tylko kwestia statystyki. Gdzieś, kiedyś, jakiemuś Draculi zwyczajnie musiało się udać. Kolejny argument przemawiający za tym, że warto było trzymać się blisko nich.


_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Warstwa chłonna, jako pierwsza. Sahak ściągnął z górnej półki rolkę nieimpregnowanego płótna z bawełny. Gdy miało się wielu uczniów dopiero rozpoczynających swoją drogę, niejednokrotnie eksperymentujących, nie warto było inwestować w profesjonalne naciąganie, bo dla laików i tak nie miało to znaczenia, a samo podobrazie wystarczy, aby praca zachowała się przynajmniej na dekadę w raczej niezmienionej formie. To w farby wkładano więcej pieniędzy, ze względu na blaknięcie kolorów przy UV. Większość tanich farb stawała się pastelowa szybciej, niż by tego chciał nawet krótko żyjący człowiek.
Czyli koniec końców malarz stanie się chwilowo groteskowym rekwizytem w pracowni Sahaka.
Rozwinął więc płótno, które zaraz zaczęło nasiąkać krwią od jednego brzegu, przesunął się ku głowie denata i wskazał na jego nogi Theo, aby ten uniósł z nim ciało. Sahak mógłby zrobić to sam, oczywiście, ale po pierwsze nie chciał obciążać kręgosłupa, jego plecy miały swoje wady, nabyte wielogodzinnymi modłami i przepisywaniem ksiąg. Były rzeczy których nawet wirus nie mógł wyleczyć.
Pamiętał jak dziś, jak obserwował z Idą wschód słońca nad Paryżem, jak pierwsze promienie słoneczne przypalały im skórę, jak pocałunki Heliosa na policzkach Ikara. Nawet wampirom zdarzało się wzlecieć zbyt wysoko do słońca, tego metaforycznego. Wilkołakom również. Prawda była taka, że żadne lekarstwo nie dawało możliwości powrócić do tej osoby, którą się było przed przemianą, nawet gdy odwróci się procesy genetyczne.
Wolał, aby Constanza mówiła. Zawsze uważał, że jest lepszą matką, niż on ojcem. Zresztą, w potrzebie zwykle zwraca się do miękkości, nie twardego rygoru archetypów rodzicielskich.
Ta część historii, która nigdy nie będzie ich wspólna, dziecko. Mogli jednak udawać.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Theo Lacroix

Theo Lacroix
Skrót statystyk : S: 5/5
SPT: 0/5
PRC: 1/5
OP: 3/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Lingwista (WT)
— Lupus (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
— Alergik [perfumy, -1 PRC]
— Głodomór [-1 OP/-1 SK/-1 S]
— Nadwrażliwy: smak [-2 PRC]
— Wybredny

MUTACJE POZYTYWNE
— Dobre uzębienie
— Mistrz skupienia [+2 OP, +2SK]
— Predator [+1 PRC]
Liczba postów : 926
Nie wiedziałem na co liczyć? Jednak długa odpowiedź, jaką dostałem od kobiety sprawiła, że na zaciśniętych ustach pojawił się w jej kierunku na sekundę uśmiech wdzięczności za pocieszenie. Czy lek już istnieje? Pewnie nie, bo by mi to powiedziała. Kiedy go wynajdą? Trudno to określić, ale trwają nad nim prace, więc na pewno kiedyś powstanie, mam nadzieję.
Z tą nadzieją, trochę łatwiej było kiwnąć Panu Sahakowi i zaraz schylić się, aby chwycić za gołe kostki martwego artysty, aby przenieść go na płótno. Zimna skóra przypominała na swój sposób wampira, jednak lekka sztywność ciała mówił, że to coś innego. Mężczyzna został ułożony na swoim miejscu. Wytarłem dłonie w spodnie, chcąc się pozbyć z nich uczucia chłodu, które i tak weszło pod rozgrzaną wilkołaczą skórę. Chciałbym, żeby ta niska temperatura była jedynie anomalią kwietniowej temperatury, ale nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli, żeby było.
W głowie cały czas słyszałem chrupanie rozrywanych stawów, chociaż jeszcze nie zabraliśmy się za to. Wyobraźnia jednak pracowała i nakręcała mnie na to wszystko. Przymknąłem oczy. Już to robiłem przecież, już sam sprzątałem zwłoki na cmentarzu, zakopywałem je w nieoznaczonym grobie wykopanym na zbliżający się pogrzeb, sam zmywałem szlauchem krew z bruku. Ciężko było mi powiedzieć czy to uspokojenie, rezygnacja czy strach przed oceną, choćby ze strony brata, czy mojego alfy. Ktoś dzisiaj stracił syna, przyjaciela, może miłość. Codziennie mamy masę okazji stracić lub być straconymi, tylko nie zwracamy na to uwagi. Był młody, miał jakieś nadzieje, oczekiwania, a teraz jest jedynie kawałkiem mięsa, co jest powoli trawione przez żołądek i szykowane na dalszą podróż. Brak szacunku mnie uderzał z całą swoją siłą. Kiedyś to wszystko na pewno do mnie wróci, oberwę za całe zło jakiego się dopuściłem.
Jestem słaby? Przecież tak się staram, tyle się uczę, pilnuję, a i tak mała rzecz i koniec. Ten malarz i inni, którzy zginęli... to wszystko moja wina, tylko moja wina.
-Byłoby łatwo powiedzieć, że to Marcus mnie nie nauczył odpowiednio... Ale próbuję i nie wychodzi...-powinienem się starać jeszcze bardziej? Mówiłem, że na alfę byłem zły, ale nie wiem na ile mogę oskarżać go o tą śmierć. Gdyby nie zniknął, to bym nie przyszedł tutaj, ale może pożarłbym kogoś innego.-I nie wiem co robię źle. Staram się przecież...-rozumiałem, że nauka zajmie dużo czasu, ale chciałem już teraz umieć, bo cena opóźnień była zbyt wysoka.

@Constanza Moreau @Sahak Darbinyan

_________________

Caught you like the cold or a flu
Praying that I'll someday be immune
Nigdy się nie nauczą
Zrób coś mega głupiego na sesji.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Celowo zaproponowała zasłonięcie trupa płótnem na wierzchu na sam koniec, po to, żeby obiekt gładko wtopił się w tło pracowni ze wszędobylskimi kanwami i innymi narzędziami, a tym samym nie zaprzątał młodemu wilkołakowi myśli - zamiast tkwić tam w czarnym plastikowym worku, zerkać potępieńczo z rogu sali i rzucać się w oczy swoją dziwnie organiczną obłością, jak śmieć wystawiony na skraj chodnika. Jej i Sahakowi nie robiło to żadnej różnicy, obydwoje byli boleśnie pozbawieni złudzeń i skrupułów, to prawda. Niemniej jednak Renata w podobnych sytuacjach, gdy był z nimi ktoś trzeci, zawsze wykazywała się daleko posuniętą ostrożnością, czasami wręcz do granic lekkiej paranoi. Wolała nie kusić losu na żadnym etapie pracy. Chciała, by Theo odzyskał poczucie choćby minimalnej kontroli; żeby wiedział, że tak samo, jak on polegał teraz na nich, oni polegali na nim wzajemnie, liczyli na jego opanowanie, klarowność myśli i na solidność wykonywanych przez niego kroków.
Kiedy mężczyźni zajmowali się przenosinami, nie przeszkadzała im, nie plątała się tam. Kucnęła przy wypakowanym po brzegi plecaku i wyjęła przyniesione dla Sahaka dwa worki z krwią, komplet ubrań dla niego, zawinięty tak samo uroczo jak paczuszka dla Theo, lampkę UV, jakąś nieoznakowaną, nieprzezroczystą butelkę, najpewniej z jakimś związkiem chemicznym, i jeszcze więcej żółtych rękawiczek ochronnych. Potem poszła po skórzany neseser, który początkowo zostawiła na podłodze tuż pod drzwiami, i do niego włożyła wszystkie fanty zarekwirowane martwemu artyście. Portfel, telefon, papiery, świstki, spinki do mankietów. Wszelkie inne czynności na ciele zostaną wykonane później, być może poza wzrokiem chłopca.
Wydawała się bardzo zajęta kiedy Theo się żalił; tym razem to ona milczała. Sahak miał w tej dziedzinie o wiele więcej wartościowych rzeczy do powiedzenia, bowiem jak nikt inny na świecie znał problem nieumiarkowania w gniewie, to on był tytanem, który przez setki lat katorżniczo zmagał się z demonami swojego głodu.
Och, jak oni świetnie się uzupełniali.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Mówienie elokwentnie i barwnie nie jest naturalne. W społecznościach, w rodzinach, mówi się szybko, wydajnie. Rozmowy są przerywane, dynamiczne. Wiele mówiło o wampirach i wilkołakach to, że większość wysławiała się z elegancją wprawnego lektora na uczelni. Większość z nich była tak samotnymi istotami. Język rodziny powodował powtarzalność tematów. Takim był też właśnie ten. O moralności, o przemocy ich istnienia. O byciu potworem.
Czasami zew jest tak silny, że największe opanowanie nie zadziała — westchnął cicho Sahak, jakby zamierzał odmawiać modlitwę, tworząc nieco mniej sterylną atmosferę dookoła siebie, bliższą medytacji. — Okrutną rzeczywistością każdego z nas jest taka, że nie da się tego całkowicie kontrolować, to jak syreni śpiew. Nie ma arbitralnego wybaczania i rozgrzeszania.
Przerwał na chwilę. Zamknął oczy. Potarł dłonią kark, miejsce pod włosami, gdzie w miękkim zagłębieniu połączenia czaszki utkwiły kiedyś wampirze zęby. Jedyne widoczne blizny i to tylko, gdy ktoś się przyglądał. Srebrzysta czerń jego włosów ukrywała rozdarcia, on sam chował rany swojej duszy przed innymi.
Ale możemy zbudować własny kręgosłup. Musisz go zbudować, wyznaczyć swoje zasady, inaczej oszalejesz. Długość naszych żyć zmusza nas do wyborów niemoralnych. Nie piję syntetyków, mój organizm nie przerabia ich na kalorie. Czy jestem zły przez sam ten fakt? Jeszcze możesz mierzyć się ludzką miarą, ale im dalej, tym trudniej będzie znaleźć łatwe odpowiedzi. Odpowiedzi zgodne z tym, w co wierzyłeś przez większość życia, czego nauczyli cię rodzice. Przetrwanie jest nadrzędną cechą gatunkową, czy to homo sapiens sapiens, czy homo sapiens canis. Jeśli postawisz sobie granicę, musisz znaleźć swoje kotwice. Ja noszę maskę ze sobą, zawsze, aby nie zmienić się w maszynę do zabijania od zapachu krwi, bo moje panowanie nad żądzą jest takie samo, jak opanowanie wygłodzonego przy stole obfitości. Do czasu.
Jego słowa były nieco nacechowane hipokryzją. Jego kręgosłup moralny był twardy i stabilny, ale nie sądził, aby Theo zgadzała się z jego zasadami życia. Większość osób szufladkowała go w kategoriach mnicha, dobrodusznego mężczyzny piekącego chleb, jak mnich z Robina Hooda, co innego niż ksiądz-pedofil. On odrósł już dawno tę część swojego jestestwa, przekształcił ją i rzeczy, które nie stały w zgodności z człowieczą moralnością.
Sakrament śmierci, krew, seks, hymny pochwalne Wiecznej Ciemności.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach