Liczba postów : 904
First topic message reminder :
Lokal przy głównej ulicy, na parterze, pozwalał przechodniom zaglądać do środka przez wielkie, szklane witryny. Tego wieczoru światło w SAPHIRze było przyćmione, przypominając bardzo światło świec, białe ścianki działowe, na których wisiały zwykle dzieła różnych artystów, zostały ogołocone, a sam lokal zdawał się pusty. Dopiero po chwili można było zauważyć w labiryncie kobietę w średnim wieku, na wysokich szpilkach, ubraną w kostium od Chanel, która dyrygowała dwójką mężczyzn w eleganckich spodniach, białych koszulach i rękawiczkach, krzątających się dookoła jakichś pudeł. Na jednej ściance wisiał już obraz Aleksandry Waliszewskiej. Przygotowywano nową wystawę.
Po schodach na piętro zeszła eklektyczna grupa osób, rozmawiająca ze sobą w ożywiony sposób. Jedna z kobiet miała farbę na twarzy, sugerując, że właśnie zakończyli wieczorne zajęcia. Nikt nie zwracał uwagi na wchodzących i wychodzących bardziej niż trzeba.
Theo musiał wejść schodami w górę, gdzie na otwartej, industrialnej przestrzeni stały sztalugi, podest dla modela w centrum. Pod ścianami, odsłoniętą, wyremontowaną cegłą, stały półki z przyborami artystycznymi, odczynniki chemiczne, farby, barwniki, różnego rodzaju pędzle oraz dużo mniej oczywiste narzędzia, jak łopatki, wałki czy nawet kamienie. Przy wyjściu znajdował się wieszak na okrycia wierzchnie, a niedaleko kantorka zamontowano kilka eleganckich umywalek, do czyszczenia narzędzi po pracy. Musiał skręcić w korytarz, aby dostać się do mniejszych pomieszczeń.
W jednym z nich czekał, zgodnie z wiadomością, Sahak. Wyglądał nieco inaczej niż wtedy gdy pierwszy raz się spotkali. W oczy rzucała się gęsta broda, przyprószona siwizną i okulary w drucianej, złotej oprawce na wydatnym nosie. Garnitur zmienił na eleganckie spodnie i czarny sweter bez golfu z miękkiej wełny.
Mężczyzna rozkładał na blacie gliniane miseczki z naturalnymi pigmentami.
_________________
Lokal przy głównej ulicy, na parterze, pozwalał przechodniom zaglądać do środka przez wielkie, szklane witryny. Tego wieczoru światło w SAPHIRze było przyćmione, przypominając bardzo światło świec, białe ścianki działowe, na których wisiały zwykle dzieła różnych artystów, zostały ogołocone, a sam lokal zdawał się pusty. Dopiero po chwili można było zauważyć w labiryncie kobietę w średnim wieku, na wysokich szpilkach, ubraną w kostium od Chanel, która dyrygowała dwójką mężczyzn w eleganckich spodniach, białych koszulach i rękawiczkach, krzątających się dookoła jakichś pudeł. Na jednej ściance wisiał już obraz Aleksandry Waliszewskiej. Przygotowywano nową wystawę.
Po schodach na piętro zeszła eklektyczna grupa osób, rozmawiająca ze sobą w ożywiony sposób. Jedna z kobiet miała farbę na twarzy, sugerując, że właśnie zakończyli wieczorne zajęcia. Nikt nie zwracał uwagi na wchodzących i wychodzących bardziej niż trzeba.
Theo musiał wejść schodami w górę, gdzie na otwartej, industrialnej przestrzeni stały sztalugi, podest dla modela w centrum. Pod ścianami, odsłoniętą, wyremontowaną cegłą, stały półki z przyborami artystycznymi, odczynniki chemiczne, farby, barwniki, różnego rodzaju pędzle oraz dużo mniej oczywiste narzędzia, jak łopatki, wałki czy nawet kamienie. Przy wyjściu znajdował się wieszak na okrycia wierzchnie, a niedaleko kantorka zamontowano kilka eleganckich umywalek, do czyszczenia narzędzi po pracy. Musiał skręcić w korytarz, aby dostać się do mniejszych pomieszczeń.
W jednym z nich czekał, zgodnie z wiadomością, Sahak. Wyglądał nieco inaczej niż wtedy gdy pierwszy raz się spotkali. W oczy rzucała się gęsta broda, przyprószona siwizną i okulary w drucianej, złotej oprawce na wydatnym nosie. Garnitur zmienił na eleganckie spodnie i czarny sweter bez golfu z miękkiej wełny.
Mężczyzna rozkładał na blacie gliniane miseczki z naturalnymi pigmentami.
_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!