31/03: Przebite Niebo, spadające Gwiazdy

2 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
First topic message reminder :

Niecały miesiąc to sporo czasu, by wyjaśnić pewne sprawy i mało dla pełnego wprowadzenia we współczesny świat kogoś, kogo z trwogi, strachu i własnego tchórzostwa zaprzęgłeś do wozu stagnacji. Pierwsza rozmowa była dla Ciebie trudna, przyniosła wiele słów, wewnętrznego żalu, zawodu i hańby z powodu rzekomo utraconego honoru po uniesieniu ślepi na znajome lico. Spodziewałeś się po jej przeprowadzeniu wielu rzeczy: krzyku, kazań - nawet cios byłby lepszy od wydłużających się nici milczenia, aż wtem nagle z rozchylonych warg umknęło pierwsze słowo: rozumiem.
Od nocy przebudzenia do “dnia” teraźniejszego minął niecały miesiąc. Tańczący na krawędzi starej i nowej kartki kalendarza czas nieubłaganie tykał: co rusz wybijał nowe sekundy - przyniósł sporo zmian, decyzji i zdziwień spowodowanych lawiną chaosu rzeczy o bliżej nieopisanej metamorfozie – takich, których nijak nie dało się pojąć, choćby i po długich godzinach intensywnego myślenia.
Wpierw zabawa za “granicą”, potem negocjacje z Triadą, gdzieś pomiędzy zdarzeniami konfrontacja z Weiem i Elisabeth, a dalej rozmowa z Seleną: i nagle tak stojąc przed lustrem w łazience, zadałeś sobie pytanie: jak to wszystko pomimo rozsiania na różne gałęzie “chwil”, zdołało skumulować swoje odbicia w tym jednym konkretnym momencie? Zaduma: w niej tkwiły detale i z nią przyszła cicha refleksja wraz z powolnym ruchem palca wzdłuż pamiątki po nie tak dawnej wojaczce. Soda i gomora: zamiast oszpecać i przypominać o przegranej, coraz bardziej łechtała ego: tym jestem - osobą prostą i omylną: kruchą jak każdy śmiertelnik na tej ziemi - gotową do ujęcia za rękojeść miecza, aby raz jeszcze stać się tym, kim niegdyś byli dwaj bracia, by krąg zdarzeń ponownie zatoczył koło i z cyklu destrukcji wkroczył na cykl tworzenia, domykając jeden z drugim w ciągu nieskończonej harmonii, niekiedy nazywanej Ying i Yang.
Kobieta niegdyś bliska do dziś miała prawo wstępu do domostwa. Nie zatrzymywali jej ludzie, nie rzucił się kot – nie zaczepił nawet Brat, którego kroki jak cień, przemieszczały ciało w bezczelny sposób po całej powierzchni “leża” - każdym korytarzu, pokoju i schodku prowadzącym na wyższe/niższe kondygnacje przed, w trakcie i po poznaniu, aż do powrotu i medytacji. Jeden Gospodarz wiedział o pojawieniu się gościa, wszak przed wizytą raczył posłać stosowne zaproszenie do tak zwanych rąk własnych. Cierpliwy w swej ożywionej dawnej naturze, przygotował miły poczęstunek, po czym zasiadł przy pianinie, którego klawisze przecięły nitki ciszy, nadając salonowi drugiej nuty do charakterów woni herbaty oraz subtelnego kadzidła, rozproszonego pod postacią dymu na sporej powierzchni domostwa.

@Selena

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Jun

Jun
Liczba postów : 1122
Pierwsza dziś, a zarazem druga krwawa ofiara złożona... No właśnie, komu? Nie licz na Boga słodziusieńka, On o Was zapomniał wieki temu. Bóstwa Niebiańskie? Duchy? Uważaj, aby słodkim zapachem posoki nie przygnać demonów, gdyż te miłowały ją najbardziej. Czegokolwiek lub kogokolwiek nie skusiły maleńkie płomienie, ręka nie musiała obawiać się skazy dłużej niż sekunda ulotnej chwili, przygaszonej miękkim ucałowaniem zranionego miejsca, które wkrótce zniknęło pod błogosławieństwem leczenia.
Wówczas Smok wypuścił dłoń ze swojej i uśmiechnął się ciepło w niemrawej radości na słowa i odważny akt poświęcenia. Nie mógł go jednak przyjąć, nie w takiej postaci, póki na horyzoncie rozciągały się widoki innych dróg - takich, które nie wymagały od Księżyca samotnej wędrówki. To właśnie im głowa stanowczo odmówiła obrotem na boki, a także następującymi słowami:
- Nie Sel, na pewno nie w ten sposób - nie sama. - a czas... Cóż... Tylko on mógł zweryfikować, jak daleko poniosą ciało bose stopy i kiedy przyjdzie im stanąć w miejscu przed przeszkodą nie do przeskoczenia.
Przysięga ojca bez wątpienia ciążyła nad głową, lecz nie oceniajmy go zbyt pochopnie, albowiem pod surowością słów kryło się dobro jako i on chciał najlepiej dla pozostałych, w tym swojej rodziny, którą miłował na swój nieopisany sposób. Fakt, iż to właśnie córce nakazał dokończyć dzieła, wcale nie musiał nieść za sobą złowrogiego brzemienia, przeciwnie, wskazując palcem na tablicę z kredytem zaufania oraz ogromnych pokładów wiary w hard ducha oraz siłę ciała, o której Smok zdołał się już przekonać w czasie burzy i upadku lejców, spod których wyłaniała się niepowstrzymana bestia.
Gdyby naprawdę stał się zgrozą stąpającą po ziemi, nie śmiałby sprzeciwić się ostrzu. Póki jednak trzymał łańcuch w dłoniach wraz z obrożą - póty nie nadstawiał gardzieli pod nóż i nie odwracał się od tych, którzy mogliby nie chcieć wesprzeć Księżyc w dopełnieniu przeznaczenia.
- Myślę mój Kwiecie, że dość już padło słów i obietnic jak na jeden wieczór. Wciąż ufam, że rozważysz moje słowa, bo choć dobrze znamy legendę o smętnej przyszłości spod ostrza zniszczonego pióra, to wbrew jej proroctwu głównemu bohaterowi wcale nie spieszy na tamten świat - na pewno nie przed zrozumieniem, ile tkwi w tym wszystkim prawdy i kim tak naprawdę jest. Nie są to jednak zmartwienia na dziś piękny Kwiecie, mimo to racz przyjąć podziękowania i zaproszenie do spoczynku, jeżeli wyrazisz taką potrzebę. - tak jak Smok, który przepędził strach oraz niepewność, na powrót przyjmując elegancką posturę godną miana dawnego Cesarza, któremu przyszło władać ludźmi i których ludzi tych miłował całym sobą.
W podobnym tonie i podobnym uczuciem miłował również Smok siedzącą Damę, od której raczył wstać, posprzątać nieład stolika, a następnie zaprowadzić do pokoju, o ile wyraziła takowe życzenie. Po wszystkim sam uczyni podobnie, oddając się we władanie ciszy po potrzebę zanurzenia weń w niej ciała dla swobodnego popłynięcia wraz z nurtem strumienia głębokiej refleksji.

@Selena

_________________
My words taking you for a spin... I'm already all gone, I can walk like this. Go on and deny your heart, okay for tonight.
Who's gonna punish me? Oh believe in me...
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Ktoś tam był, kto czasem mając dobry humor wysłuchiwał próśb krwią opłaconych. Kim lub czym natomiast był? Nie obchodziło jej to za bardzo, bo dla swoich bliskich przelałaby krwi jeszcze więcej, gdyby zaszła taka potrzeba. Zazwyczaj jednak takie ofiary składało się w samotności, lecz dziś…. Chciałeś przysięgi Smoku, więc ją otrzymałeś. Połączonej z delikatnym rumieńcem na twarzy na poczet miękkiego cmoknięcia, którego Księżyc wcale się nie spodziewał. Mimo tego gest wlał ciepło w zmarznięte serduszko, zmieniając gest w ciepłe objęcie ramienia wraz ze wzrokiem wpatrzonym w nadal płonącą świeczkę.
- Jeśli będzie trzeba, przeczeszę świat i sama. Choć to nie znaczy, że nie skorzystam z pomocy, gdy się taka nadarzy. – nie martw się, Cesarzu Dusz, pojęła swą lekcję, że samotnym ciężko jest kroczyć po ścieżkach Nocy. – Ale po górach lepiej wędrować tym, którzy kiedyś z nich zeszli. Nie wiem, co w nich teraz żyje. Nie wiem, jak przyjmie obcych. Mnie powinny poznać, jestem córką tej, którą z górami łączyły więzy krwi. Nie chcę nikogo narazić, Jun, tylko tyle i aż tyle. – powaga w głosie mieszała się z ciepłem, ale też ze spokojem, mającym przelać się na drugie jestestwo. Lecz by uniknąć dalszych smutków, wargi wykrzywiły się w delikatnym uśmieszku. – Ale po moje ziółka na sen i tak pozwolę sobie wysłać Twoich ludzi, rzecz jasna z odpowiednimi zabezpieczeniami. – zaśmiała się cicho, by na krótką chwilę złożyć głowę na ramieniu Smoka.
Wiedząc to, co wiedział jej Ojciec, nie oceniała pochopnie wymuszonej przysięgi, nie oceniała też i jego reakcji. Inne dni wtedy były, inny był też świat i ludzie wokół. Strach przed śmiercią i tyranią usprawiedliwiał wiele, ale czy to oznaczało, że Los musi pokierować ich w tę stronę? Na pewno nie, nad tym jednak należało zwyczajnie przysiąść i pomyśleć, a obecne chwile nie sprzyjały temu myśleniu. Rozmowa wiele dała, pokazała światełko w tunelu, a skoro ukazało się jedno, ukażą się i następne. Ot znaleźć odpowiednią chwilę, by na nowo wrócić pamięcią do tamtych dni, może jeszcze raz spojrzeć na starożytne ostrze, które znów wróciło w jej dłonie. I poszukać rozwiązania, które nie będzie wymagało ostrza wbitego w pierś dawnego kochanka, do którego głupie serce wciąż bardzo wiele czuło.
- To dobrze, że się nie spieszy. Najpierw trzeba ułożyć myśli, poszukać ukrytych ścieżek, a dopiero potem podejmować decyzje. A zrozumienie kiedyś przyjdzie, mam taką nadzieję. – ciepły uśmiech rozświetlił zmęczone oblicze, dotykiem ust na policzku dziękując za okazaną gościnę. Głupotą byłoby odmówić, gdy nocne mary dostały kolejną pożywkę, by dręczyć zmęczone jestestwo.
Lecz zanim przyjdzie udać się na spoczynek, jeszcze jedną osobę zechciała odwiedzić Księżycowa Dama. Okrutnym nawet dla siebie byłoby przyjść, a nie odwiedzić, zwłaszcza przez wzgląd na dawne czasy i opowieści, którym Smok raczył uraczyć brata. A i księżycowe serce pragnęło spotkania, tęskniąc całymi dekadami, w rozpaczy po okrutnych chwilach we wspólnej celi. Słowo do słowa, niepewne pierwsze kroki, zmienione w powódź słów i emocji, tak potrzebnych w tej chwili. Odnalazła się kolejna gwiazda na pełniejszym nieboskłonie, oddając to, co kiedyś zabrane.
Dopiero wtedy, gdy słońce jasno świeciło na niebie, drobna pani udała się na spoczynek, lecz na szczęście nie sama, w cieple ramion drugiego jestestwa, tak pięknie odganiającego koszmary, jak za dawnych czasów, które już przecież nie wrócą.

z/t x2

@Louis

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach