14 II - Ce désespoir, cette douleur pleine de nostalgie - c'est l'amour

3 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
14 II - Ce désespoir, cette douleur pleine de nostalgie - c'est l'amour 1200px-Le_Ciel_de_Paris_restaurant%2C_Tour_Montparnasse%2C_Paris_20_May_2014

Chociaż nie minęło dużo czasu, każda noc była ostatnio udręką. I wcale nie chodziło o samotność, bo przecież Claude Van der Eretein przyzwyczaił się do niej i kiedy tylko miał okazję, uciekał w jej objęcia. Całe swoje "życie" skryty w mroku, znajdował w nim nie tylko ukojenie ale i bezpieczny kąt, w którym mógł pobyć sam na sam ze sobą. Tak, w pewnym momencie pokochał samotność.
Zupełnie inaczej mijały mu noce gdy w głowie echem odbijały się ostatnie słowa Ayato. Przez oczyma cały czas miał jego twarz, pamiętał złość i tę dziwaczną iskrę, jaka przeskakiwała między nimi. Elektryzującą, ale i bardzo niebezpieczną.
Wtedy to Wilk odszedł zostawiając za sobą ostatnie słowo, stawiając Claude'a w bardzo niekomfortowej sytuacji i... wcale nie chodziło o te plotki, które mu wytknął. Mimo iż młody Van der Eretein w pewnych kręgach był sławny, aż tak nie zależało mu na opinii swoich pobratymców. Rada i tak miała o nim swoje zdanie, czy zmieniłby je w jakikolwiek sposób?
Gdy wreszcie noce stały nie nie do wytrzymania, spacerował, w poszukiwaniu... Ayato. Miał wrażenie, że czuje jego zapach, że mijani ludzie są skąpani w jego woni. Widział w ich twarzach znajomą twarz... Obsesyjnie szukał w nich tego, co tak bardzo przypominało mu Japończyka. W jakim celu? By się umartwiać? By wycisnąć z bólu który wypalał go od środka jeszcze więcej?
Źle się czuł z tym co powiedział. Nie pomagało przelewanie żalu na papier, uciekanie w pisarstwo. Nie pomagało łapczywe pożywianie się w ciemnych uliczkach. Tęsknił tak, jak tylko on potrafił.

List napisał pod wpływem emocji. Mógł wysłać SMSa, przecież mieli XXI wiek... Pamiętał jednak jak wymieniali z Shinem myśli z pomocą tradycyjnej korespondencji. Było w tym coś magicznego, coś pięknego. Intymnego.
W liście poprosił o spotkanie, o zachodzie słońca w Le Ciel de Paris. Dołączył malutką mapkę, bo przecież Azjata miał prawo nie znać Paryża tak dobrze, by kojarzyć które to miejsce. Czekał na umówiony dzień a gdy wreszcie nadszedł, wyszykował się odpowiednio - ubrany w czarny zestaw, składający się z koszuli, ciasno opinającej go kamizelki, spodni i marynarki, prezentował się zwyczajnie, jak zawsze, dlatego postanowił dodać parę dodatków, które być może podkreślą wagę tego spotkania. Jasne, stalowoszare oczy podkreślił subtelnym smokey eyes, włosy związał połowicznie w kucyk a na uszy założył jedyne ozdoby, które w tym zestawieniu odznaczały się odpowiednio - srebrne nausznice imitujące elfie uszy. Z powodu podekscytowania jego zęby nie chciały się schować, toteż przy każdym słowie jakie wypowiadał do samego siebie, seplenił lekko. Pięć razy sprawdził, czy wszystko ze sobą ma: portfel, telefon, klucze do samochodu, małe zgrabne pudełeczko...
Gdy był już gotów, spryskany swoimi perfumami o drzewnym zapachu, udał się do samochodu by dotrzeć na miejsce. Musiał bardzo uważać, bo wyjechał w chwili, gdy słońce jeszcze nie skryło się za horyzontem. Jadąc, unikał miejsc w jego świetle, trochę kluczył ale gdy wreszcie dojechał, od razu wpadł do budynku, by następnie wskoczyć do windy i wyjechać na 56 piętro.

Dotarł pierwszy. Widząc, że sala nie jest przesadnie zaludniona, podszedł do ubranego elegancko pracownika i poprosił o wskazanie zarezerwowanego miejsca. Trząsł się lekko ze stresu, z podekscytowania, a może ze strachu, że Shin nie przyjdzie? Sam nie wiedział...
Dwie pary długich kłów nie ułatwiały komunikacji. Claude sięgnął więc do swojego wnętrza i wydobył swój dar, powodując że dla każdego w swoim otoczeniu stał się bardziej atrakcyjny, a co za tym idzie mniej podejrzany.
- Bonsoir. - powiedział głębokim tonem - Lefèvre. - celowo użył nazwiska, pod jakim był znany jako autor powieści - Rezerwowałem stolik dla dwóch osób. Ze specjalną obsługą. - dodał, posyłając rozmówcy iście czarujący, mimo nienaturalnych zębów uśmiech.
Jeśli został zaprowadzony na miejsce, podziękował kulturalnie i od razu zamówił lampkę dobrego, czerwonego wina.

@Ayato Shin
@Tahira
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 523
Raz w miesiącu to wyjątkowe miejsce znajdujące się wysoko ponad dachami paryskich domów, zamieniało się w iście diabelski zakątek, wypełniony potworami udającymi, że są ludźmi. Szyby celowo były dodatkowo zabezpieczone przed promieniami UV, tak aby zarówno zachody jak i wschody słońca nad francuską stolicą były możliwe do podziwiania dla tych, którzy obudzili się dla nocy. Ceny windowały przy tej okazji do obłąkańczych kwot, czegóż jednak nie robiło się dla tego unikatowego doświadczenia.

Obsługa była mieszana, pomniejsza wilkołacza wataha wysyłała też pośród stoliki swoich  familiantów, wszyscy goście mieli bowiem odpowiednio wysokie zarobki by w razie wypadku uiścić adekwatne odszkodowanie. Claude'a powitał więc wysoki szczupły blondyn, o hipnotyzujących błękitnych oczach, który pod mankietem białej koszuli i czarnej marynarki ukrywał z pewnością tatuaż z piórem. Młody mężczyzna powitał Ereteina z życzliwością, nie zwracając uwagi na jego wysunięte zęby. Jego postawa subtelnie się zmieniła, gdy padło nazwisko.
– Mm... tak, oczywiście mam pana na liście. Czekałem na... to znacz... oczekiwaliśmy pańskiego przyjścia.–  poprawił się uciekając wzrokiem do listy, którą znał na pamięć od tyłu. – Proszę pozwolić... – zaprowadził go do dwuosobowego stolika tuż przy zaciemnionym oknie. Słoneczna kulka unosiła się jeszcze nad miastem, ale już niedługo miało się to zmienić. Stolik był już zastawiony, oczekiwał kolejnych dań, gdy kelner gnąc się pospieszył po butelkę francuskiego trunku z winnicy Merlota Chardoney, skądinąd znajomą personę pośród wampirzej i wilkołaczej socjety. Uszom Claude'a nie uszła również krótka wymiana zdań przy barze, która przemknęła mu w tle w której witający go familiant uprosił zmianę na stanowisku witającego na rzecz obsługi właśnie jego stolika.

14 II - Ce désespoir, cette douleur pleine de nostalgie - c'est l'amour The-movie-meet-joe-black_1
@Claude Van der Eretein  @Ayato Shin
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 249
Półtora miesiąca ciszy ze strony partnera, męczyła Ayato niemiłosiernie. Do tego stopnia, że parę razy zastanawiał się, czy nie przesadził i czy nie powinienem przeprosić. List przyjął z ulgą i niemałą radością. Niecierpliwie wyczekiwał dnia spotkania, mając wrażenie, że lada chwila, tęsknota pochłonie go doszczętnie.

W wyznaczony dzień spędził kilka godzin, by doprowadzić się do porządku i przygotować na randkę. Bo to będzie ranka prawda? W końcu Claude zaprosił go do restauracji, więc to musiała być randka. Długo zastanawiał się co założyć, wahając się pomiędzy trzema zestawami ubrań, jednak finalnie wybrał błękitny sweterek, białe jeansy i delikatną biżuterię. Dodatkowo podkreślił swoje ledwo widoczne piegi, brązową kredką, starając się by całość wyglądała delikatnie i naturalnie. Tak wyszykowany, zamówił taksówkę i udał się w umówione miejsce.

Po przekroczeniu progu restauracji, przez chwilę wstrzymał oddech. Miejsce to robiło spore wrażenie, więc trudno było się dziwić, że Shin przystanął oczarowany. Rozglądał się po sali w poszukiwaniu partnera, a kiedy go zobaczył, z trudem powstrzymał się, by nie podbiec i nie rzucić mu się na szyję. Zamiast tego, spokojnie zbliżył się do stolika i usiadł naprzeciw Francuza.

- Hej...dobrze Cię widzieć... - zaczął mówić spokojnie, jednak im dłużej patrzył na Ereteina, tym bardziej łamał się w postanowieniu by zachować spokój. - Bardzo za Tobą tęskniłem... - uśmiechnął się delikatnie i wyciągnął rękę, by chwycić dłoń partnera w pełnym tęsknoty geście. - Wybrałeś cudowne miejsce mój drogi. - głos młodego wilka drżał pod wpływem silnych emocji, które usilnie starał się utrzymać w ryzach.

@Claude Van der Eretein @Tahira
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
Powiedzieć, że Claude się denerwował, to jak nic nie powiedzieć. Van der Eretein udał się we wskazane miejsce i usiadł, wpatrując się w zachód słońca. Chociaż okna były specjalnie przystosowane by słońce nie wyrządziło nadnaturalnym krzywdy, nie czuł się zbyt pewnie patrząc na zachodzącą, ognistą kulę. Zdarzało mu się oglądać zachody, jednak wiedział, że ten wieczór będzie wyjątkowym, cokolwiek by się nie stało.
Gdzieś z tyłu głowy pojawiła się myśl: Nie przyjdzie. Wampir nie mógł zdecydować, czy bardziej go irytowała, napawała smutkiem czy upewniała w tym, że jednak do siebie ie pasowali. Będąc przedstawicielami odrębnych ras, próbowali stworzyć związek i o ile na początku, gdy Shin był grzecznym, uległym chłopcem było im łatwo, to gdy poznał swoją naturę i zaczął nad nią pracować, wszystko się skomplikowało. A może... może to nie była wina temperamentu Wilka a samego Ereteina? Może przyzwyczajony do spokojnego, wypełnionego pisarstwem życia podświadomie nie godził się na tę iskrę, którą Ayato wraz ze zrozumieniem wilczej natury postanowił wpleść do ich relacji?
Chociaż nie zamierzał przyglądać się obsłudze dłużej, niż wypadało, kątem oka zauważył niewielkie zamieszanie. Nadal roztaczał wokół siebie urok odziedziczony po swoich przodkach i nie zmącił go nawet lekki grymas, ot delikatne zmarszczenie brwi które świadczyło o tym, że mężczyźnie nie do końca spodobało się zachowanie kelnerów. Może słusznie, a może nie. Czas pokaże.
I wtedy też poczuł jego zapach.
Poderwał się z krzesła i tylko siłą woli pozostał w miejscu, hamując chęć rzucenia się na idącego w jego kierunku chłopaka. Shin wyglądał... Inaczej, lecz zmiana ta zdecydowanie mu pasowała. Błękitny sweter podkreślał jasne włosy... Te same, które jeszcze do niedawna przesypywały się między chłodnymi palcami Claude'a, gdy pieszczotą uspokajał jego rozpalone ciało.
Wielka gula urosła w gardle wampira gdy wpatrzony w Japończyka, podziwiał jego płynne ruchy. Pewny siebie krok. Iskrę w oczach, delikatny uśmiech, jak gdyby nigdy nic przykrego między nimi nie zaszło.
Ugryzł się w policzek i na chwilę spuścił wzrok. Mimo, iż zadbał by tego wieczoru wyglądać naprawdę dobrze, wcale nie czuł się na tyle pewien swego, by stawać otwarcie naprzeciw tego, który wzbudzał tak wiele sprzecznych emocji. W jego odczuciu czas jakby zwolnił a puszczana w restauracji muzyka odbijała się echem w jego wnętrzu. Dopiero gdy Azjata stanął naprzeciw a Claude'a owionął jego zapach, wampir podniósł na niego spojrzenie jasnych oczu, zamkniętych w ciemnych ramach makijażu.
- Dobry wieczór. - w porównaniu do Ayato, Van der Eretein był nieco staroświecki, zarówno w ubiorze jak i w manierach. Pauza, chociaż w rzeczywistości trwała może trzy sekundy, dla niego trwała wieczność.
Kąciki ust drgnęły delikatnie, zdradzając walkę emocji, któa rozgrywała się teraz w jego głowie. Patrzył na chłopaka i nie wiedział, czy to spotkanie będzie początkiem nowego rozdziału, czy może pierwszymi wersami epilogu ich znajomości.
- Ja za tobą równie mocno. - powiedział, ściskając jego dłoń. Ciepło skóry Shina obudziło w nim ogromne pragnienie, które wpłynęło jeszcze silniej na jego wysunięte już kły. Dystans jaki między nimi się wytworzył był murem o grubości papieru ryżowego, a jednak wampir czuł, że nie powinien naginać skreślonych w czasie ich ostatniej kłótni zasad. Wskazał tamtemu miejsce i sam zajął swoje, rozpinając na powrót marynarkę.
- Dziękuję. - powiedział oficjalnie - Uznałem, że wspólne oglądanie zachodu słońca będzie dobrą okazją do... - zawahał się na chwilę - ...do rozmowy. - uśmiechnął się blado i spojrzał w kierunku obsługi, dając tym samym sygnał, że są potrzebni by przyjąć zamówienie.
- Jak minęło ci te półtora miesiąca? - zagadnął sepleniąc z powodu zębów - Jak się miewasz?

@Ayato Shin
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 523
Blondyn, który wcześniej przywitał Claude'a, teraz podszedł do stolika, aby położyć przed klientami karty. Robił to profesjonalnie, nienagannie, wyuczonymi ruchami, które dbały o komfort gości. Dokładał starań, by tej prostej, banalnej czynności, nadać posmak i blichtr artyzmu, pozostawić miękkie, przyjemne dla oka gesty wsunięcia między palce oferty gastronomicznej, nie szczędząc przy tym ukłonu. Wyczulone zmysły wiecznych mogłyby wyczuć przyspieszone tętno, podwyższoną lekko temperaturę, zauważyć rozszerzone źrenice, ale cóż zrobić - wszak Van der Eretein tak działał na wszystko i wszystkich wokół siebie.
– Gdy Państwo zdecydują, jestem na każde wezwanie. – wplótł informację w ich rozmowę, jakby była ledwie wzorem na materiałowej tapecie zdobiącej ścianę. Wiek temu byłby uznany za sługę idealnego, dziś układy familianckie bywały odmienne, niektórzy nawet podpisywali umowy. Oddalił się natychmiast po tym, uzupełniając tylko szklanice obu gości krystaliczną wodą. Wino miał przynieść dopiero do zamówienia dopasowane pod danie, albo też zgodnie z wolą zamawiającego. Nie było do tego żadnych instrukcji, liczył, że w ferworze bitwy o możliwość obsługi tegoż stolika nikt nie zataił przed nim takowej informacji. Byłoby to mocno niefortunne...

@Claude Van der Eretein @Ayato Shin
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 249
Ayato dobrze znał wampira, widział każdą, nawet najmniejszą zmianę mimiki. Wiedział, że Claude, podobnie jak on sam, prowadził wewnętrzną walkę z samym sobą. Chłód jego dłoni był kojący, lecz nie wystarczająco. Chciał poczuć to bardziej, chciał by partner zamknął go w swoich ramionach, tak jak czynił to jeszcze nie tak dawno. Jednak zamiast się wtulić w ukochanego, domagając się jego uwagi, siedział naprzeciw, spokojny tylko z zewnątrz i czekał na dalszy przebieg spotkania.

- Było ciężko... - zawahał się na krótką chwilę. Nie wiedział czy powinien poruszać temat Marcusa, jednak pamiętał jak w kłótni wypomniał wampirowi brak zaufania i zatajanie informacji. Dlatego też postanowił szczerze mu o wszystkim powiedzieć. - Praktycznie cały ten czas spędziłem w swoim pokoju, w domu Marcusa...znasz mnie i wiesz, że nigdy nie byłem zbytnio towarzyski, jednak ta samotnia, pochłaniała mnie żywcem. Ponad miesiąc spędziłem całkowicie sam...krótko po balu, Marcus gdzieś zniknął...i mimo iż był przy mnie podczas pełni wiem że coś jest nie tak i martwię się. Przez tak długi czas byłem odcięty od najważniejszych dla mnie osób... - głos wilkołaka załamał się przy ostatnich słowach, gdy z trudem próbował zapanować nad drżącymi dłońmi i szalejącymi wewnątrz niego emocje. Zawsze był szczery wobec swojego partnera i nawet kiedy temat był ciężki tak jak teraz, nie zamierzał tego zmieniać. Wyrzucił z siebie to co mu leżało na sercu z nadzieją, że Eretein go zrozumie.

- Teraz jest już dobrze, a mam nadzieję, że będzie jeszcze bardziej. - delikatny uśmiech zagościł na twarzy wilkołaka. Wziął dwa głębokie oddechy by uspokoić rozszalałe emocje. W tym samym momencie, podszedł do nich kelner, wręczając kartę dań. Shinowi nie umknął fakt, że blond włosy kelner, zwraca szczególna uwagę wampirowi. Nie zamierzał jednak robić z tego powodu awantury. Spotkali się przecież by zażegnać spory A nie tworzyć nowe. Osobliwa umiejętność rodu van der Eretein, na Japończyku zdawała się nie działać. I bez tego był bez pamięci zakochany i zapatrzony w Claude'a. Możliwym więc było, że to właśnie ta umiejętność powodowała takie A nie inne zachowanie, obsługującego ich kelnera.

- Najdroższy, czy ty próbujesz uwieść cały lokal? - zaśmiał się nerwowo. Być może był to kiepski żart, jednak nie chciał, by Francuz odebrał jego słowa jako wyrzut. Dobrze wiedział, że pod wpływem emocji, ciężko panować nad niektórymi rzeczami.

@Claude Van der Eretein
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
Brunet nawet nie starał się udawać wyluzowanego. Przelotne uśmiechy, spojrzenia, to napięcie jakie między nimi powstało... Nie mógł odmówić sobie przyjemności obserwowania Japończyka. Było w nim coś obcego i jednocześnie tak znajomego. Coś, co sprawiało, że Van der Eretein czuł jak w gardle rośnie mu gula, uniemożliwiająca wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa. Tęsknota za tym wszystkim, co nigdy nie zostanie nazwane wypalała go od środka. Chociaż... może to złe określenie? Bo czy lodowa góra może mówić o trawiącym ją płomieniu, skoro nigdy nawet nie potrafiła go w sobie rozpalić?
Jego ruchy były nad wyraz ostrożne, przywodzące na myśl kocie. Elegancja wylewała się na wszystkie strony, a jego urok czarował otoczenie. Kto by pomyślał, że nieświadomie może działać z taką siłą?
Przez twarz przemknął cień wymuszonego uśmiechu, gdy mężczyzna zacisnął szczękę słysząc imię Alfy Shina. Wiele o nim słyszał i w zasadzie nie miał powodu by tak reagować, a jednak zazdrość potrafiła wpływać na zachowanie w najmniej oczekiwany sposób.
Wciąż patrząc chłopakowi w oczy, przechylił lekko głowę. Uśmiech zniknął na chwilę, robiąc miejsce zwyczajowej masce kamiennego spokoju. Tak wygodniej w sytuacjach takich jak ta.
- Faktycznie, nigdy nie byłeś towarzyski. - potwierdził - Jednak każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi, ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań. - dodał z powagą. Na moment zapadła ciężka, przytłaczająca cisza. Claude spojrzał w bok, na chowające się na horyzontem słońce. Był wdzięczny osiągnięciom Nadnaturalnych, którzy po stuleciach ciągłego chowania się w mroku, wynaleźli sposób by możliwym było oglądanie takich zjawisk jak wschody i zachody słońca. Które były piękniejsze? Tego nie potrafił ocenić.
Była w nim pewna melancholia, pewien głęboko skrywany smutek którego przyczyny nie potrafił znaleźć. Czy tak wpłynął na niego brak Ayato w pobliżu? A może po prostu dojrzewał. Zaliczał się do młodych wampirów, lecz czuł na barkach ciężar tych wszystkich lat.
- Jak... minęła ci pełnia? - zapytał nagle, szczerze zainteresowany. Był ciekaw roli Marcusa, lecz nie chciał pytać o nią wprost. Wtedy, na balu, zbyt dużo słów zostało wypowiedzianych w gniewie. Teraz, gdy emocje już opadły, mogli porozmawiać na tematy drażliwe z o wiele mniejszym ładunkiem negatywnych emocji. Chyba.
Słowa kelnera przyjął skinieniem głowy. Przez chwilę patrzył na niego a gdy ich spojrzenia się ze sobą skrzyżowały, jasne oczy błysnęły złowrogo. Odpowiedź na niezadane pytanie przyszła szybciej, niż się tego spodziewał.
Uniósł lekko brew i spojrzał na Shina, dając sobie czas na przetrawienie tego co powiedział. Dar Van der Ereteinów był zaprawdę bardzo użyteczną bronią, ułatwiającą życie i torującą drogi na wielu płaszczyznach, zarówno w biznesie jak i w czasie polowania. Teraz, gdy był najzwyczajniej w świecie zestresowany, najwidoczniej nie panował nad urokiem. Czy wypadało przyznać się do swojej słabości?
Wyciągnął dłoń i palcami musnął palce Azjaty. Chłód zetknął się z ciepłem, któremu przyjdzie dominować w tym tańcu z pozoru nic nie znaczących gestów, niedopowiedzeń i przeciągłych spojrzeń?
- Nie interesuje mnie nikt, poza jedną osobą. - chwycił jego dłoń i pochylając się w stronę chłopaka, przystawił ją sobie do ust, zupełnie jakby chciał po prostu ucałować jej wierzch - Jeśli zajdzie taka potrzeba, uwiodę cały Paryż, bylebyś ty patrzył w moją stronę. - dodał cicho po czym przystawił usta do jego ręki i pocałował ją tuż przy kostkach, czyniąc ten gest o wiele bardziej intymnym, gdyż delikatnie wsunął język między palce i przeciągnął nim po skórze, zahaczając jednocześnie ostrymi, wysuniętymi zębami o ciało. W spojrzeniu pojawił się mrok jakiego Shin jeszcze nie miał okazji oglądać. A może miał? Wypadałoby go zapytać. Może kiedyś.
Puścił jego dłoń po czym z czającym się na ustach uśmiechem wskazał na podane przez kelnera menu.
- Czy masz na coś szczególną ochotę? - zapytał - Podobno serwują tu wyborne Boeuf Bourguignon. Wolno gotowany gulasz z wołowiną duszoną w ciemnym winie. Mam nadzieję, że z winnic mojego ojca. - zamyślił się, przeglądając kartę i szukając informacji o gatunku wina używanego do dania - Jeśli zaś wolisz owoce morza, słyszałem dużo dobrego o tutejszym Bouillabaisse, czyli gulaszu z owocami morza, szafranem. To jedna z tych potraw, która w każdym regionie kraju smakuje inaczej. - uśmiechnął się pod nosem - Ja spróbuję Boeuf Bourguignon. - skwitował ostatecznie i odłożywszy kartę na bok, dał sygnał spojrzeniem skierowanym w stronę kelnera, że oczekuje jego przybycia do stołu. Nie tolerował chamskiego pstrykania na obsługę czy grubiańskiego wołania, wszystko odbywało się w ciszy i z klasą. Szanował pracę każdego człowieka, nawet jeśli ten za chwilę miał stać się jego kolacją. Cóż, blondyn był niczego sobie a jego zaangażowanie było ujmujące. Może w wolnej chwili, za przyzwoleniem Shina, dane będzie Claude'owi skorzystać z okazji? Czas pokaże.

@Ayato Shin
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 523
Czasem nawet najwytrawniejsze słowa mogą opacznie być zrozumiane i wiele kolejnych zdań niezbędnych jest, by rozmówcy poznali wzajem swoje intencje i pragnienia. Dla Claude'a spojrzenie było wrogie, a w intencji znajdowała się jasne skarcenie za choćby tak delikatne zaburzenie misterium ich ponownego spotkania. Co jeśli jednak odbiorca widział w tym tylko drapieżną władczość, która zmiękczała kolana, wypychając oddech z piersi? Zdecydowaną ułomnością hiponotyzującej aury, którą roztaczał wokół siebie van Eretein był fakt, że ciężko było uznać, jakież było nastawienie celu przed jej emanacją. Co więcej, podsycała ona już zastane, a jeśli familiant już wcześniej widocznie zainteresował się obecnością mężczyzny w kawiarni, teraz poddawany był próbie najwyższej wody, by nie zachorować na obsesję wobec szczupłego enigmatycznego bruneta w tak bezpośredni sposób okazujący zainteresowanie jakiemuś azjatyckiemu, przefarbowanemu psu.

Panował nad głosem, nad ciałem, nad rękami. Nie był familiantem wziętym z łapanki, poza nienagannym ciałem wykazywał się świetną samokontrolą. Nawet teraz, nawet przy nich. Spisał zamówienia, ukłonił się i odszedł nieco sztywno, marząc o zimnej kąpieli biczami wodnymi, dla zachowaniu fasonu. Przyniesienie ujmy jego obecnym panom niewątpliwie przekreśliłoby jego szansę na wieczną młodość — tej myśli trzymał się żarliwie wracając na zaplecze.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 249
Każdy samotnik, zostanie samotnikiem... było to smutne, aczkolwiek prawdziwe stwierdzenie. Shin nie odezwał po tych słowach, pozwalając, by zawisła miedzy nimi nieco niezręczna cisza. Nie trwało to długo, jednak ta chwila mu wystarczyła, by przyglądać się twarzy ukochanego. Claude zapatrzył się na zachodzące słońce, a w jego spojrzeniu, był widoczny smutek. Czy to ich dość długa rozłąka była tego powodem, czy to coś innego?

Z rozmyślań wyrwało go jednak kolejne pytanie wampira. Pełnia dla wilkołaków, była dość trudnym czasem, zwłaszcza dla takich niedoświadczonych, jak Japończyk. Westchnął cicho, przypominając sobie wydarzenia tamtej nocy.
- Było...inaczej niż zwykle. Przeważnie skupialiśmy się na spokojnym panowaniu nad sobą. Tym razem jednak daliśmy upust złości. Daliśmy się ponieść, odpowiedzieliśmy na zew który nas wzywał i ruszyliśmy na polowanie. Byliśmy w trójkę, Ja, Marcus i Dorien. Szczerze mówiąc, mnie trochę za bardzo poniosło i Marcus musiał mnie przystopować rozkazem alfy... - uśmiechnął się nieco zakłopotany i uciekł wzrokiem gdzieś na bok. Cały czas bardzo się starał, by osiągnąć pełną kontrolę nad swoją wilczą naturą, nawet w formie crinosa, a ostatnia pełnia, pokazała mu że długa jeszcze droga przed nim.

Drgnął zaskoczony, gdy nagle poczuł chłodną dłoń bruneta, który go chwycił. Patrzył ukochanemu w oczy, a z każdym wypowiadanym przez niego słowem coraz bardziej się rumienił. Co prawda, niezbyt podobała mu się opcja w której miałby uwodzić Paryż, jednak przekaz tych słów był zdecydowanie inny. Claude w ten sposób przekazywał, że zrobi dla niego wszystko. Potwierdzeniem tego był złożony na jego dłoni pocałunek, a chwilę później zmysłowa pieszczota, która wywołała ciche westchnienie.

- Nie waż się uwodzić kogokolwiek poza mną. Należysz do mnie a ja do Ciebie. - powiedział cicho, wciąż rumiany na twarzy, nawet jeśli Claude puścił jego dłoń. Jak miał się po czymś takim skupić na przeglądaniu karty dań? To było wręcz niemożliwe.

- Wezmę to co ty. - odezwał się spokojnie, gdy starszy skończył opisywać dania, czego oczywiście uważnie słuchał. W zasadzie, Claude mógł mówić cokolwiek, nawet coś absurdalnie głupiego, a Shin będzie go słuchał z pełną uwagą. Obecność kelnera, a w zasadzie jego zainteresowanie brunetem, starał się ignorować, chociaż nie mógł się powstrzymać, przed obserwowaniem go uważnie. Tak na wszelki wypadek, gdyby pozwolił sobie na zbyt wiele. Familiant mógł się uważać za szczęściarza, że Japończyk nie potrafił czytać w myślach, bo z pewnością nie spodobałoby mu się to co o nim myślał mężczyzna.

- Ale dość już o mnie. Domyślam się, że nie zaprosiłeś mnie tu tylko po to, by rozmawiać o minionym czasie. - znów schodzili na nieprzyjemny temat, jednak było to nieuniknione. W czasie kłótni, którą doskonale zapamiętał, dał wampirowi warunek, który teraz najpewniej miał zostać spełniony. I chociaż już dawno wszystko ukochanemu wybaczył, chciał poznać prawdę.

@Claude Van der Eretein
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
Czy Ayato tęsknił tak bardzo, jak Claude? Czy wypadało wspominać, że rozłąka podziałała na Wampira tak, że sam Eretein był zaskoczony swoim stanem? Być może, lecz brunet chcąc zachować twarz, korzystał z możliwości zachowania szczegółów dla siebie. Dzielenie się nimi nie przybiosłoby nic dobrego, byłoby jedynie czczym kłapaniem ozorem a przecież Claude do szczególnie rozmownych nigdy nie należał.
Wysłuchał więc odpowiedzi Shina, nie przerywając ani raz. Chciałby być przy nim w czasie następnej pełni, na własne oczy przekonać się jak wyglądał i zachowywał się wtedy Wilkołak. Jak zachowywał się Ayato.
Miał ogromną nadzieję, że wspomniani członkowie jego watahy byli dla niego dobrzy. Ciężko było pogodzić się z tym, że Azjata stworzył coś na kształt rodziny z kimś innym niż Claude, lecz czas rozłąki oprócz ogromnej tęsknoty przyniósł przemyślenia. Musiał nauczyć się dzielić swoim partnerem, nawet jeśli wcale mu się to nie podobało.
Na wieść o rozkazie Alfy, źrenice Francuza rozszerzyły się nieznacznie. Z opowieści Shina wynikało, że nie było to pierwsze lepsze, wypowiedziane na głos słowo. Musiało mieć moc, skoro powstrzymało Wilka w szale.
Wyczuł, że podziałał na kochanka. O to chodziło, prawda? Przyspieszony oddech, rumieniec... Ach, ileż by dał, by ponownie zatopić kły w jego szyi, skosztować słodkiej posoki...
Gdy wreszcie doszło do złożenia zamówień, jego uwagę odciągnął kelner. Jego zapach zmienił się, serce również przyspieszyło i... rozpraszało. Chociaż Claude bardzo starał się reagować jedynie na Japończyka, obecność jeszcze jednej, prawdopodobnie poruszonej urokiem Ereteinów osoby nie mogła być ignorowana.
W czasie zamawiania spojrzał więc na kelnera uważnie, nieco wyniośle ale w zadumie. Familiant? Z pewnością znał się na rzeczy, starał się zachować zimną krew. Ciekawe jak długo będzie odnosił na tym polu sukces.
Gdy kelner odchodził, odprowadził go wzrokiem. Nie pachniał tak dobrze, jak Shin. Ale równie przystępnie.
- W zasadzie... jest wiele powodów dla których cię tu zaprosiłem. - powiedział spokojnie, wciąż sepleniąc przez coraz bardziej gotowe do akcji kły - Najważniejszy zostawimy jednak na koniec. - dodał - Tak, chciałem... Powiedzieć ci wszystko to, co powinienem powiedzieć od razu, gdy zostałem o to poproszony. Bez ukrywania prawdy i niedopowiedzeń. - westchnął spuszczając na chwilę wzrok - Zacznę od początku. Pośród swojego rodzaju jestem młodym osobnikiem i nie wolno mi... dzielić się nieśmiertelnością. Jak dotąd nawet nie miałem na to ochoty lecz przez wzgląd na moją...nazwijmy to popularność wśród osób z wyższych sfer, głównie przez twórczość ale i urodzenie, ostatnimi czasy dość często dane mi było napotykać na swojej drodze Radę. - spojrzał uważnie na Azjatę - Radni których poznałem... Chciałbym powiedzieć, że ze mną igrali ale... Cóż, popełniłem błąd, którego konsekwencji jeszcze nie poznałem, lecz skłamałbym, gdybym powiedział że się ich nie obawiam. Bo widzisz... - zrobił pauzę - Zaatakowałem jednego. Byłem bardzo spragniony i... Cóż, tak wyszło. Od tamtej pory mam wrażenie, że Rada interesuje się mną bardziej, niżbym tego chciał. - westchnął - Początkowo się temu dziwiłem, ale teraz już wiem, że w ich oczach jestem tylko młodzikiem, który nie panuje nad instynktem. Nie zawsze, w każdym razie. - uśmiechnął się, lecz uśmiech nie sięgnął oczu - Nie chciałem ci tego mówić bo... Gdyby jednak zdecydowali o karze, mógłbyś niepotrzebnie stać się obiektem ich zainteresowania. Nie chciałem... wciągać cię w to wszystko. Już wystarczy, że dla mnie to dość mocny stres. - sięgnął ku jego dłoni i dotknął ją delikatnie - Wanilia... To efekt spotkań z nimi. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
Potrzebował chwili by pozbierać myśli bo po tym co powiedział poczuł się... lżej. Czy był to efekt podzielenia się strachem z kimś bliskim? A może po prostu tak smakowała szczerość.
Przez chwilę patrzył na chłopaka w milczeniu. Czekał na reakcję a gdy oczekiwanie stało się nie do wytrzymania, podniósł się na chwilę i spojrzał na niego z góry.
- Przepraszam, zapomniałem przekazać coś kelnerowi. - powiedział ciemnym głosem. Stres i te wszystkie zapachy spowodowały, że pragnienie ukłuło go mocno.
Nie czekając na reakcję Wilka, odszedł od stołu i zbliżył się do kelnera, tego którego zapach nagle stał się nie do wytrzymania.
Jakby tego było mało, Claude nie zatrzymał się w bezpiecznej odległości, tylko korzystając z uroku stanął tak blisko, że niemal zetknęli się ciałami.
- Przepraszam. - zagadnął cicho, niemal uwodzicielsko - Mam prośbę. Chciałbym prosić, by po posiłku, przyniósł nam pan do stolika po lampce najlepszego, czerwonego wina, jakie posiadacie w karcie. Dla mnie zabarwione krwią, drugie... - wymruczał wyjmując z kieszeni malutki przedmiot i podając go kelnerowi - Wierzę, że będzie pan wiedział gdzie powinna znaleźć się zawartość tego pudełeczka. - dodał patrząc mu w oczy - Proszę mnie nie zawieść. - posłał mu leniwy uśmiech, po czym nie czekając na nic więcej, wrócił do stolika. W pudełeczku znajdował się pierścionek.
Odczekał chwilę, przyglądając się twarzy ukochanego, która w świetle zachodzącego słońca wyglądała naprawdę pięknie.
- Wybacz. - powiedział - Wracając do tematu... Przepraszam. Postąpiłem podle. Wtedy... niesłusznie na ciebie nakrzyczałem bo puściły mi nerwy. Nie zdarza się to często, jestem raczej spokojnym mężczyzną. - stres robił swoje i Claude zaczął mówić to, co mu ślina na język przynosiła - Obiecuję poprawę. O ile... w ogóle dostanę na nią szansę.

@Ayato Shin
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 523
Danie nie było jeszcze gotowe, co bardzo niepokoiło młodego familianta, każda sekunda zdawała się mu być wiecznością. Nim aura zamroczyła go zupełnie miał swój cel, własny, ale teraz ekstremalnie odległy wobec zaspokojenia cudzej potrzeby. Wtem wyrósł przed nim on, nie spodziewał się, choć intuicyjnie wyczuwał jego nadejście każdym centymetrem ludzkiego wciąż ciała. Miał wrażenie, że ich twarze niemal się dotykają, odsłonięte kły przerażały i podniecały jednocześnie.
Nie temu panu służysz... – upomniał go w głowie głos, bardzo słaby, a jednak istniejący. Stawka była zbyt wysoko, a jednak obecność Claude'a coraz mocniej spychała rozsądek na dalszy tor. Ta nieoczekiwana konfrontacja sprawiła, że młodzik przełknął tylko nerwowo ślinę, oczyma niegrzecznie, wbrew regułom ześlizgując się po przystojnej twarzy, oczyma wyobraźni widząc ów twarz w zupełnie innych okolicznościach. Krótki oddech wypchnięty został z płuc, jak tylko mógł zacisnął mocno pięść wbijajac sobie paznokcie w skórę, by utrzymać fason.
Zgodnie z życzeniem monsieur – odpowiedział przejmując pudełko i odsuwając się o krok li głównie po to by ukłonić się zgodnie z procedurą. – Danie powinno być gotowe za 8 minut. – dodał precyzyjny czas z pamięci, zmuszając się do tego, by jego myśl odeszła choć na moment od szczupłej postaci pisarza.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 249
Opowieść wampira, rozjasniła bardzo dużo i Shin w końcu mógł zrozumieć swojego partnera. Wysłuchał jego słów w ciszy i skupieniu, a gdy skończył, cisza trwała nadal. Wilk potrzebował dosłownie chwili by sobie wszystko poukładać w myślach. I chociaż dla niego było to zaledwie kilka minut, dla zestresowanego wampira zdawały się wiecznością. Kiwnął głową gdy Claude poszedł przekazać coś kelnerowi, a gdy wrócił i ponownie zajął swoje miejsce, tym razem Japończyk wstał. Jednak nie poszłam to by się oddalić, a by usiąść partnerowi na kolanach. Czy ktoś będzie krzywo patrzeć w ogóle to nie obchodziło. Liczył się tylko Claude i jego dobre samopoczucie. A Shin widział jak bardzo zdenerwowany i spragniony on jest.

- Claude...mój najdroższy. Wybaczyłem ci już dawno, a teraz rozumiem z czym się zmagasz. Domyślam się, że wtedy pragnienie bardzo Ci dokuczało. Tak jak teraz, widzę to. - spokojnym ruchem odciągnął ubranie, by wampir miał lepszy dostęp do jego szyi. Nie musiał nic mówić, gest był aż nadto wymowny. Niezależnie od tego czy Claude skorzystał czy nie, trwał w tej pozycji nadal.

- Rozumiem że stresujesz się tym. Nie wydaje mi się by tamten radny po takim czasie wyciągał by konsekwencje. Mogę podpytać Marcusa, jeśli Cię to trochę uspokoi. Oczywiście jeśli chcesz. Niemniej, chciałbym wiedzieć co się u Ciebie dzieje. Nawet jeśli niewiele możemy z daną sprawą zrobić, chce wiedzieć. Kocham Cię Claude van der Eretein i zależy mi na tobie. - spojrzał w oczy kochanka, opierając dłoń na jego piersi w miejscu serca.

@Claude Van der Eretein
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
Zapach kelnera był intensywny i naprawdę kuszący, jednak na ten krótki czas wymiany kilku zdań Claude skupił się nie na samej postaci mężczyzny, lecz na zadaniu jakie miał wykonać. Nie musiał chyba przypominać, że jeśli zawali, marny będzie jego los. I wcale nie chodziło o żadną zemstę którą Van der Eretein mógłby powziąć na niezdarnym kelnerze. Jeśli powierzone pudełeczko w jakiś sposób nie zostałoby wykorzystane tak, jak przykazał Claude, restauracja straciłaby członka załogi. Może z nerwów, może po prostu z żalu. Brunet nie chciał teraz myśleć nad scenariuszem zakładającym porażkę. Już i tak zdobył się na wielkie zaufanie względem kelnera, powierzając mu coś tak wartościowego.
Wrócił na miejsce ukontentowany informacją o posiłku. W zasadzie jego głód i tak nie zostanie zaspokojony, nie w ten sposób. Było mu więc obojętne ile jeszcze przyjdzie im czekać na zamówienie.
Shin zachował się nad wyraz...wyrozumiale. Właśnie ta cecha sprawiała, że Claude z całego serca czuł, że musi go chronić. Ayato był taki... ufny, tak niewinny i po prostu... dobry.
Czy wampir spodziewał się tak prostego wybaczenia? Nie, w zasadzie nie zakładał niczego, by później się nie rozczarować. Potrzebował jednak chwili by przetrawić słowa kochanka.
A więc o to mu chodziło. Nie o sam wybuch a o szczerość. Czy prosił o wiele? I tak, i nie. Czy ten, który żył ze snucia fikcyjnych scenariuszy w ogóle potrafił jeszcze być szczery wobec kogokolwiek w swoim otoczeniu? A wobec siebie samego?
- Ayato... - mruknął cicho, odwracając wzrok. Nie lubił przyznawać się do własnej słabości, nie pozwalała mu na to duma. Azjata odczytał go zbyt łatwo.
Gdy nagle Shin postanowił zmienić miejsce, Claude patrzył na niego badawczo. Nie protestował gdy tamten zajął miejsce na jego kolanach, ale początkowo nie powiedział nic. Nie odezwał się ani słowem. Wysłuchał tego, co chłopak miał do powiedzenia i obejmując go delikatnie, jakby trzymał w szponach kwiat, zamknął go w ramionach.
Znad ramienia Japończyka dojrzał kelnera, któremu nie wiedzieć czemu rzucił pełne zazdrości spojrzenie. Rzucał wyzwanie? Być może. A może po prostu nie podobało mu się, że ten spektakl odbywa się publicznie. Może chciał go mieć tylko dla siebie.
- Ani słowa Marcusowi. - warknął zbyt agresywnie, niż zamierzał, lecz już po chwili zreflektował się cichym pomrukiem, zbliżając usta do miejsca gdzie szyja łączyła się z ramieniem - Rada to tylko i wyłącznie mój problem. Nie zamierzam prosić nikogo o pomoc. - powiedział cicho - Jestem... dużym chłopcem. - wymruczał, przesuwając ustami po jego skórze. Shin mógł poczuć, że Claude się uśmiecha. Delikatnie, ale jednak był to uśmiech.
Wampir nie potrzebował zachęty, by się posilić a jednak Van der Eretein wahał się i przeciągał chwilę. Dłońmi mocniej objął kochanka, przyciągając go do siebie tak, by mógł skraść nieco jego ciepła. Obecność kelnera nagle nie była już istotna a jego zapach został wyparty przez woń Wilka.
Nagle Francuz zamarł, szeroko otwierając oczy. Czy Shin kiedykolwiek wcześniej mówił mu takie rzeczy? Czy otwarcie wyznał mu już miłość? Czemu wampir nie pamiętał nic z tych rzeczy? Czy był to pierwszy raz?
- Kochasz... - wyszeptał jakby chciał się upewnić, jak smakuje to słowo. A smakowało słodyczą krwi Ayato Shina, bo pod wpływem emocji, nie wiedzieć kiedy, Claude po prostu zatopił kły w jego gorącym ciele i pozwolił by nektar życia nasycił go ciepłem kochanka.
Zmarszczył brwi i naparł na Azjatę, wgryzając się mocniej, łapczywiej spijając każdą kropelkę. Słysząc w głowie rozbrzmiewające echo wypowiedzianego wyznania, pozwolił by puściły mu hamulce.
Jasne oczy błyszczały ekstazą a chłodne ciało całe drżało od dreszczy. Czy Shin widział go kiedyś w takim stanie? Być może. Nie ważne. Ta chwila była zbyt piękna, by rujnować ją nadmiernym rozmyślaniem o tym, co było.
Liczyło się tu i teraz.

@Ayato Shin
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Ayato Shin

Ayato Shin
Liczba postów : 249
Agresja w głosie kochanka, delikatne go zaskoczyła, ale nie miał mu tego za złe. Wolną rękę wsunął między ciemne kosmyki włosów wampira, by palcami delikatnie muskać jego kark. Oparł delikatnie głowę o skroń Claude'a, by ten miał nadal łatwy dostęp do jego szyi. Wyczuł w jego ciele napięcie, które nastąpiło zaraz po miłosnym wyznaniu. Czy to było aż tak szokujące? Czy Ayato nie okazywał swojego uczucia na każdym kroku? Sam Japończyk nie pamiętał, czy wcześniej otwarcie mówił o miłości. Dla niego czyny niosły większe przesłanie niż słowa.

- Tak, kocham Cię najbardziej na świecie...ach... - cichy jęk w momencie przebicia skóry, przerwał zdanie w połowie. Było inaczej niż wcześniej. Jego ukochany był dzisiaj bardziej zaborczy i zachłanny. Czy to wynikało z ich długiej rozłąki czy może wampir zbyt długo się nie posilał. Shin nie wiedział i nie zamierzał pytać. Pozwolił mu pić swoją krew, nieustannie gładząc jego kark, do czasu aż nie wyczuł u siebie zawrotów głowy. To był jasny sygnał, że powinien to przerwać, bo najwyraźniej Claude zatracił się w pragnieniu.

- Claude...skarbie już wystarczy...już dość... - puścił przytrzymywany przez siebie sweterek i przesunął dłoń na policzek francuza. Czy słowa wystarczą, by go zatrzymać, czy będzie musiał odciągnąć go siłą? Pierwszy raz musiał się nad tym zastanawiać.

@Claude Van der Eretein
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Claude Van der Eretein

Claude Van der Eretein
Liczba postów : 119
W całym swoim trwającym już prawie sto lat żywocie, Claude Van der Eretein określany był przez poznanych Ludzi i Nadnaturalnych wieloma epitetami. Nie utrzymał na dłużej jednego pseudonimu tak, by posługiwać się nim na codzień. Było jednak jedno określenie, które niezależnie od czasów i samych napotkanych na swojej drodze osób pojawiało się nad wyraz często.
Nienasycony.
Claude nigdy nie zastanawiał się co oznaczać mogło to przezwisko. Ani mu nie przeszkadzało, ano jakoś specjalnie nie wpływało na rozpoznawalność. Było w jego oczach neutralne. Może gdyby nie urodził się wampirem, inaczej podchodziłby do kwestii związanych z pragnieniem, może gdyby faktycznie atakował wszystko co znajdzie się w zasięgu jego wzroku, uznałby, że ten epitet jest wyjątkowo trafiony. Określanie samego siebie przychodziło mu jednak...wyjątkowo trudno.
Cóż za ironia losu. Otrzymać od świata niesamowitą wyobraźnię, zdolną kreować kilka światów jednocześnie i przelewać je na karty nowo powstających powieści a nie potrafić opisać i umiejscowić w prawdziwym świecie samego siebie.
Claude niejednokrotnie w czasie posilania się na żywej istocie doznawał czegoś, co najłatwiej było określić mianem ekstazy. Drżenie zimnego ciała, przyspieszony oddech, pewniejsze i silniejsze ruchy... a przede wszystkim szeroko otwarte jasne oczy, w których błyszczała bardzo silna ekscytacja. A może szaleństwo?
Trzymając w ramionach tego, który od lat wzbudzał jego zainteresowanie, a który określił swoją przystępność nie tylko słowami, lecz także i czynami, Claude zatracił się w chwili zbliżenia. Tęsknił za ciepłem Ayato, nie do końca nawet rozumiejąc czym ten konkretny Wilk tak go do siebie przyciągał. Może Samotność, wieloletnia przyjaciółka wampira w końcu postanowiła ustąpić miejsca komuś, kogo obecność nie była jedynie metafizyczna? Komuś, kogo można poczuć, choćby objąć. Kim można się zaopiekować. Z kim można prawdziwie...Być.
Cichy głos chłopaka nagle przerwał gonitwę myśli i chociaż spijający słodycz Claude początkowo chciał zignorować nieśmiałą uwagę, coś wewnątrz nakazało mu spełnić prośbę Azjaty. Może zdrowy rozsądek. Ta jego resztka, która jeszcze dawała rade unosić się pośród oparów spożytej i działającej w iście narkotyczny sposób krwi Wilka.
Tuż po tym jak oderwał usta od ciała, zorientował się, że Shin lekko zwiotczał. Jakby sen właśnie postanowił ułożyć go w bezpiecznych ramionach Van der Ereteina. Przecież nie raz przy sobie zasypiali...
Claude objął go ciaśniej. Zrozumiał. Nie powinien...po tak długiej rozłące...
- Wybacz. - mruknął, przesuwając chłodną dłonią po jego twarzy, odgarniając jego włosy. Ułożył go sobie na kolanach tak, że Japończyk opierał się teraz bokiem o jego klatkę piersiową. Materiał jasnego ubrania Ayato zabarwił się odrobiną czerwieni, ale nie jakoś bardzo, bo przecież brunet nie rozszarpał mu tętnicy.
- Powinienem... - powiedział cicho, lecz urwał zanim wypowiedział myśl. Uleciała, wypchnięta przez napływ emocji.
Co właściwie powinien? Bardziej uważać? Mniej go pożądać? A może przestać być tym, kim naprawdę jest?
Pochylił się lekko, chowając nos w jego włosach. Shin był niższy, delikatniejszy, bardziej kruchy...
- Dziękuję. I przepraszam. - wymruczał - Za chwilę podadzą nam posiłek, odzyskasz siły. - dodał, bardziej uspokajając chyba samego siebie niż zmęczonego upływem krwi Ayato.
Uniósł głowę i gniewnym spojrzeniem odszukał kelnera. Nie był na niego zły, był zły na siebie samego. Grymas niezadowolenia sprawił, że jego twarz stała się o wiele mroczniejsza a rozmazana na ustach czerwień dodała jedynie upiornego wykończenia. W tym wszystkim jednak...Był przecież taki piękny. Urok będący darem krwi Van der Ereteinów przecież wciąż oddziaływał na otoczenie a zapatrzony w kochanka wampir nie myślał w tej chwili o kontroli, tylko o tym, że gdyby nie usłyszał cichego głosu Azjaty, scenariusz tego spotkania nie skończyłby się dobrze.

@Ayato Shin
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach