Liczba postów : 1257
First topic message reminder :
Od samego początku wiedziała, na czym musi się skupić. Opera wydawała się być ukoronowaniem dokonań ludzkiej kultury, ale umówmy się - jej podziemia wymagały gruntownego przejrzenia. Zaraz po powrocie ze Szwajcarii zabrała się za wstępny rekonesans (jeszcze bez nerwowego dyrektora naczelnego, który miałby jej pokazać tę mniej interesującą część naziemną) i ze zgrozą odkrywała, że poza zawalonymi przejściami dawnych właścicieli, jest cały gąszcz przebitek do korytarzy drugiego Paryża. Choć... czy to była taka zgroza? Zagadka każdego z nich zdawała się po tysiackroć bardziej niż mrówki wchodzące i wychodzące z luksusowego gmachu.
Zdawała sobie sprawę, że to układanka na wiele razy, rozważała różne opcje tego, kogo najlepiej poprosić o pomoc w eksploracji nowego miejsca. Miała typów kilka i Elena – bladolica dyplomatka Draculi – z pewnością nie była żadnym z nich. Do czasu...
To nie jabłecznik przyniesiony jako subtelna forma przekupstwa zainteresował kobietę do tej drobnej przysługi. To opowieść o dziwnym kłączu wystającym przez niewielką dziurę w ścianie była tym co przeważyło, by w ogóle wysłuchać Tahiry stojącej na drugim krańcu temperamentu, ekspresji i sposobów załatwiania "dyplomacji". Dwa przeciwieństwa miały jednak wspólną zagadkę do rozwiązania – otóż, gdy tylko Scaletta przykładała nos do tej dziury, to od razu włoski stawały jej dęba na karku, ostrzegając intensywnie o potencjalnym zagrożeniu. Podobnie, gdy choćby chciała dotknąć rośliny. A przecież nie po to obie damy stały się nieśmiertelnymi potworami, by przejmować się jakimś chwastem.
– To już za chwilę, mam nadzieję, że warunki Ci nie przeszkadzają. Z tą operą serio sformułowanie "zalana piwnica" nabiera zupełnie nowych znaczeń. – lekko próbowała rozmawiać z Draculą Tahira, gdy szły tuż przy ścianie, wąskim gzymsem, który nie był zalany wodą. W przeciwieństwie do szerokiego na cztery metry korytarza, który pokryty był zielonym, lekko śmierdzącym bajorem, o niezidentyfikowanej głębokości. Co jakiś czas tylko na ścianach znajdowały adnotacje - od pół metra, do trzech... aż dziw, że przy wejściu nie zamontowano przystani na niewielkie gondole dla zwiedzających!
@Elena Dracula
_________________
Od samego początku wiedziała, na czym musi się skupić. Opera wydawała się być ukoronowaniem dokonań ludzkiej kultury, ale umówmy się - jej podziemia wymagały gruntownego przejrzenia. Zaraz po powrocie ze Szwajcarii zabrała się za wstępny rekonesans (jeszcze bez nerwowego dyrektora naczelnego, który miałby jej pokazać tę mniej interesującą część naziemną) i ze zgrozą odkrywała, że poza zawalonymi przejściami dawnych właścicieli, jest cały gąszcz przebitek do korytarzy drugiego Paryża. Choć... czy to była taka zgroza? Zagadka każdego z nich zdawała się po tysiackroć bardziej niż mrówki wchodzące i wychodzące z luksusowego gmachu.
Zdawała sobie sprawę, że to układanka na wiele razy, rozważała różne opcje tego, kogo najlepiej poprosić o pomoc w eksploracji nowego miejsca. Miała typów kilka i Elena – bladolica dyplomatka Draculi – z pewnością nie była żadnym z nich. Do czasu...
To nie jabłecznik przyniesiony jako subtelna forma przekupstwa zainteresował kobietę do tej drobnej przysługi. To opowieść o dziwnym kłączu wystającym przez niewielką dziurę w ścianie była tym co przeważyło, by w ogóle wysłuchać Tahiry stojącej na drugim krańcu temperamentu, ekspresji i sposobów załatwiania "dyplomacji". Dwa przeciwieństwa miały jednak wspólną zagadkę do rozwiązania – otóż, gdy tylko Scaletta przykładała nos do tej dziury, to od razu włoski stawały jej dęba na karku, ostrzegając intensywnie o potencjalnym zagrożeniu. Podobnie, gdy choćby chciała dotknąć rośliny. A przecież nie po to obie damy stały się nieśmiertelnymi potworami, by przejmować się jakimś chwastem.
– To już za chwilę, mam nadzieję, że warunki Ci nie przeszkadzają. Z tą operą serio sformułowanie "zalana piwnica" nabiera zupełnie nowych znaczeń. – lekko próbowała rozmawiać z Draculą Tahira, gdy szły tuż przy ścianie, wąskim gzymsem, który nie był zalany wodą. W przeciwieństwie do szerokiego na cztery metry korytarza, który pokryty był zielonym, lekko śmierdzącym bajorem, o niezidentyfikowanej głębokości. Co jakiś czas tylko na ścianach znajdowały adnotacje - od pół metra, do trzech... aż dziw, że przy wejściu nie zamontowano przystani na niewielkie gondole dla zwiedzających!
@Elena Dracula
_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!