Na słowa Adrienne i Valerie, wampirzyca zesztywniała, lub jak kto woli, wyprostowała się na tyle na ile mogła. Następnie prawą dłoń położyła na sercu, a lewą za plecy. Zadarła podbródek i spojrzała niemalże w sufit.
- Uroczyście przysięgam - rzekła, już nie wypowiadając na głos, jak bardzo nie chciała zamienić się w oślizgłą ropuchę. Tyczyło się to zarówno całości jak i elementarnie, niezależnie od zysku. Na marginesie, Huttowie byli ZAWSZE bogaci, rekompensata za egzotyczną urodę. Z tego powodu palce lewej dłoni miała skrzyżowane, czego panienki widzieć nie mogły. Z kolei to co tyczyło się Hannibala odnotowała, sama również znajdowała się obozie tych chcących pozbawić go łba.
- Dziwisz się? - spytała retorycznie, spoglądając na piszącą właśnie mateczkę, jednak domyślając się iż ta zaraz i tak rozwinie ten wątek. Dalszy potok słów młódki powinien stanowić dowód sam w sobie, dlaczego. Popkultura, o ile samej osoby jej ojca jakoś specjalnie nie skrzywdziła - wręcz przeciwnie - tak wniosła do tematu sporo przekłamań. Trudno się dziwić, skoro wiele faktów specjalnie zostało przeinaczonych przed wiekami; i jeszcze mniej przetrwało do czasów obecnych. Ponadto wiele ciekawych wydarzeń związanych z Wikingami ludzkość znała na wyrywki; jedno oddzielone od drugiego nierzadko dziesiątkami lat. Bez naciągania tego i owego trudno o dobre show.
Musiała chwilkę pomyśleć, od czego powinna zacząć aby nie wprowadzić większego mentliku do cudzych główek. Synowie i córki Ragnara, w ogóle sam ród, to strasznie obszerny i ciągnący się do XVII wieku temat - w sam raz na kilkanaście grubych tomów, jeśli chcieć to wszystko rozpisać. Ostatecznie zaczęłaby od sprostowania zagadnienia najsłynniejszych, z ludzkiej perspektywy, synów - jednak spoglądając na matkę szybko wyczuła, iż coś jest nie w porządku.
Elisabeth + Louis = ?Ugryzła się w język, by nie wypowiedzieć oczywistego. To, iż coś miedzy nimi zaistniało wcale jej nie zdziwiło. Każdego kto przebywałby w towarzystwie Azjaty przed dekadami również nie powinno, w czasach gdy po tym świecie kroczył też jego brat. Jednak ciąża, ponieważ to jedyne co mogło kryć się za słowem pisanym? Rzadkie zjawisko, stąd zaskoczenie.
Ta rodzina miała jeszcze jedną cechę, w sytuacjach socjalnych to jedno, jednak w interesach milczenie było warte więcej niż strzępienie języka. Szczególnie w przypadku Marr, która w porównaniu do Liska, jest jeszcze mniej skora do dzielenia się przemyśleniami i wieloma faktami; o ile nie są potrzebne do wykonania przez kogoś zadania.
Po pierwsze i najważniejsze, nie oceniała matki. Jak doszło do utraty dzieciątka, nie wnikała, nie miała zamiaru. Znała ją dostatecznie by wiedzieć jedno, sama nie naraziłaby go na żaden uszczerbek. Używki, alkohol, karkołomne wyczyny typowe dla jej osóbki - nic z tych rzeczy. Aborcja ze strachu przed... - czym tak właściwie? Śmiała powątpiewać. Nawet jeśli to miałoby miejsce jeszcze za życia jej ojca to również jej nie potępiała. O Ragnarze można powiedzieć wiele rzeczy, jednak wierność nie należała do jego cnot; miał więcej żon oraz jego relacja z Liskiem to temat skomplikowany. Dla uproszczenia niech padnie najważniejsze, nie byli ze sobą bliscy.
Po drugie,
zawiodłam? Ciąża i wychowanie to również ciężka batalia; krwawa na innym polu i wymagająca więcej cierpliwości niż utrzymanie szyku do momentu utraty kontroli nad sytuację przez kadrę dowódczą i oficerów w polu. By przelewać krew, wpierw należało dać życie i wychować - bez tego nie ma żołnierzy i tych pracujących na ich wyposażenie i utrzymanie. Nie każdemu taki układ musiał się podobać, facet do walki i kobieta w poród, jednak tak ten świat zwykł funkcjonować. Tym samym skalę oceniania należało dopracować, a nie przekładać wycinek realiów na wszystkie aspekty rzeczywistości.
Po trzecie, prośba o wybaczenie? Czego? Nawet ludzie, przynajmniej ci rozważniejsi, szybko uświadamiali sobie jedno - skoro istota żywa nie jest w stanie w pełni kontrolować samej siebie, jak ma panować nad otoczeniem; i całym światem? Nie dało się. I pewnie, jakaś jej cząstka chciałaby poznać całą historię związaną z tym znakiem zapytania, jednak czy to zmieniłoby cokolwiek?
Nie.
Objęła mamę ręką, po czym bardzo delikatnie przyciągnęła do siebie i przytuliła. Tylko albo i aż tyle. Słowa w wykonaniu Marr są po prostu zbędne.
@Elisabeth Riche @Adrienne Ortega @Valerie von Rosenthaler