Pa I N || 14 ii 23

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Znajdowała się w huśtawce nastrojów, która nie chciała się zatrzymać. Przez chwilę czuła, że jest ponad to wszystko, potem dopadała ją histeria, której nie mogła powstrzymać. Następnie uspokajała się z myślą, że nie wszystko stracone, że mogą jeszcze porozmawiać, by przypomnieć sobie jego słowa ostre jak nóż, który pokroił jej serce na małe kawałki. Nie była mu potrzebna, nic ich nie łączyło oprócz seksu. Żyła w zakłamaniu, od kilku miesięcy myślała, że jest dla niego ważna. Najwyraźniej skłamał już na początku, obiecując jej, że nie robi tego, by udowodnić jej, że może. Nie potrafiła tego przeżyć, wpadła w sieć manipulacji Maurycego jak mucha w pajęczynę. Nie wierzyła mu, że ją kocha. Gdyby tak było, to by nie powiedział jej takich rzeczy, nie zostawiłby jej w garażu ze złamanym sercem. Chociaż próbowałby o to wszystko zawalczyć, zamiast wbijać jej kolejne sztylety. Ona nie miała siły na dyskusję, szczególnie w momencie jego całkowitego wycofania. Miejsce na środku czoła, w które pocałował ją na pożegnanie, piekło ją jakby wysmarował je kwasem. Miała ochotę jednocześnie krzyczeć, rzucać talerzami jak i zwinąć się w kłębek i płakać. Najbardziej to chciała po prostu chociaż na chwilę zapomnieć. Pragnęła, by ten dziwny ból który czuła w klatce piersiowej po prostu zniknął. By supeł na jej żołądku się rozwiązał. Nie chciała czuć niczego, skoro szczęście odeszło razem z nim w kierunku windy. Miała wrażenie, że razem z walizką zabrał ze sobą solidny kawał jej serca. I chociaż przy nim jakoś trzymała gardę i być może wyglądało to jakby jej kompletnie nie zależało, to wraz z wejściem do własnej kamienicy rozsypała się na drobne kawałeczki. Jakby była porcelanową lalką, która po rzuceniu w kąt na koniec zabawy się po prostu rozbiła. Dała mu naprawdę wiele, starała się pokazać mu inny sposób patrzenia na świat. I miała wrażenie, że on też z tego czerpał. Otworzył się na nią, opowiedział historie ukryte w głębi jego serca, pokazał niektóre demony przeszłości, wyznał grzechy. Ona obdarzyła go ciepłem, nie oceniała, nie naciskała. I chyba strzeliła tym sobie w stopę, stając się po prostu miłym dodatkiem w jego życiu, zamiast pełnoprawną partnerką. Nazywał ją słońcem, wyznawał jej miłość, a nie potrafił traktować jej jak drugiej połowy, jak kogoś, w kogo ramionach chcesz się skryć po ciężkim dniu i ponarzekać na świat. Do mieszkania weszła na autopilocie, nawet nie patrząc w stronę windy, w której cię całowali niecały tydzień wcześniej. Rzuciła walizkę gdzieś w głąb mieszkania, po czym podeszła do lodówki. Skrzywiła nos, widząc zepsute jedzenie, które kupiła pewnie wiele dni temu. Ostatnio rzadko bywała w mieszkaniu, dlatego chyba powrót do pustych czterech ścian bolał ją jeszcze bardziej. Chwyciła butelkę bimbru, który wujek wcisnął jej po weselu i od tamtej pory stał w lodówce. Od tego się wszystko zaczęło, to na tym może się też skończyć. Odkręciła korek i upiła kilka porządnych łyków, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie. Popiła krwią, sięgając po tą z Rh-. Takiej nie pijali, a ona musiała się chociaż trochę odciąć od zalewających ją wspomnień.
Nie przebierając się, jedynie bez butów, które odruchowo zrzuciła z nóg po przestąpieniu progu mieszkania, ruszyła w stronę dachu. Nie chciała być sama w pustym pomieszczeniu, nie, kiedy jedyne czego potrzebowała w tej chwili to jego silnych ramion przyciskających ją ciasno do siebie, przytulając i w ten sposób też pocieszając. W końcu ostatnio za każdym razem, kiedy coś się działo, to właśnie tak znajdowała ukojenie. Teraz nie mogła sobie na to pozwolić. Zepsuł ją, a ona nie potrafiła w tak szybkim tempie sama siebie naprawić, żeby stanąć na nogi. Wiedziała, że na wszystko potrzeba czasu, ale wiedziała też, że jutro będzie tylko gorzej, kiedy dogoni ją zrozumienie, że to wszystko nie było tylko złym snem.
Siedziała i upijała coraz więcej cieczy z butelki, wspominając i cicho płacząc, kiedy spoglądała na wydarzenia z innej perspektywy. Nieświadomie sięgnęła do szyi. Myślała o jego urodzinach, o momencie kiedy dzielili się krwią w basenie. Wtedy naprawdę myślała, że coś do niej czuje, albo chociaż zaczyna czuć, że czeka ich wiele lat przy sobie. Chciałaby wtedy wiedzieć, że jej wyobrażone na zawsze skończy się tak szybko. Następnie wspomniała ich kłótnie u niego na balkonie. Powinna była wtedy wyjść, a ona naiwnie przy nim została. Czy dlatego mówił, że tak uwielbia jej dobroć? Żeby się pod tym względem nie zmieniała? Bo gdyby straciła tę cechę, przestała darzyć takim ciepłem, to dostrzegłaby, że on wcale jej nie traktuje tak jak ona sobie to wyobrażała, że jest dla niego tylko miłym dodatkiem, a nie kimś z kim poważnie można myśleć o przyszłości?
Może gdyby patrzyła na to trzeźwo to zrozumiałby, że trochę się nakręca i przeinacza fakty. Widziałaby, że nie powinna tak o tym myśleć, że widziała iskry w jego oczach kiedy na nią patrzył, że obdarzał ją wyjątkową dla siebie delikatnością, że gdyby faktycznie między nimi był tylko seks, to nigdy nie opowiedział by jej o rodzicach, o Miami. Nie pokazałby jej tej strony swojej duszy, zakurzonych zakamarków swojego serca. Teraz jednak ciężko było jej dojść do takich wniosków, po wszystkim co jej powiedział. Nie chciał z nią dzielić życia, to nie, poradzi sobie sama.
Usłyszała jak ktoś wchodzi na dach, więc speszona podniosła się na proste nogi i zatoczyła. Wytarła ręką zapłakaną twarz, jakby próbując udawać, że wcale nie czuła się tak źle jak wyglądała.
O hej Silvan, coś się stało? — Powiedziała, a raczej wydukała, bo język jej się strasznie plątał. W podartej sukience, oblepiona już wyschniętą krwią Maurice'a, z opuchniętą twarzą i rozmazanym makijażem wyglądała jak siedem nieszczęść. A czuła się jak ósme.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
I to była właśnie ta sytuacja, o której tak bardzo nie chciał nie myśleć, gdy dowiedział się, że ta dwójką była razem. Powtarzał sobie jednak, by się tym nie martwić. Że wydawali się być ze sobą szczęśliwi, Ida była całkiem rozsądna, a Maurice pewnie podchodził do ich związku doroślej i poważniej, niż do innych spraw. I co? I właśnie znalazł Idę pijaną na dachu, Maurice uciekał do Maroko, a on nie miał pojęcia, co w tej chwili zrobić. Przerażała go myśl, że zarówno syn, jak i podopieczna włączą go w ten konflikt bardziej, niż będzie chciał, każąc mu stanąć po jednej ze stron, a tego nie mógł zrobić. Jednocześnie nie mógł też nie być dla nich wsparciem w tej chwili.
Jedno spojrzenie na Idę mu wystarczyło, by wiedzieć że było kiepsko. Olszewska siedziała sama na dachu, mając za swoją jedyną towarzyszkę butelkę, zapłakana w podartej sukience udekorowaną przesiąknięta krwią, czym przejął się najbardziej. Zerwanie z Mauricem to jedno, ale czemu była we krwi? I w jakim stanie był w takim razie jego syn?
Szybkim krokiem podszedł do podopiecznej, trzynając w ręku papierową torebkę pełną ich ulubionymi croissantów, które kupił po drodze, by chociaż trochę poprawić humor wampirzycy.
- Co się stało? Ktoś cię zranił? - odpowiedział pytaniem na pytanie, robiąc szybki ogląd Olszewskiej. Oczy były na miejscu. Wszystkie kończyny tak samo, nigdzie nie pojawiały się nowe plamy krwi, a przy tych które były nie mógł dopatrzeć się rozerwać w materiale, sugerujących, że ktoś ją dźgnął lub postrzelił. Odetchnął z ulgą odsuwając się nieco od niej.
- Jak się czujesz? - spytał zmartwiony, jakby nie widział, że przecież było źle.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Jeszcze jak nie była na tyle pijana jak teraz, kiedy ogarniała chociaż trochę otoczenie i to co się działo dookoła, dostała smsa od Halide, a także od Silvana. Wiedziała, że jej opiekun wie co się wydarzyło, że zapewne Maurice do niego napisał, żeby przypadkiem nie usłyszał wersji wydarzeń od Idy. Nie chciała zabierać synowi jego ojca, dlatego najchętniej w ogóle by nie mówiła o tym wszystkim, udając, że nic się nie stało. Z drugiej strony, Zimmerman był w tym momencie najbliższą jej osobą, przyjacielem ale i trochę pokraczną figurą ojcowską. Kto byłby lepszy do wypłakania się w ramię, zresztą nie pierwszy raz podczas tych kilku lat ich dziwnej relacji? Kiedy go jednak ujrzała, zapomniała, że on wie o wszystkim. Prawdopodobnie też średnio kojarzyła jak się nazywa, a jedyną melodią powtarzaną w jej głowie od dobrych kilku godzin były słowa Maurice'a. Zacisnęła mocniej zęby, kiedy jego imię znowu pojawiło się w jej myślach, przez co przed jej oczami pojawił się jego obraz.
Maurice mnie zranił. — Lekko jej się język zaplątał przy imieniu jej chłopaka, przepraszam, byłego chłopaka, a ona trochę się zachwiała i przez to złapała Silvana za ramię ręki, w której nie miał torby z croissantami. — Prosto w serce Silvan, z tej swojej snajperki. — Dodała, teatralnie łapiąc się za pierś. Dobrze, że nie miała typowych dla siebie szpilek, bo na pewno by upadła już ze trzy razy patrząc na to jak bardzo nie umiała utrzymać pionu. — Ale czuję się dobrze, nie będzie mi chuj humoru psuł. Ok google, play single ladies. — Powiedziała, chociaż telefon nie zareagował, chyba nawet nie było go na dachu, Ida już sama nie wiedziała. — Bez gwiazd można żyć, bez słońca średnio. — Powiedziała coś, co dla Silvana mogło nawet nie mieć zbytnio sensu, podkręcone bełkotem. Nie wiedziała w sumie czy to była prawda. Oczywiście, jeżeli chodziło o życie per se, to tak. Jednakże dla wampirów, chyba jednak ważniejsza była noc i przychodzące z nią gwiazdy. Chwyciła mocniej butelkę i upiła z niej kolejne kilka łyków, a następnie podsunęła ją Silvanowi, gdyby on też chciał się napić. Była hojna, miła i dobra, dzieliła się wszystkim. Z Mauricem podzieliła się sercem i to był jej największy błąd.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Gdy tylko Ida się zachwiała, Silvan szybkim ruchem złapał ją za ramię, by przypadkiem się nie wywróciła. Jego podopieczna miała całkiem dużo szczęścia, że nie urwała zdania jedynie na Maurice mnie zranił, bo Silvan, chociaż byłoby to fizycznie niemożliwe, chyba dostałby zawału, próbując zrozumieć co się stało, a tak to jedynie przewrócił oczami.
- A Maurice'a ktoś zranił? - spytał, bo dalej nie wiedział czyja krew była na jej sukience, a wolał od razu wyeliminować dwa najgorsze scenariusze - krzywdę jej i jego syna.
Przez chwilę obserwował swojego ulubionego szerszenia ze zmartwieniem w oczach, nie rozumiejąc połowy rzeczy, które do niego mówiła. To znaczy, rozumiał każde słowo z osobna, z tym szczególnych problemów nie miał, ale jakoś sensu doszukać się w tej gadaninie nie mógł. Hah… Ciekawe, czy tak właśnie brzmiał chociażby dla Sahaka, gdy pijany pisał z nim smsy ten miesiąc temu.
Pokręcił głowa na propozycję alkoholu, chociaż czuł, że o dzisiejszej nocy sam się chętnie napije, i już miał jakoś skomentować, że ona akurat bez słońca radzi sobie całkiem dobrze i to już trzeci rok, ale zamiast tego po prostu objął ją ramieniem i, jeśli Olszewska na to pozwoliła, skierował ją w stronę zejścia na dół.
- Chodź może porozmawiamy o Słońcu i gwiazdach u ciebie, co? - Widząc jak Ida się chwieje, a jednocześnie nie ma zamiaru usiedzieć w jednym miejscu, uznał, że woli zabrać ją gdzieś, gdzie upadek z dachu był znacznie mniej prawdopodobny. - Znajdziemy ci coś na przebranie, a ty odpoczniesz. Kupiłem twoje ulubione croissanty i możemy nawet puścić Single Ladies jeśli tak bardzo chcesz, pasuje? - Mówił spokojnie niemal, jak do dziecka, a tak naprawdę był przerażony. Przerażony, bo nie wiedział co będzie, gdy Ida poruszy dosadniej temat zerwania. Co miał powiedzieć? Przecież nie mógł stanąć po żadnej ze stron, zwłaszcza, że nie rozmawiał o tym z synem, a obawiał się, że tego właśnie będzie od niego oczekiwać wampirzyca.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Ida, jak na kogoś kto ledwo stał, naprawdę jeszcze ogarniała. Może język jej się plątał, ale dało się zrozumieć wypowiadane słowa, nie był to totalny bełkot. Wiązała jeszcze fakty, wiedziała co się stało i dlaczego jest na dachu. Chociaż możliwe, że do jej granicy było już naprawdę blisko i Silvan powinien był wziąć od niej ten bimber, kiedy miał okazję. Gdyby jej nie złapał, pewnie by nie upadła, ale sama zaczęła się zastanawiać czy nie wrócić do siedzenia, bo zaczynało jej się coraz bardziej kręcić w głowie. Jeszcze skończy ja Selena i wywoła wielką dramę na trzy rody, a podejrzanym będzie wujek Staszek, bo dał jej butelkę z alkoholem.
Ja go chyba zraniłam Silvan. Ale nie chciałam, obiecuję ci, że nie chciałam. Zawsze chciałam dla niego jak najlepiej, ja to mu mówiłam. Chociaż dzisiaj chyba nie, nie wiem, może, chyba. Ale ja bym go nie skrzywdziła jak go kocham. — Ida gubiła się we własnych słowach i myślach, które wylatywały z niej jak z karabinu. Jeżeli Silvan chciał się czegoś dowiedzieć o krwi na sukience, to chyba powinien zadawać bardziej konkretne pytania.
Opadła ciężko na Silvana, wieszając się mu na ramieniu, kiedy już skończyła paplać. Nie wiedziała co może jeszcze zrobić, a jak na złość w jej oczach zaczęły się zbierać łzy, które myślała, że odgonila chwilę temu. On też ją kochał, ale to nic nie znaczyło. Nie, kiedy sam przyznał, że to wszystko co między nimi było, to było nic. Poczuła jak ramię Zimmermana obejmuje jej gołe ramiona, a on ją gdzieś prowadzi. Była na tyle świadoma, żeby po prostu dać się poprowadzić bez zbędnego narzekania, chociaż chwilę przed zejściem na schody, kazała mu poczekać i cofnęła się po te czerwone marlboro, których pełną paczkę zabrała mu ze schowka, a których w opakowaniu zostało zaledwie kilka sztuk. Chyba dla każdego człowieka dawka używek przyjęta przez nią tego wieczoru, byłaby już śmiertelna.
Ale ja nie chcę rozmawiać o gwiazdach, gwiazd już dla mnie nie ma. — Powiedziała mu cicho, kiedy schodzili powoli po schodach, Chwilę jej zajęło odpowiedzenie mu, ale musiała przetworzyć jego wszystkie słowa. W głowie tłumaczyła je sobie na polski, tak jakby umiejętność normalnego rozumienia francuskiego wyparowała z jej alkoholu rozcieńczonego krwią, co płynął w tym momencie w jej żyłach.
Wpuściła Silvana do mieszkania, nie przejmując się bałaganem czy kurzem. Wcześniej uchyliła okno, więc przynajmniej się trochę przewietrzyło, kiedy ona zapijała się w sztok na dachu. Pamiętając słowa Silvana, poprosiła go o rozpięcie suwaka w sukience, nie będąc w stanie wygiąć ręki tak, by zrobić to samodzielnie, a kiedy to zrobił, to zniknęła na chwilę w sypialni i wróciła ubrana w bluzę, którą wampir mógł kojarzyć z tego listopadowego wieczora, kiedy wpadła na niego wracając od Maurice'a. Żałośnie cieszyła się, że opatulał ją jego zapach, że chociaż jeszcze przez chwilę mogła sobie wyobrażać, że wszystko było jak zawsze.
Nie patrząc w stronę opiekuna opadła na kanapę, na której położyła się na boku i spojrzała martwo w dal.
Ja przepraszam Silvan, ja wiem, że wszystko popsułam. — Powiedziała w eter.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Wiem. Wiem, że nie zraniłabyś go specjalnie, ale krew Ido. Czemu masz krew na sobie? - Tak właśnie wyglądało zajmowanie się młodymi wampirami w pigułce. Trzeba było jednocześnie pocieszać i zadawać pytania kto kogo rozszarpał. Starał się ukryć niepokój. Maurice'owi nic nie było, prawda? Na pewno nie. W końcu pisał z nim niedawno, a skoro postanowił spontanicznie jechać do Maroko, to raczej fizycznie miał się dobrze.  
- A o czym chcesz porozmawiać? - zagadał, gdy schodzili razem po schodach do jej mieszkania, mając nadzieję, że Olszewska wybierze jakiś temat, który odwróci jej uwagę od katastrofalnych Walentynek.
Pomógł jej rozpiąć sukienkę, a gdy zniknęła, by się przebrać, potarł skronie palcami, wzdychając przy tym ciężko. Właśnie spełniały się jego wszystkie czarne myśli, które nawiedziły go, gdy obudził się następnej nocy po Sylwestrze i zaczął myśleć o tym co się wydarzyło. I chociaż obawiał się takiej możliwości już wcześniej, to i tak zupełnie nie był na nią przygotowany. Eh… Naprawdę zaczynał rozumieć czemu Maurice uznał, że najlepszym sposobem na radzenie sobie z problemami była ucieczka do innego kraju w towarzystwie jednej z młodszych Darbinyan.
Gdy Ida wróciła, i położyła się na kanapie, Silvan ostrożnie podszedł do niej, chwycił leżący na fotelu koc i okrył nim wampirzycę, sam siadając na podłodze obok niej.
- Hej, nie mów tak - powiedział, odgarniając jej z twarzy kosmyk włosów, siląc się na jak najszczerszy uśmiech. Ida obecnie miała wystarczająco dużo zmartwień na głowie, by dał po sobie poznać, że i na nim ta sytuacja odcisnęła swoje piętno. Westchnął ciężko. - Wiem, że rozstania są trudne, ale nie masz za co przepraszać.
Naprawdę chciał powiedzieć jej coś mądrzejszego, w końcu zasługiwała na to, ale prawdę mówiąc, nic takiego nie przychodziło mu do głowy.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Krew na sukience. Mogła być jej, po tym jak zmartwiona otworzyła własne żyły na nadgarstku, żeby Maurice mógł się napić i chociaż trochę wzmocnić. Chociaż zapewne była jego,w końcu przytulił ją i na tamtym polu i w garażu, na pożegnanie. Ida naprawdę bardzo pluła sobie w brodę, że nie zareagowała bardziej emocjonalnie, że nie pobiegła za nim, że nie rzuciła się by go przytulić i obiecać, że wszystko będzie dobrze, powiedzieć, że go kocha, zająć się nim i opatrzyć jego rany.
Maurice się zranił. Krew nie chciała przestać lecieć, on mnie przytulił, dlatego mam ją na sobie. — Nie wiedziała na ile powinna zachować to, co się stało dla siebie, dlatego też nie poruszała kwestii tego, że nie widziała nigdy nikogo w tak koszmarnym stanie. I że myślała w pewnym momencie, że Hoffman umrze. I że byli w jakimś mafioskim kasynie. I że wyznał jej miłość.
Ida nie wiedziała o czym chciałaby rozmawiać, bo jej umysł mógł się skupić tylko na jednym temacie, którego na pewno nie chciała roztrząsać. Chociaż pewnie i na niego przypadkiem zejdzie ich rozmowa, jeżeli będą naprawdę próbowali dyskutować.
Myślisz że istnieje różnica w przyjmowaniu alkoholu w zależności z jaką grupą krwi go wymieszamy? — Pociągnęła nosem, bo chociaż już nie płakała, to skutki jej rozpaczy dalej były widoczne.
Kiedy położyła się na kanapie butelka z bimbrem wylądowała gdzieś na podłodze, gdzie ją trochę bezwładnie odstawiła. Zawinęła się szczelniej w koc, którym przykrył ją Silvan i przy okazji oplotła kolana ramionami, zwijając się w pozycji, która miała jej dać chociaż trochę udawanego bezpieczeństwa.
Odwzajemniła krzywo uśmiech, którym ją obdarzył, kiedy odgarniał z jej twarzy jej włosy. Maurice też tak robił, chociaż gest Hoffmana był nacechowany innymi uczuciami niż ten Silvana. Znowu stanęły jej łzy w oczach, a ona sięgnęła ręką, próbując wymacać butelkę, co jej się nie udało. Nie była pewna, czy odstawiła ją gdzieś indziej, czy Silvan ją przesunął. Ona jednak podniosła się i spojrzała na swojego opiekuna.
Powinieneś raczej pójść do niego. Bardziej potrzebuje kogoś obok. I bardziej zasługuje na twoją troskę, jest twoim synem, a ja kobietą, która chyba złamała mu serce. — Jak kończyła mówić to łzy zaczęły płynąć ciurkiem po jej twarzy, a ona nawet nie próbowała ich ścierać. Gdzie się podział ten cholerny alkohol?

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Ah… A więc to była krew Maurice'a. Świetnie. Cudownie. Genialnie. Silvan prze chwilą musiał walczyć sam ze sobą, by nie poprosić Idy o to, aby usiadła gdzieś na chwilę, a on w tym czasie zadzwoniłby do syna, by upewnić się, że przypadkiem nie umiera gdzieś na podłodze.
Skoro pisał ze mną i chce uciekać do Maroka, to nie może być z nim tak źle, a tak poza tym jest wampirem. Skoro pisał ze mną i chce uciekać do Maroka, to nie może być z nim tak źle, a tak poza tym jest wampirem. - powtarzał sobie w głowie, by samemu się uspokoić. Wszystko było dobrze. To znaczy patrząc na Idę i czytając wiadomości od Maurice'a nie było dobrze, ale chyba krwią nie musiał się aż tak przejmować. Chyba.
Zerknął na nią z uśmiechem. O. O takiej krwi bardzo chętnie mógł myśleć dużo i często.
- Myślę, że jeśli chcesz, to mogę ci przynieść moje badania na ten temat, które kiedyś prowadziłem. Jest tam dużo fajnych tabelek. Spodobałyby ci się. Chociaż dotyczyły wtedy zwykłego zmieszania krwi z alkoholem, a nie syntmiksów - rzucił luźno, ni to żartem, ni to na serio, naprawdę gotowy przynieść jej odpowiednie notatki, gdyby wyraziła chęć do dalszej rozmowy o alkoholu i grupach krwi.
W tym zamieszaniu, sam nie zauważył, gdzie się podziała butelka, ale cieszył się, że nie było jej obecnie w zasięgu ręki Idy.
Czy wolałby iść do Maurice'a? Oczywiście, martwił się o niego, i to bardzo, ale wątpił, by syn i tak chciał z nim teraz rozmawiać. No i nie byłby w stanie wyjść teraz z ich kamienicy i pozostawić Idę samą sobie.
- Daj mi się martwić o to kto i kiedy potrzebuje mojej troski, dobrze? - powiedział, w końcu przyciągając wampirzycę do siebie, by jeśli mu nie przeszkodziła, objąć ją w geście pocieszenia. Nie wiedział co się stało, nie wiedział czemu zerwali, ani co było tego powodem, ale nie zamierzał się pytać. To była ich sprawa, nie jego. A tak poza tym dalej się bał, że inaczej musiałby, chociaż pośrednio, obrać którąś ze stron konfliktu, a tego dalej bardzo się bał. - Poza tym już z nim rozmawiałem. Chyba ma się w porządku. - dodał, może niekoniecznie zgodnie z prawdą, by ją uspokoić.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Ida alkoholem zagłuszała też chyba ogólnie pojętą troskę o Maurice'a, bo akurat ona o tych ranach nie mogła tak łatwo zapomnieć. I chociaż wiedziała, że zrobiła wszystko co mogła, to z drugiej strony miała też ten problem, że nie miała szansy zająć się nim w normalnych warunkach domowych. Wolałaby samodzielnie założyć mu opatrunek i podawać krew przez najbliższą dobę, ale niestety straciła to prawo, co też mocno w nią uderzało. Z drugiej strony, pewnie nie z takich kłopotów Maurice wychodził już bez niczyjej pomocy, a tutaj przynajmniej odwiozła go bezpiecznie do domu.
Zobaczyła minę Silvana, kiedy dowiedział się czyją krew miała na sobie.
Ale spokojnie, dałam mu krwi — nie powiedziała, że swojej — i odwiozłam do domu. Wyglądał całkiem dobrze jak się żegnaliśmy. — Tylko tak mogła pocieszyć zatroskane rodzicielskie serce Silvana, nic innego pokrzepiającego nie przychodziło jej do głowy. Nie w tym stanie w jakim była.
Wsłuchiwała się w to co mówił. Robił takie badania? Ciekawe. Zapisała to sobie w głowie, bo raczej nie miała teraz siły na jakieś poważne naukowe dyskusje, miała po prostu własny cel w zadanym pytaniu.
Czyli co najlepiej wymieszać z, powiedzmy, B0 Rh-? — Wcale taka krew nie stała w jej lodówce i Ida wcale, ale to wcale nie chciała upić się mniejszym kosztem surowców, kiedy zacznie z niej schodzić pierwsza faza. Teraz swój stan zawdzięczała głównie bimbrowi, który był na tyle mocny i którego wypiła na tyle dużo, że dwoił jej się obraz.
Dopiero kiedy opadła na kanapę, dała się ponieść własnej tragedii, która trochę się toczyła w tej chwili w jej życiu. Nie wiedziała co ze sobą zrobić, czy wolałaby krzyczeć i rzucać talerzami, czy wypłakać się Silvanowi w rękaw, czy może iść pod pewną kamienicę, żeby wyrzucić pewnemu gnojkowi, że jest chujem i najgorszym co ją w życiu spotkało i chciałaby cofnąć się do przeszłości, żeby nigdy go nie poznać. Okej, może trochę przesadzała, ale nie umiała już kontrolować własnych emocji, a promile w jej krwi wyłączyły praktycznie wszystkie hamulce.
Nie odpowiedziała mu na jego błyskotliwą odpowiedź, chociaż chyba faktycznie wolałaby, żeby zajął się nim. Dalej się o niego martwiła, bo wbrew wszystkiemu co się zadziało tego dnia, to ona go kochała i otaczała go szczerą troską. Czyny nie słowa, więc kiedy nie mogła nic zrobić i była bezsilna, czuła się o wiele bardziej paskudnie niż bez tej otoczki.
Dała mu się przytulić, chociaż nic to nie zmieniło. Ból nie ustąpił, łzy nie przestały lecieć. Czuła się jak szmaciana kukła w rękach bawiącego się nią dziecka.
Tak mnie właśnie kocha, że u niego wszystko dobrze, a ja umrę topiąc się we własnych łzach. — Pociągnęła nosem, nawet nie zdając sobie sprawy, że wyjawia Silvanowi duży element układanki.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Odetchnął z ulgą na tego typu zapewnienia. Ufał, że Ida, nawet w takim stanie, wiedziała co mówi, a Maurice rzeczywiście był bezpieczny w swoim domu.
Już otworzył usta, by zacząć prowadzić z nią dyskusję na ten temat, gdy nagle zorientował się, że wampirzyca chyba była stanowczo za mało trzeźwa i mogłaby jeszcze szybko wykorzystać zdobytą wiedzę w praktyce.
- Może porozmawiamy o tym jutro? - zasugerował, nieco żałując swojej decyzji, bo sam chętniej porozmawiałby o krwi, niż o zerwaniu pomiędzy swoim dzieckiem i niby-dzieckiem, o które martwił się nie mniej, niż o Maurica.
Oj… Oj… Oj nie. Dopiero, gdy Olszewska powiedziała, co powiedziała, dotarło do niego, jak źle dobrał słowa. Przecież to nie było tak, że Maurice, miał ją gdzieś i nie przeżywał tego co się właśnie wydarzyło. Przeżywał. Inaczej nie postanowiłby nagle wyjechać do innego kraju i nie przepraszałby go, chociaż według Silvana nie było za co, za związek z Idą. Czy powinien jej to powiedzieć? Nie. Zdecydowanie nie. Chyba nie. Wtedy pewnie zaczęłabym się martwić w zupełnie drugą stronę. Tylko, że teraz uważała, że nie obchodziła Maurice'a, a to też nie było prawdą. Cholera. To tak właściwie co miał jej powiedzieć, by wszystkiego nie pogorszyć? I właśnie dlatego jakiekolwiek dramaty rodzinne wolał oglądać w telewizji, niż doświadczać na własnej skórze.
- Nie Ido. To nie tak - powiedział, siląc się na pewny ton głosu, odsuwając się od niej nieznacznie, tak by mógł spojrzeć wampirzycy w oczy. - On to też przeżywa, wiesz? Ale… Ale myślę, że jakoś się trzyma. - Powie jej o Maroko. Miała prawo wiedzieć. Tylko nie teraz. Później, gdy nie będzie w aż takiej rozsypce. - Zresztą odwiedzę go jutro.
Nie chciał pogłębiać jej ran i dopytywać co miała na myśli mówiąc, że Maurice tak właśnie ją kocha.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Westchnęła głęboko, kiedy nie dostała odpowiedzi na pytanie. Tacy właśnie byli mężczyźni, obiecywali ci tabelki-srelki, dom w Monako, wyznawali miłość, a na koniec wycofywali się, kiedy jednak nie wszystko wyglądało tak, jak chcieli by wyglądało. Ida z jednej strony nie wiedziała czy wolałaby się upić w sztok, tak, żeby zasnąć na tej kanapie i nic nie czuć, czy porozmawiać z Silvanem i być może wyrzucić z siebie to wszystko co się w niej kotłowało. Chociaż sama nie wiedziała co miałaby mu powiedzieć. Przyznać się do wszystkiego co się wydarzyło nie mogła, to nie były jej sekrety do zdradzenia, poza tym jezeli faktycznie środowisko imprezy na którą Maurycy się wbił bylo takie niebezpieczne, to im mniej osób wiedziało gdzie bawili się z Hoffmanem tego wieczora, tym lepiej.
Może być i jutro. — Skomentowała w końcu, chociaż samo uświadomienie sobie, że jutro dalej nie będzie przy niej jej ukochanego, sprawiło, że dodatkowe łzy popłynęły po jej policzku. Naprawdę źle się trzymała, pierwszy raz tak mocno przeżywała jakiekolwiek rozstanie. I była świadoma, że najpewniej nie będzie lepiej, że z każdym dniem będzie popadać w coraz większą histerię i pogłębiać własną tragedię. Będzie pragnęła go desperacko przy sobie, a używki będą kierowały ją w najgorsze strony tego wszystkiego.
No i jeszcze jego słowa, które ją dobiły po tym wszystkim. Sama nie wiedziała co chciała usłyszeć. Zapewnienie, że wszystko u niego dobrze? Czy że jest w podobnym stanie co ona. Ida w tym momencie zakładała, że dla niego to nic nie znaczyło, nawet jeżeli powiedział, że ją kocha. W końcu jak to mogła być miłość? Jakby to co było między nimi było prawdziwe, to nie daliby sobie tak łatwo odejść, a oni rozstali się jakby nic dla siebie nigdy nie znaczyli. Zastanawiała się czy w jego stwierdzeniu, że Maurice jakoś się trzyma była jakaś sugestia, że po prostu on nie wpadł w taki stan jak ona, że lepiej to wszystko przeżywał, czy mogło mu chodzić o to, żeby się trochę ogarnęła. Naprawdę ciężko było jej to wszystko przetrawić, ale włączyła się w niej jakaś rywalizacja. Otarła twarz kocem, który na nią zarzucił i pociągnęła kilka razy nosem.
Widzisz, też się trzymam. Nic się nie stało, wszycy żyją. — No dobra, ona może tak średnio. Ale na szczęście on jej tylko złamał serce, a nie przebił kółkiem. To mogło się zrosnąć, potrzeba było tylko czasu.
Uświadomiła sobie jednak coś, co powiedziała chwilę wcześniej i prawie zrobiła bardzo zamaszystego facepalma.
Tylko nie mów mu, że wiesz. Nie wiem czy to przeżyje. — Nie sprecyzowała co dokładnie Silvan wie, ale dla niej z roku rozmowy było to oczywiste.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Na zapewnienia, że nic się nie stało, posłał jej po prostu pocieszający uśmiech i zgarnął zbłąkany kosmyk włosów z powrotem za ucho. Czy wierzył w to co mówiła? Nie za bardzo. A czy wierzył, że ona wierzy w swoje słowa? Też nieszczególnie. Tutaj niestety najlepszym lekarstwem był czas i naprawdę nie oczekiwał od Idy, że na kilka godzin po nagłym zerwaniu będzie zachowywać się, jakby nigdy nic się nie stało.
- A co powiesz na croissanta? - spytał, podsuwając jej papierową torbę ze słodkimi wypiekami, które pochodziły z jej ulubionej i sprawdzonej piekarni.
Trochę żałował, że nikogo wraz z nim teraz nie było i że to on sam musiał pocieszać młodą wampirzycę. Nie tylko dlatego, że za nic na świecie nie miał pojęcia, co powinien zrobić, a każde wypowiedziane przez niego słowa i każdy gest można było z łatwością podciągnąć pod jedną wielką improwizację. Po prostu chciał, by Ida miała w tym momencie przy sobie kogoś, kto mógłby lepiej jej pomóc, a nie tylko nieporadnie spróbować zapewnić ją, że jej chłopak… To znaczy były chłopak radzi sobie, ale nie znowu aż tak bardzo, chociaż w rzeczywistości pewnie radził sobie bardzo nie bardzo.
- Ido… - zaczął, nie do końca pewny, czy Olszewska będzie zachwycona, tym co zaraz usłyszy. - Maurice powiedział mu o waszym rozstaniu pierwszy. Wysłał mi smsa jakiś czas temu. - Chyba, że miał mu nie mówić o czymś innym, a on nie do końca zrozumiał jej słowa.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
W jej głowie w jednej chwili nie zasługiwała na ciepło, którym obdarzał ją Silvan, a w kolejnej uważała, że należały jej się wszelkie pocieszenia tego świata. Amplituda była naprawdę wielka. Tak samo jej nastrój, od bycia pewną siebie kobietą, która była ponad to wszystko co się wydarzyło, przez pustą skorupę, aż po rozpaczającą i umierającą, zapłakaną wampirzycę leżącą na kanapie pod ciemnym kocem. Jak Silvan pewnie mógł zauważyć, zmieniało się to jak w kalejdoskopie.
Chwyciła za torbę z croissantami, którą Silvan jej podsunął i wyjęła jednego z ładnie pachnących rogalików. Podziękowała cicho i ugryzła delikatne francuskie ciasto, żeby poczuć jeden z jej ulubionych kremów cytrynowych. Może i zrobiło jej się trochę niedobrze, kiedy słodycz zalała jej kubki smakowe, w końcu wypiła tyle, że trochę mniej kontrolowała wszystkie swoje wampirze zmysły, a i sam alkohol zapewne nie pomagał w nie odczuwaniu nudności, jednak zjadła wypiek do końca i oblizała palce. Dało jej to kilka chwil na ponowne zebranie się w sobie. Ona naprawdę widziała, że jej działania nie są spójne, nie umiała jednak po prostu nad tym panować.
Naprawdę doceniała, że Silvan starał się ją pocieszyć i jakkolwiek zająć jej myśli, chociaż może powinna siedzieć sama, bo mówiła rzeczy, którymi może nie do końca by się podzieliła w normalnych warunkach.
Wiem, że wysyłał SMSy, Halide do mnie napisała. Powiedziała, że możemy rzucać widelcami w jego zdjęcie, ale ja chyba nie chcę, wiesz? Jak mam w kogoś rzucać widelcami i nożami to w wampira, a nie w jego zdjęcie. — Powiedziała trochę nie rozumiejąc dlaczego Silvan poruszał ten temat. Ich rozmowa brzmiała jak rozmowa między głupim i głupszym. Szczególnie, z jego perspektywy, kiedy był trzeźwy i mógł to wszystko jakoś ogarniać w lepszy sposób niż ona. Rozejrzała się w poszukiwaniu telefonu, żeby pokazać Silvanowi, jednakże nie mogła go nigdzie znaleźć. Być może faktycznie został na dachu. Zamiast tego znalazła jednak porzuconą wcześniej butelkę z bimbrem, którą chwyciła w jedną dłoń, by zamaszyście napić się z gwinta.
No ale ja nie żartuje Silvan. Obiecaj mi, — mówiąc to wyciągnęła w jego stronę mały palec, gotowa na najpoważniejszą przysięgę jaką jeden wampir mógł złożyć drugiemu. — że nie powiesz mu, że wiesz. — Poważnie spojrzała w ciemne oczy swojego opiekuna. Lepiej jej było nie odmawiać, skoro miała skłonności do rzucania czymś więcej oprócz kubka z krwią.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Proszę nie rzucajcie w niego sztućcami, ani niczym innym - Poprosił, pewny niemal na sto procent, że Ida tak naprawdę nigdy by tego nie zrobiła, ale zawsze pozostawała ta niewielka szansa, że zazwyczaj tłumiony pierwiastek chaosu, naturalnie występujący w ciele Olszewskiej niespodziewanie obudzi się i zrobi coś czego, by nie przewidział. Tak jak w przypadku eutanazolu.
Silvan nie wiedział, kto bardziej nie wiedział o czym mówił. On, czy pijana Ida. Zmarszczył brwi. Przecież powiedział jej, że Maurice wie, że on wie, na co ona odpowiedziała, że wie, że wie, ale i tak się upierała, by obiecał jej, że nie powie synowi, że wie. Komunikacja godna niejednemu skomplikowanym równaniu z tym, że na równanie ny się cieszył i nie miałby problemu z dojściem do jego sedna. A może wampirzyca myślała o czymś zupełnie innym, czego on nie załapał?
- Ido - zaczął, łapiąc ją za wyciągniętą rękę pełną dłonią i spojrzał jej prosto w oczy. - Wiem, że nie żartujesz, ale Maurice już wie, że wiem, więc o czym mam mu nie mówić, że wiem?
Wolną ręką, próbować powoli zabrać jej butelkę, korzystając z tego, że uwaga Idy była skupiona na nim, a nie na alkoholu, którego zdecydowanie już wystarczyło jej na dzisiaj.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Silvan powinien wiedzieć, że akurat Ida miała jakieś doświadczenie w rzucaniu przedmiotami w inne wampiry. Poczynając od historycznego rzutu kubkiem pełnym krwi, przez stolik, aż po śnieżki, które w jakiś sposób trafiały w ruchome cele.
A kubkiem mogę? Wiesz, że on mi kupił kubek do swojego mieszkania? Taki różowy, do niczego mu nie pasował, ale mi się podobał. Ciekawe czy go wyrzuci. — Pociągnęła nosem, bo jeżeli ktoś miał coś zrobić z tym kubkiem, to ona naprawdę bardzo chętnie by w niego nim cisnęła, żeby roztrzaskał się na nim, tak samo jak ich uczucia roztrzaskały się na podłodze w garażu.
Ida mówiła bez ładu i składu, ale w jej głowie wszystko brzmiało bardzo inteligentnie. Nawet nie zauważyła, że Silvan nie do końca zrozumiał o co jej chodzi. Po prostu była bardzo zdesperowana, żeby Maurycy nie uznał, że nie może jej ufać, że wróciła do domu by wyśmiać go razem z jego ojcem. Nie wiedziała, że on nie był świadomy jej uczuć, że myślał, że ona go nie kocha. Fakt, że przypadkiem poinformowała Silvana o tym co wyznał jej wampir, bardzo ją pogrążył w nieprzyjemnym uczuciu paniki i nie mogła przestać myśleć o tym, że Maurice NIE MOŻE się dowiedzieć.
Kiedy Silvan się odezwał, podniosła wysoko brwi. W jednym zdaniu za dużo razy pojawiło się słowo "wiem", żeby mogła to zrozumieć w tym stanie. Zaczęła powtarzać pod nosem co jej powiedział, skupiając wzrok na jego chłodnej dłoni trzymającej ją za rękę. To nie był chłód, który chciała czuć, ale też uspokajał. Oddała mu butelkę, chociaż myślała, że jednak chce się napić tego specjału wujka Staszka.
No że mi powiedział, że mnie kocha. Nic nie wiesz, nic nie słyszałeś. — Zdziwiona powiedziała to na głos jeszcze raz, przez co musiała na chwilę zabrać rękę z jego uścisku, by ukryć twarz w dłoniach. To było dla niej za dużo, zdecydowanie.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach