Le monde est petit, profitons-en

2 posters

Go down

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Udane (i jakże sympatyczne w przebiegu!) były pertraktacje z panem Chardonnay i jego partnerką. Po degustacji wina oraz poczynieniu pewnych ustaleń biznesowych Constanza uznała, że zdążyła przez ten czas odpocząć po żywiołowym pierwszym tańcu i że zdecydowanie pora na kolejny. Nie pili wprawdzie zbyt dużo, smakowali jedynie z pełną kulturą, ale i tak spożycie alkoholu było dobrą wymówką do zaciągnięcia pana Darbinyana z powrotem na parkiet, bo przecież „ruch dobrze robi na wietrzenie głowy” i „trzeba zachować balans pomiędzy pracą a rozrywką”. Jeszcze mieli odbyć kilka konwersacji, niektóre z nich miały dotyczyć stricte interesów i ekonomii, inne zaś polityki rodowej, co nie zmieniało faktu, że obydwoje mieli jeszcze sporo punktów programu przed sobą i Constanza dbała o to, by je urozmaicić.
Skoro niedługo po północy mieli się zwijać i wracać do Szwajcarii, gdzie czekały na nich ich rodziny, zasługiwali na celebrację.
Tyle że gdy już zaczęli tańczyć, Connie nie potrafiła znaleźć odpowiedniego momentu, aby przestać. Kiedy kończył się jeden utwór, każdy następny zawsze był „jej ulubionym”, muzyka ciągle przywoływała jakieś wspomnienia z zamierzchłej epoki („A pamiętasz, w miesiącu gdy wyszedł ten utwór, byliśmy akurat w Wiedniu”, „a w tym utworze na jednym koncercie jakiś widz wtargnął Elli na scenę i śpiewał z nią na dwa głosy, nie mogła przestać się śmiać i tak ją nagrali, ta wersja nawet krąży po internecie”, i „kocham tę piosenkę! Kiedyś piłam koniak z Colem Porterem!”). Sahak po jakimś czasie zaczął już dobrotliwie wywracać oczami po suficie, aż wreszcie Constanza musiała się nad nim zlitować i dać mu zejść z parkietu.
Uzgodnili, że on znajdzie kolejną osobę na ich liście person do odhaczenia, a ona tymczasem dołączyła do grupki kobiet, które zebrały się w kręgu, bez partnerów i tańczyły Big Apple, jak w filmie „Keep Punching” z 1939 roku, doskonale bawiąc się w swoim własnym, damskim towarzystwie.

I jakoś tak się potoczyło, że kolejny utwór po Big Apple (nie zgadniecie! Też „jej ulubiony”!) był muzyką, do której najlepiej tańczyło się St. Louis Shaga, shag natomiast był tańcem, którego Connie absolutnie nie zamierzała tańczyć solo. Zwyczajnie nie, to się nie godzi. A więc co wtedy zrobiła?
Po prostu odwróciła się szybko i na gwałt, jakby jej się paliło pod stopami, wśród towarzyszących jej tancerek poszukała sobie partnerki. Padło na Radną Selenę, która najwyraźniej była równie spragniona pląsów co Constanza, a kto wie, może nawet i bardziej.
Connie po prostu wyciągnęła zapraszająco rękę i żwawo porwała drobniejszą od siebie kobietę, jakby to był ostatni dzień ich życia, o północy świat miał się skończyć a jutro miało nie nadejść. Z powodu różnicy wzrostu i wagi Constanza instynktownie wcieliła się w rolę męską.
— Wiedziała pani, Radno, że Artie Shaw, kompozytor tego utworu, raz tak się wkurzył, że kazali mu po raz pięćsetny grać jeden i ten sam szlagier w telewizji, że zszedł ze sceny w środku nagrywania, wyszedł ze studia i uciekł do Meksyku? — roześmiała się. — To było bodaj w ’39… coś takiego… Słuchałam wtedy tej audycji na żywo!
Rzucała po parę słów za każdym razem, kiedy były blisko siebie. Potem obracała Seleną, rozdzielały się, znowu zbliżały z powrotem, więc mówiła dalej, próbując trochę przekrzyczeć muzykę. Loki, które na początku przyjęcia były elegancko uklepane brylantyną, teraz latały miękko na wszystkie strony wokół twarzy Constanzy, czyniąc ją zdecydowanie mniej surową w odbiorze. Złota sukienka mieniła się brokatem, a sznur pereł okręcony wokół szyi odbijał się rytmicznie od osłoniętego dekoltu.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
#5
 
Bal zaczynał się coraz bardziej rozkręcać. Po pierwszych nieco mniej zręcznych tańcach i wczuwaniu się w muzykę kolejne szły już jak z płatka, także po zakończeniu poprzednich Selena czuła znaczny niedosyt. Z drugiej jednak strony organizm domagał się chociaż minimalnego odpoczynku, a prócz tego wypadało nawodnić organizm. A raczej, konkretnie mówiąc, dobrać się do kuszącego zielonego napitku nazywanego absyntem. Dawno dawno temu miała okazję próbować tego specyficznego napoju, dlaczego więc teraz po prostu nie odświeżyć dawno zapomnianego smaku?
Musiała przyznać, że smak był dokładnie taki, jak zapamiętała. Rzecz jasna kwestia nawadniania się za pomocą absyntu była głupim pomysłem, ale przecież to wcale nie było tak, że zamierzała pić na umór. Najważniejsze to znać swoje ograniczenia, a wampirzyca swoje prywatne akurat doskonale znała. Czas potrzebny na wypicie alkoholu był akurat idealnym czasem, by pozwolić nogom odpocząć, przyzwyczaić się do obcasów i iść tańcować dalej. Wprawdzie to nie tak, że nie chodziła w podwyższających wzrost butach, ale co innego w nich chodzić, a co innego tańczyć. Do tego już potrzebowała się przyzwyczaić.
Nie mając chwilowo pomysłu na znalezienie odpowiedniego partnera, dołączyła się do grupki kobiet tańczących w kółeczku. W sumie pamiętała ten taniec, nawet jeśli na początku myliła odrobinę kroki, dosyć szybko załapała, o co tam chodzi i zaraz potem mogła cieszyć się tańcem. Chyba wszyscy byli tutaj spragnieni pląsów, dlatego też widząc Constanzę skinęła kobiecie głową na przywitanie, zaraz potem skupiając się na muzyce, która nie trwała jednak aż tak długo, jak sądziła.

Big Apple w końcu się skończyło, zostało więc podziękować reszcie kobiet skinięciem głowy. Poprawiła włosy, wcześniej ładnie ułożone, a teraz latające na wszystkie strony. Klasyka podczas tak żywiołowych tańców, ale przecież nie wypadało wyglądać jak totalne czupiradło.
Kiedy więc rozbrzmiały nuty następnej piosenki, a dokładniej „nutki od shaga”, jak miała w zwyczaju nazywać je Selena, nie sposób było powstrzymać się od delikatnego tupania nogą w rytm muzyki. Może właśnie to sprowokowało Constanzę, by to właśnie ją zgarnąć do wspólnego tańca?
Selena nie miewała w zwyczaju wybrzydzać. Jeśli ktoś chciał tańczyć, to jego płeć nie miała żadnego znaczenia, liczyło się wyczucie muzyki i ogólne chęci! Dlatego bez wahania złapała za rękę kobiety, będąc całkiem chętną ofiarą tego tanecznego porwania i grzecznie zgodziła się na bycie tą prowadzoną w tańcu. Nawet miało to sensowne uzasadnienie, jako że musiała delikatnie zadzierać łepek, by spojrzeć w oczy kobiety.
- Wystarczy po prostu Selena! – machnęła dłonią, przewracając oczami na niepotrzebną formalność. Ludzie no, szanujmy się po grzyba się bawić w te pani i panów. Jesteśmy na balu, tańczymy, a że Selena nie przepadała za formalnościami to było raczej dosyć wiadome. Nigdy nie kryła się z tym, że przy najbliższej możliwej okazji przechodziła na „ty” z każdym, z kim się tylko dało to zrobić, świadoma faktu, że nie każdy miał ochotę na taką „poufałość”.
- No nawet mnie to nie dziwi. Na jego miejscu też bym tak zrobiła. – roześmiała się, korzystając z każdego momentu, gdy były bliżej siebie. – Niestety w ’39 byłam dosyć… niedysponowana, ale będę musiała to obejrzeć. Gdzieś chyba powinny być jakieś archiwalne nagrania. – oczy dziewczyny błyszczały radością i wysiłkiem spowodowanym tańcem. Włosy podobnie jak wcześniej zaczęły falować w każdą możliwą stronę, zawiewając podczas obrotów niczym na wietrze. – Nikt jednak nie powie, że nie miał drygu do muzyki! Zresztą odnoszę wrażenie, że dawniej liczył się talent, a teraz jedynie wygląd i skandale. Swoją drogą piękna kreacja! – skomplementowała kobietę podczas kolejnego z tanecznych zbliżeń, ciesząc się, że wampirzy słuch nie wymagał aż takiego przekrzykiwania muzyki.

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Bardzo chętnie skorzystała z przyzwolenia na poufałość. Całkiem możliwe, że smakowany wcześniej z panem Chardonnay alkohol zagrał w tym pewną rolę i pomógł Connie poluźnić kołnierzyk. Tytulatura i tak nie tyle stanowiła o hierarchii, co była po prostu wyrazem osobistego uznania; to był na przykład powód, dlaczego Silvana Zimmermana zawsze publicznie nazywała Profesorem.
Jednakże, z Seleną znały się z widzenia oraz ze słyszenia, można by rzec, od wieków, tak samo jak z Louisem, z którym to bez wcześniejszej zmowy, całkiem spontanicznie, zaczęli podtrzymywać w towarzyskich kręgach żart, jakoby byli kuzynami. Oczywiście nie byli, po prostu ktoś kiedyś z wielkim entuzjazmem spytał Constanzę, czy była w jakiś sposób spokrewniona bądź spowinowacona z Szanownym Radnym Moreau, ona nie zaprzeczyła - i jakoś tak to się dalej potoczyło, plotka uległa efektowi kuli śniegowej. Ciekawe, czy Selenie kiedykolwiek obiła się o uszy ta pogłoska.
Miło było na trochę zarzucić formalności, odrobina wina przyjemnie rozgrzewała zimne Draculowskie ciało, tak samo jak energiczne ruchy i wymachy zgrabnymi nóżkami, z Seleną jako jej „lustrzanym odbiciem” w parze.
— Dziękuję! — odparła ze szczerą wdzięcznością. — Wzajemnie, Seleno. Niesamowicie misterne detale, uwielbiam zwłaszcza haft na brzuchu. — Nie wspominając już, że obydwie miały sznury pereł podobnej długości (jak zresztą połowa obecnych kobiet, ale ćśśś). — Hmmm... tak właściwie, pamiętasz, gdzie spędziłaś początek lat dwudziestych? Czy ta epoka zapisała się w jakiś sposób w twoim sercu...?
Wzmianka Seleny o roku ’39 nie umknęła jej uwadze, a wręcz poruszyła jakąś struną zrozumienia, dlatego też Moreau nie wypytywała o powody owej „niedyspozycji”. Najprawdopodobniej wojna, cóż tu dużo mówić. Connie zmiarkowała się, że mocno otarła się o faux pas, toteż wolała przewinąć trochę „taśmę czasu” i spytać o to, co działo się w życiu Seleny dwadzieścia lat wcześniej. 1920r. dla części Europy oznaczał czas wytchnienia po Wielkiej Wojnie, lecz za to przyniósł niepokoje na Bliskim Wschodzie – w Turcji, Syrii, Azerbejdżanie czy Gruzji, a także i w kraju, z którego pochodziła Constanza.
Kiedy Wielki Gatsby brylował na złotych salonach i tańczył swinga, reszta świata wciąż płonęła i krwawiła. Co za ironia.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Alkohol miał to do siebie, że bardzo lubił rozluźniać zarówno atmosferę, jak i szeroko pojęte sztywne maniery zachowania. W takich jednak okolicznościach wiele rzeczy można było wybaczyć, a rozluźnienie się podczas tańca i rozmów było wręcz pożądane, a nie jedynie mile widziane. Przynajmniej jeśli pytać o to Selenę, ot po prostu prezentowała inne podejście do życia, hierarchii i innych osób. Najważniejsze jednak, żeby się dogadać, reszta wyjdzie w praniu. Dlatego cieszyła się, że Constanza nie była z tych przesadnie lubiących formalności, jak wspomniany pan Chardonnay. Tyle lat współpracy, a nadal go tego nie oduczyła…
Kobiety jednak lubiły być tajemniczymi istotkami, nawet jeśli niektóre miały do tego wrodzoną ciekawość. Takie jednak plotki nie były możliwe do ukrycia, zwłaszcza wśród osób znających się jeszcze dłużej. Można było więc uznać, że u tych starych nieśmiertelnych pogłoski obijały się o uszy, ale wiadomo – jeśli zapytać o to wprost, na pewno się wyprze, z wrodzonym wręcz wyrazem czystej niewinności na twarzy. „No bo jak to, ja miałabym się zajmować plotkami? Ależ nie mam czasu na takie sprawy… Ale wy tak na serio, czy to jednak tylko podpucha?” okraszone błyskiem w oczach i czystą ciekawością wypisaną na twarzy. Ale co złego, to nie ona!
- Prawda? – ożywiła się w rozmowie na temat odzieży. Mogła i być jedną z tych unikających zakupów, ale to nie zmieniało faktu, że od czasu do czasu też lubiła podyskutować sobie o ciuszkach. – Ktokolwiek był twórcą, zdecydowanie się postarał! Chociaż będąc szczerą, piórka na Twojej sukni są fascynujące. – kusiło rzecz jasna przejechać po wspomnianym piórku łapką, rzecz jasna nie naruszając tu jakoś specjalnie wrażliwych stref, ale co wypadało zrobić takiemu na przykład Regisowi, nie do końca miało zastosowanie przy Constanzie. Bądź co bądź nie była pod wpływem procentów, by nie myśleć nad tym, co robi.
- Oczywiście, że pamiętam! – zaśmiała się lekko. – Mieszkałam wtedy Wielkiej Brytanii i był to jeden z najszczęśliwszych okresów w moim życiu. Choć przyznam, że zamiast takiej kreacji przy formalnych wydarzeniach nosiłam zazwyczaj chińskie qipao. To była bardzo ciekawa epoka prawdę mówiąc, pełna przede wszystkim kontrastów. – wampirzyca uśmiechnęła się delikatnie, omijając zgrabnie temat wojen Bliskiego Wschodu, a i potem II wojny światowej. Wątpiła, by dla kogokolwiek był to przyjemny temat, nawet jeśli nie miał takich przeżyć jak ona sama. Dlatego nawet doceniła, że Constanza wycofała się z lat około 40, bo logicznie opisywać swoje przeżycia mogła gdzieś mniej więcej od ’45 roku. Co nie zmieniało faktu, że pytanie o te czasy wcale nie uważała za jakieś specjalne faux pas.
- Swoją drogą, czy też masz sentyment do dawniejszych czasów? Niby podobno współczesność jest lepsza, bo technologia, wygody i tak dalej, ale jakoś tak… Ja mam czasem wrażenie, że w niektórych miejscach lepiej się żyło te 100 lat temu. – zagaiła Constanzę, ciekawa jej opinii porównawczej dawnych i obecnych czasów. Pod pewnymi względami aktualne czasy były bardzo w porządku, ale jednak te dawne miały trochę więcej klimatu bez wszechobecnej technologii.

@Constanza Moreau

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Lata 20 były fascynujące jeszcze pod jednym względem: publiczna rola kobiet na świecie stawała się coraz bardziej prominentna. W Anglii na przykład w 1921r. po raz pierwszy kobieta została policjantką, pojawiały się również kobiety obrończynie w sądach wyższej instancji, kobiety architekci… „flapper girls” szalały w barach do późnej nocy, paląc cygara i nie wylewając za piórkowe boa, a szminka właśnie w tamtych czasach stała się mainstreamowym gadżetem dostępnym dla szerokiej damskiej klienteli. Zaczęto także przeprowadzać zabiegi medycyny estetycznej tak po prostu, w ramach upiększania, a nie tylko do łatania potwornych ubytków po walce na froncie. Wyzwolenie i rozpasanie. Postęp. A Constanza uwielbiała postęp, niezmiennie ją fascynował.
Moreau uznała, że nie jest to odpowiedni czas na zasypywanie swojej partnerki tyloma historycznymi szczegółami, przecież nie każdy lubił słuchać trivii jak w teleturnieju ani czuć się jak na powrót w szkolnej ławce, na wykładzie. Musiała się powstrzymywać, żeby z czymś nie wyskoczyć. Cóż poradzić, Draculowie już mieli takiego bzika, wysysali go chyba z krwią swoich stwórców – jedni „odpalali się”, gdy mowa była o biologii lub chemii, inni przy botanice czy archeologii, Connie natomiast tryskała entuzjazmem opowiadając o przełomowych wydarzeniach ze świata i rewolucjach technologicznych. Tacy już byli z nich ekscentrycy.
— Och, jestem wprost beznadziejnie sentymentalna — przyznała ze śmiechem, głosem winowajczyni. Raz, dwa, trzy, cztery, przód, przód, tył, tył. Obróciła Seleną najpierw w lewo, po chwili przyciągnęła do siebie i odwinęła w prawo. Frędzelki u rąbka sukienki Radnej śmigały wesoło na wszystkie strony, kręcąc młynka. — Szczególnie miło wspominam początek dziewiętnastego wieku, a potem jego koniec. Żyłam wtedy w Szwajcarii i mnóstwo podróżowałam. Było o wiele łatwiej utrzymać anonimowość… ale jednocześnie w każdym dalekim wojażu był ekscytujący element wyzwania. Planowanie dróg w ucieczce przed świtem, papierowe mapy, powozy konne, które wymagały postojów… cała ta logistyka i więzi podczas niej zawarte. Tęsknię za tym. — Teraz wystarczyło ubrać się po czubek głowy, założyć kominiarkę i okulary albo burkę, wsiąść do auta z przyciemnianymi szybami, z blokerem UV i można było jechać cały dzień, tysiące kilometrów za jednym razem. W bagażniku leżały woreczki z krwią, często pozyskaną w wyniku laboratoryjnych procesów, nie trzeba było się martwić o pożywienie, z radia leciały współczesne „hity”, których ledwie dało się słuchać. Powietrze śmierdziało spalinami, drażniącymi wrażliwe wampirze i wilkołacze zmysły, a niebo przestało już na nich spoglądać miriadami błyskotek i przepięknych obłoków odległych galaktyk, bo zanieczyszczała je miejska łuna świetlna. Nikt też już nie klaskał i nie śpiewał pieśni odkrywców.
Zdecydowanie, kiedyś to były czasy. Ech, geriatria. Ale przecież nie zamierzała narzekać, to były raczej pogodne wspominki.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Oczywiście, że była świadkiem tych wydarzeń. Przyjemnie było obserwować radość tych kobiet, gdy mogły robić dokładnie to, co chciały i udzielać się w zawodach, które wcześniej uważano jedynie za męskie. Świat szedł do przodu, co było całkiem słuszną sprawą. Rozwój był konieczny. A jeśli już jesteśmy w temacie roku 1921, to można powiedzieć także o założonej w Londynie pierwszej klinice „świadomego macierzyńtwa”, którą założyła również kobieta. Nawet jeśli dla niektórych było to niepotrzebne „rozpasanie” społeczeństwa, nie można powiedzieć, że nie było to potrzebne. Gdyby nie to, zapewne nadal wiele pań nie mogłoby rozwinąć skrzydeł, sprowadzonych jedynie do roli matki dzieci i gospodyni domowej i bez perspektyw, by zrobić cokolwiek więcej, o ile rzecz jasna miały takie marzenia czy też pragnienia.
Bo w życiu najważniejsze to mieć swoją pasję. Przyjemnie słuchało się Constanzy, gdy opowiadała o historii, widać było, że jest to coś, co ją fascynuje. Dlatego zawsze uważała, że najlepiej jest rozmawiać z pasjonatami danych dziedzin, bo nawet jeśli czasem trudno było ich zrozumieć, tak ten pełen pasji głos był czymś, czego słuchało się z prawdziwą przyjemnością. No i rzecz jasna na osobny podziw zasługiwała umiejętność tak zwanej podzielnej uwagi, skoro obie panie były zdolne do prowadzenia całkiem logicznej dyskusji w trakcie wywijania na parkiecie – i raz, że nie zgubiły tematu, a dwa, że nadal udawało im się nie poplątać nóg w trakcie zawijasów. Kroczek tu, kroczek tam, obrót jeden, drugi, trzeci i mogła ponownie kontynuować dyskusję.
- A to akurat prawda. Teraz, w dobie miejskiego monitoringu, wszelkich baz danych, biometrycznych paszportów z odciskami palców i ogólnie szeroko pojętej elektroniki zachowanie anonimowości jest tak naprawdę niemożliwe. Bilingi telefoniczne, wyciągi z konta, śledzenie logowań telefonu… Nawet GPSy. Kiedyś ustalenie czyjejś tożsamości było albo niemożliwe, albo bardzo, bardzo utrudnione. A teraz? Wystarczy ktoś znający temat. – potrząsnęła lekko głową, bo taka była prawda. W tej chwili znalezienie kogoś było bardzo łatwe, bo bardzo niewiele osób byłoby w stanie żyć poza tym, co aktualnie nazywano cywilizacją. I nie dziwiła się Constanzie, że ta tęskniła za dawnym sposobem podróżowania. – A jak nie dało się przejechać powozem, to jechało się po prostu konno, czasami na otwartej przestrzeni wręcz ścigając się z czasem, by umknąć słońcu… - roześmiała się szczerze, wzruszając po chwili ramionami z wyrazem udawanej winy na twarzy. – Najwyraźniej również bywam sentymentalna. Ale nie dziwię się, że za tym tęsknisz, to były świetne momenty. Albo morskie podróże chociażby, te gimnastyki, by jakoś logicznie wytłumaczyć, dlaczego unika się światła dziennego… To były piękne momenty. – westchnęła lekko. A teraz? Teraz wystarczyło wsiąść w samolot, wybierając jakiś nocny lot, a jeśli zahaczył o świt, to krem z filtrem i opatulenie się ubraniami było dobrym tymczasowym rozwiązaniem, by ochronić się przed zgubnym działaniem promieni UV. A krew? Buteleczki albo syntetyk, ukryty ładnie w bagażu albo w torebce. Najmniejszy problem, nie to, jak kiedyś, gdzie na krew trzeba było samemu „zapolować”.
- Chyba właśnie dlatego lubiłam podróżować w tamtych czasach. Chociaż było to trochę bardziej „upierdliwe” niż jest obecnie, ale nikt mi nie powie, że każda wyprawa nie była przygodą. Może nie zawsze wspaniałą przygodą, ale jednak przygodą. A do papierowych map mam nadal sentyment, choć nie zaprzeczę, że posiadanie mapy całego świata w małym urządzonku w postaci komórki znacznie ułatwia życie. – ale czy właśnie ten urok dawnych czasów nie był właśnie w tej trudności? Papierowe mapy bywały nieaktualne, albo czasem niedokładnie, niekiedy należało kierować się używając mapy gwiazd, o ile były widoczne, albo mieć zaufanie do przewodnika, że zna trasę, po której się poruszamy. A jedyna muzyka, której można było posłuchać, płynęła z własnego gardła albo instrumentu, o ile się takowy chciało ze sobą targać. Choć nie można powiedzieć, bardzo doceniała możliwość odpalenia ulubionych melodii na słuchawkach.
- Stwierdzam, że poczułam się jak dinozaur tęskniący za prehistorią. – podsumowała po kilku kolejnych obrotach, gdy przez chwilę nie groziło im odsunięcie się od siebie podczas tańca. W jej głosie nie było jednak słychać żadnego wyrzutu czy pretensji, a zwykłe rozbawienie świadczące o tym, że po prostu sobie żartuje. – Chociaż dla współczesnej młodzieży dinozaurami są ich dziadkowie. Czasem mnie ciekawi, co powiedzieliby o nas. – zachichotała pod nosem.

@Constanza Moreau

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
Och, no przecież! Uroki błądzenia i twórczego odkrywania świata, w ówczesnych epokach były niezrównane! Często niebezpieczne, zwłaszcza dla płci pięknej, lecz niech rzuci pierwszy kamieniem ten, kto nigdy nie czuł powiewu ekscytacji, gdy zgubił się na nieznanej sobie drodze, w nowym, pięknym świecie. Selena z całą pewnością to rozumiała - w końcu czyż nie zostawiła części swej duszy w cygańskim taborze…? Zew eksploracji, poczucie sprawczości i kierowania własnym losem. Oczywiście jeśli ktoś był szczęściarzem… a nie każdy, niestety, nim był.
— Możemy spytać jednej z naszych najmłodszych draculowskich pociech — zażartowała, pozwalając sobie nawet na dźwięczny śmiech. Czuła już trochę w płucach te kilka energicznych tańców z kolei, bez żadnej przerwy, a teraz jeszcze ożywiona rozmowa; dobrze, że utwór wchodził już w ostatnią część, będzie można odsapnąć. — Ledwie skończyła osiemnaście lat i mam wrażenie, że chyba jeszcze nie do końca do niej dochodzi, jaki ciężar lat spoczywa na naszych barkach… — Znów na kilka taktów rozłączyły się i Connie powtarzała te same ruchy co Selena, jakby była jej lustrzanym odbiciem. — Na szczęście my już na zawsze pozostaniemy piękne i młode — mrugnęła porozumiewawczo okiem do pani Radnej. Wprawdzie Constanza akurat została przemieniona jako kobieta dojrzała, jakoś przed czterdziestką, ale już jako człowiek bardzo dbała o siebie, dzięki czemu wiek aż tak bardzo nie wykuł się na jej twarzy; kilkaset lat później nadal promieniała, roztaczając wokół wrażenie kulturalnej i eleganckiej pewności siebie. Nie dało się jednak ukryć, że gdyby razem z Seleną pojawiły się w jakimś miejscu publicznym, przy wejściu do klubu powiedzmy, to jej na pewno nie poproszono by o dowód, a Selenę - drobną, eteryczną i o gładkiej, niemal ponadczasowej urodzie uwiecznionego w krysztale lodu delikatnego kwiatu - kto wie, być może tak.
Wybrzmiały ostatnie dźwięki, zespół zakończył utwór improwizowaną wariacją perkusyjną i kobiety mogły się wreszcie zatrzymać na moment. Constanza, uśmiechnięta od ucha do ucha, dygnęła przed swoją taneczną partnerką i zaproponowała odejście na chwilę do stolika z napojami, tylko na momencik, żeby zaczerpnąć tchu i zwilżyć gardło. Potem miała zamiar uwolnić Selenę, by jej wewnętrzny demon taneczny wyszalał się tej nocy.
— A skoro mowa o śpiewaniu i muzyce… — nawiązała jeszcze do poprzedniego tematu, tych pieśni podróżników. — Jesteś muzykalna, prawda, Seleno? Grywasz na instrumentach, to, zdaje się, Twoja domena?
Nawet jeśli nie obecnie, to chociaż w przeszłości. W końcu poza tym, że Selena była artystką sceniczną, to przecież dawniej było to niemalże znamię kulturowe.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
W oczach Seleny pojawił się lekki błysk rozbawienia, gdy Constanza rzuciła swoją propozycję. Oj już wyobrażała sobie postawienie samej siebie i osiemnastolatki jeszcze raczkującej w wampirzym świecie. Zapewne dyskusja byłaby bardzo ciekawa, pomijając oczywiście ewentualne skostniałe poglądy.
- Wyobrażam to sobie. – roześmiała się razem z kobietą. – Domyślam się, że podejście do życia ma, przynajmniej obecnie, bardzo luźne i cieszy się swoim życiem? – spytała z zaciekawieniem, jednocześnie wracając pamięcią do swoich własnych młodych lat. Wtedy też nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, co to znaczy żyć całymi wiekami… - Pamiętam swoje młode lata. Byłam naiwną, ciekawską gówniarą z kompletnym brakiem instynktu samozachowawczego. I zdecydowanie nie miałam zielonego pojęcia, co to znaczy żyć całe dekady. Ale z drugiej strony – kto w takim wieku o tym myśli? – roześmiała się lekko, ciesząc się z każdej chwili spędzonej w tańcu. Musiała przyznać, że Constanza była bardzo dobrą tancerką i ani trochę nie żałowała, że pozwoliła jej się skusić. Nawet, jeśli przynajmniej na tę chwilę była nieco zmęczona.
- Pamiętaj, wiek to jedynie cyfry! A pięknym można być bez względu na ich ilość na metryczce. Zresztą pewnie jeszcze kilka wieków i będę mogła uchodzić za nieletnią. – zaśmiała się lekko, nie wyobrażając sobie tego nawet. – Zresztą nawet gdyby oceniać Cię wedle ludzkich standardów i tak nadal jesteś całkowicie młoda. – stwierdziła zgodnie z własnymi odczuciami, bo wyglądowi kobiety niczego nie można było zarzucić. A jeśli do tego dorzucić wampirzą „konserwację”, to zdecydowanie zmarszczki i ponura starość jej nie groziły.
Grzecznie oddaliła się z do stolika razem z kobietą, nie chcąc w połowie przerywać ich aktualnej rozmowy. Nie miała nic przeciwko, by ją kontynuować, ale być może w nieco innych, lepszych warunkach. Teraz, jeśli dobrze zauważyła, jej towarzyszka miała ochotę dalej iść się wyżywać w tańcu, a i jej samej taki pomysł na resztę wieczoru nie był niemiły. Być może jeszcze kiedyś będą mogły porozmawiać, w spokojniejszych warunkach i mniej ograniczonym czasie.
- Grywam na wielu instrumentach i również śpiewam. Ale moim ukochanym instrumentem jest guqin, choć w sumie bardzo też lubię skrzypce czy flet. Jedynie pianina czy fortepiany to nie moja działka. – przyznała bardzo uczciwie. – Ogólnie po mojej mamie odziedziczyłam zamiłowanie do szeroko pojętej muzyki. Mimo tylu lat nadal gdzieś we mnie tkwi. – sięgnęła po szklaneczkę z pierwszym lepszym napitkiem, by zwilżyć gardełko. – Chociaż mama była z tych… bardziej statycznych, więc głównie grała. Ja preferowałam tańce. A jak Ty się zapatrujesz na kwestie muzyczne aktualnie? Kiedyś było wymogiem, by kobieta potrafiła grać, ale jakoś nigdy nie przemawiał do mnie przymus w takich sprawach. – powiedziała, powoli nawilżając gardło i usta, łapiąc oddech po wysiłku, jakim był taniec. Lubiła jednak to zmęczenie mięśni później, zawsze miała wtedy na ustach uśmiech i nigdy nie żałowała swojego zmęczenia.

@Constanza Moreau

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633
— Miałam to szczęście, że gdy byłam dzieckiem, nie wciskano mi konwenansu przemocą do gardła. Pamiętam jak przez mgłę, że sama z siebie chciałam grać, bo muzyka była obecna w naszym domu. Kobiety grywały na quanun i baglamie, czyli na strunach, a okoliczni chłopcy, najczęściej pasterze, sięgali po sring, shvi albo pku. To takiem tradycyjne flety z moich ziem, pku to nawet bardziej jakby klarnet... Dopiero później, przed wydaniem, uczyłam się klawesynu. Tsss. Trzeba było czymś zaimponować towarzystwu przyszłego męża w stolicy… — parsknęła, niby to żartobliwie, a jednak było w jej minie coś gorzkiego. Jakaś myśl ciężka do przełknięcia.
Constanza niespecjalnie lubiła dzielić się szczegółowymi informacjami o swoim pochodzeniu z szerszym gronem osób. Nie dlatego, że się wstydziła (chociaż, rzeczywiście, trzeba przyznać, że wyjaśnianie, dlaczego wychowała się ze zwierzętami i pilnowała kóz wypasanych na polu, skoro była dzieckiem nieprzyzwoicie bogatego posiadacza ziemskiego, panienką na włościach – bywało zawiłe i cokolwiek męczące), lecz ponieważ wiązały się one z trudnymi dla niej wspomnieniami, a ponadto, Connie miała tendencję do myślenia o „początkach swojego życia” dopiero od epoki, w której uciekła do Włoch i próbowała poukładać sobie życie na nowo, własnymi rękami. To było coś, co tworzyła świadomie, nie dano jej tego, nie otrzymała tego jak manny z nieba, w spuściźnie krwi, nazwiska i hektarów górskich pól, które przychodziły automatycznie razem z rodzinnym herbem. We Włoszech narodziła się na nowo. Miała niespełna trzydzieści lat i znowu czuła się jak raczkujące niemowlę.
A we Włoszech nie zajmowała się muzyką. Tam zajmowała się na początku czysto fizyczną pracą, a potem introligatorstwem, księgami, maszynerią. Jej palce, zamiast po klawiszach fortepianu, śmigały zgrabnie po mechanizmach, nakładakach i łapkach pras drukarskich, i ołowianych bloczkach z literami do komponowania tekstów. Wtedy nauczyła się pracować w skupieniu i ciszy, o ile ciszą można było nazwać nieprzerwane klekotanie ciężkich drewnianych narzędzi, od świtu do zmierzchu.
— Do dziś dnia mam jeszcze w posiadaniu flet, taki współczesny, poprzeczny, ale jakoś… w tym pędzie i ciągłym zaaferowaniu pracą przestałam po niego sięgać. Ironia, co? Mamy nieskończenie wiele czasu w swoich rękach, a jednak ciągle go jakoś brakuje na pewne rzeczy… — uśmiechnęła się bezradnie. Wzniosła do „toastu” szklankę schłodzonej wody (tak, wody, nie wódy, to z pewnością była czysta źródlana) i wtedy, jak na zawołanie, jakby na przewrotne potwierdzenie jej słów, nieopodal stolika pojawił się jakiś tajemniczy mężczyzna w złotej brokatowej marynarce i z hiszpańskim wąsikiem pod nosem, który ewidentnie za kimś się rozglądał.
No tak, miała zatańczyć tylko przez chwilę, a on miał się zorientować gdzie podziewają się dyplomaci, z którymi umówili się na krótką pogawędkę tej nocy. Constanza pomachała oszczędnie do swojego towarzysza, przechyliła kryształową szklaneczkę do dna i odstawiła ją na tacę ze zużytymi kieliszkami.
— Seleno, sprawiłaś mi zaszczyt i radość, bardzo dziękuję, że zostałaś moją zjawiskową partnerką — zażartowała z ciepłym uśmiechem. — Świetnie nam poszło, uważam, doskonałe kroki. Chapeau bas. Nie składam jeszcze życzeń i nie żegnam się, mam nadzieję, że zobaczymy się około północy.
Dygnęła elegancko, rozkładając delikatnie fałdy sukienki i, zamiast na parkiet, pobiegła robić interesy.



[ KONIEC ]
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach