- Chodźcie na taras! – Zawołał wszystkich i sam, jeszcze z lekko białym nosem, udał się tam. Sąsiedzi również się dobrze bawili, więc dzięki wampirzemu, lepszemu słuchu, mogli dosłyszeć odliczanie. Maurice podłapał pomysł i wraz z nimi oraz z telefonem w dłoni, wyliczał do zera. Nie minęła chwila, a na niebie rozbłysły się światła i zaczęły dobiegać krzyki zewsząd Nowy rok!. I wtedy go coś tknęło. Przypomniało mu się pytanie Idy, gdy zaprosił ją na wyjazd i tak jakby coś go naszło. Obok niego stała właśnie ona, Tahira i Silvan. Nawet sam nie wiedział kiedy, przyciągnął blond Polkę do siebie i pocałował. Tak jakby nigdy nic. Zamknął oczy, więc nie był w stanie zobaczyć min ludzi obok. Ale mało go to interesowało. Miał już dość ciągłego ukrywania się, a imperatyw kokainowy krzyczał całuj ją! Może i było to nierozważne, może i powinien był to skonsultować z Idą. Aczkolwiek, w tle leciało „Fireball” Pitbulla, a on był porządnie naćpany. Nie przemyślał tego, że mógł doprawić ojca o zawał. Jakoś w ogóle nie myślał. Liczyła się tylko jego dziewczyna i on. Tak jak jego ulubiony piosenkarz śpiewał, ‘’ Sticks and stones may break my bones. But I don't care what y'all say”, tak samo się czuł. Niech myślą co chcą, bo i tak nic nie zmieniało między nim, a Idą. A w końcu zasługiwała na ten romantyczny pocałunek noworoczny. Nie był pewien, jak kobieta się zachowa, czy go odsunie, czy też będzie rżnąć głąba. Ale był świadomy, że to dużo zmieni. Jednak było coś pięknego w takim coming oucie. Większość znajomych i rodziny w jednym miejscu, fajerwerki na niebie, wszyscy ładnie ubrani. Powinien był ktoś im zrobić zdjęcie dla potomnych, gdyż ten widok był piękny.
31 XII/01 I - I saw I conquered, I came
4 posters
Altera Mundi :: i w proch się obrócisz :: Archiwum :: Domostwa :: Posesje Maurice'a Hoffmana :: Posiadłość Maurice'a w Saint Moritz
Strona 1 z 2
Strona 1 z 2 • 1, 2
Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
No i nadszedł sylwester. Czas tak pędził, że ledwo minęły urodziny Maurice’a, a już przyszedł czas na świętowanie nowego roku. Oczywiście, między dwusetką, a sylwestrem, mężczyzna zrobił sobie krótką przerwę od wielkiego imprezowania. Zero kokainy. Wpierw zgonował, później rekreacyjnie szusował na nartach, a następnie przygotowywał się na zabawy z okazji zakończenia 2022 roku. Ubrał się ładnie, ale nie tak jak na swoje urodziny. Nie miał na sobie różowego, cekinowego wdzianka. W zamian założył biały garnitur, kolor czystości i niewinności. Znowu zaszalał z diamentowym rozświetlaczem z Fenty, jakoś przypadł mu do gustu. Włosy miał ładnie ułożone, no wyglądał jak sexy ministrant. Akurat Sahaka i Reni nie było, a on tak pobożnie się prezentował, wstyd. Nie przeszkadzało mu, że ich nie było, szanował ich decyzję, nie potrzebował mamy do balowania. Oczywiście, był to kolejny dzień z serii, nie znam Idy, nie lubię i nie toleruję. Także ponownie obtańcowywał siostry Darbinyan, wciągał kokainę, tylko tym razem nie w rytm ABBy. Włączył swoją imprezowo-klubową playlistę, gdzie leciały same hity z serii Pitbull. Znał większość jego piosenek, więc śpiewał, aż do zdarcia głosu i świetnie się bawił. Aczkolwiek, w końcu nadszedł czas wyliczania sekund i fajerwerek.
- Chodźcie na taras! – Zawołał wszystkich i sam, jeszcze z lekko białym nosem, udał się tam. Sąsiedzi również się dobrze bawili, więc dzięki wampirzemu, lepszemu słuchu, mogli dosłyszeć odliczanie. Maurice podłapał pomysł i wraz z nimi oraz z telefonem w dłoni, wyliczał do zera. Nie minęła chwila, a na niebie rozbłysły się światła i zaczęły dobiegać krzyki zewsząd Nowy rok!. I wtedy go coś tknęło. Przypomniało mu się pytanie Idy, gdy zaprosił ją na wyjazd i tak jakby coś go naszło. Obok niego stała właśnie ona, Tahira i Silvan. Nawet sam nie wiedział kiedy, przyciągnął blond Polkę do siebie i pocałował. Tak jakby nigdy nic. Zamknął oczy, więc nie był w stanie zobaczyć min ludzi obok. Ale mało go to interesowało. Miał już dość ciągłego ukrywania się, a imperatyw kokainowy krzyczał całuj ją! Może i było to nierozważne, może i powinien był to skonsultować z Idą. Aczkolwiek, w tle leciało „Fireball” Pitbulla, a on był porządnie naćpany. Nie przemyślał tego, że mógł doprawić ojca o zawał. Jakoś w ogóle nie myślał. Liczyła się tylko jego dziewczyna i on. Tak jak jego ulubiony piosenkarz śpiewał, ‘’ Sticks and stones may break my bones. But I don't care what y'all say”, tak samo się czuł. Niech myślą co chcą, bo i tak nic nie zmieniało między nim, a Idą. A w końcu zasługiwała na ten romantyczny pocałunek noworoczny. Nie był pewien, jak kobieta się zachowa, czy go odsunie, czy też będzie rżnąć głąba. Ale był świadomy, że to dużo zmieni. Jednak było coś pięknego w takim coming oucie. Większość znajomych i rodziny w jednym miejscu, fajerwerki na niebie, wszyscy ładnie ubrani. Powinien był ktoś im zrobić zdjęcie dla potomnych, gdyż ten widok był piękny.
- Chodźcie na taras! – Zawołał wszystkich i sam, jeszcze z lekko białym nosem, udał się tam. Sąsiedzi również się dobrze bawili, więc dzięki wampirzemu, lepszemu słuchu, mogli dosłyszeć odliczanie. Maurice podłapał pomysł i wraz z nimi oraz z telefonem w dłoni, wyliczał do zera. Nie minęła chwila, a na niebie rozbłysły się światła i zaczęły dobiegać krzyki zewsząd Nowy rok!. I wtedy go coś tknęło. Przypomniało mu się pytanie Idy, gdy zaprosił ją na wyjazd i tak jakby coś go naszło. Obok niego stała właśnie ona, Tahira i Silvan. Nawet sam nie wiedział kiedy, przyciągnął blond Polkę do siebie i pocałował. Tak jakby nigdy nic. Zamknął oczy, więc nie był w stanie zobaczyć min ludzi obok. Ale mało go to interesowało. Miał już dość ciągłego ukrywania się, a imperatyw kokainowy krzyczał całuj ją! Może i było to nierozważne, może i powinien był to skonsultować z Idą. Aczkolwiek, w tle leciało „Fireball” Pitbulla, a on był porządnie naćpany. Nie przemyślał tego, że mógł doprawić ojca o zawał. Jakoś w ogóle nie myślał. Liczyła się tylko jego dziewczyna i on. Tak jak jego ulubiony piosenkarz śpiewał, ‘’ Sticks and stones may break my bones. But I don't care what y'all say”, tak samo się czuł. Niech myślą co chcą, bo i tak nic nie zmieniało między nim, a Idą. A w końcu zasługiwała na ten romantyczny pocałunek noworoczny. Nie był pewien, jak kobieta się zachowa, czy go odsunie, czy też będzie rżnąć głąba. Ale był świadomy, że to dużo zmieni. Jednak było coś pięknego w takim coming oucie. Większość znajomych i rodziny w jednym miejscu, fajerwerki na niebie, wszyscy ładnie ubrani. Powinien był ktoś im zrobić zdjęcie dla potomnych, gdyż ten widok był piękny.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!
Tahira
Liczba postów : 1257
Do samego końca Tahira nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Po urodzinach Maurice'a pragnęła zawinąć się "po angielsku" i uciec gdzieś z dala od tłumu, który uwierał ją na różne sposoby, zwłaszcza dwoma czarnymi diamentami rotującymi wkoło siebie, ćwierkającymi słodkie słówka do uszka i bezczelnie noszącymi dopasowane skarpetki. Myślała, że będzie sobie radzić z tym lepiej, ale niestety rzeczywistość okazała się zdecydowanie trudniejsza. I jeszcze ten, dla którego tu pozostała... Działał lepiej jak narkotyk, nigdy z takim zaangażowaniem nie przekonywała siebie, że to ostatnia godzina, ostatnia rozmowa, ostatni raz, gdy uda mu się zagasić jej żar, uspokoić myśli i dać nerwom wytchnienie. Ostatecznie czas spędzony z Silvanem to na lekturze jej ukochanej książki oraz brak ojca i jego mrocznej towarzyszki sprawił, że na imprezie Sylwestrowej bawiła się bodaj najswobodniej i najszczerzej, ze wszystkich dotychczasowych spendów. Postawiła na syntmix i jego słodkie efekty rauszu, obtańcowując wszystkich jak leci, śmiejąc się i dowcipkując, błyszcząc wewnętrznym ciepłem otulonym pawimi piórami barwnej tkaniny. Jej liczne bransolety pobrzękiwały zawsze tam, gdzie były puste kieliszki, podsuwała pod nos każdemu alkoholowe cudeńka imitujące krew upitych w sztok ludzi. Jakieś to było piękne, jakież wygodnie, cud myśli chemicznej czerwony jak kwiat zdobiący splecione włosy. Brylowała dbając o to, by nikt nie siedział o suchym pysku, by nikt nie czuł się pominięty, czuła się niemal jak księżniczka, gdy król i królowa wybyli.
Na balkon by oglądać sztuczne ognie i życzyć sobie kilka miłych rzeczy, wyszła pod ramie z Silvanem. W jej głowie międrolił się taki plan, że może w przypływie chwili doktor Zimmerman zapomni się na moment i pociągnie ją do siebie, by nie spijać z chłodnego szkła, a gorących ust. Och darze prekognicji, szkoda tylko żeś nie doprecyzował pokolenia... Oto tuż obok Maurice postanowił zrzucić maski na panujące okoliczności. Tahira zdołała tylko bezgłośnie zachichotać, kiwając z niedowierzaniem głową i pospiesznie sięgnąć po telefon. Taka chwila była niezbędna do uwiecznienia, może jej potem podziękują. Może.
_________________
Na balkon by oglądać sztuczne ognie i życzyć sobie kilka miłych rzeczy, wyszła pod ramie z Silvanem. W jej głowie międrolił się taki plan, że może w przypływie chwili doktor Zimmerman zapomni się na moment i pociągnie ją do siebie, by nie spijać z chłodnego szkła, a gorących ust. Och darze prekognicji, szkoda tylko żeś nie doprecyzował pokolenia... Oto tuż obok Maurice postanowił zrzucić maski na panujące okoliczności. Tahira zdołała tylko bezgłośnie zachichotać, kiwając z niedowierzaniem głową i pospiesznie sięgnąć po telefon. Taka chwila była niezbędna do uwiecznienia, może jej potem podziękują. Może.
_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!
Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Ostatnie dni grudnia spędziła na relaksie. Dokończyła kilka książek, zrobiła dobry użytek z prezentów świątecznych, spędziła czas z wampirzą rodziną i przyjaciółmi, wygrzała się w jacuzzi i dalej wymykała się na potajemne schadzki z Maurycym, u którego boku spędzała też dnie. Cieszyła się ciszą i spokojem, dawno nie żyła po prostu w takiej stagnacji, ciesząc się sielanką. W końcu jednak przyszedł sylwester, czas kolejnej imprezy. Tego dnia Ida postanowiła sobie, że odpuści sobie doprowadzanie się do takiego stanu jak na urodzinach księżniczki nocy Tahiry i króla disco Maurycego. Trochę alkoholowego synt-mixu, ale nie na tyle, żeby się upić w sztok. Była pewna, że w okolicach północy zadzwonią do niej rodzice i brat, wolała więc przez przypadek nie zdradzić tajemnicy.
Ubrała się praktycznie na przeciwieństwo Maurycego. Kiedy on wskoczył w biały garnitur, ona miała na sobie czarną, krótką sukienkę z wysoko wyciętym udem. Dzisiaj to on grał tego niewinnego, a ona wodziła na pokuszenie. Makijaż też nie był delikatny, czarna kredka, błyszczące holo-cienie, a nawet skoro nie mieli w planach całowania, klejący się, czerwony błyszczyk. Wyglądała bardziej jak sexy bomba niż zwykle i tak się też czuła. W wysokich butach zeszła do salonu, gdzie wkręciła się w rytm imprezy. Tak jak sobie obiecała nie piła szczególnie dużo, ale mimo to zabawa była przednia. Bawiła się tak dobrze, że nawet nie zauważyła kiedy nadeszła północ. Gdyby Maurycy nie zaprosił wszystkich na balkon, to pewnie zorientowała by się dopiero po fajerwerkach na niebie. Na szczęście jej chłopak trzymał rękę na pulsie, jak zwykle zresztą.
Odliczała razem z resztą, tak jakby to dla nich było coś wielkiego, jakby nie mieli przed sobą (a niektóry też za sobą) setek takich imprez. Z uśmiechem patrzyła na radość swoich przyjaciół, a kiedy z ich ust padło "cztery" zaczęła się rozglądać, czy ktoś z nich chwycił drogiego szampana, który był przygotowany na ten moment. Powinno się go otwierać równo o północy, czy po? Nie była pewna. Może dlatego nie spoglądała w stronę Maurycego, kiedy wybiła północ i bardzo mocno zdziwiła się, kiedy poczuła jak ktoś ją łapie. Chwilę później już czuła na sobie jego usta, których by nie pomyliła z żadnymi innymi. Zdziwiona na początku nie odwzajemniła pocałunku, próbując zrozumieć co się w ogóle dzieje. Przecież obok był Silvan, przecież nie rozmawiali o niczym takim. Po krótkiej chwili jednak uznała, że mleko się rozlało, więc również przymknęła oczy, a jedną ręką sięgnęła do jego policzka. Serce nagle jakby zaczęło szybciej bić, a ona nie chciała się odsuwać, nie chciała się mierzyć z konsekwencjami tego co właśnie się stało. Była pewna, że wszyscy już zauważyli co wyprawiali, w końcu nikt nie był aż tak ślepy.
Kiedy po kilkunastu sekundach, które dla niej minęły jak mniej niż jedna z nich, odsunęli się od siebie. Ida spojrzała w oczy wampira z niedowierzaniem. Taki był jego plan? Nie zamierzał ją w niego wtajemniczyć?
— Ja żartowałam z tym pocałunkiem o północy. — Powiedziała cicho, chociaż wszyscy dookoła i tak na pewno usłyszeli. Bała się trochę odwrócić, spojrzeć Silvanowi w oczy. Przecież miała iść do zakonu, przecież mieli się nigdy nie polubić. Była zbyt trzeźwa, żeby znieść jego spojrzenie, jeżeli był zawiedziony ich kłamstwami.
_________________
Ubrała się praktycznie na przeciwieństwo Maurycego. Kiedy on wskoczył w biały garnitur, ona miała na sobie czarną, krótką sukienkę z wysoko wyciętym udem. Dzisiaj to on grał tego niewinnego, a ona wodziła na pokuszenie. Makijaż też nie był delikatny, czarna kredka, błyszczące holo-cienie, a nawet skoro nie mieli w planach całowania, klejący się, czerwony błyszczyk. Wyglądała bardziej jak sexy bomba niż zwykle i tak się też czuła. W wysokich butach zeszła do salonu, gdzie wkręciła się w rytm imprezy. Tak jak sobie obiecała nie piła szczególnie dużo, ale mimo to zabawa była przednia. Bawiła się tak dobrze, że nawet nie zauważyła kiedy nadeszła północ. Gdyby Maurycy nie zaprosił wszystkich na balkon, to pewnie zorientowała by się dopiero po fajerwerkach na niebie. Na szczęście jej chłopak trzymał rękę na pulsie, jak zwykle zresztą.
Odliczała razem z resztą, tak jakby to dla nich było coś wielkiego, jakby nie mieli przed sobą (a niektóry też za sobą) setek takich imprez. Z uśmiechem patrzyła na radość swoich przyjaciół, a kiedy z ich ust padło "cztery" zaczęła się rozglądać, czy ktoś z nich chwycił drogiego szampana, który był przygotowany na ten moment. Powinno się go otwierać równo o północy, czy po? Nie była pewna. Może dlatego nie spoglądała w stronę Maurycego, kiedy wybiła północ i bardzo mocno zdziwiła się, kiedy poczuła jak ktoś ją łapie. Chwilę później już czuła na sobie jego usta, których by nie pomyliła z żadnymi innymi. Zdziwiona na początku nie odwzajemniła pocałunku, próbując zrozumieć co się w ogóle dzieje. Przecież obok był Silvan, przecież nie rozmawiali o niczym takim. Po krótkiej chwili jednak uznała, że mleko się rozlało, więc również przymknęła oczy, a jedną ręką sięgnęła do jego policzka. Serce nagle jakby zaczęło szybciej bić, a ona nie chciała się odsuwać, nie chciała się mierzyć z konsekwencjami tego co właśnie się stało. Była pewna, że wszyscy już zauważyli co wyprawiali, w końcu nikt nie był aż tak ślepy.
Kiedy po kilkunastu sekundach, które dla niej minęły jak mniej niż jedna z nich, odsunęli się od siebie. Ida spojrzała w oczy wampira z niedowierzaniem. Taki był jego plan? Nie zamierzał ją w niego wtajemniczyć?
— Ja żartowałam z tym pocałunkiem o północy. — Powiedziała cicho, chociaż wszyscy dookoła i tak na pewno usłyszeli. Bała się trochę odwrócić, spojrzeć Silvanowi w oczy. Przecież miała iść do zakonu, przecież mieli się nigdy nie polubić. Była zbyt trzeźwa, żeby znieść jego spojrzenie, jeżeli był zawiedziony ich kłamstwami.
_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!
Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Kameralne grono sylwestrowe wcale nie oznaczało złej zabawy. Wręcz przeciwnie. Silvan naprawdę się cieszył, że spędzał ten czas z kilkoma bliskimi osobami, a nie na kolejnej wielkiej imprezie, na której kazaliby mu tańczyć.
W tym wypadku obeszło się bez przebrań, więc założył po prostu ciemne elegantsze spodnie i fioletową koszule. Spodziewał spokojnego pożegnania starego roku przy sączeniu syntmixu i bez zbędnych szaleństw, na które chyba powoli robił się już za stary. Chyba, że rozwiązywanie z Halide psychotestu na 40 pytań, który miał ujawnić jakim mydłem są, można było uznać za szaleństwo. Albo to, że zamiast dystansować się od Tahiry i jako nieco wycofany obserwator spróbować potwierdzić lub zaprzeczyć teorii, którą wysnuł po wspólnym czytaniu Diuny w ciężarówce, spędzał czas głównie z nią. Dzisiaj jednak uznał, że to była sprawa już na kolejny rok. Teraz po prostu chciał się bawić z rodziną I przyjaciółmi.
Odliczał wraz z innymi. Lubił ten sylwestrowy moment, gdy wszyscy z radością witali nowy rok, zwłaszcza że w swoim przypadku nie czuł przygnębienia z powodu upływającego czasu. W końcu nie starzał się. Nie w ten sposób, by zmiana jednej cyferki w dacie wywoływała w nim jakieś smutne refleksje nad przemijalnością życia.
Całe szczęście Ida i Maurice najwyraźniej uznali, że w takim razie zapewnią mu ból głowy na inne sposoby, bo gdy zaczęły strzelać fajerwerki, a on chciał ich zawołać bo właśnie otwierał szampana, stało się coś czego w życiu się nie spodziewał.
Z wrażenia upuścił butelkę, która oczywiście dramatycznie roztrzaskała się, tak jak jego pewność, że wie co się dzieje we własnej rodzinie, a napój i szklane odłamki rozprysły się po całym balkonie.
Aha.
Zerknął na Tahirę, by upewnić się, że ona widzi to samo, co on, ale wampirzyca właśnie nagrywała wszystko swoim telefonem, niczym turystka w gabinecie osobliwości. W sumie trochę racji w tym porównaniu było
Myśli pędziły mu jak oszalałe. Maurice i Ida. Maurice i Ida się całowali. Marucie i Ida byli razem? To on jej robił te wszystkie malinki? To on nim mówiła, na urodzinach Tahiry? Ale kiedy? Jak? Boże święty przecież jeszcze pięć minut temu się nienawidzili, więc albo jakiś dziki kupidyn wyskoczył zza krzaków i obrał ich za swoje ofiary, albo musieli ukrywać przed nim wszystko i to najwyraźniej od jakiegoś czasu. Hah… Czyli jednak było coś na rzeczy, gdy pytał się Idę na balu o jej relacje z Mauricem. Za łatwo się dał nabrać na przeczącą odpowiedź, jak na kogoś, kto widział jak jedno maca drugie i to na sali pełnej ludzi.
W tym wypadku zostały mu tylko dwa wyjścia. Albo szybko wrócić z balkonu, zamknąć się w pokoju i udawać, że to nigdy nie miało miejsca. Albo skonfrontować się z rzeczywistością, oprzeć się o ścianę i z udawanym spokojem patrzeć się wymownie na pana Tragedia! Mam pokój obok Idy i panią Szybciej pójdę do zakonu, niż zbliżę się do twojego syna, aż sami wszystko powiedzą. Wybrał drugą opcję. Z tym, że pewnie jego wymowne spojrzenie działałoby lepiej, gdyby nie to, że dopiero po dłuższej chwili zauważył, że wciąż ma otwarte usta w wyrazie czystegi szoku.
W tym wypadku obeszło się bez przebrań, więc założył po prostu ciemne elegantsze spodnie i fioletową koszule. Spodziewał spokojnego pożegnania starego roku przy sączeniu syntmixu i bez zbędnych szaleństw, na które chyba powoli robił się już za stary. Chyba, że rozwiązywanie z Halide psychotestu na 40 pytań, który miał ujawnić jakim mydłem są, można było uznać za szaleństwo. Albo to, że zamiast dystansować się od Tahiry i jako nieco wycofany obserwator spróbować potwierdzić lub zaprzeczyć teorii, którą wysnuł po wspólnym czytaniu Diuny w ciężarówce, spędzał czas głównie z nią. Dzisiaj jednak uznał, że to była sprawa już na kolejny rok. Teraz po prostu chciał się bawić z rodziną I przyjaciółmi.
Odliczał wraz z innymi. Lubił ten sylwestrowy moment, gdy wszyscy z radością witali nowy rok, zwłaszcza że w swoim przypadku nie czuł przygnębienia z powodu upływającego czasu. W końcu nie starzał się. Nie w ten sposób, by zmiana jednej cyferki w dacie wywoływała w nim jakieś smutne refleksje nad przemijalnością życia.
Całe szczęście Ida i Maurice najwyraźniej uznali, że w takim razie zapewnią mu ból głowy na inne sposoby, bo gdy zaczęły strzelać fajerwerki, a on chciał ich zawołać bo właśnie otwierał szampana, stało się coś czego w życiu się nie spodziewał.
Z wrażenia upuścił butelkę, która oczywiście dramatycznie roztrzaskała się, tak jak jego pewność, że wie co się dzieje we własnej rodzinie, a napój i szklane odłamki rozprysły się po całym balkonie.
Aha.
Zerknął na Tahirę, by upewnić się, że ona widzi to samo, co on, ale wampirzyca właśnie nagrywała wszystko swoim telefonem, niczym turystka w gabinecie osobliwości. W sumie trochę racji w tym porównaniu było
Myśli pędziły mu jak oszalałe. Maurice i Ida. Maurice i Ida się całowali. Marucie i Ida byli razem? To on jej robił te wszystkie malinki? To on nim mówiła, na urodzinach Tahiry? Ale kiedy? Jak? Boże święty przecież jeszcze pięć minut temu się nienawidzili, więc albo jakiś dziki kupidyn wyskoczył zza krzaków i obrał ich za swoje ofiary, albo musieli ukrywać przed nim wszystko i to najwyraźniej od jakiegoś czasu. Hah… Czyli jednak było coś na rzeczy, gdy pytał się Idę na balu o jej relacje z Mauricem. Za łatwo się dał nabrać na przeczącą odpowiedź, jak na kogoś, kto widział jak jedno maca drugie i to na sali pełnej ludzi.
W tym wypadku zostały mu tylko dwa wyjścia. Albo szybko wrócić z balkonu, zamknąć się w pokoju i udawać, że to nigdy nie miało miejsca. Albo skonfrontować się z rzeczywistością, oprzeć się o ścianę i z udawanym spokojem patrzeć się wymownie na pana Tragedia! Mam pokój obok Idy i panią Szybciej pójdę do zakonu, niż zbliżę się do twojego syna, aż sami wszystko powiedzą. Wybrał drugą opcję. Z tym, że pewnie jego wymowne spojrzenie działałoby lepiej, gdyby nie to, że dopiero po dłuższej chwili zauważył, że wciąż ma otwarte usta w wyrazie czystegi szoku.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Tahira
Liczba postów : 1257
Usłyszała trzask butelki, która radośnie rozbryzgała się im pod nogami. Bardzo widowiskowo. Spojrzała nań z miną No nie mów, że nie wiedziałeś, ale szybko w aurze, jaką Silvan emanował, znalazła odpowiedź... Twarz, której czoło było pomalowane dość orientalnie, rozjaśnił dobrotliwy uśmiech, pełen mieszaniny współczucia, rozczulenia i... tak, i tyle uczuć wystarczyło, ściśnięte serce i momentalna chęć wsparcia to przecież typowo przyjacielskie odruchy. Na tyle była o niego zatroskana, że wyłączyła pstryknęła ostatnią fotkę i wcale nie prychnęła rozbawiona, jak uczyniłaby to miesiąc, czy dwa temu. Oj miałaby używanie na Silvanie, że pięknie wyswatał sobie syna, oj gadałaby Sahakowi, że może gdyby Halide miała penisa, to by nie miał problemów ze znalezieniem pierwoprzemienionej partnera życiowego. Teraz jednak sytuacja była inna, a wampirzyca odnalazła siebie w sytuacji pewnego zmieszania i nieporadności kolejnego kroku, którego nie można było zasłonić kpiną i łokciem wbitym między cudze żebra.
– Mm.. to ja może pójdę po drugą butelkę? – zasugerowała nieśmiało wycofując sie w kierunku wnętrza.
_________________
– Mm.. to ja może pójdę po drugą butelkę? – zasugerowała nieśmiało wycofując sie w kierunku wnętrza.
_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!
Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Maurice powinien był zdecydowanie przystopować z używkami. Przez nie wpadał na najgorsze pomysły i właśnie Silvan oraz Tahira byli świadkami tego najnowszego. Jasne, jeden rabin by powiedział, że to nic takiego. Aczkolwiek drugi, normalny, z pewnością stwierdziłby, że Hoffman przegiął. Po pierwsze, to mógłby ustalić to wcześniej z Idą. Mógłby ją poinformować, że zamierza wydać ich wspólny sekret. Bo przecież kobieta mogła w ogóle nie chcieć robić wielkiego coming outu. Może nie była gotowa, może się wstydziła. No nie ważne, Maurice jak zwykle popisał się egoizmem i chęcią kontroli. Miało być po jego myśli. Wpadł na pomysł, szybko się zdecydował i jeszcze szybciej zrealizował. Cały on. Gdy już się odsuwali od siebie, zorientował się co nawyrabiał. Już nie było odwrotu, Silvan wiedział. Jego ojciec miał przed sobą niezbity dowód, że syn się ustatkował. Tylko z kim! Nie była to pierwsza lepsza dziewczyna, gdyby to była jakaś wampirka nie z towarzystwa, to to wszystko by wyglądało inaczej. Aczkolwiek, w tym wypadku chodziło o Idę. Olszewska była wampirzą córką jego ojca, a synek skurwysynek tego nie uszanował i zgarnął to co chciał. Jak zwykle. Oczywiście, takie związki były całkiem normalne. Wampirów było tak mało, musieli się jakoś ze sobą mieszać. Jednakże, to wciąż mógł być wielki szok dla Silvana, który przecież żył w przekonaniu, że oni się nienawidzą. Maurice zadbał o to, żeby ojciec myślał, że nic się między nimi nie zmieniło po weselu. Te jego aktorskie ochy i achy, jęczenie jak to nie chce jej w ogóle widzieć. Ciągłe marudzenie, obrażanie jej. A tu nagle, wyskoczył jak Filip z konopi pokazując, że są ze sobą w jakiś sposób. Silvan raczej nie mógł tego wytłumaczyć naćpaniem, czy też zwidami. Zobaczył czarno na białym, że jego syn ma kogoś. Pewnie powinien był to inaczej przekazać, ale z drugiej strony. Takie show nie zostawiało wiele do wyobrażania, do myślenia. Usłyszał odgłos zbijającego się szkła, spojrzał na ziemię i jego znakomity szampan za miliony monet, rozpływał się po drewnianym tarasie, a resztki po butelce otaczały ich z każdej strony. Od razu spojrzał na buty, czy nic mu się nie wbiło. Na szczęście nie. Potem spojrzał na Tahirę, która jeszcze robiła ostatnie zdjęcie. Odsunął się od Idy, ale szybko objął ją w pasie, chroniąc ją przed wszystkim co mogło nadejść. W końcu odważył się, popatrzył na ojca i jego wyraz twarzy.
- Jesteśmy razem – powiedział jakby to nie było oczywiste. Nie wiedział jak inaczej ująć to wszystko w słowa, więc stwierdził największą oczywistość. Liczył, że Silvan nie zejdzie na zawał. – Konkretnie to tydzień. – Dodał, żeby rozwiać wątpliwości. Wiedział, że tata może zaraz doszukiwać się wielkiego spisku. Ale tak nie było. Wcześniej nawet nie był z Idą w związku, więc ciężko było mówić o tym całemu światu. A teraz? Teraz najwidoczniej był czas na chwilę prawdy.
- Jesteśmy razem – powiedział jakby to nie było oczywiste. Nie wiedział jak inaczej ująć to wszystko w słowa, więc stwierdził największą oczywistość. Liczył, że Silvan nie zejdzie na zawał. – Konkretnie to tydzień. – Dodał, żeby rozwiać wątpliwości. Wiedział, że tata może zaraz doszukiwać się wielkiego spisku. Ale tak nie było. Wcześniej nawet nie był z Idą w związku, więc ciężko było mówić o tym całemu światu. A teraz? Teraz najwidoczniej był czas na chwilę prawdy.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!
Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Ida nie do końca rozumiała wszystkie wydarzenia, które miały miejsce w ciągu ostatnich minut. Maurice przyciągnął ją do pocałunku, ona go odwzajemniła, tego była pewna. Nie była pewna tego, czy to powinno tak wyglądać, ale czasu nie mogli cofnąć, a przecież nie miała zamiaru go odpychać. Nawet jeżeli byli w super tajnej relacji, to nie wstydziła się go, nie miała problemu z tym, by ludzie wiedzieli. Ukrywali się bardziej z wyboru, a nie z przymusu. Pewnie gdyby coś na przykład zagrażało ich życiu, gdyby ktokolwiek wiedział, to by się bardziej postarała, teatralnie odepchnęła Hoffmana i oburzyła się głośno, wypominając mu, że tak się naćpał, że nie rozumiał kto stoi obok niego.
Wiedziała, że ktoś nie zareagował dobrze, kiedy tylko usłyszała dźwięk butelki rozbijającej się o drewniany taras. Poczuła zapach drogiego alkoholu, zerknęła pod nogi. No, to już wiedzieli, że ich przedstawienie było raczej wiarygodne, a Zimmerman się niczego nie domyślał. No, ciężko by było gdyby się domyślał, kiedy obydwoje zachowywali się jakby się nienawidzili jeszcze zanim wyszli na taras. Ida sprawdziła też jego domysły kilka tygodni wcześniej, kiedy testowali eutanazol. Kiedy przebiegło jej to przez myśl prawie na jej twarzy pojawił się uśmiech. Co, za wysokie progi na jej nogi? No chyba nie.
Przysunęła się pół kroku do swojego chłopaka, kiedy poczuła jak chwyta ją w pasie. Położyła swoją dłoń na tej jego, jak gdyby chcąc potwierdzić jego słowa nie mówiąc nic. Ona nie odważyła się spojrzeć na Zimmermana. Miała ściśnięte gardło, jej serce biło jeszcze szybciej niż podczas pamiętnych wydarzeń w basenie. Myślała, że ich coming-out nie będzie taki niespodziewany i dramatyczny i chociaż się o nic nie bała, nie kiedy był u jej boku, to panowało w niej takie dziwne uczucie. Niezadowolenie? Wstyd? Zakłopotanie? Nie była pewna.
Skupiła spojrzenie na Tahirze cofającej się do domu, kiedy odezwał się Maurycy. Uścisnęła mocniej jego dłoń, kiedy usłyszała jego głos, przyznający się do wszystkiego. Zaczekała aż skończy, opierając się o jego bok. Też chciała coś powiedzieć, w końcu to nie była tylko jego odpowiedzialność, ale nie wiedziała co może dodać.
— Czekaliśmy na dobry moment, żeby ci powiedzieć Silvan.
_________________
Wiedziała, że ktoś nie zareagował dobrze, kiedy tylko usłyszała dźwięk butelki rozbijającej się o drewniany taras. Poczuła zapach drogiego alkoholu, zerknęła pod nogi. No, to już wiedzieli, że ich przedstawienie było raczej wiarygodne, a Zimmerman się niczego nie domyślał. No, ciężko by było gdyby się domyślał, kiedy obydwoje zachowywali się jakby się nienawidzili jeszcze zanim wyszli na taras. Ida sprawdziła też jego domysły kilka tygodni wcześniej, kiedy testowali eutanazol. Kiedy przebiegło jej to przez myśl prawie na jej twarzy pojawił się uśmiech. Co, za wysokie progi na jej nogi? No chyba nie.
Przysunęła się pół kroku do swojego chłopaka, kiedy poczuła jak chwyta ją w pasie. Położyła swoją dłoń na tej jego, jak gdyby chcąc potwierdzić jego słowa nie mówiąc nic. Ona nie odważyła się spojrzeć na Zimmermana. Miała ściśnięte gardło, jej serce biło jeszcze szybciej niż podczas pamiętnych wydarzeń w basenie. Myślała, że ich coming-out nie będzie taki niespodziewany i dramatyczny i chociaż się o nic nie bała, nie kiedy był u jej boku, to panowało w niej takie dziwne uczucie. Niezadowolenie? Wstyd? Zakłopotanie? Nie była pewna.
Skupiła spojrzenie na Tahirze cofającej się do domu, kiedy odezwał się Maurycy. Uścisnęła mocniej jego dłoń, kiedy usłyszała jego głos, przyznający się do wszystkiego. Zaczekała aż skończy, opierając się o jego bok. Też chciała coś powiedzieć, w końcu to nie była tylko jego odpowiedzialność, ale nie wiedziała co może dodać.
— Czekaliśmy na dobry moment, żeby ci powiedzieć Silvan.
_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!
Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Byli razem od tygodnia, czekali by mu o tym powiedzieć na dobry moment. A to świetnie. Wszystko już jasne, mogli wrócić do oglądania fajerwerków. Z cichym westchnieniem przejechał palcami po włosach w duchu dziękując Tahirze, że poszła po drugą butelkę, bo alkohol wcale nie wydawał się być teraz takim złym pomysłem. Poza tym musiał mieć co dramatycznie wypuścić z rąk, gdyby kolejne informacje były jeszcze bardziej szokujące.
Byli razem od tygodnia? A co wcześniej? Spotykali się przed tym? Ida mówiła mu wtedy jeszcze o kimś innym? Nie no. Na pewno o nim. W takim razie kiedy to się zaczęło? Przed bałem? Zaraz jeszcze się dowie, że w sumie to cały czas udawali że się nie znoszą.
Spojrzał na tamtą dwójkę. Ida unikała jego wzroku, a Maurice obejmował ją w pasie i jakkolwiek bardzo Silvan by nie był teraz zszokowany, tak nie mógł powstrzymać uśmiechu na widok tego jak bardzo w tym momencie byli za sobą. Przynajmniej w końcu się dogadywali. Nie w taki sposób o jaki mu chodziło, ale zawsze coś.
Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale od razu je zamknął, gdy w tle rozległy się kolejne wybuchy fajerwerków, a sąsiedzi zaczęli śpiewać jakieś dziwne piosenki.
Potarł palcami skroń. Nie. Nie będzie prowadzić tej rozmowy w takich warunkach, zwłaszcza że jeśli się nie przesłyszał to te bełkotliwe niemieckie przyśpiewki traktowały o przygodnym seksie w przeręblu z okazji przywitania kolejnego roku, a tego już naprawdę nie miał ochoty słuchać tej nocy.
- Dobrze. Ja... Może wejdźmy do środka, dobrze? - ręką wskazał otwarte drzwi balkonowe, dając im znać, by weszli pierwsi.
Jeśli para rzeczywiście to zrobiła, ruszył za nimi i gdy z powrotem znaleźli się już w pomieszczeniu przez chwilę po prostu chodził po pokoju, próbując zebrać myśli. W tym momencie głową po prostu kazała mu być w szoku, zamiast dawać jasne l sensowne wskazówki, co robić.
- Więc… Więc od kiedy tak właściwie się nienawidzicie i nie wolicie zakonu od siebie nawzajem?
Byli razem od tygodnia? A co wcześniej? Spotykali się przed tym? Ida mówiła mu wtedy jeszcze o kimś innym? Nie no. Na pewno o nim. W takim razie kiedy to się zaczęło? Przed bałem? Zaraz jeszcze się dowie, że w sumie to cały czas udawali że się nie znoszą.
Spojrzał na tamtą dwójkę. Ida unikała jego wzroku, a Maurice obejmował ją w pasie i jakkolwiek bardzo Silvan by nie był teraz zszokowany, tak nie mógł powstrzymać uśmiechu na widok tego jak bardzo w tym momencie byli za sobą. Przynajmniej w końcu się dogadywali. Nie w taki sposób o jaki mu chodziło, ale zawsze coś.
Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale od razu je zamknął, gdy w tle rozległy się kolejne wybuchy fajerwerków, a sąsiedzi zaczęli śpiewać jakieś dziwne piosenki.
Potarł palcami skroń. Nie. Nie będzie prowadzić tej rozmowy w takich warunkach, zwłaszcza że jeśli się nie przesłyszał to te bełkotliwe niemieckie przyśpiewki traktowały o przygodnym seksie w przeręblu z okazji przywitania kolejnego roku, a tego już naprawdę nie miał ochoty słuchać tej nocy.
- Dobrze. Ja... Może wejdźmy do środka, dobrze? - ręką wskazał otwarte drzwi balkonowe, dając im znać, by weszli pierwsi.
Jeśli para rzeczywiście to zrobiła, ruszył za nimi i gdy z powrotem znaleźli się już w pomieszczeniu przez chwilę po prostu chodził po pokoju, próbując zebrać myśli. W tym momencie głową po prostu kazała mu być w szoku, zamiast dawać jasne l sensowne wskazówki, co robić.
- Więc… Więc od kiedy tak właściwie się nienawidzicie i nie wolicie zakonu od siebie nawzajem?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Ida odważyła się spojrzeć na Silvana dopiero, kiedy ten zaproponował wejście do domu. Nie zauważyła więc jego uśmiechu. Zakładała, że jest zły i zawiedziony, przez co ona sama czuła się winna, nawet jeżeli nie powinna. Byli dorośli, nie musieli się nikomu spowiadać. Z drugiej strony poczuła, że zawiodła zaufanie bliskiego przyjaciela, chyba nawet bardziej niż w momencie, kiedy wstrzyknęła eutanazol sobie, a nie jemu.
Zanim ruszyła w stronę mieszkania, spojrzała na Maurice'a, czy on chce wejść do środka. Wolała, by w tamtym momencie podejmowali decyzje wspólnie. Wampir chyba jednak nie miał nic przeciwko, bo po chwili, wspólnie weszli do salonu. Ida ściszyła trochę muzykę, ani na moment nie odsuwając się od chłopaka. Stali tak jak stali, Ida średnio chciała siadać pierwsza, czułaby się wtedy jak na dywaniku u dyrektora, gdyby Silvan krążył po pomieszczeniu i rzucał komentarze, jednocześnie patrząc na nich w dziwny sposób. Maurycy jednak poszedł w stronę kanapy, co jej w ogóle nie przeszkadzało. Spoglądała jak naukowiec próbuje zebrać myśli, a kiedy zadał pytanie, spojrzała mu w końcu prosto w oczy i odpowiedziała pierwsza. Spokojnym głosem, nie odpowiadając na zaczepkę. Rozumiała jego frustrację.
— Pamiętasz ten dzień, kiedy wróciłam wieczorem do domu w za dużej bluzie? — Sugestywnie skierowała spojrzenie w prawo, w stronę siedzącego Maurycego, żeby bardzo wyraźnie zaznaczyć czyja to była bluza. Swoją drogą, nie oddała mu jej do tej pory. Czasami w niej spała, kiedy wracała na dzień do własnego mieszkania. — Na pewno pamiętasz, rzucałeś wredne komentarze jeszcze z dwa tygodnie po tym wszystkim. No to mniej więcej od wtedy. — Nie wspominała na razie o weselu, o tym, że pocieszał ją wtedy nie tylko przez to, że zostawiła rodzinę w Polsce. Jeżeli Maurice zamierzał wtajemniczyć ojca też w tamte okoliczności i opowiedzieć co się zadziało na imprezie za którą Silvan mu zapłacił, to już Ida się nie zamierzała w to wtrącać. Spojrzała na kanapę, na Maurice'a. Chciała zobaczyć co myśli, jaki ma wyraz twarzy.
Zanim ruszyła w stronę mieszkania, spojrzała na Maurice'a, czy on chce wejść do środka. Wolała, by w tamtym momencie podejmowali decyzje wspólnie. Wampir chyba jednak nie miał nic przeciwko, bo po chwili, wspólnie weszli do salonu. Ida ściszyła trochę muzykę, ani na moment nie odsuwając się od chłopaka. Stali tak jak stali, Ida średnio chciała siadać pierwsza, czułaby się wtedy jak na dywaniku u dyrektora, gdyby Silvan krążył po pomieszczeniu i rzucał komentarze, jednocześnie patrząc na nich w dziwny sposób. Maurycy jednak poszedł w stronę kanapy, co jej w ogóle nie przeszkadzało. Spoglądała jak naukowiec próbuje zebrać myśli, a kiedy zadał pytanie, spojrzała mu w końcu prosto w oczy i odpowiedziała pierwsza. Spokojnym głosem, nie odpowiadając na zaczepkę. Rozumiała jego frustrację.
— Pamiętasz ten dzień, kiedy wróciłam wieczorem do domu w za dużej bluzie? — Sugestywnie skierowała spojrzenie w prawo, w stronę siedzącego Maurycego, żeby bardzo wyraźnie zaznaczyć czyja to była bluza. Swoją drogą, nie oddała mu jej do tej pory. Czasami w niej spała, kiedy wracała na dzień do własnego mieszkania. — Na pewno pamiętasz, rzucałeś wredne komentarze jeszcze z dwa tygodnie po tym wszystkim. No to mniej więcej od wtedy. — Nie wspominała na razie o weselu, o tym, że pocieszał ją wtedy nie tylko przez to, że zostawiła rodzinę w Polsce. Jeżeli Maurice zamierzał wtajemniczyć ojca też w tamte okoliczności i opowiedzieć co się zadziało na imprezie za którą Silvan mu zapłacił, to już Ida się nie zamierzała w to wtrącać. Spojrzała na kanapę, na Maurice'a. Chciała zobaczyć co myśli, jaki ma wyraz twarzy.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!
Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Maurice widząc uśmiech Silvana wiedział, że już pozamiatane. Że już wszystko będzie dobrze. Był gotowy trochę poprzekręcać rzeczywistość, zataić kilka spraw, albo podkreślić. Kapka gaslightu i tatulek się zorientuje, że nie wiedział dla własnego dobra. Trochę już Hoffmanowi ulżyło po tym, jak się wszyscy dowiedzieli. W końcu mógł w spokoju obejmować Idę i nie targać jej po kątach. Aczkolwiek, dziwne to było uczucie. Tak legalnie ją trzymać, całować. Mówić o niej, jak o dziewczynie. Nie musiał już przesadnie podkreślać swojej dawnej niechęci wobec niej. Chociaż tego będzie mu brakować. Takiego obrażania legalnego. Okropny był, tak. Ale czym jest okropieństwo wobec jego majestatu? Niczym!
Wszedł do środka i choć Ida zdecydowała się stać, to on usiadł na kanapie, niczym ojciec chrzestny wyciągnął papierosa i odpalił. I tak drzwi balkonowe były otwarte, zimnem wiało na potęgę, a on był naćpany, pijany i chciał zapalić. Zanim zdąrzył odpowiedzieć ojcu, Ida go ubiegła. Maurice pokiwał głową i wskazał ręką, pomiędzy palcami miał szluga.
- Kłamiesz, nie kłam mojemu ojcu. Zaczęliśmy na weselu. – Poprawił ją tworząc atmosferę kółka terapeutycznego. Niech Silvan myśli, że Maurycy zaraz wszystko powie. To nie dowie się, że sporo też przemilczy. Bał się jedynie pytania, czy się kochają. O jak się bał. Dlatego też palił tego szluga, żeby się zrelaksować i wyglądać na bardziej obojętnego. Założył nogę na nogę i patrzył raz na tatę, raz na Idę. Czekał, aż Tahira przyniesie kolejną butelkę, ponieważ i on miał ochotę się napić. To było za dużo emocji na raz, dawno się tak znikąd nie denerwował. Jednakże, nigdy wcześniej jeszcze nie robił szopki ze swojego związku i nie pokazywał ojcu, jak się całuje z laską. Brakowało jedynie, żeby jeszcze wyznał, że obracał Halide, skoro już był taki szczery. Chociaż za to za pewne dziewczyna by go sieknęła w łeb, a Ida również miałaby wiele powodów do zastanowienia. O tym jej jeszcze nie powiedział i wcale mu śpieszno do tego nie było. Im mniej wszyscy wiedzą, tym lepiej.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!
Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Pokręciła oczami, bo oczywiście Maurycy musiał wspomnieć to nieszczęsne wesele, z którego zdjęcia leżały gdzieś w ich pokoju. Ida dla niepoznaki zostawiła trochę ubrań w tym co jej wylosował, ale i tak większość rzeczy była u niego. Nie zakładali, że ktoś inny będzie zwiedzał sypialnię Hoffmana.
— Nie kłamię. Silvan zapytał kiedy przestaliśmy się nienawidzić, a po weselu był okres, kiedy nie cierpiałam cię najbardziej z tych wszystkich lat. — Spojrzała krytycznie na swojego chłopaka, po czym jednak postanowiła dołączyć do niego na kanapie. Skoro już mogli oficjalnie dotknąć się przy wszystkich to zamierzała korzystać. Opadła koło niego i chwyciła go za dłoń, żeby zaciągnąć się raz tym papierosem co go trzymał. Jakoś tak wychodziło, że w nerwowych chwilach zawsze proponował jej szluga, więc odruchowo już nikotyna działała na nią uspokajająco.
_________________
— Nie kłamię. Silvan zapytał kiedy przestaliśmy się nienawidzić, a po weselu był okres, kiedy nie cierpiałam cię najbardziej z tych wszystkich lat. — Spojrzała krytycznie na swojego chłopaka, po czym jednak postanowiła dołączyć do niego na kanapie. Skoro już mogli oficjalnie dotknąć się przy wszystkich to zamierzała korzystać. Opadła koło niego i chwyciła go za dłoń, żeby zaciągnąć się raz tym papierosem co go trzymał. Jakoś tak wychodziło, że w nerwowych chwilach zawsze proponował jej szluga, więc odruchowo już nikotyna działała na nią uspokajająco.
_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!
Maurice Hoffman
Liczba postów : 400
Maurice trochę za bardzo się poczuł. Wypił za dużo, nawciągał się, a teraz siedział jak ten młody Bóg i Panna mu paliła z ręki. Ich odpowiednik jedzenia z dłoni. Dlatego też, ta cała aura szczerości, go trochę za bardzo pociągnęła. Nie przewidział jakichkolwiek konsekwencji, po prostu powiedział prawdę, której mógł trochę żałować.
- A widzisz, Ty mi byłaś całkowicie obojętna, więc to liczę. Nienawiść to za gorące uczucie. – Odparł i zaciągnął się papierosem. Patrzył jej prosto w twarz, kątem oka raz po raz zerkając na Silvana, który stał się w pewnym sensie, piątym kołem u wozu. W tle zaczęło lecieć Kylie, a Maurice zaczął kiwać się w raz z rytmem muzyki. Czy rejestrował co się wokół niego działo? Ciężko powiedzieć. Powoli zaliczał odrealnienie, odklejenie od rzeczywistości, a on wciąż czekał na alkohol. Jednak powinien był wrócić na zewnątrz, lekko się przewietrzyć. Albo skoczyć z balkonu.
- A widzisz, Ty mi byłaś całkowicie obojętna, więc to liczę. Nienawiść to za gorące uczucie. – Odparł i zaciągnął się papierosem. Patrzył jej prosto w twarz, kątem oka raz po raz zerkając na Silvana, który stał się w pewnym sensie, piątym kołem u wozu. W tle zaczęło lecieć Kylie, a Maurice zaczął kiwać się w raz z rytmem muzyki. Czy rejestrował co się wokół niego działo? Ciężko powiedzieć. Powoli zaliczał odrealnienie, odklejenie od rzeczywistości, a on wciąż czekał na alkohol. Jednak powinien był wrócić na zewnątrz, lekko się przewietrzyć. Albo skoczyć z balkonu.
milestone 250
Napisałeś 250 postów!
Tahira
Liczba postów : 1257
Tahira była rozdarta. Oto teraz zadziała się sytuacja wcale nie częsta, kiedy mogła zweryfikować wzajemnie dwie wielkie pasje czytelnicze – tę do kart i tę do wszelkiej maści kłamstw. Z drugiej strony wiedziała, że sprawy tyczą się bliskich jej osób, które wcześniej zapytały o poradę... w różnych sprawach. Nie powinna się tak ekscytować prawda? Tymczasem oczy iskrzyły jej nie mniej niż Silvanowi w laboratorium na te kilka unikatowych chwil przed przełomem w badaniach, kiedy wiesz, że zaraz się okaże czy miałeś racje i w powietrzu nufczysz, że tak. Pobiegła bardzo szybko po grzańca dla ojca, któremu być może jego "pociechy" przysporzą tych dwóch siwych włosów więcej. Winny syntmix w gorącej kąpieli czekał na Draculowe przełyki, które lubowały sie w podgrzewaniu krwi. Na tacę wrzuciła kubki, do imbryka podgrzaną torebkę ze wzmacnianego tworzywa, w drodze powrotnej zgarnęła też butelkę szampana, bo kto wie, może ktoś miał jeszcze ochotę na bombelki. Ale tak czuła pod skórą, że akurat Silvan będzie chciał coś mocniejszego, co nie wywietrzeje mu z głowy w trzydzieści sekund.
Przycupnęła z boku, przy stoliczku kawowym, pozostawiając butelkę szampana dla chętnych, skupiając się zaś na wypełnianiu czarek ciepłym, rubinowo czerwonym płynem. Pierwszą podała starszemu wampirowi, a krótki rzut oka na siedzącą na przeciwko parę wystarczył, żeby miała potwierdzenie po "scenie balkonowej", że to nie była planowana akcja, a rozmowa w żaden sposób nie jest ustawiona. Znała całą trójkę na tyle, żeby wiedzieć, jaka jest ich baza – normalne mówienie bez owijania w bawełnę, słodkich słówek odwracających uwagę od meritum, albo tej prawdy, takiej suchej prawdy działającej jak logiczna układanka "tylko prawdy". Mmm.... jak tu się nie ekscytować? Tylko jeszcze, żeby zachować powagę, przybrać kamienną twarz wielkich nieobecnych stwórców Tahiry... To było szalenie trudne, bo komentarz Maurice'a wywindował jej brwi w górę, a z ust wyrwało się nieprofesjonalny, niedowierzający komentarz:
– O wow...
Nalała sobie drugi kubek syntmixu o lekko słodkawym aromacie czerwonego wina i rozejrzała się za jakimś dobrym miejscem do siedzenia dla siebie. Strategicznym takim, żeby wszystkich widzieć...
_________________
Przycupnęła z boku, przy stoliczku kawowym, pozostawiając butelkę szampana dla chętnych, skupiając się zaś na wypełnianiu czarek ciepłym, rubinowo czerwonym płynem. Pierwszą podała starszemu wampirowi, a krótki rzut oka na siedzącą na przeciwko parę wystarczył, żeby miała potwierdzenie po "scenie balkonowej", że to nie była planowana akcja, a rozmowa w żaden sposób nie jest ustawiona. Znała całą trójkę na tyle, żeby wiedzieć, jaka jest ich baza – normalne mówienie bez owijania w bawełnę, słodkich słówek odwracających uwagę od meritum, albo tej prawdy, takiej suchej prawdy działającej jak logiczna układanka "tylko prawdy". Mmm.... jak tu się nie ekscytować? Tylko jeszcze, żeby zachować powagę, przybrać kamienną twarz wielkich nieobecnych stwórców Tahiry... To było szalenie trudne, bo komentarz Maurice'a wywindował jej brwi w górę, a z ust wyrwało się nieprofesjonalny, niedowierzający komentarz:
– O wow...
Nalała sobie drugi kubek syntmixu o lekko słodkawym aromacie czerwonego wina i rozejrzała się za jakimś dobrym miejscem do siedzenia dla siebie. Strategicznym takim, żeby wszystkich widzieć...
_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!
Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]
MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Na początku się zdziwiła jego odpowiedzią, nie sądziła, że będzie wyciągał takie rzeczy przy wszystkich. Ciężko było stwierdzić kto zaczął, kto mógł sobie odpuścić swoje wtrącenie, kto mógł się nie odzywać. No ale słowa padły, a ona nie umiała nie zareagować. I dopóki Silvan nie każe im przestać, to pewnie będą tak dyskutowali i dogryzali sobie nawzajem.
Jego komentarz z boku mógł się wydawać niekonieczne miły, bo nie miał być miły. Ida patrzyła w jego oczy, kiedy zaciągał się papierosem wspominając tamtą rozmowę na balkonie. Okej, może faktycznie wtedy źle dobrała słowa i trochę, ale tylko odrobinę przesadziła. Nie żałowała, należało mu się w tamtym momencie.
Być może przez okoliczności, być może przez rzucony w eter komentarz Tahiry, Ida się po prostu do niego uśmiechnęła półgębkiem i sięgnęła jeszcze raz po papierosa. Może powinna odpalić sobie swojego, zamiast tak bezczelnie mu podbierać na oczach innych. Nie dbała o to.
— Touché, używać moich własnych słów przeciwko mnie? Cios poniżej pasa. — Może i mogła zareagować inaczej i być zła, może mogła się oburzyć, ale nie czuła takiej potrzeby.
_________________
Jego komentarz z boku mógł się wydawać niekonieczne miły, bo nie miał być miły. Ida patrzyła w jego oczy, kiedy zaciągał się papierosem wspominając tamtą rozmowę na balkonie. Okej, może faktycznie wtedy źle dobrała słowa i trochę, ale tylko odrobinę przesadziła. Nie żałowała, należało mu się w tamtym momencie.
Być może przez okoliczności, być może przez rzucony w eter komentarz Tahiry, Ida się po prostu do niego uśmiechnęła półgębkiem i sięgnęła jeszcze raz po papierosa. Może powinna odpalić sobie swojego, zamiast tak bezczelnie mu podbierać na oczach innych. Nie dbała o to.
— Touché, używać moich własnych słów przeciwko mnie? Cios poniżej pasa. — Może i mogła zareagować inaczej i być zła, może mogła się oburzyć, ale nie czuła takiej potrzeby.
_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!
Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Gdyby wiedział, że rozmowa w salonie tak się dalej potoczy, to może uznałby, że lepiej byłoby jednak zostać na balkonie wśród hałasów. Miał odpowiedzieć coś na komentarz Idy na temat bycia dla niej złośliwym przez kolejne dwa tygodnie, bo przecież miał ku temu powody, ale rozmowa między nią, a Mauricem potoczyła się tak szybko, że nie zostało mu nic, jak usiąść w fotelu i cicho umierając czekać co dalej z tego wyniknie. Czyli spotykali się od listopada. Kawał czasu… To znaczy w sumie to nie, zwłaszcza jeśli chodziło o wampirzą perspektywę, ale naprawde udało mu się nie zauważyć nic, co sugerowałoby związek tej dwójki przez tak wiele tygodni? Z drugiej strony patrząc na to, że Maurice był zdecydowanie dzieckiem swojej matki, to może nie powinien się temu tak dziwić. Przynajmniej dostał syntmix do picia. I to jeszcze ciepły. Wampir coś czuł, że wkrótce może mu się przydać.
Komentarz Tahiry sprawił, że od razu rzucił w jej kierunku zaniepokojone spojrzenie.
O wow…, co? Do której dokładnie części ich sytuacji, odnosiło się to o wow? Tego, że najwidoczniej w tym samym miesiącu potrafili się nienawidzić, lub być wobec siebie obojętni, jak doprecyzował jego syn, i zostawać u siebie na noc, zakładając swoje bluzy? Któregoś z tekstów, które jedno rzuciło do drugiego? Komentarza Maurice'a? A może cała ta dyskusja była mniej normalna, niż już i tak mu się wydawało. Nie no… Droczyli się ze sobą. To był dobry znak. To było droczenie, prawda? Boże jakie to wszystko nagle stało się dziwne.
Ida odpowiedziała i Silvan uznał, że jak zaraz jakoś nie przerwie tej wymiany zdań, to chyba zwariuje. Odchrząknął.
- Wiecie jeśli chcecie porozmawiać na osobności to ja i Tahira możemy sobie wyjść - wziął łyka alkoholizowanej krwi i wbił spojrzenie w dwójkę młodszych wampirów. Cała sytuacja była dla niego… mocno przyprawiająca o ból głowy. Dlaczego? Chyba po prostu w życiu nie przewidział takiego scenariusza, był przyzwyczajony do innej relacji, między nimi i miał wrażenie, że nagle wszystko przestało być na swoim miejscu, a on potrzebował chwili by się do tego nowego porządku świata przyzwyczaić. - Nie. Wiecie co? Nie mam pojęcia, co wam powiedzieć. Dobrze. Dobrze. Rozumiem czemu nic nie mówiliście. Mieliście prawo. Ale… Ale po co musieliście ciągnąć tę całą szopkę, że się nienawidzicie? Wiecie, że są inne rodzaje relacji, niż nienawiść i bycie razem, prawda? Naprawdę. Mówienie sobie dzień dobry, by wystarczyło - Ale na pewno ten pocałunek nie wywołałyby wtedy w nim aż takiego szoku, więc jeśli chcieli by wyszło jak najbardziej dramatycznie, to może jednak nie mogli udawać, że się kolegują.
Komentarz Tahiry sprawił, że od razu rzucił w jej kierunku zaniepokojone spojrzenie.
O wow…, co? Do której dokładnie części ich sytuacji, odnosiło się to o wow? Tego, że najwidoczniej w tym samym miesiącu potrafili się nienawidzić, lub być wobec siebie obojętni, jak doprecyzował jego syn, i zostawać u siebie na noc, zakładając swoje bluzy? Któregoś z tekstów, które jedno rzuciło do drugiego? Komentarza Maurice'a? A może cała ta dyskusja była mniej normalna, niż już i tak mu się wydawało. Nie no… Droczyli się ze sobą. To był dobry znak. To było droczenie, prawda? Boże jakie to wszystko nagle stało się dziwne.
Ida odpowiedziała i Silvan uznał, że jak zaraz jakoś nie przerwie tej wymiany zdań, to chyba zwariuje. Odchrząknął.
- Wiecie jeśli chcecie porozmawiać na osobności to ja i Tahira możemy sobie wyjść - wziął łyka alkoholizowanej krwi i wbił spojrzenie w dwójkę młodszych wampirów. Cała sytuacja była dla niego… mocno przyprawiająca o ból głowy. Dlaczego? Chyba po prostu w życiu nie przewidział takiego scenariusza, był przyzwyczajony do innej relacji, między nimi i miał wrażenie, że nagle wszystko przestało być na swoim miejscu, a on potrzebował chwili by się do tego nowego porządku świata przyzwyczaić. - Nie. Wiecie co? Nie mam pojęcia, co wam powiedzieć. Dobrze. Dobrze. Rozumiem czemu nic nie mówiliście. Mieliście prawo. Ale… Ale po co musieliście ciągnąć tę całą szopkę, że się nienawidzicie? Wiecie, że są inne rodzaje relacji, niż nienawiść i bycie razem, prawda? Naprawdę. Mówienie sobie dzień dobry, by wystarczyło - Ale na pewno ten pocałunek nie wywołałyby wtedy w nim aż takiego szoku, więc jeśli chcieli by wyszło jak najbardziej dramatycznie, to może jednak nie mogli udawać, że się kolegują.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!
Strona 1 z 2 • 1, 2
Altera Mundi :: i w proch się obrócisz :: Archiwum :: Domostwa :: Posesje Maurice'a Hoffmana :: Posiadłość Maurice'a w Saint Moritz
Strona 1 z 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach