I was pulled right out of the sea / And the salt, it never left my body

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
First topic message reminder :

parter, sala wystawowa
ca. 21:30

Mieszczący się w dzielnicy Temple lokal nie należał do najbardziej wystawnych z zewnątrz. Przy głównej ulicy, na parterze, pozwalał przechodniom zaglądać do środka przez wielkie, szklane witryny. Tego wieczoru światło w SAPHIRze było przyćmione, przypominając bardzo światło świec, białe ścianki działowe, na których wisiały zwykle dzieła różnych artystów, zostały ogołocone, a sam lokal zdawał się  pusty. Nie było typowej obsługi na wernisaż ani managerki czy też okresowych pracowników, na przykład nauczycieli różnych form sztuki, którzy prowadzili warsztaty na wyższych piętrach nocnej galerii. Na drzwiach do galerii została powieszona elegancka plakietka:
L'événement est clos
Je suis désolé

Nocna Galeria, jak niektórzy określali cały przybytek, chociaż była to nazwa nieformalna, nie wzbudzał podejrzeń ludzi. Pomimo późnych godzin funkcjonowania warsztatów i otwarcia samej galerii sztuki, Dzieci Nocy były jedynie klientelą lokalu, wszyscy pracownicy należeli do ludzkiej obsługi, włączając w to managerkę, która koordynowała projekty, tematykę wystaw, zawierała kontakty z nowymi artystami, sprowadzała dzieła do Paryża i zarządzała działem kadr, marketingu i całą resztą tego grajdołka. Nawet ona nie wiedziała, że Sahak nie jest człowiekiem, a wieczorne spotkania zrzucał na karb swojej pracy. Obojgu odpowiadał ten układ, zwłaszcza że świat artystyczny i tak działał nocą.
Przestrzeń w galerii nie miała zapachu, niemal dosłownie. Systemy tworzące najlepszą atmosferę dla dzieł sztuki, farby i płótna, filtrowały powietrze, dostosowywały temperaturę oraz wilgotność, aby zapewnić obrazom optymalne warunki bytowania. Dlatego też wyższa temperatura wilkołaków natychmiast uruchamiała obniżanie temperatury i cichy szum dawał znać o obecności jakiegoś nadnaturalnego z tej rasy. Teraz był nieco zagłuszony przez bardzo cicho snującą się muzykę, zapętloną w jeden utwór. Światło prowadziło labiryntem cienkich ścianek, na sam tył SAPPHIRu, gdzie na białej ścianie zawieszono L'Eau mystérieuse Ernesta Biélera.
Jedynie dzieło w całej galerii.
Przed nim, na ławeczce, białym nowoczesnym bloku, siedział ojciec Sahak Darbinyan, jak zwykle odziany w kir, w pozie przypominającą rzeźbę Le Penseur Rodina, lecz jego wzrok nie był skierowany w dół, lecz ku kontemplacji obrazu. W przeciwieństwie do balu nie był ubrany bardzo formalnie. Na czarną koszulę ze stójką nałożył sweter w tym samym kolorze, wełniany, z pięknymi warkoczami, pasujący do garniturowych spodni i sztybletów. Na serdecznym palcu lśniło coś, co przy pierwszym spojrzeniu wyglądało jak obrączka, lecz dla doskonałego wzroku Dzieci Nocy od razu odróżniało się, jako różaniec, z dziesięcioma wypukłościami do odmawiania Ave Maria i krzyżykiem, wygrawerowanym na powierzchni.

@Marcus Wijsheid

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Marcus uśmiechnął się, widząc jak Sahak z uporem wyciera buty. Cóż nie raz słyszał, że wielu z długowiecznych, traktowało budynki rady z wręcz nabożnym szacunkiem. Ciekawe, że ta myś przyszła mu do głowy przy akurat tym konkretnym Gościu. Nie twierdził, że było tak i w jego wypadku, może jego zachowanie wynikało jedynie z kultury, co również było całkiem miłe, chociaż nieco zabawne.

Dostrzegł wzrok mężczyzny, błądzący ostrożnie po pomieszczeniu. Podał mężczyźnie szklankę z trzema kostkami lodu oraz schłodzoną, szklaną butelkę z wodą, oczywiście otwartą. Wziął podaną mu teczkę - Gustowne - uśmiechnął się, po czym zaczął przeglądać zawartość. - Właśnie. Zastanawiają mnie te ciasteczka i żelki. Według raportu wynika, że nikt z obsługi ich nie szykował, ale część z nich roznosiła, mimo że nie były w żadnej rozpisce. Widzę, że analiza składu była robiona. Z tego, co pamiętam Silvan się tym miał zając. Zastanawia mnie natomiast skąd podejrzenie, że to Thomas sabotował kamery. Według logów faktycznie Thomas logował się do systemu, zwróć jednak uwagę na jedną drobną rzecz. Część kamer zostaje wyłączona 5 godzin przed balem. Część tuż przed nim. Natomiast Thomas, na podstawie jego wspomnień oraz na podstawie danych z jego telefonu zaatakowany został rano, jak szedł do Szczęściary. Wiec jak dla mnie nie mógł to być on. - zamilkł na chwilę. Sięgnął po szklankę ze swoim drinkiem oraz zapalił kolejnego papierosa. - Nie wiem, jak to odbywa się w waszym rodzie, ale u mnie dostęp, czyli hasła i loginy, do systemów bezpieczeństwa przydzielam ja, czyli głowa rodu. Jeśli u was działa to w taki sam sposób, to Szczęściara może znać dane do kamer, Więc równie dobrze mogłaby to być ona. Szczerze mówiąc, pozostawione kartki mocno mi na to wskazują. - Zamilkł, wgłębiając się dalej w raport. - Co do punktu trzeciego, sprawę staramy się wyjaśnić, czy wystawienie Thomasa w ręce mordercy było celowe, czy też nie. Co do punktu 7, jako głowa rodu ma prawo samostanowienia w tej materii, w związku z czym nie doszło do złamania tego punktu kodeksu. - Po przeczytaniu reszty Dokumentów oraz załączników z pendriva, Marcus rozsiadł się wygodnie i zaczął nad czymś poważnie się zastanawiać. Ile tak naprawdę chciał powiedzieć temu mężczyźnie. Po chwili uznał, że pewne wyjaśnienia mu się należą.

- Przesłuchaliśmy wstępnie Thomasa, włącznie z czytaniem wspomnień, więc nie mamy powodu, by mu nie wierzyć. - powiedział, odpalając kolejnego papierosa. - Thomas nie pałał nienawiścią do wszystkich wampirów, tylko do was. - spojrzał smutno na mężczyznę. - Całe tak naprawdę zamieszanie jest w pewnym stopniu waszą winą. Nie twierdzę, że zrobiła dobrze i nie zamierzam jej bronić, jednak gdybyście okazywali odrobinę więcej szacunku do jej pracy, oraz do samego Thomasa, do tej sytuacji być może nigdy by nie doszło. - zastanowił się chwilę - Być może ktoś z was przekona się o ogromie pracy, z jakim się mierzyła. Co do Thomasa, Sahaku czy ty czułbyś się dobrze, gdybym patrzył na ciebie za każdym razem i przy każdym spotkaniu jak na pokarm? Jak na bydło na chów? A uwierz mi, mógłbyś nim być. Za dawnych czasów, skąd pochodzę, wilki potrafiły mieć was jako pokarm tak jak wy, co rozważniejsi, trzymaliście ludzi, z których spijaliście po trochu krew. Było to wygodne. Ostrożnie spijani ludzie nie umierali, niekończący się pokarm, tak samo wilki z was, w końcu się regenerujecie, niekończący się pokarm. - obraz, o ile makabryczny i zapewne niewygodny dla wampira, o tyle celowy. - Tak samo wy traktowaliście Thomasa. Był do diabła waszym familiantem, a nie podrzędnym człowiekiem, z którego można by wyssać krew. Na każdym kroku widział w waszych oczach pogardę. Nie musieliście niczego mówić, oczy potrafią powiedzieć naprawdę dużo. - upił solidny łyk i zaciągnął się papierosem. - Decyzją Thomasa, zostaje pod opieką Elisabeth, jak wydobrzeje i zostanie przystosowany i nauczony wszystkiego, co wiedzieć musi, zdecyduje, do którego rodu chce dołączyć, tak że możecie nie wpisywać go do Ewidencji własnego rodu.






   

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Sahak zanotował uwagi dotyczące raportu na marginesie, swoim wiecznym piórem, na którym wygrawerowano ormiańską kursywą Ջիգյարդ ուտեմ. Zaznaczył kwestie uszczegółowienia punktu siódmego. Pisał również w swoim rodzimym języku, wesołymi wężykami i fikuśnymi zawijasami, które jednak były aż nienaturalnie równe w swoich liniach, a nie opadające na jedną stronę jak penis wkładany zawsze w tę samą nogawkę , idąc za ręką. Dekady spędzone na szlifowaniu jednej umiejętności.
Do tego dopisał, również po ormiańsku: Radny Marcus to gaduła oraz punkty wypowiedzi radnego, gdy ten stawiał kolejne punkty rozmowy. Gdyby nie to, że zaznaczył sobie je od kropek, zapomniałby już, na co zwrócono uwagę mu na początku, a na pewno nie zdołałby się do wszystkiego odnieść. Nie chodziło tu o ignorancję, a naturalny sposób rozmowy.
To jego interpretacja— powiedział tylko Sahak. Ludzie, tak bardzo wrażliwi, z niską samooceną, emocjonalni. W XIX wieku Thomas pewnie zostałby zdiagnozowany jako histeryk. — Sądzę, że będzie mu dobrze z panią Richie. Nie dziwię się. Myślę, że Dracula przypadną mu do gustu, biorąc pod uwagę jego zacięcie do nauk o naszych rasach. Mam nadzieję, że szybko się zaaklimatyzuje.
Biedny chłopiec. Wrażliwy artysta, muzyk, malarz. Nic dziwnego, że opanowały go typowe choroby współczesnego świata, nerwica doszukiwała się nienawiści w każdym zblazowanym spojrzeniu. Może po swojej pierwszej setce, gdy spojrzy w lustro, zauważy je u siebie i pojmie. Lub nie.
Wiem, że jestem jedzeniem. Wszyscy jesteśmy. Czasami nawet zastanawiam czy, czy dyspozycja rasowa w Radzie nie wynika z tego, że... Może ujmę to inaczej. Nie rozumiem co zatrzymuje wilkołaki przed zniewoleniem wampirów i trzymaniem ich jako nieskończonego źródła pokarmu.
Postukał osłonką od pióra o teczkę.
Zwłaszcza, że od kilku dekad wyczuwa się bardzo człowiekofilskie zapędy. I tym sposobem wracamy do Thomasa. Ujmę to bardzo prosto. Nikogo nie obchodzi życie wewnętrzne kasjerki, kuriera czy sprzątaczki.
Tak jak zapewne nie interesowało Wijsheida co Sahak czytał w wolnym czasie, bo ich relacja to relacja zwierzchnika i podwładnego. Nie mogli się równać ani doświadczeniem życiowym ani piastowaną funkcją więc żadna równość nie istniała i Sahak nie pozwalał sobie sobie na iluzję, że tak jest.
Mężczyzna zastanawiał się czy to powiedzieć, ale uznał, że Marcus może czegoś się o nim dowiedzieć. I tak pewnie znał już numer buta Sahaka, rozmiar gatek oraz godziny, w których chodził na basen.
Nie znakuję moich córek, jak bydła. Zostały wybrane jako ludzie i ukształtowane do przemiany. Szczęściara nigdy nie przemieniała swoich zaufanych. Dlaczego oczekuje się od nas wielkich uczuć do kuriera? Wielkiego darcia szat do sekretarza? — mówił mdłym głosem. Nie słodkim, ale jednocześnie pozbawionym celowo jakiegokolwiek nacechowania. — Thomas jest naroślą wyprodukowaną przez raka obustronnego niezrozumienia. Ale nie ma możliwości, aby takie powstało, bez rozmowy twarzą w twarz. Twoja osoba zmienia odcienie w krajobrazie moich opinii, bo mogę cię odbierać bez filtrowania, mogę zauważyć kwestie mimiki, zobaczyć wystrój twojego gabinetu, celowy dobór przedmiotów, mowę ciała, mimikę, manieryzmu. Ty widzisz w zamian moje. Najbliższe to szczerości. Dotychczas uważałem, że używasz mojej córki tylko jako nasadki na penisa z opcją rozmowy.

@Marcus Wijsheid

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
- Nie tylko jego - odpowiedział z nutą sarkazmu w głosie. - Twoja sugestia zostanie przekazana do Elisabeth i Thomasa. jednak obawiam się, że decyzję, do jakiego Rodu finalnie dołączy, pozostawimy mu i Elisabeth. Czy biedny? Może i Marcus sam ma podejście do ludzi, jakie ma, uznając, słusznie, za pokarm. Jednak w jego mniemaniu to nie powód, by ich nie szanować. Lata mordęgi z inkwizycją i doświadczenia podczas wojen nauczyły go pokory i szacunku do Ludzi.
Zaśmiał się - Nie jesteś. - rozsiadł się wygodniej - Dysproporcja, jak to nazwałeś, wynika jedynie z braku potrzeby większej ilości. Poza tym pamiętaj, że w innych domenach proporcje bywają inne. W Paryżu nas Pchlarzy jest jedynie mniej niż was Pijawek - uśmiechnął się - Gdzie indziej, gdzie bywa nas więcej, proporcje są inne. - dodał. - Czy ja wiem? - zastanowił się na głos. - Chyba wynika to z tego, że powoli pożywianie się ludźmi z okolicy przechodzi do lamusa. Łatwiej jest przemycić ludzi z innego regionu. Poza tym, w czasach mojej młodości, Wy żyliście obok ludzi. W końcu zapewniali wam ochronę za dnia, symbioza, która była jednak niemożliwa wśród wilków. Trochę wam tego zazdrościłem. Może po prostu rany po inkwizycji się zabliźniają i wracacie do korzeni? - spojrzał za okno, zamyślając się przez dłuższą chwilę. Obawiam się, że opinia Sahaka jest nieco błędna, Marcus nie traktuje innych jako zwierzchnik, a już tym bardziej nie ma na niego teczki. Na nieszczęście nie ma jak zmienić jego myślenia, gdyż słowa żadne nie padły w tej kwestii. Jedynie domysły, ale na domysłach opierać się nie warto, nie w takich kwestiach.

- Ilu potomków Szczęsciary znasz, że wyrażasz taką opinię? - zapytał, uśmiechając się serdecznie. Po czym wstał by nalać sobie kolejną szklaneczkę złotego trunku. - Moze jednak napijesz się czegoś. Mam naprawdę dobre wina - Nie było w tym przechwałki, dało się w tych słowach wyczuć coś na kształt serdeczności, gościnności. Marcus wyznawał zasadę, gości u siebie przyjmuj najlepszym, co posiadasz. - Ja osobiście znam jednego. Thomasa, a jego raczej można uznać za zaufanego wobec niej. - Dodał, kontynuując rozmowę. - Nie oczekujemy wielkich uczuć, ale szacunku. Nikt nie karze ci, idąc do sklepu, całować po rękach sprzedawczyni w sklepie, ale uśmiechnąć się i życzyć miłego dnia już można prawda? - mówiąc to podał Sahakowi to, co poprosił, o ile oczywiście zmienił zdanie w kwestii trunków. Z uwagą słuchał kolejnych słów Mężczyzny, gdy padły słowa spojrzał na niego z sporym zaskoczeniem. - Ciekaw jestem, jak zareagowałaby na twoje słowa, przyznaje dość.. - zamilkł na chwilę, by lepiej dobierać słowa. - Obcesowe? tak to chyba dobre określenie. - spojrzał Sahakowi w oczy - Nie oceniaj mnie, nie znając mnie. Możesz się ciężko pomylić - ton głosu był surowy, chłodny. - Do Tahiry pałam pewnym uczuciem, nie jest to miłość, taka, jaką chciałbyś by była. Jednak traktowanie przedmiotowe to ostatnia rzecz, jakiej by ode mnie doświadczyła. - Dodał nieco spokojniejszym tonem. Wychylił część zawartości swojej szklanki, po czym nagle sięgnął do swojej teczki, którą wcześniej miał ze sobą. - Zostawmy już może ponury temat Balu. Mam dla ciebie prezent. - uśmiechnął się wyciągając do Sahaka papierową teczkę z pewną zawartością. Jeśli od razu otworzył teczkę, jego oczom ukazała się stara księga, na której wierzchu widniał napis „Recuerdos de la monarquía peruana o bosquejo de la historia de los incas”. - Słyszałem, że lubisz stare księgi. Mam nadzieję, że ta cię zainteresuje.




  
  

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Sahak uśmiechnął się niczym Mona Lisa. SS-man nie powinien pouczać nikogo na temat szacunku do ludzi, zwłaszcza do kogoś, kto jest członkiem mniejszości poddanej własnemu Holokaustowi od 1915 roku. Nie powiedział jednak zupełnie nic na ten temat. Nie było sensu. Liczył, że nawet przedwieczni się zmieniają.
Anatomia i fizjologia nie stanowią dla mnie tabu. Miałem nadzieję, że ktoś ją pokocha tak, jak na to zasługuje.
Mężczyzna spojrzał na księgę, zmartwił się, że nie ma ze sobą rękawiczek, więc wyjął swoją białą, bawełnianą chusteczką, obszytą ręcznie mereżką. Takich cudeniek nie robiono już, ale materiał nie wyglądał na zniszczony, ktoś musiał wykonać więc ją dla Sahaka, a styl i wykonanie sugerowały jakiegoś przedwiecznego. Sahak nadal miał chusteczki, które obszywała dla niego Tahira dawno temu, chociaż używał ich raczej rzadko, bawełna była tak cienka od sprania, że niemal przejrzysta. Ich nie używał na co dzień. Miał też nieco nowsze, od Halide, chociaż tam przejawiały się zwykle kolory, których ciężko ujrzeć w na mnichu. Tylko czerń z nutą bieli.
Bezkresna noc.
Obniżył temperaturę swojego ciała, aby uspokoić produkcję sebum. Cienie pod oczami się pogłębiły, tętno i oddech zwolniły. Wtedy dopiero odebrał ją od Marcusa. Delikatnie przewertował egzemplarz. Nie znał go. Nigdy nie interesował się historią Ameryki Południowej, skupiając się na żyznym półksiężycu.
Kiedyś sam je pisałem — powiedział. Sahak trzymał w dłoniach księgę jak jajko. Oglądał z każdej strony okładkę, starając się trzymać ją stabilnie oraz utrzymywać jak najmniejszy kontakt ze skórą. Nie chciał, aby uległa zniszczeniu.
Masz może rękawiczki? Tylko nie te lateksowe — zapytał. Pytanie o wino wyparowało z jego głowy zupełnie. — A upominek z okazji…?
Uniósł jedną brew, hamując swoje zaciekawienie tytułem. Dopiero zaczynał uczyć się hiszpańskiego (dla Leticii), na dodatek przeszkadzała mu w tym nauka chińskiego, który pojawił się w puli oczekujących oraz tego parszywego angielskiego, który brzmiał jak inseminowana krowa w hodowli. Miał już rozmówki, teraz tylko trzeba było je otworzyć.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
- Pytanie nie brzmi, czego ty chcesz, pytanie powinno brzmieć, czego chce ona. - uśmiechnął się. Po czym z pewną satysfakcją widział, jak mężczyzna z należytą dla znawcy ostrożnością, zajął się oględzinami woluminu. Jednak zacznijmy od początku.
Mruknął zadowolony, widząc, jak Sahak wyciągnął z kieszeni, na pierwszy rzut oka, bawełnianą chusteczkę. Docenił to, że nie dotykał rękoma dzieła sprzed wieków. Dostał tę księgę od znajomego kolekcjonera jako zapłatę za pewną przysługę. Sam, nie kolekcjonował takich rzeczy, ani nie miał ku temu warunków, jednak wiedział, że są w Paryżu osoby takie jak Sahak, którym spodobałyby się takie rzeczy. - Jak myślisz, spodoba mu się? - pomyślał Marcus. - A co tak nagle zaczęła interesować cię jego opinia. - zaśmiał się Wilk w jego głowie. Cóż to była chyba pierwsza wewnętrzna rozmowa Obu tożsamości Marcusa w obecności Sahaka. Oczywiście lata doświadczeń pozwalały mu nie okazywać tego w żaden sposób. Poczuł delikatną zmianę temperatury bijącą od mężczyzny. - Zdolność rodowa. - znów głos Wilka wewnątrz umysłu Marcusa. - Wiem, Przecież i Selena i Louis takie mają, Wiem, jak to działa. - odparował Marcus.
- Wiem, Tahira wspominała coś kiedyś na ten temat. - odparł, delikatnie odwracając głowę. Wilkołak wiedział, że ma nieco wyższą temperaturę od zwykłych ludzi, w związku z czym z jego ust, wraz z oddechem wydobywało się nieco więcej pary wodnej, wolał uniknąć zniszczenia Wolumenu. - Oczywiście. - otworzył szufladę, z której wyciągnął kilka par rękawiczek, jedne nitrylowe, kilka różnych par materiałowych. Niektóre dostał z pobliskiego muzeum, jak się dowiedział, zakładano je przy renowacji, lub zabezpieczaniu niektórych eksponatów przed zniszczeniem.

Słysząc kolejne pytanie, zaśmiał się delikatnie. - Wiesz, przyznam szczerze, że taka mam naturę. Idąc na czyjeś zaproszenie, nie wypada przychodzić z pustymi rękoma. Tak przynajmniej nauczyli mnie moi rodzice, wiele wieków temu. Nie było okazji dać ci go u ciebie, wiec otrzymałeś go tutaj. - Odpowiedział, rzeczowym, ale zarazem przyjaznym tonem. - Druga sprawa, że lubię sprawiać drobne przyjemności innym. Mam nadzieję, że udało mi się to i w twoim przypadku. - dodał. Przyglądał się z uznaniem, ostrożnemu zachowaniu wobec bądź co bądź starego dzieła.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
Sahak założył rękawiczki, odkładając wolumen z uważnością na blat wcześniej. Nitryl strzelił o skórę w charakterystyczny sposób, przyklejając się do skóry. Jak większość przedwiecznych, mężczyzna używał ich z wprawą pielęgniarki z trzydziestoletnim stażem, nie motając się przy zakładaniu, jak wielu. Rękawiczki przydawały się przy badaniach, śledztwach czy oglądaniu ulubionych przedmiotów, nie chcąc, aby zniszczyły się zbyt szybko.
Zwyczaje z moich stron wymagałyby, abym cię upił, wznosząc toasty, które wejdą ci w pięty i rozbawią jednocześnie, w czym nie jestem dobry lub zaprosić do postu w odosobnieniu na tydzień, niczego nie jedząc, śpiąc cztery godziny i mając modlitwę za jedyny sposób komunikacji werbalnej. Żaden nie wydawał się adekwatny dla sytuacji. To bardzo szczodry podarunek i jestem bardzo ciekaw jej szczegółów.
Interesowały go zarówno elementy tekstu dosłownie, czyli merytoryka księgi, ale również konstrukcja marginesów, proporcje, skład farb i tuszu, fonty, barwy użyte, symbolika oraz zdobienia. Często z takich elementów dało się rozczytać kolejną warstwę.
Kod obrazkowy. Sam taki stosował podczas malowania tych kilku ksiąg w ciągu swojego życia. Specjalne zainteresowanie Sahaka: Theotokos i jej ikony. Spędził dużo czasu ucząc swoje córki pisania ich, dbałości o każdy szczegół i tęsknił za tym elementem życia. Halide ruszyła dalej, a ich najdłuże rozmowy dotyczyły zmian w prawie podatkowym oraz jej kreatywnej księgowości, natomiast z Tahirą… sprawa wyglądała dużo gorzej, bo nic, co mógł jej dać z zgodzie ze sobą, nie satysfakcjonowało jej nieustannego głodu.
Bo problem polegał na tym, że Sahak wiedział czego ona chce i była to jedyna rzecz, której dla niej nie zrobi. Może dwie rzeczy, czeznąć w piekle też nie zamierza. Byli zbyt dobrzy w on wie że ja wiem że on wie... Wady spowiednika. Wiesz rzeczy, zamiast o nich rozmawiać.
Sahak widocznie czekał na sygnał do odejścia. Inicjatywa była po stronie Marcusa, jako jego przełożonego.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Marcus dostrzegł, z jaką wprawą ten założył rękawiczki, to było ciekawe, bo sam nie raz męczył się z zakładaniem tego rodzaju rękawic. Słysząc słowa Sahaka zaśmiał się delikatnie - Wystarczy zwykłe dziękuję. Chociaż nie powiem, jedna i druga opcja wydaje się być interesująca. Jednak obawiam się, że przy drugiej mogło by dojść do lekkiego zgrzytu, gdyż wierzymy w innych bogów. Mógłby być problem z osiągnięciem Harmonii. - dodał rozbawionym tonem. - Dla mnie to drobnostka. Ot stara książka których wiele na półkach tu czy w moim domu. Sam nie przykładam wagi do takich rzeczy, za to broń i sagi dawnych wojów to co innego. - dodał. - Szczególnie Skandynawska. - dodał, nieco ściszając głos. Gdyby Sahak teraz spojrzał Marcusowi w oczy, mógłby dostrzec nieco nieobecny wzrok. Wzrok, który wskazywał, że wilkołak utonął we wspomnieniach.

Marcus wbrew obiegowej opinii również wiedział czego oczekiwała na ten moment od życia Tahira. A on, sam nie zamierzał jej tego utrudniać. Sam z resztą nie planował się ustatkować. Chociaż z plotek, które krążyły na jego temat, śmiał się zawsze do rozpuku. Opinia Kobieciarza i posiadania Haremu kobiet psuła się, w samym założeniu. No cóż, ale to były rozważania na inne czasy. - Widzę, że prędko Ci do studiowania tego dzieła, więc jeśli nie masz mi nić do dodania, leć i analizuj. Mam nadzieje, że spodoba ci się podarek. Ja sam mam parę rzeczy do zrobienia. - Jeśli usłyszał od Sahaka, informacje, że to wszystko wstał i wyciągnął do mężczyzny rękę. - Do zobaczenia Sahaku Darbinayan. Coś czuje, że nasze drogi jeszcze nie raz się zetną. - uśmiechnął się, a w tonie jego głosu dało się usłyszeć życzliwość.


[zt] Jeśli nie będziesz niczego odpisywać, daj znać dopiszę x2

a więc [zt x2]

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach