Panie i Panowie, podano do stołu

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Marr

Marr
Liczba postów : 318
First topic message reminder :

Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia - tak uczyła ją matka - i ta zasada jak widać przetrwała po dziś dzień, w zasadzie u przedstawicieli wszystkich ras. To, że pora na to u Wampirów zaczynała się wtedy, kiedy dietetycy odradzali podjadanie innym, to już osobna kwestia. Tym samym, kiedy najmłodsza stażem radna zaproponowała posiłek w nieco świeższej aniżeli dostarczona buteleczka postaci, Marr nie oponowała. Dziwne, prawda? Ale cóż, nie od dziś wiadomo, iż na starość odbija; może weszła w fazę kryzysu typowego dla 40-sto i 50-latków? Przy własnym trybie życia i tak miała w sobie wręcz za dużo z faceta.
Ubrała się nawet akceptowalnie jak na standard tego miejsca, czyli: garniak, eleganckie buty z płaską podeszwą, kolczyki do uszu, sygnet na paluszek, zegarek z metali szlachetnych na skórzanym pasku oraz niewielka markowa torebka na inne drobiazgi. Zapewne ochrona została poinstruowana, iż do środka mogło wparować jakieś dziwnie wyglądające monstrum; wiec tym razem musieli być zaskoczeni - Alessandra Toussaint, do szefowej. Jak zwykle.
Godzina 23:24, lokal był wypełniony śmietanką towarzyską, a forsa przelewała się z jednego kubeczka do drugiego; jeszcze tylko jedna wygrana i można stąd wyjść! i wtedy ups, peszek, no to na pewno teraz uda się odkuć! Biedni śmiertelnicy, których mijała po drodze, zwłaszcza na stanowiskach gdzie oponentem jest maszyna - algorytmu nie oszukasz - ten i tak skubał więcej niż wypłacał nielicznym. Na szczęście Marr ograniczała się, póki co, do zgarnięcia podarowanego kieliszka z szampanem - w końcu pannica gościem VIP! Za to ochroniarza do poprowadzenia za rąsię odprawiła, znała drogę.
I wtedy, będąc u wrót, zapukała trzy razy... no nie, wparowała do gabinetu jak do siebie - Selenko, mam nadzieję, że przywykłaś i nikt nie przeszkodził ci w podziwianiu dwuznacznych artów z pinta. O tyle dobrze, że drzwi kulturalnie za sobą zamknęła - bez trzaskania!
- Mam nadzieję, że o tej porze krew jest w nich gorąca, mam ochotę na grzańca - zaczęła od tych słów i wyszczerzyła w twoim kierunku kiełki. Innymi słowy, czytając między wersami, jak tam interes tej pięknej nocy? - Witaj, Seleno - dodała po chwili, podchodząc nieco bliżej, jednak nie rozsiadając się bezczelnie jak na własnej kanapie lub w siedzibie rady. Mogłaby spytać, co u ciebie, jednak czyż to nie byłoby oczywiste...?
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
A to, że krewetki będą pochodzić z mroźni kogoś zaprzyjaźnionego, to już zupełnie co innego. Te prawidła i Selenka znała, nasłuchawszy się wśród różnych marynarzy zwłaszcza tego i owego. A jeśli doliczyć do tego, ile osobnicy wcześniej wypili, to można było uznać, że historie wykonywania rozkazów i łowienia dziwnych organizmów z wód były na pewno prawdziwe, choć znacznie podkoloryzowane. Jakby na to nie spojrzeć, kreatywność dowódców i podwładnych nie znała granic.
- Alkohol pity w ilości dowolnej ilości pozwala inteligentnym spędzać czas z głupcami. A potem udawać, że pewnych rzeczy po prostu nie było. Na przykład wielkiego, białego szczura na stole z jedzeniem. – zachichotała, przypominając sobie opowieść o pewnym gospodarzu, jego nalewkach i zwierzątku domowym. Nie można było facetowi odmówić fantazji, o nie. Chociaż kto wie, czy nie był to tak zwany urban legend. Nawet jeśli, była to zdecydowania ciekawa opowiastka.
- Raz ucięte może nie. Ale pomyśl ból odmowy ładnej kobiecie… A jeśli weźmiesz sobie takiego wampira… Jemu odrośnie, prawda? Tylko wilkołakom niestety kończyny nie odrastają… - westchnęła z rozczarowaniem, bo jeszcze 3 wieki wcześniej nie miałaby wielkiego problemu, by komuś zafundować taką karę. Jednak rzeczona ofiara od dawna nie żyła i chwalmy za to wszelkie bóstwa, bo gdyby teraz dorwała sukinkota w swoje łapki, to jego śmierć byłaby długa, bolesna i bardzo nieprzyjemna. Więc może i lepiej, że padł wcześniej. Nie zamierzała narzekać. – Nie powiem Ci, jak to się nazywało wtedy, ale aktualnie to są tereny dzisiejszej Szwecji. Jeśli kojarzysz osobnika, to po spotkaniu ze mną mógł być odrobinkę uprzedzony do obcych kobiet. – uśmiechnęła się w bardzo niewinny sposób. – Ale uczty organizował cudowne, to mu muszę przyznać. – uniosła lekko dłonie w górę. Oj rację miała Marr, że Wikingowie potrafili organizować uczty i imprezy. Zwłaszcza, gdy przyjmowali innych jarlów, a całość kończyła się mordobiciem.
- Wszystko jest biznesem. Kwestia tego, ile sumienia niektórym zostało… Duchownym raczej zero. A ja jestem uczciwa, tańca i różańca nie odmawiam. – zamruczała lekko, przeciągając się i robiąc kontrolny rzut spojrzenia na monitory i sprawdzając tym samym poziom podchmielenia ich dzisiejszej ofiary. Jeszcze trochę brakowało do tematu, więc po prostu wróciła spojrzeniem do Marr.
- Ja liczę, że przyjdzie mi jeszcze solidnie sobie pożyć. I nie, zdecydowanie to nie ci od przylepiania się, ale jacyś obrońcy moralności i abstynencji czy coś. Tak czy siak, pultają się kij wie o co, że dlaczego tu jest wino – swoją drogą jedno z najlepszych – i że uprawiają hazard. Aż mnie dziwi, że nikt nie czepia się tancerek i tancerzy rozbierających się za kasę. Ludzie nigdy nie przestaną mnie zadziwiać. – pokręciła z westchnięciem głową, doskonale wiedząc, co powinna zrobić z takimi klejącymi się aktywistami. Podrzucić Marcusowi do fabryki krwi rzecz jasna, do niczego innego raczej się nie nadawali, przynajmniej jej skromnym zdaniem. Na pytanie o termin bez wahania podała Marr wszystkie wolne wieczory, w których byłaby dostępna, a także formalne namiary, bo przecież nie będzie się z nimi kontaktować kanałami prywatnymi.

@Marr

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Bo który marynarz nie marzył o wyłowieniu z odmętów oceanu syreny? Rozkosz dla ciała, uczta dla żołądka - w końcu pół człowiek pół ryba. Z kolei wieczne chlanie, niby mało szlachetnie brzmi, jednak alternatywy nie istniały. Alkohol miał zarąbista datę przydatności oraz cudowne właściwości odkażające, a zabrać coś innego - przeterminuje się - i nawet czysta woda, broń boże morska, w końcu będzie wątpliwej użyteczności jako napitek. Pomijając fakt, że trudno o urozmaicone rozrywki, gdy wszędzie wokół nic poza błękitem, a do portu miesiąc żeglugi. Nawet do bólu stereotypowi brytyjscy kapitanowie-gentlemani to rozumieli, zaciskali zęby i w końcu sami zalewali się po sam korek.
- Uważałabym, zwłaszcza przy zwierzątkach. W polskiej tradycji mieli króla Popiela, którego myszy zjadły, wiec facet równie dobrze mógł pokaleczyć się w trakcie libacji i wylądować w chlewie z półdzikimi świniami - odparła z cwanym uśmieszkiem na twarzy, gdyż finał tej historii jest łatwy do odgadnięcia. Z kolei samych anegdot, czego to inteligenci nie robili, nie lubiła. Powód jest prosty, w zderzeniu z rzeczywistością te okazały się mocno nieaktualne, o ile w ogóle kiedyś były.
- Orientację można wypracować na nowo, tudzież utracić zainteresowanie. Dlatego rozmaitsze tortury mają przewagę nad definitywnym ucięciem, apatia na ból to proces długoterminowy. Pamiętaj też, że wilkołakowi wystarczy wziąć to na dwustronną taśmę i wd40. To nie ludzka potrzeba precyzji i sterylności... - mówiła z doświadczenia, w końcu niejedną istotę posłała do piachu oraz nie raz sama przyszywała ujebaną kończynę sojuszniczemu pchlarzowi. Wilkołacza regeneracja, choć mniej doskonała od wampirzej, nadal czyniła medyczne cuda. - Lista osobników jest za długa... - odparła, bez drążenia dalej tematu. Niezależnie od czasu i miejsca na ziemi, zjebów zawsze dostatek.
- Niekoniecznie, zawsze można przecież pójść w legalny biznes, który nie obiera na cel pospólstwa. Kwestia tego, czy chcemy czekać dłużej lub zajmować się większą liczbą działalności na raz, dla uzyskania przychodów porównywalnych z bardziej sprzecznymi z prawem czynnościami. Dla wielu odpowiedź jest oczywista, tylko okazji ku grzeszeniu zazwyczaj nie mają - a taka Marr specjalnych skrupułów to nie ma, w końcu ma pod sobą trzy grupy najemnicze. Dopiero na pasywniejszej formie przychodów jest bardziej za pan brat z dziesięcioma przykazaniami.
- Ach, samozwańczy paladyni, przynajmniej do momentu wrzucenia im pliku banknotów do kieszeni; ścierwo porównywalne z większością tzw. ekologów. Moi chłopcy wiedzą, jak przemówić im do rozsądku i to bez wręczania koperty - rzekła i jednocześnie przesłała namiary odpowiedniemu człowiekowi, co by zgrał to z własnym terminarzem i jeśli nie dziś to zapewne jutro nawiązał kontakt z Selenką.
- I skoro facet jest na dobrej drodze do stanu, ujmijmy to w ten sposób, błogosławionego to może zaprezentujesz mi mój... rynsztunek? - o którym wcześniej rozmawiały, w końcu to nie mógł być błyskawiczny proces przezbrojenia na cokolwiek Radna miała na myśli. I oby tylko nie dochodziła do tego korekta makijażu, choć obecnie Marr prawie w ogóle szpachli na sobie nie miała.

@Selena
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Podobno gdy wokół żadnego lądu, a jedynie odmęty wody, bardzo szybko szło dostać w czub. Jak mówiła pewna szanta, nie było już powrotu, najbliżej było dno. Z dwojga złego to już lepsze dno butelki z alkoholem niż dno morza, więc zalanie się pod korek było w pełni zrozumiałe i akceptowalne. A że wtedy widzieli różne dziwne stwory… Nazwijmy to po prostu delirką tak zwaną, z ładniejszych nazw alkoholową halucynacją. Przynajmniej te czasy dawno minęły, a ona sama nie miała już żadnego przymusu pchania się na znienawidzone statki.
- Krótko mówiąc nie zadzieraj ze zwierzątkami, bo możesz zostać zeżarty. Szanuje historię. – roześmiała się, unosząc w górę czareczkę z herbatką i uśmiechając się szeroko. Upiła z niej łyczek, doskonale przecież świadoma faktu, że historyjki bywały mocno poubarwiane, a zwłaszcza te związane z libacjami alkoholowymi. Szkoda, że nie dawało się takich historyjek zweryfikować.
- Marr! – ryknęła śmiechem, nie będąc w stanie się powstrzymać. Taśma dwustronna i WD-40? Zdecydowanie sobie to wyobraziła i po prostu z każdą jedną myślą ponownie parskała śmiechem. – Wyobraziłam to sobie. Po prostu wyobraziłam. Najpierw oderwać, a potem przylepić na taśmie… Sadystyczne, aczkolwiek jak bardzo satysfakcjonujące. – uśmiechnęła się bardzo, bardzo niewinnie. Zgodziła się w milczeniu z Marr i również nie drążyła tematu. Zresztą po co rozgrzebywać tamte czasy, było, minęło, a debil do testów znajdzie się zawsze.
- Każdy biznes prędzej czy później oprze się o pospólstwo. Jeśli nie nawet w pierwszej linii, to w którejś kolejnej. Dlatego właśnie ja biznesy mam trzy, gdzie w sumie na największą skalę to chyba mam właśnie to moje kasyno, bo się rozrosło w sieć. A gorzelnie i browary to tak chyba bardziej hobbystycznie i na o wiele mniejszą skalę. – przyznała szczerze, jako że w zasadzie i tak nie widziała problemu w mniej legalnych interesach. Fakt faktem nic związanego z najemnictwem jak u Marr, ale nie stroniła od półświatka i chociażby upłynniania nie do końca legalnych towarów u tych i owych. Świat się kręcił, trzeba się było więc kręcić razem z nim. A badania pochłaniały lwią część funduszy, co tu dużo ukrywać.
Skoro już dogadały się w kwestii panów ochroniarzy zostawało już tylko cieszyć się własnym towarzystwem i dalej planować pułapkę na ich dzisiejszą ofiarę. Czy było to legalne? Oczywiście, że nie. Czy jej to w ogóle przeszkadzało? W końcu wszyscy wyjdą zadowoleni. A zadowolony klient przytarga kolejnych i tak właśnie kręcił się biznes.
- Oczywiście, moja droga. – uśmiechnęła się bardzo, bardzo szeroko. – Zrzucaj to, co masz na sobie, a ja idę grzebać, co się nada dla Ciebie. Czekaj, koszulę zostaw. Masz jakieś konkretne preferencje? – spytała rzeczowo, taksując najpierw Marr wzrokiem, a potem kierując się do kuferka w skrzyni. Przy samym kuferku spędziła dobrą chwilę, nawet bardzo dobrą, by po chwili przytargać skrawek materiału długości może 30 centymetrów. – No, wkładaj. – stwierdziła z zadowoleniem, czekając, aż Marr włoży miniówkę, a potem zaczynając układać na niej koszulę. Rękawy podwinęła do łokci, a guziki wszystkie rozpięła. Przez dobrą chwilę coś mruczała pod nosem, kombinując z odpowiednim układem, by w końcu zawiązać materiał tak, że odsłaniał brzuch i większość dekoltu. O dziwo jednak biust kobiety zostawiła zasłonięty, w końcu przyjemności należy dawkować.
- Gorzej w sumie z makijażem, nie wiem, czy mam cokolwiek, co będzie do Ciebie pasowało… - westchnęła głęboko, obchodząc Marr dookoła i zastanawiając się, czy taki efekt będzie dobry, czy należy coś jeszcze poprawić. Dla siebie to już nawet miała pomysł, więc przerobienie własnej facjaty to było kilka sekund, gorzej właśnie z nieprzystosowanej do tego Marr.

@Marr

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Z braku zajęcia należało wymyślić nowe, a z uwagi na limitowaną ilość i rodzaje zabawek, pozostawały opowieści - a kłamstwo powtórzone tysiąc razy oraz zaprawione alkoholem - stawało się prawdą pozwalającą wyrywać panienki w portowej tawernie; tylko dziwnym trafem nadal trzeba było sypać grosiwem. Posłuch wśród szczurów lądowych i innych żeglarzy to już swoją drogą, ale to akurat nie różniło się niczym od postępowania prezentowanego przez inne grupy zawodowe. Na wzmiankę o zwierzątkach uśmiechnęła się jedynie i zanurzyła usta w czarce z herbatką. Morał wielu historyjek z futrzakami jest krótki i niektórym znany, nie zadzieraj z kitkami, bo będziesz uje...
- I można powtarzać to w nieskończoność, zwłaszcza że proces regeneracji po czymś takim nie jest przyjemny. W końcu ciało obce trzeba w końcu usunąć... - rzekła, pozwalając wyobraźni Seleny dopełnić dzieła. Nie dość, że krocze jest bardzo wrażliwe na obrażenia, to jeszcze wyrywać taśmę z gojącego się mięsa. Ujmijmy to tak, depilacja plastrami jąder jest już lepszą - z długiej listy najgorszych - rozwiązań.
- Co nałupiłam, i czasem nadal piracę dla sportu, to moje. Reszta sama się nakręca, urok giełdy. To drugie jest akurat mniej szkodliwe dla społeczeństwa, w większości wypadków - bo jak wygląda to pierwsze, łatwo się domyślić. W końcu kiedyś podrzucała zagarnięte z okrętów Inkwizycji dobra pewnej Azjatce z terenów Republiki Pirackiej. Odgrywanie tego na lądzie, zwłaszcza w obecnych realiach, to osobny i przydługi temat ale jeśli wie się, w którym miejscu na świecie zgarnąć kontrakt, to sporo cennych kruszców i łupów z siedzib ich protektorów wpada na właściwy kontenerowiec. Z kolei inwestycje to nic innego jak odpowiednik: pierdolę, nie chce mi się bawić w przedsiębiorstwa, 3/4 i tak się zwróci z nawiązką. Kwestia znajomości utartych schematów oraz nie wrzucanie majątku tam gdzie ryzyko przekraczało status średniego. - Nie mam cierpliwości, ani potrzeby, posiadania tego typu działalności. Prowadzę zbyt... nieregularny tryb życia - dodała z szelmowskim uśmieszkiem. Urok wakatu tej od brudzenia łapek krwią w Radzie. Czy Marr narzekała? A w życiu.
Czy było to legalne? To zależy. Prawnie na pewno nie, moralnie - przecież zamierzały go uszczęśliwić gotówką i własnymi ciałami - a to, że forma tego drugiego nie została sprecyzowana, nieistotny detal. Ostatecznie liczy się zysk i napędzenie klienteli; zrobią dobrą reklamę.
- Mundur, choć wątpię, że to kwalifikuje się jako dobra odpowiedź... - bo co innego mogła powiedzieć, dresy z trzema paskami albo XV-wieczna zbroja? Miała dziwne przeczucie, że nie tędy droga. Jednocześnie westchnęła i dopiero po dłuższej chwili zrzuciła z siebie zbędne szmatki, by zacząć wkładać. - Co to kuźwa jest...? - Małe, 30-centymetrowe, nie zakrywające w zasadzie niczego, w sumie niewymagające przesadnego pochylenia się do odsłonięcia bielizny; przynajmniej Marr ją nosiła.
- I to śmiertelnicy uznają za hot, sexy i tak dalej, nawet w kasynach? - nie zrozumcie jej źle, wiedziała że kobiety w niczym nie wyglądały tak dobrze jak w... niczym; ale czasem lepiej jest móc samemu rozpakować prezent. Co innego gdy ten jest podziurawiony jak szwajcarski ser, zero niespodzianki. Nie oponowała jednak gdy Selenka majstrowała przy koszuli, choć lekko spięta była. - Barwy wojenne - odparła bez zastanowienia, w końcu co w tym jest złego?. Tylko dlaczego i to mogło nie należeć do oczekiwanych odpowiedzi...?
- I to - czyli miniówka, koszula z guziczkami włożona sprzecznie z dekalogiem i cokolwiek by się na jej twarzy nie znalazło. - Już zadziała, samo z siebie, rybka na haczyku? - Czy miała zrobić transparent: fuck me but wait till i ride you - a potem dziab i seks się wmówi?

@Selena
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Futrzaki to akurat do siebie miały, że gryzły. Zwłaszcza atakowane na przykład. Zostawiały wtedy mnóstwo paskudnych szram, dzięki którym jeden z drugim mogli potem snuć kolejne swoje historie o chwalebnym męstwie… A kto znał prawdę, chichotał radośnie pod stołem. I tak właśnie kręciło się żyćko.
- Wiesz co? Chyba nie chciałabym być osobą, która zajdzie Ci za skórę… - powiedziała w końcu, wzdrygając się delikatnie na tę myśl. Marr czasami bywała naprawdę przerażająca, a choć nadal uważała, że istniały jednostki, które zasługiwały na takie traktowanie, to jednak… Ugh. Wzdrygnęła się aż. Zostawmy, że była po prostu przerażająca. Na szczęście Selena nie miała w zwyczaju zadzierać z przerażającymi osobami, a takie starocie jak oni wszyscy powinni w końcu trzymać się razem.
- Giełda to w ogóle inne historia. Czasem wystarczy nie tak rzucone zdanie, by aktywa spadały na łeb na szyję. A odbić się wcale nie jest tak łatwo… - pamiętała swoje interesy z Marr, zawsze chętnie prowadziła z nią handel. Ktoś musiał upłynniać towary, a Sel gwarantowała ciszę, spokój i brak dotarcia do zleceniodawcy. Bo przecież ona taka mała, niewinna i skąd w ogóle miałaby wiedzieć, kto przyniósł tamten krzyż biskupa? Ona tylko dostała i kazali jej tu przyjść, skąd ma wiedzieć, skąd pan marynarz przytargał takie rzeczy, jest tylko delikatną kobietą… Głupi byli ci kupcy, co poradzić, ale to ich strata. Najważniejsze, by pieniądz wciąż był w obiegu, a handel w końcu rzecz święta! – Oj tam oj tam. Wiesz, w razie czego wiesz, gdzie mnie szukać. – puściła jej oczko, bo w końcu skoro pośredniczyła czasem tamtym, to dlaczego nie i tym? Miały w końcu swoją historię handlu, więc czemu na jej bazie od czasu do czasu nie przypomnieć sobie starych czasów? W razie czego Selena zawsze była otwarta na propozycje.
- Marr. Błagam Cię. – powiedziała głucho, słysząc jej odpowiedź w kwestii preferencji odnoście sexy ciuszków. Oczywiście, że to się nie kwalifikowało, ale potępiające spojrzenie Selenki było o wiele bardziej wymowne niż jakiekolwiek słowa. Przymknęła oczy, by się nie załamać, a potem cierpliwym tonem zaczęła jej tłumaczyć. – To jest spódniczka. Wersja mini. Noooo w Twoim wypadku trochę bardzo mini, ale tego już nie przeskoczymy. – powiedziała, bardzo grzecznie, biorąc głębokie wdechy i zaczynając grzebać dalej. – Kochanie, w drugiej części budynku mam klub ze striptizem. Nie chcesz wiedzieć, w czym tam chodzą… I tak, dla niektórych to jest bardzo sexy. Choć wiadomo, zawsze klienta trzeba wyczuć… Ale patrząc na to, że nasz wygrywający to gówniarz, to wątpię, żeby do szczęścia potrzebował czegoś więcej niż odsłoniętego uda na początek. – wzruszyła ramionami, wzdychając cichutko.
- Barwy… wojenne… - w tym momencie Selena załamała się już dokumetnie. Usiadła na kanapie, kryjąc twarz w dłoniach, zamykając na chwilę oczy. – Ja Ciebie na trzeźwo nie zniosę… Tak, to zadziała… - wampirzyca ewidentnie wpadła w totalną depresję. Sięgnęła po flaszkę z winem i chlapnęła sobie solidny łyk, dopiero wtedy wstając i z nowymi siłami patrząc na Marr. – Nie, ta spódniczka Ci nie pasuje kompletnie. Ściągaj to. Muszę Ci znaleźć lepszą. – machnęła na nią ręką, zanurzając łeb w kufrze i wybierając tam inną. Ta druga miała kształt trapezu, sięgała Marr do połowy uda i była w ładną kratkę. – Ooooo tak! Teraz jest idealnie! – klasnęła w łapki, usatysfakcjonowana obserwując kobietę. Teraz zostało jej tylko poprawić włosy, by ładnie układały się na ramionach i mogła zająć się samą sobą.
Zrzuciła z siebie marynarkę i koszulę, ujawniając, że pod spodem posiada ledwo zakrywający cokolwiek krótki, błyszczący topik. Górę miała więc zrobioną, gorzej z resztą. Ale i na to miała pomysł. Złapała nożyczki w dłoń, kilka ciachnięć i ładnie opięte, długie dżinsy teraz były opiętymi szortami kończącymi się tuż za tyłkiem. Doliczając do tego szpileczki, mogła iść polować na gówniarza i pomóc Marr.
- Można uznać, że jesteśmy gotowe. – swoje włosy elegancko spięła szpilką, ot taki drobny kontraścik. Przynajmniej prezentowały się teraz dobrze na podryw, choć miała ogromne obawy co do zachowania Marr.

@Marr

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Jedyne co Marr zrobiła to wyszczerzyła kiełki. Cóż mogła poradzić na to, że jej przeciwnicy mieli niespecjalnie długą kreskę życia; która ostatecznie przechodziła w długą prostą? Wsadź łapę w ognisko - sparzysz się. Zanurz łepek w wulkanie - szybka śmierć, kto wie czy nie należąca do względnie bezbolesnych? Mniejsza o to, morał jest jeden, nieodpowiedzialne wpisanie Marr na listę adwersarzy miało swoje konsekwencje, bo tej wampirzycy rozwiązywania konfliktów dyplomatycznie mateczka nie miała okazji nauczyć.
- #ElonMusk - tak skomentowała giełdę, ostatnimi czasy śledząc tego pajaca dla czystej rozrywki. Jeśli chcieć to podsumować: jak tam akcje tesli i twittera, zmalały? Urosły?
Na kolejne słowa Seleny jedynie uniosła brewkę. Wpierw pyta o preferencje ubraniowe, a teraz ma z tym jakieś problemy. Przecież odpowiedziała szczerze, to o co chodzi?
- Mam swoje domysły, a te uwzględniają również nic... - nie przesadzajmy, to nie tak, że Marr nigdy nie przekroczyła progu klubu ze striptizem lub zwyczajnego burdelu. Z resztą ostatnio i tak musiała uzupełnić zapasy w sex-shopie, dla dobra mateczki, więc tym bardziej wie w czym, chodzi się, gdy w planach jest seks - i to nie skupiający się na misjonarce w skarpetkach i pod kołderką koło 22. - W nich jest mi zawsze do twarzy... - burknęła i wzruszyła bezradnie ramionami. Nie wspominając już o tym, że upaćkać twarz swoimi wzorami, na dłuższą metę to tańsze i już na pewno mniej czasochłonne niż standardowe makijaże, a co dopiero tych mających sporo na kontach.
Pierwsza kiecka - źle. Druga - lepiej. KOBIETO, ZDECYDUJ SIĘ. Jak to dobrze, że ona sama nie miała takich problemów i własne ciuchy dobierała błyskawicznie, a zakup nowych to kwestia minut, uwzględniając mierzenie lub wyklikanie dokładnych rozmiarów; siłą rzeczy to nie tyczyło się tego co szyli na miarę, jak np. garniaków.
- I tak właściwie co powinnam robić? Siedzieć na fotelu z założonymi nogami i enigmatycznym uśmiechem? Poprowadzić delikwenta za rączkę i usadzić się na nim? Paść na kolana i rozpiąć rozporek...? - tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi. Gdyby to wynikało z bardziej naturalnego podejścia do sprawy, która eskalowała sama z siebie, to leciałaby z flow. Z kolei teraz, w warunkach, ujmijmy to tak - laboratoryjnych? Z grzeczności nie wspomniała o walnięciu pałką w łeb i zaciągnięciu do jaskini; tak jak te prymitywy z dowcipu, ciągnąć za włosy żeby piasek nie naleciał... tam niżej.
Tylko czasu na instruktarz było mało, gdyż młody w końcu wygrał swoją nagrodę oraz przekazano mu, iż uzyska ją w bardziej przystosowanej do tego otoczce - jak na klienta specjalnej troski przystało. Kwestią minut miało być przyprowadzenie do tego pomieszczenia tego oto panicza. Oby dydaktyka Seleny w tym czasie swoje zrobiła!

@Selena
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Dyplomacja dzieliła się na dwa rodzaje: słowną i siłową. Powinno zaczynać się od tej słownej, a gdy ta zawiedzie, przechodzić na siłową. Natomiast fakt, że większość pomijała pierwszą opcję… Skądś te wojny się brały. Ale to już były prywatne opinie wampirzycy, którymi niespecjalnie dzieliła się z szerszym gronem. To już nie był ten wiek, gdy nie wiedziała, że pewne rzeczy należy po prostu zachować dla samej siebie. Przykładna, stateczna wampirzyca, ot co. Dokładnie taką teraz udawała. O giełdzie natomiast nie wypadało się wypowiadać. Też zdarzało jej się śledzić te czy tamte akcje, albo zwyczajnie sytuację, ale to, co aktualnie się działo, czasem wołało o pomstę do nieba. Także porzućmy biznesy i zostańmy na nakarmieniu Marr.
- Jak chcesz iść nago przez całą salę, to ja tam nie widzę problemu, ale nie gwarantuję, co się będzie wtedy działo. – przetłumaczyła jej uprzejmie, wyciągając telefon i stukając w nim kilka wypowiedzi. Czasem smsy były naprawdę przydatną opcja komunikacji, zwłaszcza w przypadkach kompletnie beznadziejnych, a właśnie takim przypadkiem była Marr i nikt jej nie powie, że było inaczej. Na szczęście rozmówca ją poparł, więc zostało jej jedynie wstać i sięgnąć po skitrane w kufrze paletki cieni i innych upiększaczy, żeby coś zrobić dodatkowego z fizjonomią Marr.
- Mar kochanie. Nie udawaj idiotki, bo jakoś doskonale wiedziałaś, co robić z Louisem. – zerknęła na nią z nieukrywanym politowaniem, zabierając się za nakładanie makijażu. – Poza tym nie uwierzę, że z czarującą aparycją pytasz o takie sprawy i masz jakiekolwiek problemy. – prychnęła delikatnie podkreślając kobiecie oczy, robiąc odpowiednie kreski i nakładając różne brokatowe specyfiki na skórę, by ładnie się błyszczała i przyciągała jeszcze więcej uwagi.
Kilka słów rzucone na krótkofalówkę skierowało szczęśliwą ofiarę Marr do odpowiedniego pomieszczenia. Z założenia gabinet był tylko dla Seleny i nie wpuszczała tam nikogo postronnego. Ot zwykłe sprawy prywatności i przy okazji biznesowe, na pewno nie będzie wpuszczała do gabinetu jakiegoś smarkacza pijanego wygraną. Skoro jednak już Marr była przygotowana, to można było wysłać ją do pokoiku.
- Pieniądze będą w walizce, ale całkiem prawdopodobne, że zapomni o wszystkim, albo będzie chciał kupować drinki. To dosyć częste zachowanie. – przetłumaczyła wampirzycy, wpuszczając ją do pomieszczenia przodem i mogły zaczekać na przychodzącego smarkacza. Nie pomyliła się za mocno w jego ocenie, ślinił się do widocznych kawałków skór ile tylko mógł.
- No, to pani przekaże panu wygraną i podpiszecie stosowne dokumenty. – uniosła plik papierów, żeby potem nie było problemu z podatkami i innymi instytucjami finansowymi. – A ja idę na drugą część budynku. Ochroniarze stoją za drzwiami. Have a fun! – uśmiechnęła się ślicznie i do Marr i do dzieciaka, a potem grzecznie wyszła, idąc faktycznie sprawdzić salę z tańcami, bo podobno były tam jakieś problemy.

@Marr

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Mogła domyślić się przebiegu wydarzeń. Zależnie od stopnia podchmielenia towarzystwa - z tym że nie harnasiami a czymś z wyższej półki - byłoby to albo battle royal albo zombie survival. Tak czy inaczej nic czemu by nie podołała, jednak fakt uwiecznienia tego na kamerach i z masą świadków na pewno kłułby Marr w duszę. Seryjny samobójca miał ograniczoną liczbę występów przypadających na to samo miejsce w bardzo krótkim odstępie czasowym.
- Tylko dlatego, że skończyło się na przystawce, o czym powinnaś doskonale wiedzieć - odparła, nawet nie wnikając skąd to wiedziała; w końcu sama potrafiła dobrać się do podobnych materiałów tyczących się innych Długowiecznych. - Jestem chyba jedynym rodzynkiem, który używa jej militarnie. Tak długo jak możesz mielić całe grupki osobiście, zachowujesz przy życiu własnych podkomendnych - resztę pozostawiła wyobraźni Seleny, zwłaszcza jeśli adwersarzami byli nieszczęśni śmiertelnicy kompletnie nieprzygotowani do starcia z Wampirem. W języku SWTOR, była tzw. skanktankiem - ubranko dps'a przy profesji tanka. Na tryb PVP szczerze polecam!
- Uwierz mi, gdy z nim skończę to zapomni nie tylko o papierach i pieniądzach, lecz i samej wizycie tutaj - rzekła na koniec, udając się do wskazanego pokoiku i czekając na jedzonko, które samo do niej śmigało w podskokach i ledwo co potrafiło powstrzymać ślinotok.
Reszta poszła już z górki, gdyż to Marr narzuciła charakter zabawy. Wystarczyło przycisnąć panicza do ściany, przejechać dłonią po kroczu i wypowiedzieć krótkie: to ja jestem twoją nagrodą główną. Nim jego rozumek to przetrawił, sama niewiasta siedziała już na kanapie i machała paluszkiem ku sobie, choć minę miała nadal oschłą jak typowa boss bitch.
- Na czworaka. - Czy musiała dodawać, iż facet którego wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach, proporcjonalnie do erekcji która zaraz rozsadzi spodnie, wykonał i to polecenie? Tylko jego finał był inny niż zakładał, zapewne nawet nie odnotował faktu otrzymania solidnego kopniaka, który odesłał go do krainy snów. Sam proces posilenia się był banalnie prosty, a przebranie się we własne łaszki to formalność.
Ochrony nie fatygowała, ot starczyło powiedzieć, iż kogoś ułańska fantazja poniosła ale poradziła sobie sama. Następnie, argumentując to urazą, sama zaoferowała wyrzut śmieci... przez zaplecze i na zbity pysk. Z małą korektą już poza obiektem, oblaniem gagatka tańszą whisky i paroma innymi wizualnymi dodatkami; niech to wygląda na nieostrożnego imprezowicza, który dostał wpierdol za pyskowanie; albo podrywanie nie tej panny co trzeba. Podrzuciła go gdzieś w zaułek przy średniej klasy klubie, po czym wspaniałomyślnie zawiadomiła karetkę; jak przystało na porządną obywatelkę.
Sny miały to do siebie, że przed najlepszą częścią zawsze był jakiś budzik; a dla pracowników medycznych był kolejnym smarkatym debilem, który przeholował i za to zapłaci. Teraz w co uwierzy prędzej: główną wygraną w kasynie i seks z kurtyzaną/pracownicą/kierowniczką czy uzna to za kiepski sen po utracie przytomności z uwagi na nadużycie alkoholu w imprezowni?
Pytanie retoryczne.

@Selena

/end
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach