Panie i Panowie, podano do stołu

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia - tak uczyła ją matka - i ta zasada jak widać przetrwała po dziś dzień, w zasadzie u przedstawicieli wszystkich ras. To, że pora na to u Wampirów zaczynała się wtedy, kiedy dietetycy odradzali podjadanie innym, to już osobna kwestia. Tym samym, kiedy najmłodsza stażem radna zaproponowała posiłek w nieco świeższej aniżeli dostarczona buteleczka postaci, Marr nie oponowała. Dziwne, prawda? Ale cóż, nie od dziś wiadomo, iż na starość odbija; może weszła w fazę kryzysu typowego dla 40-sto i 50-latków? Przy własnym trybie życia i tak miała w sobie wręcz za dużo z faceta.
Ubrała się nawet akceptowalnie jak na standard tego miejsca, czyli: garniak, eleganckie buty z płaską podeszwą, kolczyki do uszu, sygnet na paluszek, zegarek z metali szlachetnych na skórzanym pasku oraz niewielka markowa torebka na inne drobiazgi. Zapewne ochrona została poinstruowana, iż do środka mogło wparować jakieś dziwnie wyglądające monstrum; wiec tym razem musieli być zaskoczeni - Alessandra Toussaint, do szefowej. Jak zwykle.
Godzina 23:24, lokal był wypełniony śmietanką towarzyską, a forsa przelewała się z jednego kubeczka do drugiego; jeszcze tylko jedna wygrana i można stąd wyjść! i wtedy ups, peszek, no to na pewno teraz uda się odkuć! Biedni śmiertelnicy, których mijała po drodze, zwłaszcza na stanowiskach gdzie oponentem jest maszyna - algorytmu nie oszukasz - ten i tak skubał więcej niż wypłacał nielicznym. Na szczęście Marr ograniczała się, póki co, do zgarnięcia podarowanego kieliszka z szampanem - w końcu pannica gościem VIP! Za to ochroniarza do poprowadzenia za rąsię odprawiła, znała drogę.
I wtedy, będąc u wrót, zapukała trzy razy... no nie, wparowała do gabinetu jak do siebie - Selenko, mam nadzieję, że przywykłaś i nikt nie przeszkodził ci w podziwianiu dwuznacznych artów z pinta. O tyle dobrze, że drzwi kulturalnie za sobą zamknęła - bez trzaskania!
- Mam nadzieję, że o tej porze krew jest w nich gorąca, mam ochotę na grzańca - zaczęła od tych słów i wyszczerzyła w twoim kierunku kiełki. Innymi słowy, czytając między wersami, jak tam interes tej pięknej nocy? - Witaj, Seleno - dodała po chwili, podchodząc nieco bliżej, jednak nie rozsiadając się bezczelnie jak na własnej kanapie lub w siedzibie rady. Mogłaby spytać, co u ciebie, jednak czyż to nie byłoby oczywiste...?
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Jeden rabin powie tak, inny rabin powie siak. Selenka uważała, że najlepsze posiłki jada się w towarzystwie – nawet jeśli sama aktualnie tego unikała – a najlepsze interesy prowadzi się przy herbatce lub też szklaneczce czy lampce czegoś mocniejszego – tego już nie unikała. Skoro więc miała biznesik do Marr, bo któż inny lepiej niż ona mógł ogarnąć zabezpieczenia i ewentualnego speca od ochrony budynków? No właśnie.
Główny problem polegał na tym, że Sel wychodziła z założenia: wolnoć Tomku w swoim domku. A skoro cały ten biznes należał do niej, to olewała kompletnie formalne wymogi co do stroju. Ale można się było domyślić, że jej rozmówczyni tak tego nie potraktuje. Dlatego specjalnie na potrzeby rozmowy z Marr na krótki, błyszczący topik nałożyła elegancką, jasnoróżową koszulę oraz czarną marynarkę. Dżinsy mogły rzecz jasna zostać, zresztą spodni od damskiego garniaka od dawna nie miała. No i oczywiście niewysokie szpilki, żeby jako tako udawać chociaż elegancję.
Ochronę uprzedziła tylko, że będzie miała gościa. Zresztą zazwyczaj i tak najpierw potwierdzali najpierw u Selenki, kogo można, a kogo nie puszczać do środka, więc podgląd przez kamery tylko potwierdził, że koszula z marynarką były bardzo adekwatnym wyborem. Także zostało jej już tylko czekać na towarzyszkę dzisiejszego wieczoru. Częstuj się droga panno szampanem, nawet przekąsek nikt Ci nie odmówi, wszak VIPom odmawiano tutaj tylko rozumu, rąbiąc ich bezlitośnie na kasie albo na automatach albo przy stolikach, gdzie krupierzy i krupierki w skupieniu obsługiwali hazardową rozpustę. Zabawni byli ci ludzie, tracący rozum i zdrowy rozsądek, gdy na horyzoncie pojawiała się możliwość wygrania większej sumy pieniędzy. A to, że podstawą był zarobek kasyna… Tego chyba nikt nie brał pod uwagę.
Nie martw się, droga Marr, w niczym nie przeszkodziłaś. No chyba, brać pod uwagę nieco znudzone wgapianie się w monitor pokazujący obraz znad jednego z karcianych stołów, na który to stół szacowna ochrona zwróciła jej uwagę. Widok zatem jej przerwałaś, bez żalu więc wyłączyła obrazki i wstała, coby szanownego gościa bardzo grzecznie przywitać.
- Ależ oczywiście, czym chata bogata. Zaraz nawet podgrzejemy atmosferę wyrzutem adrenalinki, bo jeśli dobrze pamiętam, dzisiaj powinna paść jakaś większa wygrana, coby się klientela nie pokończyła. Raz na jakiś czas trzeba im coś dać. - zaśmiała się krótko, bo przecież prawa handlu wszyscy znamy. Jak nie dasz od czasu do czasu promocji, to klienci pójdą do konkurencji, więc gdzie tu będzie nasz zarobek wtedy?
- Dobry wieczór, Marr. Siadaj, siadaj. Zaczniemy od herbatki, czy od razu z grubej rury? Barek mam dobrze zaopatrzony. – zaoferowała, wskazując wygodny fotel lub też kanapę. Czy chata bogata, a gabinet musiał być wygodny i dobrze zaopatrzony. A że nie wypadało tak z grubej rury zaczynać od interesów, na stoliku znalazły się zaraz dwie szklaneczki, a sama gospodyni stanęła w kąciku, by przyszykować wybrane napoje.

@Marr

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Ach, VIP'owie! Zawsze bawiło ją to sformułowanie. Z jednej strony: tak, szanowna pani/szanowny panie, twoje dobre samopoczucie jest dla nas najważniejsze! Z drugiej to nic więcej jak sprytna - choć czasem mało wyrafinowana, zależy od branży - gierka mająca wydoić delikwentów jeszcze bardziej niż przeciętnego Kowalskiego. Wszakże ci faktycznie dbający o czyjeś dobro nie dzieliliby owieczek na lepsze i gorsze, a raczej biedne i bogate. Nie żeby sama Marr miała z tym problem, jako wojskowa musiała zrobić przesiew np. zdolnych oficerów oraz bezmózgich ale bezwzględnie posłusznych brutali. Trzeba umieć zrobić użytek z każdego dostępnego narzędzia. Tak samo w kasynie, to przecież firma oparta o usługi, a te z definicji mają gwarantować zysk właścicielce.
- Mam nadzieję, że nie będzie to poker. Coś sporo osób się na niego ostatnio rzuca, a byłaby szkoda, gdyby inne rozgrywki pozostały bardziej opustoszałe. Powiedz mi, główny konik wieczoru krył się w ruletce - rzekła, w międzyczasie taksując szybko Chinkę wzrokiem. Nie żeby stanowiła wyrocznię w modzie, jednak nawet taki barbarzyńca (Mongoł!) jak ona umiała wywnioskować, iż ktoś tutaj niespecjalnie zadbał o należyty wygląd. Góra-spodnie-buty, te pochodziły z trzech różnych zestawów! - I dobra wieść zostanie przekazana przez zaledwie zastępcę kierownika? - dodała po chwili, puszczając ci oczko. Przewidzieć - ustawić - dane wydarzenie nie musiało oznaczać, iż jego godzina będzie pewna; poza tym, że późna. Wpierw gamblerzy musieli swoje wyłożyć na stoły i do automatów.
- Prawdziwego pirata nie musisz pytać o takie rzeczy - rzekła, po czym wyszczerzyła kły, jednocześnie usadzając się wygodniej na kanapie i zakładając nogę na nogę. - Na szczęście tymi już nie jesteśmy, no chyba że w sieci. Herbata będzie wystarczająca, zwłaszcza jeśli pochodzi z twoich rodzimych stron... - powiedziała, po czym zrobiła lekko maślane oczka, gdyż rytuałem z dalekiego wschodu na pewno nie wzgardzi. Co najwyżej jednym z jego elementów w postaci usadzenia kuperka; tutaj wolała obecną pozę. Ponadto Marr stroniła od alkoholu i sięgała po niego bardzo rzadko. Jednocześnie ten limit został już wyczerpany jakieś dwa tygodnie temu, w postaci sięgnięcia po jabłko z tamtego cholernego balu. Następstwa woli, bardzo ale to bardzo nabożnie, przemilczeć.
- W planach jest uraczenie dzisiejszego czempiona dodatkową atrakcją? - spytała z błyskiem w oku. Na razie nie wchodziła w szczegóły, jedynie ogólnikowo wnikała w to, kto wyląduje na stole i gdzie znajdowała się granica przy posilaniu. Ze swojej strony wampirzyca na pewno nie chciała biedaków mordować. Nawet dla sportu preferowała zgrubsza bezkrwawe łowy, gdzie najgorsze co mogło kogoś spotkać to uderzenie do utraty przytomności. Z rzezi wyrosła już dawno temu, przynajmniej nieuzasadnionych.

@Selena
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Przecież nikt w Moon Casino nie rozdzielał owieczek na lepsze i gorsze… Wszyscy przynosili zarobek, wszyscy byli więc równi. Nikt nie rozgraniczał, kto dał więcej a kto dał mniej, interesik się kręcił, a owieczki były jakże skutecznie strzyżone z mamony. Selenka umywała rączki, ona to tylko nadzorowała i nawet jednego paluszka nie przyłożyła do tak zwanego rozbicia rodzin czy też utraty wszelkich życiowych oszczędności. Do kasyna wpuszczano i tak tylko tak zwane osoby dorosłe, a że niektóre były ze wszech miar głupie? Nie jej problem.
- Nie, nie będzie. – potrząsnęła głową, śmiejąc się cichutko. – Karcianki są nudne, no chyba że nie gramy na pieniądze, tylko jako wstęp do czegoś innego. Kiedyś widziałam, jak grali o informacje ściśle tajne. Aż żałuję, że nie miałam okazji widzieć, czym to się skończyło. – uśmiechnęła się kącikiem ust. – Albo ruletka. Albo któryś z automatów. A może raz jeden będzie dzień dobroci i damy szansę jednym i drugim? – zaproponowała, zastanawiając się nad taką opcją też. Ale nadal noc była jeszcze młoda i zdarzyć się mogło wszystko.
Nie wypominajmy też zestawu Azjatce, bo po samej Marr można było się i spodziewać samej zbroi – a nie wypadało przecież przyjmować gościa w błyszczącej szmatce, która tylko z nazwy mogła być zaliczona do górnej części odzieży. No ale na drugiej połowie budynku sexy szmatki były podstawą. Przynajmniej wyglądała elegancko, aczkolwiek swobodnie. Skoro natomiast kobieta zdecydowała się wybrać herbatkę, Selenie zostało wyciągnąć podgrzewacze i na ogniu zagotować wodę w specjalnym porcelanowym imbryczku, mającym za zadanie wydobyć smak herbatki tudzież zapach. Na stoliku zaraz znalazły się dwie czareczki, a potem i cały aparat z parzącym się naparem. Wiadomo, nikt nie będzie bawił się tu w klasyczną ceremonię parzenia herbaty, ale napój grzany na ogniu zawsze miał swój urok. A gościowi herbatki się nie odmówi, zwłaszcza, że i sama Sel chętnie się takowej napije.
- Oczywiście, że z moich stron. Jakkolwiek obecnie sprzedawana herbata nie jest wcale taka zła, tak do tej oryginalnej jednak mam największą słabość. Tyle, że trzeba chwilkę poczekać, aż się do porządku zaparzy… - usadowiła się na kanapie obok swojego gościa, rozważając pytanie. – Jeśli chcesz, to proszę bardzo. Noc, której delikwent nigdy nie zapomni i pewnie przyprowadzi kolegów, a nóż i im się kiedyś uda… - uśmiechnęła się słodko, nie widząc w tym większego problemu. Granica była bardzo łatwa do określenia. Pożywić się, ale nie zabić, a najlepiej z całości zrobić spektakl, by wybraniec potraktował to jako bardzo przyjemną rozrywkę tudzież ciekawą inscenizację i by oczywiście w ogóle nie domyślił się, że faktycznie nieco został pozbawiony posoki. Ale to nie było coś, co musiała drugiej radnej tłumaczyć.

@Marr

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
W teorii tak, w praktyce to mogło wyglądać nieco inaczej. Wiadomym jest, że wielu zwykło podlizywać się tym majętniejszym: kieliszek szampana lub wina do ręki, uśmiech, czulsze słówka, czasem nawet jakaś podpowiedź związana z innym - bardziej gburowatym - bywalcem. Wszystko byle nieco manny z nieba i im skapnęło; choć to tyczyło się zwykle pracowników, aczkolwiek jeśli nieśmiertelny mocno potrzebowałby czegoś od śmiertelnika to kto wie? Ponadto słynna lista: tych klientów nie obsługujemy, nawet jeśli ci zarzucili dawne szemrane praktyki. To nic więcej jak dylemat, dać szansę lub nigdy więcej - i akurat tutaj Marr była w drugim obozie. I wreszcie najbardziej skrajnie, nie ma mowy aby został tutaj wpuszczony kierownik spod sklepu lub ewidentny i nieznający elementarnej dyskrecji ćpun. Tak czy inaczej, podział występował, na wielu płaszczyznach i z masą sposobów na okazywanie tego; choć większość uchodziła raczej za drobiazgi.
- Niby tak, jednak najwięcej zabawy jest podczas rozbieranego lub z mixem innej gry, konkretnie "pieniądz, prawda czy wyzwanie". Szczerze polecam - odparła, mile wspominając typowo żołnierskie gierki, zaadaptowane do własnych potrzeb i warunków panujących na froncie. Czas trzeba było jakoś zabić, a żołd nie zawsze dało się przepalić na dziewczynkach i sklepach obwoźnych. No i niech rękę podniesie ten kto nigdy nie zaznał odrobiny hazardu; i płynącej z niego adrenaliny, nawet jeśli nagroda główna była raczej symboliczna. - Automaty powinny co jakiś czas czymś obrodzić, zwłaszcza te dla bardziej budżetowych. Trzeba podbudowywać pewność siebie i łechtać ego tym mniej pewnym. Z kolei nagroda wieczoru powinna być tylko jedna i jeśli już chcieć nadać jej większego smaku, to z czymś niedostępnym od tak... - puściła ci oczko na koniec wypowiedzi, pozwalając popracować wyobraźni. Z resztą, jeśli silić się na szczerość, Marr miała nawet pewną koncepcję odnośnie dzisiejszego bonusu. Wilk będzie syty i owca cała, względnie.
Tradycja rzeczą święta i jeśli towarzyszył jej rytuał, Marr w pełni zrozumiałaby sentyment. Z kolei samo parzenie herbaty w dalekowschodnim stylu to klasa sama w sobie i prawdę mówiąc, miała do tego słabość. Nie chodziło nawet o walory smakowe, a sam proces - dbałość o najdrobniejszy detal oraz moment w którym z czarki lał się napitek, bez ani jednej kropelki mogącej ochlapać degustatorów lub stolik. I proszę nie traktować tego jako przytyk, wszakże poczynienie tego w kasynie - i godzinach szczytu - byłoby wręcz afrontem. Takie czynności wymagały konkretniejszej, może wręcz intymnej atmosfery.
- Tego niestety nie mogę powiedzieć o miodzie pitnym, zaskakująco niewielu jest w stanie zrobić go należycie i z paletą smakową z, ujmijmy to tak, dawnych lat - odparła z lekkim smutkiem w głosie. Jej rodzime stron słynęły z zajebistego, do czasu ale to zapewne wina katolików i wprowadzonego przez nich wina; głównie dla opasłych i bezużytecznych braci zakonnych. Na szczęście piwo jakoś się jeszcze ratowało, choć tego fanką nigdy nie była.
- Wyjątkowo myślałam o czymś bardziej działającym na zmysły i pragnienia, czarująca aparycja niebędąca tą konkretną czarującą aparycją. Jakby to ująć... - zamyśliła się przez chwilę, zgodnie z regułami chińskiej dyplomacji, starając się ująć to w sposób jasny ale i niedosłowny zarazem. Problem tkwił w tym, że znać zasady to jedno, a grać zgodnie z nimi to drugie. Innymi słowy: fuck this; niezręczna cisza byłaby złem. - Gra przy stole jakiś miły dla oka młodzieniec, z apetytem na wygranie całego świata? - spytała z drapieżnym błyskiem w oku, typowym dla Marra ale nie w kontekście sytuacji. Gdyby miała być dosłowna: napalony przystojniak który liczył na ssanie; ale to on będzie pałką, a jego krew odpowiednikiem nasienia. Z kolei to, że Selena siedziała na monitoringu, sprawiało iż dysponowała potencjalną wiedzą - i możliwościami uraczenia kogoś wygraną; cicha ingerencja administratora budynku.

@Selena
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Nie mylmy tak zwanego wazeliniarstwa ze skutecznym pozyskiwaniem klienta. Wspomniany kieliszeczek napitku, uśmiech obsługi czy też niewinne pogłaskanie łapki przez towarzyską panienkę było niczym więcej jak przemyślaną reklamą, swoją drogą skuteczną, jeśli patrzyć po tłumach klienteli oraz obrotach finansowych. O te wprawdzie wypadałoby bardziej podpytać księgowego, lecz i bez niego możemy stwierdzić, że wcale takie niskie nie były. Lista nieobsługiwanych istniała natomiast w każdym lepszym przybytku, nie tylko kasynach, nawet domy uciech takie notki posiadały w swym arsenale. Jakie były powody znalezienia się na liście? Różne, od burd poczynając, na osobistych antypatiach kończąc. Dość jednak stwierdzić, że do Moon wpuszczano tych, którzy byli skłonni wydać swoje oszczędności, a przy tym nie zaleźć za skórę wszystkim wokół. Ćpun czy pan kierownik potrafili się do takiej kategorii zaliczyć, lecz jak to mówią niektórzy, pozory mogą mylić. Natomiast co do faktycznych klientów VIP zaliczano do nich tylko tych, którzy mieli nielimitowany wstęp do szefowego zaplecza, o uścisku dłoni, przytulonku i herbatce z daleka nie wspominając nawet, bo to już rozumiało się samo przez siebie.
- O rozbieranym tylko słyszałam, zasady też kojarzę, ale mix, o którym mówisz, jest bardzo interesujący. I nawet chętnie bym się dowiedziała, co to takiego, bo może jeśli dobrze to zmodyfikować i wybrać odpowiednie grono, to udałoby się wprowadzić tutaj jako dodatkową rozrywkę? – nie ukrywajmy, wielu ludzi było, którzy zrobiliby wszystko, by poczuć się lepszymi od zwykłych zjadaczy chleba i nie było sekretem, że w takich przybytkach było to wykorzystywane i eksploatowane do oporu. Taka gra mogłaby też przyciągnąć innych, a przy okazji załatwić sporą pulę rozrywki.
- O to to to to. Dokładnie tak. – pokiwała głową, posyłając Marr ciepły uśmiech. No i jak ładnie przyszło im się dogadać co do dzisiejszego bonusu. – Jeśli chciałabyś się tym zająć, będę zaszczycona. – bo i dlaczego nie, zwłaszcza że puszczone oczko jasno wskazywało, że jej towarzyszka miała swoje pomysły na dodatkową atrakcję dla delikwenta. Selena nie zamierzała w tym przeszkadzać, a kto wie, może i sama znajdzie w tym jakąś rozrywkę? O ile rzecz jasna Marr zechce uchylić rąbka tajemnicy, jakież to były jej plany.
Kto wie, kto wie, jak losy potoczą się dalej. Wschodni rytuał herbaty był mistrzostwem sam w sobie, lecz jak na rytuał przystało, wymagał po pierwsze, przygotowania, po drugie, sprzętu, a po trzecie odpowiednich okoliczności tudzież wystroju. I jak improwizacja z podgrzewaczami mogła ujść na sucho w warunkach polowych, tak dalekowschodnim rytuałem zwać jej absolutnie nie można było. Byłaby to zbrodnia i hańba dla tego, co tym rytuałem faktycznie zwano. Także przytyku nie sposób dopatrzyć się w samej prawdzie, obu paniom znajomej, za to możliwe i wskazane byłoby dopatrzyć się chęci na kolejne spotkanie, w gronie kameralniejszym i w otoczeniu bardziej odpowiednim do przeprowadzenia całej ceremonii. Ze swym pochodzeniem dziwnym byłoby, gdyby Selena odpowiedniego kodeksu postępowania nie znała.
- Pijało się kiedyś mioty pitne… Oj pijało. – słodkie westchnięcie, znamionujące wiedzę o tym, o czym mówiła. Ot prowadziło się handle z tymi i tamtymi, bywało się tu czy tam, więc i miodu udało jej się kiedyś napić, a i nawet swego czasu pięknie się nim upiła. O tym jednak historia milczy i niech tak lepiej pozostanie, bo tylko wstyd przynosi.
- Marr, moja droga. – powiedziała łagodnie, acz z uśmiechem, nic złego rzecz jasna nie mając. Zabiegi tak zwanej dyplomacji rozpoznawała bez pudła, ale co o nich myślała? – Dyplomacja rzeczą ważną i jak widać przyszło mi nadal nurzać się w jej odmętach… Ale nie zmienia to faktu, że prostota zawsze była w cenie. I wierz mi, bardzo sobie cenię tych, którzy w prostych i jasnych słowach umieją wyrazić swe myśli. Także nie przejmuj się niczym i prosto z mostu mów, co kłębi się w głowie i zobaczymy wtedy, co da się z tym zrobić. – czyli żegnaj niezręczności, witaj prostoto wypowiedzi. Zresztą nie były na dyplomatycznym spotkaniu z przedstawicielami rodu tylko w kasynie na wszystkich bogów! Przed noskiem Marr szybko wylądował laptop, a kilka kliknięć pozwoliło ujawnić graczy na całej sali. Młodszych, starszych, mniej lub bardziej bogatych i tego jednego ancymonka, grającego właśnie w ruletkę, mającego przy tym idealny widok na przeszklone drzwi do drugiej połowy kasyna, gdzie raz czy drugi przeszła się któraś z tancerek, kusząc egzotycznym strojem.

@Marr

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
W takim razie należałoby wspomnieć o jeszcze jednym drobiazgu, wyłącznie dla klientów VIP - usługa prania brudnej forsy? Zwycięstwa niczym dzieła sztuki, sztucznie napompowane niby nic nie warte, jednak po dobrym urobieniu gawiedzi ta jeszcze przyklaśnie i będzie zabijać się o jakiś kawałeczek tortu dla siebie - niestety ten nie będzie tym smacznym spod lady. Tylko jak by ci biedacy mieli to stwierdzić, nie znając smaku oryginału?
- Docelowo rozgrywa się go właśnie wyłącznie we własnym, choć trochę zaufanym gronie. W przeciwnym razie efekty końcowe potrafią być różne. Niejedna dusza weszła w mityczny tryb sfoszon lub skończyła na trójkącie. Bądź co bądź, mało kiedy gra się bez alkoholu lub innego rodzaju używek. W końcu to gra rekreacyjna - dopowiedziała i siliła się na zdecydowanie mniej destruktywne przykłady. Tym skrajnym byłoby porównanie do monopoly, niejedną przyjaźń ta planszówka pogrzebała żywcem. I raczcie wybaczyć Marr takie seksualizowanie wszystkiego, miała w sobie teraz nieco z nastolatki, co odrobinkę zasmakowała w tym przed czym wystrzegają księża; czyli Szatan wie że to jest dobre i jak najbardziej aprobuje.
- Doskonale, aczkolwiek omówienie szczegółów bonusu nie przed degustacją herbatki - odparła i posłała jej oczko. Ponadto ta kwestia powinna wyjść naprawdę niedługo, gdyż zazębia się z innym tematem. W każdym razie delikwent na pewno nie będzie żałować, a przynajmniej tak będzie sądzić - a jak wiadomo hazardziści mieli bardzo wrażliwe ego - więc odgórnie trzeba stwierdzić, iż lepiej go nie naruszać. - Zwłaszcza wtedy gdy papież upadł i sobie ten głupi ryj rozwalił, za to wznosiliśmy toasty. A wcześniej... Seleno, tak właściwie to brałaś kiedyś udział w skandynawskiej uczcie, jeszcze przed chrztem? - spytała z figlarną iskierką w oczku. Wtedy to była zabawa a nie to co później wprowadzono na salony; jak na przykład grzeczne siedzonko przy stoliczku i czekanie aż król raczy zrobić cokolwiek; na każdą czynność. Oddać musiała katolikom jedno, umieli przyrządzać wyborne potrawy, jednak aspekt rozrywkowy leżał i kwiczał - przynajmniej podczas pierwszej połowy zebrania. Dopiero jak się nawalili to dało się nakłonić ich do wyjęcia kija z dupy.
- To proste, wystarczy obiecać mu dodatkową graduację na zapleczu, w przytulnym zaciszu pokoiku dla VIP'ów. Wątpię aby potrafił oprzeć się odsłoniętej nóżce - tutaj posłała wymowne spojrzenie w twoim kierunku. Jej własny garniak kompletnie temu nie sprzyjał. - Lub odpiętemu jednemu lub dwoma guziczkami więcej. Innymi słowy, owinąć wokół palca i obiecać noc pełną wrażeń, tę przy której poleje się śmietana, a gdy będzie zrelaksowany i przymknie oczka w oczekiwaniu na konkret... - wpierw wskazała na swój osłonięty dekolt i zaraz klasnęła raz dłońmi, wystarczająco głośno aby miało to charakter: BAM! reszta to już działania podręcznikowe, straci przytomność i gdy otworzy oczka, można mu wmówić cokolwiek. Już po jego wyglądzie oceniała, iż byłby podatny na uwiedzenie.
- Przy czym ten plan wymaga dwóch przynęt, a nic tak nie pobudza wyobraźni jak spektakl w wykonaniu Szefowej oraz, hmm, aparycyjnie powinnam pasować do szefowej ochrony? Może ma kinka na zimne suki? - zaśmiała się. Alternatywną nazwą tego byłaby przełożona z korpo, co każdemu z podwładnych skacze do gardła za najmniejsze niedociągnięcie; albo nauczycielka po trzydziestce której mąż nie potrafił zaspokoić i mściła się na licealistach.
To jednak później, po herbatce i kilku(nastu?) rzutach na szczęście więcej. Dobra wygrana to ta która przychodzi po wysiłku; lepiej smakuje.

@Selena
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Och skądże takie insynuacje? Kasynko działało całkowicie legalnie, posiadało wszelkie możliwe pozwolenia i podpisiki. Natomiast to, w jaki sposób w posiadanie ich weszło? O tym historia oczywiście milczy i milczeć będzie, lecz możemy się domyślać, że Selenka miała swoją siłę przebicia.
- Hmmm. Używek w kasynie nie braknie, ale nie łudźmy się. Zrobienie czegoś takiego tutaj mogłoby mieć nieco… opłakane skutki. W takim razie może kiedyś przyjdzie mi obejrzeć sobie taką grę na żywo, na razie mogę tylko gratulować pomysłu. – zaśmiała się lekko, rozumiejąc w jakiś sposób, co konkretne Marr chciała przekazać. Mityczny tryb sfoszon miał całkiem sporo tak zwanych podtrybów i mogła sobie wyobrazić, jak wyglądał ten najmocniejszy. Ale jak już wspomniała, nie da się. Także zostawmy już gry nie do końca logiczne, wróćmy do herbatki.
- Jeszcze chwilkę jej zejdzie. – zajrzała do czajniczka, sprawdzając temperaturę wody. – Ale już nie długo. Cierpliwość to cnota, a jak przeważnie jej nie mam, tak wierz mi, na dobrze zaparzoną herbatę warto czekać. Swoją drogą tutaj to prowizorka, nie ukrywam. Ale jeśli zechcesz, to pewnego dnia pokażę Ci pełną ceremonię parzenia herbaty. – zaproponowała lekkim tonem, skoro już weszły na tematy wszelkich degustacji oraz toastów. Pytanie o ucztę wywołało natomiast szczery śmiech Selenki, a żywe wspomnienia stanęły przed oczami. Oj ciekawie wyglądała drobna Azjatka wśród rosłych wikingów, ale czy to w zabawie jakkolwiek przeszkadzało? O w życiu. Lał się miód, nawet i wino, a kufle tłukły się raz po raz.
- Brałam. Dobrze wspominam tamte chwile. Nawet bardzo dobrze, jeśli już być szczerą. Smak tamtych chwil jest naprawdę niezapomniany. – westchnęła cichutko, odchylając się na kanapie i na chwilę zanurzając się w tych wspomnieniach. – Ba, nawet udało mi się na drakkarze popływać. To już trochę gorzej wspominam. – roześmiała się lekko, sięgając po czarki i nalewając do nich aromatycznego napoju. Zapach szybko rozszedł się po pomieszczeniu, kusząc do spróbowania. Byle tylko ktoś nie spytał o cukier, bo to byłaby obraza dla herbacianego naparu.
Spojrzenie rzucone Marr mówiło przede wszystkim dwie rzeczy. Pomysł z odsłoniętą nóżką tudzież zaciągnięciem na zaplecze zawsze i wszędzie. Ale zimna suka aka szefowa ochrony? Nigdy w życiu. Selence zostało więc westchnąć delikatnie.
- Nie nie nie. Marr, moja droga, bardzo doceniam, ale zdecydowanie nie. Jeśli już ktoś chce tu grać przynętę, to musi być odpowiednio odziany. Na całe szczęście poza wzrostem nie różnimy się za bardzo sylwetkami, więc jeśli się zgodzisz, dopasuję Ci coś z moich rzeczy. Ja natomiast… Na siebie pomysł mam, ale może zrobimy inaczej. Najpierw pogadamy o biznesie, bo od tego się nasze spotkanie w ogóle zaczęło, a potem, o ile rzecz jasna będziesz chętna, pokażę Ci, co można zrobić z ubrań, które masz na sobie, albo z nich w zestawieniu z tym, co jest w kuferku pod ścianą. – nie zamierzała rzecz jasna w żaden sposób zmuszać Marr do tego, bo i z wszystkim da się coś wymyślić, a w razie czego przecież mogła poprosić którąś z pracownic. Bo patrząc bardziej na podgląd kamerek i śliniącego się jegomościa, zdecydowanie garniaczek Marr nie będzie tu przydatny.
- Co natomiast do biznesów. Widzisz, miałam tutaj bardzo zaufanego szefa ochrony. Ludzkiego, dla ścisłości. – zaczęła wyjaśniać, w razie potrzeby dolewając do czarek herbatki. – Tyle, że uznał, że za stary jest już na to i zdecydował się odejść na emeryturę. Oczywiście z okresem wypowiedzenia i tak dalej, ale nie zmienia to faktu, że nie mam kogo mianować na jego następcę. Także pomyślałam, że skoro zawiadujesz szeroko pojętym bezpieczeństwem, może miałabyś dobrego i zaufanego kandydata na jego miejsce?

@Marr

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Insynuacje? W żadnym wypadku, któżby śmiał! Cóż, zapewne zawsze jakaś odważna dusza się znajdzie i przez to równie szybko trafi tam gdzie jej miejsce, do specjalnego zakładu zajmującego się korektą kompasu moralno-politycznego. W wykonaniu Marr to była jedynie sugestia mogąca przynieść dodatkowy zysk, i patrząc na efekt końcowy, w pełni legalnie i z zyskiem dla państwa - jak wiadomo podatki płacimy wszyscy i od tego nie ma ucieczki, o czym nauczył nas Al Capone.
- Kto powiedział, że jest to gra przeznaczona dla kasyna? - odparła, a na usta wojowniczki wkradł się drobny uśmieszek, ten z gatunku łobuzerskich. Ostatnie czego gracze mogliby chcieć to partyjki w miejscu pseudo-publicznym, czyli takim mającym nadal niepożądaną akurat w tej kwestii widownię. Co innego domowe zacisze albo przestrzeń neutralna, czego siedziba rady była doskonałym przykładem.
- A jak powszechnie wiadomo, nie wszystkie cnoty warto pielęgnować. Wysiłek niewspółmierny do zysku, o ile można o jakimkolwiek mówić - odparła, po czym jej wzrok przeniósł się na herbatkę, a raczej to co wkrótce miało nią być. Cierpliwość, niestety, znajdowała się w kategorii opłacalnych. To jednak nie zmienia faktu, iż potrafi grać na nosku - w małych i wielkich sprawach. - Miałam okazję kosztować takowej z zaliczeniem wszystkich procedur, lecz miało to miejsce co najmniej dwieście lat temu. Tym samym z największą przyjemnością odświeżę pamięć przy kolejnej okazji - i w bardziej sprzyjających warunkach, czego dodawać już nie musiała. Domowe zacisze to idealne miejsce, prawdopodobnie zajmujące najwyższe miejsce na podium.
- Podobnie jak towarzysząca jej atmosfera. Czerpałaś z niej pełnymi garściami? - drugie pytanko, drugi smirk. Praktycznie każda uczta to Project X razy dwadzieścia. Zaczynało się niewinnie, czyli przez pierwszą godzinę alkohol lał się strumieniami, na stole lądowały kolejne potrawy, a pieśni szło jeszcze rozpoznać nie tylko dzięki muzyce ale i słowach. Później robiło się ciekawie: a to obijanie sobie nawzajem mordy i który dłużej wystoi, rzucanie toporkami, od czasu do czasu jakaś przysięga wierności połączona z darem, ogłoszenie wyprawy, na orgii w którymś kącie lub komnacie sali kończąc. Innymi słowy każdy bóg mający tam w czymś patronat wychodził zadowolony.
Z resztą, ludzie także...
- Lepiej drakkarem niż nieszczęsną kogą lub galerą, uwierz mi. Może i buja ale sztorm znosi równie dzielnie, a jeśli cel podróży znajduje się u góry rzeki to masz niemalże bezproblemową podróż zapewnioną. Jedyna wada, ciężko jest schować się przed słońcem i bez grubej warstwy ubrań ani rusz, szczególnie podczas dłuższego rejsu - odpaliła się z lekka i dopiero po czasie przysłowiowo ugryzła w język. Selena powinna to doskonale znać, jednak pytanie brzmiało, jakie dystanse wchodziły w grę. W przypadku Marr było to z cieśniny duńskiej do Paryża, a potem zahaczając o dzisiejszą Hiszpanię, bliżej Afryki. Morze Śródziemne w ten sposób sobie odpuściła; naokoło dłużej lecz wygodniej.
Następnie zamilkła i pozwoliła niewiaście mówić, jednocześnie delektując się herbatką. Czarkę ujęła delikatnie i pierwsze co uraczyła to oczka, następnie nozdrza, a dopiero na końcu usta i język.
- Niech i tak będzie, w końcu trzeba wszystkiego w życiu spróbować - czyli zdanie które rzadko kiedy pada właśnie z jej ust, zwłaszcza w takim kontekście polowania na ludzi. Marr i cokolwiek związanego z ciuchami? Rzadkie Pepe, szczególnie idąc w te kategorie na których Selena znała się doskonale i czuła jak ryba w wodzie. Jednocześnie zlustrowała wzrokiem Azjatkę, by po chwili pokiwać lekko głową, tak apropo podobnych sylwetek. - Kandydata mówisz... - zamyśliła się na chwilę.
- Na pewno nie jednostkowo, gdyż ci specjaliści działają w grupach. Członkostwo zawsze wiązało się z lepszymi zarobkami, taka specyfika branży. Kwestia jest więc taka, czy jesteś skłonna nieco zmodyfikować skład osobowy w obecnej ochronie - zaczęła od ogółu jak to działa; a że w tym siedzi, to dzieli się obserwacjami. To że jest zabijaką nie oznacza, iż zawsze sama brudzi łapki. - Grupa Wagnera ma drobną odnogę, akurat nadającą się na obstawę, jednak nie wiem czy ich powściągliwość byłaby warta ewentualnej złej sławy. Bądź co bądź swoje mają za uszami i zdarzyło im się pokazać z resztą towarzystwa, a te jest mało ciekawe piarowo. WarCorp to sprawdzona marka, dość uniwersalni, jednak mocno ukierunkowani na typowo wojenne kwestie. Nie wiem czy ich podejście nie odstraszyłoby klienteli, zwłaszcza europejskiej, która jest nieprzyzwyczajona do widoku broni palnej. ArmTech wydaje się najrozsądniejszą opcją, o ile byłabyś skłonna wyłożyć na pakiet prezydencki. W każdym bądź razie tę trójcę znam najlepiej, w końcu należą do mnie - na tym zakończyła swój wywód, a po ostatnich słowach przyszedł czas na smirk nr 3. Wadą posiadania jednej formacji jest to, że nie wszędzie uda się ją wcisnąć; nie po wyrobieniu konkretnej reputacji. Z kolei mając trzy osobne - to zupełnie inna historia.

@Selena
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Dlatego też podatki były najważniejszą rzeczą, o którą kasynko i księgowość dbały. Potem oczywiście najważniejsze rachunki, prąd był tym najgorszym, wypłatki, francuskie wersje zusów i tak dalej… A reszta dochodu szła na czysto do właścicielki. A skoro niczego więcej nie da się udowodnić, to błędów pana Capone oczywiście nie popełnimy. W końcu historia powinna uczyć, a nie tylko bawić.
- Cóż, ja pytałam, czy dałoby się ją przerobić na warunki kasynowe. Jak widać nie. – uśmiechnęła się jakże niewinnie do Marr, ale w oczkach błyszczały te łobuzerskie iskierki. Może, ale tylko może, skośnooka właścicielka wcale nie była aż tak niewinna, za jaką niektórzy mogliby ją uważać. Ale to było coś, co należało samemu odkryć, a na razie pełen profesjonalizm w wymyślaniu rozrywek klienteli, coby była łaskawa większą ilość pieniążków w przybytku zostawić.
- No to w takim razie jesteśmy umówione. Zapewne tylko czeka mnie odświeżenie pamięci, jak to się jeszcze robiło… Niestety w natłoku wrażeń i braku odpowiednich gości jakoś dawno nie miałam komu przygotowywać takiej ceremonii. Oj tak, to chyba czeka mnie porządne przygotowanie. Ale najważniejsze, że jest ku temu powód, także jesteśmy zdecydowanie umówione. – pokiwała łebkiem, robiąc przy tym gest zapisywania czegoś. Szykuj się droga Marr, na pewno spełni obietnicę i uraczy Cię herbatką w eleganckiej czareczce i zdecydowanie lepszych okolicznościach.
- Daruj, nie do końca wiem, o co pytasz… - zamyśliła się, upijając łyczek jeden czy też dwa. – Mordobicia pamiętam, wystarczyło byle co, by się zaczęły. Wyścigi, kto dalej rzuci? Raz prawie nie oberwałam. Przysięgi wierności tudzież plany wypraw? Właśnie w taki sposób wylądowałam swego czasu na łodzi. Więc… chyba można uznać że odpowiedź brzmi twierdząco? – zaśmiała się, wymieniając najbardziej oczywiste części uczt i pomijając delikatnie kwestię, że podczas jednej z takich właśnie cudownych uczt udało jej się kogoś przemienić. Osobnik dawno nie żył, więc jak to ktoś ostatnio rzekł – pozwólmy duchom spoczywać w pokoju. Najlepiej sto metrów od domu i dwa pod ziemią.
- Trasy drakkaru nie pamiętam. Pamiętam tylko, że udało się nam wpakować w sztorm. Jak to szło? Kołysał nas zachodni wiatr, a brzeg gdzieś za rufą został. Rzucało nami w górę, w dół i fala zmyła żagle… - oczywiście, że skróciła nieco dwie zwrotki znanej w Polsce szanty, ale kto nie powiedział, że nie pasowała do sytuacji z tamtych dni? Dość powiedzieć, że od tamtej znamiennej przygody nigdy więcej nie wlazła na żadną łajbę. Przynajmniej nie dobrowolnie i nie świadomie.
- Nie rób miny, jak na ścięcie. Krzywdy Ci nie zrobię. – roześmiała się cicho, widząc spojrzenie Marr. Ale i uśmiechnęła się szeroko ze świadomością, że ich dzisiejsza ofiara będzie miała naprawdę niezapomniany wieczór. Ale biznes is biznes, najpierw na tapetę wszedł szef ochrony, bo bez dobrej ochrony ani rusz. Wysłuchała uważnie opisów Marr, myśląc intensywnie nad tym, co byłoby najbardziej wskazane. Uśmieszek kobiety był idealnym podsumowaniem opisu, należało więc po prostu zacieśnić krąg własnych potrzeb.
- Grupka nie przedstawia problemu, raz, że mnie stać, dwa, przesunięcie tego i owego na inny obiekt albo po prostu na drugą część kasyna to też nie problem. Dziewczyny trochę się żaliły, więc… Poza tym trzeba brać pod uwagę podstawową kwestię. Nowy szef ochrony nowe zasady, nie każdy będzie chciał się podporządkować i część sama odejdzie. No ale takich rzeczy pewnie nawet nie muszę Ci mówić. – machnęła łapka, dolewając im obu aromatycznego naparu, racząc zmysły jego smakiem, zapachem i fakturą płynu na ustach. – Ale mówiąc ściślej. Potrzebuję kogoś, komu da się zaufać. Kto będzie w stanie wywalać robiących burdy bez przyciągania zbytniej uwagi. Z bronią nie mam problemu, kasjerzy, krupierzy, dziewczyny i chłopcy z drugiej części muszą się czuć bezpieczni, tyle, że to kasyno, a nie jednostka wojskowa. Nic na specjalnym widoku. Jak chcą chodzić uzbrojeni po zęby? Dobrać taką odzież, żeby dla cywilnego zjadacza chleba nie szło nic dostrzec. Żadnego sypiania z klientami i klientkami. A przynajmniej nie w godzinach pracy. Jeśli mają dodatkowe zdolności w wypatrywaniu oszustów, będę zachwycona. Już mamy jedną taką, którą podejrzewają o liczenie kart. Cała kwestia opiera się po prostu na działaniach sprawnych, lecz dyskretnych, żeby nie przepłoszyć klienteli, nie narobić strat, a wszystko żeby prosperowało odpowiednio i nikt nie próbował lecieć w przysłowiowe kulki. Czym jest pakiet prezydencki? – w innych warunkach zapewne Selenka powinna jeszcze ćmić papierosa, a nie raczyć się herbatką, ale paczka fajek była skitrana w biurku. Nie mogła powiedzieć, że koszty nie grają roli, bo to nie o nie się rozchodziło. Rozchodziło się o sprawność i dyskrecję działania, dbałość o reputację tak zwanej firmy i bezpieczeństwo pracowników i pieniążków. Już miała tu debila, którego jakimś dziwnym cudem przepuścili z bronią i chciał strzelać, bo wszystko przegrał. Poprzedni szef ochrony umiał sobie z tym radzić, a nawet przekuł problem w doskonałą reklamę dla kasyna.

@Marr

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Niestety adaptacja tej gry pod kasyno odpadała, jak każdy widzi. Jednak nie ma co rozpaczać, gdyż dochodowe to nie jest - a ewentualna adaptacja to przerost formy nad treścią i lepiej postawić na sprawdzone rozrywki. Lepsze jest wrogiem dobrego. Jednocześnie Marr wcale nie uważała Seleny za niewiniątko, niezależnie od tego z której strony na to spojrzeć. Z drugiej strony trudno o czystą kartę wśród tak leciwych istot jakimi są sami - lista grzechów długa niczym ta z wariacjami pizzy lub sushi. Jedyne co zrobiła to skinęła jeszcze głową na wstępne umówienie się na herbatkę. Choćby i rok miał minąć, na to warto zaczekać.
- Zatem część pamiętasz i wiesz w którym kierunku drążyć, by przypomniało się coś więcej - odparła, po czym spojrzała na nią badawczo. Rozprawianie o skandynawskich ucztach w wariancie pogańskim to jedno, lecz znalezienie się tam będąc kimś egzotycznym to co innego. - Przypomnij mi proszę, jak się tam ostatecznie znalazłaś? W tej części Europy trudno było o kogoś więcej niż zbłąkanego mongolskiego wojownika lub przedstawiciela którejś z tatarskich ord - spytała i od razu należy sprostować jedno, "przypomnij mi" w tym wypadku uchodziło za "jakim cudem". Broń boże nie uważała tego za niewykonalne, lecz interesujące pod kątem całego szeregu wydarzeń które do tego doprowadziły. Jak dla (pół?)chinki to kawał drogi i prędzej spodziewałaby się finiszu bliżej Italii lub wcześniej, Turków, ewentualnie Egipcjan. Wikingowie częściej brali jeńców z zachodu lub Słowian, w skrajnym wypadku Rusinów.
- A bosman tylko zapiął płaszcz i zaklął, ech do czorta - Dziesięć w skali Beauforta, klasyka. Jeden z jej podwładnych zwykł nucić różne pioseneczki pod nosem i akurat ta wpadła w jej ucho na dłużej. Chwała obecnym czasom, bo powstała nawet odmiana metalu, uderzająca w morskie klimaty. Co do samego drakkaru, to tak jak wspomniała, lubiło nim miotać. To w końcu niewielka łajba, więc trudno aby należała do najstabilniejszych, a jednak swoją robotę wykonywała wręcz znakomicie.
- A kto cię tam wie... - odpowiedziała i zrobiła minę odpowiadającej tej u smutnego kiciusia, który niby zbił tę figurkę za dwa tysiące dolców ale przecież niechcący! Gwiazdorzyła, to oczywiste, jednak kto powiedział że starocie musiały wiecznie zachowywać powagę? A jeśli już istniał taki wymóg, to tym bardziej miała prawo się bać. Jej najsubtelniejszy podryw wyglądałby przecież tak: maczugą po łbie i zaciągnąć do jaskini - a to nie odpowiadało wymaganiom scenariusza z uwiedzeniem młodego hazardzisty.
- W takim razie ArmTech - skwitowała krótko, po czym znów uraczyła się ambrozją na pół etatu, co samo w sobie było zapowiedzią dalszego uzasadnienia. - Pakiet prezydencki to nic więcej jak wciśnięcie całej obstawy w garnitury i kamizelki kuloodporne pod koszulami, opcjonalnie z okularami mającymi bajery pokroju poprawy kontrastu i zapewnienia lepszej widoczności na wypadek awarii oświetlenia, ze słuchawką w uchu i paroma innymi drobiazgami usprawniającymi komunikację i ogólnie pojęte działanie. Co do uzbrojenia, pistolet lub drobny PM, schowany tak że w najlepszy razie dostrzeżesz kaburę, o ile dany ochroniarz będzie w biegu. Przy nodze, pod nogawką, dodatkowa spluwa oraz gdzieś zawsze wciśnięty nóż - wyjaśniła znaczenie jej słów, choć genezę sobie darowała. Wystarczyło spojrzeć na to, kto towarzyszy szychom państwowym z ich części globu, stąd nazwa. Na dobrą sprawę to żołnierze w bardziej cywilnej otoczce, a już na pewno zorganizowani na analogicznie wysokim poziomie. Nawiasem mówiąc, spora część to weterani z różnych służb mundurowych, których wydalili za pewne błahostki tj. nadepnięcie na odcisk niekompetentnemu przełożonemu lub zwyczajnie szukający lepiej płatnej fuchy.
- Zdyscyplinowani, więc tak długo jak warunki kontraktu będą spełnione, zastosują się do każdego polecenia i obostrzenia. Niemniej większość obecnej kadry będzie do odsunięcia z tego obiektu, w jakiej formie, to zależałoby od ciebie. Jedyny drobiazg to ten związany z oszustami, będą potrzebować przeszkolenia odnośnie tego, na co zwracać uwagę. Resztę załatwi sokole oko i inne wyrobione już odruchy. Część głów oddziałów jest zapoznana z naszym światem, więc na rozmowie w cztery oczy nie musisz się aż tak hamować. Tak się składa, że mam dwie tego typu jednostki bez aktywnego zlecenia. - W skrócie, jak łatwo jest się domyślić, cena będzie wysoka aczkolwiek współmierna do benefitów, tych wyszczególnionym już w samym kontrakcie. To jednak będzie tematem do rozmowy z udziałem samego dowódcy konkretnej zgrai; i wchodzeniem w detale uwzględniające codzienność pracy w kasynie. Innymi słowy, dogra się na dniach, o ile panienka namyśli się co do całokształtu oferty. Marr jedynie informuje o tym, co jest możliwe do realizacji, a co odpada.

@Selena
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Z drugiej jednak strony po co i w jakimże celu adaptować gry pod warunki kasynowe? Można było przecież wymyślać całkiem nowe, zwłaszcza, gdy wchodziła w to dodatkowo jeszcze własna przyjemność. Bo i czemu się nie zabawić od czasu do czasu, obserwując ludzi, jak próbując gonić za czymś, co nie będzie im pisane? Nie zrozumcie panny źle, bo szanowała ludzi i uznawała ich nawet za ciekawych partnerów do rozmowy, lecz jeśli przychodziło do kwestii hazardowych, to naprawdę ją bawili. Czemuż by więc tego nie wykorzystać?
- Owszem, wiem. – lekkie kiwnięcie głową, jednak okraszone delikatną ciekawością. Bo i skąd miała wiedzieć, do czego właściwie dążyła Marr? Kolejne pytanie jednak wszystko rozjaśniło, a Azjatce przyszło roześmiać się lekko i przeczesać włosy palcami. – No cóż. Młoda wtedy byłam, a jak młode, to i głupie, prawda? – westchnęła z ubolewaniem, choć na chwilę obecną niespecjalnie żałowała tego, co zdarzało jej się odstawiać za młodzieńczych lat. Na pewno wychodziła na tym lepiej niż aktualnie. – Wędrowałam po Jedwabnym Szlaku, chociaż nie tylko. Podróżowałam, poznając nowe miejsca. Czasem z kimś, czasem sama. Na jednej z podróży poznałam pewnego jarla. Ciekawy był z niego człowiek, naprawdę ciekawy. Chyba mnie nawet polubił, tak by mi wychodziło, wobec czego uznał, że jeśli chcę, może mi pokazać tak zwany swój świat. Oczywiście, że się zgodziłam. – rozłożyła ręce, w szczegóły się nie zagłębiając. Bo i w zasadzie dlaczego by miała. Raz, że większość z nich czas już dawno zatarł w pamięci, dwa, że nie były one przecież istotne. – A o zbłąkanych mongolskich wojownikach mi proszę nie wspominaj. Jak mi niektórzy zarzucają, jestem bardzo pamiętliwą i jeszcze bardziej mściwą osóbką, a pewnych rzeczy uważam nie wybacza się nigdy. – wykrzywiła lekko wargi, jednak o dziwo bez jakiegoś ultra morderczego wyrazu. Możliwe, że złość jej przeszła, a możliwe, że po prostu uznała, że zemsty stało się zadość. Zresztą tak wiele czasu minęło od tamtych dni, że może nawet wypadało już pozostawić temat w spokoju.
- O to to to! Też bym klęła na jego miejscu. I wierz mi, klęłam. Potem patrzyli na mnie trochę z przerażeniem, że klątwy rzucam… - dodała nieco niewinnie, hamując się, by nie wybuchnąć śmiechem. Miny co niektórych były zaiste zabawne, nie ma co tu ukrywać. Ale porzućmy temat, ciekawszym widoczkiem była Marr próbująca zrobić koci pyszczek. To też i zaczęła się śmiać, olewając całkowicie powagę, bo jak tu ktoś zauważył, stary nie oznacza od razu poważnego.
- Oj słoneczko. Nie martw się. Padnie na Twój widok na kolana, obiecuję. – przewróciła lekko oczami, bo pomysł zaciągnięcia za pomocą maczugi zdecydowanie nie leżał na liście aktualnego planu uwodzenia. Westchnęła cichutko, mentalnie przebierając w głowie za tym, co powinno znaleźć się w kuferku i co ewentualnie powinna wykorzystać na Marr. I sobie przy okazji.
- Oooooch. Tak. Zdecydowanie to jest właśnie to, czego potrzebuję. – pokiwała łebkiem z zadowoleniem. Kwestia przeszkolenia była oczywista, nie było to coś, co nie było do przeskoczenia w końcu. Sama też musiała się w końcu nauczyć zwracać uwagę na to, jak rozpoznawać oszustów. A choć zdecydowanie wolała zdać się na profesjonalistów, nie widziała problemu, by zorganizować takowego w opcji szkoleniowe.
- Tak długo, jak nie zaczną łamać zasad i warunków, ja ze swojej strony będę się tego trzymać. W końcu chodzi o owocną i długą współpracę. – wyjaśniła spokojnie, uważnie słuchając Marr i ustawiając sobie w łebku priorytety. Pieniądze rzadko grały rolę, zresztą nie ukrywajmy, wszystko było w stanie się zwrócić, zwłaszcza, gdy nikt nie będzie próbował rżnąć jej na kasę. – Trochę szkoda, bo się do nich przyzwyczaiłam… Ale dobrze, coś wymyślę. To w końcu nie jest jedyny obiekt, któremu przyda się ochrona. – machnęła lekko dłonią. – W takim razie wypada tylko spytać, ile będzie mnie ta przyjemność kosztowała. Szkolenie zostanie oczywiście zorganizowane… I to dobrze, że wiedzą, z czym mają do czynienia. Unikniemy tym pewnych nieporozumień. – pełen mroku glos Selenki wskazywał jasno, że już miała takowe „nieporozumienia”, a patrząc po wyrazie twarzy, nie skończyły się one dobrze dla delikwentów je wywołujące.

@Marr

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Jedyna różnica pomiędzy gafami z młodości a obecnymi to nie, paradoksalnie, ich skala ale kwestia świadomości - w większości przypadków wiek oznaczał większe zrozumienie popełnionego błędu - za czym szły wyrzuty sumienia lub inne tego typu odczucia.
- Obecnie popełniamy równie wiele błędów co przed wiekami, tylko lepiej to ukrywamy - skonkludowała, opierając się na doświadczeniach innych, bo wiadomo iż własnych nie miała. W końcu Rada zawsze świeciła przykładem, po to ich wybrano, i inne tego typu farmazony. W skrócie, niczego im nie udowodnicie, a jeśli tak to stały za nimi tak liczne paragrafy, iż to odkrywca tego pożałuje i nie skończy się na kociej mordce... Nah, wzruszą ramionami i ewentualnie pośmieją się wspólnie. Nie przesadzajmy, obecne grono nie jest wcale takie złe.
- To zaskakujące, jak wiele detali omijasz, a te są przecież najbardziej apetyczne. Miau! - zaczęła nieśmiało drążyć, a że to wynikało z ciekawości, to przeistoczyła się w mentalnego kota i słodko zamiauczała na samym końcu. Przecież powiedzieć, że coś lub ktoś jest ciekawe, to najbardziej generyczna odpowiedź jaką tylko można udzielić. - MIAU MIAU MIAU! - po trzech się zeruje, że jest cztery, to sami państwo wiecie. Detale, proszę.
- Spokojnie, część tak się zbłąkała, iż poszła na dno u wybrzeży Japonii. To były dobre dni - dodała tę wzmiankę, pamiętając to doskonale, gdyż walczyła z żółtkami którzy niby stawiali honor na piedestale, ale w brudzie taplali się jak pojebani i od czasu do czasu wyręczali się ninja'mi. Ech, ci samurajowie, ich hipokryzja dorównywała tej chińskiej i koreańskiej. - Tak jak wszyscy marynarze - dodała o jej słów; czy to pirat czy członek załogi Jej Królewskiej Mości, kulturą osobistą nawet angielski kapitan-gentleman nie świecił, chyba że przybili do portu i urządzono im uroczyste przyjęcie.
- Zaufam ci w tej kwestii - w cokolwiek by jej nie wcisnęła, ta kreacja i tak będzie bardziej pociągająca niż cokolwiek Marr by na siebie wcisnęła, przynajmniej świadomie. W przeciwnym wypadku sama wybrałaby jeśli nie garniaki, niewielu uważało to za hot, to obcisłą skórę - klimaty motocyklistów. Bardziej hot?
- Sprawdzali się na wojenkach, więc tutaj też powinni, tak długo jak nie dasz im poczucia tego, iż ta robota jest bliższa wypoczynkowi. Moment, w którym nikt do ciebie nie strzela na co dzień, potrafi nieco rozleniwić. Po miesiącu powinniście się już zgrać - dodała przysłowiowy aneksik, wyjaśniając skąd się brał. Z żołnierzami trzeba krótko; i tak jak za armii starożytnego Rzymu, trzeba kazać im polerować kamienie - człowiek zajęty nie ma czasu na myślenie o bzdurach. Z czym to porównać? Korposzczurem serfującym po fejsbusiu i od czasu do czasu uzupełniającym tabelki; każda branża miała coś takiego. - Mniej więcej tyle, plus ewentualne środki na korekcję obecnych zabezpieczeń - rzekła, podsuwając Selenie pod nosek komórkę na której znajdowało się coś w rodzaju katalogu, bardzo detalicznego, z konkretnymi stawkami i widełkami wspomnianych korekt; a to kamera, zabezpieczenia sieci... stuff like that.

@Selena
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Przyłożyła palec do ust, naciskając lekko na dolną wargę, udając zamyślenie nad słowami Marr. Coś w tym było, że dawne błędy nie wywoływały tylu wyrzutów sumienia.
- Hmmm. Jeśli ukrywamy, czyli nikt o tym nie wie, to czy można to nazwać błędem? – zrobiła najdoskonalej niewinną minkę, jak oczywiście na zapracowaną panią bizneswoman przystało. I któż miałby czelność zarzucić szacownym przedstawicielom Rady popełnianie błędów? W końcu byli sztywnymi skamielinkami z kijami w swoich szacownych zadkach. Ni mniej ni więcej! A że rzeczywistość była kompletnie inna? Welp. Kto zasłuży, ten się przekona. Selka takowe kijki najchętniej wsadziłaby na jakiś stosik.
- Większość zatarł czas przyznam szczerze. Pamiętam tylko, że byłam bardzo, bardzo uparta pod kątem zwiedzania okolic skandynawskich. I bardzo, bardzo przekonująca. – dodała, ze słodkim uśmiechem, wykonując palcami gest nożyczek. Jeśli ktoś tu oglądał Piratów z Karaibów, powinien skojarzyć ruch wraz z przypomnieniem sobie słów, które wtedy padły. Jaja rach-ciach! To chyba jasno mówiło, w jaki sposób niepozorna Azjatka namówiła jarla na zabranie jej ze sobą do jego ojczyzny. Każdy facet troszczył się o tę konkretną część swojej anatomii. – I nie miaucz tak, bo jeszcze ktoś stwierdzi, że mamy tu szczury. – roześmiała się cicho, kręcąc głową. – A szczury jak wiadomo umieją zeżreć pieniądze. Byłabym niepocieszona. – puściła jej oczko, zakładając nogę na nogę w bardzo dystyngowany sposób właściwy damie. No w końcu nie siedziały w portowej karczmie na Tortudze…
I tak, w pełni zgadzała się ze słowami Marr. Wszyscy marynarze klęli, bez względu na to, jakiej narodowości byli. Tyle, że gdy przy wikingach przyszło kląć mieszanką chińskiego i kazachskiego, mieli pełne prawo uznać ją za wiedźmę. A że przy tym odpowiednie spojrzenie robiło swoje… Nikt więcej ją na drakkar nie zaprosił. A i nawet więcej, na samych ucztach nie musiała się bać żadnych zaczepek, bo po prostu nie mieli odwagi. I wtedy właśnie mogła się bawić, obserwować i tylko ewentualnie unikać latających po sali naczyń. Eh to były czasy, nie ma co.
- To duży budynek, Marr. I zawsze znajdzie się tu jakaś robota. Tyle, że strzelaniny w kasynie zdarzają się raczej rzadko… - dodała z delikatnym westchnięciem, nachylając się nad ekranem komórki i uważnie wpatrując się w tak zwany cennik. Wszystko było w zasadzie do zaakceptowania, stawki normalne w biznesie – powiedzmy – a z resztą zawsze szło coś wymyślić. No i była pewna, że Marr nie podrzuci jej byle kogo. – W takim razie bierę. Muszę mieć tutaj dobrą ekipę. A tamtych przesunę na gorzelnię, ostatnio mają jakieś problemy z nawiedzonymi aktywistami, więc… wilk syty i owca cała. – powiedziała krótko. – Ogarniesz nam jakieś spotkanie?

@Marr

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Marr

Marr
Liczba postów : 318
Wszystko można nazwać błędem, o ile nie boi się konsekwencji wypowiedzenia tego na głos oraz zastosuje filtr zgodny z oczekiwaniami. Z resztą ta reguła tyczyła się wszystkich innych aspektów życia - jeśli jest przykaz z dowództwa - to i w Bałtyku złowi się krewetki!
- Alkohol pity z umiarem nie szkodzi w żadnej ilości - odparła na pytanie Seleny regułką; niczym typowy chiński mistrz tj. Pai Mei. Nic oczywistego i adepci musieli sami wysnuć z tego wnioski, a czy te będą dobre, to dowiedzą się przy następnym obiedzie; a raczej jego braku. - Lub jak kto woli, czego oczy nie widzą tego mordzie nie żal - dodała z uśmieszkiem. Nie ma przestępstwa bez świadków i dowodów.
- Nigdy nie rozumiałam stosowania kastracji jako kary, raz ucięte nie zabolą. Z kolei regularnie obijane, tak jak w Cassino Royale, utrzymają dyscyplinę - rzekła, udając że obijała Panu Bondowi klejnoty, czyli jedyną bliską jego sercu rzecz. Warto wspomnieć, iż była to jedna z nielicznych chwil, gdzie facet był naprawdę na prostej drodze do zostania złamanym; a grymas bólu na twarzy uchodził za szczery. - W który region zawędrowałaś? Może kojarzę jeszcze rządzącego nim Jarla? - a do tych miała pamięć, bo skądś musiała brać ekipę na wypady; Skandynawia nie należała do najludniejszych miejsc i same zasoby z ziem rodowych zwyczajnie nie wystarczały.
- Szczur, tak samo jak duchowny, zeżre wszystko i jeszcze będzie narzekać, że mało. Tak długo jak owiniesz to gówno w złote pazłotko - powiedziała, jawnie szkalując i nawiązując nawet nie do samej Inkwizycji, ta swego czasu przynajmniej była skuteczna, ale do reszty otoczki przez które poszła w drzazgi; nie żeby żałowała. Religia to zajebisty biznes, o ile nie ma się problemów z byciem hipokrytycznym skurwysynkiem; o innych podłych cechach nie wspominając.
Z jednej strony obcy język i dziwne gesty wypraszały Selenę z pokładu. Z drugiej to mógł być efekt zwyczajnych zabobonów, kobieta na pokładzie to zwiastun zguby, a takich rzeczy nasłuchała się całkiem sporo. Jednak dlaczego Marr nie wyrzucono za burtę lub w najbliższym porcie? Cóż, nie dość że jest jednostką bardzo trudną w ubiciu lub wymuszeniu czegoś na niej zwłaszcza fizycznie, to jeszcze miała te okręty na własność... i rdzeń załogi wręcz fanatycznie lojalny.
- Nie znasz dnia ani godziny, zwłaszcza w naszym zawodzie - powiedziała i puściła jej oczko. W razie przewrotu to Radni idą pod nóż na początek, dopiero potem głowy rodów. Z kolei gdyby ludzie znowu chcieli psocić, hierarchia podobna, o ile ci by ją ogarnęli. I kto wie czy ktoś nie nagrały się w GTA i nie zechciał urządzić staromodnego, aczkolwiek mającego swój urok, heista? - Tylko nie mów, że to ci wariaci od przyklejania się do powierzchni płaskich? - a do tych lepiej nikogo nie wzywać, posiedzą na tyłku kilka dni to może by w końcu zmądrzeli?
- Wskaż termin to was umówię - tudzież po prostu da dane kontaktowe, jedna chwała.

@Selena
milestone 250
Napisałeś 250 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach