Skrót statystyk : S: 4/5
SPT: 2/5
PRC: 2/5
OP: 3/5
WT: 1/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Myślistwo (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
— Konserwatysta [-1 skup]
— Potępiony [Chrześcijaństwo, Judaizm, -1 skup]
— Wybrakowany [-1 ukrywanie nadnat.]
— Fagofobia [-2 OP]
— Alergik [soja, -1 PRC]
— Alergik [penicylina, -1 PRC]
MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
— Uczony [wilkołaki]
SPT: 2/5
PRC: 2/5
OP: 3/5
WT: 1/3
SPECJALIZACJE I CECHY
— Niewrażliwy
— Myślistwo (WT)
MUTACJE NEGATYWNE
— Konserwatysta [-1 skup]
— Potępiony [Chrześcijaństwo, Judaizm, -1 skup]
— Wybrakowany [-1 ukrywanie nadnat.]
— Fagofobia [-2 OP]
— Alergik [soja, -1 PRC]
— Alergik [penicylina, -1 PRC]
MUTACJE POZYTYWNE
— Predator [+1 PRC]
— Dobre uzębienie
— Farciarz
— Uczony [wilkołaki]
Liczba postów : 1037
Dorien Adriel Dubois-Crawley
podstawowe
wiek: 33 (273, przemieniony w 1782)
rasa: Wilkołak
pochodzenie: angielsko-francuskie
wizerunek: Dan Stevens
rola w rodzie / watasze: Obserwator w watasze Wijsheid
znaki szczególne
Po tylu latach Dorien zdążył się już odzwyczaić od dworskich strojów, trzewików na obcasach, peruk i wstążek we włosach, które nosił będąc we Francji niemal 300 lat temu. Od munduru, ciasno zapiętej szarfy i wysokiego nakrycia głowy z czasów wojny. Aktualnie lubuje się w skórze, jeśli chodzi o kurtki czy obuwie.
Mierzy 183cm, waży 85kg. Wyróżniają go właściwie tylko przenikliwe, jasnobłękitne oczy, których kolor bywał porównywany do tych u psów rasy Siberian Husky, Oceanu Indyjskiego czy oddalonych szczytów gór tuż przed zachodem słońca, i dosyć długie przednie zęby.
Po tylu latach Dorien zdążył się już odzwyczaić od dworskich strojów, trzewików na obcasach, peruk i wstążek we włosach, które nosił będąc we Francji niemal 300 lat temu. Od munduru, ciasno zapiętej szarfy i wysokiego nakrycia głowy z czasów wojny. Aktualnie lubuje się w skórze, jeśli chodzi o kurtki czy obuwie.
Mierzy 183cm, waży 85kg. Wyróżniają go właściwie tylko przenikliwe, jasnobłękitne oczy, których kolor bywał porównywany do tych u psów rasy Siberian Husky, Oceanu Indyjskiego czy oddalonych szczytów gór tuż przed zachodem słońca, i dosyć długie przednie zęby.
biografia
Nawet gdy jako czterolatek niemal ze łzami w oczach wykrzykiwał matce ‘non, je suis Anglais!’, kiedy próbowała wpoić synowi, że płynie w jego żyłach także francuska krew, ta uśmiechała się tylko i gładziła dziecięcy policzek. Reginald Crawley i Ophélie Dubois zbudowali swój związek i później dom na rozmowie, wyrozumiałości, szczerości i wzajemnym zaufaniu, a to wszystko pomimo niesnasek na linii Kanału Angielskiego (czy też La Manche, dla zwolenników drugiej strony). Po przeprowadzce do posiadłości rodu Crawley w Castle Combe, kobieta ewidentnie odetchnęła od sztywnych zasad, do których przyzwyczajona była w domu rodzinnym. Oczywiście wciąż należało przestrzegać etykiety, kłaniać się sobie i elegancko się odzywać, ale tak pozytywnych wzajemnych relacji mogło zazdrościć im wiele szlacheckich rodzin. Jadali razem posiłki, a przy stole nigdy nie było cicho, tak jak wtedy kiedy odwiedzali krewnych ze strony matki. Poza tym małego Doriena czekała edukacja - guwernantki, angielski, francuski, matematyka, geografia, sztuka, filozofia, Voltaire, Locke, Rousseau. Oświecenie.
Poubierani w brudne szmaty Amerykanie padali jak muchy od angielskich kul. Brytyjscy żołnierze króla Jerzego niesieni w czerwonych mundurach na grzbietach zadbanych koni zaprowadzali porządek wśród buntujących się mieszkańców kolonii paląc ich domy, mordując ich synów i wyzwalając ich niewolników, w zamian za przywilej stania w pierwszym rzędzie i oddania życia za Koronę. Żałować można było tylko Francuzów, biedni idioci, stojących po nieodpowiedniej stronie barykady. Zawsze tam byli.
Tak ogromny ból pułkownik Crawley czuł tylko dwa razy w życiu. Raz, gdy stanąwszy do walki wręcz wnętrzności poharatano mu bagnetem, a drugi, gdy w akcie zemsty, a nie miłosierdzia, skazano go na wieczne życie w potępieniu. Pamięta doskonale wieśniacki, przeciągły akcent kobiety z południa Stanów, która zajęła się wędrującym przez pola, ostatkiem sił, rannym żołnierzem. Skłamał, że należał do armii francuskiej, ale chyba mu nie uwierzyła. Nakarmiła go, opatrzyła, a w noc pełnego księżyca przeklęła na wieki, stając się jego drugą matką.
Co do samej wojny, tej jedynej, w której brał czynny udział - złamała nieco pyszałkowaty charakter Doriena; pokazała inne, brudne, brutalne oblicze rzeczywistości. Spokorniał, zrozumiał, że pochodzenie, majątek i tytuły to nie wszystko, a że wręcz, niestety, tracą na znaczeniu w tym nowym, wyzwolonym układzie świata.
Początkowo musiał poradzić sobie sam ze swoją przypadłością, bez wsparcia, bez pomocy. Pierwszych kilka miesięcy, a konkretniej pełni i zarazem przemian, wspomina absolutnie koszmarnie. Jako że jego stworzycielka, ta Amerykanka, uczulała Doriena, by strzegł się księżyca, a ten jej nie słuchał, nie mógł wiedzieć, co go czeka. Nieświadomy przyszłości, uciekł z wioski pod miasteczkiem Savannah do Anglii przy pierwszej możliwej okazji, gdy tylko poczuł się lepiej, mimo że kobieta nalegała, by został przy niej. Wbrew wszelkim swoim poglądom wywnioskował, że to musi być jakiś rodzaj klątwy, rzuconej przez rozzłoszczoną czarownicę. Był nawet bliski poddania się egzorcyzmom, ale w trakcie poszukiwania odpowiedzi na nieustające pytania dotyczące tych dziwnych stanów, na jego drodze pojawił się przyjazny mu przewodnik. Mentor podzielił się tajemną wiedzą dotyczącą wilkołaczego życia, udzielił rad i wskazówek oraz zaproponował Dorienowi wstąpienie do niewielkiej społeczności, której przewodził.
Po politycznych przewrotach w kraju winem płynącym w XVIII wieku, Dorien zaszył się w opuszczonym, częściowo zniszczonym i rozgrabionym dworku pod Paryżem, należącym do rodziny matki. W okolicznej wiosce chodziły słuchy, że panicz wrócił na włości, a w lesie zalęgła się bestia. I wtedy nauka i oświecenie przyszły mu z pomocą - jaka bestia?
W trakcie kolejnych zbrojnych potyczek Dorien ukrywał się, zupełnie nie angażował się w politykę, był samotnikiem w kwestiach międzyludzkich, skutecznie maskującym swoje przykre, comiesięczne dolegliwości. Przez pewien czas nie był świadomy nie tylko istnienia podobnych sobie, ale też Dzieci Nocy. Ci ostatni byli i są mu obojętni, o ile nie prowokują konfliktów. Średnio co trzydzieści, czterdzieści lat Dorien przemieszczał się na stałe (wciąż utrzymując krótsze wizyty na tej trasie, również w celu utrzymania kontaktu ze stadem) między majątkiem matki, a dziedzictwem ojca w Anglii, przy każdej przeprowadzce utrzymując, że jest swoim własnym synem, bratem lub kuzynem, by nie wzbudzać podejrzeń wśród autochtonów. Z upływem czasu ‘sąsiedzi’ przestali wtykać nosy w nieswoje sprawy. I dobrze.
Las to zawsze był jego żywioł. Na zorganizowane polowania - rozrywkę wysoko sytuowanych - zabierał go jeszcze ojciec. Tam nauczył się skradać, podchodzić zwierzynę, strzelać. Po wielu, wielu latach zaś, gęste tereny otaczające posiadłości zarówno we Francji jak i Anglii znał jak własną kieszeń. Po przeniesieniu się na stałe do Francji i dołączeniu do paryskiej watahy - bo w końcu zorientował się, że takich jak on jest więcej i to nie tylko w Anglii, łaknący towarzystwa, w geście wdzięczności i lojalności zaoferował nowej rodzinie zalesione ziemie. W świetle prawa, wciąż nosząc tytuł szlachecki, jest tam zarządcą upoważnionym do monitorowania i kontrolowania populacji zwierzyny łownej, z czego chętnie korzysta.
ciekawostki
Pomimo posiadania pokaźnego dworku, wiele czasu spędza w drewnianej chacie na skraju lasu, będącego częścią jego posesji. Zajmuje się tam patroszeniem upolowanych zwierząt, wyprawianiem skór, taksydermią mniejszych gatunków. Szczególnym zamiłowaniem darzy wszelkiego rodzaju poroże.
Jego krwawe polowania przyczyniły się do powstania lokalnej legendy o potworze grasującym w tamtejszych lasach. Z tego powodu mówią o nim ‘The Beast’.
Rzadko posługuje się nazwiskiem matki.
Gdy już dotarło do niego, że prawdopodobnie ma przed sobą całą wieczność, poświęcił się nauce, głównie anatomii zarówno ludzkiej jak i zwierzęcej. Chciał nawet zostać lekarzem, by wypełnić czas jakimś konkretnym zajęciem, ale uznał, że tuszowanie braku oznaków starzenia i przenoszenie się z jednej placówki do drugiej byłoby zbyt problematyczne.
Choć wychowywanie czy sprawowanie opieki nad młodymi stażem wilkołakami nie leży w jego obowiązkach jako obserwatora, to zdarza mu się udostępniać część domu i tereny leśne, tak by (nie)szczęśliwcy pod okiem swoich stwórców mogli w spokoju przejść przez trud tych kilku pierwszych przemian.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!