Liczba postów : 16
Potrawka rozmów, sos tłumu, twarze, twarze i twarze; zanurzał się, lawirował, przechodził w serce przyjęcia, w serce wspomnianej nocy okryte koroną naczyń. Ciała, odurzone, bezbronne wiły się w kompozycjach, w obrazie który przenikał w samą jego świadomość. Nie był duszą towarzystwa, miłośnikiem podobnych, pełnych splendoru przyjęć, a jednak - zjawił się, przyszedł. Wiedział, że ród do którego należał odpowiadał za organizację wydarzenia, stąd też, tym bardziej, jego obecność zdawała się pożądana. Kątem spojrzenia uchwycił znajomą twarz Leticii, zachęcając ją niemo, aby podeszła bliżej, w stronę archipelagu stolików. Sam, na ten moment, nie miał żadnego towarzystwa, dopiero wdrażał się w całe, trwające dziś przedsięwzięcie.
- Ktoś cenił sobie staranność - oznajmił cicho jedynie na samym wstępie, wodząc wzrokiem po linach, nie mówił, czy jego zdaniem to dobry albo zły wybór. W istocie, jednego nie mógł odmówić; wspomnianej wcześniej dbałości o każdy dobrany szczegół przy krętaninie włókien.
- Ktoś cenił sobie staranność - oznajmił cicho jedynie na samym wstępie, wodząc wzrokiem po linach, nie mówił, czy jego zdaniem to dobry albo zły wybór. W istocie, jednego nie mógł odmówić; wspomnianej wcześniej dbałości o każdy dobrany szczegół przy krętaninie włókien.