Henriette&Marcus

3 posters

Go down

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Wiedziała, że serce nocy się zbliża. Musiała się przebrać trzeci raz. Tahira jej podpowiedziała trochę jak może się ubrać, a ona oczywiście skorzystała z okazji. Czarna sukienka, prześwitująca mocno to był jej 3 wybór tego balu. Była zaskoczona tym całym sercem nocy. Nie miała żadnych oczekiwań względem tego wydarzenia, a i tak była mocno zdziwiona. Może nie zdziwiona, a zaskoczona? Czego jednak mogła się spodziewać po takiej imprezie? Była zmęczona już tą nocą. Nie fizycznie, a psychicznie. Takie wyjście było zdecydowanie daleko poza jej strefę komfortu. Więc odurzenie się pewnymi substancjami było dla niej pierwszym co przyszło jej do głowy. Złapała za pierwszą lepszą przekąskę mięsną, która była czymś naszprycowana. Uznała, że co będzie to będzie.  
Przyglądała się instalacji szukając słów, które by wyraziły jej uczucia względem niej. Uznała, że gdyby ktoś ją zapytał o opinię, ominęłaby zgrabnie temat. Po prostu delikatnie pominęła go i porozmawiała o czymś innym. Podeszła do Marcusa. Złapała go pod ramię.  
- O czym myślisz?- wyszeptała pytanie. Próbowała podąrzyć wzrokiem za tym czego on wypatrywał, ale była zbyt rozkojarzona. Miękko jej się robiło. Nogi miała lżejsze, a głowę nieco cięższą. Przy tym czuła jak powoli zaczyna się wyciszać. Oparła się o jego ramię.  
- Co sądzisz o tej instalacji?- wskazała głową to kontrowersyjne dzieło. Chciała poznać jego opinię.

@Marcus Wijsheid
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Słysząc głos  @Louis Moreau, uśmiechnął się delikatnie. - Wyśmienicie Przyjacielu. - Skłonił mu się delikatnie, zgodnie z obowiązującą kulturą z kraju jego pochodzenia. Znali się już fakt nie od dziś, i zdecydowanie łączyło ich wiele. - Aczkolwiek, będziemy musieli zamienić słow, lub dwa po Balu. - Louis mógł dostrzec delikatny grymas gniewu na twarzy Wilkołaka. Grymas ten jednak minął z chwilą kiedy poczuł delikatną dłoń swojej córki. Nie miała prawa słyszeć słów Marcusa ani grymasu, który chwilę wcześniej nawiedził jego twarz. Obrócił się do córki i taksując wzrokiem jej nową kreację, gwizdnął cicho w charakterystyczny sposób. - No kochanie dla kogo, żeś się tak wystroiła? Bo chyba nie dla starego ojca - zasmiał się szepcząc jej do ucha, a całość markując delikatnym pocałunkiem w policzek. Dla innych ten pocałunek był jak faktycznie powitanie Ojca i Córki. W końcu publicznie nie okazywali tego co naprawdę ich łączyło.

- Szczerze mówiąc już o niczym. Zszedłem, żeby zobaczyć, co przygotowała dla nas Rodzina Scalletich. - Mówiąc to, poczuł jak głowa kobiety, opiera się o jego ramię. - Cóż Shibari to całkiem przyjemna sztuka. - pochylił głowę, by szepnąć jej do ucha - Spodobałoby ci się. - uśmiechnął się i objął ją, kładąc dłoń na jej boku. - Jest to sztuka wiązania wywodząca się z Japonii. Początkowo używany w pornografii, jednak w latach 90, rozwinęła się droga ukierunkowana na wywołanie emocji, zmysłowości i więzi. - miał spokojny i bardzo ciepły głos. Głos, który znała bardzo dobrze, który słyszała kiedy traktował ją jak swoją córkę. Głos, z którego płynęła rodzicielska miłość. - W Shibari jeden z partnerów poddając się ulegle drugiemu, daje związać się, stając się całkowicie zależnym, wobec wiążącego. - zamyślił się na chwilę - Tutaj mamy sytuację pewnej interpretacji Shibari dla własnych potrzeb. Nie sądzę, żeby osoby, które są tam związane, dały się dobrowolnie tam związać, co jest kluczowe w Shibari.

Czy przejmował się losem ofiar w więzach? Nie. Czy zrobił by coś podobnego? Nie sądzę. Było mu to zupełnie obojętne. W końcu to tylko pożywienie.

@Louis Moreau - odpowiadam na zaczepkę.

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Henriette de Rouvroy

Henriette de Rouvroy
Liczba postów : 158
Dostrzegała kunszt i staranność. Może to przez to co wzięła, ale miała wrażenie jakby rzeczywiście patrzyła na serce. Chciała podejść i pociągnąć za kilka sznurków, zobaczyć co się stanie. Słuchała Marcusa, a jego głos był taki uspakajający. Nie czytała nigdy o Shibari, ale bawiła się kiedyś w podobne rzeczy. Gorąco jej się  zrobiło na wspomnienie tamtej nocy. Zdecydowanie jakaś substancja działała w niej, bo gdy zobaczyła Garlanda uśmiechnęła się do niego. Nie przeszkadzało jej, że patrzył na nią takim wzrokiem, nawet odebrała to jako komplement. Aż się prosiło, by odpowiedzieć na zaczepkę. Pomachała mu i obdarowała takim samym spojrzeniem. Przejechała językiem po ustach, tak by je lekko nawilżyć, a może zaczepić go bardziej.  
Spojrzała kontrolnie na ojca. Wyprostowała się i poprawiła sukienkę. Chyba się zapomniała.  
- Nie wiedziałam, że tak to się nazywa - zaczęła nieco rozmarzonym głosem - Ale było bardzo przyjemnie- zaśmiała się. Może powinna odurzyć się jeszcze bardziej? Dlaczego, by nie? Były na sali minimum dwie osoby, które, by jej w razie czego pomogły. Rozejrzała się. Dostrzegła Selene. Przyglądała się jej mocno. Dłoń na ramieniu Marcusa mimowolnie mocniej się zacisnęła.  
- Co z Seleną? - zapytała przejęta. Aż zaczęła sama nieco trzeźwieć. Widziała wcześniej, że coś piła od Egona, ale nie reagowała na to. Chociaż cokolwiek tam było może i ona, by chciała się napić. To była wyjątkowa noc, mogła sobie pozwolić.  
- Idziemy? - spytała zaintrygowana sytuacją.  

@Garland Cerise  zaczepiam
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Marcus Wijsheid

Marcus Wijsheid
Liczba postów : 588
Przyglądając się Selenie, miał wejście serca nocy w zasięgu wzroku. Dostrzegł wchodzącą na salę  @Elisabeth Riche, skinął jej delikatnie głową. Następnie po chwili na salę wkroczył  @Garland Cerise, przyglądał się, jak ten obserwuje jego kochaną córeczkę. Umówmy się, doskonale wiedział, co działo się w jego czy jej domu. Wiedział o jego schadzkach na małe co nieco, córeczka lubiła poszaleć tak jak jej ojciec. Nie, żeby śledził córkę, sama mu o tym mówiła, między nimi nie było tajemnic, nawet w tej sferze. Gdy Girland, jak lubił go nazywać, przywitał się w swój zwyczajowo głupkowaty sposób, skinął mu głową z delikatnym uśmiechem. Kiedy Henrietta poprawiła sukienkę, zaśmiał się głośniej, widział kątem oka, jak dziewczyna wdzięczy się do jego ochroniarza.

- Przystojniak z niego co? - zapytał, próbując stłumić śmiech. ale gdy odniosła się do shibari ryknął śmiechem, nie mogąc się powstrzymać. i tak jak nagle ryknął smiechem tak nagle głos zamarł mu w gardle. Dostrzegł osuwającą się  @Selena i podnoszącego się z miejsca  @Egon Cadieux  zeby ją podnieść. Dostrzegł też jak Elisabeth od razu podeszła do Seleny.
Oj Księżycu mój kochany było tego nie pić. A mówiłem baw się ostrożnie - zaśmiał się w duchu. Widząc jak Elisabeth podnosi Kobietę, powiedział jedynie - Idziemy - Podszedł do towarzystwa - Zasłoń mnie - szepnął do córki, i zatrzymując na chwilę Elisabeth, powiedział - Zaczekaj. I to nie to, co myślisz - mówiąc to, puścił do Lis oko i wsunął rękę pod sukienkę Seleny. Strzykawki były tam, gdzie je wcześniej schowała. Wyjął je i dyskretnie schował do wewnętrznej kieszeni marynarki. Elisabeth mogła dostrzec, jak wyciąga coś spod sukienki, jednak nie byłaby w stanie zobaczyć co to. - Widzę ze Girland zawsze czujny, wiernie jak pies. - przytyk był oczywisty, w końcu pracował dla niego już trochę. - Dobrze to przynajmniej będę pewniejszy, że w waszych rękach będzie bezpieczna. - mogli dostrzec troskę wymalowaną na jego twarzy. - Jak byście czegoś potrzebowali, to dzwońcie. Wrócicie tu jeszcze? - uśmiechnął się. Gdy się odwrócił, zobaczył Henriettę z Egonową piersiówką w dłoni. Zaśmiał się i podszedł do córki.

[ztx2]

_________________
"Gdy dusza opuszcza swą cielesną powłokę zauważasz, że śmierć i obsrane spodnie rzeczywiście idą w parze."
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Post osadzony dzieje się po wszystkich wątkach na evencie: tych zakończonych i niedokończonych. Nie wpływa na zagrożenie życia postaci: jej jakąkolwiek krzywdę psychiczną czy fizyczną. Nie blokuje również bilokacji. Jest wyłącznie informacją, którą gracze mogą, ale nie muszą wykorzystać.

Zabawa trwała w najlepsze. Zarówno na górze jak i na dolnych poziomach obiektu toczyły się rozmowy, tańce i wszystko to, co aktualnie zajmowało umysł istot nadnaturalnych. Nic nie zwiastowało katastrofy, a rzeczone żelki i ciasteczka - stanowiły wyłącznie miły dodatek do całej zabawy: nikogo nie miały prawa otruć ani zaszkodzić w żaden inny sposób. Jedynym zaskoczeniem mogło być spięcie sieci elektrycznej, które doprowadziło do chwilowej, góra minutowej utraty prądu. Zgasły światła, nagłośnienie - wszystko co “żywiło” się energią elektryczną. Wtem po zaciemnionej sali rozszedł się odgłos - przypominał uderzenie tudzież upadek czegoś bądź kogoś na podłogę - dokładnie na główny parkiet, po którym tańczyli nadnaturalni – potem wrócił prąd.
Oczom wszystkich zebranych na sali głównej (balowej) miał ukazać się trupek: dla jednych człowiek nieznany, innych – przede wszystkim z rodu organizatorów bankietu: Tomas, prawa i lewa ręka samego Szczęściarza.
Ciało było pocięte w... Nazwijmy to finezyjny sposób: rana na szyi, wzdłuż rąk i na brzuchu. Całość przypominała rany tysiąca cięć. Niechlujnie rzucony mężczyzna wypuścił z dłoni coś na wzór klucza.
- Drogie Panie... Drodzy Panowie – Mili wszyscy! Radujcie się bankietem miast niszczyć moje dzieło! Niech to ciało będzie Wam przestrogą. Powiadam Wam: nie rujnujcie mojej sztuki, bo ja i tak ją dokończę! - w nagłośnieniu głównej sali – i zapewne tym na dole, z którego korzystał DJ, rozbrzmiał się donośny męski głos. Jego właściciela nigdzie nie było widać, ale kto wie - może był blisko? Ten sposób morderstwa i paranoja w głosie. Czy mógł to być morderca z Paryża? Czy w ten sposób sprawdziła się wiadomość, którą Sahak swego czasu wysłał do Szczęściarza?
Po przemowie głos umilkł. Wszystko tak jakby pojawiło się szybko i zniknęło szybko: wróciło do... Względnej normy z dodatkiem trupa?
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach