Liczba postów : 57
Kiedy jakaś inna damulka znalazłaby się wyjątkowo blisko mężczyzny, tak jak teraz Leticia przy Marcusie, kiedy jego oddech ogrzewał jej policzek, zapewne zarumieniła się i starała uciec. Tyle że dla wampirzycy taka bliskość nie była powodem do pruderii i ratowanie cnoty, a raczej normalną koleją rzeczy, do której była przyzwyczajona. - Chętnie usłyszałabym ją pewnego dnia. Dłuższą wersję historii. – odpowiedziała cicho łaskocząc oddechem szyję wilkołaka. - Jeśli potrzebny będzie ci ktoś do uporządkowania tych całych tomiszczy własnych dziejów. Złaszcza tych, w których wcale nie leje się krew, one bywają nudne po latach jej spożywania. – dodała rzucając mu spojrzenie spod zmrużonych rzęs i w końcu się odsunęła, chociaż zrobiła to jakby niechętnie.
Początkowo słuchając tej wymiany uwag i złośliwości musiała naprawdę walczyć ze sobą by nie wybuchnąć śmiechem, chociaż ten stan rzeczy dość szybko uległ zmianie i musiała powstrzymywać się przed przewracaniem oczami, kiedy okazało się, że mogą być świadkami kłótni kochanków.
- Mam niestety obawę, że ominęło nas całe to widowisku. Spóźniliśmy się zaledwie o jeden dzień, a teraz przyjdzie nam czekać sto lat. – zawtórowała za Egonem, ciągnąc wraz z nim tą farsę. Niech cyrk na kółkach się wciąż kręci!
- Może on po prostu mnie tak wyśmienicie zna i wie, że to mój typ. Albo wciąż się, że wymusiłam na nim ubranie się jak należy. Zapewne jedna z tych opcji. – odparła z rozbrajającą szczerością i towarzyszącym jej chichotem.
Zaraz jednak uspokoiła się, kiedy usłyszała, że orkiestra wygrywa ostatnie akordy. – Dziękuję serdecznie za taniec. – zwróciła się do partnera kłaniając się lekko w bardzo staroświeckim stylu. – Zechciałbyś może przeciągnąć jeszcze chwilę tę rozmowę przy kieliszku wina? – zapytała już chwytając Marcusa po ramię i kierując się w stronę stołów z przekąskami, a drugą ręką zahaczając o brata. – Nie bądź niegrzeczny, zaproponuj swej Pani coś do picia. – szepnęła do niego, kładąc akcent na jedno szczególne słowo. Coś czuła, że wszystkim jeszcze mało i zaraz spotkają się ponownie. Po drodze z parkietu zręcznie złapała dla siebie kieliszek szampana. – Jakieś preferencje co do trunku? – zapytała partnera, doskonale świadoma, że gość gustować raczej będzie w mocniejszych alkoholach, uważając bąbelki za mało męskie. Jako, że podszedł do niej kelner chętnie przyjęła podstawione pod nos żelki, a zauważając wewnątrz jakiś przedmiot, z entuzjazmem zaczęła zlizywać krew, pilnując by ruchy te były wyjątkowo staranne.
@Marcus Wijsheid @Selena @Egon Cadieux
Początkowo słuchając tej wymiany uwag i złośliwości musiała naprawdę walczyć ze sobą by nie wybuchnąć śmiechem, chociaż ten stan rzeczy dość szybko uległ zmianie i musiała powstrzymywać się przed przewracaniem oczami, kiedy okazało się, że mogą być świadkami kłótni kochanków.
- Mam niestety obawę, że ominęło nas całe to widowisku. Spóźniliśmy się zaledwie o jeden dzień, a teraz przyjdzie nam czekać sto lat. – zawtórowała za Egonem, ciągnąc wraz z nim tą farsę. Niech cyrk na kółkach się wciąż kręci!
- Może on po prostu mnie tak wyśmienicie zna i wie, że to mój typ. Albo wciąż się, że wymusiłam na nim ubranie się jak należy. Zapewne jedna z tych opcji. – odparła z rozbrajającą szczerością i towarzyszącym jej chichotem.
Zaraz jednak uspokoiła się, kiedy usłyszała, że orkiestra wygrywa ostatnie akordy. – Dziękuję serdecznie za taniec. – zwróciła się do partnera kłaniając się lekko w bardzo staroświeckim stylu. – Zechciałbyś może przeciągnąć jeszcze chwilę tę rozmowę przy kieliszku wina? – zapytała już chwytając Marcusa po ramię i kierując się w stronę stołów z przekąskami, a drugą ręką zahaczając o brata. – Nie bądź niegrzeczny, zaproponuj swej Pani coś do picia. – szepnęła do niego, kładąc akcent na jedno szczególne słowo. Coś czuła, że wszystkim jeszcze mało i zaraz spotkają się ponownie. Po drodze z parkietu zręcznie złapała dla siebie kieliszek szampana. – Jakieś preferencje co do trunku? – zapytała partnera, doskonale świadoma, że gość gustować raczej będzie w mocniejszych alkoholach, uważając bąbelki za mało męskie. Jako, że podszedł do niej kelner chętnie przyjęła podstawione pod nos żelki, a zauważając wewnątrz jakiś przedmiot, z entuzjazmem zaczęła zlizywać krew, pilnując by ruchy te były wyjątkowo staranne.
@Marcus Wijsheid @Selena @Egon Cadieux