Altana na uboczu

4 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Była martwa, a jednak serce waliło jej jak oszalałe. Co on kurwa robi!? – telepało jej się w głowie, chyba tylko po to, żeby nie dopuścić do siebie dręczącego pytania, czy ten koszmar zacznie się od nowa... Tahira była delikatnie mówiąc roztrzęsiona, co po 200 latach przeszło życia wydawało jej się skrajnie żałosne i bardzo nie chciała, żeby ktokolwiek widział ją w tym stanie. Znając dobrze rodową rezydencję i przylegające do niej ogrody umknęła w kierunku jednej z najbardziej osłoniętych altan. Trzęsącymi się rękami wyciągnęła złotą papierośnicę noszącą na sobie znamiona starości.

– Cazzo di vecchia capra – żachnęła się, zapalając papierosa i zaciągając mocno, karmiąc się bierną nadzieją, że to cokolwiek pomoże. Nagle usłyszała jakiś szelest i mimowolnie się napięła. Sądziła, że nikt nie będzie chciał tak daleko zagłębiać się w park i będzie mogła skorzystać z chwili samotności. Światła od rezydencji ledwie tutaj dochodziły, tyle dobrego, że wampirze zmysły pozwalały widzieć i czuć trochę więcej. A także, że jej szósty zmysł nie bił teraz na alarm. Dźwięk nie był zagrożeniem...

_________________

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Musiała przyznać, że imprezka zaczynała się coraz bardziej rozkręcać. Tango było bardzo ekspresyjnym i jednocześnie męczącym tańcem, nic więc dziwnego, że postanowiła chociaż na chwilę ewakuować się z sali. Jeśli by się zastanowić, chyba jeszcze nigdy nie była w siedzibie Scalettów, a przynajmniej nie w takim charakterze, by móc swobodnie przejść się po parku i zwyczajnie pozwiedzać. Parki lubiła zresztą od dawna - przypominały jej radosne czasy dzieciństwa i szlajania się to tu to tam, najlepiej jeszcze konno. Oj tak, właśnie sobie wyobraziła, jaki efekt byłby, gdyby jednak na bal przybyła w siodle, a nie samochodem. No nic, było już za późno.

Za cel obrała sobie altankę. Miłe miejsce pozwalające w spokoju poobserwować otoczenie i kto wie, może przy okazji zobaczy coś, co rzekomo powinno być ukryte? Wiedza była w końcu potęgą, a w tych czasach potęga była bardzo potrzebna. Nie spodziewała się jednak, że spotka tu kogoś. Na widok Tahiry przystanęła, zastanawiając się, czy nie powinna czasem zawrócić. Dziewczyna ewidentnie szukała samotnego, spokojnego kącika. Choć miała nadzieję, że zdenerwowana dziewczyna nie pogardzi spokojnym towarzystwem.
- Jeśli przeszkadzam, to znajdę sobie inny punkt obserwacyjny. - zaproponowała od razu, nie chcąc dziewczynie nikogo narzucać. Oczy Seleny lekko błyszczały, od niedawnego tańca i radości, a policzki zdobiły delikatne rumieńce. Serce też uderzało szybciej, nadal pod wpływem drobnego wysiłku, ale nie zmieniało to faktu, że sama wampirzyca promieniowała wręcz radością. I zdecydowanie żadnej powagi!

@Tahira Darbinyan

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Usłyszała głos, a za nim i sylwetkę i momentalnie napięcie umknęło, a w jego miejsce pojawił się ciepły uśmiech i rozluźniona postawa, maska, za którą próbowała ukryć szarpiące nią nerwy. Mimo tego wszystkiego, co się zadziało, bez większego trudu rozpoznała też w niej radną Selene, z którą być może nie miała za wiele kontaktów zawodowych, ale jako dyplomatka bywała na większości oficjalnych i mniej oficjalnych imprez, stała też z Henriettą u boku ojca, gdy Selene podeszła do sceny podziękować za organizacje przedsięwzięcia. Trzeba było trzymać fason. Trzeba było trzymać jebany fason.

– Bynajmniej, nie przeszkadza mi pani towarzystwo Lady Selene. Papierosa?– zapytała, wyciągając otwartą papierośnicę w jej kierunku. Będziesz ze mnie dumny? – nawet jej myśli brzmiały tak jak wycedzone przez zaciśnięte zęby. Może normalnie by nie proponowała, z drugiej strony odniosła wrażenie, że członkowie rady przybyli tutaj głównie dobrze się bawić. Z pewnością mieli swoje powody, by organizację tej imprezy zlecić komuś innemu, a samemu po prostu korzystać. Tahira postrzegała to jako sytuację win-win, zgodnie z nowomodnym nazewnictwem, gdzie obie strony były zadowolone.


_________________

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Tahirę oczywiście kojarzyła. Może nie miały okazji współpracować, jako że rodzina Scaletta miała całkiem ciekawie uporządkowane sprawy wymiany informacji, jednak nie zmieniało to faktu, że chociażby z widzenia mogła kojarzyć drugą wampirzycę. Zresztą jako ktoś odpowiedzialny za dyplomację i kontakty z rodami musiała przynajmniej kojarzyć osoby na stanowiskach, by w razie czego nie popełnić jakiejś gafy. Choć bądźmy szczerzy, czasem ta funkcja wychodziła jej bokiem, dokładnie jak w tej chwili.

Z ust Sel uciekł głośny jęk rozpaczy, może nawet ociupinkę teatralny.
- Madre de Dios, Ty także? - posłała Tahirze pełne wyrzutu spojrzenie. - Tutaj nie jestem Radną, tylko kolejnym gościem na balu. Jestem Selena. - zaakcentowała ostatnie słowo, lekko kręcąc głową. - I w sumie czemu nie, dziękuję. - poczęstowała się oferowanym papierosem, uznając, że drobny dymek jej nie zaszkodzi. Zresztą podobno w towarzystwie nie wypada odmówić.
- Uciekasz od tłumów czy zwyczajnie szukasz dobrego miejsca do zapalenia? - spytała uprzejmie, szukając dobrego tematu do zagajenia, ale jednocześnie na tyle luźnego, by nie wpakować się w coś ciężkiego. W końcu miało to być radosne wydarzenie, a nie polityczno dyplomatyczne smęty. Zresztą prawdę mówiąc tak troszkę miała nadzieję, że uda jej się wyciągnąć, co aż tak zirytowało dziewczynę. Nie do końca orientowała się, co takiego na balu mogło być aż tak okropne, by wywołać wzburzenie. Z pomocą Tahiry odpaliła papierosa, zaciągając się dymem. Nie paliła po to, by karmić nałóg, chodziło o sam "rytuał", idealny do zbierania myśli i zastanawiania się. A zwłaszcza szukania odpowiedzi na ewentualne trudne pytania. Bo przecież każdy zrozumie przerwę na zaciągnięcie się dymem. Dla ludzi trucizna, dla wampirów czasem odskocznia. Selena nie zamierzała nikogo pytać o powody ich nałogów, a skoro Tahirze nie przeszkadzało jej towarzystwo, to mogłyby nawet stać w milczeniu, choć nie chciała wzbudzać niezręczności w kobiecie.

@Tahira Darbinyan

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Widząc reakcję wampirzycy, uśmiechnęła się zdecydowanie szerzej. Podejrzewała, że szybko zdejmą ciasne gorsety konwenansów, gdzieś jednak w głowie pozostawało jej, że to starsi i będący wyżej w hierarchii powinni wychodzić z taką propozycją, nigdy odwrotnie. Poczekała aż Selene wsunie papierosa między wargi, by momentalnie kurtuazyjnie go podpalić, samej przygryzając nieco końcówkę filtra umożliwiającą palenie bez cygaretki. Nie powinna tego robić, jej ręka wyraźnie drżała od emocji, które próbowała ukryć za small talkiem. Zaciągnęła się znów, bardzo mocno, czując wibracje, które wzdrygiwały jej barkami. Potrzebowała bardzo dużo energii, by stać prosto i bezruchu, przychodziło jej to z trudem. Nie była wilkołakiem, nie groziła jej niekontrolowana przemiana, ale nade wszystko pragnęła coś rozjebać, roznieść w pył i w drzazgi, a potem krzyczeć tak długo, aż zabraknie powietrza w płucach, aż zedrze sobie gardło do krwi.

– Bardzo Ci doskwiera, że bufet otworzą dopiero o dziewiątej? Nie wszystkim z mojej familii ten pomysł przypadł do gustu, ale uparłam się. Powiedziałam "nie ma co się rozdrabniać"... A teraz trochę się martwię, że te pijawki zobaczyły same ciasteczka i zaraz zaczną nam podgryzać służących. – zapytała wolniej i ciszej, rozpaczliwie próbując złapać się ostatnich barykad. Ćmiący ból zwiniętego żołądka i głód, nie ten fizyczny, a emocjonalny zgniatał ją do wewnątrz. Zaciągnęła się jeszcze raz, spalając filtr, zmieniając papierosa w niemalże kiepa do wyrzucenia.

_________________

Universal Person

Universal Person
Liczba postów : 508

Lista tańców

do otwarcia Serca Nocy

Ponieważ Scaletti byli sadystami, orkiestra musiała grać ciągle, nieprzerwanie, aż do otwarcia Serca Nocy, aby każdy mógł zatańczyć z wybranymi partnerami i zaspokoić zarówno pragnienia o namiętnym tangu, jak i powłóczystym walcu. Orkiestra grała bez wytchnienia, aby każdy nieśmiertelny zatopił się w muzyce i balu.
  1. Piazzola - Liberatango | Tango
  2. Dmitri Shostakovich - The Second Waltz | Walc
  3. Gerardo Rodriguez - La Cumprasita - Tango | Tango
  4. Hubert Giraud Sous le ciel de Paris | walc (bardzo wolny, pościelowy)

[ Lista tańców z podkładem podana dla wygody, aby każdy mógł zatańczyć np. w osobnym temacie do wybranego utworu/rodzaju tańca bez przeszkód i bez patrzenia na tempo odpisów i czasoprzestrzeń. W głównym temacie również można tańczyć, wtedy obowiązuje kolejność z listy.

WAŻNE! MG PROSI UCZESTNIKÓW BALU O RZUT KOŚCIĄ K20 W TYM TEMACIE



Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Gdyby to zależało od Seleny, konwenansów i sztywnych protokołów używałaby tylko w bardzo, bardzo jednostkowych przypadkach. Niestety nie zależało, a dziwnym trafem większość osób mających z nią do czynienia uważało, że na drugie imię ma "formalność". Obserwowała Tahirę, zwłaszcza, gdy widziała, jak jej dłonie drgały. Sprawa ewidentnie była bardziej niż tylko poważna. Tylko czy wypadało w ogóle zahaczać temat? Nie były przyjaciółkami, żeby mogła ją wypytywać o powody zdenerwowania, bez względu na to, czy były prywatne, czy nie. W oczach starszej wampirzych pojawiła się troska, jednak chwilowo jeszcze milczała.

- Myślę, że swobodnie mogę do tego czasu zaczekać. - uspokoiła łagodnym tonem kobietę. - Nie jestem na tyle głodna, by nie poczekać tych kilkudziesięciu minut, zresztą należę do osób, które preferują pożywianie się w warunkach prywatnych, tylko ja i moja ofiara. - wyjaśniła swobodnym tonem. Bądź co bądź były wampirami, to była rozmowa tak normalna jak ta o sushi czy czipsach na ludzkim przyjęciu.
- Choć skoro już przywołałaś ten temat, to miałabym niewielkie pytanie, jeśli pozwolisz. - zaciągnęła się delikatnie dymem, nieco ciekawa zarówno reakcji, jak i odpowiedzi drugiej kobiety.

@Tahira Darbinyan

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Pokiwała ze zrozumieniem głową. Znała kilka osób, które zdecydowanie i kategorycznie pożywiały się w samotności, nie zamierzała naciskać, ani nagle zacząć zachwalać serca i unikatowej możliwości posilenia się z tego, co kryły zamknięte obecnie drzwi.

– Rozumiem... zachęcam jednak Ciebie Seleno, do choćby rzucenia okiem. Jeśli byś chciała taką dekoracje do posiłku, wystarczy jeden telefon ze wskazaniem lokacji i ewentualnych preferencji... kolorystycznych. – Tahira mimo stanu umysłowego nie chciała zdradzać wiele więcej z tego co kryły piwnice posiadłości. Myśl o tym, że serce za moment zabije napełniała, ją nadzieją. To była dobra okazja, żeby się ukryć, wiedziała, że purytański ojciec nie będzie miał przyjemności w tym rozpasaniu. Cóż... z pewnością gdzie indziej znajdzie swoją przyjemność dzisiejszego wieczoru.

Odpaliła drugiego papierosa, zachłannie trując nieśmiertelne płuca.

– Ależ oczywiście... pytaj. – przywołała uśmiech, nie był on wymuszony, zdawało się, że rozmowa choć daleka od tematów, które zaciskały żelazną obręcz na jej sercu, przynosiła jej ulgę.


_________________

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Każdy miał swoje własne preferencje żywieniowe i tak naprawdę tak długo, jak nie narażał w ten sposób ujawnienia Rasy, Selena starała się tego nie oceniać. Prawdę mówiąc byłaby hipokrytką, zważywszy na to, że jej sposobu żywienia się nie można było nazwać normalnym.
- Preferencji kolorystycznych? Zaczynasz mnie intrygować, Tahiro. - przyznała z nutkami ciekawości wyraźnie słyszalnymi w jej głosie. - Ale domyślam się, że muszę zwyczajnie zaczekać wraz ze wszystkimi na oficjalne otwarcie. - dodała z uśmiechem, zaintrygowana, czy Tahira puści parę z ust, czy jednak się powstrzyma. Nie zamierzała jednak ciągnąć jej za język, nie wypadało tego robić.
- Jestem po prostu ciekawa, jak bardzo braliście pod uwagę wybredne żołądki niektórych? - większość wampirów piła po prostu krew, niektórzy lubili bardziej takie a nie inne jej walory... A byli też tacy, jak ona sama, których głód mogła zaspokoić tylko bardzo konkretna krew i nic poza tym. Dlatego ciekawiło ją, na ile gospodarze brali pod uwagę takie osoby. Wydawało się również, że cokolwiek trapiło młodą kobietę, to niejako zanikało pod wpływem luźnej dyskusji, a przynajmniej ta rozmowa pozwalała jej choć trochę ukoić skołatane nerwy. Selena nie miała więc problemu, by ze swej strony taką rozmowę o wszystkim i niczym zaoferować. Mimo prywatnych preferencji jako dyplomatka była w tym całkiem dobra.

@Tahira Darbinyan


_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Może bym się wygadała komuś z rady, tak żeby trochę chociaż zaplusować, ale niestety... – zaciągnęła się drugim papierosem, zdecydowanie spokojniej, z zawadiackim uśmiechem na twarzy wyeksponowanej ciasnymi dobieranymi warkoczami. Żaden lok, nie mógł łagodzić nieco chytrej, wyciągniętej mordki kobiety bardzo świadomej ostrych rys i twardości własnego pochodzenia. – ...wszyscy goście muszą poczekać do wybicia dziewiątej. Mam nadzieję, że Ci się spodoba, chociażby dla walorów estetycznych, tego jak pomyśleliśmy hmm... zimny bufet. – oba słowa tak bardzo nie pasowały do gorącej atmosfery aranżacji piwnicy, która miała szokować, wyrzucać ze strefy komfortu, pomimo królujących w ostatnich latach syntetyków przypomnieć nieśmiertelnym kim byli i jakie są ich korzenie, jakie sploty, zatrute wirusem sploty krwionośne oplatają ich serca.

– ... dołożyliśmy starań o różne grupy oraz płcie. Niestety z wiekiem wybredność osiąga czasem bardzo... hmm... przybiera przeróżne formy i szczerze, może gdyby to było kameralne spotkanie dziesiątki, no... dwudziestki wampirów, to każdemu dałoby się sprostać. Chociażby przygotować oddzielne komnaty dla tych, którzy robią to poza oczami ciekawskich, przestrzeń na posiłek dla polujących, mieszanki narkotyków, czy ofiary o odpowiedniej profesji bo i z takimi wybrednościami się spotkałam. Czasem myślę... że ów wybredność jest jak choroba cywilizacyjna... prędzej czy później dopadnie każdego z nas. – zaciągnęła się refleksyjnie papierosem. – Mi na szczęście z ułomności tylko głód doskwiera częściej, ale myślę, że pewnej nocy się obudzę i odkryję, że syntetyk nie wypełnia już moich trzewi jak wcześniej. – przyznała smutno, mrużąc na moment oczy pod ściągniętymi brwiami, jakby się nad czymś zastanawiając. – Ty również Seleno masz jakąś wybredność prawda? Nie odpowiadaj, jeśli to zbyt prywatne, plotki jednak krążą, a w każdej są ukryte ziarenka tego co prawdziwe.


_________________

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Uniosła delikatnie brew, słuchając słów Tahiry, tylko po to, by chwilę później wybuchnąć cichym, acz szczerym śmiechem. Wybrnięcie z pytania wyszło jej świetnie i nie mogła się z tym w żaden sposób nie zgodzić.
- Jeśli wszyscy to wszyscy. Faworyzowanie konkretnej grupy osób, bez względu na powód, nigdy nie jest dobrym pomysłem. Jak mówiłam, mogę swobodnie zaczekać i tak zwana korona mi z głowy nie spadnie. – puściła dziewczynie oczko, żeby nie brała tego jakoś specjalnie do siebie. Była znacząca różnica między zwykłą przywarą zwaną ciekawością, a potrzebą uzupełnienia wiedzy. Selena była ciekawa, ale nic ponad to. Zresztą długie życie uczyło olbrzymich pokładów cierpliwości. Cóż była godzina w stosunku do wieczności, jak mawiali filozofowie… Zachichotała wewnętrznie na samą myśl.
- Logistyka takiego przedsięwzięcia faktycznie mogłaby być problematyczna. Zresztą im więcej zgromadzonych, tym trudniej dogodzić wszystkim, także… I tak różne grupy i płcie to myślę takie optymalne minimum. A jak komuś nie pasi? Hmmm… Jego problem? – uśmiechnęła się w bardzo niewinny sposób, chociaż w oczach Azjatki pojawiły się figlarne iskierki. Zdecydowanie nie przejmowała się tym, że komuś mogłoby coś nie pasować. O inne sprawy już nie zapytała, taka odpowiedź wprawdzie i tak nie zaspokajała do końca jej ciekawości, ale nie wypadało już drążyć tematu.
- Ja? Cóż. Ja nie pożywiam się publicznie, ale to raczej coś, o czym wiedzą wszyscy. – zaciągnęła się papierosem, wypuszczając leniwie dym. Więcej słów z jej strony oczywiście nie padło. Nie była chętna ani do tego, by plotki potwierdzać, ani by im zaprzeczać. A stwierdzenie oczywistości? Nie mogło przecież zaszkodzić nikomu.
- Miejmy nadzieję, że to jednak nie jest choroba cywilizacyjna. W naszym wypadku może to niestety potem oznaczać zbyt dużą konkurencję w zdobywaniu pożywienia. Uznajmy po prostu, że niektórzy są biedni i mają strasznie wybredne żołądki… Choć nadal nie jest to poziom człowieka, którego organizm produkuje alkohol, czyż nie? – pokazała białe ząbki w uśmiechu, oczywiście nie wysuwając przy tym kłów. Swoją drogą, już widziała, jak uzależnieni od alkoholu zabijaliby się, by mieć takiego w swojej menażerii. Wprawdzie zawsze żywiła szacunek do ludzkich istot, ale musiała też i patrzeć realistycznie. Ich krew była pożywieniem jej gatunku, należało więc o ludzi dbać, by tej krwi im nigdy nie zabrakło. Próbowała kiedyś syntetyka i mimo wszystko to zdecydowanie nie było to.
- Próbowałam syntetycznej krwi. Mam trochę mieszane uczucia co do walorów smakowych, zdecydowanie prawdziwa jest lepsza, ale nie jestem kimś, kto innemu zagląda w talerz. Mnie obchodzi to, by wszyscy byli najedzeni. – wypuściła kółko z dymu, niczym pewien czarodziej w filmie fantasy. Swoją drogą, bardzo fajnym filmie.

@Tahira Darbinyan

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Tahira, mimo że była zdecydowanie młodsza, ludzi nie szanowała wcale. Daleko jej było do szaleńców wyrżniętych przez świętą Inkwizycję, którzy lubowali się w krwawych łaźniach i pokazach przemocy, śmierci dla samej śmierci. A jednak, bydło pozostawało bydłem. Sama miała problem z syntetykami, więc na słowa azjatki tylko pokiwała głową ze zrozumieniem, ćmiąc dalej wiśniowego skręta. Dla zrównoważonego rozwoju trzódki z wolnego, paryskiego wybiegu, od kilku lat prawie w ogóle nie polowała, a przerzuciła się na chów klatkowy w swojej skrzętnie zabezpieczonej piwniczce. Własne zbiory to świeżość roczników, sprowadzanych, czasem kupowanych na czarnym rynku. Poza oczywistym wpływem na walory smakowe przez odpowiednio dobraną dietę, taki sposób żywienia gwarantował niezbyt patologicznymi wspomnieniami, ciekawą wiedzę, czasem język, który chciała sobie przypomnieć w sposób inny niż konsumowanie kultury. Nie można było powiedzieć, żeby żarłoczność wampirzycy drastycznie obniżała populacje Paryża. Tak naprawdę w ogóle jej nie obniżała, nie było takiej potrzeby. Zły to ptak, który robi do własnego gniazda, nawet jeśli oficjalnie są wydzielone rewiry łowów, nie zamierzała z nich korzystać.

– Mój serdeczny przyjaciel, który maczał swoje palce w odkryciu opcji syntetycznej krwi, pracuje właśnie teraz nad czymś, co mogłoby to zmienić, w sensie podbić walory smakowe do poziomu porównywalnego z pochodzeniem naturalnym. To, co dziś zdaje się nieosiągalne, jest marzeniem doktora Zimmermana. Oczywiście, nie da się zaimplementować wspomnień do czegoś, co powstało w próbówce, ale nadać krwi płeć. Wiek. Imitacja krwi doprawionej narkotykami, czy konkretnym rodzajem alkoholu. Nawet nikotyną! Zmiana koloru? Zmiana smaku, dla tych, co bardziej wrażliwych i chcących udawać ludzi? Nigdy nie interesowałam się nauką tak jak teraz, kreatywność tego chemika jest nieograniczona. – Dawne dreszcze, zaciśnięta szczęka, to wszystko znikało, aż w końcu w ponownie rozluźnionej postawie, nie było widać śladu dawnych emocji. Rozmowa toczyła się lekko, przyjemnie, wokół tematów tu i później, a nie kiedyś. Wykończyła drugiego papierosa, a jego szczątki doczesne powędrowały do przygotowanej zawczasu patery umieszczonej na postumencie, tak aby ratować idealnie przystrzyżony trawnik.

– Seleno powiedz... bo zawsze mnie to ciekawiło... Twoja skóra pozostaje ciepła, tak jak moja. To cecha nabyta, czy masz tak od czasu przemiany? Czy powinnam nazywać Ciebie ciotką? – Po twarzy Tahiry błąkał się zawadiacki uśmiech, pytanie było lekkie, w tonie toczącej się dotąd rozmowy. Bardzo bawiły ją te wszystkie określenia rodzinne, traktowała je raczej jako żart nieśmiertelnych, szczególnie przez fakt, że w jej konkretnym przypadku za swoje korzenie uznawała ulicę i Nocnego wędrowca, który wyrwał ją z rynsztoka gdy nadszedł czas. Z drugiej strony, gdy odkryła, że nie wszystkie wampiry mogą tak skutecznie udawać ludzi jak ona, dla zaspokojenia czystej ciekawości próbowała dojść do źródła tej linii. Adonis – jej "dziadek", niestety odszedł, ciężko więc było wypytać go o stwórcę, niemniej Selena, stała tu obok, całkiem żywa i przecież starsza od niego.

@Selena
@Silvan Zimmerman mocno swędzą Cię uszy?

_________________

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Zaglądanie komuś do talerza było dokładnie w tak samo złym guście, co zaglądanie komuś do łóżka. Kogo mogło obchodzić, co kto robi we własnych piwnicach, tak długo jak ludzie w Paryżu nie znikali nadmiernie, a ich istnienie było w pełni kryte… Zresztą Selena nawet popierała posiadanie swoich własnych ludzi, by się na nich pożywiać. Przy odpowiednim traktowaniu byli bezpieczniejszą opcją, a i przy okazji można było mieć pewność, że nic nieodpowiedniego się w ich krwi nie znajdzie. Poza tym odpowiednio traktowani i zaopiekowani bywali świetnymi towarzyszami, a przy okazji nawet i ochroną. Zresztą sama coś o tym wiedziała, w jej rezydencji aktualnie mieszkało kilkoro ludzi, którym naprawdę ufała. Mogła na spokojnie powierzyć im swój dom, a także niektóre sprawunki, choć oczywiście nigdy nie było to zaufanie bezgraniczne.
Wywód Tahiry o syntetycznej krwi i naukowcu był bardzo ciekawy, tak więc nie dziwne, że Selena słuchała jej z prawdziwie szczerym zaufaniem, od czasu tylko do czasu podpalając tytoniową używkę, która powolutku zaczynała się już kończyć.
- Czasami brak wspomnień we krwi może być jedynie zaletą. – zgodziła się z zainteresowaniem w głosie. – Co do koloru nie do końca się wypowiem, możliwe, że jestem zbyt staroświecka i nasuwa mi się pytanie „po co”, chociaż z drugiej strony jeśli potraktować to jako sposób oznaczenia odpowiednich walorów… Nie wiem, czerwona to oczywiście klasyk, zielona to na przykład krew z absyntem, odcienie błękitu czy szarości jakieś szampany czy wódki… Ma to sporą przyszłość, nie powiem. – roześmiała się lekko, wyobrażając sobie cały biznes na tym oparty. Wychodziło na to, że obecny właściciel tak zwanego domu krwi będzie miał niezłą konkurencję. – Zdecydowanie szanuję kreatywność nowego pokolenia. Zdradzisz mi miejsce pobytu pana doktora, czy jak na razie jest tajne? – oparła się o barierkę, poprawiając delikatnie złocisty szal na ramionach. Śladem Tahiry pozbyła się swojego peta, wydmuchując ostatni dym i swobodnym ruchem spoglądając w niebo.
Przeniosła na kobietę wzrok pełen figlarnych iskierek, uśmiechając się przy tym miękko i jednocześnie bardzo, bardzo enigmatycznie. Zacznijmy jednak od podstawowych podstaw.
- Nie zostałam przemieniona, Tahiro. Urodziłam się wampirem. – powiedziała swobodnie, nadal z tym samym uśmiechem. Pomysł nazywania jej per „ciotka” brzmiał za to stosukowo absurdalnie, chociaż jeśli dobrze się zastanowić, kilkoro dzieci z klanu tak do niej mówiły… Kiedy jeszcze żyły. Mimowolnie spochmurniała na tamtą myśl, całkowicie nieświadomie Tahira przypomniała jej, że z jej klanu i rodziny nie pozostał już nikt. Szybko jednak odepchnęła tamte myśli, nie chcąc dołować się na balu.
- Raczej nie łączy nas jakieś pokrewieństwo… chyba, że czegoś zwyczajnie nie wiem. – zmierzyła Tahirę wzrokiem, a potem siebie, lekko unosząc przy tym kącik ust. Nawet najbardziej pijany osobnik nie byłby w stanie uznać ich za jakiekolwiek krewne. Skrzyżowała ręce na piersi, patrząc nadal z zaintrygowaniem na Tahirę. Czekała oczywiście na dalszy jej wywód, z cyklu słynnego „co autor ma na myśli”.

@Tahira Darbinyan

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Wydaje mi się, że jego obecna lokalizacja jest mi nieznana, ponieważ nie wiem ku której kanapie się udał po odtańczeniu pierwszego walca. – uśmiechnęła się szeroko w rozbawieniu. Gdy tak stały sobie w altance i rozmawiały, Tahira odnalazła pokój swojej przeklętej na wieczność duszy. Może to kwestia papierosów, może miękkiej barwy głosu pani rad... znaczy... pięknie odzianej wampirzycy, zwykłego gościa, tego nie do końca zwykłego przyjęcia.

Ciemnowłosa Scaletta zdała sobie jednak przy okazji sprawę z kilku rzeczy. Pierwszą był cień, który położył się na twarzy Seleny na wzmiankę o rodzinie. Córka spowiednika sama przed laty uczyła się czytać tak ludzi jak i nieśmiertelnych, nie umknęło jej to więc uwadze. Pomyślała ze współczuciem, że może jej rozmówczyni jest bardzo samotna, co byłoby zrozumiałe ze względu na wiek i pełnioną funkcję. Dzieci Adonisa trzymały się bardzo blisko, młodsza wampirzyca wręcz miała dość tego, jak po dekadach koczowniczego trybu życia nagle wszyscy usiedli sobie na głowie w Paryżu i czerpali jakąś sadystyczną przyjemność z regularnych rodzinnych spotkań. Tymczasem może eteryczna dyplomatka nie miała takiej możliwości, choć za nią tęskniła? Nie można było też wykluczać, że robiła to cynicznie, by wzbudzić litość i uśpić czujność ofiary... Pod tym względem wilkołaki były zdecydowanie prostsze w komunikacji, cóż nie bez przyczyny Tahira miała się zajmować kontaktem właśnie z nimi.

Drugą rzeczą był brak odpowiedzi. To znaczy... brak odpowiedzi wprost. Oczy zwęziły jej się przez uniesione uśmiechem policzki:
– Wiesz dobrze, o czym mówię Seleno... – ton miała wciąż lekki, droczący się, jakby przed chwilą dała się złapać na jakimś drobnym psikusie czy uszczypliwości. – A jeśli chodzi o pokrewieństwo z łona, cóż... drzewa genealogiczne potrafią niejednego zaskoczyć. Mnie ono nigdy aż tak nie interesowało, wolę prosić o podpowiedź Arkana, niż biografie swoich przodków. – przyznała otwarcie, fakt, że prowadziła sklep ezoteryczny Clair de Lune był powszechnie znany.


_________________

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Przez chwilę w oczach Seleny zamigotało czyste zaskoczenie na taką odpowiedź. Była bardzo dyplomatyczna i nie wyjaśniająca właściwie niczego… Sekundę później wampirzyca wybuchnęła czystym, szczerym śmiechem, odpowiadając Tahirze pełnym rozbawienia ukłonem głowy.
- Piękna odpowiedź. Raczej chodziło mi o adres stałego pobytu, bo przecież na takich uroczystościach nie wypada rozmawiać o ewentualnych interesach. – wyjaśniła swobodnie kobiecie. Nie miała nic złego na myśli, kreatywność młodzieży należało nagradzać, kto wie, czy nie mogłaby zasponsorować badań doktorka. – Ale to się zgadam z Tobą albo z nim w późniejszym czasie… Pisanie numerów na rękach jakoś nigdy nie było moim ulubionym sposobem notowania kontaktów. – dorzuciła beztrosko, kończąc na chwilę obecną temat Zimmermana. Tak czy tak nazwisko było całkowicie warte zapamiętania i podsunięcia odpowiednim osobom. Byłoby wręcz zbrodnią na nauce nie umożliwić kontynuacji takich badań.
Cokolwiek nie pomyślała Tahira na temat cienia na twarzy dyplomatki, mogła zadać sobie podstawowe pytanie. Co mogłaby osiągnąć Selena, pokazując to? Ewentualna litość, do czego mogłaby jej się przydać w tej konkretnej chwili? Bo przecież oczywiste było, że takie zagrania dawały dobry efekt w momencie ich użycia, a nie w czasie późniejszym. Nie rozmawiały o niczym, co wymagałoby od Tahiry bycia wziętą na litość. A patrząc z innej strony, jak długo można trzymać uczucia za maską uśmiechu? Być może był to jeden z nielicznych momentów, gdy wśród obcych nie zakładała maski na twarzy, pozwalając sobie być normalną, czującą istotą. Jednak tak czy tak moment minął, a kobieta bardzo szybko doszła do siebie, żeglując po tematach niczym rybak po falach.
A co do braków odpowiedzi. Taka była już Selena, nie lubiła zdradzać swych tajemnic, pozostawiać wrażenie niedopowiedzeń i pozwalając rozmówcy na wysnuwanie własnych wniosków.
- Pewne rzeczy są mniej lub bardziej pewne. Takie pokrewieństwo na pewno nas nie łączy. A co do reszty? Któż to może wiedzieć, Tahiro. Nawet ja nie wiem, w którą stronę mógł nas pokierować los. – uśmiechnęła się jakże niewinnie, nawet jeśli był to dosyć szeroki uśmiech. Obie krążyły wokół tematu, była tego w pełni świadoma i specjalnie czekała, czy Tahira postanowi zakończyć tę grę, czy dalej ją pociągnie, próbując uszczknąć cokolwiek z tajemnic Seleny.
- Arkana powiadasz… Gdyby nie to, że nie chcę znać mojej przyszłości, to kto wie, może nawet i bym do Ciebie przyszła. A jeśli już jesteśmy przy temacie Twego sklepu, jak dobrze jesteś zaopatrzona, jeśli chodzi o kadzidełka i świece zapachowe? – zainteresowała się. W zasadzie jej własne zapasy zaczynały się kończyć, a niestety sklepowa masówka nie zawsze odpowiadała jej w kwestii woni.

@Tahira Darbinyan

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach