W11, otwierać!

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 239
First topic message reminder :

Strój: click, oczywiście z t-shirtem!
Ekwipunek:
- pistolet USP z zapasowym magazynkiem (wraz z kaburą wewnątrz skórzanej kurtki)
- nóż (kabura na pasie od strony tyłka, schowana pod kurtką)
- komórka (w prawej kieszeni spodni)
- fake’owe id i odznaka detektywa policyjnego (w kieszeni kurtki)



Szefowa karze, posłuszna pracownica wykonuje polecenie służbowe, specjalnie z tej okazji nie idąc na imprezę i mając nadzieję na jakiś przyszły awans albo podwyżkę… heh… albo chociaż tego liptona zamiast sagi?
Pod wskazany przez chińskiego asystenta blok podjechała swoim czarnym bmw m3 e92, dokładnie o godzinie 21:37. Ot uznała tę porę za najlepszą do złapania kogoś w domku przy jednoczesnym niebudzeniu, w tym wypadku, delikwentki. Nie za wcześnie, nie za późno, za to z gotowością do wyrażenia skruchy z powodu najścia już po zmroku.
Miała zamiar dostać się do środka w sposób cywilizowany, nie było powodów do nieuprzejmego włamania, przez domofon i po czerwonym dywanie. Skierowała tam swoje kroczki, jednak wcześniej rzuciła oczkiem na mieszkanka, konkretnie tam gdzie powinno być czwarte pięterko, czy palą się tam jakieś światła? Interesowało ją te będące narożnikowym, zgodnie z opisem który otrzymała.
Dopiero wtedy podreptałaby do tego podłego urządzenia, nacisnęła przycisk i zakładając, że ktoś by odebrał, oznajmiłaby:
- Dobry wieczór, Eleanor Garnier, inspektor policji, czy możemy porozmawiać? - nawet pokazałaby odznakę, zakładając że sprzęt ma kamerkę. Gorzej jeśli przywita ją cisza… ale tatuś świadkiem, próbuje załatwić sprawę pokojowo.

@Mistrz Gry

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 768
Myśli mężczyzna mógł mieć wiele: może cierpienie będzie mniejsze? Odbierze ci możliwość użycia broni, zwłaszcza w gardzieli? Zdoła szybko cię pokonać? Tudzież, Szanowna Pani, zwyczajnie nie posiadał wiedzy pozwalającej na zrozumienie, jak bardzo miał w tej chwili przejebane. Faktem pozostawało, iż puścił twoją rękę i wyciągnął nóż, by zaraz próbować zatamować dłonią oraz fragmentami ubrań ten krwawiący otwór. Z kolei w jego oczach, jeśli zwróciłabyś na to uwagę, malował się zwyczajny strach. Może przed tobą? Tylko czy wtedy w ogóle zacząłby tę walkę?
Dorwałaś rączkę Amandy w dobrym momencie, gdyż ta chciała wyciągnąć stal z twojego ciała i dźgnąć po raz kolejny – mniejsza o miejsce, gdyż chcieć a móc to dwie różne sprawy. Do tego uderzenie, którego efektem był odgłos łamanej kości; i nienaturalnie wygięty łokieć. Kobieta mimowolnie opuściła broń i zawyła z bólu, choć zaraz zacisnęła zęby – a w jej oczach stanęły łzy. Zapewne padłaby na kolana z niemocy, gdyby nie rola którą jej nadałaś; tarczy.
- U-k-aj - coś w tym stylu padło z ust mężczyzny, który widząc co się dzieje, desperacko próbował dźgnąć cię pożyczonym nożem; a może bardziej odgonić od Amandy? Wyglądało to tak jakby chciał dziabnąć cię od góry, zważając by nie trafić w kobietę znajdującą się pomiędzy wami. Dla jasności, to nie jest jednorazowa próba, lecz desperacka nawałnica – a każdy kolejny ruch kosztował go naprawdę wiele…

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 239
Valerie w tyn momencie dbała wyłącznie o jedno, utrzymanie Amandy przed sobą oraz uchylanie się przed kolejnymi uderzeniami nożem. Jeśli zaszła taka potrzeba, cofałaby się z nią w stronę korytarza, jednak nie dalej niż framuga drzwi do innego pomieszczenia. Dopiero w skrajnym wypadku użyłaby jej jako, dosłownie, tarczy. Nie miało specjalnego znaczenia to, czy byłaby tu kuchnia, toaleta, sypialnia… byle mieć tę jedną opcję manewru. Z jej perspektywy, ta parka to jakieś niewyszkolone młodziki, a już zwłaszcza wampir. Obstawiała pomagierów Hannibala, na jego samego wydawali się zbyt niekompetentni.
Miała zamiar uważać na jedną rzecz, desperacką, ale z dzieciakami nic nie wiadomo. Czy facet postanowi sięgnąć po leżącego na ziemi gnata i próbować wpakować jej kulkę z przystawki? Jak tak i rzuciłby się po broń, natychmiast odrzuciłaby Amandę na bok i próbowała sprzedać kopniaka w głowę, bok kolana, dłoń sięgającą po żelastwo… słaby punkt do którego byłoby najlepsze dojście. W przeciwnym wypadku nie pozostawało jej nic innego jak pozwolić gościowi samemu się wykończyć.
Ewentualnie własną koleżankę, to będzie wina jego głupich decyzji.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 768
Mężczyzna napierał i próbował cię dźgnąć, jednak każde kolejne uderzenie było coraz słabsze; i on sam mniej żwawy. Kaliber tej rany nie pozwalał na wiele i nawet jeśli przyszłaby mu do głowy idea z bronią - w twojej wersji lub zmodyfikowanej - to i tak nie byłby w stanie wykonać nawet połowy zamiaru. Padł tuż przy wejściu do salonu, choć jeszcze próbował się ruszać. Utrata przytomności to kwestia chwili, jednak do śmierci mu daleko - urok wampirzej rasy - zapadnie w letarg. Jego los w twoich rękach, podobnie jak...
- Nie... Nie... - Amandy, która próbowała ci się wyrwać, zapewne po to aby doskoczyć do swego znajomego. Szanse zerowe, nie dość że jest niewyszkolonym człowiekiem, to przez stan ręki i tak była częściowo sparaliżowana. - Zabij mnie ale zostaw go w spokoju, słyszysz!? - Jak to leciało: zaprzeczenie, gniew, targowanie się? To pierwsze jest bezsprzeczne. Drugie - jej wypowiedź miała ten charakter - i jednocześnie przechodziła w trzeci wariant. Szybko, gdyż ona doskonale rozumiała to, jak bardzo ma przesrane i co mogłabyś z nią zrobić.
Właśnie, Valerie - masz ich na widelcu - co teraz? I pamiętaj dalej jest depresja - raczej milczące stadium - ale akceptacja może być naprawdę wokalna. Kto wie czy ktoś z sąsiadów i bez tego nie zadzwonił na policję, tę prawdziwą? Ten wcześniejszy wrzask przy łamaniu kości nie należał do subtelnych. Z drugiej strony, żeby to był jedyny hałas w tej części miasta. Może masz farta? Niemniej czy byłaś gotowa kusić los? Droga do prawdy nie musi wieść przez ich usta. Ponadto czy życie ludzkie jest warte wpadki?

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 239
Wampirzycę interesowało jedno, wydobyć z tej dwójki jak najwięcej. Pechowo dla siebie, nie była w stanie zrobić tego tutaj. Przesłuchanie wymagało bardziej sprzyjającego i lepiej wyposażonego miejsca, czyli siedziby rodu, gdzie mieli świeżą kawę na zachętę i zestaw do tortur. Oprócz tego w faceta będzie trzeba wpompować krew, a babkę jako tako połatać. Wróżenie z fusów i krwi odpadało, była w tym zbyt słaba i akurat ludzia to by zaorała. Niby mała strata jednak jeśli chcieć zagrać na emocjach, oboje musieli przeżyć.
- Zamilcz i słuchaj uważnie - warknęła i dociskałaby Amandę do najbliższej ściany, jednak bez pierdolnięcia i huku na dzień dobry. Własną złą stronę swego policyjnego ja już pokazała, rana na gardle i stan ręki kobiety to prawie że styl batmana! Teraz pora na pokazanie się od… dobrej strony? Gdzie kij tam i marchewka.
- Mogłabym powbijać się w wasze gardła i z krwi pozyskać informacje, jednak to zabiłoby ciebie, a twojego chłoptasia musiałabym uśpić jak wściekłego zwierza niedługo po wybudzeniu z letargu, gdyż nie byłby z tego faktu zadowolony - obstawiała, że byli parką, więc zaczęła od pogróżek. - Zamiast tego zaoferuję ci układ. W milczeniu pojedziecie ze mną na „specjalny komisariat” i grzecznie odpowiecie na wszelkie pytania, tym razem szczerze i wyczerpująco. W zamian za to zostaniecie połatani i zachowacie głowy, a ja zapomnę o tym nieudolnym teatrzyku z gnatem i scyzorykiem. W przeciwnym razie... - nie dokończyła i jedynie skierowała teatralnie wzrok na jej popsutą rączkę. Kończyn ta pani miała więcej…
- A teraz usiądziesz na tyłku i grzecznie poczekasz aż wykonam telefon- zakładając kooperację Valerie zadzwoniłaby do asystenta Marr. Potrzebowała go do odegrania scenki z aresztowaniem, uwzględniając potrzebę ogarnięcia śpiącego i zakrwawionego wampira, a także ludzką kobietę z jej uszkodzoną ręką. To nic czego nie mogłaby zrobić sama, jednak skoro gość zaoferował swoje wsparcie na odprawie, to wolała wykorzystać to i kontynuować policyjną maskaradę dla ewentualnych gapiów. Monitoringiem u ciecia zajmie się na koniec...
Drobna notka, jeśli na jakimkolwiek etapie kobieta chciałaby zacząć drzeć mordę, Valerie natychmiast by ją zwróciła plecami do siebie i zaczęła podduszać, do utraty przytomności.

@Mistrz Gry

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 768
Racjonalista rzekłby: uczciwa oferta; realista: kłamiesz; pesymista: i tak jesteśmy już martwi. Bravado nakazywałoby wykrzyczeć coś w stylu, torturuj mnie do woli i tak mnie nie złamiesz, jednak patrząc na reakcję po zaledwie jednym łokciu - mało prawdopodobne. Innymi słowy, gdzieś w oczkach Amandy przemykały iskierki oporu, jednak moment w którym wspomniałaś o zachowaniu głów - liczba mnoga - posłusznie pokiwała głową i zastosowała się do polecenia. Na ile to przełoży się na szczerość później, czas pokaże. Jedyne co to cały czas zerkała na padniętego mężczyznę, a po jakimś czasie zaczęła mocniej zaciskać zęby i delikatnie pojękiwać z bólu. Gdy emocje i towarzyszące im związki chemiczne zaczynały opadać, ból narastał, nic dziwnego.
Asystent był słowny, cierpliwie wysłuchał tego co miałaś do powiedzenia i obiecał stawić się za godzinę - w praktyce przybył pięć minut później, z jeszcze jednym mężczyzną i autem typowym dla policyjnych tajniaków. Jedno należało mu przyznać, wyglądali na gliniarzy, zwłaszcza z tymi odznakami na widoku i kogutem na karoserii. Chciałaś scenkę - życzenie spełnione, w zgodzie z twoim doborem kreacji - Pani Eleanor Garnier.
Wspomniana potrzeba ogarnięcia to jednak szerokie pojęcie - szczególnie że zapewnić tych popełniających wykroczenie to jedno - a co faktycznie zrobić to drugie. Druga kwestia, siedziba twojego rodu lub rady? Trzecia, odegranie scenki dla gapiów gdyż przybycie radiowozu wywołało drobną sensację, a aresztowani byli w takim sobie stanie. Czwarta, kamerki...
Reszta drylu, tutaj rzućmy sławetnym: domyśl się - i zdajmy na kreatywność. Panowie zwyczajnie potrzebowali instrukcji, w końcu to jest twoje show i nie zamierzali działać na własną rękę.

Valerie von Rosenthaler

Valerie von Rosenthaler
Liczba postów : 239
Niby drobiazg ale czekając aż przyjadą, Valerie podpytałaby czy nie ma w domku środków przeciwbólowych. Jeśli tak, podrzuciłaby je kobiecie, cały czas mając ją na oku, oraz jakiś opatrunek. Ni cholery nie znała się na udzielaniu pomocy w takich sytuacjach więc ograniczyłaby się do podania rekwizytów i uważania aby laska nie wzięła zbyt wielu piguł. W międzyczasie pozbyłaby się scyzoryka z szyjki i osłoniła ją przed krwotokiem, regeneracja powinna zrobić swoje.
Co do instrukcji to tak (wszystko do końca postu)... Podrzucenie delikwentów na pewno do siedziby rodu Van der Eretein. Valerie oddałaby asystentowi kluczyki do własnego auta i powierzyła Amandę na przechowanie, z dodatkowym zaleceniem poskładania jej na miejscu do kupy. Jako wpływowa familia musieli mieć pod ręką prywatnego lekarza. Wampirzego osiłka bierze na siebie, z dodatkowym typkiem od asystenta i ich autem. Teraz, co do ich wyniesienia, pobieżne obmycie gościa z krwi, osłonięcie rany szmatą oraz wyniesienie prawie że jak pijusa oraz wpakowanie do autka. Babka prowadzona tuż za nimi, tez z osłoniętą ręką i jeśli trzeba to wcześniejszym upomnieniem o nierobienie sceny, inaczej układ zerwany. Drzwi do mieszkania zamknięte na kluczyk, a ten w jej kieszonce.
Co do nagrań, po zapakowaniu faceta do auta, szybki nawrót do ciecia i prośba o ich przekazanie, z ostatniej godziny. Uzasadnieniem byłoby dobro śledztwa oraz słodka obietnica wspomnienia podczas wywiadu za złapanie typa. Niech ma coś na zachętę!
I to by było na tyle, nie licząc drogi powrotnej do wampirzego gniazdka rodzinki, gdzie oboje zostaliby przygotowani do przesłuchania...

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 768
Bez zbędnego przedłużania, mission accomplished - i pora na drobne podsumowanie:
- dwóch świadków zostaje zgarniętych do siedziby rodu Van der Eretein: ludzka kobieta (złamana ręka) oraz wampir (letarg), wyłącznie z tym co mieli bezpośrednio przy sobie.
- nagranie z monitoringu wizyty tutaj oraz wyprowadzenia parki są w waszych rękach
- nic nie wskazuje na to aby aresztowanie wzbudziło jakąkolwiek większą sensację, prawdopodobnie sąsiedzi uznali to za wezwanie związane z przemocą domową; w każdym bądź razie na miejscu akcji nie pojawili się prawdziwi gliniarze
- jeśli jakieś wskazówki ewentualnie znajdowały się w mieszkaniu, tak długo jak nikt się do niego nie włamie lub skorzysta z zapasowych kluczy, raczej nie uciekną

Na ile pomocna będzie ta dwójka w dalszym śledztwie, to się dopiero okaże, o ile zostaną nakłonieni do mówienia.
End.

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach