Bunt wieku wampirzego 

3 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
First topic message reminder :

Tytuł: Bunt wieku wampirzego 
Data: 21.01.2020
Miejsce: Stare mieszkanie Silvana
Kto: Silvan, Ida, Constanza

Trzy dni. Wystarczyły jedynie trzy dni, by wreszcie przyznał się przed samym sobą, że stracił kontrolę nad sytuacją. Oczywiście nie sądził, że będzie łatwo. Absolutnie nie, byłby kretynem, gdyby tak założył, w końcu chodziło o świeżo przemienioną wampirzycę, ale nie przypuszczał, że tak bardzo nie będzie wiedział, co ma robić.

Teraz, gdy o tym myślał dochodził do wniosku, że chyba nie powinien był tak szybko poruszać tematu jej ludzkiego życia i tego, że kiedyś będzie musiała o nim zapomnieć. Może powinien chociaż zgodzić się na oddanie telefonu? To nie tak, że chciał ją pozbawić kontaktu ze światem zewnętrznym, po prostu obawiał się, co wściekła i zrozpaczona trzydniowa wampirzycę mogłaby zrobić, gdyby miała pod ręką urządzenie, z którego w pięć sekund mogłaby skontaktować się  z praktycznie całym światem. I no dobrze. Jeszcze rozumiał wkurzenie z powodu telefonu i wizji stracenia kontaktu z bliskimi osobami, ale za nic na świecie nie rozumiał czemu na jego słowa wszystko będzie dobrze zareagowała, aż taką furią. Chciał ją tylko pocieszyć, a skończył z lecącym w jego stronę kubkiem pełnym krwi (nie jego własnej). Wtedy zrozumiał, że nie poradzi sobie sam.

W tamtej chwili Renata wydawała mu się jedyną osobą na tyle ogarniętą, by wiedzieć, co robić, a przy tym wystarczająco dyskretną, by nikt jeszcze nie dowiedział się o jego nowej podopiecznej. Zresztą przeżyli razem ząbkowanie u ich syna, to teraz też sobie powinni poradzić. Dlatego zaraz po incydencie z kubkiem wysłał jej wiadomości. No może dwadzieścia wiadomości, każda pełna spanikowanych próśb o jak najszybsze przybycie. 

Gdy wreszcie usłyszał wyczekiwane pukanie do drzwi, Ida akurat siedziała wściekła w salonie. Silvan bez większego zastanowienia, wciąż z jasnym swetrami ubrudzonym krwią z kubka, już od wejścia Renaty zaczął tłumaczyć o co chodzi.

- To był wypadek - wyrzucił z siebie, zamykając drzwi za wampirzycą. - Zapomniałem o kamykach wrzennych i był dym i ona umarła. Nie mogłem jej tak zostawić. Myślałem, że to zaakceptuje, ale ona jest wściekła i mnie nienawidzi. Zwłaszcza, gdy mówię, że wszystko będzie dobrze. A może to jednak przez ten telefon? Wiesz, normalnie przed przemienieniem kogoś zrobiłbym jakikolwiek research, ale nie miałem na to czasu. Nie mam nawet żadnych książek o tym, nigdy nie kupowałem, bo nie były mi potrzebne, a nie miałem jak kupić, bo Ida… No. Sama rozumiesz. A. Tylko nie mów nikomu. Zwłaszcza Maurice'owi. Przynajmniej na razie. Oczywiście nie chcę jej tutaj trzymać cały czas. Tylko muszę jakoś jej pomóc się przystosować, by nie wiem… Nie zabiła nikogo, albo gorzej, sama się nie zabiła. Proszę powiedz, że wiesz co robić, bo ja chyba nie. A i hej. Nie przeszkodziłem Ci w planach? - powiedział z typowym dla siebie opanowaniem, z nerwów używając wszystkich języków, jak leci. No dobrze. Może nie typowym dla siebie opanowaniem, a niecodzienną paniką i rezygnacją.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Okej, kompletnie przestała mieć jakąkolwiek kontrolę nad sytuacją. Nie to, że kiedykolwiek ją miała, ale wmówiła sobie, że rzucanie kubkami stawiało ją na szczycie tego pokracznego łańcucha pokarmowego. Swoją drogą, nigdy nie było w niej takich pokładów agresji jakie w sobie znalazła przez ostatnie kilka dni. Jakby sama jej egzystencja ją denerwowała, a czyjekolwiek słowa próbujące poprawić jej stan psychiczny sprawiały, że czuła się jeszcze gorzej ze sobą.
Na pewno nie będę się spowiadać jakiejś obcej babie. — Dodała, widząc, że Renata nic sobie nie robiła z jej sarkazmu. Jej ciało zaczęło się zmieniać? Serio czuła się jakby wróciła na lekcję przyrody w czwartej klasie podstawówki. Może Constanza serio minęła się z powołaniem i powinna była zostać nauczycielką?
Ida słuchała jej wypowiedzi średnio się skupiając na jej słowach. Bo ona to nie zamierzała ryzykować z jakimś antybiotykiem, bo dwoje bardzo dziwnych ludzi powiedziało jej, że teraz to jest wampirem i penicylina jej nie straszna. Ona już naczytała się różnych teorii spiskowych na ten temat i jeżeli Connie chciała powtarzać którąś z nich, to Ida nie zamierzała jej w tym przeszkadzać.
Różnica w odczuwaniu głodu? Masz na myśli coś jak gastro po paleniu? — Zapytała, jednak zaciekawiona. Problem Idy był taki, że jednocześnie była obrażona na cały świat, a mimo wszystko dodatkowo chciała dowiedzieć się jak najwięcej o swoim stanie, gdyby w jakiś dziwny sposób okazał się prawdziwy. W końcu hipoteza dopóki nie została obalona, była zakładana za prawdziwą, a ona nie umiała dowieść błędu w tym swoim małym badaniu.
Popełniła błąd, zostawiając notatki ot tak, na stole. Skąd mogła wiedzieć, że ktoś będzie znał język polski? Dziewczyna już od wielu lat notowała wszystko po francusku, by pożyczając swoje zapiski jakiemuś innemu, zagubionemu doktorantowi nie musiała ich specjalnie tłumaczyć. Taki wybór języka nie był przypadkowy, a fakt, że Renata tak po prostu przeczytała sobie co Ida zapisała sprawił, że poczuła się jeszcze bardziej podatna na zranienie niż zwykle. Zanotowała w głowie, że nie może powiedzieć nic podejrzanego nawet w swoim ojczystym języku, jeżeli Connie go znała.
Wymioty. Jak ci się cofa. Na przykład mi się zbiera na wymioty jak słyszę te wszystkie bzdury. — Odpowiedziała kulturalnie po francusku, bo jednak matka nauczyła ją jakichś manier. Wiedziała, że Silvan nie zna polskiego (chyba, że ją okłamał jeszcze w tej sprawie podczas pracy w labie), więc nie chciała rozpoczynać rozmowy w języku, którego nie znał. Nie chciała też pokazać, że znajomość polskiego przez Renatę jakoś ją ruszyła, chociaż tak było. Była badass bitch, a przynajmniej na taką próbowała się kreować.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Niestety nie mógł ukrywać się w kuchni w nieskończoność, więc po chwili siedzenia w samotności, wreszcie zabrał się a przygotowywanie kawy.
Oczywiście, że usłyszał, jak Ida mruczy pod nosem, że też by się napiła, a że widocznie nie straszna mu była potencjalną strata kolejnych kubków, postanowił jej tę kawę zrobić. Zresztą nie, że obecnie miał zbyt wiele ładnych kubków do stracenia, bo prawdę mówiąc wszystkie jego ulubione spoczywały w zlewie, brudne od krwi lub właśnie kawy. Strasznie ciężko pamiętało się o wstawianiu zmywania, gdy po mieszkaniu grasowała wkurzona młoda wampirzyca z ambicją zostania mistrzynią rzucania kubków w inne wampiry. Zresztą w ogóle zawsze trudno się pamięta o zmywaniu.
Po przygotowaniu dwóch napojów jeszcze na chwilę wyszedł do swojej sypialni, by z jednej z szuflad komody wyciągnąć wyłączony telefon Idy, który w wrzucił tam od razu po przyniesieniu nieprzytomnej doktorantki do mieszkania. Na razie schował urządzenie do kieszeni swoich jeansów, tak by w razie czego nie musieć jej go oddawać. Wciąż się wahał, czy to na pewno dobry pomysł, chociaż chyba nie było innego wyjścia w tej sytuacji. Musiał pokazać Idzie, że to nie tak, że trzyma ją tu wbrew własnej woli i nie pozwala na kontakt ze światem zewnętrznym. To znaczy dokładnie tak było, ale nie do końca w tym sensie. Robił to, bo prawdę mówiąc zależało mu by tej wkurzony na niego szerszeń przeżył i miał się dobrze.
Westchnął ciężko. Chyba nie pozostało mu nic innego, jak wrócić do Idy i Renaty.
- To nie są bzdury - oznajmił, wchodząc do salonu z dwoma kubkami kawy z czego jeden w razu podał starszej z kobiet. Sam sobie kawy nie zrobił, bo chociaż i tak był wampirem, absurdalne ilości ulubionego napoju, które wypijał przez ostatnie trzy dni, sprawiały, że nawet on czułby się nieswojo z kolejnym wypitym kubkiem tej nocy.
- Ido masz kły, przez ostatnie trzy dni piłaś ludzką krew, a przy twojej temperaturze ciała mogłabyś świetnie grać trupa w każdym przedstawieniu szkolnym - powiedział, powoli podchodząc w jej stronę - Rozumiem, że to wszystko brzmi nierealnie że względu na hm… mity, które nagromadziły się wokół wampirów, ale gdy odłożysz te wszystkie bajki na bok, to zapewniam cię, że nasze istnienie, tak samo jak wszystko na tym świecie, ma swoje naukowe wytłumaczenie.
Na te ostatnie słowa z zachęcającym uśmiechem, i najwidoczniej bez żadnego instynktu samozachowawczego, wyciągnął w jej stronę kubek z aromatycznym napojem, który przygotował dokładnie tak, jak pamiętał, że lubiła.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Renata westchnęła tylko ciężko, gdy została okrzyknięta obcą babą. No przecież została przedstawiona, ReConnie, przyjaciółka Silvana, proszę bardzo, już się znały. Wymownie pokręciła głową, prawie że po belfersku, a wtedy do pokoju wrócił Silvan i uratował ją od komentowania tych głupich odzywek. Cała sytuacja wyglądała generalnie znacznie lepiej, niż mężczyzna ją przedstawił w swoich spanikowanych wiadomościach, ale wystarczyło zaledwie kilka minut w towarzystwie Idy, żeby Constanza zrozumiała, jak ciężko musiało być Silvanowi się z nią porozumieć. Nawet bez kubków na podorędziu panna Olszewska wciąż zachowywała się jak rozjuszony osobnik z rodziny osowatych.
Podziękowała za kawę i zamilkła na chwilę, chowając się za swoją filiżanką. Czujnego spojrzenia nie ściągała jednak z dziewczyny. Niech czuje się, jakby ją prześwietlano, przeglądano na wylot.
— Podobno jesteś naukowcem — wtrąciła się wesołkowato, dopiero gdy Silvan przestał mówić.— Nie musisz przyjmować niczego na wiarę, pociągnij swój szałowy eksperyment dalej — wskazała ruchem podbródka na książkę. — Widziałeś? Brakuje jej danych. Chętnie pomogę. Silvanowi też asystowałam, mam referencje.  Mogę ci pokazać takie rzeczy, o jakich przy paleniu możesz tylko pomarzyć — parsknęła.
W końcu co to za problem zademonstrować wysuwanie kłów, zdolności regeneracyjne czy chociażby przepływ wspomnień? Kłopot nie leżał w tym, żeby przedstawić solidne dowody na istnienie wampiryzmu. Chodziło o to, żeby dotrzeć do młodej, zacietrzewionej kobiety, przebić się przez jej bariery ochronne i zapewnić jej bezpieczne środowisko, w którym będzie mogła dać ujście wszystkim emocjom, jakie nią teraz targały.
Ot, zachciało się tatusiowi mieć córkę i przechodzić po raz kolejny przez okres dojrzewania u dzieciaka. Koszmar.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Jej twarz przybrała wyraz czystego szoku, kiedy Silvan wszedł do pokoju z dwoma kubkami. Pewnie to był przypadek i mężczyzna chciał być dla niej miły. Albo podsłuchiwał! Potrzebna była większa próba badawcza. Zdecydowanie.
Ida zaczynała się trochę uspokajać. Nie było wiadome, czy to sprawa obecności Renaty, czy może po prostu trzy dni wystarczyły, żeby pokłady agresji, z którymi się obudziła zostały uśpione. Ogólnie to polka nie była szczególnie brutalną osobą, nigdy nie potrzebowała się wyładowywać w ten sposób. Był to chyba jedyny sposób regulacji emocji, na którą ją było teraz stać, ten najbardziej pierwotny, gdzie nie musiała zbyt dużo myśleć. Jak w tych Amerykańskich filmach, gdzie wkurzone żony rozbijały talerze, a zniszczone życiem dzieciaki wybijały okna.
Pokręciła oczami, kiedy zaczął mówić, ale na pewno słuchała z większym skupieniem i zaciekawieniem niż przez ostatnie kilka dni. Wypunktował temperaturę ciała, o której ona sama zapomniała. Czy była w stanie hipotermii i to dlatego miała halucynacje? Z drugiej strony, na pewno temperatura jej ciała wynosiła mniej niż 35 stopni w skali Celsjusza, a to było już praktycznie równe z zatrzymaniem funkcji życiowych. Hmm, dziwne.
Chwyciła kubek z kawą jedną ręką i upiła napoju, przygotowanego tak jak lubiła. Nawet trochę zaszkliły jej się oczy od tego miłego gestu i tego, że po prostu pamiętał. Gotowa była podjąć normalny dialog, którym posługiwali się dorośli, ale wtedy odezwała się Renata, a w niej znowu zaczęło się gotować. Jak wtedy, gdy trafisz szerszenia miotłą, ale nie uda ci się go zabić, ani wygonić na dwór.
W końcu była naukowcem, próbowała sobie z tym wszystkim jakoś poradzić. A Renata to skomentowała w taki sposób, jakby była jakiś głupiutkim dzieckiem, które nie rozumie dlaczego niebo jest niebieskie. Spojrzała na nią spode łba i zareagowała bardziej niż instynktownie. Pochyliła się do stolika, jednak podręcznik leżał za daleko od niej, żeby zamknąć go z impetem. Jedynym więc wyjściem stało się chwycenie małego stolika, na którym nie znajdowało się zbyt wiele rzeczy i pchnięcie go do góry tak, że obrócił się o 180 stopni. Ida spojrzała na to z beznamiętną miną.
Spierdalaj. — Powiedziała z uroczym uśmiechem do Renaty, po czym nabuzowana emocjami podniosła się (dalej trzymając swój kubek z kawą) i ruszyła do wyjścia z pokoju. Jeżeli jej nikt nie powstrzymał, to po prostu poszła do pomieszczenia, który wcześniej Silvan jej przedstawił jako jej lokum, trzaskając głośno drzwiami.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
- Eksperyment? - zmarszczył brwi. - Jaki eksperyment? 
Niestety nie dane mu było usłyszeć odpowiedzi na to pytanie, bo no cóż. Zadziały się rzeczy. 
Stolik został rzucony.
Renacie kazano spierdalać.
Drzwi trzasnęły.
Nie protestował, gdy Ida wychodziła z pokoju, a jeśli była taka potrzeba to spróbował powstrzymać od tego Renatę, więc stał teraz w salonie, walcząc z przemożną chęcią zamknięcia się w laboratorium, byleby uniknąć dalszej konfrontacji. A już myślał, że zaczynało być dobrze. Że w końcu po tylu godzinach nerwów i braku snu, ponownie złapał jakąś nić porozumienia z Idą, gwałtownie zerwaną przez sytuację sprzed trzech dni. Najwidoczniej jednak się pomylił. 
Nie poszedł za nią od razu, przez chwilę po prostu stojąc w miejscu. Może jednak przydałaby mu się kolejna kawa, bo nagle poczuł się strasznie zmęczony.
Zaśmiał się cicho pod nosem. Boże jaka ta sytuacja była beznadziejnie głupia. Przez swoją nieuwagę zabił kobietę, postanowił ją ożywić, a teraz wyglądało na to, że to zaraz ona ich pozabija, lub nigdy już nie wyjdzie ze swojego pokoju i umrze z głodu. A gdyby tak naprawdę zamknąć się w swoim laboratorium na kolejną dekadę? Brzmiało miło. Tylko on, sztuczna krew i zero odpowiedzialności za swoje czyny. 
Zerknął na Renatę i podszedł do niej. Czy był zły, że to jej słowa wywołały taką, a nie inną reakcję? Nie. Nie za bardzo. Zakładał, że Idę i tak mogło rozzłościć dosłownie wszystko. 
- Wiedziałaś, że jej naród walczył 123 lata o swoją niepodległość? Powiedziała mi kiedyś o tym. - spytał tonem głosu, który dla kogoś kto go nie znał, mógł brzmieć, jakby właśnie dzielił się z wampirzycą niewinną ciekawostką historyczna, a nie przeżywał wewnętrzny kryzys. - Jeśli ona ma tyle uporu we krwi, to mam przechlapane. W każdym razie już wiesz, jak wyglądały moje ostatnie trzy dni.
Znowu zaśmiał się cicho i o ile Renata się nie obroniła, wyjął jej z ręki kubek, wymamrotał ciche dziękuję i upił dużego łyka napoju, po czym odstawił naczynie na stół. Normalnie czegoś takiego, by nie zrobił, ale sytuacja była przecież nadzwyczajna, a smak kawy zawsze poprawił mu humor. Jeśli Renata nie oddała mu kubka, to nie kłócił się o niego. W końcu ona sama pewnie nie była teraz w najlepszym humorze, a on za bardzo nie chciał ryzykować.
Spojrzał w stronę korytarza i przeczesał, swoje, już i tak mocno zmierzwione, włosy. Chociaż zmęczenie ostatnim wybuchem Idy podpowiadało mu, by po prostu usiąść na kanapie i nie reagować, to wiedział, że nie miało to żadnego sensu. Ida była jego odpowiedzialnością, a nawet pomijając ten aspekt, po prostu bardzo ją lubił, i nie zamierzał pozwolić, by sytuacja jeszcze bardziej wymknęła się spod kontroli. Wyszedł z salonu.
Nie otworzył drzwi do pokoju Idy. Nawet nie sprawdzał, czy mógłby to zrobić. Zamiast tego po prostu w nie zapukał, a z kieszeni spodni wyjął jej telefon. Jeszcze zanim się odezwał, odetchnął głęboko na uspokojenie.
- Ido proszę cię. Możemy tak cały czas, ale chyba oboje doskonale wiemy, że to nie ma żadnego sensu. Ja coś powiem. Ty trzaśniesz drzwiami i co dalej? Sytuacja jest ciężka, rozumiem, ale nic w ten sposób nie osiągniesz, a my naprawdę możemy ci pomóc, nawet jeśli Renata miewa głupie żarty. Mam twój telefon w ręce. Po prostu… Dam ci go, a ty zadzwoń do swojej rodziny jeśli chcesz, a potem wyjdź i porozmawiamy na spokojnie.
Gdyby Bóg istniał, byłby świadkiem, że z całych sił starał się nie wrzucić żadnej zbyt złośliwej uwagi do tej wypowiedzi, co było ciężkie, bo mimo wszystko naprawdę lubił ten stolik, a ona rzuciła nim, jak jakiś wściekły przedszkolak. Wierzył jednak, że gdzieś tam pod tym wściekłym szerszeniem, dalej kryła się ta inteligenta doktorantka, do której rozsądku dało się przemówić 
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Constanza Moreau

Constanza Moreau
Liczba postów : 633

Gdyby przebieg zdarzeń zależał wyłącznie od Renaty i nikt inny nie byłby weń wmieszany, Ida skończyłaby groteskowo wygięta na dywanie, ze skręconym karkiem, zanim jeszcze zdołałaby wyminąć przewrócony stół. Dłoń Renaty zacisnęła się na czarnym zeszycie, mięśnie ciała spięły się, gotowe poderwać z sofy i strzelić dziewczynę na odlew po niewyparzonym pysku twardą okładką kalendarza.
Ida nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że była o krok od drugiej śmierci i że Silvan był jej jedynym ratunkiem. Jemu jedynemu szczerze zależało na jej bezpieczeństwie i dobrobycie, on jeden rozumiał, że żarty Renaty o skracaniu cierpień młodej wampirzycy tylko w połowie były żartami i Constanza była zdolna się do tego posunąć w każdej chwili.
Tylko on, biedny, roztrzęsiony profesor, był Idzie tarczą i opoką. Nawet po tym jak dziewczyna przez trzy doby gnoiła go bez litości, jakby mężczyzna nie podarował jej właśnie najcenniejszego daru, jaki jedna żywa istota mogła podarować drugiej: szansę na życie. Zimmerman był istotą zbyt dobroduszną dla tego świata, Renata zawsze tak twierdziła.
Chociaż cała naprężyła się jak lwica do skoku, Connie w ostatniej milisekundzie opanowała się i koniec końców nie poruszyła się ani o cal. Zgarnęła obelgę na twarz, udając zblazowanie, i jeszcze na sam koniec demonstracyjnie, ze skrajną złośliwością, siorbnęła kawę z kubka, celowo robiąc przy tym hałas. Po części zrobiła to dla wywarcia lepszego efektu – spójrzcie, taka nieporuszona, zimna, totalnie nic nie robiło na niej wrażenia, nawet latające stoły; i kto tutaj był badass bitch, mała cieniaro? Wygrałam.
Tak naprawdę jednak powściągnęła się wyłącznie dla Silvana. Kochała go na swój sposób, traktowała go jak najbliższą rodzinę i nie chciała go krzywdzić. Już i tak wystarczyło, że był skrajnie wyczerpany i zmagał się z własnymi wewnętrznymi demonami. Renata znała go, wiedziała, jak bardzo Silvan obawiał się porażek i ile musiało kosztować go zmierzenie się ze świadomością, że właśnie taką głupią porażkę poniósł, przez własną nieostrożność zabijając młodą kobietę. W miejscu, które było jego sanktuarium. Jego królestwem. Gdzie jego wspaniały umysł rządził niepodzielnie. Gdyby to się wydało…
Jeśli Renata chciała chronić kogoś w tym mieszkaniu, to właśnie Silvana, nie Idę.
Nie przeszkadzało jej to jednak być na niego złą. Uważała, że za bardzo szczeniakowi pobłażał, dał sobie wejść na głowę. Był dla niej zbyt łagodny i jeszcze próbował ją bronić przed Connie. Ba, na dodatek ten durny tekst o Polakach walczących o niepodległość. Oczywiście, że wiedziałam, masz mnie za idiotkę? Nie jestem pierdoloną ignorantką. Tylko co ją to, kurwa, obchodziło? Jej naród też swoje wycierpiał a jakoś nie wyrzygiwała tego całemu światu, choćby i w żartach. To nie miało żadnego znaczenia. Gówno ją obchodziła zawarta w polskich genach skłonność do martyrologii i użalania się nad sobą.
Zacisnęła szczęki, aż zgrzytnęło.
Dała mu się napić kawy ze swojego kubka, zachowując całkowite milczenie. Nie uważała za stosowne tłumaczyć się z czegokolwiek, a już na pewno Silvan nie miał co liczyć na okazanie skruchy. Skruchy, kurwa, po czym? Nie powiedziała niczego złego. Jebane podwójne standardy. To nie była jej wina, że dzieciak kompletnie stracił rozum, zamiast trzymać się faktów. Connie była wściekła na Silvana za to, że nawet nie potrafiła być na niego wściekła, bo za bardzo jej na nim zależało i czuła się źle ze swoimi negatywnymi emocjami. Targana sprzecznościami, jednocześnie chciała go mocno przytulić, pozwolić mu odpocząć, może nawet zasnąć na swoich kolanach — i urwać mu łeb przy samej dupie, razem z korzeniami.
Kompletnie wypierała to, że trzysta lat temu była dokładnie taka sama jak Ida. I jeszcze do dziś zdarzało jej się rzucać rzeczami w furii. W tej chwili okopała się i w ogóle nie widziała podobieństwa.
Kiedy Silvan wyszedł i zaczął znów mówić do Idy, Renata odczekała chwilę, a potem wstała z kanapy. Wygładziła spódnicę, poprawiła włosy, zabrała kubek i wyszła z salonu na palcach. Schowała się w kuchni, nie zapalając światła. Duma nakazywała jej ubrać płaszcz i po prostu wyjść, ale silne poczucie przynależności stadnej mówiło, żeby dla bezpieczeństwa została jeszcze, w razie gdyby dziewczyna odjebała jakąś manianę z dzwonieniem na policję czy coś koło tego.
Jeśli ktoś miał się jej pozbyć, to musiała to być Renata. Silvan na pewno nie dałby rady.

_________________

 
 

I said, "I would never fall unless it's You I fall into"

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Jej ręce trzęsły się ze złości, a w oczach zebrały się łzy. Nie wiedziała już co robić, ta cała sytuacja  ją przerastała. Czuła się coraz bardziej bezbronna, z każdą chwilą spędzoną w tym mieszkaniu. Nic nie działało, a próbowała wielu rzeczy. W grę weszły krzyki, ignorowanie i sarkazm. Nie umiała być miła i spokojna, jeszcze nie.
Starała się wyciszyć na tyle, by nie skupiać słuchu na salonie. Nie chciała wiedzieć czy Silvan z ReConnie naradzają się jaki będzie najlepszy sposób na pozbycie się jej, czy może śmieją się ze swojego genialnego żartu. Miała dość. Była przebodźcowana, a emocje, które nią targały były nie do powstrzymania.
Odstawiła kubek, z którym przyszła do pokoju na podłogę i po prostu na niej usiadła, starając się nie rozpłakać. Nie chciała pokazywać słabości, nie przy Renacie, nie przy Silvanie. Zagryzła wargę, by nie zacząć szlochać, kiedy łzy same znalazły drogę w dół jej twarzy. Bo chociaż kreowała się na taką silną badgirl, która mogła konkurować z Constanzą w konkursie na bitchface, to była tylko wystraszoną Idą, pozostawioną samą sobie w bardzo trudnej sytuacji.
W końcu usłyszała pukanie do drzwi, przez co jeszcze mocniej zacisnęła zęby, by powstrzymać się od wydania jakiegokolwiek dźwięku. Wysłuchała Silvana, analizując wszystkie jego słowa. Z jednym się zgadzała, ta cała sytuacja nie miała sensu. Przeszła już przez fazę wyparcia, faza gniewu też zaczynała ustępować kolejnej, która była po prostu rezygnacją i akceptacją. Nic już nie mogła zrobić, sytuacja była patowa. Musiała się poddać.
Przetrzymała chwilę Silvana, nie odpowiadając mu od razu. Konieczne było pozbieranie przez nią myśli i uspokojenie oddechu. W tym wszystkim dalej myślała o mamie, która musiała odchodzić od zmysłów. Nie zamierzała rezygnować z takiej szansy, nie kiedy założyła, że ten fuckup w salonie przekreślił jej szanse na odzyskanie telefonu na kolejne trzy dni. Otworzyła lekko drzwi, na tyle szeroko, by przełożyć przez framugę dłoń, a na tyle wąsko, żeby Zimmerman nie zdążył przyjrzeć się jej zalanej łzami twarzy. Trzymając już swojego iphone'a, zamknęła za sobą drzwi, ale nie odeszła daleko. Osunęła się jedynie po drewnianej fakturze i opadła na dywan. Trzęsącymi się rękoma włączyła urządzenie, wpisała kod pin i odblokowała ekran używając faceID. Chwilę zajęło, zanim udało się nawiązać ponowne połączenie z siecią, ale kiedy już do tego doszło, to Ida nabrała ochoty, żeby pójść rzucić się Renacie na pożarcie. Ponad sto osiemdziesiąt nieodebranych połączeń od mamy, nie wliczając w to w ogóle taty i Pawła. Dramat, jeszcze większy niż ta cała przemiana. Potrzebowała kolejnych kilku sekund by się przełamać, ale nie mogła przecież ryzykować, że Silvan się zaniepokoi, chociaż była pewna że stojąc na korytarzu wsłuchuje się czy jej palce nie piszą rozgorączkowanego smsa. W końcu wybrała numer do mamy, która odebrała po pół sygnału.
Ida cierpliwie wysłuchała reprymendy, nawet nie przerywając monologu swojej rodzicielki. W końcu, kiedy udało jej się wtrącić poprosiła, czy mogą rozmawiać po francusku, bo jest w towarzystwie wcisnęła historyjkę, że miała pilny wyjazd naukowy do Monako, które przez fakt nie należenia do Unii miało strasznie drogi Internet. Co gorsza zapomniała ładowarki i nie miała nawet jak skorzystać z hotelowego wifi, a zresztą to ona nawet czasu nie miała na siku. Nie zająknęła się przy kłamstwie nawet na chwilę. Nawet kiedy zapewniała, że wszystko okej. Głos jej się załamał dopiero, kiedy rozmowa się kończyła, a ona zapewniała mamę, że bardzo ją kocha i niedługo odwiedzi Polskę. Na szczęście po tym szybko się rozłączyła, więc nie usłyszała kolejnych pytań. Specjalnie przerzuciła się na francuski, żeby Silvan i Renata wiedzieli, że niczego nie kombinuje.
Ledwo powstrzymała się przed rzuceniem telefonem w ścianę, a pomogło jej tylko to, że nie była pewna czy dostanie nowy, kiedy ten zepsuje z własnej winy. Odrzuciła go więc trochę mniej agresywnie w stronę łóżka, po czym wzięła kilka głębokich oddechów. No już Ida, będzie dobrze.
Podniosła się i na miękkich nogach otworzyła drzwi, za którymi dalej stał Silvan. Wyszła z pokoju na rozświetlony korytarz, tak jak obiecała wcześniej i spojrzała na swoje stopy. Znowu chciało jej się płakać, rozmowa z rodziną kompletnie ją rozstroiła nerwowo. Mrugała, by odgonić łzy, ale to nie pomagało. Oddech zaczynał jej się urywać, chociaż tego nie kontrolowała. Podniosła wzrok, by spojrzeć w oczy Rohrera. Chciała go przeprosić, a jednocześnie udusić za to co jej zrobił. W końcu się odezwała, ale z jej gardła wydobyły się słowa, których wcale nie przemyślała. Słowa, których nie planowała mu mówić.
Boję się. — Tama puściła, łzy poleciały, a urywany szloch wydobył się z gardła. Biedny szerszeń już nie był szerszeniem, teraz był prędzej Bambi.
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Oczywiście, że podsłuchiwał jej rozmowę z rodziną. Nawet jeśli chciał dać Idzie przestrzeń, to byłby idiotą, gdyby nie upewnił się, że nowo przemieniona wampirzyca nie zrobi czegoś głupiego, a to że rozmowa była prowadzona po francusku wydawało się wręcz zaproszeniem do tego typu działań. W końcu wolał wiedzieć z uprzedzeniem, czy zaraz nie będą musieli z Renatą ukrywać zwłok policji, która mogła zostać tutaj wezwana. Prawdę mówiąc, gdyby nie zdrowy rozsądek, który najwidoczniej jeszcze całkowicie nie opuścił jego ciała, najchętniej wyszedłby do innego pomieszczenia i założył wygłuszające słuchawki, bo każde słowo Idy jedynie boleśnie dokładało się do jego wyrzutów sumienia. Obietnica kobiety, że wkrótce przyleci do Polski była dla niego, jak uderzenie w twarz. Nie miał pojęcia, czy Ida mówiła tak tylko, by uspokoić rodziców, czy naprawdę w to wierzyła, ale doskonale wiedział, że na razie nie było na to żadnych szans, a potem, nawet jeśli kilka razy uda się jej ich jeszcze zobaczyć, to nadejdzie ten dzień, gdy… Nie. Nawet jeśli to nie była jego rodzina, to nie chciał teraz myśleć o tym, co za pewien czas musiał się w końcu wydarzyć.
Trochę żałował, że nie było teraz obok niego Renaty, a jednocześnie cieszył się, że dała im przestrzeń. Znał ją dobrze i wiedział, że zachowanie Idy niewątpliwie wystawiło jej nerwy na próby. W końcu młoda ostentacyjnie wywróciła stolik w salonie i kazała jej spierdalać, a jednak starsza wampirzyca nie zrobiła niczego, co by jeszcze bardziej pogorszyło sytuację i był jej za to niesamowicie wdzięczny. Za to i za to, że nie rzuciła w nim swoim kubkiem, gdy napił się z niego kawy. To też było naprawdę miłe z jej strony, nawet jeśli był to tylko drobiazg.
Gdy Ida wreszcie otworzyła drzwi, poczuł ulgę. Do tego momentu, nie mógł być pewny, czy wampirzyca po prostu nie weźmie telefonu i nie zamknie się z nim na wieczność, głucha na jego wszystkie słowa i prośby. Przez chwilę patrzył na nią, nie do końca pewny, co należało teraz powiedzieć, aż to ona odezwała się pierwsza. Uczucie ulgi natychmiast zniknęło.
Co miał jej powiedzieć? Przyznać, że sam się bał? Jeszcze raz przeprosić, chociaż pewnie nie miało to żadnego sensu, skoro i tak nie mogli odwrócić tego co się stało? Na wszelki wypadek wycofać się, bo pewnie nie chciała, by widział ją w takim stanie? 
Powolnym, niepewnym ruchem położył rękę na jej ramieniu, starając się przy tym zachować między nimi przestrzeń, tak by kobieta dalej czuła się komfortowo.
- Chyba tylko wariat, by się nie bał - powiedział w końcu, a na jego twarzy na kilka sekund zagościł przelotny uśmiech. - Ale jeśli jakoś cię to pocieszy, to po tych trzech dniach wiem, że z pewnością sobie poradzisz. - W końcu nie każdy nowoprzemieniony wampir miał tyle butnego charakteru, by w takiej sytuacji rzucać w innych kubkami, wyzłośliwiać się, urządzić scenę przed  Renatą i jeszcze uniknąć śmiertlenych konsekwencji tego czynu. W życiu nie zamierzał powiedzieć tego Idzie, ale o ile jej zachowanie przyprawiało go o straszliwe niewyspanie, ból głowy i marzył o tym, by przestała, tak był nieco pod wrażeniem tego, jak długo potrafiła zachować swoją pozę szerszenia. - I wiesz… Rozumiem, że masz mi wiele za złe, ale jeśl pozwolisz mi sobie pomóc, to wkrótce nie będziesz się miała czego bać. Obiecuję.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Nie zapytała gdzie Renata, chociaż zauważyła jej nieobecność. Miała nadzieję, że nie szuka tej niebieskiej torby z IKEI, o której wcześniej wspomniał Zimmermann. Wcześniej grała twardzielkę, ale bała się niemiłosiernie, szczególnie po rozmowie z mamą. Chciała ją jeszcze kiedyś zobaczyć, chciała podrapać swojego kota za uchem, chciała jeszcze osiągnąć tak wiele. I chociaż Silvan jej to umożliwił, to ona tak tego nie odbierała. Ciężko jej było zrozumieć, że gdyby tego nie zrobił, to tym bardziej nie miałaby szansy zrobić żadnej z tych rzeczy. Czarne myśli sprawiały, że nie myślała logicznie.
Wstydziła się trochę tych łez, tego wybuchu emocji, ale nie protestowała, kiedy sięgnął do jej ramienia. Potrzebowała bliskości w tym momencie, potrzebowała, by ktoś jej pokazał, że nie będzie tak źle. Nie dotknęła chłodnej ręki, która ją obejmowała, wydawało jej się to nie na miejscu, kiedy jeszcze kilka chwil wcześniej rzucała w niego kubkami. Wstyd jej było także z tego powodu. Nieczęsto traciła butę aż w tak przesadzony sposób, ale nie umiała odnaleźć się w tamtej sytuacji i to było jedyne tymczasowe rozwiązanie problemu jaki znalazła.
Wariaci to wierzą w wampiry, Silvan. — Pociągnęła nosem, a łzy dalej płynęły po jej twarzy. Ona też zaczęła powoli dopuszczać do siebie, że faktycznie mogła być to prawda i wcale, a to wcale nie poprawiało jej to ogólnego samopoczucia. Trzy dni temu żyła prostym życiem, a nagle miała być bohaterką średniej klasy powieści fantasy. Wampiry z laboratorium, tego jeszcze nie grali. Nie umiała opanować swoich emocji, przez co była bardzo zła na samą siebie. Powinna była przecież być niewzruszoną skałą, a stała na środku korytarza płacząc nad swoim losem, nad utraconym człowieczeństwem. Nie przyjęła komplementu najlepiej, bo po prostu z jej gardła wydobył się jeszcze głośniejszy szloch. Bo ona była pewna, że sobie nie poradzi. Nie można było zwojować świata rzucając kubkami i ironicznymi komentarzami. Ona wiedziała, że jest na przegranej pozycji. Dotarło do niej jakim złym człowiekiem, a raczej wampirzątkiem była w stosunku do ludzi, którzy chcieli jej w jakiś pokrętny sposób pomóc opanować nowe odczucia. Nie chciała tego wszystkiego czuć, a w tamtej chwili w jej głowie pojawiła się myśl, czy nie byłoby dla nich wszystkich lepiej, gdyby Silvan ją po prostu zostawił w tamtym labie. Wszyscy oszczędziliby sobie wielu łez i problemów.
W końcu dotarło do niej co on powiedział. I mimo, że powtarzał jej podobne rzeczy od trzech dni, to do niej dopiero dotarły. Tak jakby w końcu coś przebiło się przez ten gruby mur, którym się obudowała w chwili przebudzenia się w nieswoim mieszkaniu. Spojrzała mu prosto w oczy, taka zasmarkana i opuchnięta od płaczu, po czym odezwała się drżącym od histerii głosem.
Obiecujesz, że mnie nie zostawisz? — Warga jej zadrżała, bo ona naprawdę obawiała się, że po tym wszystkim co zrobiła, będzie się chciał jej jak najszybciej pozbyć ze swojego życia. Że uratował ją i to miał być koniec jego wkładu w jej życie. Że chociaż ocalił ciało, to zostawi potłuczoną duszę, przerażony jej prawdziwą naturą. — Proszę, ja będę już grzeczna. Nie chcę zostać sama.

_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Silvan Zimmerman

Silvan Zimmerman
Liczba postów : 792
Z jego ust wydobyło się coś na kształt śmiechu. Może rzeczywiście wszyscy byli tutaj wariatami. On przynajmniej w tej chwili, zaczynał mieć takie wrażenie.
Źle się czuł z tym, że nie wiedział, jak zareagować. Wbrew temu, co wielu mogło sądzić, nie był dobry w pocieszaniu ludzi, a przynajmniej tak mu się zawsze wydawało. Skąd miał wiedzieć, co powiedzieć, by jego słowa dotarły akurat do tej jednej, konkretnej osoby, gdy przecież każdy był inny, a nikt jeszcze nie wpadł na zdanie, które byłoby w stanie podnieść na duchu wszystkich w taki sam sposób. Zwłaszcza, że Ida nie była dla niego jakąś przypadkową osobą, której mógł powiedzieć byle co. Była doktorantką, z którą spędził ostatnie dwa lata w laboratorium i którą polubił. Razem pracowali, żartowali, chodzili na piwo i przynosili sobie nawzajem  ulubione kawy. Dogadywali się świetnie, wszystko było dobrze, prace szły do przodu, a teraz Ida stała w jego mieszkaniu, roztrzęsiona ze łzami w oczach z nagłym zmartwychwstaniem na koncie. W takiej sytuacji czułby się odpowiedzialny za nią nawet, gdyby znali się jedynie pięć minut (Nie że przemienił kogoś nieznajomego. W życiu), ale te dwa lata jedynie potęgowały poczucie obowiązku wobec niej i szczerą chęć pomocy. Nie miał wątpliwości, że ich relacja nie będzie już taka sama. W końcu zabił ją, zamknął u siebie i prawdę mówiąc ich cała znajomość, co Ida pewnie już zdążyła zauważyć, opierała się na kłamstwie z jego strony. Oczywiście nie było nic dziwnego w tym, że podał się za człowieka, przecież nie był głupi, ale pozostawała jeszcze kwestia ich projektu, który w założeniu miał iść do potrzebujących ludzi, a w rzeczywistości, chociaż udawał duży entuzjazm, nieszczególnie interesowało go to zastosowanie biomaterii. Tak. Istniała naprawdę duża szansa, że może jeszcze dostanie kubkiem.
Przynajmniej wiedział, co opowiedzieć na jej kolejne słowa. Bez zawahania spojrzał młodej wampirzycy w oczy i skinął głową.
- Obiecuję. Obiecuję, że ci pomogę i nigdy cię nie zostawię. - Nie pamiętał, kiedy ostatni raz wypowiadał słowa z taką powagą, jak w tym momencie. 
Chciał ją przytulić, ale nie potrafił się na to zdobyć. Za bardzo się obawiał, że nie byłby to dobry pomysł, że przyprawiłby ją o dyskomfort i że zepsułby tę nić porozumienia, która znowu się między nimi zawiązywała, a która i tak została już zbyt wiele razy przecięta. 
A wtedy padły kolejne słowa i już przestał się wahać. Ręką, która wcześniej trzymał na jej ramieniu, objęła plecy wampirzycy, a on przysunął ją do siebie. 
- Nie mów tak - poprsił cicho, niemal niezrozumiałe, bo coś w tego typu słowach wydało mu się naprawdę nieprzyjemne i sttasznie nie na miejscu. - Po prostu... Nie rzucaj kubkami i nie wkurzaj już więcej Renaty proszę.
Teraz może już nieco żartował, ale o ile on był w stanie wytrzymać napady szału Idy, tak nie wiedział ile razy potrafiłby uspokoić Renatę, zanim postanowiłaby uciszyć młodą na swój własny sposób.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Ida Olszewska

Ida Olszewska
Skrót statystyk : S: 0/5
SPT: 3/5
PRC: 3/5
OP: 2/5
WT: 2/3

SPECJALIZACJE I CECHY
— Aktorka
— Nauki ścisłe: chemia (WT)

MUTACJE NEGATYWNE
1. Nadwrażliwość [-2 PRC]
2. Alergiczka: ananas, laktoza [-2 PRC]
3. Potępiona: Islam [-1 skup]
4. Nienasycona [-2 OP]
5. Niestabilna [bezsenność, PTSD -4 OP]

MUTACJE POZYTYWNE
1. Farciara
2. Predatorka [+1 PRC]
3. Szósty zmysł [+1 S,OP]
4. Mistrzyni skupienia [+2 OP, skup]
5. Syta [+2 OP w przypadku głodu]
Liczba postów : 1143
Jej nie było do śmiechu, bo naprawdę świat jej się zawalił przez te ostatnie kilka dni. Nigdy nie wierzyła w jakieś nadnaturalne byty i nawet, jeżeli Silvan był w stanie jej to wszystko wyjaśnić w sposób naukowy, to ona dalej wiązała wampiry z magią i metafizyką. Ciężko było jej zrozumieć jak ktokolwiek mógłby ukrywać coś takiego. Lek na raka, lek na wszelkie niepełnosprawności, a nawet, jak się okazało coś, co może uratować kogoś potencjalnie martwego. To było naprawdę wiele do przetrawienia, szczególnie dla Idy, która całe życie poświęciła pracy nad ulepszaniem ludzkiego życia, na daniu szansy i nadziei tym poszkodowanym. Okazywało się, że była oszukiwana i teraz sama miała oszukiwać, bo wiedziała, że nie było możliwości, żeby podzieliła się tymi informacjami z kimkolwiek. Nawet z Pawłem.
Najbardziej w tym wszystkim ją chyba bolało to, że naprawdę lubiła Silvana. Był dla niej mentorem, ale przez te dwa lata odrzucili konwenanse i mimo tego, że dzieliła ich różnica wieku, traktowała go jak przyjaciela. Ciężko było jej się pogodzić z tym, że zataił przed nią coś takiego. Że z entuzjazmem przychodził do laboratorium by pracować z nią nad biomateriałami, a jednocześnie mógł jednym ugryzieniem pomóc tym wszystkim ludziom. Nie miała mu za złe ratunku, nawet ona nie była taka głupia, żeby nie zrozumieć, że bez niego popadłaby w wieczną ciemność i nie miałaby już żadnej szansy na pomoc komukolwiek. Z drugiej strony chciałaby mieć jakieś poczucie, że ona tego chciała, że to w jakiejś części była jej decyzja. Nie była pewna, czy porzuciłaby ludzką naturę by pogrążyć się w mroku nocy, a tutaj została pozbawiona jakiejkolwiek szansy na reakcję. Gdyby dowiedziała się, że Silvanem nie kierowały szlachetne pobudki tylko lęk przed porażką chyba zamknęłaby się w sobie na wieki. Nie przeżyłaby, że jej życie było dla niego warte nieśmiertelności, tylko dlatego, że po części przyczynił się do jego zakończenia.
W tym momencie jednak o tym nie myślała. W tym momencie była przerażona i pragnęła zapewnienia, że wszystko będzie dobrze. I chociaż za takie słowa Silvan oberwał wcześniej kubkiem, to i tak chciała poczuć, że to była prawda. Łzy ciekły po jej twarzy, kiedy on zapewniał, że jej pomoże i jej nie opuści. I chociaż dla kogoś z boku mogłoby to brzmieć nieprzyzwoicie, to ona rozumiała co chciał przez to przekazać. Potrzebowała tego, bo wieczność ją przerażała. Nie chciała jej spędzić samotnie, nawet jeżeli w tym momencie jej przyjaźń z Silvanem została skreślona przez jad i dym.
Wtuliła się w niego, kiedy ją objął. Chłód który był między ich ciałami nie był tylko fizyczny, ale w tamtym momencie nawet tego nie zauważyła. Szlochała w jego czarny sweter jak kilka lat wcześniej płakała na pogrzebie dziadka. W tamtym momencie też się czuła jakby opłakiwała koniec życia, tylko tym razem własnego. Ludzkiego życia, pełnego słońca i przyjaźni. Miało zostać zastąpione mrokiem i chłodem.
Przepraszam. — Wymamrotała w jego pierś, nie odsuwając się nawet na krok. Nie chciała nikogo wkurzać. To była jej strategia obronna, która wymknęła się spod kontroli w obliczu żartów Renaty. Być może jednak dobrze się stało? Kiedy mur za którym się skryła został sforsowany, łatwiej było do niej dotrzeć, czego właśnie byli świadkami. — Możemy zacząć od nowa?


ztx3


_________________
You better run like the devil 'cause they're never gonna leave you alone
Stały bywalec
Loguj się codziennie minimum przez dwa tygodnie.
Szczęściarz
Na jednej sesji wylosuj w kościach 3 sukcesy pod rząd.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach