1# Kiedy zamykają się oczy i otwierają oczy.

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
First topic message reminder :

Listopad 2022 roku, Paryż, noc, godzina 23:00, ciepła bezchmurna noc.

Za oknem już dawno zaszło słońce, miasto zakochanych wkraczało w kolejny, wieczorny tryb życia. Mieszkańcy nie trudzili się grzecznym udaniem na spoczynek - tętniły aktywnością kluby, kina, puby i wszystkie te miejsca, w których istniała możliwość odreagowania ciężkiego dnia po pracy. Wizja wolnego weekendu cieszyła znaczną część społeczeństwa - na pewno tych, którzy na ten święty odpoczynek mogli sobie pozwolić. Włóczędzy, pijaczki i inne tałatajstwo - oni żyli w odmiennym świecie: wyjętym spod unormowanego prawa, wedle własnych reguł - tych, pod którymi kryło się znacznie więcej, niżeli kupka kurzu zamiecionego pod ciężki dywan.

Hôtel Dieu, najstarszy szpital w mieście. - podziemia, jedno z istotniejszych zakamarków dzisiejszej akcji, do których zajrzeć prawo posiadało stosunkowo niewiele osóbek. W skład takowych należeli oznaczeni ludzie, a więc Ci, którzy z takich lub innych powodów postawili swe stopy w świecie nadnaturalnym. Poza nimi były oczywiście wampiry i wilkołaki.

- Odczyty parametrów życiowych w normie. Pacjent jest stabilny. - odrzekł tajemniczy głos. Jego właścicielem była kobieta w wieku lat nie więcej jak 30, o czarnych upiętych w kok włosach i oczach. Jej ciało otulał biały kitel, dłonie gumowe rękawiczki, a twarz ochronna maseczka. Na nosie widniały śliczne brązowe okulary.
- Nie przyspieszaj pobierania. - krótki instruktarz skierowany był natomiast do innej osóbki: jednej z dwóch asystentek, biorących udział w małym przedsięwzięciu. Krew i mięso z powietrza się nie brały: do ich pozyskania niezbędny był czynnik ludzi - w tym wypadku ciało. Jako, że najlepsze komponenty pozyskiwano z tkanek żywych, wszelkie obiekty utrzymywano w stanie wegetatywnym, o czym świadczyły liczne gumowe rurki, kroplówki i urządzenia monitorujące.
Schemat pracy nie wszystkim przypadał pod gust - o tych natomiast się nie dyskutowało. Kobiecie taka kolej rzeczy nie przeszkadzała. W swoim życiu i karierze jako lekarz widziała wiele. Dzisiaj miała po prostu dokończyć żywota kolejnej osoby: schwytanego mężczyzny o przyjętym statusie bezdomnego. Przed przejściem na dalszy "step" coś ją jednak powstrzymywało, najprawdopodobniej zapowiedź wizyty jednej z wampirzyc.
A więc to o niej wspominali rzeczeni pracodawcy z góry...

@Raisa Litauer
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Raisa Litauer

Raisa Litauer
Liczba postów : 49
Miała pewność, że za wszystkim stały konkretne pobudki planujących dzisiejszy wieczór osób. Nie wierzyła w przypadki, zbiegi losu czy wyroki sił wyższych - za długo żyła, zbyt wiele widziała. Jeśli więc obecne wydarzenia były elementem czyjejś rozgrywki to Raisie pozostawało jedynie robić dobrą minę do złej gry, skupić się raczej na tym co później, niż analizować zbyt emocjonalnie obecne wydarzenia. Bo to, że odczuwała w tym momencie konkretne negatywne emocje musiała przed sobą przyznać. Identyfikacja tej frustracji, gniewu, rozgoryczenia była konieczna, by mogła upchnąć je głębiej, skupiając się na dalszych zadaniach. W tym czekającym ją za chwile specyficznym przedsięwzięciu mającym lepiej pozwolić jej poznać nieszczęśniczkę.
Znajdując się znów w pomieszczeniu ponownie stanęła nieco na uboczu, zerkając spod ciemnych rzęs na uwijający się medyczny personel. Najwyraźniej wciąż nie uznano za stosowne podać jej niczego na uspokojenie, kontynuując mechaniczne unieruchamianie nieszczęśniczki. O tak, Raisa miała coraz więcej uwag do całego procesu, mających w skondensowanej formie trafić do odpowiedniej osoby. Póki co jednak trwała, niby element wyposażenia, ruszając się dopiero gdy wszyscy postronni opuścili salę. Dopiero wtedy ruszyła się, zbliżając do kobiety, odsłaniając po drodze twarz. Chociaż tyle mogła zrobić, pozwolić jej spojrzeć na odpowiedzialną za to wszystko, nawet jeśli Liteaur przyjmowała tę rolę mimo woli.
- Szzzz, już. Oddychaj - jej głos brzmiał spokojnie, jak głos matki przemawiającej do dziecka. Z podobną czułością odgarnęła włosy z twarzy tamtej. - To zaboli tylko odrobinę.
Ostatnie słowa wypowiedziane były szeptem. Następnie w możliwie sanitarny sposób przystąpiła do własnej części "badania" - korzystając z dostępnych jej narzędzi zdezynfekowała kawałek ramienia Abigail, po czym z pomocą skalpela dokonała niewielkiego acz głębokiego nacięcia w skórze, pozwalając posoce spłynąć do jednej z metalowych misek, przeznaczonych raczej innym celom. To musiało zaboleć, ale w tym momencie Raisa była bardziej skupiona na własnym zadaniu - gdy tylko odpowiednia ilość krwi znalazła się w naczyniu pochyliła się nad nim i wypiła ją, skupiając się na odczytaniu wspomnień. Chciała wiedzieć kim była ta dziewczyna, jak znalazła się tutaj i jak ją złapano a ta metoda była lepsza od przepytywania. Ludzka pamięć bywała zdradliwa, krew nigdy.

@mistrz gry

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Zegar nieubłaganie tykał - w jego rytm dudniło śmiertelne serce, a całość nagrywały kamery. Raisa miała słuszność w swoich podejrzeniach, lecz ich interpretację warto zostawić na koniec. Na ten moment główną rolę odgrywała dziewczyna i sposób, w jaki ją potraktowano. W normalnych okolicznościach powinna zostać uśpiona - ewentualnie otumaniona zaraz przed przeniesieniem do sali. Tutaj jednak procedurę zaniedbano, acz niekoniecznie z powodu braku odpowiedniego przeszkolenia personelu.

Mówiąc wprost: był to PIERWSZY przypadek niechlujstwa od czasów przejęcia władzy w klanie przez tajemniczego wampira – znaczy no: pierwszy jawny i skierowany bezpośrednio w osobę Raisy. Inna kwestia czy podobne incydenty zdarzały się już w przeszłości. Wychodząc im naprzeciw: nie, do tej pory nikt nigdy o czymś podobnym nie słyszał.

Dziewczyna nie przestawała płakać. Wciąż prosiła, błagała - przy dotyku wampirzycy zaczęła się nawet wiercić, byleby tylko nieznajoma kobieta jej nie skrzywdziła. Pomimo “dobrych” chęci i matczynego głosu, stres i strach wzięły górę. Oddech śmiertelniczki stał się niebezpiecznie płytki i szybki, co nie sprzyjało poprawnemu funkcjonowaniu organizmu na dłuższą metę. Fetor paniki uderzał w nozdrza niczym młot w ciężki dzwon w swej dzwonnicy.  

Z nacięcia na skórze popłynęła krew: słodko-czerwona - pożywna, pachnąca - do tego doprawiona smakami strachu i adrenaliny – idealna pożywka dla głodnego konesera. Cichy pisk opuścił zakneblowane usta dziewczyny, która mocno zacisnęła oczy, jakoby wyłączając swoją świadomość.

Pierwszy łyk 25 ml krwi aktywował zdolność, tym samym ukazując 30 sekund wspomnień:
“- Mamo, wrócę przed północą!
- Dobrze. Tylko pamiętaj, aby mieć przy sobie telefon!
Ofiara była ubrana w śliczną (wtedy jeszcze zadbaną) jasną sukienkę, ładne buty na podwyższonym stanie - włosy miała upięte w koczek, na dłoniach i szyi dodatki w postaci naszyjnika i jednej bransoletki. Na ramieniu oczywiście wisiała torebka z telefonem i dokumentami w środku. Na pierwszy rzut oka – dziewczyna ewidentnie szykowała się do wyjścia na imprezę.
- No, no... Ładnie Ci w tym ciuszku...
Co zaraz potwierdziły słowa jej przyjaciółki - równolatki ubranej w podobną stylizację, która przyszła odebrać koleżankę. Obie dziewczyny razem opuściły mieszkanie ofiary, zadbaną kamienicę niedaleko centrum w swoim mieście. Stawiając powabne kroki zbliżyły się do klubu...”


Kolejny łyk 25 ml krwi miał ponownie aktywować zdolność i ukazać kolejne 30 sekund wspomnień ofiary.
“Wejście do klubu odbyło się bez problemów. W środku Pannice od razu przysiadły się do baru, co by zamówić dla siebie po malutkim “szociku” na rozgrzanie”. Potem obie udały się na parkiet: głośna muzyka, tańczący tłum - to była zwykła młodzieżowa zabawa."

Kolejne, trzecie aktywowanie umiejętności przyniosło zwrot akcji:
"Taniec, zabawa, śmiechy, kolejne drinki przy barze i uśmiechy do barmana, który co rusz odwracał się i nalewał alkohol i... Nagle sylwetka zaczęła gibać się w nienaturalny sposób. Kroki dziewczyny – chaotyczne, chwiejne – ledwo doprowadziły ją do damskiej łazienki, gdzie zaliczyła “pawia”. Dalej była już tylko ciemność... Nie, nie dlatego, że moc przestała działać - problemem było brak... Wspomnień, zupełnie jakby coś dosłownie wyłączyło dziewczynę."

Wnioski Raisa musiała wyciągnąć sama: egzotyczna dziewczyna, wychodząca na wieczorną zabawę z koleżanką do klubu. Tańce, wyskoki i mnóstwo drinków - przemiły barman i zdaje się, że jedna darmowa kolejka, a potem dziwne gibanie, toaleta, wymioty i ciemność...

@Raisa Litauer
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Raisa Litauer

Raisa Litauer
Liczba postów : 49
Przez chwilę jeszcze pozostawała pochylona nad metalową miską, jakby wciąż jeszcze skupiona na przeglądanych wspomnieniach. W rzeczywistości potrzebowała tych kilku sekund by odzyskać noszoną dotychczas na szpitalnych korytarzach pokerową twarz. Usunąć z rysów, łuku brwi, spojrzenia gniew, jaki wzbierał w niej wobec kolejnych elementów układanki. Oh, wiedziała aż za dobrze co dokładnie udało jej się zobaczyć, czym było tajemnicze zaciemnienie obrazu, nie chodziła wszak po tej ziemi od wczoraj. Ta dziewczyna nie powinna była się tutaj znaleźć, nic co ją spotkało nie należało do jej własnych decyzji a jedynie tych podjętych za nią przez innych. I właśnie to budziło w Raisie potrzebę zniszczenia do której ich rodzaj został stworzony.
Nie było to rzecz jasna nawet wszystko co brało ją w tej sytuacji pod włos, ba, o wiele ważniejsza rzecz czaiła się na skraju świadomości. To wszystko było zabawą, rozgrywką przeciw niej samej. I nie, nie wyglądało na to by miała czekać do samego końca z werdyktem, próbować bawić się w bycie obiektywną, usprawiedliwiać przed sobą wydarzenia których stała się częścią.
Sytuacja zmieniła się. Nie stanowiła jedynie prostego testu czyjejś moralności, którym mogłoby zapewne być podesłanie jej tutaj jakiegoś zapłakanego dzieciaka czy przekazanie podjęcia którego z dwójki kandydatów do eksperymentu zdecyduje się poświęcić a którego wysłać na stryczek. To mogły być wyzwania dla jej etyki, z którymi może faktycznie nieco pozastanawiałaby się, nieco nagimnastykowała bawiąc w Boga, ale ostatecznie wyszła z podniesioną głową. Tutaj jednak coś innego zostało poddane próbie a raczej jawnie ośmieszone, przez wyjście jej naprzeciw i splunięcie na te kilka drobnych rzeczy, które dość powszechnie było wiadomo, że nawet w swoim zupełnie przegnitym sercu stara się trzymać z dala od zepsucia. Coś, co przez niemal trzy stulecia egzystencji wyszczególniła w personalnym kodeksie, uznając za jedyne wartościowe w tym świecie na tyle mocno, by włożyła wysiłek w ochronę.
To nie była bezpieczna zabawa, ciężko było to nazwać nawet zabawą a Szczęściarz najwyraźniej mocno polegał na swym przydomku, jeśli skłonnym był szturchać patykiem śpiącego za kratami drapieżnika. To że siedziała za nimi grzecznie nie oznaczało bowiem wcale, że była za nimi zamknięta.
Powoli wyprostowała się, odkładając użyte przybory na nieodległy stolik. Znów wydawała się spokojna, tak samo ułożona jak w momencie wykonania pierwszych kroków na terenie szpitala. Znów działała metodycznie, prowizorycznie opatrując ranę, z nadzieją na brak konieczności założenia szwów. W najgorszym wypadku pozostanie po tym bardzo brzydki ślad a nawet to tylko i wyłącznie w przypadku, jeśli dalsze poczynania wampirzycy udadzą się.
- Sarah! - jej głos był donośny, nieznoszący sprzeciwu i w jednym krótkim słowie mieścił całe polecenie. Przewodząca zespołem kobieta miała natychmiast znaleźć się w jednym pomieszczeniu z Raisą.

@mistrz gry

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Kamery wszystko bacznie obserwowały. Gdyby nie świadomość, że są wyłącznie narzędziem, to można by przysiąc, że przypominały oczy – wielkie, paskudnie ciekawskie oczy przynależne równie ogromnej, groteskowej paskudzie, która o wszystkim chciała wiedzieć - wszystko czuć i słyszeć. Stąd i nasuwało się pytanie: czy już wiedziałaś, co spotkało biedną Abigail?
Dziewczę drżało przywiązane do metalowego łóżka. Z rany spływała krew – na szczęście niezbyt obficie, aby jawnie zagrozić życiu. O wiele gorszym czynnikiem był strach i stres, które powolutku przemęczały wszystkie narządy wewnętrzne skołatanego śmiertelnika. Biedna, nieszczęśliwa - zniewolona przez bieg wydarzeń, na które nie miała wspomnień. Może to i lepiej, że Raisie oszczędzono brutalnych widoków, jakich niestety Abigail posmakowała na własnej skórze. A Szczęściarz?
Być może w przyszłości moc go opuści - może i szybciej niż planował... A może wszystko dokładnie rozplanował, układając kolejne karty przy porozstawianych pionkach na swej wielkiej szklanej szachownicy. I tak sobie siedząc, popijając bimber z krwią, patrząc i słuchając, wyczekiwał wybuchu wulkanu zbyt długo tłumiącego gniew w środku.
Katharsis...
Salę spowiła niekomfortowa cisza, przerywana cichymi jękami śmiertelniczki. Dopiero krzyk wampirzycy wzdrygnął jej ciałem. Spięta niczym struna podskoczyła kapkę do góry, gdy w tym samym czasie w progu drzwi do sali stanęła Sarah.
- Wzywałaś? - jak wcześniej zniesmaczona taksacją wampirzych oczu i obecnością pierwszego pacjenta, tak teraz z dłońmi zbrukanymi krwią i licem otulonym lekkim, choć znacznie mniejszym niesmakiem.

@Raisa Litauer

milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Raisa Litauer

Raisa Litauer
Liczba postów : 49
Oczywiście wiedziała o kamerach, widziała je i z tyłu głowy wciąż miała świadomość bycia obserwowaną. Być może nawet w tym momencie dyrygent tego całego przedstawienia siedział przed oświetlającym twarz ekranem, wpatrywał się w tańczące pod szkłem piksele. Mógł zobaczyć, mógł usłyszeć, ale nie mógł poczuć tego, co działo się skryte pod skórą, ubraniem codziennym oraz ochronnym. Tej pragnącej znaleźć ujścia nienawiści, która jakkolwiek miałyby zakończyć się wydarzenia tego wieczora miała wylać się na świat. A to czy zaleje go falą, czy będzie skapywać na niego powolną trucizną - to dopiero miało się okazać.
Teraz zaś znów była spokojna. Głębokie zimowe jezioro pokryte cienką warstwą lodu, gotowego załamać się pod najmniejszym ciężarem - tak dało się opisać obecny stan wampirzycy. Pozory jednak były na miejscu, maska przywdziana, jedynie lekkie niezadowolenie, może nieco bardziej tylko wyraźne niż przed autem rysowało się na jej obliczu. Było ono zresztą całkiem dobrze umotywowane, co też miało zostać zaraz wyjaśnione.
- Zgadza się. Ta tutaj, nie nada się do naszych działań. Nie do eksperymentu w którym potrzebujemy obiektu odpowiednio czystego od czynników mogących wpłynąć na ostateczny rezultat. To bardzo… Rozczarowujące - ostatnie słowo wypowiedziane zostało z większym naciskiem, nasączone odpowiedzialnością za to rozczarowanie. Odpowiedzialnością, która miała dotyczyć ich dwóch, ale głównie śmiertelniczki, igrającej z siłami znacznie bardziej od siebie wpływowymi. - Jeśli mam przewodzić działaniom to na komponentach najwyższej jakości. A to - ty wskazała na dziewczę. - Zdecydowanie taki nie jest. Mogę oczywiście sama zorganizować alternatywę, ale minie przynajmniej kwadrans zanim się tu pojawią. Podmienią ją. I musiałabym działać szybko.
Widać było, że rozwój spraw jest jej nie na rękę i jakichkolwiek kontaktów musiałaby użyć by sprowadzić im lepszego królika doświadczalnego, będzie ją to kosztowało. Mimo to proponowała z miejsca gotowe rozwiązanie dla zdecydowanie niedopuszczalnej sytuacji, z której one obie mogły wyjść poszkodowane, jeśli eksperyment okazałby się klapą przez czynniki, jakim mogły zapobiec. Zwłaszcza, że przecież nie miało znaczenia kto trafi ostatecznie pod nóż. A zegar tykał.

Rzut udany

@mistrz gry

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Powiedzmy to wprost: polecenie wampirzycy mocno zaskoczyło Sarę. Choć wydarzenia temu przeczyły, dane na temat Abigail się zgadzały: młoda, zdrowa, wyrwana z codziennego życia dziewczyna klasyfikowała się do bycia obiektem badawczym. Kobieta zmarszczyła brwi, zupełnie jakby coś nie poszło zgodnie z planem - coś, o czym niekoniecznie chciała mówić - ba, co wręcz zostało zabronione do czasu zakończenia sprawy. Skonfundowana zachowaniem nieśmiertelnej chciała coś powiedzieć, o czym świadczyło wzięcie powietrza i lekkie drżenie ust ust, gdy nagle...
Rozległ się dzwonek telefonu. Sarah sięgnęła po urządzenie i przyjęła nadchodzące połączenie.
- Rozumiem. - pokwitowała krótko, wyraźnie zdziwiona słowami, które dotarły do jej uszu. Nie przeciągając, przytaknęła wampirzycy. Ta z kolei mogła zauważyć diametralną zmianę w wyrazie twarzy śmiertelniczki. To tylko potwierdzało, że z takich czy innych powodów, Raisa została wciągnięta w dziwną grę, której zasady nie do końca były jasne. Być może z czasem zdoła poznać odpowiedź, o ile wcześniej nie dojdzie do wybuchu gniewu, który tak uporczywie w sobie skrywała, bo mimo wszystko po cieniutkim lodzie nigdy nie należało chodzić.
- To nie będzie konieczne. Otrzymałam polecenie przerwania eksperymentu. Powodem jest niezgodność składu dostarczonych substancji. Kazano mi również przekazać przeprosiny za zabranie Pani czasu. - wymówki, wymówki: zwrot akcji był ewidentnym działaniem Losu - bądź osób stojących wyżej, które z zaintrygowaniem oglądały przebieg wydarzeń za ekranem swoich wypasionych telewizorów.
Raisa mogła zrobić z dziewczyną co zechce – pytanie tylko, jakie podejmie dalsze kroki? Wypuszczenie jej na wolność niosło ze sobą pewne ryzyko. Czy tego spodziewał się Szczęściarz?

@Raisa Litauer
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Raisa Litauer

Raisa Litauer
Liczba postów : 49
Wampirzyca nawet nie drgnęła na dźwięk telefonu. Stała w tym samym miejscu, z tą samą miną aż do momentu w którym nie odpowiedziano jej… przytaknięciem. Oczywiście, żaden bóg nie uśmiechnął się do niej. Nie mógł, nie istniał wszak. Wszystko to było efektem działań. Jej własnych oraz tych tajemniczego gracza, wyglądającego zza swojego ekranu tylko po to by rzucić na stół nową kartę. Przez chwilę grał pod nią, ale wciąż nie zapominała, że cała ta plansza była tak ustawiona, by skłonić ją do wcale niepozytywnych emocji.
- Dobrze. Dajcie jej coś uspokajającego. Może być midazolam, nic długotrwałego, niech ją trochę zbierze do kupy - cokolwiek planowała dalej wampirzyca najwyraźniej nie chciała by dziewczę w tym czasie wpadało w dalszą panikę. Być może mogło się wydawać, że zamierza wykorzystać dziewczę w inny sposób, wynagradzając sobie stracony czas.
Sama Raisa zdjęła z siebie odzież ochronną, sięgają na telefon. Na ekranie wybierania pojawił się napis "Friand", czego dostrzec nie powinny były jednak nawet kamery, niezależnie od ich zaawansowania. Zaraz zresztą urządzenie podniesione miało być ku uchu, kiedy zaś "szefowa" dzwoniła nie dało się spodziewać więcej niż dwóch dźwięków sygnału. Trzeci oznaczał już poważne zagrożenie dla ich współpracy, czego żadna ze stron nie chciała, ale mężczyzna zdecydowanie bardziej.
- Robimy odbiór. Hôtel Dieu, na zaraz. Mamy, hmm, B22 lub 32- Nieważne zresztą. Na mój własny użytek. Zorganizuj mi klasyczny zestaw - kilka rzuconych słów, z których większość nie miała większego sensu dla postronnego obserwatora stanowiło coś na kształt slangu, którym posługiwali się w swoim małym, spaczonym kółku wzajemnej adoracji i współpracy. Czymkolwiek był kod, co oznaczał klasyczny zestaw, być może miało pozostać zagadką dla wszystkich postronnych. I może dzięki temu mieli spać swobodnie, nie poznając znaczeń cyferek i literek zastępujących imiona, nazwiska, całe ludzkie tożsamości.

@mistrz gry

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Doprowadzenie dziewczyny do porządku nie stanowiło większego problemu dla wykwalifikowanej lekarki. Po dezynfekcji rąk i nałożeniu rękawiczek, zajęła się rana na ramieniu. Dokładnie ją odkaziła, a potem zszyła, uprzednio znieczulające miejsce. Dzięki temu dziewczyna nie czuła bólu, zkolei środek uspokajający, również podany przed szyciem, pomógł ustabilizować tętno i oddech. Finalnie Abigail przestała się rzucać, dzięki czemu nie było potrzeby trzymania jej w niewygodnym ułożeniu.
- Rozumiem. - w między czasie głos w telefonie przyjął zlecenie od Raisy. Sarah nie zwracała na to większej uwagi, zajęta zajmowaniem się raną. Szycie zajęło dobrych kilka minut.
- Rana powinna się szybko zagoić  - znaczy na ludzkie szybko.
Teraz wampirzycy pozostało czekać na przyjazd transportu. Mogła więc wykorzystać ten czas.
- Co Pani zamierza z nią zrobić? - zapytała Sarah.

@Raisa Litauer

- pisane z telefonu
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Raisa Litauer

Raisa Litauer
Liczba postów : 49
Raisa znała całkiem dobre powiedzenie, którego używało się wśród mniej lotnych części społeczeństwa a które całkiem dobrze pasowało do obecnej sytuacji. Chujowo, ale stabilnie. Może nie odniesiono dziś wieczorem wielkich sukcesów, ba, może wszystko to miało sprawić, że życie mocno się skomplikuje, ale przynajmniej wszystko to nie zmierzało w kierunku dla niej mocno odległym od preferowanego. Dziewczynie darowano kolejnych momentów paniki prowadzących do mało przyjemnego zakończenia żywota, Raisa miała poczucie uratowania chociaż resztek własnej dumy a ktokolwiek stał za całością wydarzeń mógł w spokoju zastanowić się nad kolejnym ruchem. Transport dla niej oraz Abigail powinien był być tylko kwestią minut, akuratnie by obie doprowadziły się do względnego porządku, tak jak pozwalały na to okoliczności rzecz jasna.
I tak oto Raisa wyglądała znów jak w momencie wejścia, zajmując nawet to samo miejsce i cierpliwie czekając. Na słowa o rekonwalescencji jedynie skinęła głową, pytanie zaś przez chwilę zaskarbiło sobie jedynie ciszę z jej strony, nim w końcu zabrała głos.
- Nie cierpię marnotrawstwa. A tyleż ile już zafundowano naszej drogiej Abigail nie powinno pozostać bezowocnym - odpowiedziała tak ogólnikowo, jak tylko się dało. Nie zamierzała tłumaczyć się, przekazując konkrety temu, do kogo ostatecznie z pewnością trafić miały jej odpowiedzi. - Nie spodziewam się, by pytanie wynikało z troski? - zagadnęła, po raz pierwszy tego wieczora zadając pytanie niezwiązane z procedurami. Zresztą sam fakt, że Sarah nie pospieszyła zająć się pracą, ale rozpoczynała rozmowę, dawał pole do nieco mniej formalnej pogawędki.

@mistrz gry

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Ten na górze wszystko już wiedział, wszystko notował. Sarah także wszystkiemu się przyglądała: gdzieś tam ukradkiem obserwowała wampirzycę wobec której zaczęła mieć mieszane uczucia. To, z jaką troską obchodziła się z Abigail wykluczało chłód wobec jej osoby - jasne, była bezlitosną marionetką - kobietą, która nie bała się pobrudzić krwią, w końcu jej dłonie były nią zbrukane. Mimo to gdzieś tam w środku - zupełnie jak Raisa - dziewczyna miała serce, o czym świadczyło wiele sprzecznych ze sobą zachowań w jej wykonaniu.
- Masz rację Pani, marnotrawstwo nie powinno mieć miejsca, podobnie jak niepotrzebny stres i strach - psują parametry. - Sarah odpowiedziała na słowa swoimi własnymi, pod którymi ukryła wiele niemych przekazów. Najwidoczniej i ona nie chciała, aby pewne rzeczy dotarły do uszu tego tam na górze, chociażby szybkie podjęcie pracy: niby oficjalne, niby logiczne a jednak... Przecież zawsze mogła to wszystko przeciągnąć.
- Pacjentka będzie musiała odpocząć. Dziś na nic się już nie przyda. - i nawet ta prosta diagnoza, rzucona niby chłodno-rzeczowym tonem typowego lekarza niosła za sobą o wiele więcej, niżeli brzmienie słów.

@Raisa Litauer
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Raisa Litauer

Raisa Litauer
Liczba postów : 49
Trudno było stwierdzić, które oblicze Raisy było rzeczywiście jej własnym i autentycznym - to, które delikatnie zagarniało jeszcze chwilę włosy z twarzy ofiary, czy może to prezentowane w rozmowie z Sarah, chłodne i profesjonalne. A może wszystko to były jedynie elementy większej całości. Osobowości pełnej sprzeczności, która jednak składała się na całe jestestwo wampirzycy, jej zachowania i poglądy prowadzące ją przez dekady, stulecia. Wampirzyca rzeczywiście nie była człowiekiem, ale nie oznaczało to, że wszystkie uważane za ludzkie odczucia były jej obce. Miłość, przywiązanie, troska - to wszystko stanowiło również część całego królestwa zwierząt, były do tychże odruchów zdolne nawet najniebezpieczniejsze z drapieżników.
- Jestem pewna, że na przyszłość zostaną wyciągnięte odpowiednie lekcje wobec obiektów - odpowiedziała na uwagę o "niepotrzebnym stresie i strachu", ale nie tylko. Liczyła, że zarówno personel szpitala, jak i kierujący ich poczynaniami marionetkarz nieco zweryfikują swoje metody. Dzięki temu wszyscy mogliby żyć w zgodzie. Jeśli nie zaś… Cóż, w Paryżu zrobiłoby się znacznie bardziej ciekawie niż dotychczas, z małymi szansami na happy end.
- Zapewnione zostaną jej odpowiednie warunki do regeneracji nim podjęte będą kolejne akcje w jej sprawie - odpowiedziała równie rzeczowo, dobór słów wydawał się jednak brzmieć mocno celowo. Tak jak tamta nazwała dziewczę już nie obiektem a pacjentką Raisa nie mówiła o planach wobec niej a "jej sprawie". Nić porozumienia, może dość nikła, ale jednak zdawała się istnieć między wampirzycą a lekarką.

@mistrz gry

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Każdy miał w sobie coś z potwora i anioła - wszyscy także mieli w zwyczaju nosić maski, zapewniające poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Raisa i Sarah niewiele się od siebie różniły - sporo zaś ukrywały, podobnie jak Abigail: tak podle ułożona na zimnym metalowym łożu w brudnej sukience - bez dokumentów, bez nadziei - mamy i przyjaciółki, z którą wyszła tamtego wieczoru... Bóg jeden wiedział, jak zachowa się dziewczyna po przebudzeniu i jakie będzie jej nastawienie do wampirzycy. Co zrobi kobieta, jeśli młódka zechce wrócić do domu? Raisa musiała o tym wiedzieć, wszak czyż miejsce dziecka nie było u boku matki?
- Mamo... - i jeszcze ten cichutki jęk, zmulonej lekami dziewczyny...
- Rozumiem. Wszystko zawrę w stosownym raporcie: złamanie procedur oraz stan pacjentki. - gra słów wciąż trwała. Faktycznie: już nie obiektu i pacjentki - nie detali, a ogółu. Nieśmiertelna mogła być pewna, że z takich czy innych powodów Sarah nie skłamie w swoim sprawozdaniu, ale też nie wda się w "zbędne" szczegóły. Przypadek? Niech będzie to wolne poletko do interpretacji.
- Oh... - zareagowała Sarah, zerkając na zegarek. W tym samym czasie na telefon Raisy przyszła wiadomość. Przed budynkiem już czekał transport.
- Pomogę. - i jeśli tylko wampirzyca się zgodzi, pomoże jej w przeniesieniu Abigail.

Podsumowanie:
- poznanie powiązania Sary z tajemniczym obiektem numer 1 - nieznane
- odkrycie ludzkiej strony Sary - poznane
- poprowadzenie eksperymentu na drugiej ofierze - nieudane
- uratowanie Abigail przed śmiercią - udane
- dalsze losy: TBA

- Można zakończyć etap pierwszy Smile

@Raisa Litauer
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach