1# Kiedy zamykają się oczy i otwierają oczy.

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Listopad 2022 roku, Paryż, noc, godzina 23:00, ciepła bezchmurna noc.

Za oknem już dawno zaszło słońce, miasto zakochanych wkraczało w kolejny, wieczorny tryb życia. Mieszkańcy nie trudzili się grzecznym udaniem na spoczynek - tętniły aktywnością kluby, kina, puby i wszystkie te miejsca, w których istniała możliwość odreagowania ciężkiego dnia po pracy. Wizja wolnego weekendu cieszyła znaczną część społeczeństwa - na pewno tych, którzy na ten święty odpoczynek mogli sobie pozwolić. Włóczędzy, pijaczki i inne tałatajstwo - oni żyli w odmiennym świecie: wyjętym spod unormowanego prawa, wedle własnych reguł - tych, pod którymi kryło się znacznie więcej, niżeli kupka kurzu zamiecionego pod ciężki dywan.

Hôtel Dieu, najstarszy szpital w mieście. - podziemia, jedno z istotniejszych zakamarków dzisiejszej akcji, do których zajrzeć prawo posiadało stosunkowo niewiele osóbek. W skład takowych należeli oznaczeni ludzie, a więc Ci, którzy z takich lub innych powodów postawili swe stopy w świecie nadnaturalnym. Poza nimi były oczywiście wampiry i wilkołaki.

- Odczyty parametrów życiowych w normie. Pacjent jest stabilny. - odrzekł tajemniczy głos. Jego właścicielem była kobieta w wieku lat nie więcej jak 30, o czarnych upiętych w kok włosach i oczach. Jej ciało otulał biały kitel, dłonie gumowe rękawiczki, a twarz ochronna maseczka. Na nosie widniały śliczne brązowe okulary.
- Nie przyspieszaj pobierania. - krótki instruktarz skierowany był natomiast do innej osóbki: jednej z dwóch asystentek, biorących udział w małym przedsięwzięciu. Krew i mięso z powietrza się nie brały: do ich pozyskania niezbędny był czynnik ludzi - w tym wypadku ciało. Jako, że najlepsze komponenty pozyskiwano z tkanek żywych, wszelkie obiekty utrzymywano w stanie wegetatywnym, o czym świadczyły liczne gumowe rurki, kroplówki i urządzenia monitorujące.
Schemat pracy nie wszystkim przypadał pod gust - o tych natomiast się nie dyskutowało. Kobiecie taka kolej rzeczy nie przeszkadzała. W swoim życiu i karierze jako lekarz widziała wiele. Dzisiaj miała po prostu dokończyć żywota kolejnej osoby: schwytanego mężczyzny o przyjętym statusie bezdomnego. Przed przejściem na dalszy "step" coś ją jednak powstrzymywało, najprawdopodobniej zapowiedź wizyty jednej z wampirzyc.
A więc to o niej wspominali rzeczeni pracodawcy z góry...

@Raisa Litauer
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Raisa Litauer

Raisa Litauer
Liczba postów : 49
Uwielbiała otrzymywać zaproszenia. Każda podobna wiadomość mile łechtała jej ego, niezależnie od rangi wydarzenia, na którym pożądano jej obecności. Rzecz jasna większość korespondencji musiała odrzucić, będąc osobą dość zajętą oraz wybredną wobec okazji, którym decydowała się poświęcić swój czas, nie tym razem jednak. List, który otrzymała dnia poprzedniego, składał niemą obietnicę czegoś specjalnego, budzącego jej zainteresowanie i skłaniającego do ruszenia ku szpitalowi z bijącym nieco szybciej sercem.
Ubrana była jak na kobietę interesy przystało, w idealnie skrojony garniturowy komplet oraz białą koszulę ciasno przylegającą do szyi. Tego wieczora nie było miejsca na ekstrawagancje, nagość czy choćby nawet zwyczajową bogatą biżuterię - pierścionki zniknęły z dłoni jakby spodziewała się konieczności ubrudzenia ich. Tylko niewielkie kolczyki, widoczne spod ciasno upiętych włosów, dopełniały jej wizerunku, skromnie wyglądające, ale swą wartością zdolne wyżywić paryską rodzinę przez pół roku. Była tu w równej miesze w biznesach, co dla ugrutnowywania własnego wizerunku, wszak nawet kiedy szła szpitalnym korytarzem sama czuła na sobie spojrzenie przewodzącego ich klanowi osobnika. To od niego wszak pochodziło zaproszenie tutaj, on pokierował jej kroki ku piwnicy przybytku i niewątpiła, że dowie się o każdym poczynionym w niej posunięciu wampirzycy.
- Dobry wieczór Państwu - dało się słyszeć w momencie, gdy przestąpiła próg pomieszczenia, ogarniając szybko spojrzeniem całą jego zawartość - ludzi i maszyny. - Cóż mamy dziś w planach?
Nic w jej postawie ani mimice nie wydawało się wskazywać, że była zaskoczona zastaną scenerią, jedynie lekkie zainteresowanie wybrzmiewało w jej ostatnich słowach. Widziała na przestrzeni swojego życia już naprawdę wiele, częstokroć jako efekt swoich własnych aktywności, tutaj zaś przede wszystkim wybijała się na pierwszy plan sterylność szpitalna oraz profesjonalizm, z jakim działano. Nikt już nie przywiązywał ludzi do krzeseł, nie wciskał im konopego sznura między zęby by nie darli się za mocno, by następnie na żywca poporcjować ich dla czekających na kolację przedstawicieli nadnaturalnej społeczności. Ach, piękne wspomnienia.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Uchylenie drzwi niemalże od razu zwróciło uwagę osób w środku pomieszczenia. Rutynie wymiany oficjalnych uprzejmości towarzyszyło coś jeszcze - chłód surowo wyposażonego pomieszczenia.

Chłodne ściany i kafelki nie zachęcały do spoczynku na dwóch prostych krzesełkach pod ścianą i jednym przy biurku, na którym widniał nowiutki w obecnych standardach komputer, myszka, kilka kartek oraz firmowy długopis, zapewne zgarnięty w czasie trwania randomowych targów pracy.
Dalej od kącika biurowego stały oczywiście metalowe szafki z poukładanymi medykamentami, trzy lodówki (jedna klasycznie przystosowana do przechowywania woreczków z krwią, druga z zastosowaniem do lokowania mięs oraz trzecia na środki przetrzymywane w chłodnej temperaturze), blat na narzędzia, a na nim: średniej wielkości tacka, a obok przyrządy zbrodni: skalpel, nożyce i waciki do oczyszczania ran.
Dalej nie zabrakło metalowego łóżka, o ile takowym można było określić miejsce spoczynku uśpionego człowieka, a także stojaka z kroplówką, jakże ślicznie przypiętą przy pomocy rurek do ciała ofiary. Całość wyglądem nie odbierała od klasycznie urządzonej sali operacyjnej, w której oczywiście nie brakowało odpowiedniego światła i kącika sanitarnego: miejsca z umywalką i środkami dezynfekującymi dla przemycia rąk.

- Panno Litauer, czekaliśmy na Panią. - na dojście do głosu pozwoliła sobie kobieta w białym kitelku: rzecz jasna po wcześniejszym ukazaniu nadgarstka, na którym widniał ślad przynależności: wybrany przez śmiertelniczkę tatuaż malutkiej róży z ukrytym rządkiem trzech liczb - części najistotniejszej dla rozpoznania.
- Z dostarczonych mi informacji, to Pani ma przewodzić dzisiejszym zespołem w czasie procesu pozyskiwania krwi oraz tkanek organicznych z obecnego pacjenta oraz... - na moment przerwała, zerkając na wyjęty z kieszeni telefon. Podświetlony ekran wskazywał na dostarczenie wiadomości.
- Przepraszam... - odchrząknęła. - Oraz eksperymencie na życzenie "Klienta" mającym na celu polepszenia jakości wraz z walorami smakowymi pozyskanych komponentów. Właśnie otrzymałam informację, że dostawa przybędzie dokładnie za pięć minut. Czy zechciałaby się Pani przygotować? - na wszelki wypadek śmiertelniczka wskazała na kącik z umywalką oraz szafkę roboczą, w której znajdowało się stosowne ubranie ochronne.

*Imię na plakietce kobiety: Sarah.

@Raisa Litauer
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Raisa Litauer

Raisa Litauer
Liczba postów : 49
Raisa nie zamierzała rzecz jasna zajmować miejsca siedzącego wobec mających rozgrywać się w pomieszczeniu działań. Przekraczając próg i witając się z obecnymi już w środku profesjonalistami zamierzała zająć miejsce stojące, nieodległe względem łóżka, na którym ulokowano mężczyznę. Na tyle blisko by wszystko widzieć, na tyle daleko, by w razie czego tryskająca krew raczej nie ubrudziła jej ubrań. Wolałaby uniknąć konieczności ponownego oddawania ich do pralni chemicznej, jakkolwiek obsługa tam nie była dyskretna, dbając o doczyszczenie nawet najbardziej nieustępliwych szkarłatnych plam.
Widząc tatuaż jedynie skinęła głową, nie spodziewając się wysłania ku osobom nieświadomym zupełnie, do czego przykładają tu rękę. Za obietnicę rozwoju, protekcji, potencjalnej nieśmiertelności ludzie potrafili zabijać się nawzajem bez konieczności brudzenia sobie rąk przez nadnaturalnych.
- Prosiłabym o więcej informacji o samym pacjencie w czasie mojego przygotowania - rzuciła, odwracając się już w kierunku wskazanego jej kącika. Na ogół nie brała aż tak praktycznego udziału w eksperymentach, było więc to ciekawe urozmaicenie wieczora i tym bardziej zachęcało do poznania większej ilości szczegółów. Jeśli bowiem miała "przewodzić", to wolała upewnić się, że punkt wyjściowy nie stawiał ich w kompletnie beznadziejnej sytuacji. - Dane jakościowe wobec obiektu oraz pozyskanych już z niego próbek. Zwłaszcza kwestie mogące stanowić zmienne zakłócające dla eksperymentu.
Już po chwili eleganckie ubranie zniknęło pod odzieżą ochronną, która przykryła również włosy i część twarzy, pozostawiając odkrytymi jedynie schowane za przyłbicą oczy. Póki co nie dociekała jeszcze bezpośrednio o eksperyment, powoli kolekcjonują poszczególne dane, mając nadzieję samemu domyślić się nieco więcej na ich podstawie nim przyjdzie do zadawania bardziej bezpośrednich pytań.

@mistrz gry

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Nie tracąc czasu, ludzka przewodniczka zespołu od razu zasiadła przy biurku. Z szuflady wyjęła teczkę z danymi pacjenta.
- Tremblay Lucas, lat 55, pochodzenie francusko-amerykańskie. Bezrobotny, bezdomny - wdowiec. Brak bliskiej rodziny w Paryżu. Skazany i umieszczony we francuskim ośrodku karnym za przemoc wobec dwóch córek. - szelest papieru oznaczał zakończenie chłodnej recytacji suchych faktów na temat przeszłości obiektu badań. Dane medyczne wymagały odpowiedniego wystukania kilku fraz w komputerze.
- Pacjent nie wykracza ponad normy. Brak chorób genetycznych i nabytych, kilka pomniejszych "blizn", najprawdopodobniej pozostałości po zroście kości na lewej nodze. Grupa krwi: 0 Rh-. Wszystkie narządy wewnętrzne w normie. Obiekt zdał egzamin w kwestii jakościowej i może zostać poddany dalszej obróbce. - chłód z jakim kobieta opowiadała o procesie "pokrojenia" żywego człowieka mógł wiele osób przerazić. Ją samą to nie ruszało: albo widziała w swoim życiu wiele, albo przeszła wiele, przez co serce okuła gruba warstwa znieczulicy. Ogólna prezencja pracowniczki potwierdzała obie hipotezy, jednak przez wampirami ukrycie pewnych rzeczy nie przychodziło prosto. Zwężone źrenice oraz szybsze tętno ewidentnie zdradzały coś, czego Sarah nie chciała pokazywać na forum publicznym.
- Czy mam zająć się przygotowaniem na przyjęcie dostawy? - być może z tego samego powodu, śmiertelniczka odwróciła wzrok od mężczyzny: nieprzytomnego, 55 letniego "samca", o standardowej budowie ciała, leżącego na metalowym łóżku w całkowitym negliżu pod cieniutką płachtą. Biedak, pomyśleć, że kiedyś miał pracę, rodzinę, marzenia. Teraz po tym wszystkim zostało mu jedno: niezdjęta z tylko jemu znanych powodów złota obrączka, potwierdzająca to, co nie tak dawno recytowała Sarah na jego temat.
Jak na razie nic nie wskazywało na to, że ktoś lub coś przerwie procedury działania.

@Raisa Litauer
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Raisa Litauer

Raisa Litauer
Liczba postów : 49
Wysłuchała całości wypowiedzi z umiarkowanym zainteresowaniem, wyraźnie bardziej skupiona na profilu medycznym ich obiektu, niż samej przeszłości mężczyzny. Wierzyła, że nie położono by im na stole kogoś, za kim zwali się tutaj zaraz cała Gwardia Narodowa - sama, wspierając firmy farmaceutyczne, wiedziała jakiego rodzaju osoby najłatwiej upłynnić. Jeśli córki nie przebywały w Paryżu a do tego wolały pozostawić za sobą przemocowego ojca przynajmniej ta odnoga powinna była być bezpieczna. Amerykanie zaś nie powinni byli spanikować tylko dlatego, że jedna z cyferek w ich systemie zniknęła, gdy i tak toczyła życie na innym kontynencie.
Kobieta mogła poczuć na sobie nieco dłuższe spojrzenie Raisy, gdy ta taksowała ją wzrokiem pod sam koniec zdawanego raportu. Stres, dyskomfort. Albo nie była wcale tak przywykła do tego rodzaju przedsięwzięć albo coś głębszego kryło się za postawą. Z pewnością miała być obserwowana uważniej.
- Tak, rozpocznijmy przygotowania. Czego możemy się spodziewać w ramach dostawy? - to również nie było aż tak nietypowe pytanie. Być może wiedzieli chociaż jakie substancje miały zostać użyte w ramach eksperymentu, jakieś szczegóły na temat ich formy, sposobu podawania, kwestii zabezpieczenia osób postronnych. Nie na darmo Raisa pochylała się przez lata nad szeregiem dokumentów z najróżniejszych źródeł, w tym dotyczących prac innych wampirów, jak i ludzi. Obie grupy potrafiły nieraz zaryzykować sporo, używając substancji w niekoniecznie stabilnej formie albo zapominając o reakcjach chemicznych mogących zmniejszych bezpieczeństwo procesu bądź zwyczajnie zakłócić go. Naprawdę chciała uniknąć podobnych niedogodności. - Powinniśmy też pozbyć się metalowych elementów - zauważyła, mając oczywiście na myśli obrączkę. Zdejmowanie biżuterii powinno było stanowić zwyczajową część procedur. Metal nie tylko mógł przeszkadzać, ale na późniejszym etapie ciężej mogłoby się go pozbyć, jeśli ktoś przypomniałby sobie o nieszczęsnym pierścionku dopiero po zgonie mężczyzny. Szarpanie się z zaczynającymi pęcznieć zwłokami nie było nigdy przyjemnym doświadczeniem.

@mistrz gry

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Uczucie dyskomfortu ewidentnie wynikało z dłuższej taksacji Sary przez czujne oczy wampirzycy. Tętno pracownicy utrzymywało się na stałym przyspieszonym poziomie, a oczy unikały dłuższego bezpośredniego kontaktu z liderką zespołu: pacjenta natomiast motała tęczówkami wyłącznie w ostateczności. To i inne elementy składowej rodziły zasadnicze pytanie: dlaczego?

- Kolejnego obiektu badawczego oraz paczki substancji psychodelicznych z rodziny LSD w specjalnie odmierzonych dawkach, dopasowanych do gabarytów nowego człowieka. O ile mi wiadomo, obiekt ma być dostarczony już w stanie uśpienia. - klik, klik i kilka kolejnych danych pojawiło się na ekranie monitora. Wśród literek nie zabrakło również zdjęcia: tym razem Pannicy o raczej egzotycznych rysach - na bank nietutejszej.
- Dostawa powinna dotrzeć za około dwie minuty. - odrzekła Sarah, ponownie zerkając na telefon - drugi raz w tak krótkim odstępie czasowym.

- Oczywiście. - w tej samej chwili inna z pracownic poczyniła niezbędne przygotowania. Po podejściu do uśpionego, ostrożnie zdjęła złotą obrączkę z palca. Kiedy natomiast chciała odłożyć ją do metalowej miski, ta niczym Jedyny Pierścień, nieopatrznie wyślizgnęła się z palców pod gumowymi rękawiczkami, najprawdopodobniej z czystego przypadku/pecha/niepoprawnego uchwytu, po czym upadła i przeturlała się ziemi idealnie pod prawy but wampirzycy.
- Najmocniej przepraszam. - pracownica natychmiast wyraziła skruchę. Była również gotowa podnieść przedmiot, na który Sarah niemalże natychmiast skierowała oczy. Czyżby zmarszczone brwi stanowiły niemą dezaprobatę na tak niedopuszczalne pominięcie podstawowej procedury?

@Raisa Litauer
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Raisa Litauer

Raisa Litauer
Liczba postów : 49
Pozostała zupełnie niewzruszona dyskomfortem kobiety, przynajmniej na zewnątrz nie wyrażając żadnej zmiany w swej postawie. Wewnątrz zaś, cóż, może nieco bawiła ją podobna reakcja. Ludzie, nawet ci mający z ich rodzajem więcej kontaktu, wciąż tak cudownie potrafili się stresować bliższą obecnością, niby dzieci wyciągniętę na dyrektorski dywanik. Z tą tylko różnicą, że ten dyrektor mógł rozczłonkować ich bez większego problemu.
Lekka zmiana mimiki nastąpiła dopiero w momencie, gdy po wraz z kolejną dawką informacji przed oczami Raisy mignęło zdjęcie. Dziewczyny, raczej młodej i zdecydowanie nie pochodzącej ze starego kontynentu. Brwi minimalnie drgnęły, jakby o krok od przysunięcia się ku sobie, zaraz jednak znów zamarły a wampirzyca ze stoickim spokojem znów zwróciła się do swej rozmówczyni.
- Jakie są dane drugiego obiektu. Skąd został pozyskany? - pytania były już nieco bardziej szczegółowe, konkretne, ale wciąż nie powinny były wydawać się w żadnym stopniu podejrzane. Nie gdy nie znało się specyficznych preferencji Raisy co do tego, kogo decydowała się obdarowywać swoimi sympatiami. Tej jednej grupy, której nie traktowała stricte jako liczb w tabeli, trzody do podsunięcia pod nóż.
W momencie kiedy pierścień uderzył o podłogę jedynie zerknęła w jego kierunku, nie zamierzając schylać się po niego, ale też nie wyrażając żadnej dezaprobaty wobec personelu. Liteaur wyrażała zasadę, że źródłem rozczarowań były oczekiwanie a tych wobec śmiertelników nie miała praktycznie żadnych. Nic więc dziwnego, że zarówno niedopatrzenie w kwestii usuwania biżuterii, jak i nieostrożne obchodzenie się z nią nie zrobiło na niej absolutnie wrażenia.

@mistrz gry

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Wampir, wilkołak, człowiek: w sercach każdej żywej istoty kryło się wiele mroku, lęków, niepokoju - jednostki różniło tylko podejście do tematu i to, czy miały na tyle odwagi, aby przyznać się do swoich słabości. Ona - Sarah tej skazy ukazać nie chciała: nie tu, nie teraz, nie... Przy niej? A może wcale nie chodziło o wampirzycę, a kogoś zupełnie innego - komu ludzkie serce nie potrafiło wybaczyć bolesnych krzywd, po których zostały paskudne rany. Dawno zasklepione wcale nie musiały odchodzić w niepamięć, tak jak nie znikały smutek czy żal wobec brutalnych jednostek, czyniących zło drugiej osobie. Może...
W końcu na każdego przychodziła pora - czas wbrew pozorom nie znał litości...

- 25 latka, ma na imię Abigail. Prócz tego nie posiadamy zbyt wielu informacji. Brak danych na temat rodziny/krewnych. Znaleziono ją na granicy: nieprzytomną, bez jakichkolwiek dokumentów. Została zaklasyfikowana jako bezdomna. - tutaj niestety temat się urywał. Niekompletne dane nie ułatwiały sprawy. Tajemnicza dziewczyna mogła, ale nie musiała być rzeczoną włóczęgą. Również dobrze pasował jej tytuł uchodźczyni lub gorzej - ofiary. Kara za schwytanie nie miała sensu - wszak ludzie wykonywali tylko swoją robotę, a wytyczne mieli proste: zgubione, niechciane, to bierz póki ciepłe.
- Czy to problem? - no a skoro nikt nikogo nie oskarżał, to czy ów pytanie wbiję szpileczkę ludzkiej ciekawości w kobiecą pierś? Oczka trzeciej pracownicy spoglądały nań niewinnie, wyczekując dalszych poleceń. Druga podniosła nieszczęsny pierścioneczek i zaraz odłożyła do miseczki.
- Pacjent nic więcej na sobie nie ma]. - po czym wróciła do pracy, wesoło oznajmiając brak innych metali.
Zegar zaś tykał.
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Raisa Litauer

Raisa Litauer
Liczba postów : 49
Szczęśliwie dla nich wszystkich Raisa coraz mocniej zdawała się skupiać na zadaniu czekającym ich tej nocy, nie zaś koniecznie tajemnicach kryjących się za poddenerwowaniem kierującej zespołem szpitalnym. Oto bowiem z zaplanowanych dla niej na ten wieczór atrakcji zaczynał wyłaniać się powoli coraz mniej optymistyczny obraz. Oczywiście można było spodziewać się, że na stole wylądują osoby reprezentujące margines społeczny, nie wierzyła jednak, że przez zupełny splot przypadków jako obiekt dostawy wybrana została ta konkretna kobieta o nietypowym pochodzeniu. Nie mogła stać za tym jedynie jej dostępność, wpadnięcie w ręce sił nadnaturalnych, które postanowiły przekazać ją do szpitalnej piwnicy przed nos wampirzycy, która akurat losy imigrantów oraz uchodźców świadomie starała się polepszać.
Chociaż pozornie w wampirzycy zmieniło się jedynie odzienie, to wewnątrz zaczynały zbierać się podejrzenia i wcale nieprzyjemne uczucia dotyczące przewodzącego ich klanowi osobnika, który osobiście zdecydował się poprowadzić jej osobę ku temu wydarzeniu. Jeśli rzeczywiście były to działania zaplanowane z premedytacją, jeśli chciał przetestować jej osobę dla własnej rozrywki…
Świadomie porzuciła póki co ten tok myślenia, skupiając się na zachowaniu spokoju. Zdecydowała się jednocześnie samodzielnie otrzymać więcej informacji o tej całej Abigail, gdy będzie już miała dostęp do niej osobiście, dowiedzieć się więcej szczegółów z jej krwi. Dzięki temu przynajmniej część niewiadomych się rozwikła.
- Nie, ale będę chciała lepiej się jej bliżeć nim zaczniemy - skwitowała tylko rzeczowo, a jej życzenie brzmiało w tym momencie raczej bardziej jak zakomunikowanie faktów, że tak właśnie będzie. Wątpiła zresztą by ktokolwiek miał czelność tutaj oponować wobec jej poczynań, nawet gdyby nie chodziło o niewinne skubnięcie i posmakowanie krwi.

@mistrz gry

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Zaprawdę dziwnym był przywódca klanu - wiecznie skryty za kotarą, notorycznie wysługujący się ludzkim zwierzakiem. A co jeśli faktycznie to wszystko zaplanował dla własnej rozrywki? Świat nadnaturalnych znał wiele takich przypadków, a powód zawsze był ten sam - nuda. Czy jednak tajemniczy jegomość mógłby być aż tak prostolinijny?
- Dobrze. - jedno słowo i ostatnie kliknięcie. Tamta konkretna sekunda zmieniła bieg wydarzeń, komunikując SMS'em przybycie paczki.

Na moment przerwano eksperyment. Dwie śmiertelniczki odłączyły bieżącego pacjenta od maszyny wysysającej krew. Jako, że sala była całkiem spora, bez problemu przyjęła zmianę pozycji uśpionego. Mężczyzna wciąż leżał na tym samym łóżku, tyle że teraz troszeczkę dalej od miejsca pierwotnego. Nadal przyjmował kroplówkę i był podpięty pod sprzęty podtrzymujące i monitorujące parametry życiowe - ot dla bezpieczeństwa.

W tym samym czasie jedna z kobiet otworzyła szeroko drzwi wejściowe - druga natomiast wyszła na zewnątrz, aby powrócić góra po półtora minucie z drugim metalowym łóżkiem, które najprawdopodobniej zabrała z sali obok.
Nowy mebel ustawiono w miejscu pierwszego - to natomiast z człowieczym nabytkiem ponownie ruszono i najzwyczajniej w świecie wywieziono z sali do tej obok, aby zrobić jeszcze więcej miejsca. Wraz ze śmiertelnikiem zniknęły rzecz jasna sprzęty, pod które był on podpięty.
Po zakończonej procedurze przemeblowania drzwi wejściowe pozostawiono uchylone.

- Czy zechce mi Pani towarzyszyć? - zapytała grzecznie Sarah. Wampirzyca miała wybór. Mogła udać się na zewnątrz, gdzie czekał już wóz lub zlecić przywiezienie kolejnego obiektu kobiecie oraz ekipie chwytających.
Obie opcje zakładały dwa odmienne scenariusze. Jedna pozwalała na bliższe przyjrzenie się ofierze - druga zaś skłaniała ku myszkowaniu, o ile nieśmiertelnej nie przeszkadzały kamery. Ich obecność w calutkich podziemiach budynku nie powinna nikogo dziwić.

@Raisa Litauer
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Raisa Litauer

Raisa Litauer
Liczba postów : 49
Pomieszczenie zmieniało się, wyposażenie przesuwano, zaś Raisa pozostała niezmiennie na swoim miejscu, obserwując wszystko spod jednej ze ścian. Nie była tutaj od aktywnego pomagania, pozostawiała więc działanie reszcie personelu, stając się cichym obserwatorem ich pracy, oczekującym na właściwe rozpoczęcie ważnych dla niej działań. Oto poznała i pożegnała nieznajomego mężczyznę w ciągu zaledwie paru minut, scena przedstawienia była zaś gotowa na wprowadzenie nowego aktora, który miał równie duże szanse uczynić tę sztukę niezapomnianą.
- Z przyjemnością - skinęła kobiecie, nie zamierzając zostawać na dole, gdy najbardziej interesujący ją element czekał wciąż jeszcze w wozie.
Prawdę powiedziawszy nie rozważała nawet możliwości zwiedzenia okolicy, skorzystania z samotnej chwili by położyć swoje ręce na większej ilości dostępnych w pomieszczeniu danych. Jej żywiołem nie było działanie z materią nieożywioną, buszowanie wśród teczek czy nawet sprzętu komputerowego, który nieraz wymagał zdolności posiadanych raczej przez młodszych członków jej rodziny. Ona działała na żywym organiźmie, pracowała na ludziach, ich umysłach, zachowaniach a przede wszystkim krwi. Równie dobrze mogła się do tej ostatniej dorwać już na samym początku styczności z nowym obiektem, spojrzeć w twarz nieszczęśniczki jeszcze zanim padnie na nią trupioblade światło szpitalnych lamp.

@mistrz gry

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
Chociaż oficjalnie panował październik, na zewnątrz nie "piździło" okrutnym złem. Personel budynku nie przejmował się przybyciem tajemniczego wozu, najpewniej uznając go za swój. Pojazd zaparkował z tyłu, na miejscu vipowskim - takim, gdzie nie zatrzymywały się żadne inne auta prócz tych specjalnie wyselekcjonowanych. Z przyczyn oczywistych auto było duże, wszak musiało pomieścić żywy komponent, a do tego walizkę z nielegalnymi substancjami.

Wędrówka z podziemi do góry tradycyjnie zdradziła obecność kamer - tych nie zabrakło na zewnątrz: każda umieszczona w strategicznym miejscu: w obrębie parkingu oraz wejścia, z którego skorzystała wampirzyca i Sarah.
Dwóch mężczyzn wyszło z pojazdu: ludzie - bez słowa otworzyli drzwi, za którymi czekała już świeżutka ofiara.
I w tym momencie zaczęły się schody, o których nie wspomniała kartoteka...

Dziewczyna trzęsła się jak galareta: jej tętno oscylowało gdzieś w granicy - dum, dum - wysokiej - twarz miała całą zapłakaną, usta zakneblowane, oczy zasłonięte, ręce i nogi zaś związane. Ubrania na niej (prosta narzutka i gładka sukienka za kolanko) były podarte, zupełnie jakby w czasie swoich tułaczek przedzierała się przez prawdziwe chaszcze i bogowie jedni wiedzą, co jeszcze.
Mężczyźni wyciągnęli dziewczynę z wozu, stawiając przed wampirzycą. Na twarzy Sarah pojawił się wyraźny grymas: chyba nie takiego przewozu oczekiwała, w końcu czyż ofiara nie powinna zostać już uśpiona?
Ciszę na zewnątrz systematycznie przerywał tłumiony dźwięk płaczu egzotycznej ofiary.

@Raisa Litauer
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Raisa Litauer

Raisa Litauer
Liczba postów : 49
Podążając za kobietą nie odezwała się ani słowem, nie nawykła do urządzania small talku w sytuacjach podobnie opartych na prowadzeniu interesów. Żadna z nich nie przebywała tutaj by udzielać się w przyjemnych pogawędkach a jedynie w celu załatwienia konkretnych interesów, które pozostawiłyby za sobą przekraczając próg szpitala, by przy odrobinie szczęścia nigdy już nie wracać do nich wspomnieniami. Tak wyglądały interesy tak śmiertelnych, jak i czynione z przedstawicielami ras nadnaturalnych. Zrób, nie zadawaj pytań, nie wracaj do wydarzeń tamtej nocy.
Patrząc na profesjonalizm zaś zachowany dotychczas Raisa zdecydowanie nie spodziewała się widoku czekającego na nie wewnątrz wozu. Doprawdy wydawało się, że jeszcze zanim drzwi zdążyły otworzyć się już docierało do niej tętno ofiary a prezencja w jakiej im ją przedstawiono pozostawiała doprawdy wiele do życzenia.
- Co to ma znaczyć? Czemu jest unieruchomiona jedynie mechanicznie? - po raz pierwszy w głosie wampirzycy pojawiło się coś nowego, chłodne niezadowolenie, wraz z ostrym spojrzeniem skierowane tylko chwilowo ku mężczyznom, by skupić się na twarzy Sarah. Nawet jeśli nie mogła odpowiadać za stan rzeczy, to jednak ona chcąc nie chcąc stanowiła twarz działań związanych z zapewnieniem odpowiednich warunków do eskeprymentu. A te nagle okazały się mało zadowalające. - Nieważne, rozmówimy się w tej sprawie później. Weźmy ją do środka zanim narobi hałasu.
Co prawda była zakneblowana i związana, ale ludzie będący w śmiertelnym niebezpieczeństwie potrafili zaskoczyć nawet tak doświadczonego łowcę jak Liteaur. Nie zamierzała ryzyskować. Pierwszy raz też dało się odczuć, że brunetka nie do końca stanowiła część ludzkiej rasy, kiedy bowiem opuściła swoje miejsce u boku Sarah zrobiła to niemalże bezszelestnie. Nie czekała nawet na pozostałych, na ich odpowiedzi. To ona miała przewodzić tym zespołem, ale nawet gdyby tak nie było coś w niej dawało jasno do zrozumienia, że słowa miały szybko zostać zmienione w stan rzeczywisty. Raisa zaś zamierzała skorzystać z momentu w którym będą już pod dachem, by dopiero wtedy skupić się na swoich własnych działaniach. Teraz tym bardziej niż wcześniej musiała spróbować wyciągnąć z krwi tamtej co tylko się dało.

@mistrz gry

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liczba postów : 848
- Zadbam o to, aby wszystko zostało wyjaśnione. - to były ostatnie słowa Sarah przed przeniesieniem dziewczyny przez dwóch rosłych mężczyzn. Abigail oczywiście panikowała: wierciła się, a gdyby mogła, to z pewnością zaczęłaby krzyczeć. To nie tak powinno wyglądać - nie do tego powinien dopuścić przywódca rodu! Czy naprawdę był tak bezmyślny w swoich decyzjach? Czy chodziło mu tylko o rozrywkę? A jeśli tak, to dlaczego wystosował tak wyrafinowane pismo do Raisy? Dlaczego właśnie do niej? Czy miał na nią jakiegoś haka i w ten sposób próbował ukarać? Ośmieszyć? Na te oraz wiele innych pytań wampirzyca być może otrzyma odpowiedź lub... Będzie musiała sama stawić im czoła w przyszłej konfrontacji. Jedno było pewne: nic nie działo się bez przyczyny.

Nieśmiertelna długo czekać nie musiała. Z mniejszym/większym oporem cała gromada zawitała z powrotem w budynku: zakładając, że nikt nikomu nie przeszkadzał, to nawet i w sali docelowej. To tam też przywiązano dziewczynę skórzanymi pasami do łóżka, aby pod żadnym pozorem nie mogła uciec. Ubrań z jej ciała nie zdarto, oczu nie odsłonięto. Oswobodzone zostały jedynie ręce i nogi na w/w potrzebę ponownego skrępowania.
- Proszę... Proszę wypuście mnie. - jęknęła Abigail. Z jej oczu nieustępliwie wypływały łzy. Oba policzki: mokre od nich, mieniły się także czerwienią.
Dwie pracownice odprowadziły mężczyzn na zewnątrz. Sarah natomiast zamknęła drzwi. Idąc kobiecą intuicją uznała, że wampirzyca zechce na moment zostać sam na sam z ofiarą. Poza tym, ktoś musiał zajrzeć do drugiego pacjenta obok.
- Proszę... Błagam... Chcę do domu. Do mamy... - dziewczyna wciąż płakała, a serce niemiłosiernie waliło. Jej akcent brzmiał na... Turecki? Na pewno bliski tamtym terenom.

@Raisa Litauer
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach