Głupiec — Dziecię jest sumą możliwości, które dopiero nadejdą

2 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Głupiec — Dziecię jest sumą możliwości, które dopiero nadejdą

Data: 16 lutego 1812 roku
Miejsce: Kair, Imperium Osmańskie
Kto: Sahak i Tahira
Opis: Początki znajomości Sahaka i Tahiry.

Początek ⁠¤  Spontaniczność  ¤  wiara

Dziecię jest sumą możliwości, które dopiero nadejdą, a więc ma potencjał do uczynienia wszystkiego. Niewinne, trzyma smycz potężnego wilka o mocy niszczenia. Dwie idee o sprzecznych znaczeniach, czystość i okrucieństwo, balansują się wzajemnie. Dziecię jest początkiem życia, podczas gdy wilk ma moc, aby je zakończyć. Karta głupca reprezentuje narodziny i śmierć. Oba są naturalną ekspresją cyklu wszechświata.
~ Tarot Zakonu Złotego Świtu


     Nie była to dobra dzielnica. Nie było tu lamp olejowych, kolorowych proporczyków przy straganach, a starsi mężczyźni w turbanach nie grali w carrom. Przy zniszczonym budynku, częściowo rozebranym, częściowo nadal niszczejącym, kręciły się dzieci, lecz żadne nie grało w ghommemah z opaską na oczach. Ich spojrzenia nie nosiły radości i ciepła, lecz w ciemnościach błyskały białkami wygłodniałych dzikich zwierząt.
     Ponad dekadę wcześniej, gdy brytyjczycy postanowili przejąć tereny Egiptu z rąk Francuzów, udając siły wyzwoleńcze, a tak naprawdę tylko podbijając kolejną kolonię dla Królewa Brytyjskiego,  krew mieszkańców Kairu spłynęła jego ulicami, pozostawiając na nich osierocone dzieci. Tylko najsilniejsze, najbardziej sprytne pomogły przetrwać.
     Brat Sahak siadał piąty dzień w tym samym miejscu, zapalając świecę, która wyznaczała mu godziny do wschodu słońca swoim płomieniem, na ukruszonym stopniu. Obok siebie, na płóciennej szmatce rozkładał garść daktyli, kilka orzechów oraz jedną porcję Fuulu. Fuul należał do jednych z dań ulicznych, do kupienia za niewielki pieniądz w nieco lepszej dzielnicy, zawierający fasolę Fava zmieszaną z lokalnymi przyprawami oraz jajkiem, podawany w płaskiej picie. Otwierała księgę i czytał.
     Wilk nie sprawiał przyjaznego wrażenia, bardzo wysoki, z gęstą brodą i czarnymi ślepiami. Oprócz białego turbanu, założonego niezbyt starannie na głowę, bez wprawy, cały był odziany w kir, a stopy miał bose, niczym biedak. Codziennie jednak, jak się zdawało, czytał, bowiem przekładał kartki księgi. Nic nie jadł, a i to pozostawiał, gdy odchodził, na dwie godziny przed porankiem.
     Nikt go nie przepędził. Raz widział jedynie żołnierzy w jasnych mundurkach, jednak ci nie obdarzyli go ani jednym spojrzeniem, chcąc jedynie odbębnić swój patrol. Siedział więc przy studni i czekał, a ślepia dzieciaków w ciemnościach śledziły każdy jego ruch.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Nazywali ją Lama i szczerze nienawidziła tego. Nie uważała, ażeby miała tak ciemne usta, by dostać ów przydomek, ale drapieżnie chroniła swoich zdobyczy, kopiąc i przede wszystkim gryząc złodziejskie dłonie, jak popadnie. Kochała ulicę, kochała swoich braci i siostry, wsparcie, którym byli dla siebie pośród zgiełku i mordu, pod butami kolejnych ludzi, których mowy nie rozumiała. Z drugiej strony był w niej też coraz bardziej rosnący niepokój. Dorastała i widziała doskonale, jak jej rodzina zmienia się wraz z każdym miesiącem. Chłopcy mieli jeszcze drogę, ścieżkę przemocy, którą mogli wywalczyć sobie odpowiedni status w hierarchii. Dziewczęta... cóż. Była głodna i brudna, była kośćmi obciągniętymi skórą, była celem... z samego faktu posiadania otworu, który można było zdominować. Przeznaczenie wisiało nad nią, pytanie tylko jak chciała tego dokonać, dołączyć do burdelu, gdzie zyskałaby jako taką ochronę, ale też homonto położone na barkach? A może pozostać na ulicy, w wolności danej śmieciowi. Szybka śmierć... Nie widziała innych perspektyw, dotąd nie dała się zabrać do domu na służącą, teraz było już za późno. Z resztą... czy nie byłby to los łudząco podobny do tego burdelowego? Tylko zamiast domu publicznego, byłby dom prywatny, zamknięte piekło jej pana. Zdawała się być dzikim zwierzęciem zapędzonym w kozi róg, osaczonym beznadzieją i brakiem perspektyw.

A wtedy pojawił się on.

Obserwowali go w grupie, kilkukrotnie próbowali go okraść, zawsze jednak ich przechytrzał, jakby widział plecami, wyczuwał ich kroki bez obdarzenia choćby cieniem zainteresowania. A potem jadło zostawało, a oni mogli je rozszarpać między sobą, jak dzikie psy, które dopadły do padliny. Z czasem starsi chłopcy, o zgrozo wciąż młodsi od niej, zawyrokowali, że dziwak pewnikiem nie ma przy sobie nic cennego i stracili nim zainteresowanie. Dużo młodsze sieroty odpuściły całonocne czatowania, uznając, że bardziej opłaca się przyjść te dwie godziny przed świtem, by zgarnąć łup w godzinie wilka, gdy oczy najbardziej lepią się do snu, a spomiędzy jasnych budynków wychodzą demony. Dowiedziała się o nim gdy wyrok już zapadł, dopiero wtedy mogąc wyjść do pozostałych, gdy jej księżyc osłabł, a krwawienia nie były tak dokuczliwe. Poszła więc z ciekawości i zapatrzyła się w postać siedzącą w półmroku migotliwej świecy, niespiesznie przerzucającej stronnice księgi. W trzecim dniu tej samotnej obserwacji zsunęła się z murku i podeszła nieświadoma tego, jak każdy krok był pieczęcią kładzioną na splotach jej losu. Nacisnęła czapkę mocniej na głowę, by zasłonić brzydkie, nierówno ścięte nożem strąki. Przycupnęła w odległości dwóch kroków, wciąż przed nim, a trzymanym w rękach patykiem zaczęła rysować po ubitej ziemi. Nie patrzyła mu w oczy, czując strach, którego nie mogła zinterpretować.

– Nikt Ci nie mówił, że jedzenia się nie marnuje?– podjęła nagle buńczucznie, pilnując, by mimo zaciśniętego gardła nie brzmieć dziewczyńsko. Jej ubrania, wyglądające jakby wyjęte psu z gardła, były poszarpane i workowate, jako gwarant przetrwania, odwrócenie uwagi od klątwy płci. Zdradzała ją jednak woń krwi, która wniknęła w smród brudu i ulicznego kurzu, o tym jednak nie mogła wiedzieć, nie czując tego, nie znając różnicy.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
     Wzroku nie podniósł, ale wszystkie zmysły drapieżnika najeżyły świat intensywnością. Czuł smród moczu i odchodów z rynsztoka, zbliżający się zapach niemytego ciała, nieprzyjemną woń nie pranej odzieży. Czuł zapach gnijącego w ruinach truchła, ktoś tam umarł i muchy zaczynały na nim żer. Najbardziej jednak słyszał jej serce. I wyczuwał krew. Nozdrza lekko się rozchyliły, czując metaliczną woń. Nie była to jednak apetyczna woń, która sprawiała, że całe jego samozaparcie znika i nie może przestać chłeptać krwi.
     — Grzechem jest pomarnować dary z ziemi i od Boga. Wiem to. Jest dla ciebie, synu — oznajmił nieznajomy, nie odrywając oczu od kartki. Jego głos brzmiał obco na znajomych słowach w jej ojczystym języku. Wilk był obcym. Melodyjność, gdzie powinien być nieco gardłowy dźwięk na samogłoskach. Słowa miały zaś rytm poezji czy opowieści wędrownego mędrca, nieco archaiczny, baśniowy.
     Jak coś niezwykle starego. Nieaktualnego.
     Cała sytuacja była jak wyciągniętą z baśni tysiąca i jednej nocy, z tym że Wilk był Wilkiem, nie sułtanem ani mądrym wezyrem. Sierotą zaś była jedynie sierotą, nie szlachetną córka Imperium, która znała wszystkie mądrości nieba i sposoby na ujarzmienie gniewu z możnowładców.
     Powodem takiej mowy był fakt, że arabskich dialektów nie uczył się wcale, znając jedynie formalną wersję, od Adonisa Oczywiście, żyjąc zawsze jako mieszkaniec Imperium Osmańskiego, w podbitym kraju, znał co nieco słów i zwrotów, jednak był tylko sierotą-analfabetą. W monastyrze zaś uczyli go greki.
      Z pewnym oporem, próbując doszukać się, co mogło być źródłem krwistej woni, która go odrzucała, przysunął płótno z posiłkiem trochę od siebie, przyciskając trzy palce do szmatki. Pod jego paznokciami widniały ciemne półkola. Wyglądały jak brud, ale nim nie były.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
A więc był szalony, tak jak mówili inni. A może potrzebował sługi i obrał bardzo dziwną metodę, inną niż te, które dotąd widywała. Kalkulowała w swojej podgolonej głowie rozważając wszystkie możliwości. Jedzenie nigdy nie było zatrute, widziała przecież tych, co dobiegali pierwsi do pozostawionych dóbr. Nie mógł wiedzieć, że akurat tej nocy, którekolwiek z nich do niego podejście, co jednak jeśli był to czarownik? Bajka o ulicznym duchu zjadającym bezpańskie dzieci była w gorzki sposób zabawną opowiastką, powtarzającą przez młodszych, nieświadomych że ów duch nosi mundur, a pod podeszwą ma krew rodziców, którzy wypluli na świat śmieci, bynajmniej nie zjadane a zwyczaje sprzątane.

Nie traciła czujności. Brak kopniaka był nawet gorszy, był dziwny, tak jak mowa, tak jak spokój i jego zajęcie. Bóg... może nie powinni mieszać w to, tego starego starca, do którego tak ochoczo wszyscy wznosili nieskuteczne modły? I tylko męski rodzaj odsuwał w czasie zagrożenie, którego obawiała się najbardziej. Milczała jednak, dalej rysując patykiem po ziemi.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
     W dalekich stamtąd krainach przestrzegano przez złym, czarnym wilkiem, którego ślepia błądziły za dziewczęciem w czerwonym kapturze. Tutaj nie było czerwieni, jedynie szaro-bure szaty dziecka i smród krwi. Tylko wilk pozostawał czarny. Może dlatego, że była to bajka z Bliskiego Wschodu, gdzie wilk udawał Nianię Kozę i pożarł koźlątka, a nie nierozważne dziewczę. Obie wersje jednak były bardzo adekwatne. Zerwij kwiatki z polanki, weź ofiarowane jedzenie.
     — Jedz — rozkazał, tonem nauczyciela, który wyciąga rękę uczniaka, aby uderzyć w nią drewnianym liniałem, dla jego dobra i poprawy ocen. Przysunął jeszcze dalej w stronę dzieciaka płótnie. Nie zamierzał zapewniać, że nie jest zatrute. Jeśli dzieciak rzeczywiście krwawił, nie zostało mu dużo życia, jątrząca się posoka stanowiła gwarant śmierci, zwłaszcza na brudnych ulicach. Nie potrafił znaleźć innego powodu, dla którego mógłby czuć od chłopaka krew.
     — Szukam pomocnika. Do dbania w dzień o moją osobę, przesyłanie wiadomości w moim imieniu i sprawunki. W zamian oferuję jedzenie i naukę.
     Ciemne spojrzenie utkwił w postaci obdartusa. Tak bardzo przypominał mu jego samego, wychudzonego, patykowatego dzieciaka, który urodził się nie tak, jak trzeba, aby znaleźć szczęście. Pamiętał wszystkie razy, gdy nie upilnował jakiejś kozy i z kwitnącymi sińcami, w mroku, nasłuchiwał na skałach beczenia, aż odnalazł zwierzę. Czasami się udawało, czasami przynosił tylko zakrwawione strzępki wełny i wtedy dostawał kolejne razy. Teraz był starszy, teraz był mądrzejszy. Teraz to on decydował o życiu i śmierci.
     Czekał cierpliwie, składając książkę, trzymając ją jednak nadal między dłońmi, które znały ciężką pracę i bitkę.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Patyk w końcu ustał. Nie od razu, jakby kundel siedzący przed nim odczekał swoje, aż władcze słowa wybrzmią i rozejdą się pośród ciemnych i ciasnych kairskich uliczek. Kopniak i tak się nie pojawił, a tajemniczy mężczyzna trwał w lekturze, a może czynił to tak, jak dziewczyna grzebała w ziemi. Bez większego oczekiwania i w oczekiwaniu na następne kroki. Ostatecznie musiała przełknąć prawdę i gorycz na temat tej sytuacji. Miał nad nią władzę i przewagę, a duma... duma zaprowadziłaby ją tylko i wyłącznie w jedno miejsce – do rynsztoku. Przez moment nerwowo poruszyła szczęką to w prawo, to w lewo, międląc językiem w wysuszonych nagłym brakiem śliny ustach.

W końcu pozostawiając kijek na ziemi, podsunęła się i przysiadła przy jego nogach sięgając po jedzenie. Dzieciaki będą zawiedzione, to pewne, ale ona na ten krótki moment zapomniała o wszelkich wątpliwościach i ostrzegawczych sygnałach, które mówiły jej, aby tego nie robiła. I choć daktyle sprawiły, że aż zemdliło ją, a ślinianki ukryte pod szczęką zacisnęły się od nadmiaru ekscytacji i wrażeń słodyczą, którą niósł owoc, to jednak najbardziej cieszyła się z fasolowo-jajczanej przekąski. Jadła bardzo powoli, bardzo dokładnie przeżuwając każdy kęs, aż zmieniał się w papkę, która sama w magiczny sposób znikała z ust. Celebrowała tę chwilę z namaszczeniem zaskakującym u obdartusa, nie pamiętała jednak kiedy ostatnim razem doświadczyła tego przywileju, który dawał jej możliwość spożywania bez lęku i pośpiechu.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
     Pamiętał, jak to jest być głodnym. Gdy żołądek zwija się w arabską ósemkę, gdy ciało jest wiecznie zmęczone. Gdy w lustrze stawku odbijały się głównie wielkie, ciemne oczy na przypalonej na ciemny karmel skórze, jak rzadkie były jego włosy. Podziwiał samozaparcie, aby nie wyjeść wszystkiego na raz, on napchałby policzki, aż by zwymiotował. Zdarzyło mu się raz czy dwa razy, póki nie zaczął pracować jako pastuch. Wtedy dostawał mało, ale regularnie. Dziwne, pomyślał, jak ten głód, to łaknienie, przeniosło się na jego wampirzą postać. Nigdy dość, zawsze za mało.
     Patrzył na dzieciaka z góry i widział siebie samego. Jego usta wykrzywiły się brzydko.
     — Umiesz mówić? — zapytał, łagodnie, jak promienie porannego słońca na skórze po lodowatej nocy, rozgrzewające rozdygotane ciało, dające nadzieję na przetrwanie. NIe spieszył się, ale też wolał nie czekać tak długo. Zależało mu na znalezieniu pomocy i jeśli tutejsze dzieciaki nie zdecydują się na oswojenie wilka, cóż, ten odejdzie w poszukiwaniu innych koźlątek.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
– Dorośli zwykle nie lubią tych, którzy odzywają się niepytani. – odparła po dłuższej chwili, jakby ważąc słowa, zastanawiając się i kalkulując. Propozycja już padła, zawisła między nimi i ona już w swej głowie wiedziała, że to jej szansa, jedna na milion. Z drugiej strony jednak... jak to powiedzieć, żeby nie wyjść na desperatkę? A co jeśli przyzna, że jest dziewczyną i oferta nagle zgaśnie? Skoro zaproponował mu służbę myśląc, że siedzący przy nim kundel jest chłopakiem... Mimowolnie napięła się w obawie. A co jeśli rzuci mu się do stóp, obmywając je swoimi złami i w głos dziękując Allahowi za tak wielkie  błogosławieństwo? Czy widząc jej desperacje, nie zachłyśnie się swoją przewagą? Przekrzywiła głowę, wciąż unikając jego spojrzenia, jakby w oczach mógł przeczytać całą prawdę o tym kim była i czego pragnęła.

–... to czego właściwie uczysz nocny wędrowcze? – urwała, pozostawiając słowa lakoniczne, nie chcąc wygłupić się swoimi przypuszczeniami.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
     Przyglądał się, jak stwórca ze swojego tronu, który utworzył świat, usuwając się odrobinę bok, aby w tej przestrzeni mógł zaistnieć, bez wszechobecnego wpływu. By zostawić miejsce na wolną wolę, odpowiedź z głębi serca.
      — Dorośli również błądzą, a prorocy mawiają: pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie.
     Odłożył księgę na bok, po swojej lewej. Z rękawa wyciągnął czotki, jedyny chrześcijański element, jaki ze sobą miał, przynajmniej na widoku. Gruby sznurek z zawiązanymi supełkami, który wcześniej miał owinięty dookoła nadgarstka, przesuwał się teraz między palcami uczonego, jak katolickie koraliki różańca podczas litanii. Mroczna Matko, Matko osamotnionych i poranionych. Matko dzieci niechcianych i odrzuconych, Matko wszystkich dzieci nocy, Matko Bolesna, Matko współczującej dobroci, Matko bezustannej obecności, Ostojo i nasz ratunku, Nadziejo zrozpaczonych.
     — Nauczam drogi. Ścieżek w ciemności, tak aby nigdy już nie kąsała. Ścieżek innych niż twoje, takich bez strachu. A w tobie jest strach. I krwawisz.
     Ostatnie dodał, chociaż nadal nie znalazł w swojej głowie źródła tego zapachu.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Był dziwny. Był inny. Był nadzieją, która miała w sobie jednocześnie coś przerażającego. To kłóciło się ze sobą i tak jak on błądził w zrozumieniu jej natury, jej płci, tak i ona nie mogła pojąć do końca dlaczego jej ciało wyraża sprzeciw wobec siedzenia u stóp wilka. U stóp człowieka, który dał jej jeść, w zamian za wysłuchanie propozycji pracy. Wzmianka o krwi sprawiła, że instynktownie podwinęła nogi do siebie i oplotła je ramionami w obronnym geście.

– To przecież nie przeszkadza pracy. Poradzę sobie jeśli trzeba będzie. – burknęła –... i wcale się nie boje – dodała, choć serce waliło jej coraz mocniej. Skąd wiedział? Przecież przyszła w czystych rzeczach. To wciąż były łachmany, ale jej księżyc miał się ku końcowi. Skąd wiedział... Nie poderwała się jednak, ani nie uciekła, tłumiąc instynkt przetrwania słabszego ludu. Ona już zdecydowała, patrząc się na plecione koraliki obracane w dłoni, po prostu nie chciała tego powiedzieć zbyt szybko nocnemu wędrowcowi. Zwłaszcza teraz, gdy przez ściśnięte gardło wydawała z siebie zbyt wysokie tony.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904
     Ojciec Sahak powstał. Owinął czotki dookoła nadgarstka, zabrał książkę i schował w szerokim rękawie czarnej sukmany, splatając swoje ręce ze sobą, całkowicie ukrywając zarówno dewocjonalia, jak i lekturę przed ciekawskimi oczyma. Spojrzał na nią przez ramię, na skuloną sylwetkę, sposób, w jaki się prezentowała. Dodał dwa do dwóch, badając uważnie skrytą w cieniu twarz. Zwykły człowiek nie zauważyłby nic, jednakże on był nocnym łowcem, dzieckiem Matki Ciemności, a noce w miastach nigdy nie były całkowicie czarne.
Idziesz? — zapytał, twardym głosem. — Musimy dotrzeć do mojego domu przed świtem.
Podjął drogę, aczkolwiek nie do dzielnicy, w której miał swoją kwaterę, zresztą zamierzał ją opuścić. Zamierzał nająć odpowiedni dom dla siebie i dzieciaka, w którym nikt nie będzie zadawał zbędnych pytań, bo nie będzie nikogo innego, z pustym patio na wieszanie prania, gdzie będzie mógł stworzyć ołtarz Theotokos i gdzie będzie mógł się w spokoju pożywiać. Koniecznie z niedużym ogródkiem, w okolicy pieca na chleb, aby swoją aktywnością dzienną dzieciak nawiązał kontakt z innymi kobietami z okolicy. Doskonale. Na razie jednak musieli zająć się jej wyglądem. Krótkie włosy ukryje pod hijabem, szybko odrosną.
Zamierzał udać się z nią do hammamu w dzielnicy burdeli. Otwarty całą dobę, pracownice nie zadają pytań.
Nie przejął się tym, co może pomyśleć dzieciak.
Luźne ubranie znacząco zdeformowało jego sylwetkę. Obłe fałdy, zgarbione plecy przydawały mu dużo łagodniejszego wyglądu, niż gdy stał, wyprostowany. Od zawsze górował nad innymi mężczyznami, chociaż im dalej mijały lata jego nie-życia, tym coraz łatwiej było mu wtopić się w tłum.
Od dzisiaj zwiesz się Tahira.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Nieoczekiwanie rozrósł się, powstał przysłaniając nocne niebo i warknął tak, że struchlała w środku. Jedyna nadzieja, Twoja jedyna nadzieja... – serce waliło jej młotem, gdy dźwignęła się i ruszyła za nim. Jej rodzina, sieroty porozrzucane po kairskich ulicach, nie były tymi, z którymi chciała i potrzebowała się żegnać. Widziała ich błyszczące oczy w zaułkach, słyszała szepty za swoimi plecami, gdy szła za nim z pochyloną głową. To była droga bez odwrotu. Nawet jeśli uciekłaby od niego, chłopcy ulicy daliby jej łatkę rozdziewiczonej dziwki. Pozostawało jej liczyć na to, że uda się zachować pozór, może sikać na stojąco, czynić cokolwiek by odsunąć od siebie widmo...

Właściwie zapomniała o oddychaniu, widząc dokąd się udają. Nie rozumiała, czemu mężczyźnie tak zależy na schronieniu się przed świtem, nie jej była to rzecz. Natomiast bardzo chciała zrozumieć, co robią tutaj, w miejscu w którym nigdy nie chciała się znaleźć. Wtedy zaś padło imię, nowe imię rzucone jak psu kość pozbawiona mięsa. Nie miała pojęcia cóż ono znaczy, nie zastanawiała się też za bardzo nad tym czy brzmi ładnie, czy jej pasuje. Poczuła bolesne kłucie w klatce piersiowej, a policzki paliły ją jak przypalane żywym ogniem. On wiedział, a ona nie mogła już wrócić. Choć wcześniej sądziła, że źródło łez wobec bólu i okrucieństwa świata dawno jej się wyczerpało, tak teraz jej oczy zapiekły i zeszkliły się. Nie miała już wody dla swoich sióstr i braci, gdy ginęli w głodzie i brudzie, pośród pustynnego piachu. Ale dziś, tej nocy znalazła łzy dla siebie. Potknęła się o jakiś kamień i prawie że upadła, ostatecznie łapiąc równowagę. Podbiegła trochę by dogonić swojego pana, władcę jej losu, życia i śmierci. Głowę miała zwieszoną, nie chciała by widzał łzy znaczące szlak którym podążali.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Nie zwalniał kroku, ale też nie pędził. W kroku wilka był spokój i pewność. Im bliżej dzielnicy nieprawości i grzechu się znajdowali, tym więcej ludzi widzieli. Słyszeli odgłosy kłótni, targowania, miłości za pieniądze, wołały ich kobiety w roznegliżowanych strojach i młodzi chłopcy. Chociaż nie zatrzymał się gdy dzieciak się potknął, zerknął przez ramię, sprawdzając, czy idzie dalej. Nie skomentował łez w żadnej sposób, ignorując ich obecność. Przyjdzie czas na osuszanie ich, na żałobę.
On to rozumiał, bo nawet w głodzie i chłodzie stodółki, gdzie spał, znajdował radość i tęsknił za innym życiem, gdy dostał nowe, tak lepsze od poprzedniego, z ciepłym miejscem do spania, dachem nad głową, w końcu specyficzną rodziną, jaką byli braciszkowie z monastyru. A jednak nosił żałobę po dziurach w skarpetach i swobodzie armeńskich zielonych łąk.
Kiedy jakiś pijany mężczyzna ich zaczepił, bełkocząc niezrozumiale, Sahak złapał dzieciaka-Tahirę za kark i lekko ścisnął w bardzo dominujący sposób, jak niewolnicę i łypnął na niego groźnie. Może alkohol sprawił, że tamten był bardziej zwierzęciem i strwożył się przed wampirem. Może nie tylko dzieciak miał wrażenie wilka, ciemnego futra i srebra we włosach, które jak blizny ciało, znaczyły lata przetrwania. Zatrzymali się przy hammamie dla kobiet. Ułożył swoją dłoń na sercu w pozdrowieniu do stojącej w drzwiach postaci w hijabie.
As-salamu alaikum — powitał ją. — Umyjcie ją. Jeśli ma wszy, możecie ogolić. Dajcie ubrania, hijab też. Ma wyglądać jak przykładna muzułmanka.
Kobieta uniosła brwi w górę i wyciągnęła rękę po zapłatę.
Wygląda jak chłopak, nie wiem, co z tego zrobię.
Nie musi być ładnie. Nie smarujcie jej zapachowymi olejkami.
Jego wampirzy nos nie znosił niektórych mieszanek, dlatego unikał tanich perfum, które będą drażnić nozdrza, w tym olejków, nagminnie używanych przez ludności arabską. Wręczył pieniądze. Kobieta spojrzała znacząco na monety. Żądała więcej, a więc i więcej położył, jakby nie martwił się kosztami. Może tak rzeczywiście było.
Chodź, kochanie — powiedziała, obejmując delikatnie, pod jej sukmaną zabrzęczała biżuteria. — Chociaż chwilę odetchniesz od tego zboczeńca.
Prawie napluła mu pod stopy, łypiąc na Sahaka nienawistnym spojrzeniem. Mogła się parać, czym się parała, nadal jednak nosiła w sercu współczucie do dziewcząt, które tu przychodził tak często nie ze swojej woli. Nawet nie westchnął. Przeszedł jedynie na drugą stronę, gdzie mężczyźni pili herbatę. Oni pewnie też czekali na swoje damy do towarzystwa.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Tahira

Tahira
Liczba postów : 1257
Wiele piasku mogłoby przesypać się przez myśli śmiecia zgarniętego z ulicy, wyrzutów, rozważań jak do tego doszło, czy kąśliwych uwag wewnętrznego krytyka na temat taki, że przecież mogła się domyślić o co mu chodziło i jak też mogła się na to wszystko tak zgodzić. U chłopaków byłoby jej lepiej, dotykałyby ją ręce, ale byłyby to znajome ręce... A jednak te myśli nie istniały, nie mogłyby dojść do głosu zagłuszone poszumem krwi, pulsującej w strachu i odrętwieniu. Nie zauważyła nawet mężczyzny, który do nich podchodził, szła jak lunatyk, jakby to się nigdy nie wydarzyło, a wszystko było ledwie gorączką od ugryzienia muchy lub nazbyt zepsutego jedzenia. Ale poczuła jego dłoń, poczuła ją mocno zaczepioną na swoim karku i wydała z siebie pisk jak zduszony szczur. Nie słyszała słów, świat umykał zamglonemu, przerażonemu stworzeniu, prysła ułuda "cwaniakowania" i próbowania ugrania jakiegokolwiek szacunku do siebie. Nie miała podstaw, by wierzyć w jakiekolwiek jego poprzednie słowo. Czuła jak całe ciało mimowolnie zaczyna drżeć. Stojąc u progu hammamu, magicznego miejsca w którym nigdy wcześniej nie miała okazji być, kuliła się jak pobity kundel złapany przez hycla. Opiekuńczy gest kobiety nie zmieniał nic. Czy pochyliła się nad nią wcześniej? Czy zgarnęła i zaopiekowała się nią, nim wilk upatrzył swoją ofiarę? Bez słowa, powłócząc nogami, udała się za właścicielką, która później monetami otrze łzy swoje sumienie.

_________________
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sahak Darbinyan

Sahak Darbinyan
Liczba postów : 904

Kobieta w hammamie, która się nie przedstawiła, bo po co, była raczej praktyczna. W średnim wieku, odziana w proste ubranie, niczym się nie wyróżniała. Plamy po olejkach wonnych znaczyły jej ubranie oraz burkę, ale poza tym kobieta była czysta. Przeprowadzały zabiegi absolutnie bezuczuciowo i szybko. Nie było to miejsce relaksu, jak droższe przybytki, a ablucji i doprowadzenia się do porządku, zgodnego z prawem islamu i jego naukami dla biedniejszych osób. Tahira dostała swój ręcznik oraz mydło. Młoda kobieta poinformowała ją, że normalnie powinna przebywać sama w tym miejscu, ale bacząc na pochodzenie, musi jej wytłumaczyć zasady. Oczywiście w domyśle chodziło o domyślny brak matki w życiu dzieciaka, która by pokazała, jak dokonywać wszelkich czynności zgodnie z Koranem.
Pokazała jej jak golić się raz na czterdzieści dni i w których miejscach ciała jest to nakazane, a których nie trzeba dotykać. Które części ciała może pokazywać innym kobietom, a które jedyne… tutaj zawiesiła głos, mężowi i odbierającym poród kobietom. Ogoliła jej głowę, bez sprawdzania, czy jest w nich robactwo, tłumacząc, że odrosną grubsze. Pomogła dziewczynie się umyć, wyszorować zęby patyczakiem, na koniec dała jej olej z oliwek do smarowania ciała, najbardziej neutralny. Mówiła tylko o praktycznych rzeczach.
Na koniec całego procesu, dała dziewczynie zgrzebną, lnianą sukienkę, na to wypłowiałą, zdecydowanie z drugiej ręki abayę i pokazała jak spinać chusty na głowie w skromną burkę. Nie dali jej ani hijabu ani niqabu.
Możesz nosić złoto. Tyle ile masz go na sobie, nie może odebrać, więc noś wszystko, co dostaniesz, w razie czego — dodała na odchodne.
Wilk czekał, na uboczu, czytając księgę. Nawet na nie nie spojrzał, ale wstał od razu. Zamknął księgę.
Jutro pójdziesz na targ, kupisz sobie buty i ubranie na zmianę — oznajmił jej. Przyglądał się jej twarzy. Teraz zdecydowanie wyglądała jak dziewczynka.

_________________
So, take me back to Constantinople
milestone 500
Napisałeś 500 postów!

Sponsored content


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach