Kiedy Cyril wysiadał z wyczarterowanego małego odrzutowca na betonową płytę paryskiego lotniska, była deszczowa noc. Podróżował sam, nie spieszył się więc z opuszczeniem pokładu. Dopił kieliszek symbolicznego szampana i ruszył ku wyjściu, narzucając na grzbiet czarny płaszcz z długimi połami i nasuwając na nos kapelusz z okrągłym rondem. Schodząc po stopniach podstawionych schodków skinął głową pilotowi i manewrując skórzaną torbą podróżną trzymaną w jednej ręce i futerałem na gitarę w drugiej, przekazał bagaże pracownikowi lotniska, który spakował je na bagażnik i usiadł za kierownicą zadaszonego melexa. Rousseau siadł na fotelu pasażera i ruszyli w kierunku kontroli celnej.
Tam położył na taśmie swoje toboły i nadmoczony płaszcz. Sięgnął pod pachę by odpiąć kaburę w którym spoczywał jego wierny
pistolet. Celnicy łypnęli na niego podejrzliwie ale wystarczyło parę spojrzeń na podstawione im pod nos dokumenty by stempelek znalazł się w odpowiedniej rubryczce i puścili go wolno. Ułożył bagaże na aluminiowym wózku i skierował się do kantora, gdzie wymienił trochę waluty. Nie lubił płatności bezdotykowych, preferował czuć fakturę pieniądza pod opuszkami palców. Po drodze ku postojowi taksówek jego uwagę przykuło stoisko z kawą. Lubił jej smak więc zatrzymał się przy uśmiechniętej baristce i zamówił flat white'a za którego zapłacił gotówką.
Czekając na swoje zamówienie, zwrócił uwagę na dwójkę mężczyzn rozmawiających niedaleko niego. Było na tyle późno, że lotnisko nie miało dużego ruchu toteż jegomoście przykuli jego wzrok. Obaj ubrani elegancko w modne garnitury, rozmawiali ze skrywaną konsternacją. Instynkt śledczego włączył się, ale Cyril podejrzewał, że jak tylko postawi stopę w Paryżu to jego zmysły aktywują się i zacznie zwracać uwagę na nieistotne szczegóły. Zbagatelizował więc dwójkę i przez to nie zauważył ukradkowego przekazania pendrive'a kiedy odbierał swoje zamówienie. Trzymając kubek w jednej dłoni ruszył na zewnątrz, pchając wózek z bagażami przed sobą. Gdy mijał duet tajemniczych mężczyzn, jeden z nich odszedł a Cyril zerknął na pozostałego, jednak bez zatrzymywania się przeszedł przez rozsuwane drzwi i stanął na świeżym powietrzu. Stanął w sekcji dla palących, z wewnętrznej kieszeni na piersi płaszcza wyciągnął paczkę papierosów, wsunął jednego z nich między wargi i odpalił. Był sam w strefie a nieopodal stały zaparkowane w rzędzie cztery taksówki. Nie martwił się, że nie złapie jednej, wszakże lotnisko było niemal puste. Postanowił więc w spokoju wypalić zanim ruszy do miasta.